Home Ogólnie Wieje ale nie porywa czyli zwierz o Epicentrum

Wieje ale nie porywa czyli zwierz o Epicentrum

autor Zwierz

Hej

Kino katas­troficzne należy do jed­nego z ukochanych gatunków fil­mowych zwierza. Pożary, Wulka­ny, Zlodowace­nia, Zamarza­jące wnętrze zie­mi – rzuć­cie w zwierza jakimkol­wiek nawet najbardziej wydu­manym zagroże­niem dla lud­noś­ci cywilnej lub całej cywiliza­cji a zwierz będzie zad­owolony. Przy czym miłość zwierza do ogól­nego zniszczenia zawsze wal­czy w jego ser­cu z dzi­wnym uczu­ciem, że każdy kto chce nakrę­cić tego typu film obow­iązkowo musi wylosować z kapelusza jak­iś ckli­wy i trud­ny do zniesienia wątek dru­go­planowy – świat wiel­kich katas­trof zasied­la­ją praw­ie wyłącznie samot­ni rodz­ice, skłó­cone pary, zbun­towani nas­to­latkowie i wszyscy których mały koniec świa­ta może pogodz­ić, zbliżyć i spraw­ić że nauczą się ważnej lekcji o sile miłoś­ci. I tak zwierz spędza więk­szość sean­sów filmów katas­troficznych na przemi­en­nie klaszcząc w łap­ki z radoś­ci (zwierz nie ma ser­ca i lubi apokalip­sę) i przewraca­jąc oczy­ma. I pod tym wzglę­dem Epi­cen­trum nie za bard­zo odsta­je od normy. Choć ma kil­ka fajnych pomysłów. I na nich przede wszys­tkim skupi się zwierz.

Film jest wid­owiskowy, ale nieste­ty cier­pi na dość bolesny brak scenariusza.

Zwierz nie dawno zwró­cił uwagę, że kino ma pewien prob­lem z najnowszy­mi tech­nolo­gia­mi. Fakt, że każdy ma w ręku komórkę którą może coś nagry­wać, sprawdz­ić face­booka, sko­rzys­tać z Inter­ne­tu strasznie utrud­nił sce­narzys­tom pracę – zwłaszcza autorzy thrillerów, krymi­nałów i hor­rorów zaj­mu­ją się przede wszys­tkim pozbaw­ian­iem swoich bohaterów komórek tak by nie musieć się nimi prze­j­mować. Podob­ny prob­lem mają filmy oby­cza­jowe (nieco lep­iej radzą sobie seri­ale) gdzie niekiedy w ogóle ole­wa się całe bujne życie Inter­ne­towe współczes­nego społeczeńst­wa co spraw­ia, że niekiedy his­to­rie wyda­ją się staroświeck­ie. Zwierz może na pal­cach jed­nej ręki policzyć filmy które dobrze odd­a­ją sposób korzys­ta­nia dziś z tele­fonów komórkowych czy mediów społecznoś­ciowych (bard­zo wysoko na tej liś­cie jest Frank). Zdaniem zwierza to jest jed­no z najwięk­szych wyzwań przed jaki­mi sta­je współczes­na kine­matografia – wrzuce­nia w nar­rację tych zupełnie nowych sposobów komu­nikowa­nia się ludzi i nowych sposobów zapisy­wa­nia rzeczywistości.

Prob­lem pole­ga na tym, że kiedy film próbu­je być wid­owiskowy to traci swój najwięk­szy plus czyli pomysł by pokazy­wać nam relację z różnych niewiel­kich kamer

Pod tym wzglę­dem Epi­cen­trum wyda­je się całkiem ciekawym pode­jś­ciem nawet nie tyle do tem­atu wielkiej katas­tro­fy co do jej uwiecznienia. Przez więk­szą część fil­mu twór­cy kon­sek­went­nie pokazu­ją nam „mate­ri­ały” nagrane pro­fesjon­al­ną i ama­torską kamerą. Niemal zawsze w kadrze widz­imy kogoś kręcącego, sze­rok­ie uję­cia dosta­je­my z kamery wiado­moś­ci. Kiedy przez szkołę prze­chodzi tor­na­do do ostat­niej chwili widz­imy jak młodzi ludzie stara­ją się coś nakrę­cić tele­fonem komórkowym. Zresztą nikt nie wypuszcza tu komór­ki z ręki (podob­nie jak kamery) nawet w środ­ku najwięk­sze zaw­ieruchy. Zwierz miał nawet wraże­nie, że film pow­stał głównie po to by twór­cy mogli się tą kon­cepcją pobaw­ić, podob­nie jak pobaw­ić się wątkiem poskładanej z różnych kamer relacji. Szko­da tylko, że w pewnym momen­cie rezygnu­je się z tego pomysłu by pokazać wid­zom wyjętą z kon­tek­stu niesły­chanie wid­owiskową scenę samolotów pod­nos­zonych do góry przez tor­na­do. Zwierz widzi­ał ta scenę już wcześniej w trail­erze i ma wraże­nie, że w sum­ie tylko dlat­ego jest w filmie bo dobrze w trail­erze wygląda.

Por­wane przez wia­tr samolo­ty są super — szko­da tylko, że ich pojaw­ie­nie się nie ma żad­nego uza­sad­nienia w fabule

Poza tym zwierz zaczął się zas­tanaw­iać nad samym tem­atem – czyli pogo­ni za wielkim tor­na­do a jed­nocześnie obserwacji zniszczeń jakie czyni. Kiedy kilka­naś­cie lat temu krę­cono Twistera amerykańskie tor­na­da były – przy­na­jm­niej dla więk­szoś­ci mieszkańców stanów pewną egzo­tyką – coś jak trzęsienia zie­mi w Los Ange­les – coś o czym wiedziano ale właś­ci­wie nikt nie czuł się zdzi­wiony ani zagrożony. Tym­cza­sem Epi­cen­trum pokazu­je, że w ostat­nich lat­ach tor­na­da stały się czymś co budzi stra­ch powszech­niejszy, zwłaszcza po Sandy w Nowym Jorku i Katherinie w Nowym Orleanie. Zresztą w ogóle film spraw­ia wraże­nie odrobinę eduka­cyjnego – dlaczego się bada burze, co należy robić w sytu­acji gdy usłyszymy syrenę alar­mową, jak ludzie powin­ni się zachowywać wobec siebie, jakie są zachowa­nia niebez­pieczne (np. kręce­nie filmików na You Tube). Zwierz miał wraże­nie niekiedy jak­by oglą­dał jedynie pozornie skry­ty pod zręba­mi fabuły film eduka­cyjny – uczu­la­ją­cy amerykanów na prob­lem zmi­an kli­matu a co za tym idzie częst­szym pojaw­ian­iem się trąb powi­etrznych.   Co ciekawe w filmie pokazu­je się też odbu­dowę zniszc­zonych terenów – wyraźnie dając znać, że jest coś po katastrofie.

Posta­cie w filmie są dość sztam­powe — jeśli jest dziel­na pani zna­ją­ca się na burzach to na pewno gdzieś tam ma małą córeczkę która jest obrażona, że mama nie siedzi w domu tylko ści­ga tornada

 

To powiedzi­awszy trze­ba jed­nak stwierdz­ić że Epi­cen­trum jest filmem strasznie ale to strasznie prostym którego fabuła jest w najlep­szym razie wtór­na, częś­ciej zaś zupełnie szczątkowa.  Jak już zwierz pisał filmem katas­troficznym rządzą pewne prawa – z jed­nej strony mamy więc ojca wdow­ca i dwóch synów z który­mi nie może się dogadać z drugiej łow­ców burz. Oczy­wiś­cie wszyscy spotka­ją się na otwartej przestrzeni w cza­sie najwięk­szej burzy w his­torii fun­du­jąc nam całą masę kosz­marnie sztam­powych dialogów i scen których puen­tę znamy zan­im jeszcze na dobre się rozpoczną. Przy czym trze­ba fil­mowi przyz­nać że zachowu­je pewien real­izm – nie ma co liczyć na to, że po tych kilku godz­i­nach spęd­zonych na gani­a­n­iu po lokalnej drodze nasz Wdowiec nauczy­ciel zakocha się w Pani Dok­tor do Burzy (zresztą samot­nej matce) co jest miłym dodatkiem. Zresztą w ogóle film był­by dużo bardziej znośny gdy­by wykreślić z niego połowę stras­zli­wie papierowych monologów i dialogów. Jed­nak trze­ba przyz­nać, że cała proś­ci­ut­ka fabuła jest przeprowad­zona niesły­chanie sprawnie i film nie ma przesto­jów. Moż­na niemal dojść do wniosku, ze oglą­damy relację w cza­sie praw­ie rzeczy­wistym. I choć nie wszys­tkie dzi­ała­nia bohaterów mają sens (pod­powiedź więk­szość nie ma sen­su) to jed­nak nie ma też jakichś strasznych dłużyzn. Nieste­ty jest też sporo scen nieza­mierze­nie śmiesznych w tym jed­na pozornie dra­maty­cz­na która wywołu­je (a przy­na­jm­niej na sali na której był zwierz) atak śmiechu.

Z kolei wicedyrek­tor lokalnej szkoły musi być skłó­cony ze swoi­mi nas­to­let­ni­mi syna­mi i mieć poziom opanowa­nia komandosa

Aktorsko Epi­cen­trum jest filmem żad­nym bo też trud­no wspiąć się na wyżyny aktorskiego kun­sz­tu kiedy grać nie ma za bard­zo co. W roli gwiazdy wys­tępu­je tu Richard „Thorin”Armitage. Zwierz jest w przy­pad­ku tego akto­ra abso­lut­nie nieo­biek­ty­wny bo uważa, że aktor nie tylko jest zdol­ny i przys­to­jny to jeszcze ma taki głos że mógł­by zwier­zowi czy­tać zasady BHP i zwierz by był zach­wycony. Tu gra teo­re­ty­cznie surowego wicedyrek­to­ra liceum ale kiedy świat zaczy­na wal­ić się na głowę, to widać, że ów dyrek­tor był w poprzed­nim wcie­le­niu koman­dosem. Nie ma innego wytłu­maczenia skąd się wziął w nim taki spokój, sprawność, opanowanie i umiejęt­ność bard­zo sprawnego myśle­nia w sytu­acji zagroże­nia. Poza tym nurku­je tak że zde­cy­dowanie przeszedł też spec­jal­ny tren­ing (no i ma na sobie szy­bkoschnącą koszulę która w cud­owny sposób schnie ze sce­ny na scenę). Przy czym bard­zo po filmie widać, że aktor nakrę­cił go pomiędzy różny­mi pro­jek­ta­mi chy­ba nie wkłada­jąc weń pełnię ser­ca – być może chci­ał dobrze zaro­bić zan­im wró­cił na West End zach­wycać widzów i kry­tyków teatralnych.

Tak zgadliś­cie jeśli w filmie jest nieśmi­ały nas­to­latek to na pewno utknie gdzieś z dziew­czyną w której się podkochuje

Zwierz powie szcz­erze – nie baw­ił się na Epi­cen­trum źle. Podobało mu się kil­ka pom­niejszych wątków. Jak cho­ci­aż­by fakt, że dwaj nas­to­let­ni syn­owie głównego bohat­era są całkiem mili i obrot­ni i że film nie zde­cy­dował się na schemat głupich naraża­ją­cych życie nas­to­latków. Spodobał się zwier­zowi bohater – niedoświad­c­zony kamerzys­ta – który dość słusznie wyty­ka łow­com burz jak niebez­pieczne to zaję­cie i jak bard­zo stra­cili poczu­cie tego co jest niebez­pieczne. Podo­ba się zwier­zowi, że pokazano jak świat wyglą­da po prze­jś­ciu tor­na­do.  Ale … nawet ter­az kiedy zwierz pisze ten wpis niewiele z fil­mu pamię­ta, ma wraże­nie, że część wątków dość bru­tal­nie przy­cię­to czy wprowad­zono je tylko dlat­ego, że takie są zasady gatunku (np. dziel­ny wicedyrek­tor chce zakończenia roku w budynku szkoły a dyrek­tor na boisku – spór właś­ci­wie nie ma sen­su i trud­no powiedzieć dlaczego się pojaw­ia). Poza tym zwierz widzi, że tak naprawdę twór­cy mieli pomysł na mały film uda­ją­cy paradoku­ment nie zaś na dużą let­nią pro­dukc­je katas­troficzną. I to nieste­ty widać – cho­ci­aż­by w rozłoże­niu napię­cia w sce­nar­iuszu – braku­je jakiegokol­wiek koń­cowego twistu (dosłown­ie!), niespodzian­ki czy jakiegokol­wiek ostat­niego aktu. Co właśnie spraw­ia wraże­nie jak­by film miał mieć z założe­nia mniejszą skalę. Choć z drugiej strony efek­ty spec­jalne – zwłaszcza niszczące wszys­tko na swo­jej drodze tor­na­do przy­go­towano z najwięk­szą piec­zołow­itoś­cią. Jak mniemam to jed­na z tych pro­dukcji gdzie sporo może zmienić oglą­danie jej w 3D. Ostate­cznie jed­nak trud­no zal­iczyć Epi­cen­trum do jakichś bard­zo udanych filmów. To jed­na z tych licznych pro­dukcji, które pojaw­ia­ją się latem na ekranach – ich zobacze­nie jakoś bard­zo nie zaszkodzi ale wiel­kich emocji nie dostar­czy. Może trochę szko­da bo ostat­nio braku­je dobrych filmów katas­troficznych. Zdaniem zwierza to wina efek­tów spec­jal­nych – tyle wysiłku idzie w przeko­nanie nas że to co widz­imy jest prawdzi­we, że sce­nar­iusz trochę jest spy­chany na dru­gi plan. A prob­lem pole­ga na tym, że jeśli nie pol­u­bimy bohaterów i nie zain­tere­su­je nas fabuła to taki film może się okazać mniej więcej równie ciekawy co frag­ment wiado­moś­ci gdzie opowiada­ją o klęsce żywiołowej. A w takim przy­pad­ku to już lep­iej wiadomości.

Ps: Już niedłu­go kole­j­na edy­c­ja Geek mar­ket – trochę się zgłasza­cie ale zwierz nadal przy­pom­i­na, że moż­na na jego maila ratyzbona@gazeta.pl przesyłać lin­ki do waszych stron, blogów czy fan­page z geekowskim rękodziełem. Nic za to nie płacicie.

Ps2: Niedłu­go na blogu może być coś bard­zo fajnego na co nawet zwierz się cieszy!

<

Advertisement

11 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online