Home Film Zwierzowe podróże w czasie czyli o starym kinie i wiecznym problemie, sentymentalnie.

Zwierzowe podróże w czasie czyli o starym kinie i wiecznym problemie, sentymentalnie.

autor Zwierz

Hej

Zwierz musi wam powiedzieć, że wczo­raj miał spore prob­le­my by zasiąść do klaw­iatu­ry i zacząć pisać — spoko­jnie, zwierz nie znudz­ił się wami ani swoim blo­giem — po pros­tu raz na jak­iś czas zwierz jest myśla­mi zupełnie gdzie indziej i trud­no mu prze­nieść się do świa­ta blo­ga. Jed­nak nawet zwierz ma jakąś ogranic­zoną pamięć oper­a­cyjną, która utrud­nia skakanie z tem­atu na tem­at. Zwierz dłu­go myślał co z tym zro­bić aż w końcu wpadł na doskon­ały pomysł. Może was zabrać ze sobą — w końcu — myśli i zaję­cia zwierza nigdy nie odb­ie­ga­ją zbyt daleko od fil­mu. Siedzi­cie wygod­nie? To doskonale bo będziemy zupełnie jak Dok­tor podróżować w cza­sie — dziś jedziemy do lat trzy­dzi­estych zeszłego wieku byś­cie mogli się przekon­ać, jak niewiele się zmieniło. Przy czym zwierz postanow­ił zafun­dować wam wyprawę z jed­nej strony poucza­jącą, z drugiej zaś nieco mniej naukową — zwierz nie wie jak wy ale on sam nie jest wielkim fanem wrzu­ca­nia dat i nazwisk wszędzie gdzie się da. Oczy­wiś­cie jako his­to­ryk ma obow­iązek lubić daty i nazwiska, ale jako bloger — cóż woli ład­ną nar­rację. Dlat­ego o szczegóły może­cie zawsze zapy­tać w komentarzach.

 

Musi­cie wiedzieć, że zwierz spędz­ił w swoim życiu więcej cza­su nad między­wo­jen­ny­mi cza­sopis­ma­mi poświę­cony­mi kine­matografii więcej cza­su niż jakakol­wiek rozsąd­na jed­nos­t­ka. Zaj­mowanie się kawałkiem nau­ki tak moc­no wyz­nac­zonym przez dwie daty spraw­ia, że patrzy się niekiedy na his­torię nieco inaczej. Zwierz uważa że gaze­ty z 1918 roku są bard­zo stare, zaś te z 1937 świeżutkie. Do tych z 1939 zaglą­da z bolą­cym sercem — bo moi drodzy — wiedzieć co będzie dalej to sprawa równie ciekawa co mało przy­jem­na. Niech wam star­czy wiedzieć, że zwierz wzrusza się gdy czy­ta o planach rozbu­dowy sieci kin na rok 1940. Zobaczyć taką datę jako zupełnie nor­mal­ny rok — to trafia do emocjon­al­nego ser­ca zwierza. Jed­nak ostat­ni­mi cza­sy zwierz zaj­mu­je się pier­wszą połową lat trzy­dzi­estych kiedy wid­mo wszelkiego kon­flik­tu było jeszcze dalekie (choć już ist­ni­ało i niemal ja duch komu­niz­mu unosiło się nad Europą), zaś sytu­ac­ja eko­nom­icz­na niko­go nie nas­tra­jała szczegól­nie pozy­ty­wnie — w tym tych, którzy prowadzili kina i starali się jakoś przetr­wać fakt, że kino w dwudziestole­ciu jeszcze nie dochra­pało się miana sztu­ki (przy­na­jm­niej w oczach ekon­o­mistów) i płaciło podat­ki takie same jak cyrk a paten­ty równie wysok­ie co zwykłe zakłady prze­mysłowe (serio Huta i Kino płaciły takie same opłaty).

Wróćmy jed­nak do samych gazet — co praw­da zwierz powinien czy­tać wyłącznie mate­ri­ały poświę­cone życiu związków zawodowych ale zwierz nie był­by sobą gdy­by nie czy­tał ich od des­ki do des­ki. I wiecie co? Cza­sem jest to najbardziej niesamowite przeży­cie. Wyobraź­cie sobie bowiem, że zwierz czy­ta w jed­nym numerze dość dłu­gi artykuł o tym jak Sher­lock Holmes ponown­ie poradzi się na ekranach (wid­ow­n­ia się doma­ga!) zaś numer później dowiadu­je­my się, że oto szykowana jest wiel­ka ekraniza­c­ja Nędzników — na którą rzecz jas­na wszyscy czeka­ją (ogól­nie wyda­je się, że kiedyś twór­cy byli bardziej przeko­nani, że ludzie czeka­ją na ich wyt­wory). Oprócz tego plot­ki — zde­cy­dowanie więcej pol­s­kich więc zwierz może się dowiedzieć, że z powodu zbieżnoś­ci imion Adolf Dym­sza postanow­ił przed­staw­iać się przez pewien czas jako Teofil a w wol­nych chwilach rozbaw­ia swo­ją córeczkę. moż­na też dowiedzieć się, że w ZSRR ludzie najbardziej lubią filmy z Gretą Gar­bo i Chap­linem, ale jeśli jak­iś rosyjs­ki aktor stanie się zbyt sławny to zni­ka bez śladu i “nawet zdję­cia jego nigdzie zdobyć nie sposób”. Na koniec zwierz dowiadu­je się że w trak­cie kręce­nia jed­nej ze scen w filmie Ich Noce płakał nawet twardy tech­nik (słusznie bo film jako pier­wszy w his­torii zgar­nie pięć najważniejszych Oscarów w jed­nym roku). Z nowych wiado­moś­ci moż­na się dowiedzieć, że wschodzącą dziecięcą gwiazdą jest Shirley Tem­ple (jeszcze nie wiado­mo co z niej wyrośnie), oraz że Chap­lin zaczął pra­cow­ać nad filmem, który ponoć ma być dźwiękowy. Jed­nocześnie wydano polece­nie zamieszku­ją­cym Warsza­wę kadetom by pod żad­nym pozorem nie udawali się do kina na filmy nie przez­nac­zone dla młodzieży. Kino Fama na uli­cy Prze­jazd 9 zostało zaś wykopane ze Związku Właś­ci­cieli Teatrów Świ­etl­nych za nieprzestrze­ganie wcześniej ustalonych zasad. Powiedzmy sobie szcz­erze — niko­go to nie powin­no dzi­wić,  bo kino Fama reg­u­larnie robiło coś niez­god­nego z regulaminem.

Tym­cza­sem w życiu zawodowym wre. Gdy­byś­cie mogli to zobaczyć tak jak zwierz widzi oczy­ma duszy swo­jej. To cza­sy kiedy włas­ny związek zawodowy mają pro­du­cen­ci, właś­ci­ciele kin, oper­a­torzy, tech­ni­cy — zwierz nie sprawdz­ił czy kinowe szat­niar­ki miały ale kto wie. W każdym razie na hory­zon­cie są dwie sprawy — po pier­wsze — trze­ba się jakoś skon­soli­d­ować po drugie — przekon­ać państ­wo że kino to sztu­ka i nie moż­na nakładać co raz to wyższych podatków. Ale nie tylko o podat­ki chodzi — po 1933 roku Pol­s­ka ogłosiła bojkot filmów niemiec­kich — tym­cza­sem nie jeden właś­ci­ciel kina właśnie zakupił ich piękny paki­et i chci­ał­by je pokazy­wać. A jak­by tego było mało państ­wo ma własne wojskowe kina, które sprzeda­ją bile­ty za mniejszą opłatą co prowadzi do nieucz­ci­wej konkurencji. Zebranie wszys­t­kich związków zawodowych na całe szczęś­cie poszło w miarę gład­ko choć zan­im do tego doszło pro­du­cen­ci oskarżyli właś­ci­cieli kin o nie puszczanie pol­s­kich filmów, zaś właś­ci­ciele kin o to, że pro­du­cen­ci nie rozu­mieją ich interesów. Dochodzi nawet do znakomitej kon­frontacji w min­is­terst­wie spraw wewnętrznych gdzie zosta­ją zebrane wszys­tkie kłócące się strony — for­mal­nie podle­ga­jące min­istrowi i jak moż­na się domyśleć, potrafiące przypraw­ić o ból głowy…

Przy jed­nym stole siada­ją wszyscy zaj­mu­ją­cy się kinem. Relacjonu­je dzi­en­nikarz Wiado­moś­ci Fil­mowych, które za wszelką cenę chcą zostać choć odrobinę neu­tralne. Pro­du­cen­ci ponown­ie chcą przy­wile­jów dla pol­s­kich filmów — mają wspar­cie państ­wa, które uważa, że Pol­skie filmy powin­ny trafi­ać na ekrany wszys­t­kich kin — zwłaszcza pre­mierowych zero ekranów. Zresztą już ter­az państ­wo daje olbrzymie ulgi tym którzy decy­du­ją się na pokazanie filmów pol­s­kich. Jed­nak wtedy odpowiada­ją właś­ci­ciele kin — najpierw z przekąsem — nie da się zapełnić wszys­t­kich ekranów pre­mierowych sko­ro w Warsza­w­ie jest ich 15 a pro­du­cen­ci polscy wypro­dukowali w jed­nym roku tylko 14 filmów (jesteśmy w cza­sach gdy jed­no kino gra tylko jeden film zaś granie jed­nego fil­mu jed­nocześnie jest uważane za coś w rodza­ju nietak­tu). jed­nak po złośli­woś­ci­ach pojaw­ia się prawdzi­wa tyra­da — odważ­na bo wymier­zona prze­ci­wko urzęd­nikom państ­wowym. Wsta­je szef związku zawodowego zrzesza­jącego wszys­t­kich właś­ci­ciel kin w Polsce. I mówi — nie liczy się ilość lecz jakość. Państ­wo nie może dawać fil­mow­com pieniędzy tylko dlat­ego, że obieca­ją nakrę­cić film pol­s­ki czy pro­pa­gandowy. W taki sposób nie stworzy się dzieła. Nie tylko dlat­ego, że tem­at będzie miał­ki. Chodzi o poszanowanie pieniędzy — jedynie pro­jek­ty rodzące się w bólach, gdzie każ­da złotówka ma swo­ją wagę, gdzie twór­cy wiedzą, że nic nie zyska­ją jeśli nie pod­bi­ją wid­owni — tylko te pro­jek­ty maja szanse na powodze­nie. Co więc ma robić państ­wo? Ksz­tał­cić- twór­ców — zarówno reży­serów, jak i tech­ników, oper­a­torów i sce­narzys­tów. Spraw­ić by sami byli w stanie stworzyć taki pro­dukt dla którego zna­jdą pro­du­cen­ta i który wid­zowie będą chcieli oglą­dać.  Zwierz aż żału­je, że w opisie całej sytu­acji nie ma adno­tacji czy po takiej mowie wid­zowie zamilk­li czy zaczęli bić bra­wo. Zwierz w każdym razie był zach­wycony (ale od braw się pow­strzy­mał w końcu był w Bibliotece)

Oczy­wiś­cie płomi­en­na mowa niewiele zmienia bo podat­ki nadal są wysok­ie, ale przy­na­jm­niej nie wprowad­zono kon­tyn­gen­tu na zagraniczne filmy. Poz­wolono też pokazać cześć niemiec­kich filmów (ta część której nie poz­wolono pokazać też trafi na ekrany ale nie pier­wsze tylko drugie i trze­cie — tam jest mniej kon­troli a kiniar­zom naprawdę wszys­tko jed­no skąd pochodzi taś­ma), które nieza­leżnie od tego, od kogo pochodz­iły były już dawno opła­cone i musi­ały się zwró­cić. Zresztą właśnie wchodzi nowa ustawa doty­czą­ca fil­mu, więc trwa­ją dyskus­je nad jej ksz­tałtem — wcześniej były tylko roz­porządzenia i prz­erzu­canie się odpowiedzial­noś­cią — ter­az naresz­cie kino ma dzi­ałać na dobrych znanych i ustalonych we współpra­cy ze środowiskiem zasadach. Nic dzi­wnego, że twór­cy i pro­du­cen­ci zaczy­na­ją z optymizmem patrzeć w przyszłość, nawet jeśli finan­sowo nadal jest ciężko. Czy­ta­jąc kole­jne narzeka­nia zwierz kątem oka dostrze­ga artykuł, który zwraca uwagę na ros­nące zain­tere­sowanie kine­matografią japońską, która choć wspani­ała może nas­tręczać wid­zowi kinowe­mu pewnych prob­lemów. Głównie dlat­ego, że jest nudna.

Wynieśmy się z lat trzy­dzi­estych (dla zwierza wciąż fas­cynu­ją­cych bo to jedyny moment w naszej his­torii kiedy krę­cony w Palestynie film po hebra­js­ki mógł zostać ochrzc­zony “Pol­skim dźwiękow­cem”) i wróćmy do dnia dzisiejszego. Poli­ty­ka podatkowa się zmieniła, jasne jest dla wszys­t­kich ze kino jest sztuką i nikt nie musi przekony­wać wojs­ka do nie sprzedawa­nia konkuren­cyjnie tanich biletów na spec­jalne pokazy. Zwierz nie wie jak jest ze zaw­iązka­mi zawodowy­mi ale nie pode­jrze­wa by te kil­ka pozostałych w Warsza­w­ie kin mogło stworzyć sil­ną grupę. Co nie zmienia fak­tu, ze wypowiedziane w ówczes­nym Min­is­terst­wie słowa, doty­czące pro­dukcji fil­mowej — zwłaszcza tej dofi­nan­sowywanej przez państ­wo pozosta­ją w mocy. Nie da się dofi­nan­sowaniem zapewnić wysok­iego poziomu jeśli nie zad­ba się o to by pieniądze trafi­ały tylko do wartoś­ciowych pro­jek­tów i by twór­cy byli na tyle dobrze wyk­sz­tałceni że bez trudu stworzą film warty oglą­da­nia. Nie da się też pro­mować kra­jowej kine­matografii jeśli nie przy­pad­nie ona do gus­tu najważniejszym w tym rów­na­niu wid­zom. Oczy­wiś­cie trochę się zmieniło (dziś jed­nym filmem moż­na zapełnić czter­naś­cie ekranów — a nawet więcej), ale jed­nak gdy­by zwierz miał komuś przyk­las­nąć to właśnie tym ziry­towanym przed­wo­jen­nym właś­ci­cielom kin, którzy wcale nie chcieli puszczać u siebie hojnie dofi­nan­sowanej przez państ­wo Tajem­ni­cy Skrzyn­ki pocztowej.

Zwierz ma  nadzieję, że nie nudzil­iś­cie się za bard­zo. W końcu nie każdy musi uważać, ze spory o ksz­tałt kine­matografii w Polsce prowad­zone kilka­dziesiąt lat temu są nadal ciekawe i rzeczy­wiś­cie takie aktu­alne. Widzi­cie dla zwierza to są abso­lut­nie fas­cynu­jące kwest­ie — serio nawet kiedy wyp­isu­je wyni­ki wyborów kole­jnych związków zawodowych zwierz czu­je się szczęśli­wy. Może nie jest to szczegól­ny prze­jaw nor­mal­noś­ci zwierza ale przy­na­jm­niej może z wami pogadać kiedy naprawdę nie chce mu się nic pisać. Pisanie o dawnych kinach zawsze zwierza bawi. Zwierz nie wie, czy to dobrze o nim świad­czy. No ale jak na razie to taka niegroź­na obses­ja. Nie zmienia to jed­nak fak­tu, że im więcej zwierz czy­ta, tym bardziej widzi, że kino samo w sobie nie zmieniło się bard­zo. Zawsze jest na ekranie jakaś ekraniza­c­ja przygód Sher­loc­ka Holme­sa, zawsze ktoś bia­da, ze kiedyś filmy robiono lep­sze, zawsze jacyś artyś­ci chwalą się dzieć­mi a inny opowiada­ją o swoim nowym pro­jek­cie jak­by nigdy nie krę­cono równie dobrego fil­mu.  Zawsze też gdzieś chlip­ie wzrus­zony grą aktorską tech­nik. Ale co raz mniej się o nim pisze. Może dlat­ego, że Clarke Gable już nie gra, filmy są kolorowe i nie wiado­mo kiedy coś się jed­nak w kinie bezpowrot­nie skończyło.

Ps: Słucha­j­cie — sko­ro zwierz jedzie do Toru­nia i chce­cie się spotkać w okoli­cach Coper­ni­conu to może powiecie jakie są fajne kna­jpy w Toruniu.

ps2: Zwierz zaj­mował się wczo­raj ze zna­jomy­mi sprowadzaniem Lon­dynu do Warsza­wy — przy­na­jm­niej tamte­jszych przed­staw­ień — zobaczymy co z tego wyjdzie ale będziecie infor­mowani na bieżąco.

23 komentarze
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online