Festiwal, festiwal i po festiwalu. Wczoraj zakończył się 33 Festiwal Filmowy w Warszawie. Pierwszy w którym Zwierz brał udział w innej roli niż przeciętny widz (który i tak chodzi niemal wyłącznie na filmy krótkometrażowe). Całe wydarzenie było czymś zupełnie nowym w moim życiu, stąd Zwierz pomyślał, że podzieli się z wami kilkoma lekcjami jakie z niego wyniósł. Nie ma gwarancji, że są to doświadczenia obiektywne czy w jakikolwiek sposób przydatne ale i tak zwierz wam o nich napisze.
Ludzie którzy kręcą filmy nie zawsze lubią o nich mówić
Zwierz musi wam powiedzieć, że odkrył iż istnieją zasadniczo dwa typy twórców filmowych. Jedni potrafią odpowiadać na pytanie w pięciu częściach i doprowadzać biednych tłumaczy (próbujących zapisać czy zapamiętać wypowiedź) do płaczu. Ci najbardziej gadatliwi naprawdę kochają swój film i chcieliby nam opowiedzieć nie tylko o tym co nakręcili, ale też o tym czego nie nakręcili, o swoim życiu, pomysłach, rodzinie – dosłownie o wszystkim. Ale są też tacy od których trudno wyciągnąć jakąś dłuższą odpowiedź, którzy wzbraniają się przed interpretacją, którzy na długie pytania odpowiadają jednym czy dwoma słowami. Niestety nigdy nie sposób powiedzieć kto będzie kim. Nie mniej nie ma nic bardziej mrożącego krew w żyłach niż ludzie którzy na zadawane przez pięć minut pytanie odpowiadają jednym zdaniem.
Mając odpowiedni kontekst można zrozumieć wypowiedź w prawie każdym języku
Zwierz nie zna ani rosyjskiego, ani hiszpańskiego ani francuskiego. Co nie zmienia faktu, że w czasie spotkań z reżyserami i producentami, często łapał się na tym, że rozumie większość ich odpowiedzi na swoje (zadawane po polsku) pytania. Okazuje się, że w sumie przy znajomości kontekstu każdy język jest całkiem możliwy do zrozumienia – zwłaszcza hiszpański okazał się przyjemne wyraźny i łatwy do rozszyfrowania jeśli jak zwierz ma się podstawy w postaci znajomości angielskiego i łaciny. Natomiast nie ma takiego kontekstu który sprawiłby, że zwierz nagle rozumie po hebrajsku. A i ciekawa rzecz – zwierz na początku festiwalu stwierdził, że nie będzie zadawał pytań po angielsku bo za słabo zna ten język by wypowiadać się w nim publicznie. Ale poziom wypowiedzi i znajomość języka przez reżyserów i twórców z całego świata uświadomił sobie że zna angielski w stopniu jak najbardziej wystarczającym
Horror Q&A? Odpowiedzi na niezadane jeszcze pytania
Na jednym z ostatnich Q&A zwierza w jego notatniku było kilkanaście pytań. Niestety na mniej więcej połowę z nich producentka filmu odpowiedziała w swojej pierwszej wypowiedzi. Horror, bo wymyślenie dobrego pytania na poczekaniu wcale nie jest proste. To w ogóle był horror zwierza przez cały festiwal – ciche modły by twórcy odpowiedzieli tylko na zadane pytanie a nie podzielili się całą swoją wiedzą o filmie w jednej wypowiedzi – bo potem zostaje tylko taka straszliwa przejmująca cisza i cicha nadzieja że na widowni znajdzie się ktoś wystarczająco kreatywny by zadać odpowiednio sformułowane pytanie. Ogólnie rada dla was przyszli twórcy, jeśli nie chcecie doprowadzić dziennikarza do zawału nie odpowiadajcie na wszystkie możliwe pytania na raz.
Proste pytania to najlepsze pytania
Na samym początku Festiwalu Zwierz obiecał sobie, że absolutnie nigdy nie zapyta twórcy co było dla niego inspiracją do nakręcenia filmu. Wydawało mu się, że nikt nie chce odpowiadać na to nudne banale pytanie i wszyscy będą chcieli porozmawiać o czymś więcej. Okazało się jednak że nie bez powodu tylu dziennikarzy zaczyna od właśnie tego pytania. Otóż, to banalne i nudne pytanie jest punktem wyjścia do dużo ciekawszych odpowiedzi niż można byłoby się spodziewać. Ostatecznie nim festiwal się skończył zwierz doszedł do wniosku, że zdecydowanie lepiej zadawać pytania proste i banalne niż silić się na bardzo skomplikowane kwestie. Zwłaszcza że np. reżyserzy niekoniecznie chcą interpretować film przy widowni. Albo – widz (czy dziennikarz) widzi jakąś przemyślaną wizję artystyczną a reżyser odpowiada „zrobiłem tak żeby było ciekawiej, inaczej byłoby nudno”.
Krzesła wiele zmieniają
Taka techniczna uwaga, którą zwierz jednak pozostawi bo to dość ważne. Podczas całego festiwalu tylko w jednej sali na część Q&A przyniesiono krzesła (pozdrowienia dla sali nr. 3 w Kinotece!). To był doskonały pomysł. Inaczej się z kimś rozmawia kiedy dwie osoby mogą usiąść i pogadać, nalać sobie wody, oprzeć się o stół a inaczej kiedy wszyscy stoją. Kiedy tylko się usiądzie znika poczucie tymczasowości, zmienia się też sytuacja – wiadomo jak usiąść, co zrobić z rękami, gdzie spojrzeć. Serio to niesamowite jak krzesła zmieniają sytuację rozmowy i jak czynią ją łatwiejszą i nieco mniej dziwną (każda taka rozmowa jest trochę dziwna bo słabo się zna człowieka a trzeba mu zadawać pytania o jego twórczość). Tak więc – krzesła są najlepsze.
Czas rozciąga się w nieskończoność pomiędzy „Czy ktoś ma pytanie” a pierwszą ręką w górze.
Pomysł na Q&A opiera się na przekonaniu, że ludzie będą mieli pytania. Jednak zwierz może powiedzieć z doświadczenia – większość osób nie ma pytań. To znaczy ma ale z jakiegoś powodu boi się ich zadać. Albo zadaje je pod salą kinową kiedy już jest bezpiecznie (znaczy nikt ich nie posłucha czy nie zauważy). Zdaniem zwierza to jest trochę nasza cecha kulturowa że wszyscy boją się zadać pytanie. Co oznacza że zwierz zawsze strasznie się bał, że tym razem nikt nie będzie miał pytań. Co jest skomplikowane – bo nie chodzi nawet o to, że zwierz musiałby sam odpytywać reżysera, ale po prostu brak pytań jest trochę przykry – bo nigdy nie wiadomo czy dzieło miało po prostu taki mocne przesłanie, że wszystko jest jasne czy nie za bardzo spodobało się widzom i nie chcą nic więcej o nim wiedzieć. Dlatego zwierz za każdym razem modlił się w duchu, żeby ktoś chciał się dowiedzieć czegoś więcej. Co ciekawe, najwięcej pytań mieli ludzie po rumuńskim filmie, który nawiązywał trochę do skomplikowanych politycznych losów Rumunii.
Oglądanie na chybił trafił wcale nie jest gorsze niż przemyślane wybory
Podczas tegorocznego festiwalu Zwierz oglądał tylko te filmy które wybrali dla niego organizatorzy. Tak się złożyło, że w tygodniu festiwalowym zupełnie nie miał czas na oglądanie produkcji które zapewne wybrałby gdyby to od niego zależało decydowanie o repertuarze. Czy to znaczy, że Zwierz się bawił gorzej na festiwalu niż zwykle? No właśnie nie, bawił się równie dobrze co w poprzednich latach – jeśli nie lepiej, bo obejrzał kilka produkcji których pewnie nigdy nie zobaczyłby sam z siebie. Udało mu się objechać filmowo kawał świata i jeszcze obejrzeć ciekawe dokumenty i produkcje które pewnie nigdy nie trafią na ekrany polskich kin (jak pierwszy w historii fabularny film kręcony na karaibskiej wyspie należącej do Kolumbii – „Keyla”). To było ciekawe doświadczenie, które jednak udowodniło zwierzowi, że po prostu lubi kino – niekoniecznie amerykańskie i niekoniecznie to które wybrałby sam z siebie.
Czasem można mieć trochę dość kina.
Ponieważ Zwierz przez czas trwania festiwalu normalnie pracował to na seanse chodził głównie popołudniami. No i tak gdzieś koło czwartku (czyli po mniej więcej tygodniu festiwalu) poczuł się zmęczony. Tak bardzo zmęczony jak rzadko. Okazuje się moi drodzy, że jednak świat w którym każdy wieczór spędza się w kinie nie jest wymarzony, jeśli następnego dnia rano trzeba wstać i iść do pracy. Do tego Zwierz tak się zanurzył w Festiwal że do dziś ma kinowe zaległości których pewnie nie nadrobi do lutego. W każdym razie w pewnym momencie chodząc do kina Zwierz zaczął marzyć by nikt mu już więcej nie pokazywał filmów. Kto wie, może przez ten tydzień Zwierz się w ogóle nie wybierze do kina (kogo ja oszukuję…)
Obejrzenie filmu nie wpływa na poziom pytań
Zwierz od razu zaznaczy – nie przeprowadził, żadnego wywiadu bez obejrzenia filmu o którym miała toczyć się rozmowa. To byłoby dla niego nie do pomyślenia. Ale jednocześnie, przed obejrzeniem filmu Zwierz zawsze wypisywał sobie na kartce kilka takich suchych pytań, które można zadać znając tylko podstawowe informacje – gdzie film nakręcono, kto jest reżyserem, z jakiego jest kraju, czego film pobieżnie dotyczy. No i okazało się, że często te pytania zapisane na sucho okazywały się najlepsze. Zwierz zastanawiał się z czego to wynika – być może z tego, że im bardziej ogólne pytania tym twórcom łatwiej opowiadać o tym co zrobili, albo dlatego, że może im bardziej konkretne pytanie tym mniej można rzeźbić przy odpowiedzi. Co ciekawe – choć nie zawsze dziennikarze chcą o to pytać to twórcy uwielbiają opowiadać albo jak zebrali pieniądze na film, albo jak bardzo są źli na ludzi którzy nie dali im kasy na film.
Brak Feedbacku bywa frustrujący
Jednym z największych problemów Zwierza związanym z Festiwalem był fakt, że Zwierz nigdy wcześniej nie przeprowadzał w życiu wywiadów. Zwłaszcza takich na żywo – które jednak mają inny charakter niż wywiady które przeprowadza się w formie pisanej przesyłając pytania. Zwierz udzielił w życiu kilku wywiadów ale rzadko sam z siebie zdawał pytania. Stąd też bardzo brakowało mu jakiejkolwiek opinii, bo w sumie Zwierz nadal nie wie czy robił to co robił dobrze, średnio czy zupełnie nie tak. To jednak niesamowite jak bardzo jesteśmy w życiu przyzwyczajeni do dostawania opinii o naszej pracy i jak bardzo potrafi nam tego brakować kiedy się nie pojawia. Zwierz do dziś nie wie czy dobrze się spisał. I trochę mu to przeszkadza, także dlatego że ogólnie ma ambicję robienia rzeczy dobrze. A sam nie jest swoim najlepszym krytykiem (zazwyczaj mam wrażenie że wypadło coś słabo a potem okazuje się, że ludziom się podobało). Tak więc tego (obok krzeseł) trochę mi jako początkującemu dziennikarzowi filmowemu zabrakło.
Tyle uwag Zwierza. Na pewno udział w festiwalu filmowym w zupełnie nowej roli to ciekawe przeżycie. Zwłaszcza kiedy Zwierz zdał sobie sprawę, że w sumie zawsze chciał to robić – jednym z najstarszych zawodowych marzeń Zwierza było właśnie – jeździć na festiwale filmowe jako dziennikarz. Oczywiście Zwierz w głowie miał Cannes, ale wszystko po kolei – może spokojnie zacząć od Gdyni i Warszawy. Natomiast na pewno Zwierz będzie teraz dużo mniej pomstował na dziennikarzy zadających gwiazdom i filmowcom banalne pytania. To naprawdę jest najlepszy sposób na krótki wywiad. Jednocześnie, Zwierz ma dla was przesłanie – jeśli kiedykolwiek znajdziecie się na jakimkolwiek Q&A to nie bójcie się – zadawajcie pytania. Bo tam z mikrofonem w ręce właśnie umiera na mikrozawał jakiś dziennikarz który co prawda miał pytania awaryjne ale właśnie producent odpowiedział na nie wszystkie sam z siebie.
Ps: Zwierz dziękuje wszystkim którzy w czasie Festiwalu powiedzieli mu „cześć” to było bardzo przyjemne doświadczenie