Home Ogólnie Z innej planety czyli zwierz o Planecie Singli

Z innej planety czyli zwierz o Planecie Singli

autor Zwierz
Z innej planety czyli zwierz o Planecie Singli

Zwierz musi wam powiedzieć, że pod koniec zeszłego tygod­nia chodz­ił po naszym pięknym mieś­cie Warsza­w­ie nieco zaskoc­zony. Oto w kilku gaze­tach – w tym w surowej dla pol­s­kich pro­dukcji Gaze­cie Wybor­czej pojaw­iły się pozy­ty­wne recen­z­je Plan­e­ty Singli. Dobra Pol­s­ka kome­dia roman­ty­cz­na, wydawała się od lat równie odległa co naj­dal­sza niedawno odkry­ta plan­e­ta układu słonecznego. Zwierz żył więc nadzieją, że może oto nad­chodzi czas zmi­any.  Nieste­ty okaza­ło się, że nie ruszyliśmy się z domu ani na krok.

0004RKLQAT8PU57M-C322-F4

Zwierz chodzi na kome­die rom­naty­czne nie dlat­ego, że chce być złośli­wy ale dlat­ego, że jest fanem gatunku

Zwierz częs­to słyszy że nie jest tar­getem pol­s­kich komedii roman­ty­cznych. Prob­lem w tym, że wręcz prze­ci­wnie – zwierz jest tar­getem niemal ide­al­nym. Jest przed trzy­dzi­estką, nie ma pierś­cionka na pal­cu (a do niedaw­na zwierz speł­ni­ał wszys­tkie kry­te­ria singiel­ki w wielkim mieś­cie), uwiel­bia kome­die roman­ty­czne (chy­ba nie było w ostat­nich lat­ach żad­nej której zwierz by nie widzi­ał) i do tego jeszcze może nie wzrusza się łat­wo ale w sum­ie lubi dobre zakończenia, ładne wnętrza i pro­dukc­je pod­noszące na duchu. Do tego wcale nie jest uprzed­zony do pro­dukcji pol­s­kich i jest zda­nia że w ostat­nich lat­ach poziom aktorstwa w Polsce znacznie się pod­niósł i nie mamy się pod tym wzglę­dem za bard­zo czego wsty­dz­ić. Więcej, zwierz nawet jest ide­al­nym widzem pol­s­kich pro­dukcji pod wzglę­dem frek­wencji – rzuć­cie jak­iś tytuł pol­skiego roman­ty­cznego hitu ostat­nich lat a okaże się, że zwierz widzi­ał go w kinie.  Dlaczego miał­by więc zwierz nie stanow­ić tar­ge­tu takich pro­dukcji? Powód jest prosty – wyma­gania jakie zwierz staw­ia kinu – nawet temu rozrywkowemu.

28dd615b8034f11773de25472cd3.1000

Kome­dia roman­ty­cz­na to gatunek bard­zo sformwal­i­zowany nieco uwięziony w schema­cie ale nie znczy to, że w ogóle nie trze­ba od twór­ców niczego wymagać

Widzi­cie to jest pytanie dużo głęb­sze i poważniejsze niż może się wydawać. W kinie ist­nieją dwie dro­gi. Jed­na idzie przez prosty schemat – jeśli ktoś na ekranie powie „dupa”, dowiemy się, że jest ciężko chory, zagra­ją skrzypce albo dziecko wyre­cy­tu­je wier­szyk – to może­my mieć właś­ci­wie 100% pewnoś­ci, że ktoś na wid­owni się zaśmieje, rozpłacze czy wzruszy. Tak dzi­ałamy, nie musi za tym stać żad­na głęb­sza myśl. To nie jest zaskocze­nie – twór­cy filmów zna­ją te sztucz­ki od lat i częs­to po nie się­ga­ją. Wid­zowie kupią bilet, odtrąbi się zwycięst­wo i nie ma właś­ci­wie znaczenia czy film jest dobry czy zły, zabawny czy nie, czy sce­nar­iusz trzy­ma się kupy. To trochę jak z ekraniza­c­ja­mi lek­tur – „szkoły pójdą”. Moż­na się z tym pogodz­ić i odd­ać kino pop­u­larne w takie proste myśle­nie wyłącznie w kat­e­gorii zysku i odt­warza­nia wid­zom cią­gle tej samej piosen­ki. Na krótką metę to zawsze zadzi­ała. Nie mniej jest też dru­ga dro­ga – moż­na wid­zowi coś zapro­ponować – także  w zakre­sie kina rozry­wkowego, nieco bardziej skom­p­likowany żart (samo słowo dupa żartem nie jest choć ludzie się śmieją), nieco lep­iej zarysowane posta­cie, jakieś nowe wąt­ki czy pomysły na real­iza­cję. Wiąże się to z pewnym ryzykiem ale nie tak dużym jak prag­nie nam się wmówić. Wid­zowie paradok­sal­nie takie filmy też oglą­da­ją, o czym może cho­ci­aż­by świad­czyć kopi­owana bezl­i­tośnie przez twór­ców „Listów do M” czy „Plan­e­ty Singli”, „To właśnie miłość”. Doskon­ały przykład że film może z jed­nej strony korzys­tać ze schematów z drugiej układać te wzorce w nieco inna układankę. Stworzyć coś co przy­na­jm­niej przy pier­wszym oglą­da­niu da nam poczu­cie nowoś­ci. Nie ma nic złego ani nai­wnego w wyma­ganiu od kina rozry­wkowego by się starało wyjść poza najprost­sze reakc­je. Zwierz nie jest pro­du­cen­tem fil­mowym, tylko widzem – nie musi brać pod uwagę zysków i strat, dlat­ego może wyma­gać by za filmem stoi sce­narzys­ta z reży­serem a nie pro­du­cent z księ­gowym.  Fakt, że wiemy jak dzi­ała biznes fil­mowy i jakie są ambic­je pro­du­cen­tów filmów nie znaczy, że należy się z tym od razu godz­ić. Zwłaszcza, ze do jas­nej Aniel­ki umiemy już robić smutne filmy. Czas nauczyć się robić wesołe.

4zxh

W kome­di­ach robi się co raz ład­niej ale też co raz puś­ciej. Wszys­tko jest tylko bladą kopią czegoś co już się raz sprzedało 

No właśnie, prob­lem z Plan­etą Singli jest taki, że zwierz nie do koń­ca rozu­mie dlaczego w ogóle miały­by go obchodz­ić losy bohaterów. Punkt wyjś­cia jest typowy – ona nauczy­ciel­ka muzy­ki w pod­stawów­ce z wielki­mi ambic­ja­mi z których nic nie wyszło, dziew­czę roman­ty­czne, chodzące w słod­kich sukieneczkach, i wiel­kich oku­larach. On telewiz­yjny show­man znany z sek­sis­tows­kich żartów gównie z kobi­et. Spo­tyka­ją się przy­pad­kiem, nie lubią ale w końcu decy­du­ją się na współpracę, ona chodzi na rand­ki z fac­eta­mi z Inter­ne­tu on wyśmiewa ich i ją w swoim show. On ma z tego sławę i ros­nące słup­ki pop­u­larnoś­ci, ona obiet­nicę że pod koniec sezonu jej szkoła ma dostać fortepi­an (bo szkoła bied­na). Sprawa się kom­p­liku­je gdy ona zaczy­na chodz­ić na udane rand­ki a on coś do niej czuć. W tle zaś mamy mało­latę rozbi­ja­jącą małżeńst­wo swo­jego ojca – bo nie lubi młodej macochy. A i jest jeszcze obow­iązkowy w fil­mach TVN wdowiec, jeden obow­iązkowy homosek­su­al­ista (przy­ja­ciel głównego bohat­era) i zami­ast bab­ci jest mat­ka – którą nasza bohater­ka się opieku­je. Macie wraże­nie że skądś zna­cie postaci? No właśnie w różnych for­ma­ch wys­tępowały one już w wielu fil­mach. I dobrze, może­my uznać, że kome­dia roman­ty­cz­na nie jest gatunkiem odkry­w­czym. Ale nie jest też gatunkiem w którym człowiek automaty­cznie pol­u­bi bohaterów tylko dlat­ego, że wpisu­ją się oni w schemat. Jeśli nie ma  w nich choć jed­nego ciekawego rysu indy­wid­u­al­nego to posta­cie prze­suwa­ją się po ekranie wygłasza­jąc kwest­ie które wygłosiło już mnóst­wo innych postaci w innych fil­mach. Nie ma w nich nic ani bard­zo uroczego, ani zabawnego, ani ory­gi­nal­nego. Nawet ich „urocze” czy indy­wid­u­alne cechy wpisu­ją się w schematy. Mogli­by się ura­tować dow­cip­ny­mi dialoga­mi ale tu też właś­ci­wie nie są w stanie wyjść poza stan­dar­d­owe dla takich pro­dukcji wymi­any zdań.

original

Prob­le­mem pol­s­kich filmów są przede wszys­tkim posta­cie — poza kilko­ma zarsy­owany­mi grubą kreską cecha­mi właś­ci­wie nie mają żad­nego rysu indy­wid­u­al­nego i niewiele mówią, a właś­ci­wie mówią wyłącznie banała­mi. Co każe pytać — po co ich tak właś­ci­wie śledzić?

Jak zwierz pisał ma prob­lem z pol­u­bi­e­nie bohaterów. Dlaczego? Poza banal­na biografią niewiele o nich wiado­mo. Kiedy się pier­wszy raz spo­tyka­ją obo­je wygłasza­ją równie sek­sis­towskie kwest­ie. On opowia­da o zdes­per­owanych oku­lar­ni­cach uczą­cych w szkole ona wyma­ga od niego by zamienił się w księ­cia na białym koniu, bo kiedyś to byli face­ci. Potem zami­ast choć raz w filmie poważnie poroz­maw­iać są głównie bohat­era­mi długich mon­taży gdzie nie potrzeb­ny jest dźwięk. Obo­je doskonale się baw­ią wyśmiewa­jąc innych – teo­re­ty­cznie zwierz powinien rozu­mieć, że nasza bohater­ka ma szla­chetne intenc­je ale jakoś nie wyda­je się by fortepi­an dla szkoły był warty tego co robi. Zwłaszcza że całkiem dobrze się przy tym bawi (choć zwierz nie rozu­mie bo dow­cipy które się nam pokazu­je jako przez­abawne są w grun­cie rzeczy żenu­jące). Z kolei on jest napisany w charak­terysty­czny dla komedii (nie tylko pol­s­kich) sposób – jest dup­kiem ale  wystar­czy, że powie przepraszam a prob­le­mu nie ma. W ogóle trochę cały film jest zbu­dowany na zasadzie, że nie ważne co paskud­nego, bolesnego i prawdę powiedzi­awszy niekiedy dość prz­er­aża­jącego powiedzą czy zro­bią bohaterowie – jed­no przepraszam wystar­czy by wszys­tko załagodz­ić. Tym samym wszys­tkie obraźli­we kwest­ie, niemoralne zachowa­nia czy – powiedzmy sobie słowem grub­szym – czyste skur­wysyńst­wo uchodzi na sucho. Zwierz wie, że ten mech­a­nizm jest konieczny bo wszys­tko ma się dobrze skończyć ale jakoś wewnętrznie wzdra­ga się na myśl że tak mieli­by ludzie funkcjonować. Zwłaszcza, że bohaterowie mówią tu rzeczy o których nie powin­no się łat­wo zapom­i­nać i robią takie które wyma­gały­by poważnej pomo­cy a nie tylko lekkiej kary.

8_d12edd184a

W filmie jako tako broni sie postać nauczy­ciela wfu. Prob­lem w tym, że sce­narzyś­ci nie za bard­zo wiedzą co z nim zrobić.

No ale dobra załóżmy że należymy do tej kat­e­gorii widzów którym nie przeszkadza­ją pojaw­ia­jące się w pro­dukcji żar­ty z gwałtów (które oba są żenu­jące – jeden bardziej od drugiego), że uzna­je­my iż bohater­ka postępu­je szla­chet­nie a małżeńst­wo w którym facet nie zauważył, że żona straciła pracę kil­ka miesię­cy wcześniej ma szan­sę. Załóżmy że rzeczy­wiś­cie nie przeszkadza nam, że w filmie świat przed­staw­iony rozłazi się w szwach bo musi być tak ład­nie, że nawet bied­na szkoła ma własne nowoczesne audy­to­ri­um, wszyscy mieszka­ją w wiel­kich pięknych mieszka­ni­ach (nieza­leżnie od zawodu)  a nauczy­ciel­ka może bezkarnie zas­traszyć nawet najbardziej wkurza­jącego dzieci­a­ka. Przyjmi­jmy, że cicha nie lubią­ca wychodz­ić z domu dziew­czy­na, i nieśmi­ały lekarz pójdą na rand­kę do noc­nego klubu i nie zas­tanaw­ia­jmy się nad tym dlaczego najwięk­szą zołzą w filmie musi być kobi­et przed­staw­iana jako świadomie bezdziet­na fem­i­nist­ka. Odłóżmy to na bok, nawet uzna­jąc, że fil­mowiec ma pełne pra­wo nie pisać żartów tylko po pros­tu wal­nąć to tu to tam grub­szym słowem (za grube słowo uznać należy też słowo penis) i oczeki­wać śmiechu wid­owni. Odłóżmy wszys­tkie te uprzedzenia.

0abeb97a94bc7ece94c4e35b92b17b28

Sce­na szkol­nego kon­cer­tu to taki bezczel­ny pla­giat z To właśnie miłość że Richard Cur­tis powinien zostać uwzględ­niony w napisach końcowych

To wiecie co ? Plan­e­ta Singli nadal nie jest dobrą pro­dukc­ja. Głównie dlat­ego, że jest po pros­tu źle nakrę­cona.  Film skła­da się ze scen niekoniecznie dobrze ze sobą pow­iązanych, bohaterowie zna­j­du­ją się w tych samych miejs­cach bez wyjaśnienia w sce­nar­iuszu. W filmie jest zde­cy­dowanie za dużo mon­taży do piosenek, za to zde­cy­dowanie za mało dialogów. Tam gdzie teo­re­ty­cznie jest w filmie miejsce na poz­nanie bohaterów widz­imy mon­taż, tam gdzie jest miejsce na smutek bohaterów mamy mon­taż, tam gdzie ma być radośnie, mamy mon­taż. Przy czym sam mon­taż nie jest złym środ­kiem ale trze­ba umieć z niego korzys­tać. Tu zaś kole­jne mon­taże ciągną się w nieskońc­zoność tak jak­by reżyser bał się urwać zestaw scen zan­im skończy się piosen­ka. Dru­ga sprawa – sposób trak­towa­nia wątków – pomi­ja­jąc fakt, że więk­szość z nich jest kosz­marnie przewidy­wal­na to widać jak twór­cy wrzu­ca­ją wąt­ki na początku by potem z nich sko­rzys­tać, ale nie dba­ją o ich równe rozłoże­nie w całej fab­ule. Co prowadzi do tego, że kiedy bohater­ka postanaw­ia się skon­fron­tować z matką to niewiele to widza obchodzi bo cóż my o życiu dziew­czyny i mat­ki wiemy? Nic. Musimy założyć, że bohater­ka jest wyko­rzysty­wana przez matkę, ale w filmie w ogóle tego nie ma. Watek ma początek i koniec ale nie ma środ­ka. Na to miejs­ca zabrakło. Podob­nie z tytułową aplikacją – pojaw­ia się na początku a potem ginie w nar­racji. Tak samo z rand­kowaniem przez Inter­net. Sporo jest takich przykładów które spraw­iaj, że film mimo olbrzymiej iloś­ci wątków jest pusty. Inna sprawa – sporo jest w filmie scen które są wtórne (tak wtórne że np. widzisz pół pier­wszego uję­ci i wiesz co jest dalej) ale jed­na ze scen jest po pros­tu sko­pi­owana z To właśnie miłość. Serio, niemalże jeden do jed­nego. Zwierz rozu­mie, że wielu Polaków lubi tą komedię ale na Boga niech ktoś zabierze reży­serowi DVD z jed­nym filmem jaki oglą­da. Zan­im Richard Cur­tis pozwie nas o pla­giat (a spoko­jnie by mógł). No i nieste­ty ale ten film wyma­ga drasty­cznego przy­cię­cia.  Bo jak zwierz pisał – tu sce­ny które może by zagrały gdy­by były krót­sze są roz­ciąg­nięte do granic.  I co ciekawe – w filmie jest kil­ka prze­błysków jakiegoś poczu­cia humoru – tu jed­na zabaw­na sce­na, tam pół, ale wszys­tko przyg­niecione jakąś koniecznoś­cią dopa­sowa­nia się do schematu. Najprost­szego schematu i to potrak­towanego serio.

c49b9d0ebbdd440236f07a238c53.1000

NAwet jeśli obniżymy wyma­gania i odłożymy na bok zas­trzeżeni — film nadal jest sła­by. Ma śred­ni scen­riusz, jest za dłu­gi a część scen jest tak banal­na że aż się czu­je zażenowanie

 Najs­mut­niejsze w tym wszys­tkim jest to, że zwierz wierzy, że moż­na w Polsce nakrę­cić dobrą komedię roman­ty­czną. Co więcej może się zgodz­ić że aktorów już mamy – Plan­e­ta Singli nie jest żenu­ją­co zagrana, miejs­ca­mi nawet zagrana jest nieźle. Choć zwierz ma wraże­nie, że Sten­ka w filmie głównie zaj­mu­je się udawaniem, że nie widzi jaką ma straszną fryzurę. Ewa Błaszczak zaj­mu­je się głównie zaciskaniem ust. Było­by też miło gdy­by Karo­lak w końcu przes­tał grać w kółko tą samą rolę. No ale dobra, kome­die roman­ty­czne nie zawsze są grane po mis­tr­zowsku (co nie zmienia fak­tu, że przykład komedii roman­ty­cznych z wielkiej Bry­tanii jas­no wskazu­je, że wybit­ni aktorzy w obsadzie nigdy nie zaszkodzą). Prob­le­mem jest raczej to, że pol­skie kome­die roman­ty­czne niczego nowego nie pro­ponu­ją. Nabur­mus­zona dziew­czy­na i hula­ka. Roman­ty­czność rozu­mi­ana zawsze jako wiel­ki gest pod koniec. Ładne mieszka­nia i obow­iązkowo jed­no urocze dziecko w tle. W ramach wątku dra­maty­cznego albo sierot­ka (najlepiej samot­ny ojciec sierot­ki) albo poważ­na choro­ba. Koleżan­ka, trochę wari­at­ka, w tle. Dużo ład­nych kna­jp. Trzy razy dupa. Przepis właś­ci­wie ide­al­ny. A prze­cież, to nie jest tak, że nasza pol­s­ka codzi­en­ność roman­ty­cz­na nie ma potenc­jału. Ładne kna­jpy – proszę bard­zo, ale dlaczego choć jed­no mieszkanie nie jest jakieś bardziej prza­śne. Rand­kowanie? Super, ale czy naprawdę żaden sce­narzys­ta nie może opisać czegoś co byśmy znali? Zwierz zna mnóst­wo strasznie śmiesznych opowieś­ci około rand­kowych – czy musimy międlić ten sam schemat? A gdy­by bohater­ka nie była wyco­faną oku­lar­nicą? A gdy­by bohater nie był dup­kiem? A gdy­by rzeczy­wiś­cie padło owo słowo dupa ale w takim kon­tekś­cie w jakim przek­li­nał Hugh Grant w „Czterech Weselach  i Pogrze­bie”? Prze­cież nie trze­ba krę­cić wybit­nie ale moż­na nakrę­cić jakoś tak bardziej ory­gi­nal­nie. Przy czym od bardziej ory­gi­nal­nie do „nis­zowo i intelek­tu­al­nie” jest dro­ga jak stąd na księżyc.

03b61317a6127a5ff4ca2d2d88ef20a2

Flm nie zna litoś­ci. Danu­ta Sten­ka w nie całe 12 lat przeszła od gra­nia głównej bohater­ki komedii roman­ty­cznej do gra­nia zgorzk­ni­ałej wdowy — mat­ki bohtaerki.

Nigdy w życiu! Weszło na pol­skie ekrany w 2004 roku. Pamię­ta zwierz był na tym w kinie z chłop­kiem. Chłopak zas­nął a zwierz obe­jrzał właś­ci­wie sam pier­wszą pol­ską komedię roman­ty­czną nowego typu. Był to film co praw­da oder­wany od rzeczy­wis­toś­ci, ale z dzisiejszego punk­tu widzenia wyda­je się być wręcz niedoś­cignionym ideałem. Od tamtego cza­su szli­fu­je­my for­mę. Mieszka­nia bohaterów robią się co raz ład­niejsze, ubra­nia co raz lep­sze, Warsza­wa co raz mniej przy­pom­i­na Warsza­wę a co raz bardziej Lon­dyn czy inną zachod­nioeu­rope­jską stolicę. Powoli uczymy się wprowadzać prod­uct place­ment tak żeby nie raz­ił w oczy (choć nadal zwierz bez trudu może wam powiedzieć, że w filmie reklam­ował się Tele Tydzień czy usłu­ga MyTaxi). Tak for­mę pol­skiej komedii roman­ty­cznej opra­cow­ano już do ostate­cznych granic.  Jed­nak im lep­sza  stawała się for­ma tym puś­ciej się w tym naczyniu robiło. I to właśnie zwierza tak strasznie frus­tru­je. Jako nało­gowy widz, zwierz śmi­ał się na roman­ty­cznych kome­di­ach ze Stanów, Wielkiej Bry­tanii, Francji, ba nawet zdarzyło mu się kiedyś śmi­ać na Rosyjs­kich. Na pol­s­kich zaś śmi­ać się nie może. I to jest coś co zwierza iry­tu­je niesamowicie. Bo prze­cież to nie jest tak, że zwierz pod­chodzi z wielki­mi intelek­tu­al­ny­mi ambic­ja­mi do tego typu pro­dukcji. Jego wyma­gania też nie są aż tak wielkie – żeby bohaterowie mieli choć odrobinę charak­teru, żeby nie było żartów o gwał­tach, żeby nie było samych scen zerżnię­tych z innych filmów, żeby nie czuć takiego strasznego zażenowa­nia dzi­ała­ni­a­mi bohaterów. To nie jest aż takie trudne. To nie jest aż tak dłu­ga lista.  Zwłaszcza brak poczu­cia humoru w tych fil­mach jest dla zwierza bolesny. Bo to jest tak, że rzeczy­wiś­cie rozśmieszyć moż­na ludzi wszys­tkim- kimś kto się uderzy głową bo nie zauważył fra­mu­gi i absurdal­nym dowcipem. Pomiędzy tymi prze­jawa­mi humoru jest całe niesamowite spek­trum żar­tu. Zwierz jest zda­nia, że poczu­cie humoru się jed­nak ksz­tał­tu­je. W jed­nos­tkach i w społeczeńst­wie. I jest mu trochę żal, że mając dobre trady­c­je naprawdę zabawnych komedii jakoś kom­plet­nie to porzuciliśmy.

2c33f7a9455a5be2012c6518f4b43f40

Kil­ka tygod­ni temu Sthur w Eks­cen­trykach przy­wracał nadzieję, że może jed­nak w pol­skiej komedii coś się rusza. W Planecie Singli gra postać tak anty­paty­czną że zwierz nie wie dlaczego miał­by ją pol­u­bić tylko dlat­ego, że mówi przepraszam.

Zwierz musi powiedzieć, że jest zas­mu­cony wysoki­mi oce­na­mi fil­mu wys­taw­iany­mi przez kry­tyków. Nie dlat­ego, że uważa iż film niko­mu nie ma prawa się podobać (choć musi przyz­nać, że zawsze jest trochę zaskoc­zony jak wielu osobom takie pro­dukc­je się aut­en­ty­cznie podoba­ją) ale dlat­ego, że ma wraże­nie że jest to wyraz pewnej kapit­u­lacji. Kapit­u­lacji przed pol­skim kinem rozry­wkowym, które przy­brało taki a nie inny ksz­tałt i które nie jest kinem twór­ców ale pro­du­cen­tów. Staw­ia się niższe wyma­gania, przyj­mu­je się kat­e­gorię „jak na pol­ską komedię roman­ty­czną”, kapit­u­lu­je się przed wiz­ją bard­zo wyso­kich zysków (Plan­e­ta Singli pobi­je jakieś wszelkie reko­rdy bo a.) Pola­cy lubią chodz­ić na pol­skie filmy b.) w mul­ti­plek­sach właś­ci­wie zaw­ies­zono granie innych filmów i gra się Plan­etę Singli co godz­inę c.) idą Walen­tyn­ki a to jest kome­dia roman­ty­cz­na więc tłumy pójdą nie tylko w tym tygod­niu ale i w następ­nym). W pewnym momen­cie zaczy­na nam wystar­czać kole­j­na kopia, kopii, kole­j­na pro­dukc­ja która nic nie wnosi, nic nie zmienia, nie ma nawet włas­nego sty­lu. To taki ide­al­ny pro­dukt. Ale żaden film. I o ile zwierz może zrozu­mieć widzów, o tyle nie rozu­mie kry­tyków. Bo wyma­gać trze­ba. Nawet jeśli to jest trochę bez­nadziejne. Ale jeśli się choć trochę nie wyma­ga to co zosta­je? Uznanie, że nie jest nam już potrzeb­ne nic więcej? Że sko­ro idą to jest dobrze? Jasne to tylko kome­dia roman­ty­cz­na i nikt mnie nie zmusza do oglą­da­nia. Ale wyma­gać zawsze mogę. W końcu w ostate­cznym rozra­chunku, jestem tylko nieza­leżnym widzem ze słaboś­cią do gatunku. I mogę chcieć się dobrze baw­ić na filmie. Nieza­leżnie od tego jak sza­lony jest to pomysł.

Scena-z-filmu-Planeta-Singli-6-p35566

Zwierz przez cały film myśla że moż­na było­by napisać esej “gej w rozy­wkowym kinie pol­skim” który pięknie pokazy­wał jak uwzględ­nić homosek­su­al­nego bohat­era tak by nie uraz­ić sze­rok­iej widowni

No i pozosta­je reflek­s­ja ostat­nia. Siedząc na sali kinowej, słucha­jąc śmiechu innych widzów, zwierz czuł się wyob­cow­any. On, nało­gowy kon­sument kul­tu­ry pop­u­larnej, isto­ta która spędz­iła więk­szość wol­nego cza­su oglą­da­jąc wari­ac­je na tem­at kilku najpop­u­larniejszych tem­atów fil­mowych, czuł się tu jak w innym świecie. Bo zabawne było to co najprost­sze, to co zwierza kom­plet­nie już nie rozbawi, to co go nawet brzy­dzi. I wiecie co? To nie jest dobre uczu­cie. Zwierz wcale nie chce czuć się wyob­cow­anym. To jest jak znaleźć się na demon­stracji prze­ci­wnej opcji poli­ty­cznej i zdać sobie sprawę, że to nie jest kwes­t­ia różni­cy poglądów tylko to kwes­t­ia tego, że inni ludzie żyją w jakimś równoległym świecie. Zwierz wie, że sporo osób czer­pie z takiego poczu­cia wyob­cow­a­nia dumę i poczu­cie wyżs­zoś­ci. Ale zwierza to bardziej martwi. Bo znaczy, że coś się między nim a resztą tych widzów prz­er­wało. I że jest w jak­iś sposób sam.  Taki singiel na tej planecie.

Ps: W sum­ie praw­da jest taka, że brak sym­bolu Pol­skiego Insty­tu­tu Sztu­ki Fil­mowej rzeczy­wiś­cie jest wskazówką odnośnie fil­mu – moż­na psioczyć na niek­tóre decyz­je ale tam istot­nie udało się pod­nieść poprzeczkę. No ale kome­die roman­ty­czne nie potrze­bu­ją pieniędzy od państ­wa. I znów widać dlaczego finan­sowanie kul­tu­ry jest ważne – moż­na wyma­gać kiedy warun­ki dyk­tu­je nie tylko chęć zysku. Inna sprawa – z kro­nikarskiego obow­iązku – nie ma PISF nie ma bius­tu. Czyli zasa­da sprawdza się niemal idealnie.

Ps2: Alter­naty­wny tytuł tego pos­tu brzmi­ał „Cin­e­ma City Unlim­it­ed” dlaczego mi to robisz. Bo zwierz poszedł na film w ramach pod­wójnego sean­su – recen­z­ja z drugiego fil­mu jutro.

40 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online