Zwierz wie, że są na świecie ludzie którzy nie wracają do raz przeczytanych książek, obejrzanych filmów czy seriali. Ich zdadniem życie jest za krótkie by wracać do czegoś co już się zna. Zwierz do te grupy nie należy. Wręcz przeciwnie – uwielbia wracać do filmów już obejrzanych, książek raz przeczytanych i nawet niekiedy do seriali. To w tym co już znamy najlepiej odbija się to jak bardzo zmieniliśmy się my sami i świat w którym żyjemy. Doskonale widać to na przykładzie Przyjaciół których niedawno oglądał zwierz.
Żeby było jasne – Przyjaciele nadal zwierza bawią – miejscami bardzo ale nie koniecznie patrzy na serial tak jak kiedyś
Zwierz w przeciwieństwie do całych zastępów młodych ludzi w Polsce nie oglądał Przyjaciół kiedy lecieli po raz pierwszy w telewizji, ani nawet wtedy kiedy lecieli po raz drugi. Objerzał ich dopiero po pierwszym roku studiów gdy rodzina nie zabrała go na wakacje bo oblał w sposób spektakularny egzamin z historii starożytnej. Zwierz został wtedy sam w domu na dwa tygodnie – po to by pouczył się do egzaminu. Jak sami rozumiecie człowiek bardzo oddany sprawie jest w stanie spędzić dwa tygodnie ucząc się o strożytności. Zwierz nie był bardzo oddany sprawie (to znaczy nie chciał wylecieć ze studiów ale historia starożytna nigdy nie leżała w polu jego zainteresowań) i spędził dwa tygodnie dzieląc naukę z nadrabianiem dziesięciu sezonów Przyjaciół. Dla zaniepokojonych – nie tylko poszerzył swoją wiedzę popkulturalną ale i zdał (było to dawno więc raczej na pewno). Teraz kiedy serial obchodził dwudziestolecie powstania zwierz pomyślał że musi go niedługo obejrzeć po raz drugi, zwłaszcza że od czasu kiedy zwierz poświęcił na Przyjaciół dwa szalone tygodnie swojego życia minęło prawie dziesięć lat. I dobrze że zwierz usiadł do serialu, okazało się bowiem, że doskonale widać jak bardzo zmieniła się telewizja. Zwierz opisze kilka wątków które zaobserwował. Przy czym wierni fani serialu (o ile są jacyś na sali) pamiętajcie o głównej zasadzie dotyczącej krytyki wytworów kultury i popkultury – można czerpać z nich wielką radość i nadal dostrzegać pewne rzeczy, które mogą budzić sprzeciw, bądź sygnalizować ile się w danej materii zmieniło.
Żeby było jasne – część z tych zastrzeżeń padała zanim zwierz sam do nich doszedł – tu macie (wspomiany jeszcze później) klip ze wszystkimi potencjalnie homofobicznymi żartami z Przyjaciół
Zacznijmy od tego, że przyjaciele to niesamowicie biały serial. Nie chodzi o to, że szóstka przyjaciół jest biała – do dziś tak wygląda obsada większości seriali komediowych (chyba że są kierowane specjalnie do widzów z konkretnej mniejszości) ale przez pierwsze sezony trudno znaleźć kogokolwiek o innym kolorze skóry kto nie byłby postacią z drugiego czy nawet trzeciego planu. Co więcej – za tą „białośc” Przyjaciele byli już krytykowani pod sam koniec swojego nadawania – dlatego, w serialu pojawiła się czarnoskóra dziewczyna jednego z bohaterów. Jednak nie chodzi nawet o to, że w bardzo mieszanym wielokulturowym Nowym Jorku nasi bohaterowie natykają się właściwie na samych białych ludzi. Chodzi raczej o to, że jednak pewne standardy reprezentacji się zmieniły. Jasne cała obsada Jak poznałem waszą matkę była biała ale np. Barney miał czarnoskórego brata, podobnie New Girl – serial który właściwie wykorzystuje bardzo podobną do przyjaciół formułę, ma już bardziej zdywersyfikowaną obsadę. Przy czym sam zwierz tego zupełnie nie widział kilka lat temu, kiedy oglądał serial jako pierwszy – co prawda słyszał zarzuty wobec Przyjaciół że przedstawiają zupełnie odrealniony przyjazny Nowy Jork, ale to akurat chyba wszyscy możemy uznać za zarzut mało istotny bo kto ostatnio widział serial realistycznie przedstawiający życie w jakimś mieście.
To ciekawe, że kiedy pierwszy raz zwierz oglądał przyjaciół brak dywersyfikacji nie tyle mu nie przeszkadzał co po prostu go nie widział
Druga sprawa to kwestia podejścia do kwestii homoseksualizmu a właściwie całej społeczności LGBT. Z jednej strony możemy uznać Przyjaciół za serial w pewien sposób przełomowy. Nie ulega wątpliwości, że wprowadzenie byłej żony Rossa która odkrywa że jest lesbijką i razem ze swoją nową partnerką wychowuje dziecko musiał być w latach 90 swoistym przełomem. Zresztą Przyjaciele nigdy nie mieli problemu z wprowadzaniem postaci homoseksualnych czy nawet – co już serialom zdarza się dużo rzadziej – transseksualnych (choć serial nigdy nie sprecyzował dokładnie czy ojciec Chandlera jest transseksualny to jednak biorąc pod uwagę, że grała go aktorka możemy uznać, że chodziło jednak o coś więcej). Problem polega jednak na tym, że wprowadzenie tych postaci wiązało się zawsze z niesamowitą ilością mniej lub bardziej prostackich żartów. W internecie można znaleźć trwający około godziny filmik zawierający niemal wszystkie obecne w serialu żarty z kwestii homoseksualizmu. Przez pierwsze sezony ukochanym żartem scenarzystów był fakt, że żona Rossa okazała się lesbijką. Przy czym wykorzystywano tą sytuaję na wszystkie sposoby – a to sugerując, że przecież wykazywała właściwie dla lesbijek cechy (lubiła pić piwo z puszki), a to dowcipkując że to związek z Rossem pchnął ją do zmiany orientacji seksualnej aż w końcy wtkorzystując ukochany motyw – w którym lesbijki są największą seksualną fantazją mężczyzn. Jednocześnie jednym z ukochanych dowcipów scenarzystów było, przez wiele lat śmianie się z tego, że Chandler ma w sobie coś z homoseksualisty. Wszyscy w około mieli być przekonani, że bohater jest gejem choć nikt do końca nieumiał powiedzieć skąd to przekonanie. Podobnych dowcipów jest znacznie więcej. Druga sprawa to wspomniany ojciec Chandlera – wątek który mógł być jednocześnie dowcipny i odważny właściwie stanowi serię dowcipów z tego, że ojciec głównego bohatera chodzi w sukienkach i wygląda jak kobieta. Jest w tym coś z czego początkowo się śmiejemy ale po latach wyraźnie widać, że scenarzyści zdecydowanie przekroczyli nie raz nie tylko granicę dobrego smaku ale i też dali się ponieść uprzedzeniom. W jednym z bardzo lubianych przez zwierza odcinków Ross i Joey zapadają w drzemkę – kiedy budzą się po kilku godzinach okazuje się, że nigdy im się tak dobrze nie drzemało. Cała reszta odcinka poświęcona jest właściwie zmaganiom bohaterów którzy chętnie by się jeszcze raz zdrzemnęli razem na kanapie ale przecież im nie wolno. Nie wolno bo to byłoby przecież gejowskie, albo przynajmniej coś takiego sugerowało. Niby śmieszne tylko w ogóle nie śmieszne.
Wydaje się, że dziś taki dowcip by nie przeszedł. I dobrze
Kolejna rzecz to kwestia kobiet i mężczyzn. Teoretycznie oglądając serial wydaje się, że bohaterów napisano tak, że właściwie podział to co na męskie i kobiece nieco się w charakterystyce zaciera. Monika jest zaradna, Pheobe nieco szalona, Rachel egocentryczna, Ross jest nerdem, Joey niezbyt bystrym podrywaczem a Chandler to ten dowcipny. Jednak kiedy przyjrzymy się niektórym odcinkom to dostrzeżemy jakieś strasznie mocno zakorzenione podziały na to co męskie i kobiece. Przy czym o ile bohaterki zostają sprowadzone raczej do pewnych stereotypów (dla Moniki i Rachel niesłychanie ważne jest wzięcie ślubu i posiadanie dziecka – nie tylko jako przejaw chęci założenia rodziny ale jakiejś pewnej zaprogramowanej samorealizacji) o tyle w przypadku facetów serial jest niesamowicie opresyjny. Ross ma problemy ze swoim sybem bawiącym się lalką Barbie, Chandler przekonuje Joey’a że nie może pozwolić swojej nowej współlokatorce urządzić swojego mieszkania „po babsku”, kiedy Chandler zauważa że jakiś facet jest przystojny natychmiast zastanawia się czy nie jest gejem. Ross który teoretycznie powinien być naukowcem i człowiekiem choć trochę pozbawionym uprzedzeń nie za bardzo rozumie jak facet może chcieć być niańką. Takich scen jest więcej i ostatecznie strasznie z serialu wychodzi, że oczywiście można się razem bawić i nawet czasem jest śmiesznie jak Chandler powie coś „kobiecego” a Ross użyje kremu do twarzy ale ogólnie faceci powinni być facetami, kobiety kobietami i obie strony powinny się starać żeby jednak tą granicę zachować bo nie daj boże faceci staną się zniewieściali. W sumie jak się Przyjaciół ogląda z perspektywy to jedna z najbardziej odrzucających cech serialu.
Gdzieś koło odcinka w któym Ross nie mógł uwierzyć że facet może być nianią zwierz zdał sobie sprawę, że serial jest dużo straszy niż mogłoby się wydawać
Ale nie chodzi tylko o większe wątki – czasem ze zdumieniem można dostrzec, że coś co uważaliśmy za zupełnie nieważne czy niewielkie jest z perspektywy dość obraźliwe. Na przykład cały wątek z tym, że Monica była gruba przez całe swoje dzieciństwo i większość czasów nastoletnich. Przypomina się nam o tym non stop – mówią o tym jej brat, ojciec, matka czy najlepsza przyjaciółka z czasów młodości -zawsze tonem przypominającym jej jak bardzo była obrzydliwie gruba. W kilku odcinkach mamy zresztą pokazaną Monicę w tzw. „fat suit” czyli kostiumie imitującym nadwagę. Nigdy nie jest to ta sama Monica którą znamy z jej chudej wersji – jest naiwna, chwali się, że schudła parę kilo (jak zwierz rozumie ma to być takie zabawne że gruba osoba cieszy się, że schudła kilka kilo albo podejrzewa, że ktokolwiek to zobaczy) no i przede wszystkim nikt jej nie chce. Zresztą jeśli przyjrzymy się dokładniej powodom dla których Monica schudła okazuje się, że jedyną motywacją było dla niej stwierdzenie Chandlera że nie chce utknąć z grubą siostrą swojego przyjaciela. No i oczywiście rok później już po nadwadze nie ma śladu. W sumie to wyjątkowo nieprzyjemna wizja (złamana tylko raz w odcinku gdzie scenarzyści sugerują że Chandler i Monica w alternatywnej rzeczywistości pewnie i tak wylądowali by razem – ale jest to rzeczywistość w której Chandler jest nieudacznikiem) co więcej w sumie mało zabawna. Za każdym razem kiedy szczupłej już bohaterce wypomina się jej dziecięcą wagę (przy czym wynika wyraźnie że była ona źródłem wielu upokorzeń) zwierz zastanawiał się co tak właściwie myśleli sobie scenarzyści. Że to jest śmieszne że ktoś był gruby?
Nie chodzi nawet o to, że Monica była w młodości gruba ale o to, że ilekroć się pokazuje grubą Monicę to jest to postać żałosna
Inna sprawa to już zupełnie drugoplanowy wątek matki Pheobe. Otóż w sumie ta sympatyczna i nieco szalona bohaterka ma w swoim życiorysie nie jeden traumatyczny moment, który otwiera samobójstwo jej matki (a właściwie kobiety którą uznawała za matkę). Zwierz musi przyznać, że tego wątku nie jest do końca w stanie zrozumieć. Nawet jeśli Pheobe jest dziwna (a jest, co stanowi największą zaletę jej postaci) to jednak żartowanie sobie z samobójstwa rodzica wydaje się dziś raczej niedopuszczalne i dobrze. Podobnie jak wizja że strasznie śmieszne by nasza bohaterka miała siostrę bliźniaczkę z którą właściwie nie utrzymuje kontaktu, a która posiada wiedzę np. o ich wieku czy drugim imieniu. Strasznie śmieszne jak człowiek prawie nic o sobie nie wie. Podobnie wątek bohaterki mieszkającej na ulicy w wieku kilkunastu lat. Ktokolwiek to napisał najwyraźniej musiał uznać że to prześmieszne kiedy w kawiarni ktoś opowiada że jego matka się zabiła i w wiek kilkunastu lat przyszło jej mieszkać na ulicy.
To niesamowite jak bardzo niepoprawny jest żart z tego, że czyjaś matka popełniła samobójstwo a nastolatka wyląowała bezdomna na ulicy. Jednocześnie kiedy się to ogląda po raz pierwszy człowiek zupełnie nie zdaje sobie sprawy z jak dramatycznej sytuacji przyszło scenarzystom żartować
To tylko kilka obserwacji choć zwierz ma ich więcej. Jak na przykład traktowanie przez serial trzydziestych urodzin jako takiego niesamowicie ważnego momentu. Jasne robili to nie tylko Przyjaciele ale zwierza trochę poruszył odcinek z urodzinami Rachel. I to nie dlatego, że w sumie do trzydziestki zwierzowi niedaleko ale dlatego, że jest to odcinek w którym bohaterka zrywa ze swoim chłopakiem bo wedle jej obliczeń już powinna poznać swojego przyszłego męża. Nie da się ukryć że to właśnie taka spirala subtelnych przekazów płynących z kultury popularnej sprawia, że część kobiet zaczyna się koło 30 czuć staro, bo przecież jeśli brak męża i dziecięcia to właściwie jakby życia nie było. Zresztą w ogóle jeśli już o dzieciach mowa. To jest całkiem ciekawe bo wydaje się, że ze wszystkich bohaterek serialu Pheobe raczej nie będzie chciała dzieci. Urodziła trójkę dla brata (też dziwny wątek ale na swój sposób uroczy) i wystarczy. A jednak właśnie w chwili kiedy zwierz chciał dopisać Pheobe do któtkiej listy serialowych bohaterek które dziecka nie chcą okazało się, że w ostatnich minutach ostatniego sezonu Przyjaciół bohaterka deklaruje, że jednak dzieci chce. To niesamowite że scenarzyści nie mogli siępowstrzymać i w ostatniej chwili dodali ten wątek jakby chcieli się upewnić, że widz zrozumie, że ze wszystkimi bohaterkami wszystko w porządku.
Pamiętacie taki prześmieszny odcinek w której Joey miał stalkerkę nie odróżniającą rzeczywistości od serialu. Jak się na to patrzy dziś to trudno się śmiać (zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że ludzie mają stalkerów, boją się o życie a nikt tego nie traktuje do końca na poważnie)
Inna sprawa to kwestie które zwierz uważa za zaskakująco wręcz aktualne. To co zdaniem zwierza absolutnie się nie zmieniło – a wręcz przeciwnie – powinniśmy dojrzeć, to sytuacja materialna i zawodowa Przyjaciół. Poznajemy bohaterów kiedy mają 24-27 lat (Monica i Rachel mają 24 w pierwszym odcinku, Ross, Chadler i Joey mają 26 a Pheobe ma 27). Przez koleje lata ich sytuacja zawodowa wcale nie jest doskonała. Każde z nich traci pracę, Rachel musi się powoli piąć po stopniach kariery, podobnie jak Monica, Chandler nienawidzi swojej pracy, Ross zostaje ze swojej wyrzucony, Joey ma ciągłe problemy ze swoją karierą. W serialu znajdziemy odcinek w którym bohater boi się iść do lekarza z braku ubezpieczenia społecznego, w którym bohaterka cierpi na chandrę spowodowaną brakiem pracy, zobaczymy staż polegajacy dosłownie na nalewaniu kawy. Więcej – nasi bohaterowie mimo że lata lecą wynajmują współnie mieszkanie nie widząc właściwie nic złego w tym, że dzielą się z kimś miejscem i wydatkami. Jasne Ross i Pehobe mieszkają oddzielnie ale też nie cały czas. Oczywiście to jest rzeczywistość serialowa ale w jakiś sposób osadzona w realiach. W sumie część wkurzonych na kraj mogłoby obejrzeć Przyjaciół jako ciekawy przykład wizji młodości wedle amerykańskiej stacji telewizyjnej z przełomu wieków. Wynika z niej dość jasno że między dwudziestym a trzydziestym rokiem życia człowiek znajduje się w chwili w której nie stać go na mieszkanie, ma beznadziejną pracę i jeśli utrzymuje bliski kontakt z rodzicami (jak Ross i Monika) to boi im się powiedzieć że właśnie jest się bezrobotnym. W sumie nie brzmi to aż tak bardzo daleko od codzienności bardzo wielu osób (ciekawe że dwa razy bohaterowie szukają w serialu pracy i dwa razy jej znalezienie wymaga zaskakująco dużo czasu jak na serial). Pod tym względem przyjaciele chyba się nigdy nie zestarzeją, choć może z roku na rok co raz mniej postrzegać ich będziemy jako nieudaczników. Zresztą tak na marginesie – Przyjaciele mają absolutnie odrażające podejście do kwestii wiedzy i nauki. Ilość żartów z pracy naukowej Rossa (ale śmieszne dorosły facet interesuje się dinozaurami) każe się zastanawiać czy przypadkiem scenarzyści nie są ewolucjonistami dla których dinozaur jest śmiesznym wymysłem. Choć w istocie pewnie grają na takiej dość charakterystycznej dla amerykańskich wytworów popkultury, niechęci do wiedzy.
Trochę wygląda na to, że bycie dwudziestolatkiem próbującym znaleźć pracę i ułożyć sobie życie zawsze jest trudne, kiedyś, dziś tam i tu.
Jak Przyjaciele wyglądają na tle dzisiejszej telewizji? Wydaje się, że nie jest im niestety aż tak daleko od normy – wszak dopiero niedawno zakończyło się Dwóch i Pół – serial bardzo daleki od trzymania się jakichkolwiek norm. Podobnie How I Met Your Mother nie było szczególnie dalekie i też miało swoje wady (choć chyba nieco mniej), zdaniem zwierza New Girl ładnie sobie radzi z niektórymi problemami (z niektórymi w ogóle). Z pewnością jednak widać co raz bardziej po przyjaciołach ich wiek – zwłaszcza pierwsze sezony zestarzały się strasznie pod względem stylistycznym . Czego też te dziesięć lat temu nie widziało się aż tak wyraźnie. Ponownie – zwierz nie pisze wam byście nie oglądali Przyjaciół, albo, że to najgorszy serial na świecie. Macie zresztą tyle własnego rozumu by dostrzec, że ten zestaw zastrzeżeń bardzo zależy od tego z jakiej perspektywy na serial patrzymy. Ale jednocześnie właśnie takie oglądanie pozwala na dostrzeżenie tego co nam umyka, na podejście krytyczne i uwzględniające upływ czasu. I tak ostatecznie ponowne oglądanie sitcomu nie tylko daje nam frajdę ale mówi nam co nieco o stanie współczesnej amerykańskiej rozrywki i o zmianach jakie w niej zachodzą. A to już na pewno nie jest marnowaniem czasu kiedy powinniśmy robić coś innego.
Ps: Pamiętacie jak skończyli się przyjaciele i wszyscy mówili, że powinno się nakręcić jeszcze film? Na onecie zwierz pisze o kręceniu filmów na podstawie serialowego
Ps2: Oczywiście ponowne oglądanie filmu czy serialu wcale nie musi znaczyć, że go „zepsujecie” może po prostu oznaczać, że zobaczycie więcej.