Miałam nie pisać ale świeży narzeczony mówi, że mam iść w klikalność. To pewnie ma coś wspólnego z jego planem by przejść na moje utrzymanie w najbliższej dekadzie. Biedak się zawiedzie. Ale tak serio rzadko się zdarza by mieć wydarzenie życiowe o którym tak wiele, jeśli nie wszystko wie się z kultury popularnej i okolic.
Zacznijmy od tego, że zwierz w ogóle nie miałby żadnego pojęcia o zaręczynach gdyby nie popkultura. Ogólnie wiadomo potrzebny jest pierścionek. Co prawda te pierścionki są strasznie drogie, a zwierz w ogóle gubi biżuterię i nie chciałby zgubić niczego drogiego, ale pierścionki są chyba powszechne, chyba że akurat nie są (jak np. przez lata całe w Polsce). I tu jest koniec. Wszystkie inne elementy to byłby dla zwierza kosmos (z rodzinnych opowieści wynika że ponoć romantyczna rozmowa zaręczynowa rodziców brzmiała „Kiedy się ze mną ożenisz” „W najdalszym możliwym terminie”) i byłby nim pewnie zawsze gdyby nie filmy i seriale. Dzięki nim zwierz wie już dokładnie jak to wszystko powinno wyglądać.
Kultura popularna – czerpiąca z kultury amerykańskiej podpowiada cały przebieg wydarzenia dość szczegółowo. Przede wszystkim należy wybrać datę i miejsce. Miejsce winno być romantyczne – im bliżej wieży Eiffla tym robi się romantycznej. Najromantyczniej jest na samej wieży. Ewentualnie restauracja, dobre są też pomosty, bliskość wody wpływa na podniesienie uczuć romantycznych. Druga sprawa to czas, ponoć najlepsze są święta Bożego Narodzenia, albo urodziny albo jakakolwiek inna niesłychanie ważna i wrażliwa data. Dobre jest na przykład przybieganie w środku obchodów Nowego roku na kilka chwil przed północą i oświadczanie że chce się zacząć resztę roku i życia razem. Skoro mamy miejsce i czas należy wybrać pierścionek. Ma być rzecz jasna z diamentem. Diament ma być rzecz jasna z odpowiednim cięciem. Im większy tym lepszy. Pierścionek zakochany ma trzymać w odpowiednim kwadratowym pudełeczku (jak jest od Tiffany’ego w odpowiednim kolorze Tiffany Blue to już kosmos) a to pudełeczko ma mieć w kieszeni. To ważne bo zwykle wyjmuje je z kieszeni w chwili kiedy nikt się nie spodziewa. Istnieje też alternatywa w której dziewczyna znajduje pierścionek w kieszeni marynarki faceta i zaczyna się zastanawiać co dalej. Można o tym zrobić cały odcinek serialu, zanim nie okaże się że to pierścionek jego przyjaciela który chwilowo przechowywał. No i jeszcze ten najbardziej romantyczny schemat gdzie on idzie z nią do jubilera i pozwala wybrać co tylko chce. Tylko to wtedy znaczy, że ukochany jest zamożny, tak obrzydliwie zamożny że potrafi zmusić obsługę by otworzyła dla niej sklep w środku nocy.
Poza datą, czasem, godziną potrzebne są jeszcze okoliczności. Okoliczności powinny być wielce romantyczne to znaczy poza Paryżem czy jego okolicami, potrzebny jest zachód słońca, może trochę morza. Może być to ewentualnie lotnisko ale tylko w przypadku kiedy zanim poprosi się o rękę trzeba dramatycznie wyznać miłość i powstrzymać wybrankę od wyjazdu do Wenezueli albo Nowego Jorku. Czasem jednak jest nieco mniej dramatycznie i można planować. Tu z kolei ważne jest by elementem planowania było proszenie ojca o rękę. Dwudziesty pierwszy wiek nie jest żadną wymówką by dwóch facetów nie rozmawiało o przyszłości i życiowych wyborach dziewczyny. Ojciec rzecz jasna musi być surowy i podejrzliwi nastawiony do przyszłego zięcia. Wiadomo, że córki trochę należą do ojców i nie można ich przehandlować byle komu. Kiedy już wszyscy się zgodzą się że dziewczę ma zostać poślubione można przejść do kwestii technicznych. Ważne jest by zaręczyny były wzruszającym niespodziewanym momentem. Filmy uczą nas co prawda że nie należy umieszczać pierścionków w jedzeniu czy napoju (dziewczęta tak pięknie się dławią), ale jakoś wszyscy bohaterowie wcześniej czy później dochodzą do wniosku, że nie zaszkodzi spróbować. Ogólnie ważne by było to w miejscu publicznym. Tak na wszelki wypadek żeby nikt nie miał wątpliwości co się właściwie wydarzyło. Oczywiście nigdy nie zaszkodzi coś naprawdę niespodziewanego, wielki publiczny gest – najlepiej piosenka, albo jeszcze lepiej flash mob. Milion osób tańczy i dopiero jak skończy można odpowiedzieć na pytanie. Zero presji. Ewentualnie można posunąć się jeszcze dalej. W ogóle nie pytać tylko wsunąć dziewczynie pierścionek na palec, kiedy śpi i niech już się martwi jak się obudzi.
Ponoć najlepiej wypadają zaręczyny nie do końca zaplanowane. Prośba (czyniona w strugach deszczu) aby druga osoba obiecała nam że nigdy przenigdy nie weźmie z nami ślubu. Bardzo ważne spotkanie które przerywa znerwicowana dziewczyna z którą natychmiast należy się zaręczyć. Można pojechać do obcego kraju i łamanym językiem, którego wyuczyliśmy się na kursie korespondencyjnym zadać pytanie czy dziewczyna którą ledwie znamy zgodzi się zostać naszą żoną. Można też na przykład pójść na spacer i spróbować się w grzecznej konwersacji dowiedzieć, czy fakt że nie przeszkadza jej wścibska rodzina oznacza że będziecie już zawsze razem. Zawsze można udawać że wcale się nie zaręczamy ale wyrecytować tak pięknie przemyślaną formułkę że dziewczyna sama padnie w nasze ramiona. Nic z tego nie musi być bardzo planowane ale ważne że nie jest zwykłe. I wymaga wcześniej i później sporej ilości komplikacji.
Oczywiście pozostaje najbardziej dramatyczna opcja w której zaręczamy się poprzez przerwanie cudzego ślubu, wyznanie miłości i wykazanie gotowości do zastąpienia pana młodego. Jakby na przeciwległym krańcu może się znaleźć wrzucenie pierścionka tam gdzie w kasie zostawia się drobne. Ale tylko wtedy kiedy nasza ukochana sprzedaje bilety na metro. I tylko w niektórych miastach i miejscach. Na przykład jak sprzedaje bilety do SKM w Trójmieście. Przy czym romantyzm nie jest konieczny, zawsze można przecież przyjść do świeżej wdowy i powiedzieć że ma się absolutnie dość czekania aż w końcu pójdzie po rozum do głowy i będzie się jej następnym mężem. Co prawda to niekoniecznie dobrze rokuje przyszłości związku, ale może się okazać zaskakująco skuteczne. Jeśli wszystkie środki zawiodą trzeba wypożyczyć białą limuzynę, zapuścić przez głośniki arię i podjechać pod jej klatkę. Problem z dramatycznością takiego gestu może być wtedy kiedy dziewczyna mieszka na parterze od strony podwórka gdzie jest zakaz wjazdu.
Zwierz nie powie z fabuły ilu filmów czerpał pisząc ten krótki wpis. Z wielu, a to nawet nie jest wszystko co przychodzi zwierzowi do głowy kiedy widzi w głowie świecący banner „zaręczyny”. Akurat to jest jeden z tych elementów popkultury który zapada w pamięć. Trudno się dziwić, ilekroć jakiś bohater pada na kolana, a bohaterka najpierw traci głos a potem zaczyna cicho łkać, człowiek się wzrusza, albo zastanawia się co by zrobił w takiej okazji. Zwierz nadal się będzie zastanawiać, bo nikt na nim przed kolana nie padał, nie próbował go zadławić pierścionkiem i wieża Eiffla była dokładnie w takiej samej odległości od Warszawy jak zwykle. Co więcej nikt nie pytał mojego ojca (dobrze nie było quizu z wiedzy o Grze o Tron) ani nawet mojej matki (chociaż to byłby dobry motyw, bo ja się jej boję). Najbardziej podniosłym momentem związanym z całą imprezą była zmiana statusu na Facebooku kiedy nagle odezwały się setki ludzi, którzy wyrazili radość z tego faktu. Setki ludzi którzy cieszą się czymś co się zrobiło zawsze trochę wzrusza. Same zaręczyny pozostają cudownie normalne. Nie podając szczegółów zwierz może powiedzieć, że to niesamowite jak może się zakończyć rozmowa którą rozpoczyna się od omawiania architektury dworca w Kielcach. Pierścionek przyjdzie pocztą. Jak widzicie – zwierz nie dotrzymał żadnych popkulturalnych warunków. Poza jednym. Zaręczył się z kimś z kim chciałby już być zawsze. Co podobno jest ważne. Jeśli nie kluczowe.
Ps: Kiedy siedział zwierz wahając się nad wpisem świeży narzeczony oświadczył, że skoro post informacyjny miał 2089 polubień to znaczy, że wszyscy jesteście tu dla „dramy i chipsów” i chętnie sobie poczytacie o życiu prywatnym zwierza ;)
Ps2: Obiecuję że jak tylko nauczę się sama składać prześcieradła z gumką to zrobię odpowiedni tutorial na Youtube.