Home Góry Tropem transportu czyli wpis wakacyjny czwarty

Tropem transportu czyli wpis wakacyjny czwarty

autor Zwierz
Tropem transportu czyli wpis wakacyjny czwarty

Muszę przyznać, że matka zwierza ma jakąś niesamowitą umiejętność by nawet w dni, kiedy nie mamy zamiaru zdobywać jakiegokolwiek szczytu, ani nawet wyższego krawężnika i tak znaleźć powód by obudzić mnie wcześniej. Tym razem okazuje się, że nasz pociąg odjeżdża o dziewiątej rano i musimy wstać przed ósmą, bo inaczej nie zdążymy. Od razu chciałabym powiedzieć, że rzeczywiście, wczesna pobudka to była konieczność, inaczej kto siedziałby za nas pół godziny na pustym dworcu.

 

Nasz plan był dość prosty. Ponieważ aż trzy miejscowości uzdrowiskowe położone są wzdłuż trasy kolejowej, to możemy poświęcić dzień na obskoczenie Polanicy Zdrój i Dusznik Zdrój a potem wrócić do Kudowy. Plan doskonały, wypoczynkowy, krajoznawczy – no nie da się narzekać, zwłaszcza, że przecież okolica nie tak dobrze nam znana (co prawda ja w Polanicy byłam w zeszłym roku, ale matka twierdzi, że była tak dawno, ze nawet nie pamięta co jadła, co znaczy, że to jakieś naprawdę zamierzchłe czasy). Zgodnie z dobrą zasadą każdej wyprawy – zaczęłyśmy od dalszej miejscowości by zbliżać się ku domowi. To dobra zasada, bo człowiek, ma wtedy coraz mniej do przebycia wraz z postępem dnia. Jeśli szykujecie sobie wycieczki z dużą ilością punktów po drodze, to polecam ten system.

 

Zaczęłyśmy więc od Polanicy Zdroju. Ja Polanicę pamiętałam przez lata jak przez mgłę z wycieczki szkolnej na której byłam w pierwszej klasie. Dopiero w zeszłym roku byłam tam po raz pierwszy jako dorosła osoba i bardzo mi się ta wypoczynkowa miejscowość spodobała. Wydaje mi się, że jeszcze bardziej niż Kudowa jest nastawiona na kuracjuszy, ma bardzo duży park zdrojowy i sporo tras spacerowych. Co prawda nie byłam w stanie ustalić dlaczego w kawiarni obok pijalni wód, tak mocno pachnie smażonymi pieczarkami, ale być może taki urok miejsca. Za to sam park zdrojowy i okolice, są naprawdę ładne, a też po prostu chodzenie sobie uliczkami uzdrowiska jest bardzo satysfakcjonujące. Nie ma tu jakichś porażających atrakcji turystycznych, które wyrwałyby z butów, ale jeśli chce się odpocząć, spacerować, popijać wodę i jeść lody, to jest to miejsce idealne. Miałam z resztą wrażenie, jakby było tu nieco więcej nieco starszych kuracjuszy, poruszających się w zwartych grupach, które przywodziły mi na myśl zadowolonych z życia niemieckich emerytów. I jest to porównanie jak najbardziej pozytywne, bo jeszcze kilka lat temu miałam wrażenie, że osób, które mogły sobie na taki odpoczynek pozwolić było mniej.

 

Ponieważ matka zwierza ma cierpliwość labradora wpatrzonego w kawałek karkówki, to obejście Polanicy zajęło nam stosunkowo mało czasu, więc dość szybko ruszyłyśmy do Dusznik. Tu spotkało nas pewne zaskoczenie, o ile dworzec w Polanicy znajduje się naprawdę blisko parku zdrojowego to w Dusznikach park zdrojowy jest zdecydowanie dalej. Co więcej stacja kolejowa ma czelność mieścić się na wzgórzu, co jest absolutnie w porządku jak się do miasteczka przyjeżdża (bo idzie się w dół) i totalnie nie do przyjęcia jak się wyjeżdża (bo trzeba iść w górę). Same Duszniki nieco mnie zaskoczyły, w mojej pamięci pozostawały jako miejscowość bardzo wypoczynkowa (ponownie miałam kilka lat w czasie mojej ostatniej wizyty) a tymczasem sprawiały wrażenie, dużo mniej skoncentrowanego na kuracjuszach miejsca niż Polanica czy Kudowa. Co jest o tyle ciekawe, że to Duszniki mogą się pochwalić Festiwalem Chopinowskim czy słynnym muzeum papiernictwa. W muzeum z resztą byłyśmy i przyznam szczerze – zapamiętałam je jako bez porównania ciekawsze. Matka zwierza sugeruje, że to nie muzeum się zrobiło mniej ciekawe, tylko ja nie mam siedmiu lat i nie jestem zafascynowana wszystkim co mi się podtyka pod nos. Na pewno bardzo fajna jest wystawa poświęcona polskim pieniądzom papierowym, ale niestety – to jest dokładnie ta wystawa, na której poczułam, że rzeczywiście wiem za dużo i za dużo widziałam.

 

W samych Dusznikach może nie ma dużo, ale za to ludzie, obsługujący w tutejszych punktach gastronomicznych są bardzo zaangażowani w obsługę klienta. W restauracji, w której jadłyśmy obiad, pan kelner był tak miły i zaangażowany, że zjadłam więcej niż chciałam, byleby tylko nie sprawić mu przykrości. W kawiarni, podano nam nie tylko bardzo dobrą kawę, ale też co ważniejsze życzono „pysznej kawusi”, co jak wiadomo – jest w Polsce życzeniem najmocniejszym. I właśnie tam popijając kawę, doszłyśmy do wniosku, że nie ma sensu czekać jeszcze długo na pociąg, skoro możemy wrócić wcześniej autobusem. Zadowolone z siebie kupiłyśmy online bilet na autobus Polonus i wyliczyłyśmy, że mamy sporo czasu do odjazdu. Na tyle sporo, że bez trudu zlokalizujemy przystanek i trochę poczekamy.

 

Przystanek rzeczywiście znalazłyśmy szybko. Czekania było nieco więcej niżbyśmy chciały, bo godzinkę. Nie zna przepraw turystycznych w Polsce ten kto nie czekał godzinkę na autobus. Kraj nasz idzie do przodu, ale zostawia w tyle wszystkich tych, którzy w ramach przyśpieszenia nie zaopatrzyli się w samochód. Siedziałyśmy więc kontemplując naszą przyszłość oraz jedząc paskudne wegańskie żelki, kiedy nadeszła godzina przyjazdu autobusu. I rzeczywiście – autobus przyjechał, otworzył drzwi, wysiadł kierowca i oświadczył, że my co prawda mamy bilety na autobus, ale nie ten, bo on to jest inny autobus i jedzie bez nas. I pojechał. Na przystanku zostałyśmy więc my i kilka nieco zdezorientowanych kuracjuszek, które właśnie przyjechały do Dusznik i zdały sobie sprawę, że przystanek autobusowy, podobnie jak kolejowy nie znajduje się w centrum miasta. Co więcej, zaczęło się stawać jasne, że autobus nie przyjedzie ani o wyznaczonej godzinie, ani pięć ani nawet dziesięć minut później. Pozostawał jeszcze opcja cofnięcia się do przystanku kolejowego i spędzenia tam kolejnej upojnej godziny czekania na transport.

 

I właśnie wtedy – gdy powoli zaczęłam tracić wszelką nadzieję, na przystanek autobusowy podjechał samochód. Wysiadł z niego kierowca, który zaczął uważnie studiować plan, w poszukiwaniu autobusu do Kudowy. Matka zwierza, osoba, która wykazuje się niezwykła transportową czujnością, wybadała, że człowiek, ten – pomimo posiadania własnego samochodu, chciałby się dostać do Kudowy autobusem. Matka zwierza szybko poinformowała go, że autobusu nie ma, że jeśli chce się dostać do Kudowy to tylko własnym autem, a tak w ogóle to może nas też zabrać ze sobą. Kierowca, nieco zaskoczony tym ciągiem informacji, przyznał jej rację i tak oto matka załatwiła nam transport. Przyznam, że im dłużej nad tym myślę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że wystawianie swojej sześćdziesięciopięcioletniej matki by łapała za ciebie stopa to ciekawy mechanizm. Być może rzeczywiście istnieje jakaś profesorski poziom charyzmy, który sprawia, że ludzie robią to co chcesz. A może powinniśmy to nazwać wymuszeniem profesorskim.

 

W każdym razie za sprawą matki znalazłyśmy się w samochodzie z przyciemnionymi szybami. Nie powiem – kilka razy przez te kilkanaście minut wznosiłam ciche modły, żebyśmy dożyły, bo nasz kierowca okazał się wielbicielem głośnej muzyki, podkręconej klimatyzacji i lekkiego podejścia do zasad wyprzedzania. Warto jednak zaznaczyć, że odstawił nas niemal pod drzwi pensjonatu, po czym nie biorąc pieniędzy lub zbyt wielu słów podziękowania, odjechał w przeciwnym kierunku, co każe podejrzewać, że być może w ogóle nie jechałby do tej Kudowy, gdyby nie cicha presja matki zwierza. Natomiast jeśli chodzi o autobus ( którym miałyśmy przyjechać) to minął on ogródek restauracji, kilka minut po tym jak zamówiłyśmy w niej kawę, którą miałyśmy świętować nasze zwycięstwo nad wykluczeniem komunikacyjnym.

 

 

 

Kiedy podzieliłam się z matką refleksją, że ja to nie jechałam stopem od lat, a właściwie od czasu, kiedy ostatnim razem łapała stopa na wakacjach, matka stwierdziła, że ona też sama stopem nie jeździ, bo by się bała. Ogranicza się wyłącznie do wypraw ze mną. Może i dobrze – gdybym nie ograniczała jakoś jej mocy, mogłoby się okazać, że nie ma takiego miejsca, gdzie nie jest ona w stanie dostać się jedynie prosząc o podwózkę. To wielka moc, i czuję się odpowiedzialna za to by matka nie stała się zbyt potężna.

0 komentarz
29

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online