Home Film 100 dwa zwierza cz. 3 czyli komiksowo niekoniecznie superbohatersko

100 dwa zwierza cz. 3 czyli komiksowo niekoniecznie superbohatersko

autor Zwierz

 

Hej,

Zwierz wczo­raj miał okazję zobaczyć na własne oczy jak pięknie odpuszcze­nie sobie uczuć pozy­ty­wnych i wyle­wanie jadu dzi­ała na statysty­ki. Najwyraźniej, kiedy zwierz postanow­ił, że będzie prowadz­ił blo­ga miłego i życ­zli­wego popełnił błąd, nie ma nic fajniejszego niż wyzłośli­wian­ie się na marne pro­dukc­je. Ale po dni­ach złośli­woś­ci czas powró­cić do naszej wielkiej set­ki, zwłaszcza, że na dziś zwierz przy­go­tował taką chy­ba nie budzącą więk­szych emocji listę filmów opar­tych o komiksy. I tu od razu uwa­ga — trzech filmów które zwierz umieś­cił­by na tej liś­cie automaty­cznie — X‑men II, Powrót Bat­mana i Strażni­cy nie ma bo są na pier­wszej 100 (w zakład­ce poświę­conej kinu akcji). Tak więc może­cie sobie te trzy tytuły automaty­cznie dopisać do listy. Dru­ga sprawa — zwierz postanow­ił, że będzie oce­ni­ał film a nie to jak dobrą ekraniza­cją komik­su jest film. Co to oznacza? Na przykład takie V jak Vendet­ta — to jest dobra ekraniza­c­ja komik­su, która zwier­zowi nie podo­ba się jako film, mimo obec­noś­ci znanych i lubianych przez zwierza aktorów (Stephen Fry czy Rupert Graves).  Z drugiej strony sporo filmów na tej liś­cie nie jest dobry­mi, czy wierny­mi adap­tac­ja­mi komik­sowych zeszytów, a cza­sem sa jedynie wari­acją na ich tem­at, Tak więc w tej 10 nie zna­jdziecie najlep­szych ekraniza­cji komik­sów tylko te które zwierz lubi. I to oznacza że co najm­niej jeden punkt będzie budz­ił spore kon­trow­er­sje. Ale może zwier­zowi uda się wybronić. Albo się nie uda i będziecie mieli potwierdze­nie, że zwierz ma fatal­ny gust.

Sin City — miłość zwierza do Sin City wyni­ka przede wszys­tkim z niesamowitego zaskoczenia jakim był dla zwierza ten film. Kiedy zwierz dowiedzi­ał się, że ekranizu­ją komiks Millera spodziewał się kole­jnej, może trochę bardziej mrocznej niż zwyk­le pro­dukcji na pod­staw­ie komik­su. Oczy­wiś­cie opowieś­ci z Basin City kierowały nas raczej w kierunku kina Noir, no ale prze­cież nikt nie zro­bi czarnobi­ałego fil­mu. No i się okaza­ło, że zwierz się mylił. Film okazał się najcu­d­own­iejszym ekspery­mentem jaki zwierz przez lata widzi­ał w kinie. Kole­jne kadry przy­pom­i­na­jące te znane z komik­su dopraw­ione od cza­su do cza­su bar­wną plamą. Czarnobi­ały świat ale z wyboru a nie z powodu braku koloru. Do tego znakomi­cie sprawdza­ją­ca się obsa­da — powraca­ją­cy do formy Mick­ey Rourke, ide­al­nie dobrany Bruce Willis, Clive Owen dokład­nie w takim wyda­niu w jakim prezen­tu­je się najlepiej. A w tle prz­er­aża­ją­cy Eli­jah Wood, pięknych Josh Hart­nett, czy sza­lony Ben­cio del Toro dobrze dobrana Jes­si­ca Alba i cały zastęp ślicznych aktorek.  Ale całość była­by tylko ekspery­mentem gdy­by na ekran nie prze­nie­siono jeszcze wspani­ałych his­torii Millera. Dosta­je­my więc wspani­ały kolaż dość ponurych his­torii dzieją­cych się w mieś­cie gdzie nie ma dobrych i złych są tylko bard­zo źli i ci którym pozostały jeszcze szcząt­ki przyz­woitoś­ci. Zwierz ma słabość do takiej nar­racji, która teo­re­ty­cznie nie opowia­da o niczym wielkim a naprawdę zestaw­ia widza z całkiem poważny­mi pyta­ni­a­mi i emoc­ja­mi. Zwierz oglą­da film zawsze w wielkim wzrusze­niu — zwłaszcza wątek Bruce’a Willisa. Właś­ci­wie to zwierz spoko­jnie mógł­by dopisać ten film do listy filmów na których zdarza mu się delikat­nie chli­pać. A i jeszcze jed­na wspani­ała infor­ma­c­ja — jed­ną ze scen Sin City reży­serował Taran­ti­no i co więcej to strasznie widać kiedy się tą scenę ogląda.

Hell­boy II — zwierz wie, że dru­ga część Hell­boya wywołała w ludzi­ach bard­zo mieszane uczu­cia ale zwierz zde­cy­dowanie woli ją od pier­wszej. Dlaczego? PO pier­wsze zwierz zde­cy­dowanie woli filmy, w których już wiemy kim jest nasz bohater nie trze­ba nam tłu­maczyć skąd się wziął i nie ma tego całego długiego wstępu opowiada­jącego kto co jak i dlaczego. Zwierz wie, że taki wstęp jest potrzeb­ny ale kiedy zna się z komik­su pochodze­nie i losy bohat­era to jest to nieco nużą­cy frag­ment każdej fil­mowej adap­tacji. Ale zwierz lubi drugiego Hel­loboya przede wszys­tkim za to, że to właśnie w tym filmie wyobraź­nia Guiller­mo del Toro naprawdę poszy­bowała w kos­mos. Tytułowa zło­ta Armia, cud­owne dobre i złe elfy i początkowa sek­wenc­ja opowiadanej małe­mu Hell­boy­owi baj­ki — wszys­tko to spraw­iło, że zwierz zapisał Złotą Armię do jed­nych z najład­niejszych i naj­ciekawszych filmów jakie widzi­ał. Oczy­wiś­cie niek­tórzy mogą stwierdz­ić, że Zło­ta Armia to trochę popłuczyny po Labiryn­cie Pana, ale zwierz tak bard­zo lubi ten styl, ze zupełnie nie przeszkadza mu podobieńst­wo. Co więcej tu ma więcej powodów by się nim spoko­jnie cieszyć zami­ast niepokoić wydarzeni­a­mi roz­gry­wany­mi na ekranie — bo powiedzmy sobie szcz­erze akc­ja jest bard­zo sztam­powa. Co zupełnie zwier­zowi nie przeszkadza. No i Ron Perl­man jest tak ide­al­nie obsad­zony w roli Hell­boya że to aż cza­sem jest prz­er­aża­jące że udało im się znaleźć kogoś kto tak niesamowicie pasu­je do tej roli.

 Zwierz abso­lut­nie uwiel­bia kostiumy i w ogóle całą graficzną sza­tę drugiego Hellboya.

300 — zwierz ma z tym filmem niety­powy prob­lem. Otóż zwierz nie lubi sposobu w jakim w filmie odd­zielono dobrych od złych. Nazwi­j­cie zwierza staro­mod­nym ale jego zdaniem pokazy­wani pięknego dobra i brzy­d­kiego zde­for­mowanego zła to coś  na co nie ma już miejs­ca. Albo nawet jest miejsce ale to po poros­tu zbyt proste, za łatwe i trochę den­er­wu­jące. Poza tym zwierz śred­nio znosi patos, choć rozu­mie dlaczego film jest nim przepełniony. Dobra zwierz miał wymieni­ać swo­je ulu­bione filmy a na razie same narzeka­nia. O ile bowiem zwierz nie zawsze zgadza się z wymową czy nas­tro­jem fil­mu o tyle ilekroć na niego patrzy nie może się nadzi­wić jaki on jest piękny. I nie chodzi jedynie o liczne grupy pięknych wspaniale zbu­dowanych mężczyzn. Zwierz nie jest taki płyt­ki. Chodzi o urodę niemal każdego kadru, zarówno w sek­wenc­jach akcji jak i jeszcze przed jej zaw­iązaniem kiedy widz­imy bohaterów w Spar­cie. Wyjś­cie Spar­tan do wąwozu gdy żeg­nani są na zło­cistym polu to jeden z piękniejszych kadrów jaki zwierz widzi­ał. A potem jeszcze gra z widzem, bo prze­cież jeśli dobrze zna się komiks to dostrzeże się te kadry, które zostały bezpośred­nio prze­nie­sione z powieś­ci graficznej (jak np. słyn­ny kadr ze spy­chaniem wojsk z kli­fu do morza). Do zalet wiz­ual­nych fil­mu dokła­da się też Ger­ard But­ler w jed­nej ze swoich nielicznych dobrych ról (zwierz wierzy, że to aktor z potenc­jałem ale w Hol­ly­wood jakoś się pogu­bił),  Fass­ben­der (dłu­gowłosy) w roli, której zwierz go nie zauważył dopó­ki go nie zauważył (zwierz ma nadzieję, że rozu­miecie ten skrót myślowy) oraz co może się niek­tórym wydać dzi­wne Rodri­go San­toro w Roli Kserk­sesa. Wiecie zwierz ma słabość do tego akto­ra nawet jak gra jakiegoś czterometrowego łysego olbrzy­ma. Tak więc zwierz zazwyczaj sia­da do oglą­da­nia 300 z postanowie­niem że zobaczy tylko jed­ną czy dwie sce­ny i zosta­je do końca

Dro­ga do Zatrace­nia — w sum­ie zwierz trochę oszuku­je. Czy ktokol­wiek postrze­ga znakomitą Drogę do zatrace­nia jako ekraniza­cję komik­su? Pewnie bard­zo niewielu widzów. Ale cóż zwierz poradzi, że to film znakomi­ty. Nie tylko dlat­ego, że pokazu­je mafię od zupełnie innej strony, ale także dlat­ego, ze trud­no w nim znaleźć cho­ci­aż jeden sła­by punkt. Przede wszys­tkim na zwierzu robi zawsze wraże­nie obsa­da — Paul New­man w jedenej ze swoich ostat­nich ról, pokazu­je że jest chodzącą aktors­ka klasą. Tom Han­ks dostał niety­pową rolę bo człowieka, który nie jest dobry, ani szczegól­nie wylewny, ani nie przy­pom­i­na żad­nego z wcześniejszych raczej dobrych z natu­ry bohaterów Han­ksa (raczej bo nie tyczy się to wszys­t­kich granych przez niego postaci). Ale zwierz mimo, ze Han­ksa nie lubi uważa, że Sam Mendes miał rację, że postaw­ił aku­rat na tego kochanego powszech­nie akto­ra w tej niejed­noz­nacznie moral­nej roli. Do tego jeszcze wspani­ały dru­gi plan z Judem Law który ma grać odraża­jącego morder­cę więc wstaw­ili mu brzy­d­kie zęby a on nadal śliczny jak z obraz­ka i Danielem Craigiem, który aku­rat w swo­jej roli jest bard­zo na miejs­cu. Film jest też pięknie nakrę­cony i w głowie zwierz pozostał jako jeden z porząd­niej zre­al­i­zowanych filmów które widzi­ał. Miło  sobie cza­sem popa­trzeć na znakomi­ty film i pomyśleć, że u jego pod­stawy był znakomi­ty skąd­inąd komiks. A i jeszcze cud­owny mały bonus — syna Toma Han­ksa grał anon­i­mowy dla zwierza przez lata dzieci­ak. Dopiero niedawno zwierz zori­en­tował się, ze ten dzieci­ak wyrósł na tego niesamowicie przys­to­jnego pana z Teen Wolf. No zobacz­cie jaki miły bonus.

A tak przy okazji Dro­ga do Zatrace­nia to też jest piękny film.

 

Perse­po­lis — zwierz dłu­go się zas­tanaw­iał czy umieś­cić na liś­cie film ani­mowany ale ostate­cznie doszedł do wniosku, ze to być może najlep­sza adap­tac­ja komik­su jaką kiedykol­wiek widzi­ał. Bo to właś­ci­wie prze­niesie­nie znakomitego auto­bi­ograficznego komik­su na ekran właś­ci­wie kadr w kadr. No ale właśnie — sposób w jaki kadry się łączą dając na ekranie fas­cynu­jącą spójną nar­rację to już czyste dzieło sztu­ki. Właś­ci­wie zwierz nie chce się nad całą his­torią zbyt dłu­go roz­wodz­ić, wystar­czy chy­ba tylko stwierdz­ić, że film trze­ba koniecznie zobaczyć bo jest po pros­tu znakomi­ty. Ewen­tu­al­nie powin­niś­cie sobie kupić Perse­po­lis i tak jak zwierz napawać się od cza­su do cza­su tym jak świet­nie da się w sto­sunkowo prostych obrazkach odd­ać tak skom­p­likowane życie jakie przed­staw­ia nam autor­ka. A żeby wam nie było przykro zwierz przy­pom­i­na, że w kinach jest Kur­czak ze Śli­wka­mi opar­ty o komiks tej samej autor­ki (gorszy niż Perse­po­lis ale przy­na­jm­niej w komik­sowej wer­sji uroczy)

 Koniecznie musi­cie zobaczyć albo przeczy­tać Perse­po­lis. Zwierz ma kopię. Kupiła ją zwier­zowi bab­cia zwierza zaraz po tym jak pier­wszy raz zobaczyła film. To powin­na być dla was rekomendacja!

Iron-Man — widzi­cie zwierz przed emisją fil­mu o Iron Manie wiedzi­ał tylko, że taki bohater był w sta­jni Mar­vela, miał mil­iony i był jed­nym z pier­wszych bohaterów komik­sowych boryka­ją­cych się z prob­le­mem uza­leżnienia. Po emisji fil­mu zwierz zaprag­nął wiedzieć zde­cy­dowanie więcej. Trud­no się dzi­wić — Iron Man otwiera nową epokę w ekrani­zowa­niu komik­sów — prowadzącą pros­to do Avenger­sów. Okaza­ło się bowiem, że da się bez prob­le­mu nakrę­cić film o Super Bohat­er­ach tak by wpa­sować się pomiędzy pode­jś­cie poważniejsze i takie zupełnie nie poważne. Pier­wszy Iron Man choć właś­ci­wie kon­cen­tru­je się na dobrze znanym pro­ce­sie “pow­stawa­nia” bohat­era jest przede wszys­tkim wspani­ałą dow­cip­ną zabawą. Nie ma wiel­kich ambicji, mrocznych wątków czy bohat­era, którego gnębią demo­ny. Ale nie jest to film zupełnie płyt­ki. Powód jest prosty. Iron Mana a właś­ci­wie Tonego Star­ka gra Robert Downy Jr. Zwierz uwiel­bia RDJ od zawsze i pode­jrze­wa, że nie jest w tym osamot­niony. Downey nie tylko jest wspani­ałym, wszech­stron­nym aktorem ale przede wszys­tkim jest wspani­ałym Tonym Starkiem. Dzię­ki  jego grze i zamaza­niu granic pomiędzy tym gdzie zaczy­na się Tony a kończy się Robert pow­stała postać, której nie sposób nie lubić ale przede wszys­tkim taka, w którą wierzymy. Bo na tym właś­ci­wie pole­ga sukces fil­mu na pod­staw­ie komik­su super bohater­skiego. W bohat­era musimy uwierzyć. Musimy uwierzyć w jego motywac­je, przemi­any, uczu­cia i poraż­ki. Musimy życzyć mu jak najlepiej ale jed­nocześnie dys­tans nie może być zbyt wiel­ki — bo wtedy zaczniemy dostrze­gać, że to tylko taka wymyślona przez sce­narzys­tów mar­i­onet­ka. Zwierz uwiel­bia pier­wszego Iron-mana ale praw­da jest taka, że lubi go przede wszys­tkim za rolę Star­ka i za to, że doprowadz­ił do Avenger­sów. Nato­mi­ast są pewne mielizny fab­u­larne oraz trochę kre­tyńs­ka końcówka, których to jed­nak wad zwierz roztrząsać nie chce bo za bard­zo film lubi.

X‑men: First class — po X‑menach 3 zwierz popadł w stan ciężkiego przygnę­bi­enia. Taki dobre dwa filmy zwieńc­zone trzec­im który wołał o pom­stę do nie­ba. Na całe szczęś­cie pow­stał pomysł, by zami­ast  brud­ną ścierką zbier­ać z podło­gi rozlane mleko, po pros­tu olać ser­ię i zacząć zupełnie gdzie indziej. Pomysł na nakręce­nie fil­mu retro o super bohat­er­ach od początku wydawał się zwier­zowi znakomi­ty. Wszys­tkie filmy o Super bohat­er­ach dzieją się albo w niedalekiej przyszłoś­ci albo w jakiejś wyimag­i­nowanej rzeczy­wis­toś­ci. Tym­cza­sem tu mamy przeszłoś­ci i to całkiem ład­nie odd­aną — świet­na styl­iza­c­ja kostiumów, fryzur  i wnętrz to tylko początek. Sam pomysł by związać ze sobą kwest­ie pojaw­ia­ją­cych się mutan­tów i kon­flikt kubańs­ki może brzmieć trochę idio­ty­cznie. Ale kiedy w filmie dosta­je­my bard­zo ciekawą inter­pre­tację zdarzeń to wydarze­nie his­to­ryczne nabiera zupełnie nowych pop­kul­tur­al­nych rumieńców. Ale tak naprawdę zwierz lubi film za coś zupełnie innego. Otóż powró­cono tu do ulu­bionego wątku zwierza — kto ma rację — kocha­ją­cy pokój młody Xavier, czy nie mają­cych żad­nych złudzeń co do ludzkoś­ci Mag­ne­to. I w jed­nej z ulu­bionych scen zwierza okazu­je się, że rac­je ma Mag­ne­to , że kiedy ludzie nie będą mieli powodów by strze­lać do siebie wycelu­ją raki­ety w mutan­tów. To wspani­ała sce­na, kiedy abso­lut­nie rozu­miemy nien­aw­iść bohat­era do ludzi (zwłaszcza, że prze­cież jako ocalały z Zagłady już wcześniej miał powody by nie darzyć ludzkoś­ci sym­pa­tią), a jed­nocześnie wiemy, że to co chce zro­bić (wszys­t­kich ich poz­abi­jać) jest niewłaś­ci­wie. Niby brz­mi kre­tyńsko ale staw­ia widza przed pewnym wyborem (co właś­ci­wie jest słusznym postępowaniem w takiej sytu­acji) który zmusza do myśle­nia. Oczy­wiś­cie film nie był­by taki dobry gdy­by nie dwóch wspani­ałych aktorów w głównych rolach czyli James McAvoy jako Xavier i Michel Fass­ben­der jako Mag­ne­to (jak go zwierz w X‑menach zobaczył to już potem nie mógł przes­tać go widzieć ;). Całość pozostaw­iła zwierza z olbrzymi­mi pokłada­mi nadziei, że jeszcze da się nakrę­cić dobre filmy o mutan­tach. I też miła wiado­mość na dokład­kę. Ponoć już się zbier­a­ją by krę­cić następ­ną odsłonę.

Scott Pil­gram vs The World — zwierz wciąż ma zaległą notkę o tym filmie więc nie chci­ał­by się wyprz­tykać. Tak więc pozwól­cie że skró­towo zwierz napisze wam, że to nie tylko jed­na z najlep­szych ekraniza­cji komik­sów jakie zwierz widzi­ał ale też jeden z najlep­szych filmów jakie zwierz widzi­ał. Świet­nie zagrany, błyskotli­wy i utrzy­many w takiej kon­wencji, którą jeśli się ją zrozu­mie, to naty­ch­mi­ast się pokocha. Zwierz ma w planie opisać wszys­tko dokład­nie więc  w tym miejs­cu chci­ał­by tylko zaz­naczyć, że jeśli nie widzieliś­cie fil­mu to zde­cy­dowanie powin­niś­cie. Choć­by dlat­ego, że reży­serował go nikt inny jak znakomi­ty Edgar Wright (ten sam który dał nam Spaced, Wysyp żywych Trupów i Hot Fuzz)

Dredd — chy­ba najnowszy film na liś­cie — zała­pał się dość niedawno na recen­zję. Dlaczego jest na tej liś­cie ? Ponieważ zwierz uświadomił sobie, że dawno nie widzi­ał fil­mu, który tak bard­zo przy­pom­i­nał­by mu komik­sowy zeszyt jak właśnie nowe pode­jś­cie do Sędziego Dred­da. W filmie jest wszys­tko to co zwyk­le spo­tykamy w komik­sowych zeszy­tach. Pros­ta lin­iowa fabuła, brak spec­jal­nej ekspozy­cji bohat­era, niezbyt długie ale treś­ci­we dialo­gi, jas­no zarysowane posta­cie. Do tego fil­mow­cy sporo wysiłku włożyli w to by przestrzeń po której porusza­ją się bohaterowie wyglą­dała tak nor­mal­nie. To znaczy wciąż jest to wiz­ja przyszłoś­ci ale taka jaką wyobraża sobie zwierz — przy­brud­zona, zde­wastowana, zaśmiecona a jed­nocześnie bard­zo żywa. Dreed spraw­ia wraże­nie krótkiego moc­nego wstępu do dal­szych losów bohat­era i zwierz ma szcz­erą nadzieję że tak będzie. Bo w takiej inter­pre­tacji (zwierz nie rozu­mie dlaczego niek­tórym nie podobał się Karl Urban jako Dreed) ten bohater ma spore szanse by awan­sować jeszcze wyżej w oso­bistym rankingu ulu­bionych bohaterów komik­sowych zwierza

 Dobry Dredd to wściekły Dredd :)

Avengers — dobra to nie jest wybit­ny film. Zwierz wie. Właś­ci­wie obiek­ty­wnie na tym miejs­cu powin­na być His­to­ria Prze­mo­cy. I nawet była. Ale zwierz nie będzie oszuki­wał. Avenger­si są wspani­ałą rozry­wką, filmem który dzi­ała odstre­sowu­ją­co i daje mnóst­wo radoś­ci. To taki rodzaj nie aspiru­jącej do wielkiej sztu­ki rozry­w­ki, który potrafi być niesły­chanie den­er­wu­ją­cy jeśli jest zro­biony źle i niesły­chanie satys­fakcjonu­ją­cy jeśli jest zro­biony dobrze. W przy­pad­ku Avenger­sów zagrało wszys­tko — Joss Whel­don jako reżyser i sce­narzys­ta — wspani­ała obsa­da z której wybi­ja się oczy­wiś­cie Robert Downey Jr. i świet­ny Mark Ruf­fa­lo jako Hulk. A do tego jeszcze zgod­nie z zasadą wszys­t­kich naprawdę dobrych filmów rozry­wkowych, show ukradła postać dru­go­planowa czyli Loki (Och, Tom). Zwierz wie, że sporo osób narze­ka na Avenger­sów nazy­wa­jąc ich nawet najbardziej prz­ereklam­owanym filmem roku, ale trze­ba nie mieć dys­tan­su i poczu­cia humoru by nie dostrzec, że ten film to przede wszys­tkim pretekst do wspani­ałej zabawy. A to wcale nie jest takie proste do osiągnięcia.

 Wszys­tko co musi­cie wiedzieć o filmie na jed­nym gifie. (Ten i wszys­tkie pozostałe nie są dziełem zwierza jedynie znalezione na tumblr)

Dobra macie zwier­zową dziesiątkę. Zwierz patrzy i aż się dzi­wi jaka mu eklek­ty­cz­na lista filmów wyszła. Widać stwierdze­nie film na pod­staw­ie komik­su, jest nieco mniej jed­noz­naczne niż zwierz sobie pier­wot­nie założył. Oczy­wiś­cie tu następu­je trady­cyjne pytanie jaki jest wasz ulu­biony film o super bohaterze. Zwierz prag­nie jeszcze pod­kreślić, ze brak Bat­manów Nolana nie jest przeocze­niem — zwierz wierzy, że Mroczny Ryc­erz to był dobry film i że Heath Ledger zagrał naprawdę znakomitą rolę jako Jok­er. Cóż kiedy to wszys­tko na nic i zwierz fil­mu nie pol­u­bił podob­nie jak  nigdy nie był się w stanie przekon­ać do Chris­tiana Bale’a w roli Bat­mana. Nie i już. Co więcej zwierz uważa, że  cala try­lo­gia jest w grun­cie rzeczy śred­nio udana — takie jest zdanie zwierza ale chy­ba jest on tu w mniejs­zoś­ci. W każdym razie nie ma żad­nego bana za wyz­nanie miłoś­ci try­logii Nolana (rym niezamierzony).

Dobra tyle dziś. Jutro kat­e­go­ria chy­ba przez niek­tórych wyczeki­wana z napię­ciem bo zwierz wymienia swo­je ulu­bione filmy niean­glo­języ­czne. Przy czym nie pol­skie tylko z resz­ty świa­ta. Pol­skie też będą zwierz obiecuje :)

Ps: Sko­ro już szczerość to szczerość. Zwierz musi wam w tajem­ni­cy wyz­nać, że uwiel­bia film Spir­it. Zwierz wie, że ludzie tego fil­mu nie cier­pią ale to dlat­ego, że zami­ast iść na ekraniza­cję Spiri­ta Eis­nera spodziewali się powtór­ki z Sin City. A tym­cza­sem to taki super niepoważny film. I jeszcze gra w nim Gabriel Macht. Zwierz nie będzie się dłużej krył. Wszys­tko w  tym filmie jest super. No może poza tym co stało się z bied­nym kotkiem. Ale z drugiej strony dzię­ki temu wiemy, że zły naprawdę jest zły.??

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online