Tegoroczne rozdanie Złotych Globów zmusiło zwierza do wzięcia się za siebie i nadrobienia jednego z wyczekiwanych a zapomnianych przez waszego blogera seriali. Czyli Show me a Hero. Nagroda dla Oscara Isaaca była idealną zachętą. Zwierz przyzna wam szczerze, że zwlekał z decyzją o spotkaniu z serialem bo wiedział, że po nim nie zostanie mu już żadna pozycja do obejrzenia z dorobku aktora. Z drugiej strony – jeśli czymś zakończyć przegląd chwilowych aktorskich osiągnięć to z pewnością tą produkcją. Poruszającą, niepokojącą i po prostu doskonałą.
Teoretycznie to serial polityczny ale w sumie polityka to tylko mały fragment wielkiego obrazu
Teoretycznie naszym głównym bohaterem jest Nick Wasicsko, młody burmistrz miasta Yonkers. Wasicsko sięga po władze w bardzo trudnym dla miasta momencie, kiedy zmuszane przez sądy musi w końcu zacząć budować mieszkania komunalne w miejscach dotychczas zamieszkałych wyłącznie przez przedstawicieli białej klasy średniej. Jak można przypuszczać, wprowadzenie takiej sądowej decyzji w życie jest nie łatwe zarówno politycznie jak i społecznie. Dlatego też zwierz użył słowa teoretycznie. Bo bardziej nawet niż Wasicsko bohaterami serialu są dobrzy ludzie z miasta Yonkers. Poczynając od polityków, z których nawet nasz bohater nie jest czysty jak łza, przez mieszkańców dobrych dzielnic po tych mieszkańców dotychczasowych mieszkań komunalnych, którzy znaleźliby miejsce zamieszkania w nowych budynkach. Poznajemy też sędziów, adwokatów i działaczy społecznych a także ludzi odpowiedzialnych za swoistą inżynierię społeczną – związaną z tym jak i gdzie stawiać budynki.
Można byłoby zrobić bohatera bez skazy. A tu wręcz przeciwnie obraz bardzo ludzki.
Twórcy serialu zdecydowali się na krok rzadki. Łatwo byłoby pokazać nam historię jednowymiarowo. Uczynić z Nicka Wasicsko nieskalanego bohatera, z czarnoskórych mieszkańców miasta ofiary z białych protestujących – koszmarny tłum. Tymczasem w Show me a Hero, każda sprawa ma dwie strony. Wasicsko nie jest urodzonym bohaterem, do wyborów startuje pod hasłami odwołania się od decyzji sędziów federalnych. Dopiero w czasie całej sprawy nabiera autentycznego przekonania, że mieszkań warto bronić, nie tylko dlatego, że tak nakazuje prawo. Zresztą z punktu widzenia rozwoju bohatera – zwłaszcza polityka – to jedna z lepszych produkcji w ogóle. Widzimy bowiem nie tyle powstawanie bohatera, co byłoby proste ale w sumie nudne, ale polityka. Serial w równym stopniu pokazuje przemianę ideologiczną co pewien proces uzależniania się od polityki – podejmowania decyzji i pilnowania by były respektowane. Dobrym zabiegiem było też pokazanie nam jednej osoby z drugiej strony – w tym przypadku starszej kobiety która aktywnie sprzeciwia się budowie domów – bojąc się o swoje ukochane przedmieścia. Jej osobista droga jest równie ciekawa co ta głównego bohatera. Z kolei losy czarnoskórych mieszkańców domów komunalnych pokazano tak by wskazać, że nie ma wśród nich ludzi wyłącznie kryształowych czy idealnie kierujących swoim życiem, ale jednocześnie pokazać jak bardzo miejsce w którym żyją i wychowują dzieci determinuje ich los. Wyłowienie z masy osób łatwych do zakwalifikowania jako margines społeczeństwa tych, którym się w życiu różnie powodziło, ale z pewnością nie zasługują na życie w spokoju to zamysł dobry. Dzięki temu wszystkie strony w tej historii mają twarz. Co więcej – kiedy obserwujemy młode dziewczyny, które rezygnują ze szkoły by założyć rodzinę, czy emigrantów to naprawdę nie sposób nie dostrzec, że nie chodzi tylko o nie ale i następne pokolenie. Zwierz spotkał się z argumentem że historie są ckliwe, ale na Boga jak łatwo nam wrzucić historie ludzi z tej obciążonej stereotypem grupy do worka ckliwe. W ten sposób ckliwym staje się wszystko co opowiada o nieszczęściu i ciężkiej pracy, prawdziwym tylko to co opowiada o przestępstwach i braku poszanowania dla własności. Wszystkie te wątki splatają się by ostatecznie stworzyć obraz społeczeństwa. I jak to zwykle z obrazami społeczeństwa bywa – nie jest on ani jednoznaczny ani szczególnie ładny.
Zwierzowi strasznie podoba się w tym serialu Winona Ryder
No właśnie Show me a Hero to film o brzydkiej stronie społeczeństwa. Zwierz chciałby dodać amerykańskiego ale powstrzymuje się, bo ma wrażenie, że niestety nie tylko społeczeństwo amerykańskie ma takie skłonności. Więcej zwierz ma pewność. Nie mniej twórcy niczego nam nie szczędzą zwłaszcza w kwestiach rasowych. Co oznacza, że np. zwierz spotkał się w serialu z bardzo rzadko obecnym w amerykańskich produkcjach antysemityzmem części bohaterów – głównie na trzecim planie- dla których jasne jest że zasądzający zbudowanie budynków sędzia czyni tak bo jest żydem. Jednocześnie mamy tu pięknie pokazany prawdziwy ale też skrywany rasizm. W jednej ze scen nasz bohater wskazuje, że jego oponent nie powie ani słowa o rasie, będzie mówił tylko o ekonomii i kwestii ceny domów czy gruntów ale będzie to nie mniej rasistowskie niż gdyby użył zakazanego w Stanach słowa na „n”. Inna sprawa to fakt, że ten rasizm jest tak głęboko zakorzeniony w społeczeństwie że nikt nie ma wątpliwości, że się go nie zwalczy. Można się starać ale jak wyraźnie widać z pomysłów inżynierii społecznej – wszyscy się mu poddają. To jeden z niewielu amerykańskich seriali w których zobaczycie aktywistę z organizacji walczącej o równouprawnienie który powie szczerze, że jest zmęczony tym wszystkim i może lepiej wprowadzić segregację skoro tyle wysiłku trzeba by sprowadzić jednych do świata drugich.
Świetna jest postać zwykłej mieszkanki Yonkres która broni tego co uważa za słuszne
No właśnie to produkcja która zestawia ze sobą dwa światy – ten rządzony przez to co słuszne i idealistyczne i ten rządzony przez zasadę miłości ludu prowadzącego do ponownego politycznego wyboru. Świat polityki – nie ważne czy dużej czy miejskiej jawi się tu jako ciągły zestaw wyborów pomiędzy tym co człowiek powinien zrobić i tym czego wymaga od niego walka o głosy i popularność. Widzowi łatwo byłoby wmówić że ktoś po którejś ze stron jest lepszy ale dość szybko można odwrócić perspektywy. W niektórych sprawach ten lokalny polityk który woli iść do więzienia niż zagłosować zgodnie z ustawą federalną jest bohaterem, w innych – najgorszym przykładem manipulatora i człowieka który polityczną kalkulację przekłada nad los tych którymi ma rządzić. Zresztą warto słuchać ile razy bohaterowie serialu wspominają o dobrych ludziach z miasta Yonkers którym muszą się za wszelką cenę przypodobać. W tym rozdwojeniu znajduje się nasz bohater – który jednak uczy się, czegoś co dla widza niby jest oczywiste ale zawsze równie nieprzyjemne. Stawanie po stronie prawa czy ideałów ma swój koszt. Nie tylko w głosach mieszkańców miasta ale i politycznych kolegów. I nie ma takich medali które wyrównałyby te koszty.
Alfed Molina gra swoją rolę lokalnego polityka bezbłędnie
Oglądanie produkcji nie jest łatwe, bo lubimy złudzenia. Tymczasem tu złudzeń nie ma. Ważne głosowanie nie kończy się triumfem tylko okrzykami rozwścieczonego tłumu. Urząd sprawowany zgodnie z prawem i przekonaniami jest równie łatwy do zdobycia co do utracenia. A życie trzeba jakoś prowadzić dalej, nie wyprowadzając się z miasta w którym widziało się tyle złego. Amerykanie którzy kochają w kinie produkcje polityczne pełne wielkich mów i wspaniałych zwycięstw, w telewizji mają mniej złudzeń. Show me a Hero, jest obrazem brzydkim, pozbawionym skrzypiec które podpowiedzą nam kiedy jest moment wielkiego zwycięstwa i pytającym – co właściwie dzieje się dalej kiedy opadnie wojenny kurz. Jednocześnie nie sposób zadawać sobie pytań o sposób prowadzenia polityki gdzie każda niepopularna decyzja – nawet jeśli słuszna- może oznaczać groźby, personalne wyzwiska i splunięcie w twarz. Zresztą czy to w ogóle jeszcze jest polityka – gdy słychać tylko krzyczącą mniejszość, gdy nikt nie chce rozmawiać o tym jakie są fakty, gdy kłamie się ludziom w twarz bo następne wybory są dopiero za dwa lata. Amerykanie kochają żyć w przekonaniu, że ich demokracja jest najlepsza na świecie, ale wrzeszczący motłoch zawsze jest wrzeszczącym motłochem niezależnie od kraju i kultury.
Serial jest też doskonały pod względem oddawania realiów stosunkowo niedawnej epoki
Ci którzy zastanawiają się czy Oscar Isaac zasłużył na swoją nagrodę mogą się przestać zastanawiać. Zasłużył. Dlaczego? Przede wszystkim udało mu się stworzyć postać niejednoznaczną. Nie poszedł ani w stronę bohatera który przeciwstawia się wszystkim, ani w człowieka bez ideologii który znalazł się na miejscu bohatera. Jego Nick jest przede wszystkim młodym człowiekiem, walczącym nie tylko o stanowisko czy właściwie rozwiązania, ale też pragnącym miłości ludzi, aprobaty bliskich, potwierdzenia że ma znaczenie. Oglądając serial widzi się nie tyle postać co człowieka, który jest równie wiarygodny w chwilach kiedy pokazuje twarz prawdziwego polityka, jak i kiedy dość niezdarnie całuje w samochodzie dziewczynę która mu się podoba. Przy czym nie jest to rola łatwa, bo w wielu scenach najważniejsza jest twarz bohatera, nieznaczna zmiana w tonie głosu, czy postawie. Serial obejmuje kilka lat i widzimy przemianę jaką przechodzi Nick i nawet gdybyśmy nie widzieli ostatnich scen to czuć że coś się w naszym bohaterze zmienia. To jest fenomenalna rola przez to, że wszystko co robi bohater wydaje się w jakiś sposób spójne i naturalne. A przecież za każdym ruchem, spojrzeniem czy zmianą postawy stoi decyzja. No i zwierz musi przyznać, że niewielu jest aktorów którzy są w stanie wyglądać atrakcyjnie w wąsach z lat 80. Znajoma zwierza postulowała też wpisanie aktora na listę tych najlepiej płaczących (jak wiemy jest to lista dość wąska) i zwierz poważnie musi rozważyć jej propozycję.
W obsadzie w rolach drugoplanowych migają bardzo znane twarze
Zwierz musi jednak przyznać, że ten serial w ogóle jest fenomenalnie obsadzony i zagrany. Zwierz nie zna większości czarnoskórych aktorów grających role mieszkańców gorszych dzielnic ale wszyscy zrobili na zwierzu niesamowite wrażenie. Zwłaszcza Ilfenesh Hadera, która gra imigrantkę z Dominikany starającą się związać koniec z końcem i wychować dzieci, zrobiła na zwierzu niesamowite wrażanie. Jej postać jest tak żywa, a aktorka jest w stanie pokazać jak wielka jest rozbieżność między możliwościami i ambicjami bohaterki a jej warunkami życia, że równie dobrze można byłoby nakręcić film tylko o niej. Z ról drugoplanowych bardzo zwierzowi podobał się Alfred Molina w roli takiego typowego lokalnego polityka który całe życie spędził w różnych radach i na różnych stanowiskach, i który doskonale wie co powiedzieć by spodobać się ludziom, mając jednocześnie gdzieś czy jego polityczne obietnice mają pokrycie. Jedocześnie serial daje mu chwilę na to by przedstawił swoje argumenty – i choć jest w nich i rasistowski i dość paskudnie bezpośredni to wedle logiki jego i wyborców sporo jest w nich racji. Można wręcz stwierdzić – ponownie – że gdyby chodziło o inną sprawę mógłby być pozytywnym bohaterem. Molina doskonale oddaje to na ekranie i w ogóle jest to perełka. Bardzo dobra jest też Winona Ryder jako przyjaciółka głównego bohatera, też zaangażowana w politykę, która dość dobrze pokazuje na czym polega uzależnienie od sprawowania publicznych urzędów i jak bardzo nie można w takich sytuacjach liczyć na przyjaźń.
Zaskakujące jest jak aktualny jest cały ten konflikt
Show me a Hero to produkcja wyważona ale nie pozbawiona ideologicznego podtekstu. Doskonałe są sceny pokazujące nam dlaczego tak łatwo wygrać politykowi który odwołuje się do haseł bliskich klasie średniej – to ona bowiem zarejestruje się i pójdzie na wybory, podczas kiedy żywotnie zainteresowani sprawą budynków komunalnych nie mają na to czasu (bo pracują) albo w ogóle nie są w stanie dostrzec że ta polityka ma coś wspólnego z ich życiem. Znakomita jest też scena robienia zdjęć złej dzielnicy. Gdzie bardzo wyraźnie widzimy, że dobrze ustawiona kamera jest w stanie pokazać dokładnie to co chcemy widzieć. Jednocześnie twórcy zgadzają się, że w takich gettach jest źle i mamy mnóstwo przestępstw. Ale jedyną drogą by było inaczej jest rozproszenie ludności z problemami, a nie jej koncentracja. Choć zwierz musi przyznać, że moment w którym zatrudniony do planowania domów specjalista mówi, że trzeba budować domy jednorodzinne z ogródkami bo o blok nikt nie zadba bo jest tam przestrzeń wspólna to strasznie widać jak bardzo poczucie co jest domem różni się w zależności od społeczeństwa. Jednocześnie wydaje się, że widzowie polskiemu trudno jest zrozumieć jak niesamowite znaczenie ma miejsce gdzie człowiek spędza swoje życie. Jasne i w Polsce znajdą się lepsze i gorsze dzielnice. Ale właściwie nie sposób sobie wyobrazić takiego podziału jak ten który pojawia się w Stanach. Bo tam dobra dzielnica nie oznacza tylko wysokich cen nieruchomości czy ładnych domów. To kwestia szkół, przedszkoli, dróg, połączeń. Prawdopodobieństwo wyrwania się do lepszego życia w sytuacji gdy mieszka się w złej dzielnicy – nawet jeśli mieszka się tam tylko z biedy, jest bez porównania mniejsze niż w Polsce. Co więcej jest to właściwie niemożliwa do przerwania spirala – rodzisz się w złej dzielnicy, nie ma tam dobrych szkół, nie ma dobrych połączeń z resztą miasta, nie ma szans. I choć w Polsce też mamy rosnące rozbieżności społeczne to jednak warto pamiętać, że sytuacja z jaką mamy do czynienia w serialu opiera się na dużo drastyczniejszych podziałach niż nasze.
Oscar Isaac zdecydowanie na swoje wyróżnienie zasłużył
Zwierz ma wrażenie, że 2016 rok to doskonały moment by obejrzeć Show me a Hero. Bo nie jest to wiwisekcja jednego przypadku z amerykańskiej polityki ale swoiste pokazanie w mikroskali zjawiska społecznego znanego dość powszechnie. Co więcej zjawiska społecznego z którym będziemy i nawet już mierzymy się w Europie. Bo prawda jest taka, że zawsze sprowadza się to do pytania – kogo chcemy mieć za sąsiada, jak ocenimy tych którzy postępują w sposób słuszny choć niekoniecznie popularny i czy umiemy przyznać sami przed sobą że nie rządzi nami racjonalny argument ale strach. Strach który jak to zwykle bywa – zawsze ktoś wykorzysta na swoją korzyść. Bo to najlepsze uczucie wśród wyborców. Tak więc przyjrzyjcie się uważnie dobrym ludziom z miasta Yonkers.
Ps: Wojna i Pokój jest tak piekielnie nijaka że zwierzowi aż się płakać chce. Miało być tak pięknie.
Ps2: Będzie tekst o nominacjach do Oscarów ale chyba dopiero jutro.