Home Film Jedź dzieciaku! czyli zwierz o Baby Driver

Jedź dzieciaku! czyli zwierz o Baby Driver

autor Zwierz
Jedź dzieciaku! czyli zwierz o Baby Driver

Dawno nie było pre­miery która od fil­mu wyczeki­wanego przez grono wiel­bi­cieli reży­sera stała się nagle obow­iązkowym seansem lata. Tym­cza­sem Baby Dri­ver zro­bił właśnie taką kari­erę. Najpierw czekali nań tylko wiel­bi­ciele Edgara Wrigh­ta a potem już właś­ci­wie wszyscy deklarowali że idą do kina dru­gi raz. Moż­na sobie zadać pytanie? Czy to rzeczy­wiś­cie taki dobry film czy może zaszły tu jakieś inne okolicznoś­ci, które spraw­iły że mamy trochę niespodziewany hit lata.

Zaczni­jmy od tego, że zdaniem zwierza najwięk­szą zaletą Baby Dri­ver jest fakt, że pojaw­ił się w kinach tego lata. Otóż moi drodzy wielkie super pro­dukc­je na let­nie miesiące ostat­nio zawodzą. Mumia była nud­na, Trans­form­er­sy bez sen­su, nawet Won­der Woman która się spodobała była bard­zo podob­na do wielu innych pro­dukcji o super bohat­er­ach. Na dodatek wszys­tko wyda­je się być albo częś­cią jakiegoś uni­w­er­sum, albo kon­tynu­acją, albo początkiem więk­szego pro­jek­tu. Nieco zde­zori­en­towany widz może sobie zadawać pytanie gdzie się podzi­ały te wszys­tkie sym­pa­ty­czne, sen­sacyjne czy przy­godowe filmy, które były tylko tym czym są – poje­dynczą his­torią, która nie była niczego sequelem czy rebootem czy remakiem. Coś co kiedyś wydawało się fajne i nowe, czyli łącznie ze sobą filmów by tworzyły jakieś więk­sze fil­mowe światy powoli się nudzi. Albo inaczej – nawet jeśli nadal bawi to jest poczu­cie, że fajnie było­by obe­jrzeć coś innego.

 

Baby Dri­ver ma tą zaletę, że jest odrobinę inny. Na tyle by stanow­ił świet­ną odtrutkę po serii niezbyt udanych let­nich hitów.

Baby Dri­ver ma właśnie tą zaletę że jest filmem odrobinkę innym. Nie aż tak bard­zo innym by budz­ić poczu­cie obcoś­ci ale nosi w sobie wystar­cza­ją­co indy­wid­u­al­nego sty­lu reży­sera by się ład­nie odróż­ni­ać od wielu podob­nych pro­dukcji. His­to­ria jest pros­ta – bohaterem jest Baby – młody chłopak który jest kierow­cą dla grup rabu­ją­cych ban­ki. Grupy się zmieni­a­ją ale kole­jne napady zawsze orga­nizu­je ten sam mis­trz zbrod­ni – Doc (grany przez Kev­ina Spacey). Baby to chłopak o niesły­chanym tal­en­cie do kierowa­nia samo­cho­dem, ale jed­nocześnie żaden z niego przestęp­ca. Jest sym­pa­ty­czny, kocha muzykę, ma szumy uszne i nie lubi za dużo mówić. Opieku­je się swoim miga­ją­cym przyszy­wanym ojcem i odkła­da pieniądze na przyszłość bo już zaraz za chwilkę przes­tanie prowadz­ić samochód dla bandziorów. Jak to zwyk­le bywa w his­to­ri­ach o tym jed­nym ostat­nim skoku – nic nie będzie zbyt proste, zwłaszcza że serce naszego bohat­era zabi­je szy­b­ciej dla bard­zo ład­nej kelnerki.

 

 

Sce­nar­iusz jest lek­ki, reżyser sprawny więc nawet sce­ny dobrze znane jak flirt w pral­ni wypada­ją uroc­zo a nie sztampowo.

 

Jak sami widzi­cie fabuła nie wyglą­da na zbyt rozbu­dowaną, choć należy tu zaz­naczyć, że sam fil­mowy sce­nar­iusz pow­stawał wiele lat. Wright wyko­rzys­tał zresztą w filmie pomysły które pojaw­iały się u niego już wcześniej, bo np. doskon­ała pier­wsza sce­na w której Baby zosta­je sam w samo­chodzie czeka­jąc na koniec napadu i śpiewa sobie do piosen­ki z Ipo­da to pomysł, który reżyser już dość dawno temu wyko­rzys­tał w jed­nym ze swoich teledysków. I właś­ci­wie trochę trze­ba było­by spo­jrzeć na Baby Dri­ver jako na pod­sumowanie teledyskowych doświad­czeń Wrigh­ta. Najlep­sze i najbardziej dynam­iczne sce­ny fil­mu urzeka­ją przede wszys­tkim ze wzglę­du na doskon­ałe dopa­sowanie ścież­ki dźwiękowej. I nie chodzi tu tylko o komen­tarz do tego co się dzieje na ekranie (choć takie sce­ny też się zdarza­ją) ale o to jak rytm mon­tażu podąża za ryt­mem utworu i jak wszys­tkie ważne ele­men­ty sce­ny wypada­ją w odpowied­nich momen­tach utworu. Widać tu rękę kogoś kto robił film do piosen­ki a nie dobier­ał piosenkę do fil­mu. Przy czym, jeśli dla kogoś przymiotnik „teledyskowy” oznacza coś gorszego czy mniej prze­myślanego to warto film obe­jrzeć cho­ci­aż­by by tą teledyskowość kina odczarować.

 

Film jest szy­b­ki i pełen akcji ale w żad­nym momen­cie nie zamienia się w taką bezład­ną plą­tan­inę ujęć w której trud­no się połapać

 

Kole­j­na sprawa to kwes­t­ia poś­cigów samo­chodowych. W świecie Szy­b­kich i Wściekłych bez czołgu trud­no nakrę­cić coś co ludziom się spodo­ba. Tu o atrak­cyjnoś­ci pro­ponowanych sek­wencji zade­cy­dował fakt, że są krę­cone bez uży­cia efek­tów spec­jal­nych co oznacza, że oglą­damy po pros­tu bard­zo szy­bko i sprawnie jadące samo­chody, ale wiemy że to co jest na ekranie było­by możli­we gdy­by tacy mis­tr­zowie szos znaleźli się za kółkiem. Paradok­sal­nie ludzkie oko jest w stanie odróżnić poś­cig możli­wy od już jed­nak niemożli­wego, i ten bardziej praw­dopodob­ny nie traci od tego na atrak­cyjnoś­ci. Zwłaszcza, że ponown­ie – dodamy do tego świet­ną muzykę i obskoczymy jakieś trzy czwarte wid­owni bo w sum­ie zawsze zna­jdzie się ktoś kto lubi albo fajną muzykę albo szy­bkie samo­chody. Zresztą zdaniem zwierza te sek­wenc­je są atrak­cyjne także dzię­ki swo­jej czytel­noś­ci – widz ori­en­tu­je się co właś­ci­wie dzieje się na ekranie, co bohater musi zro­bić, jakie będzie miał trud­noś­ci. Jak­by trochę pod­krę­cić tem­po to widz miał­by tylko sek­wencję szy­bko zmieni­a­ją­cych się obrazów. Zwierz, który bard­zo lubi poś­ci­gi samo­chodowe musi przyz­nać, że to bard­zo miła odmi­ana po tych wszys­t­kich sek­wenc­jach gdzie pojaw­ia się łódź pod­wod­na i płonące silniki.

 

 

Kevin Spacey pokazu­je, że potrafi być bezwzględ­ny i zły jed­nocześnie nie gra­jąc kole­jnego wcie­le­nia Fran­ka Underwooda

 

Prze­jdźmy do samej fabuły. Zdaniem zwierza jej naj­moc­niejszym ele­mentem jest główny bohater. Baby to dobrze napisana postać, bo chłopak jest ponown­ie, odrobinę inny niż więk­szość bohaterów filmów sen­sacyjnych. Ma dobre serce i jest ogól­nie miły ale jest też trochę inny – cichy i wyco­fany choć jed­nocześnie – nie mamy wąt­pli­woś­ci, że inteligent­ny, zdol­ny i wrażli­wy. Do tego gra­ją­cy główną rolę Ansel Elgo­rt ma sym­pa­ty­czne, gład­kie oblicze młodzień­ca do którego rzeczy­wiś­cie wołano by bez trudu Baby ale jed­nocześnie jak spo­jrzy tymi oczyska­mi to człowiek zas­tanaw­ia się czy coś się tam jed­nak mrocznego nie kłębi. W ogóle to jest film który raczej stoi bohat­era­mi i kreac­ja­mi aktorów niż zwro­ta­mi akcji. Cała resz­ta postaci napisanych jest zgod­nie z zasadą, że w gan­gach napada­ją­cych na ban­ki każdy przestęp­ca musi mieć jed­ną główną cechę.  Jamie Foxx z dużym powodze­niem gra więc psy­chopatę który nie czu­je się kom­for­towo z pomysłem by wszyscy przeżyli kole­jny napad, Kevin Spacey gra mis­trza zbrod­ni ale takiego, który skry­wa się pod grzecznym uśmiechem (miłe jest to, że nie jest klonem bohat­era z House of Cards), Jon Hamm gra pozornie sym­pa­ty­cznego fac­eta które­mu jed­nak zapala się czer­wona lamp­ka kiedy ktoś pożądli­wie spo­jrzy na jego żonę, tą gra Eiza González a jej bohater­ka nigdy nie zapom­ni wspom­nieć mężowi kto na nią krzy­wo spo­jrzał. Aktorsko wszyscy radzą sobie doskonale choć zdaniem zwierza z całej tej pacz­ki wygry­wa Jon Hamm, który świet­nie się w swo­jej roli znalazł. Poza tym – jak ponoć powiedzi­ał Jamie Foxx oglą­da­jąc jego sce­ny na pal­nie „Facet jest zbyt przystojny”.

 

 

Po sukce­sie Mad Men Jon Hamm troszkę nie mógł znaleźć dla siebie dobrych ról. Bo grać umie. Co dobrze widać w Baby Driver

 

Sama his­to­ria choć ma kil­ka nieco mniej przewidy­wal­nych niż zwyk­le zwrotów akcji, korzys­ta z prostych  i dobrze znanych schematów kina sen­sacyjnego, sce­nar­iusz jest dobrze napisany ale nie jakoś niesamowicie błyskotli­wy, pojaw­ia­ją się w nim dobrze znane ele­men­ty, które są bard­zo sprawnie roze­grane. Trochę trag­icznej his­torii, trochę ostat­niego skoku, roman­su, szan­tażu, zem­sty, napię­cia i szy­b­kich samo­chodów. Niby nic nowego ale podane w dobrych pro­por­c­jach tak że widz raczej się nie znudzi i nie zacznie pod stołem grać w fil­mowe bin­go. Oso­biś­cie zwierz przyz­na, że wolał­by odrobinę więcej niespodziewanych i nowych ele­men­tów – zwłaszcza w drugiej częś­ci fil­mu która powoli wpa­da w nieco bardziej sztam­powe tory. Ale jed­nocześnie  — to chy­ba zależy ile się filmów w życiu widzi­ało i co jeszcze zaskaku­je a co już nieco mniej. To żaden zarzut, po pros­tu zwierz powoli zaczy­na doma­gać się więcej w fab­ule, nawet jeśli film jest super nakrę­cony. Zabawa for­mą i gatunkiem jest faj­na ale chci­ało­by się jed­nak trochę więcej scen których nigdy wcześniej się nie widzi­ało. Jakoś zwierz tylu fil­mom już wybaczył, że nie było w nich nic nowego w fab­ule, że powoli ma dość. Zwłaszcza że tu jest sporo świeżych ele­men­tów ale ostate­cznie kończymy w miejs­cu bard­zo sztam­powym. No ale jeśli wy tyle nie wybacza­l­iś­cie to może­cie nie mieć takiego poczu­cia. Choć kiedy ktoś zwier­zowi porów­nał ten film do pro­dukcji od Taran­ti­no, to jed­nak – nie ta klasa, nie te pro­gi, nie te wraże­nia. Ale do kina jak najbardziej moż­na iść.

 

Film jest przy­jem­ny ale nie zmienia to fak­tu, że his­to­ria częś­ciej podąża utar­ty­mi ścieżka­mi niż pokazu­je coś zupełnie nowego.

 

Baby Dri­ver dobrze pokazu­je, że prze­myślana reży­ser­s­ka wiz­ja to jed­nak coś co się ludziom podo­ba. Ba! Podo­ba się bardziej niż kole­jny film zro­biony przez sprawnego rzemieśl­ni­ka który nie ma za bard­zo włas­nej kon­cepcji, tylko real­izu­je kole­jne żąda­nia wytwórni. Zdaniem zwierza bez takich filmów kino, nawet to rozry­wkowe, dłu­go nie pociąg­nie. Potrze­bu­je­my pro­dukcji, które jed­nak będą dziełem wychodzą­cym od reży­serów którzy chcą opowiedzieć w ciekawy sposób, fajną his­torię a nie tylko ekraniza­cji komik­sów czy nieu­danych ekraniza­cji gier. I to nie dlat­ego, że jedne są z natu­ry lep­sze a drugie gorsze ale bez tych pier­wszych – te drugie się w końcu strasznie nudzą. Tak więc Baby Dri­ver ratu­je nas wszys­t­kich przed nudą i przy­pom­i­na, że nawet w kinie rozry­wkowym trze­ba mieć pomysł na film. Miejmy nadzieję, że zan­im powrócimy do świa­ta let­nich hitów ktoś w fab­ryce snów dobrze odczy­ta nasza zach­wyt i da nam kole­jne nieco inne filmy, a nie Baby Dri­ver 2: Jeszcze szybciej.

Ps: Przy okazji nieco innych filmów zwierz bard­zo czeka na Atom­ic Blonde. Ma nadzieję, że będzie tym czym nie był dru­gi John Wick.

Ps2: To takie niesamowite że taki dorosły bohater mógł jako dziecko dostać od rodz­iców iPo­da. iPod to taka nowa rzecz! #poczułam­sięs­taro

 

7 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online