Kochani kilka dni temu pojawiła się w sieci lista najlepiej zarabiających filmów w Polskich kinach w 2017 roku. Od razu po opublikowaniu tej listy podniosły się lamenty, że jest to niemalże lista hańby bo na pierwszym miejscu znajduje się film Listy do M3 a tuż za nim podążają takie ambitne filmy jak Botoks czy Dru, Gru i Minionki. Dziś moi drodzy, Zwierz trochę wyjaśni – na co tak właściwie patrzymy.
Właściwie we wszystkich zestawieniach jakie udało mi się znaleźć – zwłaszcza w tym przywoływanym najczęściej, z artykułu w Gazecie Wyborczej, znajdziemy tylko jedną informację – ilu widzów (w milionach) obejrzało dany film. Problem w tym, że to tak naprawdę – żadna informacja. Jasne – przydaje się do rozważań np. nad tym, że w minionym roku większa grupa Polaków poszła do kina (o tym zaraz) ale tak naprawdę – niekoniecznie mówi nam o tym jakie treści tak naprawdę były w danym roku najpopularniejsze.
Sekundkę – powiecie, Zwierzu przecież stoi jak byk że najpierw Listy do M 3, potem Botoks a na liście obok filmów dla dzieci mamy jeszcze wybitne produkcje jak Ciemniejsza strona Greya czy Szybcy i Wściekli 8. Tak to prawda – problem w tym, że niekoniecznie widzimy wszystkie dane. Otóż moi drodzy – wyniki box office można podawać na kilka sposobów – podaje się ilość widzów, ogólne zyski, zyski w stosunku do budżetu itp. Jest jednak jeden miernik, który często odwraca wyniki do góry nogami. Ten miernik polega na zestawieniu przychodów filmu z ilością kopii na rynku. Zasada jest prosta – jeśli na rynku jest więcej kopii danego filmu, to odbywa się więcej pokazów a co za tym idzie film zarabia więcej. Należy też pamiętać – że w przypadku filmów z dużą liczbą kopii – są one łatwiej dostępne np. w mniejszych miejscowościach – w Warszawie – widz istotnie ma potencjalny wybór ze wszystkich dystrybuowanych w kraju filmów – w Środzie Śląskiej (zwierz pozdrawia Środę Śląską i ma nadzieję że jest tam kino!) już niekoniecznie.
Zróbmy ciekawe i pouczające dla nas wszystkich porównanie. Oto lista filmów które w tej kolejności zebrały najwięcej widzów w kinach:
Listy do M3
Botoks
Dru, Gru i Minionki
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
Sztuka Kochania
Sing
Ciemniejsza Strona Greya
Piraci z Karaibów 5
Smerfy Poszukiwacze Zaginionej Wioski
Szybcy i Wściekli 8
Dobra a teraz porównajmy tą listę z listą filmów które miały w Polskich kinach najwięcej kopii
Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi – 608 kopii
Listy do M3 – 549 kopii
Botoks -487 kopii
Ciemniejsza Strona Greya – 404 kopie
Szybcy i Wściekli 8 – 329 kopii
Gru Dru i Minionki – 312 kopii
Sztuka kochania – 312 kopii
Piraci z Karaibów – 303 kopie
Auta 3 – 303 kopie
Dzieciak Rządzi – 294 kopie.
Patrząc na tą listę zobaczymy że właściwie poza dwoma tytułami – wszystkie się powtarzają. Jeśli zaś zobaczymy ile kopii miały filmy wspomniane w pierwszej dziesiątce które nie znalazły się w dziesiątce drugiej (Smerfy i Sing) to miały one kolejno 289 i 250 kopii. To więcej niż większość filmów – bo zwykle produkcje wchodzą do polskich kin mając ok. 150 -180 kopii – nieco inaczej jest z produkcjami ambitnymi które miewają nawet poniżej 100 kopii na rynku. Innymi słowy – gazety poinformowały nas że w 2017 roku ludzie obejrzeli te filmy, których seansów było najwięcej i które były w największej ilości kin. Nie będę złośliwa – ale jakby – to dałoby się przewidzieć. Co więcej – takie zestawienie o tyle nie ma większego sensu w takiej formie – że np. najszerzej dystrybuowany film w Polsce – w 2017 roku – Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi – wszedł do kin… 14 grudnia. Innymi słowy – porównujemy np. Listy do M3 które miały premierę 10 listopada (i jako film świąteczny nie zeszły z kin do końca roku) z produkcją która weszła miesiąc później. Nie da się ukryć, że to niekoniecznie o czymkolwiek świadczy – należałoby – aby uzyskać informacje o realnym wygranym – porównać obie dane dla takiego samego okresu.
Kolejna sprawa – ilość widzów to rzecz bardzo kłopotliwa. Zwłaszcza w przypadku wysokich pozycji filmów dla dzieci. Tak jasne – ogólnie w Polsce jest wyraźna tendencja do traktowania kina jako miejsca gdzie się idzie z dzieckiem. To bardzo ciekawe zjawisko (zwłaszcza w kontekście tego, że potem ludzie już nie chodzą często do kina) ale dziś zajmiemy się innym aspektem tej sprawy. Otóż – jeśli mamy filmy dla dzieci, to zwykle nie mamy jednego widza tylko dwóch – bo dziecko do kina idzie z rodzicem albo opiekunem. Czyli tak naprawdę – trochę z automatu podwaja nam się ilość widzów. Jasne dzieci płacą mniej – ale w tym zestawieniu mamy widzów w milionach a nie uzyskane wyniki finansowe (które z racji różnych cen biletów mogą być niższe niż w przypadku filmów na które sprzedaje się tylko bilety dorosłe). Trzeba też zwrócić uwagę, że nawet mniejsze produkcje dla dzieci mają bardzo szeroką dystrybucję – właśnie dlatego, że dzieci – prowadzone przez rodziców są pewnym zyskiem. Zwłaszcza jeśli np. dodamy szkoły, których wyjście do kin zwykle przynosi zysk właśnie filmom dla dzieci.
No dobra ale to nie wszystko – bowiem tym co ludzi najbardziej boli jest fakt, że choć sprzedano więcej biletów to w zestawieniu nie figurują filmy ambitne. Już pomijając fakt że takie The Square które wygrało Cannes miało w Polsce poruszające 88 kopii a sam Blade Runner 2049 tylko 158. Otóż po pierwsze – jeśli wykreślimy produkcje amerykańskie to okaże się że np. wśród samych polskich filmów w pierwszej dziesiątce znajdą się Powidoki, Twój Vincent, biografia Marii Skłodowskiej czy Michaliny Wisłockiej. Cztery jak najbardziej ambitniejsze produkcje w zestawieniu to więcej niż można się spodziewać. A jak już dodamy do tego fakt, że na liście jest jedna eksperymentalna animacja – to Polacy wcale nie wypadają tak straszliwie – wręcz przeciwnie – można dojść do wniosku, że wybierają – zarówno komedie romantyczne i filmy Patryka Vegi (na które trudno nie pójść bo są wszędzie) jak i kino ambitniejsze.
Inna sprawa to podejście do widza kinowego w oóle. Ten miniony rok był absolutnie rekordowy pod względem sprzedanych biletów. Coś co jest trochę na przekór trendom – mówiącym że ludzie chodzą coraz mniej do kina, bo ceny biletów kinowych rosą, a telewizja i serwisy streamingowe oferują coraz więcej treści. A jednak Polacy kupili więcej biletów i szturmowali kina. Dlaczego? Być może w końcu dorobiliśmy się na tyle że ludzie którzy wcześniej nie mieli w domowym budżecie kasy na wyjście do kina nareszcie ją znaleźli. To znaczy – że coraz więcej osób ma w swoim domowym budżecie pieniądze na kulturę. Coś co nie tylko całkiem dobrze świadczy o naszych portfelach (oczywiście jest o dana bardzo niewymierna) ale w ogóle powinno cieszyć w szerszym kontekście. Jasne że jak do kina przychodzą nowi widzowie, to nie idą na ambitne filmy – idą na coś rozrywkowego, popularnego, co ma dużo pokazów i najpewniej jest po polsku. Bo dlaczego mieliby iść na coś innego? Wszak wszyscy zaczynamy nasze przygody z jakąś dziedziną sztuki od tego co miłe, proste i w jakiś sposób bliskie. Co wcale nie znaczy, że wszyscy na tych filmach poprzestaną. Nawet jeśli większość widzów Botoksu zostanie już fanami Patryka Vegi aż po grób, to ci którzy jednak będą chcieli spróbować czegoś nowego czy innego – to potencjalni kinomani. W ogóle – nie da się zostać kinomanem nie chodząc do kina. Stąd powinniśmy się cieszyć z każdej osoby która przekroczy próg kina. Bo to może być początek niesamowitej przygody. Na przykład szukania jakiegokolwiek lepszego filmu od Listów do M.
Ps: Dane dotyczące ilości widzów na poszczególnych filmach Gazety podają za stroną boxoffice.pl (ja listę wzięłam z Gazety Wyborczej), ja swoje dane dotyczące ilości kopii na rynku wzięłam z zestawienia Box Office na stronie Stowarzyszenia Filmowców Polskich – gdzie wszystkie dane znajdziemy w zakładce box Office – jest to wszystko bardzo proste do sprawdzenia. Niestety nie udało mi się sprawdzić co pokazuje strona box office.pl ponieważ trzeba się na nią zalogować. Dane dotyczące najchętniej oglądanych polskich filmów w zeszłym roku wzięłam ze strony Onet.p