Hej
Zwierz osiągnął wczoraj szczyt swoich zdolności tzn. napisał zalegający tekst na trzy strony i wstawił do niego siedemnaście przypisów co daje prawie idealną liczbę sześciu przypisów na stronie. Zwierz napisał jednak tekst w ostatniej chwili ( nigdy nie róbcie tego sami! Grozi nerwicą, niepowodzeniem i stanami lękowymi!) więc kiedy stuka na komputerze jego zegar wskazuje godzinę 23:48 ( deadline był do 23:59 – zwierz miał jeszcze mnóstwo czasu) a sam zwierz lekko ziewa więc musicie mu wybaczyć, że dzisiejszy wpis będzie – jeszcze bardziej chaotyczni niż zwykle. Co prawda zwierz powinien do tego wpisu przyłożyć się bardziej niż do innych bo oto ma dotknąć przedmiotu, który wyświadczył kinu olbrzymie zasługi stając się wynalazkiem zarówno przez filmowców kochanym jak i nienawidzonym, wciąż jednak obecnym mimo zmieniających się kształtów i funkcji. Bez niego nie było by Matrixa, Bezsenności w Seattle i Kręgi. O czym zwierz mówi? O tym co zbliża nas i oddala od siebie – zwierz mówi o telefonie.
Dla zwierza zawsze było niesamowite jak bardzo telefon zadomowił się w kinie – teoretycznie nie ma nic bardziej nie filmowego niż rozmowa telefoniczna – po pierwsze bohaterowie nie wchodzą w interakcję bo przecież nie są obok siebie , albo musimy dzielić ekran albo zdać się na grę tylko jednego aktora i głos drugiego, ewentualnie na sytuację, w której słyszymy tylko jedną stronę. Co więcej – rozmowa telefoniczna przedstawiona na ekranie powinna wnosić odrobinę tego koszmarnego codziennego sposobu komunikacji sprowadzającego się do tego, że jedna osoba odpowiada tak albo robi mhm a druga zadaje pytania na które nie da się odpowiedzieć inaczej niż mono sylabami. Bo powiedzmy sobie szczerze, kto z nas kiedykolwiek przeprowadził naprawdę dramatyczną rozmowę telefoniczną? I nie liczy się telefon do Pizzerii na pięć minut przed zamknięciem. Co więcej wprowadzenie komórek sprawiło, że dziś pierwszą rzeczą jaką muszą zrobić scenarzyści by naprawdę nas przestraszyć jest odcięcie bohaterów od możliwości wykonania telefonu – dopiero wtedy zaczyna być naprawdę niebezpiecznie. Plusem jest to, że telefony komórkowe trochę ułatwiły pracę scenarzystom filmów i seriali detektywistycznych – dziś mniej więcej połowa odcinków ma wątek wyśledzenia złego przy pomocy jego telefonu. Co więcej wydaje się, że dla telefonu nie ma w popkulturze żadnych granic – może stać się narzędziem do budowania dramatu, napięcia czy komedii, a nawet sf. Dziś kiedy telefon z użytecznego stal się osobisty, telefon dołączył do całej masy rzeczy, które po prostu pojawić się muszą – a jego brak sygnalizuje coś ważnego. Patrząc w czasie i przestrzeni zwierz postanowił zebrać kilka swoich ulubionych ( zwierz podkreśla, że je lubi a nie że są najlepsze w historii kina) scen telefonicznych i około telefonicznych, przy czym zwierz z premedytacją nie wymieni filmów które są o telefonach . Tak więc nie będzie o genialnej Rozmowie, ani o wspominanej niedawno Budce Telefonicznej, ani o mrocznym filmie Telefon z 1977 gdzie jeden telefon zmieniał ludzi, czy o Komórce gdzie biednej porwanej Kim Besinger pozostał jedynie telefon, który połączył ją z Chrisem Evansem ( w sumie mogła trafić gorzej niż na Kapitana Amerykę). Dobra zaczynamy.
Jeśli jesteś spoza ziemi zawsze dobrze trzymać się blisko telefonu
10. Single Man – film może się podobać lub nie podobać ( zwierzowi osobiście podoba się niezwykle) ale scena, w której nasz bohater odbiera telefon ( ciekawostka: głos w telefonie to sam Jon Hamm ale ponieważ Tom Ford zatrudnił go z pominięciem jego agenta obaj nie przyznają się by cokolwiek wiedzieli o tej współpracy) i słyszy wiadomość o śmierci swojego ukochanego jest absolutnie przejmująca. Colin Firth przechodzi w tej krótkiej scenie od radosnego, przez zaniepokojonego po człowieka, któremu całkowicie zawalił się świat. Wszystko zaś w jednej scenie, kręconej w jednym ujęciu, w której najbardziej dramatyczną akcją jest zdjęcie okularów. Są sceny dla których zdecydowanie warto uwzględnić rozmowę telefoniczną w scenariuszu.
9. Study in Pink – pierwszy odcinek serialowego Sherlocka to najbardziej komórko centryczny odcinek czegokolwiek co zwierz widział w telewizji. Scenarzyści serialu mają z resztą słabość do komórek które stały się niemal symbolem serialu. Nie mniej jednak scena w Study in Pink, gdzie Sherlock przeprowadza swoją dedukcję na podstawie telefonu Watsona jest jedną z ulubionych zwierza. Dlaczego? Nie dlatego, że dedukcja Sherlocka jest tu jakoś szczególnie genialna ( kilka rzeczy to totalna ściema) ale dlatego, że zwierz wierzy patrząc przez lata na swoje telefony, że rzeczywiście jest to prawdopodobnie jeden z tych przedmiotów po którym dałoby się o nim niezwykle dużo wywnioskować. Tak więc scena ta na liście zwierza za koncepcję.
Zwierz do dziś ma lekki żal do Akademii, że nagrodziła Firtha dopiero rok później bo nawet cudowne jąkanie się nie jest zdaniem zwierza dorównać geniuszowi tej sceny
8.) Milczenie Owiec – koszmar już się skończył, wszyscy wymieniają uściski ręki ale do naszej agentki dzwoni telefon. Telefon zaczynający się od zdania mrożącego krew w żyłach „Well, Clarice – have the lambs stopped screaming?„. Wiemy kto dzwoni i wiemy, że wiele jeszcze może się złego na świecie wydarzyć skoro Hannibal Lecter może wykonać taki telefon. A gdy rozłączy się z naszą agentką wymawiając się że ma przyjaciela na kolację, to zamiast czuć się w jakikolwiek sposób uspokojeni czujemy się jeszcze mocniej zaniepokojeni. Być może dlatego zwierz, który uznaje wielkość Milczenia Owiec nie chce go nigdy więcej oglądać. To nie na jego nerwy.
7.) Scream – pierwsza scena filmu, w której bohaterka chodzi po mieszkaniu rozmawiając swobodnie przez telefon i robiąc popcorn nie jest szczególnie niepokojąca, oczywiście tylko wtedy jeśli nie jesteście świadomi co się zaraz stanie – bo jeśli wiecie, że oglądacie horror, i jeśli wiecie jaki głos odezwie się zaraz w słuchawce, i jaki los spotka radośnie przygotowującą popcorn na patelni dziewczynę, wtedy każde wypowiedziane przez telefon słowo brzmi co najmniej niepokojąco – pod tym względem rozmowa telefoniczna potrafi stworzyć niesamowity nastrój, zwłaszcza jeśli za oknem ciemno a telefon dzwoni wtedy kiedy nie powinien.
Mniej więcej tak wygląda zwierz w czasie ostatniego wykonywanego w pracy telefonu. Dziś wykonał ich ponad 100
6.) Dwanaście Małp – pamiętacie scenę w 12 Małpach, w których bohater musi zadzwonić pod wskazany numer pod którym ma się mieścić organizacja odpowiedzialna za koniec jego świata. Kiedy pod wspomnianym numerem nie odzywa się nikt złowrogi tylko pralnia ( to była pralnia prawda?) wykonująca telefon bohaterka pozostawia nieskoordynowaną bezsensowną wiadomość – jest szczęśliwa, że wizja zagłady świata nie dojdzie do skutku. Jednak my oglądając film dobrze wiemy, że to właśnie tą nie mającą sensu zbitkę zdań słyszał nasz bohater w przyszłości, i że zagłada wcale nie została powstrzymana, i że wszystko zmierza ku jak najgorszemu zakończeniu. Zwierz zawsze uważa tą scenę za rozdzierająco smutną
5.) Matrix – Zwierz nie lubi Matrixa ale powiedzmy sobie szczerze – pomysł by z naszego świata można było się wydostać przy pomocy telefonu wydaje się zwierzowi niesamowicie kuszący. Zwierz nie wie czy ma jedną ulubioną scenę. Z całą pewnością największe wrażenie robi ta w której Trinity przenosi się do świata wirtualnego w ostatniej chwili zanim ciężarówka zmiażdży budkę telefoniczną, ale z drugiej strony pierwszy moment w którym pojawia się „bananowa Nokia” chyba już do końca zwierzowych dni będzie budziła w nim sentyment. Zwierz marzył by mieć taki telefon. Oczywiście dziś to niewyobrażalny wręcz staroć. Och szybko się czasy zmieniają szybkoJ
Zwierz znał jedną osobę która miała Bananową Nokię. Niestety zwierz miał okazję się przekonać, że fajna klapka strasznie szybko odpada. Dokładniej kiedy zwierz bierze taki telfon do ręki
4.) Uprowadzona – można ludzi zastraszać przez telefon i ZASTRASZAĆ przez telefon. Scena w której Liam Neeson mówi porywaczowi jego córki co go czeka kiedy w końcu się spotkają jest absolutna filmową perełką. Przede wszystkim dlatego, że widz a w każdym razie z całą pewnością zwierz nie ma w tym momencie najmniejszych wątpliwości, że porywacz ma więcej niż przechlapane. Zwierz po takiej scenie sam zwróciłby porwaną córkę bohatera, przeprosił, a potem kupił bilet na odległe krańce Syberii. Serio on nawet nic takiego nie mówi, ale sposób w jaki Nesson to mówi mrozi krew w żyłach
3.) Doctor Who – zwierz nie mógł się powstrzymać – trzeba być anglikami by wymyślić bohatera podróżującego po wszechświecie i czasie w policyjnej budce telefonicznej. Ale z drugiej strony – dlaczego by nie. Oczywiście w świecie Doktora telefony komórkowe działają wszędzie, niezależnie od czasów i od planety – mogą się bardzo przydać w alternatywnej rzeczywistości itp. Ale żaden ale to żaden telefon nie równa się urokowi TARDIS. I zwierz ma gdzieś że ciągle pisze o serialach BBC – zwierz lubi seriale BBC
Uprowadzona to film, w którym przez pięć minut żal nam bohatera a potem już tylko porywaczy
2.) Krąg – nie wie zwierz jak wy ale nie ma nic przerażającego niż telefon o godzinie o której się go nie spodziewamy. Kiedyś brat zwierza zadzwonił do niego ok 1 w nocy ( zwierz o tej porze zwykle nie śpi więc nie jest to aż tak oburzające) niemalże doprowadzając zwierza do zawału bo to godzina telefonów przynoszących złe wieści ( brat zwierza chciał się czegoś dowiedzieć ale nie było to nic szczególnie niepokojącego). Krąg bazuje po części na tym lęku. Telefon dzwoni. Głos mówi 7 dni. I już po tobie. Koszmar w koszmarze jak uważa zwierz.
1.) Jutro nie umiera nigdy – to niesamowite jak bardzo staroświecko wygląda dziś telefon którym Bond prowadzi samochód w świecie to za mało. Nie mniej jednak przedstawienie samego pomysłu, i sprawność z jaką Bond ( w przeciwieństwie do Q) posługuje się nową zabawką zawsze zwierza bawią. Oczywiście to nie jest wielkie kino ale czy zawsze w takich zestawieniach trzeba uwzględniać sceny wielkie. Poza tym kto by nie chciał mieć takiego gadżetu i tak uradowanego nim Bonda.
Cóż zwierz do dziś pamięta że telefon którym da się prowadzić samochód był Ericsson, ciekawe, że od czasu przejęcia przez Sony nie udało im się zrealizować tego projektu
A teraz zwierz chce jeszcze dodać, że mimo iż odlicza w tym wpisie do tył to kolejność jest zupełnie przypadkowa bo zwierz nie wierzy w ustawianie rzeczy ulubionych po kolei. Nigdy człowiek , a zwłaszcza zwierz nie jest z takiej kolejności zadowolony. No ale to temat na zupełnie inny wpis, który z reszta zwierz chyba już popełnił.
Ps: Kto uważa dzisiejszy wpis za zbyt lekki może sobie przeczytać pisaną pod własnym nazwiskiem recenzję Wstydu napisaną przez zwierza. Może się też z nią nie zgodzić bo zwierz sam nie wie do końca czy się z nią zgadza.
Ps2: Tak czytelnicy to ten moment roku, w którym zwierz dzwoni. Dzwoni i dzwoni. Potrwa to kilka dni więc musicie mu wybaczyć pewną mniejszą kreatywność??