Hej
Jak zapewne wiecie z licznych komunikatów zwierz ma dziś urodziny (jeszcze nie jest to święto narodowe ale zwierz mocno nad tym pracuje). Zwierz ma taki zwyczaj, że w swoje urodziny lubi oglądać się przez ramię. Czasem wraca dokładnie do daty swoich urodzin ale ponieważ zrobił to już rok temu, dziś wrócić do samego roku swych urodzin. Po internecie krąży bowiem zabawa (zwierz znalazł ją na blogu ArtHouse albo też Filmowe szaleństwo – zwierz nie wie które nazwa jest prawidłowa) polegająca na wymienianiu filmów w swoim wieku. Ponieważ dziś jest taki dzień, kiedy zwierz jest swojego wieku świadom nieco bardziej, cofnął się więc do roku w którym się urodził przejrzał co wtedy nakręcono i znalazł dziesięć tytułów, z którym wiążą go emocjonalne więzy. Zabawa idealna na dziś a wy drodzy czytelnicy będziecie wiedzieć dokładnie na ile lat zwierz nie wygląda. Bo cofamy się do roku 1986. I tak zwierz przykłada olbrzymią wagę do swoich urodzin. Jeśli on nie będzie się nimi cieszył to kto będzie o tym pamiętał? Zwierz jest zdania, że po to się ma urodziny by zadbać by wszyscy o tym wiedzieli.
Nawet Google obchodzi urodziny zwierza :) A poniżej zestawienie filmów z roku urodzin zwierza, które wzbudziły jego mniejszą i większą sympatię.
Obcy Decydujące starcie – zaczynimy od emocji jaką jest strach. Zwierz musi wam powiedzieć, że o ile nigdy nie bał się szczególnie pierwszego Obcego o tyle kontynuacja filmu, która wyszła spod ręki Jamesa Camerona budziła w zwierzu daleko idące przerażenie. Oczywiście, to nie jest film tak wielowarstwowy jak produkcja Ridleya Scotta ale jak na produkcję – ludzie kontra krwiożercze potwory z kosmosu, Obcy Decydujące Starcie plasuje się na pewno na samym szczycie pierwszej dziesiątki. Zwierz nie wraca do filmu zbyt często bo wciąż za bardzo boi się korytarzy po których ganiają Obcy. Brr…
Zwierz zawsze miał wrażenie, że gdyby on znalazł się w sytuacji Ripley po prostu skuliłby się gdzieś w kątku i czekał aż go zjedzą.
Labirynt – a to film odmierzający dojrzałość zwierza bo wszak Labirynt był produkcją budzącą w zwierzu strach i przerażenie, a niedawna powtórka sprawiła, że zwierz zdał sobie sprawę, że jednak już się nie boi. Produkcja z udziałem młodej Jennifer Connelly , twórcy Muppetów i Davida Bowie, trochę się zestarzała ale nadal pozostaje to jedne z najlepszych filmów dla dzieci jakie zwierz widział – bo odnoszący się do bardzo dziecięcych uczuć i potrzeb. No i jest w nim David Bowie, który w swojej roli króla Goblinów jest absolutnie fantastyczny.
Kiedy zwierz był młody uważał, że sukienka bohaterki na balu jest przepiękna, czas zweryfikował sądy odnośnie sukienki ale nie odnośnie niesamowitej fryzury, która nadal się zwierzowi niesłychanie podoba
Imię Róży – dla zwierza najlepszy dowód na to, że można zekranizować jedynie najlżejszą warstwę książki i otrzymać i tak znakomitą historię. Imię Róży bierze od swojego książkowego pierwowzoru to co najbardziej rozrywkowe i pociągające okładając na bok większość refleksji ale w zamian oferuje wspaniały film który łączy fascynację literatura, historię detektywistyczną, zabawę formą i Seana Connerego. Czy chcieć czegoś więcej? Zdaniem zwierza dużo więcej nie potrzeba. To jeden z tych filmów, które zwierz obejrzał wcześnie i zrozumiał tylko część nawiązań a potem z każdym oglądaniem rozsmakowywał się co raz bardziej. Zdaniem zwierza zawsze dobrze kiedy zachwyt nad filmem i nad książką egzystują obok siebie i nie wchodzą sobie w paradę.
Powiedzmy sobie szczerze, Imię Róży jest doskonałym filmem, ale dodatek w postacie Seana Connerego czyni film niemal idealnym
Blue Velvet – film którego zwierz nigdy by pewnie nie obejrzał gdyby nie ojciec zwierza. Widzicie ojciec zwierza odpowiada w znacznym stopniu za filmowe wykształcenie zwierza a Blue Velvet znajdowało się na liście filmów, które koniecznie trzeba obejrzeć. Trzeba przyznać, że to był doskonały wstęp do kinematografii Lyncha bo jak wtedy zwierz zrozumiał, że fakt iż wszystko jest dziwne i czasem zwierz czegoś nie rozumie jest efektem zamierzonym tak łatwiej mu się było z resztą twórczości słynnego reżysera pogodzić. Co prawda dziś kiedy zwierz słyszy w reklamie staników piosenkę Blue Velvet odwraca się z lekkim uczuciem niepokoju ale chyba było warto. W każdym razie to jeden z tych filmów o których zwierz był pewien że ich nie polubi a stało się zupełnie inaczej
Blue Velvet to jeden z tych dziwnych filmów, które budzą niepokój, i poczucie dyskomfortu a my chcemy jeszcze.
Nieśmiertelny – kurczę to jest film, który zasługuje na porządny (taki wysokobudżetowy, dobrze obsadzony, dobrze nakręcony) remake. Historia szkota który nie mógł umrzeć, ma w sobie wszystkie wady produkcji z lat 80 i wszystkie zalety doskonałego konceptu na film fantasy/sf (jak kto woli). Zwierz będąc nieco młodszym absolutnie uwielbiał Nieśmiertelnego choć w odniesieniu do całej serii filmów zwierz przyjmuje zasadę, że powinien zostać tylko jeden – ten pierwszy, zaś wszystkie późniejsze (a nie tylko jeden wybrany) należałoby puścić w niepamięć. No i dodatkowym plusem nieśmiertelnego jest fakt, że zawiera Seana Connerego, co zawsze podwyższa poziom produkcji.
Żyjący wiecznie, pojedynkujący się Szkoci? Tak to zdaniem zwierza jest przepis na dobry film
Misja – zwierz musi szczerze przyznać, że dla zwierza misja to film gdzie soundtrack idzie przed obrazem. To znaczy film jest naprawdę znakomity i DeNiro z Ironsem grają absolutnie doskonale. ale zwierz cieszy się przede wszystkim z istnienia ścieżki dźwiękowej do tego filmu. Rzadko zwierz ma wrażenie, że byłby naprawdę smutniejszy gdyby jakiejś melodii nie było na świecie a tak zwierz ma w przypadku motywu przewodniego do tego filmu. Zwierzowi byłoby przykro gdyby nie mógł go sobie raz na jakiś czas puścić.
Zwierz wie, że obraz i treść powinny iść przed muzyką ale w tym przypadku film jest doskonały a muzyka jeszcze lepsza.
Transofmers: The Movie – drodzy czytelnicy wy nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo zwierz jest związany z tym filmem. Obok domu zwierza była wypożyczalnia kaset. Zwierz i jego brat wypożyczali film o Transformersach tak często, ze w końcu matka zwierza zamówiła nam kopię kasety żeby nieco oszczędzić. Film miał w sobie wszystko to czego zwierz chcieć mógł – był o Transformersach, była w nim planeta zjadająca planety, która okazała się być olbrzymim Transformersem mówiącym głosem samego Orsona Wellsa, była śmierć Optimusa Prime, była matryca przywództwa, była muzyka która bije muzykę do wielu, wielu filmów jakie zwierz widział, był chłopiec w skafandrze który się transformował, była różowa dziewczyna Transformers z fryzurą jak księżniczka Leia. Było dosłownie WSZYSTKO czego zwierz mógł pragnąć. Och to był film!
Wielka planeta potwór która w istocie jest wielkim transformującym się robotem, która pożera inne planety. No jak coś takiego może nie trafić do serca dziecka, dorosłego i psa?
Pokój z Widokiem – zwierz obejrzał pokój z widokiem po raz pierwszy bardzo dawno temu ale ostatnio robił sobie powtórkę w ramach oglądania wszystkiego z Rupertem Gravesem. można mieć opinii wiele na temat duetu Merchant/Ivory ale zwierz ma olbrzymią słabość do ich produkcji. Pokój z widokiem jest jednym z tych filmów, które człowiek ogląda a potem ma taką miłą satysfakcję, że obejrzał dobry film. Plus jakież t były odległe czasy kiedy Helena Bonham Carter grała te dobrze wychowane angielskie panienki. Kiedy zwierz ogląda ten film czuje się trochę staro.
Kiedy zwierz patrzy na aktorkę znaną z roli szalonych i dziwnych postaci, w roli delikatnej angielskiej róży – wtedy zweirz czuje nie dający się powstrzymać upływ czasu.
Wolny Dzień Ferrisa Buellera – odkryty dopiero niedawno przez zwierza film Johna Hughesa o tym, że raz na jakiś czas dzień jest zdecydowanie zbyt piękny by iść do szkoły. Produkcja budzi w zwierzu sporo sentymentu (nie ma już szkoły z której można by się zerwać) ale także to uczucie kiedy zdajemy sobie sprawę, że naprawdę od czasu do czasu można byłoby sobie dać wolne od bycia sobą i po prostu dać sobie trochę wolnego. Ponoć świat się od tego nie zawali. A życie ma się wszak ponoć jeno jedno.
To co bierzemy sobie wolne?
Wielki Mysi detektyw – zwierz obejrzał Wielkiego Mysiego Detektywa wieki temu i prawie nic z niego nie pamiętał do czasu kiedy nie zrobił sobie obowiązkowej powtórki w ramach oglądania wszystkiego w czym jest nawiązanie do Sherlocka Holmesa. Jakież było zdumienie zwierza, kiedy okazało się, że produkcja zawiera mnóstwo nawiązań mniejszych i większych do sherlockowego kanonu i jest po prostu absolutnie przeurocza i nie zestarzała się ani trochę a na dodatek udowadnia, że Sherlock nawet pod postacią mysiego detektywa o nieco innym imieniu jest postacią zawsze fascynującą.
Sherlock pod każdą postacią jest postacią ujmującą.
Tu zwierz kończy swój wpis i całkiem ukontentowany spogląda na rok swoich urodzin w kinematografii. Nie da się ukryć, że było całkiem miło i artystycznie i rozrywkowo a zwierz wykorzystał upływające lata by nieco z tej kinematografii nadrobić i nie musi spoglądać na produkcje z roku 1986 z lekkim zdumieniem. Co więcej wszystkie te filmy wydaj się zwierzowi dość świeże co może powinno go nastrajać optymistycznie – że jeszcze sporo wody upłynie aż produkcje z roku urodzenia zwierza będą nie nadającymi się do oglądania ramotami. Wszak dopiero wtedy czas zacząć się przejmować. A tak w ogóle to wszyscy którzy czytają bloga zwierza wiedzą, że ma on lat nie więcej niż szesnaście, bo przecież gdyby był starszy to pewnie by zmądrzał a nie jak szalony oddawał swe serce po kolei co raz to nowym wytworom kultury popularnej. Zwierz przez grzeczność nie będzie zaprzeczał a nawet postara się na wiele więcej nie wyglądać, co by nikogo nie wprowadzać w dysonans poznawczy.
Zwierz jest przekonany, że w swojej grze dojdzie co najmniej do 100 levelu.
Ps: Zwierz dziś idzie balować wieczorem – najpierw Dylan Moran w Palladium a potem drinki ze znajomymi więc miejmy nadzieję, że zwierz jakoś zacznie nowy rok życia z wpisem ale jakby nie zaczął to miejsce odrobinę wyrozumiałości dla zwierza.
Ps2: Zwierz pisał już na facebooku ale dla swoich pozostałych czytelników. Zwierz obejrzał „Cezar musi umrzeć” nagrodzony w Berlinie film o więźniach wystawiających Juliusza Cezara Szekspira. Film jest czarno biały, składa się prawie wyłącznie z odgrywania kolejnych scen ze sztuki i jest przede wszystkim doskonały. Serio, zwierz nie pamięta kiedy ostatnim razem Szekspir brzmiał tak prawdziwie, a sceneria włoskiego więzienia dla przestępców z ciężkimi wyrokami tak dobrze oddawała ulice starożytnego Rzymu. Polecam wszystkim, bo to film pokazujący po co się filmy w ogóle robi. Doskonały, nieprzegadany, inteligentny i taki ludzki. A i nie czytajcie komentarzy na filmwebie bo aż się płakać chce. Serio, jeśli znajdziecie zaledwie 75 minut. to koniecznie zobaczcie. Zwierz poleca całym sobą.