Home Film Przestraszeni romansem czyli zwierz o Cirmson Peak

Przestraszeni romansem czyli zwierz o Cirmson Peak

autor Zwierz
Przestraszeni romansem czyli zwierz o Cirmson Peak

Zwierz czekał na Crim­son Peak od pier­wszej wiado­moś­ci o tym, że film pow­sta­je. Wydawało się bowiem, że oto niebiosa otworzyły się na chwilę dla zwierza i wypadł z nich pro­jekt ide­al­ny. Sam Guiller­mo Del Toro– autor tak doskon­ałych filmów jak cho­ci­aż­by Krę­gosłup Dia­bła, Labirynt Fau­na czy Pacif­ic Rim (tak oba są doskon­ałe choć inaczej) postanow­ił nakrę­cić nowy goty­c­ki hor­ror a w obsadzie znalazł się Tom Hid­dle­ston. Nie pozostawało nic tylko czekać w napię­ciu i w obaw­ie, czy nie będzie zbyt strasznie. Nieste­ty okaza­ło się, że jest strasznie. Tylko zupełnie inaczej niż zwierz się spodziewał.

Crimson-Peak-review

To w sum­ie facynu­jące jak dłu­go film funkcjonował w nar­racji twór­ców i pro­du­cen­tów jako hor­ror i jak bard­zo przed samą pre­mierą, zaczę­to się z tej klasy­fikacji wyco­fy­wać. I słusznie bo jeśli czymś Cirm­son Peak na 100% nie jest to horrorem. 

Wytykanie dzi­ur fab­u­larnych nie ma w przy­pad­ku Crim­son Peak zbyt wielkiego sen­su. Świad­czyło­by to o daleko idą­cym nie zrozu­mie­niu intencji auto­ra. Widać bowiem dość wyraźnie, że Guiller­mo Del Toro nie miał nas tu oczarować najbardziej ory­gi­nal­ną z fabuł. I słusznie, sko­ro jego celem było naw­iązanie do gatunku tak klasy­cznego i dobrze znanego, że niemal każ­da wys­tępu­ją­ca w nim postać ma przyp­isane z góry miejsce i znacze­nie. Nie musimy dobrze poz­nać ani Edith naszej głównej bohater­ki, ani przys­to­jnego choć zubożałego arys­tokraty Thomasa Sharpa by znać ich charak­tery. Podob­nie wiemy jaką rolę w opowieś­ci ma Lucille – eks­cen­trycz­na sios­tra bohat­era, czy dok­tor Alan McMichael kocha­ją­cy bohaterkę miłoś­cią czys­tą choć nie odwza­jem­nioną . Wszys­tkie te posta­cie w prz­eróżnych kom­bi­nac­jach wys­tępowały na kar­tach powieś­ci goty­c­kich zawsze niosąc za sobą te same tropy. Nieszczęśli­we dziecińst­wo, rodzinne tragedie, pozyskane i stra­cone mająt­ki i koniecznie jakieś odd­alone od ludz­kich siedz­ib Siedliszcza, które nigdy nie są w dobrym stanie. Oczy­wiś­cie nad wszys­tki­mi taki­mi doma­mi unosi się atmos­fer tajem­ni­cy i nie ma znaczenia czy jej nośnika­mi będą duchy czy wydra­pane w ścian­ie łóż­ka imiona.

demon-ghost-from-crimson-peak-2015

Crim­son Peak to nie opowieść o duchach tylko z ducha­mi. Ale wieci co. Duchów spoko­jnie mogło­by w filmie nie być.  I niewiele by to w sum­ie zmieniło.

Del Toro wyraźnie chce się naszy­mi dobrze znany­mi bohat­era­mi trochę pobaw­ić. Teo­re­ty­cznie opowiedzieć his­torię na nowo, doda­jąc wcześniej nieobec­ne ele­men­ty. Choć duchy  i zjawy pojaw­iały się w powieś­ci­ach goty­c­kich  i zawsze coś niedo­brego dzi­ało się na strychu to jed­nak fakt, że reżyser opowia­da his­torię współcześnie teo­re­ty­cznie pozwala mu prze­sunąć granicę. Tam gdzie dawniej autorzy wstrzymy­wali pióro on może sobie poz­wolić na makabrę, tam gdzie spło­nione dziew­czę­ta odwracały oczy moż­na pokazać nieco więcej, czyniąc his­torię jeszcze bardziej mroczną i zag­mat­waną. Zdaniem zwierza sam pomysł nie jest zły. Prob­lem w tym, że gdzieś w całej tej zabaw­ie umknął i ule­ci­ał zupełnie najważniejszy ele­ment całego goty­ck­iego roman­su. Otóż moi drodzy nadrzęd­ną zasadą takich opowieś­ci jest to, że nawet jeśli mamy tak niesamow­itą tajem­nicę jak żona na strychu to emoc­je jakie czu­ją bohaterowie muszą tu być moc­ne i prawdzi­we. Właś­ci­wie tylko po to słuchamy his­torii o mrocznych mężczyz­nach z przeszłoś­cią i niewin­nych dziew­czę­tach by gdzieś pomiędzy kole­jny­mi dzi­wny­mi zdarzeni­a­mi być świad­ka­mi wielkiej miłoś­ci, namięt­noś­ci i nien­aw­iś­ci. To właśnie te emoc­je – niekiedy nawet prze­sad­nie wyol­brzymione stanow­ią o wyjątkowoś­ci gatunku. W filmie Guiller­mo Del Toro tych emocji nie ma. Albo gorzej – bohaterowie je deklaru­ją, mówią o nich wielki­mi i pasu­ją­cy­mi do min­ionych epok słowa­mi. Ale kom­plet­nie ich nie widać. Brak tych namięt­noś­ci jest dla fil­mu zabójczy. Trochę tak jak oglą­danie Jane Eyre gdzie nie ma nic pomiędzy Rochesterem a Jane. Oglą­damy bohaterów, słyszymy ich deklarac­je ale sam film pozosta­je pusty.To jest najwięk­sza wada fil­mu, właś­ci­wie spraw­ia­ją­ca, że pro­dukc­ja — trochę jak dom w którym mieszka­ją bohaterowie, powoli osi­a­da i całość zaczy­na się zapadać. Nawet jeśli we wszys­t­kich innych aspek­tach film był­by lep­szy (a jest prawdę powiedzi­awszy dość prze­cięt­ny) to nadal ten brak był­by w jakimś stop­niu dyskwalifikujący.

crimson-peak-10-1500x844

W opowieś­ci­ach takich jak ta uczu­cia muszą być wielkie a namięt­noś­ci tar­gać duszę. A tu co najwyżej pali się świecz­ka i błys­nie łza w niebieskim oku

Co więcej zwierz odniósł wraże­nie, że w swo­jej pró­bie naślad­owa­nia nar­racji min­ionych epok  Del Toro posunął się za daleko. Widzi­cie prob­lem z nar­racją fil­mową w przy­pad­ku Crim­son Peak pole­ga na tym, że właś­ci­wie od niemal samego początku wszys­tko wiemy. Szczegóły których nie znamy, wypeł­ni­a­ją sami bohaterowie, pod­powiada­jąc nam z ekranu kto jest kim, jakie są możli­we motywac­je, co się stało. Jedyne co w takim przy­pad­ku pozosta­je wid­zowi do zro­bi­enia to czekać aż bohater­ka sama dojdzie do tych wniosków które on mógł już dawno wys­nuć. Nie ma w tym czeka­niu napię­cia, jest raczej swoiste zniecier­pli­wie­nie. Co więcej – kiedy bohaterowie w końcu mówią pros­to z ekranu, swoim wyjaś­ni­a­ją­cym tonem, coś co było dla nas jasne od samego początku, moż­na się poczuć jak­by reżyser trak­tował widza jak idiotę. Zresztą w ogóle praw­da jest taka, że ostat­nią rzeczą jakiej ten film potrze­bu­je są duchy. Ich znacze­nie, pochodze­nie i rola w całej tajem­ni­cy jest w sum­ie dru­gorzęd­na, bo sce­narzys­ta wszędzie rozrzu­cił wskazów­ki. Nieste­ty his­to­ria Crim­son Peak – teo­re­ty­cznie zde­cy­dowanie bardziej pokrę­cona niż ta którą znamy np. z Wichrowych Wzgórz, zupełnie człowieka nie wcią­ga. Wręcz prze­ci­wnie –tworzy poczu­cie dys­tan­su, zarówno do całej his­torii jak i do bohaterów. Jest w filmie sce­na, w której postać prz­erżonym głosem infor­mu­je nas o czymś co wiemy od samego początku (co więcej nar­rac­ja jest tak poprowad­zona, że musimy się domyśleć). Ton tego głosi oraz sam dra­maty­czny przekaz jest nieste­ty tak bard­zo przeszarżowany, że zwierz tylko czeka, aż wszyscy zobaczą film by rzu­cać (z odpowied­nią intonacją) tym cytatem. Który z pewnoś­cią prz­er­azi każdego Brytyjczyka.

crimson-peak-del-toro

Wiz­ual­nie film ma moc­ne strony, ale sposób prowadzenia nar­racji zdaniem zwierza budu­je dys­tans pomiędzy bohtera­mi a widzem, który jest jed­nak zde­cy­dowanie za dobrze i zbyt częs­to infor­mowany o mogą­cych mu umknąć szczegółach 

Właśnie sko­ro o bohat­er­ach mowa. Jak zwierz pisał wszyscy są wpisani – trochę z koniecznoś­ci w swoiste ramy gatunku.  Jak zwierz mniema, reżyser chci­ał wziąć znane nam posta­cie i trochę je zmienić, ale ostate­cznie padł ofi­arą włas­nej fas­cy­nacji mate­ri­ałem źródłowym. Bo cóż z tego, że poz­na­je­my Edith jako pewną siebie, nieza­leżną dziew­czynę, pis­arkę która przepisze rękopis powieś­ci na maszynie do pisa­nia by nikt po charak­terze pis­ma nie poz­nał, że jest kobi­etą, sko­ro gatunek wyma­ga by przez więk­szość fil­mu była charak­terysty­czną bohaterką w opałach z rozwianym włosem. Cóż z tego że Thomas Sharpe ma niejed­ną tajem­nicę, sko­ro ostate­cznie okazu­je się w swoich dzi­ała­ni­ach bez porów­na­nia mniej mroczny i chimeryczny niż cho­ci­aż­by bohaterowie powieś­ci Bronte (zwierz naw­iązu­je do ich powieś­ci bo ma wraże­nie, że tu jest najwięcej duchowego pokrewieńst­wa w zakre­sie układu postaci). Edith mówi w pewnym momen­cie że bohaterowie jej książ­ki sami pode­j­mu­ją decyz­je co chcą zro­bić – wyzwala­jąc się spod pióra autor­ki. I trochę tak tu jest – zwierz ma wraże­nie, że sce­narzys­ta chce ich prowadz­ić ku światłu rein­ter­pre­tacji a oni ciągną jak mogą ku dobrze znanym schematom. Ostate­cznie bitwy nikt nie wygry­wa i wychodzą posta­cie płask­ie, jakieś takie niespójne i jak­by nie do koń­ca napisane.

CrimsonPeakChastain

Posta­cie w takich fil­mach muszą trwać w pewnym emocjon­al­nym zbliże­niu — pod żad­nym pozorem nie mogą być sobie obo­jętne. Nieste­ty u Del Toro zbyt wiele scen w których aktorzy powin­ni być razem są tak wyraźnie obok siebie. Nieste­ty kiedy emoc­je ne przysła­ni­a­ją nam pewnych wad, zosta­ją same wyraźne wady takich opowieści

Zwierz zda­je sobie sprawę, że dla wielu jego czytel­ników sama fabuł czy zma­ganie się twór­ców z mater­ią wybranego gatunku jest dru­gorzędne wobec odpowiedzi na dwa pyta­nia. Jak film wyglą­da i jak gra­ją aktorzy. Zaczni­jmy od kwestii este­ty­ki fil­mu. Rzeczy­wiś­cie mamy do czynienia z dopra­cow­anym światem, pod­danym wyobraźni reży­sera bard­zo rygo­rysty­cznie. Ale co ciekawe, zwierz ma wraże­nie, że ponown­ie film nie odzwier­cied­la w pełni wiz­ji swo­jego reży­sera. Stwor­zony przez Guiller­mo Del Toro dom jest sam w sobie ciekawym, żywym orga­nizmem, ale ponieważ nie ma dla niego odpowied­niego miejs­ca w his­torii zamienia się w rząd kory­tarzy i pomieszczeń. Co więcej – mimo niewąt­pli­wej urody niek­tórych przestrzeni, film nie stwarza atmos­fery w której moż­na się tym przepięknym (choć gni­ją­cym) siedliszczem delek­tować. Widzi­cie zwierz miał cały czas że oglą­da doskon­ałe le jed­nak deko­rac­je. I jasne pew­na umowność przestrzeni na pewno jest zamier­zona, ale w tym przy­pad­ku zwierz nie dał się por­wać este­tyce. Sama czer­wona gli­na jest pomysłem doskon­ałym, choć ponown­ie – wyda­je się, że nieco za częs­to reżyser z niej korzys­ta. W sum­ie pod wzglę­dem wiz­ual­nym najlepiej wypa­da otwier­a­ją­cy film amerykańs­ki pro­log. Co do samych kostiumów to zwierz rozu­mie zami­ar reży­sera, który istot­nie zad­bał o to by sytu­ac­ja mate­ri­al­na bohaterów odbiła się w ich kostiu­mach, ale jeśli ktoś spodziewa się umrzeć z miłoś­ci do stro­jów to chy­ba nie będą to zgony powszechne. Zwłaszcza, że nieste­ty ilość – dość jed­nak nachal­nej- sym­bo­l­i­ki z nimi związanej w pewnym momen­cie zaczy­na nieco dław­ić.  Trze­ba jed­nak przyz­nać, że film jest este­ty­cznie niesły­chanie spójny i rzeczy­wiś­cie jest w nim sporo pięknych kadrów.

CRIMSON-PEAK_TRAILER_

Zwierz jest pewien że Del Toro zbu­dował jeden z naj­ciekawszych planów fil­mowych jakie widzi­ało kino, ale co ciekawe, zdaniem zwierza, dom ma w sum­ie sto­sunkowo małą rolę i charak­ter w całej opowieś­ci. W każdym razie mogło być zde­cy­dowanie ciekawiej

Prze­jdźmy więc do aktorów. Zwierz przyz­na szcz­erze, że trud­no mu ocenić obsadę fil­mu, głównie dlat­ego, że posta­cie które dostali do zagra­nia cier­pią na wymienione wcześniej wady. Mia Wasikows­ka jest najlep­sza w pier­wszych sce­nach fil­mu, potem jej rola ogranicza się do takiej bardziej prz­er­ażonej wer­sji Jane Eyre (może bez tak rozwiniętego życia wewnętrznego). Tym czego zwier­zowi najbardziej w jej postaci brakowało to swois­tej przemi­any pod wpły­wem Thomasa jej męża. Może­my oczeki­wać, że nasza bohater­ka jest tym niewin­nym zakopa­nym w książkach dziew­czę­ciem, które nie tylko po raz pier­wszy trafia miłość ale i namięt­ność. Tym­cza­sem pomiędzy Mią a Tomem led­wie się coś ćmi, i jest to raczej sym­pa­tia i tros­ka niż namięt­ność. Brak tej pod­sta­wowej chemii, wyda­je się zwier­zowi kluc­zowy, zwłaszcza, że nie jest to film w którym napię­cie sek­su­alne pomiędzy bohat­era­mi nie odgry­wa istot­nej roli. I tu pytanie, czy zaszedł zwykły błąd obsad­owy – możli­wy wszak zdarza się brak chemii, czy Guiller­mo Del Toro nie umi­ał odpowied­nio odd­ać napię­cia przy wyko­rzys­ta­niu oby­cza­jowoś­ci i etyki­ety cza­sów w których znaleźli się bohaterowie. To znaczy, ma na tyle wyzu­cia by wiedzieć, że bohaterowie muszą ze sobą zatańczyć wal­ca, ale woli nas z góry poin­for­mować, że jest to przeła­manie jak­iś kon­wencji niż nam to pokazać. Wiecie tyle razy bohaterowie tańczyli w pełnej sali a wid­zowie czuli, jak­by para była sama, że wiado­mo jak takie sce­ny krę­cić, tak by pokaza­ły wszys­tko nie pokazu­jąc nic.

crimson-peak

Zdaniem zwierza prob­lem jest taki, że między aktora­mi nie ma chemii. Po pros­tu. Zdarza się to w sum­ie nie tak rzad­ko ale w przy­pad­ku takiej opowieś­ci to jest to dużo więk­szy prob­lem niż zazwyczaj 

Sam Tom Hid­dle­ston, który tańczy, bie­ga z rozwianym włosem i na zawołanie ma łzy w oczach jest niewąt­pli­wie więźniem bohater którego przyszło mu grać. Thomas to postać o której trud­no pisać bez spoil­erów, ale chy­ba dla wszys­t­kich jest jasne, że powinien o być nieco chimeryczny i mieć w oczach coś niebez­piecznego. O tym, że Tom ma w oczach odpowied­ni błysk doskonale wiemy, wystar­czyło­by żeby dwa razy spo­jrzał niczym Loki i właś­ci­wie było­by po połowie roli. Nieste­ty Hid­dle­ston poszedł w inną inter­pre­tację i jego bohater ostate­cznie wypa­da dość mdło. Co ponown­ie nie czyni z niego tego niebez­piecznego brune­ta, nieod­powied­niego kandy­da­ta, jakiejś mrocznej pocią­ga­jącej siły która odry­wa bohaterkę od jej wcześniejszego świa­ta. Oczy­wiś­cie Tom jest niesły­chanie przys­to­jny i może­my nawet uznać, że jeden walc w jego obję­ci­ach wystar­czy by się zaręczyć, ale jeśli nie będzie w nim czegoś niekoniecznie roman­ty­cznie, pocią­ga­jącego to cała kon­cepc­ja his­torii na nic. Jak zapewne wiecie, Tom Hid­dle­ston prze­jął rolę po Cum­ber­batchu, który zrezyg­nował w ostat­niej chwili z nie znanych powodów. Zwierz jest niesły­chanie ciekawy jak Cum­ber­batch wypadł­by w tej roli. Wyda­je się, że na pewno było­by łatwiej przekon­ać widzów, że z bohaterem jest coś nie tak. Nieste­ty Tom nawet z ciem­ny­mi włosa­mi wyglą­da tak niewin­nie, że kiedy ojciec bohater­ki deklaru­je, że nie lubi go od pier­wszego momen­tu to kur­czę… trud­no go zrozu­mieć. W przy­pad­ku Cum­ber­batcha pewnie nie było­by takich wąt­pli­woś­ci. Choć z drugiej strony pew­na wrażli­wość która jest potrzeb­na by Thomas Sharpe ożył na ekranie chy­ba jed­nak lep­iej wypa­da w wyda­niu Hiddlestona.

Tom nie gra w filmie źle, ba nawet jak widać na załąc­zonym obrazku speł­nia ide­al­nie założe­nia este­ty­ki roman­ty­cznego kochanka. Ale zdaniem zwierza jest to jed­nak rola która powin­na być nieco bardziej zniuansowana. 

Na sam koniec zwierz zostaw­ił Jes­sicę Chas­tain, która rzeczy­wiś­cie wykła­da wszys­tkie kar­ty na stół. Prob­lem w tym, że jej inten­sy­wność roli nie zgry­wa się z tym co gra­ją Wasikows­ka i Hid­dle­ston. I tak Chas­tain gra­jąc właś­ci­wie najbliżej tego co powin­niśmy zobaczyć w filmie w wyko­na­niu wszys­t­kich aktorów, sta­je się w pewnym momen­cie wręcz karykat­u­ral­na. Co jest niespraw­iedli­we wzglę­dem aktor­ki, która rzeczy­wiś­cie dopa­sowała styl gry do gatunku w którym się znalazła. Nieste­ty tu jej charak­ter i intenc­je są od razu tak widoczne (podob­nie jak jej wielką tajem­nicę moż­na właś­ci­wie odczy­tać po zaled­wie jed­nej sce­nie i to bard­zo bliso początku), że trud­no wid­zowi, nie liczyć obow­iązkowych ele­men­tów jakie muszą się pojaw­ić kiedy gra się taką a nie inną postać. A Chas­tain gra postać którą już nie raz widzieliśmy. Nato­mi­ast najbardziej zwier­zowi żal Char­liego Hun­na­ma które­mu przy­padło bycie „człowiekiem ekspozy­cją akcji”. Pojaw­ia się przed­staw­ia kil­ka ważnych fak­tów i spoglą­da tęsknie na bohaterkę i to koniec jego roli. Trochę to smutne bo prze­cież to jest fenom­e­nal­ny aktor. Zresztą warto tu dodać, że pod wzglę­dem obsad­owym film jest bard­zo kam­er­al­ny. Bliżej mu do sztu­ki niż do real­isty­cznej opowieś­ci. Zdaniem zwierza, nawet biorąc pod uwagę marną sytu­ację finan­sową bohaterów, jest niemożli­we by w wielkim domu w którym mieszka­ją nie było cho­ci­aż jed­nej służącej. Służ­ba w tego typu fil­mach zawsze dobrze się sprawdza. Dodatkowe pary oczu które widzą wszys­tko, tworzą napię­cie i jed­nocześnie pozwala­ją w jak­iś sposób wyjaśnić zjawiska para­nor­malne nieco wol­niej niż to się dzieje w Crim­son Peak.

crimson-peak-jessica-chastain-hiddelston-mia-wasikowska-00063r

Jes­si­ca Chas­tain nie gra źle. Gra tylko w nieco innym filmie niż pozostali aktorzy. 

Crim­son Peak pokazu­je, że Del Toro jed­nocześnie ma rację i się myli. Na pewno ma rację się­ga­jąc po gatunek goty­ck­iego roman­su. Istot­nie – namięt­noś­ci które przeży­wa­ją bohaterowie są zawsze atrak­cyjne. Żad­na rewoluc­ja w pokazy­wa­niu ludzkiej sek­su­al­noś­ci czy prze­mo­cy nie zmieni fak­tu, że jak między bohat­era­mi jest jak­iś ogień, ale jed­nocześnie on m tru­pa w szafie, albo żonę na strychu to oglą­damy to z wyp­ieka­mi na twarzy. Tacy jesteśmy, kochamy te wielkie emoc­je. I będziemy je kochać nieza­leżnie od tego jak bard­zo nasza codzi­en­ność się od nich odd­ala. Więcej moż­na nawet zasug­erować że odd­alanie się od nich w naszej codzi­en­noś­ci wzmac­nia ich atrak­cyjność. Im mniej w nas hero­in i im mniej potenc­jal­nych skan­dali tym bardziej wyostrza­my słuch ilekroć pojaw­ia się duch dawnych cza­sów. Mylił się jed­nak reżyser przeko­nany, że umie zapanować nad zagroże­ni­a­mi jakie się wiążą z pode­j­mowaniem tem­atu który bal­an­su­je na grani­cy nad­miernego melo­dra­matu, sen­ty­men­tal­iz­mu i kiczu.  Zdaniem zwierza zadanie okaza­ło się za trudne, schematy za moc­ne, punk­ty odniesienia, zbyt dobrze rozpoz­nawane przez widzów. Ekspery­ment się nie udał bo samo ode­granie roman­su według wzoru dziś niewiele da, trze­ba go ode­grać dla widza dużo bardziej świadomego. I to się nieste­ty nie udało. Wręcz prze­ci­wnie – im lep­iej zna się gatunek i im bardziej się go lubi tym łatwiej poczuć dys­tans do opowiadanej historii.

ksmmpvmglif2dsq2z8v9

Prob­lem w tym, że im dalej brniemy w his­torię tym bardziej dys­tans odczuwany wobec postaci spraw­ia, że wypadamy z nar­racji i zaczy­namy się przyglą­dać wszyt­skiemu z boku. A to oznacza, że zami­ast widzieć fabułę i bohaterów widz­imy aktorów i scenariusz

Jak zwierz pisał na face­booku i musi napisać ter­az przez ostat­nie pięt­naś­cie min­ut fil­mu chi­chotał. Zwierz nie lubi tego u siebie, ale nie jest w stanie nic poradz­ić, że prze­lała się czara goryczy. Głównie dlat­ego, że końcówka – najbardziej uwspółcześniona wzglę­dem ory­gi­nału część opowieś­ci, naprawdę jest nieza­mierze­nie komicz­na. I to nie dlat­ego, że reżyser jest niepo­rad­ny. Prob­lem pole­ga na tym, że czu­je­my tak dalece idą­cy dys­tans do bohaterów, że zami­ast wejść w fabułę widz­imy – nieste­ty – aktorów, sce­narzys­tę i całą masę odniesień które z romansem goty­ckim czy nawet hor­rorem nic wspól­nego nie mają. Końcówka fil­mu po pros­tu wyrzu­ca człowieka z pewnej nar­racji i jeśli nie jesteś­cie w tym momen­cie wiel­bi­ciela­mi bohaterów (zwierz nie jest) to ostat­nie kilka­naś­cie min­ut jest doczepi­one jak­by z innego świa­ta (i spraw­ia wraże­nie jak­by krę­cił je Taran­ti­no). Zwierz wcale nie jest dum­ny, że dał się tak bard­zo wytrą­cić z nar­racji ale z drugiej strony – serio to był chy­ba jedyny moment fil­mu kiedy zwierza opuś­ciło takie nieprzy­jemne wraże­nie, że w filmie czegoś strasznie brakuje.

be9a01a0-dbcb-0132-462d-0ebc4eccb42f

Cóż jeśli zwierzmi­ał­by powiedzieć czego w filmie najbardziej braku­je to powiedzi­ał­by, że pasji. Taki film musi być jak krzyk Kathy w ogrodzie pod zamknię­tym oknem. Wysłanie grzecznego bile­ciku to jed­nak nie to samo

Guiller­mo Del Toro stwierdz­ił w którymś z wywiadów, ze nie ma dla współczes­nego widza nic straszniejszego niż romans. Rzeczy­wiś­cie moż­na się zgodz­ić, że klasy­cznie poprowad­zona his­to­ria miłos­na częś­ciej zostanie dziś wyśmi­ana niż nagrod­zona brawa­mi. Z drugiej jed­nak strony – dobrze opowiedziana his­to­ria miłos­na, która nie przekracza tej co raz bardziej wyczuwal­nej przez widzów grani­cy kiczu – zawsze budzi olbrzymie emoc­je. Del Toro nieste­ty fun­du­je swo­je­mu roman­sowi naj­gorszą mieszankę i zna­jdzie się w nim miejsce i na kicz i na brak emocji. Co jest straszne. W prze­ci­wieńst­wie do duchów. Te wcale straszne nie są. Ale to wiemy prze­cież od dawna.

Ps: Zwierz jest ciekaw ile osób nadal jest przeko­nanych że zwierz zawsze pisze dobre recen­z­je filmów ze swoi­mi ulu­biony­mi aktora­mi. Zwier­zowi od daw­na się żad­na taka recen­z­ja nie trafiła. Ale przeko­nanie pewnie zostanie.

Ps2: Zwierz jest dziś w Drugim Śni­ada­niu Mis­trzów w TVN24.  Taki fajny przy­wilej ciszy wyborczej

9 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online