Home Ogólnie Z daleka tragedię widać z bliska czyli Widok z Mostu

Z daleka tragedię widać z bliska czyli Widok z Mostu

autor Zwierz
Z daleka tragedię widać z bliska czyli Widok z Mostu

Bywają sztuki które – kiedy się je ogląda, wciągają całkowicie w świat przedstawiony tak, że widzi się na scenie tylko bohaterów zapominając, że ktoś ich powołał do życia. Bywają też takie w których śledzimy głównie intencje autora są zupełnie wyraźne i dostrzegamy co w danym momencie chce nam powiedzieć. Są też te najlepsze gdzie przyglądamy się wydarzeniom tak jakby je twórca jedynie opisał, nic nie zmieniając, a jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że nic na scenie nie dzieje się bez przyczyny.  I taki jest Widok z Mostu.

tumblr_inline_nlzb26CwWM1rnw9av_500

To niesamowite ile zmienia minimalistyczna dekoracja – zwierz przejrzał zdjęcia z innych wystawień i tam wnętrze typowego mieszkania z lat 50 wydawało się strasznie ograniczać nie tylko przestrzeń ale i treść sztuki

Sztuka Arthura Millera wystawiana początkowo w Young Vic a potem przeniesiona na większą Londyńską scenę (by wylądować w Warszawskim kinie dzięki NT Live, co jak pamiętacie z dawnego felietonu Nowaka oznacza degradację sztuki do budy z popcornem) opowiada historię w sumie dość prostą. Mamy więc niewielką rodzinę – ciężko pracujący w dokach Eddie, jego żona Beatrice i dorastająca pod ich opieką córka siostry żony Catherine. Wszyscy to sycylijscy emigranci – choć Cathy urodzona jest już w Stanach.  Do tej trójki dołączają szybko Marco i Rodolfo – dalecy krewni Beatrice – imigranci tym razem nielegalni, którzy przyjechali tu zarobić – zwłaszcza że sytuacja w kraju rodzinnym nie jest najlepsza – nie ma żadnej pracy, dzieci Marco chorują a perspektyw brak. W tym niewielkim dramacie mamy jeszcze jedną postać – adwokata, występującego w roli chóru greckiego – zapowiadającego nam od początku, że w historii która rozegra się przed naszymi oczyma nie będzie nic tak naprawdę niezwykłego, że wydarzenia i okoliczności jakie się nam ukażą stanowią część niekończącej się historii podobnych spraw i tragedii.

abb00182-c3cc-11e3-_621813c

Jeśli odejmie się od sztuki wszystkie elementy tak bardzo wiążące ją z konkretnym miejscem i konkretnymi czasami to jesli sztuka jest dobra wychodzi nam coś bardzo uniwersalnego. I tak jest też w tym przypadku 

A tragedia wisi w powietrzu od pierwszych scen – nie ma bowiem wątpliwości, że układy rodzinne nie są takie proste jak mogłoby się wydawać. Przede wszystkim Eddie darzy Cathy uczuciem wychodzącym zdecydowanie poza ojcowskie przywiązanie. Ile w tym seksualnego napięcia – w każdym drobnym geście, który jednocześnie może być interpretowany niewinnie i tak, że niemal czujemy pożądanie buzujące w bohaterze. Ale nie chodzi jedynie o kwestie seksu. Chodzi o niemal obsesyjne przywiązanie do dziewczyny – wchodzące daleko poza niechęć do wypuszczenia jej z gniazda. Nie chodzi nawet o to, że Cathy zakochuje się w Rodolfo – chłopaku który rzeczywiście nie wydaje się idealnym wyborem na męża ( musimy mu na słowo honoru uwierzyć, że powoduje nim miłość a nie chęć zdobycia obywatelstwa), ale w ogóle o to, że dorasta. Już w pierwszej scenie zanim pojawiają się kuzyni gdy dziewczyna oświadcza że dostała pracę widać niechęć Eddiego do jakiejkolwiek zmiany. Wszystko to widzi doskonale Beatrice – kobieta sfrustrowana – zarówno oziębłością męża jak i jego zawziętością.  Opryskliwa w swojej bezradności. Wydawać by się mogło że w takim układzie Cathy powinna być niewinną biedną ofiarą, nieświadomą efektu jaki jej zachowanie ma na Eddiego. Ale im dłużej oglądamy sztukę tym częściej widz odnosi wrażenie, że nie jest ona tak niewinna jakbyśmy chcieli. Tak kilkunastoletnia (na początku sztuki ma 17 lat) dziewczyna zdaje się doskonale zadawać sprawę, do czego prowadzi.  I przez chwilę możemy się zastanawiać czy aby nie jest planem mieć ciastko i zjeść ciastko – wychodząc za Rodolfo i wciąż mieć gdzieś w zasięgu Eddiego wraz z całą jego czułością i zainteresowaniem.

A scene from A View from the Bridge

Sztuka jest znakomicie wyreżyserowana – w tej minimalistycznej przestrzeni najważniejszy jest układ między bohaterami, to gdzie stoją  jak stoją, czy jest dla nich przestrzeń. Rzecz niesłychanie subtelna a jednocześnie pokazjąca widzowi od razu jakie są układy między postaciami

Prowadzący nas przez całą – co raz bardziej ponurą historię Adwokat wielokrotnie powtarza, że problemem całej sytuacji jest to, że nie można bić na trwogę bo nic tak naprawdę się nie stało. I rzeczywiście – obserwujemy spokojne życie bohaterów – Marco pracuje, Rodolfo zafascynowany miastem wydaje niemal wszystko co zarabia. Są święta, wyjścia do kina i rodzinny obiad w którym rozmowa się nie klei a powietrze można ciąć nożem. Ale jednocześnie atmosfera gęstnieje – wszyscy okopują się na swoich pozycjach. Eddie co raz bardziej skazuje się na los wyrzutka i pariasa – uparcie walcząc z tym co nie uchronne i co raz bardziej odkrywając swoje uczucia a jednocześnie wpierając się intencji.  Im bardziej Eddie wyrzuca kuzynów tym bardziej Cathy pewna jest ślubu i tym bardziej Beatrice wspiera siostrzenicę  – świadoma że tylko jej wyprowadzka z domu może zwrócić jej Eddiego. A nad wszystkimi wisi ta wiążąca wszystkich i każąca nikomu nie ufać sprawa emigracji. Bo przecież nawet nie wierząc Eddiemu nie jesteśmy w stanie na sto procent stwierdzić że nie ma racji przestrzegając Cathy przed tymi którzy żenią się dla paszportu.  I wszyscy od pierwszej sceny wiemy, że tym co Eddie może ostatecznie zrobić to zadzwonić do biura imigracyjnego i wydać kuzynów skazując się na potępienie.

1512720_10152788070373346_2907312587088711391_n

Sztuka doskonale pokazje nie tylko to zdecydowanie niewłaściwie uczucie Eddiego do swojej siostrzenicy ale też – co chyba jest jeszcze ciekawsze – tak rozgrywa rolę dziewczyny że nie sposób nie zadać sobie pytania czy przypadkiem jej działania nie są świadome. I ponownie – zatrudnienie bardzo młodej aktorki do roli jest znakomitym posunięciem

Holenderski reżyser Ivo van Hove rozgrywa ten duszny dramat w minimalistycznych dekoracjach. Bohaterowie grają w białym kwadracie zaś ze sceny i na scenę można wejść tylko niewielkimi drzwiami. Genialny reżyserski pomysł, pozwalający pozbyć się wszystkich elementów które odwracają uwagę od postaci i emocji jakie się pomiędzy nimi rodzą. Najlepiej widać to w scenie niedzielnego obiadu. Bohaterowie siedzą po kolei wygłaszają swoje zdania tworząc obraz najbardziej nie klejącej się rozmowy w historii rozmów przy stole. Tyko stołu nie ma. Rozsadzeni w czworoboku – oddaleni – jedynie tym jak się poruszają czy siedzą zdradzają co kogo z kim łączy, kto jak się czuje. Zresztą ten kwadrat jest trochę jak więzienie – niewielki świat z którego nie sposób łatwo wyjść, którego ramy są jasne. Jedyną postacią poza tymi ramami jest Adwokat – bo on do tego świata przecież nie należy i właściwie maluje nam tylko obraz wydarzeń.  W pewnym momencie dosłownie wręcz – niczym w policyjnym raporcie – streszczając nam to co się wydarzyło. Wszystko zresztą jest tu jasne i blade – jak na spranej fotografii – jak w historii opowiadanej i spisanej. I jest to zabieg który sprawia że zakończenie w którym nagle pojawia się jasny wyraźny kolor jeszcze bardziej uderza, czy wręcz otrzeźwia widza. Warto tu zresztą dodać, że reżyseria (z doskonałymi dekoracjami i doborem muzyki) stanowi możliwe najmocniejsze ogniwo sztuki – znajdując w tym bądź co bądź nie nowym tekście wszystko co i dziś jest w stanie poruszyć widza i zmusić go do myślenia. Jedyne na co zwierz może nieco narzekać to decyzje realizatora transmisji. Zdecydowanie zbyt subiektywne prowadzenie kamery przeszkadzało zwierzowi. Za bardzo był to spektakl wyreżyserowany ponownie przez twórców transmisji. A szkoda bo w ty przypadku statyczny obraz sceny widzowi zupełnie by wystarczył.

10801532_10152788070488346_6483075392100593172_n

Zwierz niewiele o tym pisze w tekście ale wprowadzenie adwokata w roli chóru greckiego (rola jest fenomenalnie zagrana) cudownie ustawia widza który podobnie jak on – przygląajac się wydarzeniom z perspektywy czuje się jak w samym środku greckiej tragedii gdzie losy bohaterów są już przesądzone od ich pierwszego spotkania

Najciekawsze w sztuce Millera jest szukanie kolejnych tropów. Jak chociażby kwestia prawa  – tego co obejmuje a czego nie. Prawo które ma wyznaczać granice tego co naturalne i dozwolone a jednocześnie które jest bezradne wobec tylu życiowych sytuacji. Prawo z którym bohaterowie mają ciągły problem, głównie dlatego, że nie przystaje do ich świata. Zwłaszcza że ich świat został zbudowany na honorze, poczuciu sprawiedliwości, które nie ma swoich źródeł w kodeksach prawnych ale jest głęboko zakorzenione w kodeksie honorowym. I tak bohaterowie stają się ofiarami dwóch – często sprzecznych ze sobą systemów prawnych. Z jednej strony ukrywają się przed prawem spisanym (a gdy chcą z niego skorzystać jest bezradne) z drugiej – chcą czy nie chcą – muszą przestrzegać prawa honorowego które w pewien sposób wyznacza granice ich świata. Świata w którym honor utracić jest łatwo i na zawsze. Przy czym to wyniesione z sycylijskiej kultury poczucie honoru jest równie niebezpieczne co wezwane służby imigracyjne, równie bezwzględne, nie słuchające o okolicznościach łagodzących.

10704133_10152788070513346_3762265789183621601_n

Zwierz podejrzewa, że rolę Beatrice można zagrać zupełnie inaczej – nawet tak, że widz za jej postacią nie przepada. Tu jednak – dzięki bardzo dobrej grze – jest osobą która nie tylko łagodzi spory ale przede wszystkim gra o swoje.

Stąd też drugie pytanie jakie można sobie zadać – jakie właściwie jest źródło całej tej tragedii rozgrywającej się przed naszymi oczyma jest trudne do zdefiniowania. Jak w każdej dobrej greckiej tragedii nie sposób wskazać na jedną jednostkę. Eddie mógłby nie żywić swoich nieodpowiednich uczuć do Cathy ale przecież jego zaborcza miłość nie jest wykalkulowana. Zwłaszcza, że prawdę powiedziawszy gdy przyglądamy się sztuce dzisiaj nie sposób nie dostrzec, że jest tam jeszcze jeden wątek. W jednej ze scen Eddie całuje Rodolfo pragnąć udowodnić Cathy, że chłopak jest homoseksualistą. Ale czy tylko o to chodzi. Czy niechęć Eddiego do żony należy uzasadniać tylko pociągiem do siostrzenicy. A jeśli nie chodzi ani jedną ani o drugą? Nie sposób tego całkowicie wykluczyć (choć nie sposób przyjąć tego za jedyną obowiązującą interpretację wydarzeń).  Czy więc zła jest Cathy która sprawia wrażenie że zdaje sobie doskonale sprawę co robi i chciałby jednocześnie wziąć ślub i zostać w domu gdzie ma szaleńczo zakochanego w sobie mężczyznę. A może to Marco – pośrednia ofiara tego całego zamieszania który przyjechał do Ameryki by uratować rodzinę od śmierci głodowej a skończył jako człowiek muszący bronić swojego honoru.  Czy należałoby wskazać na Rodolfo któremu nie możemy do końca ufać albo Beatrcice która przyglądała się zrachowaniom męża zbyt długo. Pod koniec sztuki reżyser w genialnym posunięciu pokazuje nam wszystkich bohaterów splecionych w uścisku jak zaciśnięta pięść. Nie sposób dokładnie powiedzieć kto jest kto – zwłaszcza gdy z sufitu spada krwawy deszcz. Ta jedna scena streszcza nam całą tragedię- oto oni zaplątani w siebie tak, że nie da się już tego bezboleśnie rozwikłać – skazani na rozlew krwi ale jednocześnie tą krwią połączeni, tą przeklętą sycylijską dumą, tym nie dającym się rozplątać splotem okoliczności. Od początku wiemy że ktoś będzie musiał za to zapłacić ale właściwie od samego początku płacą wszyscy. A jednocześnie nikt nie jest zły. Nikt nie jest winny. Kto wie, może najbardziej winny jest duch tej dalekiej wyspy na której nie ceni się prawa od czasu Greków i polega na honorze bardziej niż rozsądku.

10481922_10152788070333346_3727622143208498622_n

Chyba można zabić tą sztukę robiąc z niej historię faceta obsesyjnie zakochanego w swojej podopiecznej. Na całe szczęście to nie jest ten przypadek

Zwierz nie widział wcześniej żadnej wersji sztuki ale ta zrobiła na  nim niesamowite wrażenie, właśnie dlatego, że pozwoliła się całkowicie skoncentrować na tekście. I na aktorach. W roli Eddiego wystąpił Mark Strong. W filmach gra on zazwyczaj (choć nie tylko) bohaterów pewnych siebie, często złych (chyba ze względu na jego prezencję), bardzo rzadko przeciętnych. Tu jako człowiek który co raz bardziej się gubi (zaciskając sobie pętlę na szyi) jest doskonały. Sztuka podkreśla jak ważne jest puste spojrzenie bohatera w którym rośnie jakaś ciemność i to Strong idealnie oddaje na scenie. Jednocześnie widzimy jak co raz bardziej się kurczy – kiedy przegrywa tą ciągłą walkę o bycie pierwszym  i najważniejszym (decydującym za wszystkich) członkiem rodziny. Mimo, że pochodzenie bohaterów ma znaczenie to jednak Strong nie gra Włocha. A właściwie nie stara się go grać. Dzięki temu jego bohater wychodzi nieco poza ramy jednej historii. Takie postacie znamy –niby same w sobie nie są złe ale ich działania puszczają w ruch spiralę wydarzeń których nie można powstrzymać. A jednocześnie Strong doskonale pokazuje słabość swojego bohatera, jego pewną miękkość , fakt że choć w jego słowniku nie m słów na opisanie pewnych uczuć to nie znaczy że ich nie czuje.  Doskonałe są zwłaszcza ostatnie sceny kiedy bohater jest już właściwie złamany ale wciąż gra tego który ma jakąkolwiek władzę nad tym co dzieje się wokół niego dość rozpaczliwie próbując przekonać wszystkich że nadal jest najważniejszy.

1979744_10152788070383346_397758687602351010_n

Trzeba przyznać,że Mark Strong przede wszystkim imponuje jako człowiek kurczący się w sobie któremu cały jego uporządkowany świat zaczyna uciekać spod stóp

Doskonałe są aktorki Nicola Walker jako Beatrice – kobieta która chyba jako jedyna w pełni zdaje sobie sprawę co się wokół niej dzieje. Wie, co czuje Eddie, wie co krąży po głowie Cathy, w końcu dostrzega determinację swoich kuzynów. Teoretycznie pragnie wszystkich pogodzić – pchnąć do działania – wyjaśnić Cathy że musi dorosnąć a Eddiemu że musi odpuścić. Ale jednocześnie nie ma wątpliwości – robi to też dlatego, że ma dość sytuacji w domu, tego napięcia, odtrącenia bycia tą drugą. Nicola Walker doskonale pokazała dychotomię swojej postaci – jednocześnie łagodzącą napięcie z drugiej – tą która jako jedyna nie wacha się powiedzieć otwarcie że ma dość tego wszystkiego. Doskonałe są zwłaszcza jej sceny z Cathy gdzie  pytanie czy rzeczywiście dba o siostrzenicę i jej życie, czy też chce wypchnąć konkurencję z domu w ramiona pierwszego lepszego kandydata cały czas każe przyglądać się uważnie jej słowom i działaniom. A jednocześnie to chyba jedyna postać w całej sztuce wobec której można żywić takie czyste współczucie – bo w jej przypadku największa wina rodzi się z przewiny innych. Bardzo dobra jest też Phoebe Fox – młoda aktorka która z jednej strony gra zupełnie niewinną Cathy by w kilku scenach pokazać nam dziewczynę doskonale zdającą sobie sprawę z tego co się wokół niej dzieje. O ile niewinność w wykonaniu tej młodej aktorki bywa niekiedy przeszarżowana o tyle te momenty kiedy widzimy w niej rzeczywiście dorosłą kobietę którą już jest są doskonałe. Ogólnie zwierz będzie miał na nią oko bo z tej dziewczyny – przynajmniej zdaniem zwierza – będzie doskonała aktorka.

10407849_10152788070533346_7931118822750019923_n

Cudowne jest to, że kiedy po spokoju pierwszych scen widz patrzy na horror scen ostatnich i zaczyna się zastanawiać kto zawinił i jak do tego wszystkiego doszło to właściwie nie sposób wskazać jednoznacznie kiedy nieporozumienie i niechęć zamieniło sięw tragedię

Niespodziewanie chyba największe wrażenie zrobił jednak na zwierzu Emun Eliott. Zwierz widział aktora to tu to tam ale absolutnie wpadł po uszy kiedy oglądał go we Wszystko dla Pań.  Nie mniej tu nie przypomina swoich wcześniejszych wcieleń. Jego Marco jest człowiekiem prostym – niewiele mówi, nie chce zwady. Silny, oddany rodzinie (wszystkie pieniądze odsyła żonie), samotny ale za to mający jasny cel. Dla niego emigracja do Ameryki nie jest jak dla Rodolfo ucieczką i szansą na nowe życie. Marco znalazł się w Stanach z bardzo konkretnego powodu – musi zarobić, na rodzinę, dzieci, jedzenie. W jednej z doskonałych scen (wiele ich w sztuce ale ta jest jakby lepsza od innych) podnosi krzesło. Oczywiście nie robi tego bez powodu – poniesienie krzesła za jedną nogę (trzymaną u podstawy) jest popisem fenomenalnej siły (Ok wszyscy którzy wrócili do domu zapewne spróbowali – zwierz też – podniósł krzesło na milimetr i nadal boli go nadgarstek) ale jednocześnie ukrytą groźbą i zaznaczaniem pewnej nowej hierarchii. Z jednej strony Marco przypomina Eddiemu że nie powinien gnębić jego brata bo ten jest chroniony, jednocześnie – pokazuje kto tu jest tak naprawdę samcem alfa – najsilniejszym w stadzie. Ale jest to też popis – tego cichego bohatera, który po prostu pokazuje sztuczkę i potem stoi z twarzą przepełnioną dumą z krzesłem ponad głową.  I jest coś w twarzy Eliotta takiego, że przez chwilę wydaje się że to krzesło jest całym światem i że nigdy nikt jeszcze nie trzymał w rękach nic bardzie szlachetnego i godnego podziwu. Ale to nie koniec – ważny jest też ostatni akt kiedy Marco – wcale nie będąc człowiekiem agresywnym staje w obliczu tej nie dającej się pogodzić niezgodności prawa i kodeksu honorowego. Łatwo byłoby go sprowadzić do tego złego w sztuce, ale przecież on zły nie jest. W tym konkretnym przypadku to on jest ręką losu, ale przecież nie ma żadnego wyboru. Ale też jemu przypadnie to pełne desperacji zdanie – że nie rozumie kraju  w którym prawo dotyka tylu spraw a tej największej niesprawiedliwości nie obejmuje swoim działaniem.

A View From The Bridge

Biorąć pod uwagę, że w tej sztuce zawsze podnosi się krzesło to trzeba przyznać Emunowi, że ta scena w jego wykonaniu jest jedną z najlpszych

No właśnie. Bo jest przecież Widok z Mostu opowieścią o emigrantach. I to opowieścią w której emigracja nie pozostaje bez znaczenia. Nie chodzi nawet o to skąd nasi bohaterowie przyjechali – choć ich włoskie pochodzenie oczywiście odbija się na ich decyzjach i sposobie bycia i myślenia o świecie. Niemniej można sobie wyobrazić tą historię osadzoną w realiach innej grupy która przyjeżdża do nowego kraju. Bohaterowie reprezentują różne podejście ale jest w nich właściwa przyjezdnym ambicja, by wynieść z wyjazdu jak najwięcej. Czy to zacząć nowe życie czy zarobić ile się da. Jednocześnie ukrywanie się przed urzędem skazuje wszystkich na siebie, wiążąc ich jeszcze bardziej w świecie toksycznych relacji. Służby zajmujące się nielegalnymi imigrantami są zaś niczym starożytni bogowie, którzy w każdej chwili mogą wpaść i sprowadzić ostateczną karę nawet nie pytając jakiej będą jej konsekwencje. A do tego jeszcze podejrzliwość – zarówno wobec własnej społeczności jak i wokół wszystkich wokoło, bo wszędzie pełno jest donosicieli ale też i tych którzy dla obywatelstwa zrobią wszystko. A jednocześnie trzeba się trzymać swojej grupy bo bez niej człowiek zginie, nie znajdzie się w tym dziwnym kraju w którym nic nie jest takie jak być powinno. Na Brooklynie nie ma fontann a prawo nie bierze pod uwagę honoru.

10698_10152788070198346_8241703172272609965_n

Oni wszyscy w tym nie dającym się rozwikłać uścisku, losu, przeznaczenia i okoliczności – widz teoretycznie patrzy z daleka ale w tym momencie czuje się jakąś bliskość bohaterów.

Kiedy sztuka się kończy (dzięki prostemu zabiegowi zakończenie dotyka widza bardziej niż można byłoby przypuszczać) widz doskonale rozumie prowadzącego narrację adwokata (zresztą wybitnie zagranego Michaela Goulda) który wielokrotnie wspomina o swojej bezradności. Widz czuje tą bezradność – zwłaszcza kiedy zdaje sobie sprawę, że wszystko co się wydarzyło, równie dobrze mogłoby się nie wydarzyć. A jednocześnie wydarzyć się musiało. Bo Widok z Mostu to jest sztuka o bezradności człowieka, bezradności prawa, bezradności w obliczu tej zaciskającej się pętli losu czy przeznaczenia. I dlatego to sztuka tak poruszająca, wychodząca poza tragedię mężczyzny zakochanego w siostrzenicy, czy mszczącego się emigranta. Bo wobec pewnych splotów okoliczności wszyscy jesteśmy bezradni tak długo aż coś się nie stanie. A gdy się stanie możemy tylko patrzeć z oddali. Na posępny widok rozciągający się z mostu.

Ps: Zwierz musi przyznać że autentycznie to jest niesamowite że dzięki transmisjom NT Live które właściwie już dawno wyszły poza National Theatre można być tak na bieżąco z londyńskimi scenami. Zwierz cieszy się, że przyszło mu akurat wpaść po uszy w brytyjską kulturę w momencie kiedy ma niesamowity dostęp do brytyjskiego teatru i może wrażenia znajomych którzy sztukę widzieli na żywo zestawić z wrażeniami z transmisji.

Ps2: Znajoma zwierza twierdzi, że streszczenie uczynione w rozmowie zaraz po wyjściu z kina „Facet podnosi krzesło. Wszyscy giną” wystarczyłoby za całą recenzję.

6 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online