Home Film 100 dwa zwierza cz. 7 czyli takie drobne perełki

100 dwa zwierza cz. 7 czyli takie drobne perełki

autor Zwierz

?

Hej

Dobra zwierz nie będzie przed wami ukry­wał — lista na której w przypły­wie twór­czego sza­łu wymyślił wszys­tkie kat­e­gorie do tegorocznej set­ki zag­inęła. Gdzie jest nie wiado­mo, najpraw­dopodob­niej wybrała wol­ność za biurkiem zwierza. Oznacza to, że zwierz wycią­ga kole­jne kat­e­gorie do tegorocznej set­ki z zaka­marków swo­jego przeżartego pop­kul­turą mózgu. I tak stało się z zapowiedzianą na dziś kat­e­gorią — zwierz obiecał dziesięć ulu­bionych filmów Dis­ney­ows­kich a tu kicha bo okazu­je się, że swo­je dziesięć już kiedyś wymienił. Co praw­da miał wtedy zde­cy­dowanie mniej czytel­ników ale nie zmienia to fak­tu, że jak było to było.   Dzisiejsza kat­e­go­ria będzie więc bard­zo dzi­w­na i słucha­j­cie uważnie byś­cie zrozu­mieli pokrętne tłu­maczenia o co w niej chodzi. Zwierz zebrał bowiem kil­ka mniejszych filmów (w założe­niu są to filmy, które sam znalazł na żad­nym z nich nie był w kinie, jeśli posi­a­da któryś na DVD to albo zakupił go po sean­sie albo ma DVD przy­pad­kowo), które spraw­iły, że zwierz myślał nad nimi chwilę dłużej. Cza­sem jeden dzień cza­sem dwa. Wiecie tak cza­sem jest — nieza­leżnie czy to wiel­ka pro­dukc­ja czy mała, że jeszcze następ­nego dnia odgry­wasz sobie film w głowie. Zwierz nie wie dlaczego to właśnie te filmy tak na niego podzi­ałały. Przy czym to chy­ba ważne — to lista dość świeża (poza jed­nym czy dwoma przy­pad­ka­mi) — podob­ną kat­e­gorią na pier­wszej setce był dzień bez arcy­dzieła gdzie zwierz też poświę­cił się mniejszym pro­dukcjom. Ogól­nie jeśli zwierz miał­by coś powiedzieć o dzisiejszym eklek­ty­cznym zbiorze to chy­ba tylko to, że w jakimś momen­cie filmy te wywarły na zwierzu wraże­nie — raczej dobre wraże­nie.  Dzi­w­na Kat­e­go­ria nie? Ale chy­ba każdy kino­man wie o co zwier­zowi mniej więcej chodzi. Tak więc dziś będzie lista takich nazwi­jmy to umown­ie perełek.

Zimowy gość — zwierz obe­jrzał film ponieważ nakrę­cił go Alan Rick­man. No i ponieważ gra w nim Emma Thomp­son. Właś­ci­wie zwierz nie wiedzi­ał czego się spodziewać ale na pewno nie tego co dostał. To portret jed­nego dnia z życia niedawno owdowiałej kobi­ety i jej syna. On wychodzi rano do szkoły, ją odwiedza mat­ka.  Morze zamarzło i dwóch chłopców którzy zre­ali się ze szkoły spędza czas nad jego brzegiem, dwie starsze panie uda­ją się na pogrzeb. Wydarzenia nie układa­ją się w żad­ną porusza­jącą his­torię.  Ale właśnie dzię­ki temu film jest wspani­ały.  Wszys­tko co się w filmie wydarza spraw­ia wraże­nie przy­pad­kowego ale po pewnym cza­sie widz­imy, że ten pozornie pozbaw­iony wiel­kich wydarzeń dzień to dzień przeło­mu. Przeło­mu, który przy­chodzi niespodziewanie, tak samo jak niespodziewanie lód skuwa morze. Kto wie, czy po wydarzeni­ach tego dnia wdowa i jej syn nie poradzą sobie lep­iej ze stratą, która wcześniej wydawała się nie do oga­r­nię­cia. Film ma w sobie coś poe­t­y­ck­iego, nieśpiesznego, nieco sym­bol­icznego ale bez prze­sady. Emma Thomp­son i Phyl­l­i­da Law w rzeczy­wis­toś­ci mat­ka i cór­ka, doskonale gra­ją fil­mową matkę i córkę. To jeden z lep­szych portretów relacji między dzieck­iem a rodz­icem w tym trud­nym momen­cie kiedy nie do koń­ca wiado­mo kto się kim ma opiekować. Początkowo wyda­je się, że to mat­ka ma się opiekować córką, pod koniec że cór­ka matką a w rzeczy­wis­toś­ci film utwierdza nas w przeko­na­niu, że być może rodz­ice są nam potrzeb­ni nawet wtedy kiedy jesteśmy zupełnie dorośli. Zwierz uwiel­bia ten film a najbardziej uwiel­bia jego ostat­nią scenę. Przez nią i przez wiele innych szczegółów myślał o tym filmie jeszcze dłu­go po seansie.

 Film zde­cy­dowanie utwierdza w zwierza w przeko­na­niu, że cza­sem najlep­szą rzeczą jaką moż­na zro­bić to pójść z kimś z rodziny na spac­er. I tylko tyle.

Unre­lat­ed - zwierz poświę­cił tej pro­dukcji cały wpis ale nadal pozosta­je pod niesamow­itym wraże­niem . His­to­ria jest pros­ta — kobi­eta koło trzy­dzi­est­ki przy­jeżdża na wakac­je we Włoszech do prze­by­wa­ją­cych tam nieco dłużej zna­jomych. Gru­pa dzieli się nat­u­ral­nie na starszych i młod­szych przy czym  młod­si mają po kilka­naś­cie lat i świat u swych stóp. Bohaterkę,  która wiekowo należy do grupy starszej ciąg­nie do młodych ludzi. Zwłaszcza do okazu­jącego jej więcej uwa­gi , przys­to­jnego młodzień­ca (Tom Hid­del­ston jako przeu­roczy wital­ny chłopak sprawdza się świet­nie).  Początkowo wyda­je się, że chłopak jest nią rzeczy­wiś­cie zain­tere­sowany ale chy­ba raczej z  nudów czy z młodzieńczej bezczel­noś­ci bawi się w taki pozornie niegroźny flirt.  Film ma kil­ka znakomi­tych scen i cały znakomi­cie odd­a­je nie tyle wydarzenia co pewne uczu­cia.  Tytułowe niepow­iązanie ide­al­nie odd­a­je naturę fil­mu. Bohater­ka jest zaw­ies­zona pomiędzy dwiema gru­pa­mi, dwoma momen­ta­mi w życiu nie należąc do żad­nego. Jed­nocześnie autorce fil­mu udało się doskonale odd­ać atmos­ferę lata, odd­ale­nia, wypeł­ni­a­nia dnia zabi­ja­ja­ją­cy­mi czas czyn­noś­ci­a­mi. Niesłuchanie dobrze sportre­towała też obser­wowaną z boku młodość, która sta­je się obiek­tem zaz­droś­ci. To takie porządne kino oby­cza­jowe które rzad­ko się widzi ale kiedy się je zobaczy pozosta­je na dłu­go w pamię­ci. Tak jak w tym przy­pad­ku. Zwierz nie może się  doczekać kole­jnego fil­mu reży­ser­ki, która już zapowiedzi­ała że niedłu­go rozpocznie prace nad trzec­im filmem.

 Plus minus cały znakomi­ty film w jed­nym kadrze.

Tak się robi telewiz­ję — zwierz kupił sobie ten film przy­pad­kowo na DVD. Już nie pamię­ta co go skusiło. Film opowia­da o pro­dukowa­niu seri­alu, o wyborze tego jed­nego odcin­ka z którego pow­stanie w końcu ser­i­al. A zaczy­na się od  sce­narzysty, który po śmier­ci (samobójczej) swo­jego bra­ta pisze odcinek w luźno opar­ty na tych wydarzeni­ach. Jed­nak krok po kroku jego ser­i­al zamienia się co raz bardziej w kole­jny telewiz­yjny pro­dukt, z którego wylatu­ją ory­gi­nalne ele­men­ty fabuły. Zwierz przyglą­dał się tej his­torii z zain­tere­sowaniem nie tylko dlat­ego, że chodzi o pokazanie (ponoć w miarę realne) pro­dukcji telewiz­yjnej, która miejs­ca­mi przed­staw­ia się prz­er­aża­ją­co. Chodzi też o pewną drogę od pomysłu twór­cy (bard­zo dobry David Duchowny) do tego co ostate­cznie lądu­je na ekranie. Zwierz oglą­da­jąc zas­tanaw­iał się jak wielu sce­narzys­tów oglą­da na ekranie zupełnie inny ser­i­al niż sobie zamierzyło, a ilu ma to szczęś­cie że oglą­da dokład­nie to co wymyślili. Film jest poza tym nieźle zagrany. Ale chy­ba najwięk­szą niespodzianką był fakt, że zwierz czekał na komedię a dostał całkiem przyz­woity kome­dio­dra­mat. Coś co stanowi ulu­biony choć niemal zapom­ni­any gatunek filmowy.

Sin­gle od dziec­ka — o filmie było dość głośno ale zwierz jakoś go zupełne zig­norował mimo pojaw­ienia się Jon Ham­ma w jed­nej z dru­go­planowych ról (co nie dzi­wi bo film napisała i wyreży­serowała jego życiowa part­ner­ka, która gra też główną rolę). His­to­ria jest dość zag­mat­wana — dwo­je najlep­szych przy­jaciół, których przy­ja­ciele mają dzieci decy­du­je się że zafun­du­ją sobie potom­ka. I rzeczy­wiś­cie wszys­tko idzie dobrze łącznie ze wspól­nym wychowaniem dziec­ka do cza­su kiedy obo­je decy­du­ją się znaleźć sobie drugą połówkę. Teo­re­ty­cznie film wypeł­nia schematy komedii roman­ty­cznej ale w isto­cie udało się autorce zawrzeć kil­ka obserwacji doty­czą­cych tego jak dzieci zmieni­a­ją relac­je między dorosły­mi ludź­mi, oraz jak wybrać odpowied­nią dla siebie osobę w życiu. Do tego choć pro­dukc­ja wyko­rzys­tu­je kil­ka dobrze znanych schematów, to dzię­ki dobre­mu sce­nar­ius­zowi są one roze­grane nieco lep­iej niż w prze­cięt­nej pro­dukcji. Być może dlat­ego, że autor­ka kreaty­wnie wyko­rzys­tu­je kil­ka scen, które w takich pro­dukc­jach muszą się znaleźć.  Zwierz z przy­jem­noś­cią obe­jrzał film, w którym zakończe­nie nie jest tak zupełnie jed­noz­naczne. Oczy­wiś­cie sugeru­je nam się pewne trady­cyjne rozwiązanie ale tak naprawdę koniec his­torii musimy dopisać sami. Poza tym rozpisanie fabuły na dłuższy czas czyni ją bardziej prawdopodobną.

 Zwierz musi powiedzieć, że bard­zo spodobało mu się jak film gra znany­mi schemata­mi komedii roman­ty­cznych by prze­my­cić trochę obserwacji na tem­at tego jak posi­adanie dzieci wpły­wa na związ­ki między ludź­mi. I te przy­ja­ciel­skie i te małżeńskie. 

Rush­more — teo­re­ty­cznie wszyscy zna­ją Wesa Ander­sona i jego filmy ale zwier­zowi przeszła przez głowę kosz­mar­na myśl, że może ktoś nie widzi­ał genial­nego Rush­more, które jest jed­nym z najlep­szych filmów jakie kiedykol­wiek nakrę­cono. W sum­ie na tej liś­cie to taki film trochę nie pasu­ją­cy no ale zwierz znalazł go dawno temu tak samo jak inne na tej liś­cie więc uważa że czemu by nie. Rush­more to his­to­ria naj­gorszego ucz­nia w eli­tarnej szkole dla chłopców, który jest jed­nocześnie najbardziej poza­lek­cyjnie akty­wnym członkiem szkol­nej społecznoś­ci. Chłopak nic nie umie ale swo­ją szkołę uwiel­bia.  Film pokazu­je jak zaprzy­jaź­nia się z lokalnym nieszczęśli­wym biz­nes­men­em ( Bill Mur­ray po raz piewszy genial­ny u Ander­sona) oraz zakochu­je się w swo­je nauczy­cielce . Wszys­tko zaś nakrę­cone i zagrane tak jak to tylko u Ander­sona być może choć jeszcze bez wszys­t­kich charak­terysty­cznych ele­men­tów jego sty­lu. Zwierz trafił na film przy­pad­kiem i do dziś uważa, że to był jeden z najlep­szych przy­pad­kowych zakupów jaki kiedykol­wiek poczynił. A nad czym zwierz się zas­tanaw­ia — jak ujęła to jed­na z czytel­niczek zwierza “Jak Ander­son to robi, że u niego ludzie tak grają”.

The Good Girl — zwierz nie cier­pi Jen­nifer Anis­ton jak morowej zarazy. Serio Rachel z przy­jaciół budzi w nim abso­lutne wszys­tkie naj­gorsze uczu­cia. Poza tym filmem. To nis­zowa pro­dukc­ja w której gra cała masa aktorów, którzy potem staną się sławni i bard­zo dobrze rozpoz­nawal­ni. A his­to­ryj­ka jest proś­ci­ut­ka — nieszczęśli­wa w swoim małżeńst­wie niezamoż­na dziew­czy­na z hiper­mar­ke­tu wda­je się w romans z miłym ale nieco niezrównoważonym dużo młod­szym od niej chłopakiem. W romans ego­isty­czny, w którym ona szu­ka uciecz­ki od męża od którego nie potrafi ode­jść,  chłopak zaś angażu­je się całkowicie, żyjąc nadzieją, że będą mogli zacząć razem życie. Jen­nifer Anis­ton  gra tam zde­cy­dowanie najlep­szą rolę w swoim życiu jako mło­da kobi­eta, której życie wyglą­da zupełnie inaczej niż sobie zaplanowała. Nad­wrażli­wego chłopa­ka gra świet­ny Jake Gyl­len­haal który kiedyś spec­jal­i­zował się w takich rolach aż z nich wyrósł.  Znakomi­ty (jak zwyk­le) jest John C. Rail­ly w roli męża Anis­ton, który niby nie jest taki zły ale rozu­miemy dlaczego bohater­ka abso­lut­nie nie może znieśc życia razem z nim. Ogól­nie film jest fajny przez swo­ją niejed­noz­naczność i przez swój tytuł. Zwierz cały czas zas­tanaw­iał się czy oglą­da rzeczy­wiś­cie his­torię dobrej dziew­czyny, która popełniła kil­ka błędów, czy może tytuł jest iron­iczny a przed­staw­iona his­to­ria ma nam pokazać kon­trast między byciem dobrą dziew­czyną w oczach innych a zachowaniem bohater­ki. Dobre amerykańskie kino krę­cone wtedy kiedy nikt nie patrzy

 Zdaniem zwierza rola w tym filmie była ostat­nią w której Jen­nifer Anis­ton jeszcze grała.

 

Girl in the cafe - zwierz pisał już o tym filmie w które­jś z notek z cyk­lu zwierz pole­ca ale postanow­ił ją mimo wszys­tko umieś­cić na liś­cie — bohater grany przez Bil­la Nighy to wyso­ki urzęd­nik, który całe swo­je życie poświę­cił kari­erze zawodowej. W jego samot­nym życiu pojaw­ia się przy­pad­kowo spotkana w kaw­iarni mło­da dziew­czy­na, która ma dość skom­p­likowaną his­torię życiową. Film bieg­nie w dwóch kierunk­ach — jeden to roman­ty­cz­na his­to­ria spotka­nia dwój­ki osób, których właś­ci­wie nic nie łączy ale w isto­cie rodzi się między nimi silne porozu­mie­nie i uczu­cie. Jest to wątek sub­tel­nie zagrany, pełen dobrych i bard­zo dobrych scen. Miejs­ca­mi wzrusza­ją­cy miejs­ca­mi sprowadza­ją­cy nas na ziemie i każą­cy zadać sobie pytanie czy rzeczy­wiś­cie takie uczu­cie czy związek mógł­by przetr­wać. Dru­gi watek fil­mu — kwes­t­ia poli­ty­cznych decyzji pode­j­mowanych na forum między­nar­o­dowym, odpowiedzial­noś­ci za świat i jego przyszłość, wrażli­woś­ci na prob­le­my między­nar­o­dowe — to taka szkol­na czy­tan­ka, która miejs­ca­mi może iry­tować, choć trud­no odmówić autorom fil­mu dobrych intencji. Zwierz oglą­da film przede wszys­tkim dla dobrze nasz­ki­cow­anego i świet­nie zagranego wątku roman­ty­cznego, przymyka­jąc oko na szkolne pouczenia płynące z ekranu.

 Film oprócz ide­o­log­icznego przesła­nia zada­je też pytanie czy w życiu jest miejsce na miłość do kogoś kto po pros­tu siedzi­ał obok w kawiarni.

Roz­mowy z inny­mi kobi­eta­mi — jeden z ukochanych filmów zwierza o którym wiele osób nie słysza­ło. Na przyję­ciu wesel­nym mężczyz­na pod­chodzi do kobi­ety i zagadu­je jak­by widzieli się po raz pier­wszy — oczy­wiś­cie nie widzą się pier­wszy raz. Doskonale się zna­ją. A może tylko znali. Roz­mowa, taniec a nawet coś więcej — wszys­tko co między nimi jest ter­az odnosi się do czegoś co było w przeszłoś­ci. Jak dawno temu? Jak inten­sy­wnie? Co się stało że się rozstali? Odpowiedzi poz­na­je­my powoli wraz z roz­wo­jem akcji. To jeden z tych filmów moc­no przy­wiązanych do cza­su i przestrzeni — bohaterowie mają dla siebie tylko kil­ka godzin, które dzieli wese­le od koniecznoś­ci powro­tu do domu. Zwierz uwiel­bia takie firmy jak sztu­ki, w których bohaterowie toczą ze sobą bezus­tan­ny dia­log. TO co mówią nie jest szczegól­nie odkry­w­cze ale daje nam takie poczu­cie możli­woś­ci spo­jrzenia jeszcze raz na własne decyz­je, własne związ­ki i dopowiedze­nie tego wszys­tkiego czego dopowiedzieć się nie dało. Do tego film zostaw­ia nas w przy­jem­nym poczu­ciu, że dobrze mieć kil­ka niedomknię­tych drzwi. Film jest znakomi­cie zagrany przez nieschodzą­cych z ekranu  Aarona Eck­har­ta i Helene Bon­ham Carter (w jed­nej ze swoich nor­mal­niejszych ról). Do tego film nakrę­cono niezwyk­le ciekawą tech­niką dzielą obraz na dwa — z jed­nej strony widz­imy wydarzenia z jej per­spek­ty­wy, w drugiej z jego

Cap­tur­ing Mary - na film zwierz natknął się w cza­sie jego tygod­ni uza­leżnienia z HBO GO i przez dwa dni nie myślał o niczym innym — film opowia­da his­torię Mary dobrze zapowiada­jącej się dzi­en­nikar­ki, która na jed­nym z przyjęć na początku swo­jej kari­ery spo­ty­ka tajem­niczego mężczyznę zda­jącego się posi­adać wszys­tkie mroczne sekre­ty doskonale baw­iącego się towarzyst­wa. Kole­jne spotka­nia i roz­mowy z tym tajem­niczym mężczyzną wpły­wa­ją na całe jej życie. Brz­mi banalnie/ otóż film jest zupełnie niebanal­ny —  młodą mary gra znakomi­ta Ruth Wil­son, starszą wspom­i­na­jącą wydarzenia — genial­na Mag­gie Smith. Zwierz jed­nak ceni film przede wszys­tkim za to, że aż do samego koń­ca zadawał sobie pytanie czy opowiadana przez bohaterkę his­to­ria rzeczy­wiś­cie wydarzyła się naprawdę, czy to co widz­imy na ekranie nie jest tylko wymówką, opowieś­cią snutą ze świado­moś­cią tego co się osiągnęło a co zaprzepaś­ciło w prze­ciągu całego swo­jego życia. Zwierz uwiel­bia kiedy film nie daje mu jed­noz­nacznych rozwiązań a ten film  właśnie taki był. Zupełnie niejed­noz­naczny. Poza tym zwierz był zahip­no­ty­zowany tym jak prz­er­aża­jące w his­torii może być niedopowiedze­nie . Serio znakomi­ty film, przy­na­jm­niej dla zwierza.

God on tri­al? — zwierz co praw­da wyczuł od razu że ma do czynienia ze sztuką na ekranie ale to dobra sztu­ka, która zmusza do myśle­nia. W obozie kon­cen­tra­cyjnym w męskim baraku trwa roz­mowa — pomiędzy nowy­mi więź­ni­a­mi, których trans­port przyszedł o jeden dzień za wcześnie a stary­mi, którzy właśnie przes­zli selekc­je ale nie wiado­mo jeszcze, którym oszczęd­zono jak na razie życie, a którzy są już skazani. Roz­mowa przek­sz­tał­ca się w pro­ces. Pro­ces w którym sądzi się Boga o zer­wanie umowy z nar­o­dem wybranym.  Brz­mi to może dzi­wnie ale kiedy oglą­da się film sam pomysł pro­ce­su nie wyda­je się zabawą jedynie sfor­mal­i­zowaniem dyskusji. I to dyskusji, której wnios­ki, której argu­men­ty wykracza­ją daleko poza przed­staw­ioną w filmie trag­iczną sytu­ację. Autor sztu­ki ide­al­nie odd­ał zróżni­cow­ane pode­jś­cie do wiary więźniów baraku — mamy wierzą­cych, mamy rabi­na, który ponoć jest jed­nym, z sied­miu spraw­iedli­wych, mamy tych którzy na wol­noś­ci odcięli się i od religii i od trady­cji oraz tych, którzy nigdy nawet nie wiedzieli, że przy­należą do nar­o­du wybranego. Oczy­wiś­cie cała dyskus­ja toc­zona w tak ekstremal­nych warunk­ach nabiera sym­bol­icznego wymi­aru bo bohaterom zosta­je jedynie Bóg, który najwyraźniej ich opuś­cił. Film jed­nak nie jest filmem wojen­ny. Nie jest filmem o Żydach kłócą­cych się z Bogiem lecz o ludzi­ach kłócą­cych się z Bogiem.  Wyz­nanie nie ma żad­nego znaczenia. Jest pytaniem o to jak człowiek cier­pią­cy ma patrzeć na Boga i czy w ogóle moż­na go za coś winić. Zwierz spędz­ił sporo cza­su myśląc nad tym co zobaczył i nad płyną­cy­mi z przed­staw­ienia wnioska­mi.  I musi powiedzieć, że chy­ba się z autorem, który nie daje takiej jas­nej odpowiedzi zgadza.

 Znakomi­cie zagrany i obsad­zony film, który tylko teo­re­ty­cznie doty­czy jed­nej his­to­rycznej sytu­acji a tak naprawdę każe nam rozważać pod­stawy naszej wiary (nawet jeśli nie jestes­my wierzą­cy to daje punkt wyjś­cia do reflek­sji o Bogu co nie wyma­ga religii ani nawet wiary w jego istnienie)

Zwierz patrzy na listę i myśli, że wyszedł całkiem przyz­woity misz masz. W cza­sie researchu zwierz miał okazję zajrzeć na IMDb i widzi że nie ma tu arcy­dzieł zaś więk­szość filmów, które wywarły na zwierzu takie wraże­nie pla­su­je się w przedziale 6–7 gwiazdek na 10 więc chy­ba statysty­cznie nie jest tak źle z gustem zwierza. Jeśli chce­cie znać prawdę to zwierz takie filmy lubi najbardziej — pro­dukc­je po których się w punkcie wyjś­cia niczego nie spodziewamy, które się nam po pros­tu trafi­a­ją a które okazu­ją się potem zde­cy­dowanie ciekawsze niż mogliśmy przy­puszczać. Nawet jeśli obiek­ty­wnie taki film nie jest najlep­szy to nie ma nic przy­jem­niejszego niż rozważać prob­lem, który pod­sunął nam wytwór czy­je­jś wyobraźni. Przy­na­jm­niej dla zwierza.

A co będzie jutro? Jutro będzie recen­z­ja Życia Pi. Bez dubbingu.

ps: Zdarzyło wam się kiedyś “potknąć” o taki film — nie wybit­ny ale nie mogliś­cie go wyg­nać z pamięci.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online