Kochani od dłuższego czasu chciałam napisać ten post. To jest post manifest. To jest post w którym zawieram to w co wierzę. A wierzę, głęboko wierzę, że każdemu twórcy potrzebna jest wanna. Bez wanny ani rusz.
Musicie wiedzieć, że w moim życiu w ostatnich trzech latach zdarzyło się wiele cudownych rzeczy, ale dotknęła mnie jedna tragedia. Otóż zmieniając miejsce zamieszkania, straciłam wannę. Mój szacowny mąż, zanim jeszcze został moim mężem zamieszkiwał mieszkanko bez wanny i gdy się do niego sprowadziłam też ją straciłam. Sprowadzałam się w sierpniu więc początkowo nie dostrzegłam co tracę. Ale potem przyszła nasza pierwsza wspólna zima i zrozumiałam, że porzuciłam za sobą nie tylko samotność i panieństwo ale także moją małą słodką wannę do której człowiek mógł wchodzić jedynie z rozmysłem i jedynie na trzeźwo (wanna była tak krótka i wysoka że wymagała wymachu nogą, którego nie należy próbować po spożyciu).
Wiem, że z punktu widzenia higienicznego czy nawet ekologicznego wanna nie jest szczególnie pozytywnym zjawiskiem. Ale nie o tych drugorzędnych elementach związanych z wanną dziś będziemy rozmawiać. Dziś będziemy mówić o sprawach ważnych. Pierwsza jest egzystencjalna. Są dni kiedy jedyne co można zrobić ze sobą, ze swoim skołatanym mózgiem, ze swoim zmęczonym ciałem i porażoną duszą to wsadzić ją do wody. Osobiście postrzegam to jako moment tęsknoty za tymi czasami zanim wypełzliśmy z oceanów na lądy. Ten powrót do domu – do wody, jest taki bezpieczny, a jednocześnie uświadamia nam jak wielkim błędem było to całe wyczołgiwanie się przez tysiąclecia – to porzucanie skrzeli, wykształcanie nóg i rąk i jeszcze tej suchej skóry. Człowiek zaczyna uważać, że wieloryby miały rację kiedy po prostu dały sobie spokój z życiem na lądzie i powróciły do oceanów. W wannie człowiek czuje się niemal jak taki pierwotny ssak który rozejrzawszy się po świecie uznał, że mu się nie chce.
Kto wie, może dlatego w kulturze to wanna w którym ludzie popełniają samobójstwa. Tak wiem, że chodzi o ciepłą wodę, która łagodzi ból, ale jednocześnie – może to właśnie w wannie ludzie najbardziej dochodzą do wniosku, że wycofanie się z życia wcale nie jest takim złym pomysłem. Byłaby to jedyne mroczne oblicze tego cudownego miejsca. Choć może twórcy zdający sobie sprawę, że wanna jest przestrzenią dla uprzywilejowanych chcieli złagodzić fakt, że każdy kto nie ma wanny by za nią tęsknił. Poza tym jestem totalnie pewna, że większość twórców piszących o samobójcach w wannach, pławi się w ciepłej wodzie – co pewien czas uzupełnianej przez służbę.
Z punktu widzenia kulturalnego wanna jest kluczowa. Nie wygra z nią żaden prysznic. Bo pod prysznicem nie można czytać. W wannie zaś można. Nie stworzył nikt lepszych warunków do czytania niż wanna. Po pierwsze przed światem zewnętrznym chroni nas najgrubsza, niemal nieprzenikalna bariera – drzwi do łazienki. Jeśli łazienka nie jest połączona z toaletą możemy tak nie niepokojeni (minus posiadanie małych dzieci) spędzić większość życia. Ludzie do osób siedzących spokojnie z książką na kanapie podchodzą non stop, jednak by naruszyć spokój kogoś kto zamknął się w łazience trzeba zdecydowanie większego i ważniejszego wydarzenia. Po drugie wanna oferuje relaks idealny – w ciszy i spokoju, bez niewygody ale – z niewidocznym odmierzaniem czasu – jeśli nie dolewamy ciepłej wody, nasz czas – nie agresywnie i nie poganiająco odlicza stygnięcie wody. W końcu – wanna jest przestrzenią która odcina nas od elektryczności i większości elektroniki (nowe Kindle są już nieprzemakalne) co oznacza, że jesteśmy skazani na cudowne spotkanie z książką w warunkach w których nic nam nie przeszkadza. Co prawda raz na jakiś czas coś utopimy (w moim przypadku – jeden tom Dziennika Bridget Jones i gruby tom wywiadów Amerykańskiego Instytutu Filmowego z reżyserami – oba wysuszone i teraz tak ładnie szeleszczą) ale to dodaje całemu działaniu poczucie życia na krawędzi. Nigdy nie zapomnę, kiedy jeszcze mieszkałam u rodziców i przemycałam książkę do poczytania w wannie (czego absolutnie nie wolno mi było robić – jeden z tych surowych zakazów który notorycznie łamałam).
Ale nie chodzi jedynie o lekturę. Nie ma lepszego miejsca do zastanawiania się nad życiem, kulturą, sensem świata i popkulturalnych tropów niż wanna. Jasne – wiem, że sporo osób uważa, że największe i najlepsze pomysły przychodzą człowiekowi do głowy pod prysznicem. Nie mniej prysznic non stop przypomina ci o tym, że czas płynie i płynie woda, jest agresywny i głośny. Wanna rozumie. Wanna stoi i daje biec myślom, tylko w wannie człowiek może tak bardzo odciąć się od świata i od dźwięków (wystarczy zanurzyć głowę w wodzie) by w końcu zajrzeć w głąb siebie i odpowiedzieć sobie na pytanie „Czy Ostatni Jedi przypadkiem nie jest najlepszym filmem z cyklu Gwiezdnych Wojen”. Serio takiego spokoju do myślenia jaki daje wanna nie da wam nic innego poza klasztorem kontemplacyjnym.
Brak wanny jest szczególnie dotkliwy w dni zimne, kiedy człowiek czuje, że jedynie zanurzenie całego ciała w wodzie, na nieco dłużej niż chwilę przywróci mu wiarę w sens istnienia. Kilka dni temu kiedy lipiec przez kilka dni zamienił się w późny wrzesień, myśl o tym by wejść do ciepłej wanny i odzyskać wiarę w sens życia stała się tak natrętna że poważnie rozważałam obdzwonienie znajomych posiadających wanny z pytaniem czy mnie nie przyjmą i nie pozwolą skorzystać ze swojego przybytku. Co mnie powstrzymało? Głównie fakt, że myśl ta przyszła mi do głowy koło pierwszej w nocy a trudno dzwonić do kogokolwiek z pytaniem czy pozwoli ci skorzystać ze swojej wanny i jeszcze potem utrzymywać dalej znajomość. Przez chwilę przyszło mi do głowy, że jednym z moich największych zawodów ostatniego roku było kiedy pojechałam do Poznania, mieszkałam w Sheratonie i tam był tylko prysznic. Serio z całego wyjazdu najbardziej się wtedy cieszyłam na wannę.
Tak więc to jest mój tekst – olbrzymi tekst poświęcony mojej wielkiej tęsknocie za posiadaniem wanny. Kiedy jeszcze pisałam moją powieść większość fabuły wymyśliłam wpatrując się kafelki w mojej łazience, połowę szkolnych wypracowań obmyślałam, gapiąc się na pranie wiszące nad wanną w domu moich rodziców, myślę, że teraz, kiedy mam do napisania książkę i jeszcze kilka innych projektów powinnam znaleźć jakąś wannę z której mogłabym korzystać. Może to jest dobry pomysł na biznes – wanny do wynajęcia dla twórców. Mi by się z pewnością jakaś przydała. Od czasu kiedy zrobiłam remont w moim dawnym mieszkaniu i zainstalowałam w niej prysznic stałam się osobą nie posiadającą żadnej wanny. Cóż za smutny stan.
Ps: Tego wpisu nie sponsoruje żaden producent pryszniców, wanien, ani innych armatur łazienkowych. Serio sama z siebie napisałam tekst o tym jak bardzo chciałabym mieć wannę.
Ps2: proszę mi nie przysyłać żadnej wanny, nie mam gdzie jej postawić
Ps3: Z drugiej strony wyobrażacie sobie mieć taką retro wannę na środku pokoju