Home Ogólnie Z faktu posiadania blogów wyciąga się zbyt śmiałe wnioski czyli o Blog Forum Gdańsk

Z faktu posiadania blogów wyciąga się zbyt śmiałe wnioski czyli o Blog Forum Gdańsk

autor Zwierz
Z faktu posiadania blogów wyciąga się zbyt śmiałe wnioski czyli o Blog Forum Gdańsk

Zwierz co roku po powrocie z Blog Forum Gdańsk stara się ułożyć sobie myśli i dojść do tego, co tak właściwie się przez ostatnie dwa dni wydarzyło. Refleksja w czasie wydarzenia jest o tyle trudna że dzieje się rzeczy całe mnóstwo, nie ma czasu na to by się zatrzymać i spojrzeć na cokolwiek z boku. Czas płynie tak niesamowicie szybko, że można przysiąc, że impreza zaczyna się kończyć zanim jeszcze na dobre się zaczęła.

InstagramCapture_480bce6f-c144-4267-bf3d-d2886afe40b5

 W tym roku w modzie było robienie notatek z prelekcji analogowo. Sprzęt był (jak sami widzicie kubek kawy nie należy do zwierza)

W tym roku zwierz – w przeciwieństwie do lat poprzednich – wziął udział w całym Blog Forum – przyjechał odpowiednio wcześnie by znaleźć się na pierwszych prelekcjach i wyjechał odpowiednio późno by w końcu – pierwszy raz od trzech lat – znaleźć się na zbiorowym zdjęciu wszystkich uczestników imprezy. Ta zmiana  wynika z wielu czynników ale też ze zmieniające się pozycji zwierza w blogerskim towarzystwie. Jadąc na pierwszą imprezę zwierz nikogo nie znał, jadąc na drugą miał nadzieję spotkać kilka osób które kojarzył, teraz miał poczucie, że już wszystkich zna. Przy czym – zwierz nie jest do końca pewien czy to dobra zmiana. Jasne siedzi się z roku na rok co raz bliżej sceny (zwierz siedział w pierwszym rzędzie więc trudno powiedzieć co przyniesie  przyszłość), ale z drugiej strony chyba nieco za wolno rozszerza się grupa osób którą można na takiej imprezie spotkać. Imprezy na których wciąż spotykają się ci sami ludzie stają się zwykle cieniem samych siebie. Zamiast zderzenia nowych pomysłów, mamy powrót do prowadzonych na raty dyskusji, które przerywa się do czasu kolejnego blogerskiego spotkania. Zwierz zastanawia się jak musiało Blog Forum wyglądać z perspektywy blogerów małych, dopiero zaczynających, dla których przyjęcie na imprezę było wydarzeniem. Czy mieli wrażenie, że to grupa zamknięta do której wejścia nie ma, trzymali się razem, przysiedli z tył? Zwierz nikogo zupełnie nowego nie spotkał (no może poza autorem Lektur Obowiązkowych ale jego blog radzi sobie bardzo dobrze, chyba nawet lepiej niż zwierza kiedy ten pierwszy raz przyjechał do Gdańska) i nie jest w stanie powiedzieć. Ale ma nadzieję, że nie wypadliśmy tak jak wtedy kiedy zwierz spoglądał na sławniejszych od siebie blogerów na pierwszym BFG i zastanawiał się co on na Boga robi na tej imprezie (wtedy przed samotnością uratowała zwierza Agnieszka Kaluga i jakoś już tak poszło).

WP_20150926_003 (1)

Blog Forum przeszło w tym roku fajny rebranding. Zwierzowi się nowa minimalistyczna forma indetyfikacji wizualnej imprezy bardzo podoba

Sam program miał w tym roku zapewniał że mowa będzie o innowacjach przez inspiracje. Inspiracje to jedna z tych rzeczy których blogerzy potrzebują zawsze szukają wszędzie i jakby można było je kupować na kilogramy to pewnie mieliby zapas w piwnicy. Z drugiej strony hasło innowacje też kusiło, zwłaszcza w świecie w którym wszyscy musimy się ciągle zmieniać a samo blogowanie wydaje się rozrywką już niemalże hipsterską, bo literki są trudne a teksty u niektórych blogerów (nie będziemy wskazywać palcem) podejrzanie długie albo ponure. Do tego wciąż mówi się o co raz to nowych platformach społecznościowych, człowiek jest dyskryminowany bo ma Windows Phone itd. I zaczęło się dobrze od  przeuroczego wystąpienia Austina Kleona o kreatywności i innowacyjności w sztuce – co spokojnie można było przełożyć na każdą działalność artystyczną czy po prostu działania twórcze. Sprowadzanie mówców ze Stanów to dobry pomysł bo mają oni wprawę i umiejętność opowiadania o swojej pasji z łatwością i w sposób niesłychanie przystępny. Zachęta do twórczej kradzieży – podstawy wszelkiego kreatywnego działania były może i banalne ale za to – jak zwierz mniema, mogły u niektórych zwłaszcza początkujących blogerów uspokoić paraliżujące myśli o braku kreatywności i wtórności własnych działań. Oczywiście kiedy człowiek się nad tym zastanowi sto razy ze sceny nie padło żadne zmieniające życie zdanie ale słuchało się tego z prawdziwą przyjemnością.

WP_20150927_003

Europejskie Centrum Solidarności to niesamowicie piękny budynek i doskonała wystawa stała. Koniecznie musicie tam wpaść jak będziecie w Gdańsku. A i na miejsce odbywania się BFG Centrum nadawało się idealnie

Gdyby do końca dnia dyskusja toczyła się wokół różnych źródeł inspiracji, stawiając pytania o to co nowe i o to co od zawsze obecne byłoby miło. Ale atmosfera zmieniła się dość gwałtowanie w czasie panelu z dziennikarzami. Trudno właściwie odtworzyć dokładnie co zaszło. Panel w założeniu miał dostarczyć blogerom refleksji czy porad na temat warsztatu dziennikarza czy blogera. Byłoby to dobrym pomysłem bo naprawdę dziennikarze wiedzą rzeczy których blogerzy dopiero się na własną rękę uczą. Jednak z niewiadomych przyczyn panel uwolnił się spod wpływu układających program i stał się takim dziwnym, dość nieprzyjemnym wydarzeniem, na którym dziennikarze krytykowali blogerów, blogerzy dziennikarzy a panelistów miejscami bardziej obchodziły pojawiające się w tle tweety niż to co mieli wcześniej przygotowane. Do tego chyba po raz pierwszy padło tu zdanie do którego potem kilka razy wracano – „Nie czytam blogów”, „Nie znam się na blogach”. Przy całej dość niewielkiej blogerskiej dumie zwierza pojawiło się zdziwienie – czy naprawdę blogerska konferencja to najlepsze miejsce by przyznać się, że się blogów nie zna. Skoro się nie zna, skoro się nie szuka , skoro się nie rozumie to właściwie cała dyskusja może się opierać wyłącznie na pogłoskach i uogólnieniach. I zwierz  to wie, bo widzi że często takie opinie padają pod adresem dziennikarzy z ust blogerów – którzy pracy dziennikarza na oczy nie widzieli. A tu trzeba się poznać, by dostrzec która z wad (np. obecność redaktora naczelnego) może się okazać zaletą, a która z zalet (całkowita wolność) może jednak trochę ciążyć. Co ciekawe jest całkiem sporo osób, które jednocześnie pracują w starych i nowych mediach i szkoda, że tak niewielu z tych stojących w rozkroku ludzi znalazło się na konferencji. Z ich udziałem trudniej byłoby się spierać i szukać podziałów których wcale tak wyraźnie nie widać.

WP_20150926_007

Ciekawy panel o Wolności i zegar który pokazywał czas nie mówiącym ale słuchającym

W czasie panelu wytworzyła się jakaś nieprzyjemna atmosfera napięcia, gdzie wszyscy czuli się obrażeni właściwie nie do końca wiadomo czym. Dziennikarze na scenie (nie wszyscy) uznali krytykę za hejt dla hejtu zaś blogerzy byli po kilku dość niefortunnych wypowiedziach (jak np. stwierdzeniu, ze dziennikarze zostali zaproszeni bo są od nas starsi) nie mieli ochoty więcej słuchać dość pouczającego tonu dziennikarzy. Tą negatywną energię nieco rozładował kolejny panel – poświęcony wolności. Słuchało się go z przyjemnością (zwłaszcza Krzysztof Kotkowicz który opowiadał o wolności którą dało uwolnienie się od strachu) choć ponownie zwierz zastanawiał się czy przyjemna i miejscami bardzo ciekawa rozmowa rzeczywiście była w stanie wnieść coś do jego blogowania. Ale to chyba w ogóle problem bo blogowanie zwierza – z racji dość specyficznej tematyki (borykającej się z licznymi własnymi problemami) rzadko jest na tego typu imprezach reprezentowane. Stąd też np. zwierz uważnie wysłuchał ale nie za wiele wyniósł z dyskusji porównującej blogi do start upów. Choć porównanie jest dobre, to wnioski wydały się zwierzowi trochę obok tematu. A może obok tematu, który zwierz sobie wymarzył. Ostatnio wyraźnie widać, że blogerzy mają temperament przedsiębiorców (tyle udanych projektów własnych biznesów – jak np. sukienki Moniki Kamińskiej) – można byłoby o tym porozmawiać więcej. Bo wydaje się, że to jest energia którą można byłoby przerobić na coś innowacyjnego w blogosferze.

12074742_999771586755319_2171003471388654773_n

Drugiego dnia konferencji najwięcej istotnych rzeczy o Internecie powiedział prof Bralczyk teoretycznie mówiąc o języku (zdjęcie z fb Blog Forum Gdańsk)

Po kolejnym wystąpieniu o kierowaniu swojego przekazu do bardziej mobilnych użytkowników (ciekawa piguła wiedzy) znów pojawiły się emocje, i to też nie z gatunku tych dobrych. Na scenie o  poprawianiu jakości bloga i jego warsztatu rozmawiać mieli Natalia Hatalska, Paweł Opydo i  Joanna Malinowska -Parzydło prowadzeni przez  Pawła Tkaczyka.  Problem z tym panelem polegał na dwóch zasadniczych kwestiach. Pierwsza to sposób w jaki został poprowadzony – wszyscy dostali z góry wyznaczone role i mieli wejść w spór. Zwierz nie do końca wie po co zastosowano tą metodę, bo po całym dniu nikt nie chciał słuchać jak blogerzy się kłócą, zaś wiele osób bardzo chętnie dostałoby konkretną informację dotyczącą tego co właściwie w blogu poprawić. Tymczasem mogli się dowiedzieć że wygląd bloga wcale nie jest tak ważny jeśli treść jest dobra, a zaglądanie w statystyki nie jest dobrym nawykiem. Tak twierdziła Natalia Hatalska, która nie musi się absolutnie przejmować swoją pozycją w blogosferze bo jest (słusznie) osobą bardzo szanowaną i podziwianą. Z jednej strony rozumiem te argumenty, z drugiej, nie jestem do końca pewna czy to aby są rady dla wszystkich, Po pierwsze znam kilka fenomenalnych blogów które nie mają szansy na sukces ze względu na wygląd. Nie chodzi o to by całkowicie poświęcić się pracom nad czcionką ale naprawdę – jednym ze sposobów podejmowania decyzji czy się na blogu zostanie czy nie jest rzut oka na to jak wygląda. Jak słusznie zauważył Paweł – wygląd to nie tylko dopracowanie wizualne ale też np. uczynienie bloga łatwym w obsłudze. A w to opłaca się inwestować. Co do zaglądania w statystyki to coś we mnie sprzeciwia się takiemu łatwemu odrzucaniu ich jako rzecz złą, niepotrzebną czy niszczącą bloga. Statystyki to informacje, ale wnioski należą do blogera. I naprawdę nie demonizujmy prób dowiedzenia się co się podoba. To jest klucz do tego by poznać swojego czytelnika. Czy trzeba się mu poddać? Niech podniosą rękę wszyscy dla których ten wpis jest pasjonujący? Widzicie nie jest was tak wiele. A przecież zwierza to nie powstrzyma – ani dziś, ani rok czy dwa lata temu. W statystyki zwierz zaś zagląda codziennie. Co ciekawe pojawił się też temat blogowania pod nazwiskiem. Zwierz uwielbia słuchać różnych rozważań w tej kwestii, które podejmują kwestię odwagi czy odpowiedzialności. Tymczasem blogowanie – jak zwierz – bez powoływania się na swoje nazwisko (choć przecież zwierz się nie ukrywa) może być też znaną od lat próbą stworzenia swoistego alter ego a co za tym idzie pewnej twórczej kreacji, której nadajemy pożądane cechy, Nie ma w tym nic złego, nieodpowiedzialnego, a nawet fałszywego. Jest to pewne narzędzie narracji, u zwierza obecne chociażby po to by przykryć trochę fakt, że w co trzecim zdaniu powinno się pojawiać „ja”, którego zwierz nie lubi.

12063883_886899908060182_4436274760827187565_n

Krzysztof Kotkowicz robił zdjęcia na afterzew sposób absolutnie cudowny, przychodził komplementował i cykał zdjęcie zanim człowiek zdążył sobie przypomnić, że minęła godzina w której się dobrze wychodzi na zdjęciach

Z pierwszego dnia zwierz urwał się wcześniej konstatując (nieco bez entuzjazmu), że dzień kończą warsztaty dla blogerek, o kreowaniu marki osobistej. Zwierz nic o nich nie napisze, bo nie był, ale jako blogerka zwierz nie przepada kiedy  nasze piszące środowisko dzieli się ze względu na płeć. Wszyscy ludzie którzy na tym BFG byli do zwierza podobni w zakresie tematyki blogowania i podejścia do tematu byli płci odmiennej i to z nimi a nie z innymi blogerkami (chyba że piszą na podobne tematy) będzie zwierza łączyło najwięcej. Zresztą zwierz cały czas zastanawia się cóż takiego miałoby być innego w kreowaniu marki osobistej przez kobietę a przez mężczyznę. Wydawać by się mogło, że pewne uniwersalne zasady są takie same. Jednak więcej nie wypada pisać bo po prostu zwierza nie było. Omawianie wydarzeń na których się nie było, jest jednak wielce ryzykowne. Przy czy zwierz przypomina, że on jest przeciwny też organizowaniu pokazów filmowych dla kobiet więc to raczej bardzo nie związane z samym wydarzeniem zastrzeżenie.

12063758_886899934726846_177184712818190344_n

Jak zwierz pisał na facebooku – niby się uśmiechamy, niby rozmawiamy o blogosferze, a tymczasem narzekamy na świat nauki. Takie życie.

Odbywająca się pomiędzy pierwszym a drugim dniem konferencji impreza integracyjna, utwierdziła zwierza w przekonaniu, że pojawia się na Forum jednak bardziej ze względów towarzyskich niż branżowych. Choć w sumie nie da się tego do końca podzielić i rozdzielić. Zwierz na pewno wyniósłby z wykładów i paneli zdecydowanie mniej gdyby nie mógł konsultować swojego zdania, zastrzeżeń czy opinii ze znajomymi. A jednocześnie zwierz cieszy się, że jest trochę czasu na zwykłe pogaduchy. Rozmowy z ludźmi którzy piszą na podobne tematy i do tego są sami z siebie ciekawi, zawsze okazują się źródłem – wspomnianych wcześniej, zawsze pożądanych inspiracji. Do tego takie imprezy są po prostu przyjemne, bo z bogerską bracią człowiek jednak się aż tak często nie widuje więc tematów jest więcej niż czasu, a ciekawych osób więcej niż możliwości. Można się dwoić i troić z każdym zamieniając dwa słowa, a można zdecydować się na jedną czy dwie dłuższe rozmowy, które przekładają się niekiedy na zupełnie realne blogowe pomysły i współpracę.  Tu zresztą widać najbardziej, że o ile blogosfera słabo istnieje jako wspólnota doświadczeń z blogowania (sporo nas jednak między sobą różni – czasem medium, czasem temat, czasem cele) to z pewnością istnieje już jako swoista grupa towarzyska. I nie ma w tym nic złego, bo świadczy to o pewnej dojrzałości środowiska. Jedyne co zwierza zastanawiało to jak czują się w takiej sytuacji mniejsi blogerzy którzy mogą odnieść wrażenie, że oto wszyscy się już znają i nie ma gdzie wedrzeć się do środowiska. A na zamykanie granic i tworzenie nieprzepuszczalnych elit nas po prostu nie stać. Każdy taki system w końcu pada a my – jeśli zwierz może to ładnie sparafrazować – jesteśmy za młodzi żeby umierać.

WP_20150927_001

NIe ma co ukrywać – bogosfera bywa dresiarska nawet w chwilach w których człowiek się tego zupełnie nie spodziewa.

Trochę jakby na przekór wszystkiemu następny dzień rozpoczął się absolutnie fantastycznie. I to nie za sprawą blogerów a profesora Bralczyka. Teoretycznie rozmowa toczyła się wokół języka nowych mediów ale w istocie otrzymaliśmy niesłychanie pouczającą (a przy tym wielce zabawną) wypowiedź, która świadczyła o niesamowitym wyczuciu Internetu. Udało mu się jak mało komu oddzielić hejt od nienawiści i w prosty sposób przekonać nawet niezdecydowanych o wartości emotikona.  Bo z tego co mówił Bralczyk wypadała przede wszystkim ciekawość nowego, otwartość na zmiany i dostrzeżenie że nie ma się co okopywać na jednym z  góry ustalonym stanowisku. Mówiąc o zapożyczeniach, odmianie, nowych modelach dotyczących pisania, prof. Bralczyk pokazał że postawa niechęci do nowego czy innego to raczej swoista mentalność niż kwestia wieku. O ile mniej konserwatywny wydał się od swoich rozmówczyń i o ile bardziej pogodzony z naturą naszej internetowej działalności. Przecudowne zdanie o powszechnej chęci zaznaczenia swojego istnienia mogłoby spokojnie wystarczyć za podsumowanie wszelkich debat analizujących pojawienie się i rozwój blogosfery.  Do tego okazało się że blogerską publiczność niesłychanie łatwo zauroczyć wystarczy jedynie niechęć zastąpić ciekawością i już część blogerów była gotowa słuchać osoby spoza blogosfery cały dzień. Co więcej było to pouczające też językowo bo jak proponował prof. Bralczyk nagrywane audycje na blog chciał – idąc od wpisu, nazwać wgadem. Cudowna nowa nazwa na podcast.

12049245_10153616109374166_5906788323477137415_n

Prawda jest taka, że wszyscy się znamy – i zwierz towarzyszko uważa że to wspaniale, ale nie wie co o tym myśleć środowiskowo (zdjęci ukradzione od Riennahera)

Po całkiem udanym panelu o snapchacie (zwierz tak dalece nie zna się na aplikacji że nie może ocenić czy było bardzo merytorycznie) i warsztatach (na których zwierz nie był bo zwiedzał doskonałą wystawę stałą Europejskim Centrum Solidarności) wydawało się że ta atmosfera napięcia obecna pierwszego dnia nie powróci. Stało się jednak inaczej. Na ostatnim panelu dyskusyjnym dnia wróciliśmy do tej nieszczęsnej sprawy blogerów i dziennikarzy. Zwierz przyzna szczerze, że temat konfliktu na tej linii nieco go nuży, bo na co dzień nie determinuje życia zwierza zaś tu występował w dość zmasowanej ilości. Sami paneliści nie byli w stanie przejść do żadnej konkretnej wymiany doświadczeń przerzucając się stwierdzeniami które w obu przypadkach były w jakiś sposób oparte na stereotypach. Tak prawdą jest że prasa się tabloidyzuje, ale nie cała, tak prawdą jest że część blogerów nie jest w stanie wejść na wyższy poziom – ale nie wszyscy. W sumie im bardziej nasi paneliści szukali prawdy (a w pewnym momencie dosłownie kłócili się o jej istnienie) tym bardziej na wierzch wychodziła prawda że ani blogerów ani dziennikarzy nie ma i póki nie przejdzie się do konkretów póty nic nie uda się osiągnąć. Frustracja zwierza rosła przez cały panel głównie dlatego, że pracując na styku dwóch mediów miał wrażenie jakby wszystko co go otacza było ze sceny negowane, albo omijane. Ostatecznie zwierz dorwał się (przypadkowo) do mikrofonu wygłaszając swoje credo, wedle którego wcale nie ma takiej wielkiej różnicy między dobrą a złą pracą blogerską i dziennikarską i póki nie zaczniemy się czytać i różnicować naszych wizji zawodu dziennikarza i pracy blogera to daleko nie zajdziemy. Choć wypowiedź zwierza spotkała się raczej z dobrym odbiorem to ku jego zaskoczeniu jednym z zarzutów jakie znalazł w sieci był fakt, że Polityka w ogóle ma researcherów. Bo wszak dziennikarz sam powinien do wszystkiego dotrzeć. Ciekawe to założenie, że jeśli ja znajdę wskazane przez dziennikarza dane to będą one miały mniejsze znaczenie. Byłoby miło podpisać się pod wszystkimi artykułami opisanymi w oparciu o informacje które udało się zwierzowi znaleźć, problem w tym że naprawdę jego autorstwo materiału końcowego jest żadne. Zwierz pisze o tym bo jest w stuporze jak można negować potrzebę istnienia funkcji która w redakcjach pojawiła się dawno i zawsze uznawana była za znak jakości. To właśnie brak researcherów i archiwów jest (skromnym zdaniem zwierza) elementem powolnego obniżania się poziomu artykułów.

1480865

Pod koniec znów mówił Konrad przywracając nadzieję, że jeszcze będzie normalne (fot.Dominik Staniszewski)

Na całe szczęście na sam koniec konferencji wystąpił Konrad Kruczkowski który właściwie powinien występować na początku. Głównie dlatego, że jego spokojne i merytoryczne wystąpienie (w którym pojawiały się jak najbardziej konkretne informacje czego nieco brakowało wcześniej) pięknie pokazywało, że właściwie to nie jest albo/albo, że wiele można się od siebie nauczyć i ostatecznie bloger może spokojnie osiągnąć poziom dziennikarski – albo zapożyczyć z warsztatu lepszych od siebie to co jest mu potrzebne. Zwierz co prawda ma małą wątpliwość – czy uwagi te ponownie nie odnoszą się głównie do ludzi którzy z blogowania żyją (czas poświęcany przez Konrada na dopieszczanie projektów jest dla wielu pracujących blogerów niedostępny). Nie mniej od dawna mówimy o profesjonalizacji i czynienia z blogowania zawodu i jeśli tak na to spojrzeć to Konrad jest na najlepszej drodze by uczynić z blogowania zawód ważny i na swój sposób romantycznie szlachetny. Zwierz ma wrażenie że gdyby te spokojne słowa padły na początku  konferencji byłby konkret który dałby punkt odniesienia. Z drugiej strony – to wystąpienie na koniec wypuściło nas wszystkich raczej z ciepłymi myślami niż w stanie irytacji. Zresztą może to między innymi za tą grupową terapię blogerów Konrad odbierał kilkanaście minut później nagrodę dla blogera zaangażowanego społecznie.

WP_20150927_006

Na sam koniec imprezy jak zwykle rozdano nagrody. Po części przyznawane przez blogerów więc jak sami rozumiecie – wiecle prestiżowe

Zapewne nie jeden czytający ten wpis może odnieść wrażenie że zwierz się źle bawił. Tymczasem jest wprost przeciwnie. Był to być może najkrótszy weekend w nowoczesnej historii Europy. Zwierz dałby głowę że ledwo postawił stopę w  Gdańsku już znów musiał wracać. Z całą pewnością pod względem poziomu dyskusji i zaangażowania widowni było lepiej niż rok temu. Może to zasługa miejsca (zdaniem zwierza moglibyśmy się zdecydowanie zadomowić w tym cudownym budynku), może – tej przedziwnej atmosferze konfliktu. W każdym razie tak jak w zeszłym roku twarze widowni były w komputerach tak w tym, nie jeden bloger robił grzecznie notatki analogowe otrzymanym od organizatorów ołówkiem. Do tego dzięki przerzuceniu się na komunikację twitterową (najlepsza na takich konferencjach) udało się prowadzić bardzo dobry (jak to mówią za granicą) back channel, gdzie dyskusja między słuchaczami o tym co słyszą była żywa i zaskakująco wręcz merytoryczna.  Pojawiły się też nowe osoby, udało się nam jakoś wyjść poza hasło „ciągle te same gęby”, zapanował jakiś pokój blogersko/youtuberski. Było po prostu ciekawie i z emocjami. Jednocześnie zwierz ma takie poczucie, że coś się musi zmienić. Nie dlatego, że jest źle, ale dlatego że wciąż sporo problemów nam umyka. I tu zwierz powróci do tego o czym mówi do znudzenia. Nas blogerów łączy przyjaźń, pasja czy nawet podobne cechy charakteru. Ale nie znaczy to, że jako blogerzy mamy te same problemy. Zwierz chętnie pracowałby w podgrupach gdzie mógłby wymienić się doświadczeniami z innymi blogerami kulturalnymi, chętnie usłyszałby ze sceny głos indywidualny specyficzny, być może nie przekładalny na wszystkie blogi ale za to obrazujący ile jest problemów. Bo to jest olbrzymi problem dla zwierza. Blog forum sprawdza się jako ogólna refleksja nad bytem jakim jest blogosfera. Nie sprawdza się niestety jako refleksja nad blogowaniem. Zwierz nie usłyszał na żadnym z trzech BFG niczego co pomogłoby mu przełamać pewne problemy i ograniczenia związane z pisaniem o kulturze. Jasne pisanie o kulturze jest niszowe. Ale np. kwestia współpracy czy konfliktu na linii tradycyjne media / blogerzy jest w przypadku kultury bardzo specyficzna. Chociażby dlatego, że w mediach głównego nurtu jest – ku frustracji wszystkich – co raz mniej miejsca na kulturę. Zwierz chętnie posłuchałby o dylematach blogerów profesjonalnych, problemach blogerek modowych, planach rozwoju blogerów kulinarnych. Chętnie posiedziałby we własnej grupie – rozmawiając o bardzo konkretnych przypadkach. Albo o tym jak ludzie skutecznie łączą pracę z blogowaniem, czy o tym jak się rzuca pracę by pisać.

12042966_999925563406588_5368812863278607698_n

A twraz zabawa „znajdźcie zwierza”

Ponoć te cztery lata temu zanim zwierz pierwszy raz pojechał na BFG konferencja wyglądała inaczej – jednocześnie odbywało się sporo paneli i prelekcji. Nie dało się ogarnąć wszystkiego ale można było podnieść więcej tematów w tym bardziej niszowych. Zwierz słyszał że zrezygnowano z tego po protestach części uczestników. Ale to była dobra formuła. Taka która co prawda kazała łkać że coś nas opuszcza ale nie wymuszała rozmowy „dla wszystkich”. Zdaniem zwierza powrót do tej formuły mógłby być bardzo korzystny. I tak jasne fajnie kiedy wszyscy możemy się spotkać, ale fajnie też kiedy możemy porozmawiać o wybranych aspektach blogowania. Przy czym zwierz rzecz jasna mówi to jako uczestnik, który nie wyobraża sobie sytuacji w której nie brałby udziału w kolejnym BFG. No i nie musi się martwić jak właściwie to wszystko zorganizować (jak rozumie to jest jeden z tych elementów które z każdego czynią geniusza).  Jednocześnie, jak ciągle przypominamy sobie w blogosferze – kto nie idzie do przodu ten zostaje w tyle. Musimy więc ciągle iść do przodu, zmieniać się, nie zadowalać się tym co dobre. Nie powinniśmy też zbyt szybko przywiązywać się do tradycji do tego, że coś zawsze wyglądało tak a nie inaczej. Ponownie – jesteśmy na to za młodzi, za fajni, zbyt kreatywni. Kto wie, może odpowiedzią na wątpliwości zwierza jest nie zaproszenie go w przyszłym roku. Może nie potrzebna nam wymiana metody ale uczestników. Wszak blogerów przybywa (ale tak serio to nie jest o sugestia, zwierz chce być w przyszłym roku) może czas wymienić dyskutującą grupę. To by na pewno wiele zmieniło. Tak więc czekam na innowacje. A inspiracje na pewno się znajdą. Dla wszystkich. Hurtem.

Ps: Zwierz chwalił się w zeszłym roku że nazwa jego bloga padła ze sceny aż dwa razy. W tym roku nie padła ani razu poza czytelną dla zaskakująco dużej ilości osób na sali aluzją do blogerów którzy nie stawiają przecinków. Zresztą niepokojąco dużo mówiło się o interpunkcji na tej konferencji.

Ps2: Zwierz ma nadzieję, że krytyczne słowa – czy może raczej pewne refleksje nie zostaną potraktowane jako brak zaufania do organizatorów (w sumie wielu rzeczy nie byli w stanie przewidzieć). To raczej taki przejaw troski o rozwój ulubionej blogerskiej imprezy. Wszak nie rozwodzimy się nad rzeczami, nad którymi nam nie zależy. Nie mniej jak widzicie inspiracji zwierz wyniósł sporo. Bo żeby wszystkie swoje pomysły i przemyślenia spisać potrzebował sześciu stron. I kto to przeczyta?

Ps3: Czy wiecie że to już czwarty wpis w tym roku, który powstał w czasie podróży Pendolino? PKP powinno zwierzowi płacić za promowanie twórczości w pociągach.

38 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online