Jakieś wieki temu zwierz polecał wam stronę Broadway HD gdzie za drobną opłatą można oglądać albo pojedyncze musicale i sztuki teatralne albo wykupić abonament dający dostęp na miesiąc. Niestety brzmi to nieco lepiej niż sprawdza się w rzeczywistości (nowości z Broadwayu raczej nie zobaczycie) ale czasem można znaleźć prawdziwą perełkę. Jak musical Daddy Long Legs. O którym zwierz wam dziś napisze.
Być może będąc dziećmi natrafiliście na wydawaną w koszmarnie brzydkiej serii „Klasyka” książkę „Tajemniczy Opiekun”. Zwierz nie tylko natrafił ale dostał dodatkowo od swojej kochanej rodzicielki zapewnienie że książka na pewno mu się spodoba. Matka rodzicielka miała rację, książka na pewien czas stała się ulubioną powieścią zwierza – głównie ze względu na fakt że przez większość czasu opisywała codzienne życie bohaterki wysłanej na studia przez bogatego filantropa. Filantrop ów miał zaś tylko jedno życzenie by bohaterka pisała do niego regularnie opowiadając o swoim życiu. Kiedy zwierz czytał książkę po raz pierwszy jakoś nie domyślił się od razu tożsamości owego tajemniczego opiekuna – co dodawało dodatkowy emocji lekturze. Niestety drugi tom – oparty na podobnym pomyśle – „Kochany Wrogu” który z kolei był zbiorem listów wysyłanych przez przyjaciółkę bohaterki nie wypadł już tak dobrze. W każdym razie zwierz kochał tą książkę bardzo, tak bardzo że kiedy dowiedział się, że są dwie ekranizacje (jedna jeszcze niema druga z 1955) to postanowił ich nie oglądać bo tak dobrze wiedział jak powinni wyglądać bohaterowie, że nie chciał sobie tej wizji zburzyć.
Kiedy zwierz dowiedział się, że istnieje musical na postawie powieści był nieco zaskoczony. Powieść składa się wyłącznie z listów wysyłanych przez bohaterkę (po latach zwierz z zaskoczeniem dowiedział się, że nie miała ona na imię Agata ale Jerusha – zwierz się trochę nie dziwi tłumaczowi, że podmienił imię. Zwłaszcza że to książka z 1912 tzn. tłumaczono ją kiedy obowiązywały inne zasady co do imion i nazw własnych w tłumaczeniach). Trudno sobie wyobrazić musical – który na dodatek chce wykorzystać romantyczną stronę całej tajemnicy (zwierz robi tu wielki SPOILER ale w powieści można się domyślić – o ile się nie ma dziesięciu lat – że tajemniczym opiekunem Agaty jest wujek jej przyjaciółki który pojawia się zaskakująco często w życiu bohaterki) – śpiewany tylko przez jedną stronę. Do tego powieść obejmuje kilka lat studiów dziewczyny, więc trzeba jakoś pokazać upływ czasu. Trudno też na scenie pokazać wszystkie miejsca do których przenosi się akcja. To znaczy można, ale zwierz wiedział, że to nie jest wielki musical tylko taki mały – kameralny Ogólnie – zwierz miał poważne wątpliwości czy cokolwiek z tego da się przenieść na scenę.
Zwierz powie wam od razu. Jest zachwycony. Udało się zrobić musical na podstawie powieści epistolarnej, co nie jest proste. Co wymyślono? Przede wszystkim to rzeczywiście przedstawienie niesłychanie kameralne. Jedna scena. Kilka skrzyń, z których bohaterka wyjmuje niezbędne do kolejnych scen stroje i rekwizyty. Do tego tylko dwoje aktorów – Ona i On. Ona chodzi po swoim pokoju wśród rozłożonych skrzyń (które jeśli tylko trochę wysilimy wyobraźnię mogą być łóżkiem w kwaterze studentki, górą na uroczej farmie albo chodnikiem w Stanach), On siedzi w gabinecie wśród książek, przyczepiając do półek kolejne listy z którymi coraz trudniej mu się rozstać. Czasem śpiewa tylko ona, czasem śpiewają oboje. Jednocześnie do tych listów które znamy z powieści dodano jeszcze istotny element. Po pierwsze – te listy które nasz coraz bardziej zakochany w dziewczynie filantrop chciałby napisać ale się powstrzymuje. Po drugie – jego reakcje na to co pisze do niego dziewczyna. To dobry zabieg, bo trzeba przyznać – o ile w powieści jakoś by uszło, że w ogóle nie znamy bohatera o tyle musical bez tego elementu wypadłby blado no i romans byłby chyba trochę trudny do zaakceptowania. Albo inaczej – trudno byłoby przeżyć te wszystkie emocje.
Dodatkowym plusem musicalu jest fakt, że udało się zachować dwie cechy oryginału. Po pierwsze, książka o młodej Agacie Abbott która z sierocińca trafiła na wyższą uczelnię była dość postępowa. Musical nie koncentruje się tylko na romansie, bohaterka marzy o pisaniu powieści ale i o reformowaniu sierocińców tak by nikt nie miał podobnych przeżyć co ona. Jednocześnie kilka razy narzeka że niedobry to kraj w którym taka dziewczyna jak ona nie ma prawa głosu. Poza tym musical jest zabawny. I to zabawny w bardzo dowcipny sposób – bez żadnych gagów czy potykania się na skórce od banana. Wszystko zasadza się tu na grze aktorskiej – sceny w których bohater czyta opis samego siebie w liście od Agaty jest przecudowny. Dowcip jest zresztą tym co niestety zupełnie znika jeśli zamiast posłuchać obejrzycie musical. Umknie wam cala zabawa.
No właśnie zwierz zachęca was do obejrzenia musicalu jeszcze z jednego powodu. To jest taka sztuka która niestety kompletnie nie radzi sobie kiedy zostanie tylko płyta z piosenkami. Nie są one wybitne (zwierzowi bardzo podoba się jedna – w której Agata wymienia wszystko czego jeszcze nie wie, skarżąc się że to co inni uważają za oczywiste dla niej – dziewczyny z sierocińca jest zupełną nowością) i mogą się trochę zlewać. Kiedy ogląda się musical na scenie, to ta powtarzalność melodii nie nuży a fakt, że oglądamy coś kameralnego, dowcipnego i romantycznego sprawia, że nie musimy jakoś bardzo dużo wymagać od musicalu pod względem innowacyjności czy zróżnicowania piosenek. To nie jest zły musical pod względem muzycznym ale zwierz nie będzie was przekonywał że to dzieło wybitne. Ale jako spektakl sprawdza się doskonale i nawet zwierza nie za bardzo dziwi, że trafił na Broadway HD jako nagrany spektakl. Bo to dokładnie taka sztuka której nie można nikomu opowiedzieć – trzeba zobaczyć. Nie trwa długo (jak na musical) bo zaledwie dwie godziny z kawałkiem. Doskonały na jedno popołudnie.
Do tego trzeba powiedzieć, to dobry spektakl by przypomnieć sobie jak różnorodnym gatunkiem są musicale. Dla wielu czytelników musicale kojarzą się pewnie głównie z dużymi obsadami, wielkimi dekoracjami i nutami wyciąganymi pod niebiosa. Tymczasem kameralnych musicali – zwłaszcza poza Broadwayem jest całkiem sporo a ciekawych pomysłów na to o czym jeszcze można w ten sposób opowiedzieć nie brakuje. Tak więc jeśli chcecie trochę zmienić swoje zdanie odnośnie tego jak wygląda musical to zwierz bardzo poleca – powinniście się dobrze bawić. Jeśli lubicie komedie romantyczne – też. Ogólnie to jest dobry spektakl który zostawia uśmiech na twarzy. A jak zatęsknicie to jest cała ścieżka dźwiękowa na Spotify. Zwierz musi tu uprzedzić, że niestety spektakle na Broadway HD zakładają że znacie angielski więc są bez napisów. Zdaniem zwierza ten akurat musical nie powinien wam sprawić większej trudności bo aktorzy mówią wyraźnie i nie ma takich piosenek które trzeba przesłuchać trzy razy by zrozumieć o co chodziło. Słownictwo też nie jest szczególnie trudne – nikt tu nie omawia polityki fiskalnej Stanów Zjednoczonych jak to robią niektóre musicale.
Jeśli założycie konto na Broadway HD a jeszcze nigdy tam nie byliście to zwierz poleca wam jeszcze koniecznie obejrzeć She Loves Me (znajdziecie recenzję tego przedstawienia na blogu) – to pierwszy duży spektakl musicalowy na Broadwayu który zarejestrowano na żywo. Otwierając nowojorskie sceny na nowe czasy i możliwości. To także urocza i romantyczna historia, więc możecie sobie zrobić maraton. Zwłaszcza że miesięczny dostęp do spektakli kosztuje 10 dolarów, a wypożyczenie jednego spektaklu na dwa dni tylko 8. Zwierz przeliczał po niekorzystnym kursie i wyszło mu, że taki spektakl to ok. 30 zł. To nie jest bardzo dużo. Na pewno nie jest dużo jeśli pomyślimy, że poza wycieczką do Nowego Jorku nie mamy dużo więcej możliwości oglądania takich spektakli. To tyle na dziś. Zwierz biegnie obejrzeć Romeo i Julię z Orlando Bloomem. Kiedyś pokazywano w Polsce ale zwierz się nie załapał. A tu proszę jest na jego własnym prywatnym laptopie.
Ps: Wrócił serial Younger. Zwierz musi wam wyznać, że to chyba jedyny serial z którym ma tak, że jak się kończy ten dwudziestominutowy odcinek to zwierz jest tak bardzo zawiedziony, że nie ma więcej. Niby głupotka a jak wciąga.