Początkowo doszłam do wniosku, że świąteczne produkcje dostępne na Netflix zrecenzuję za jednym zamachem w jednym wpisie. Zdałam sobie jednak sprawę, że przy takich ilościach świątecznych filmów nie dam rady wam ich wszystkich zmieścić w jednym tekście. Dlatego to jest pierwszy wpis z oceną produkcji około świątecznych które obejrzałam.
Na samym początku dwie uwagi. Telewizyjne filmy świąteczne to nie jest dobre kino. Kropka. To jest równie odkrywcze fabularnie jak pocztówka z Hallmarku, jak reklama APARTU, jak playlista w centrum handlowym. Ja to wiem i w wy to wiecie – nie musimy sobie tego za każdym razem wzajemnie tłumaczyć. Druga sprawa – wybierałam tylko te produkcje, które są romantyczne – jednocześnie, podpowiadam nie każdy film dostępny na Netflix jest produkcji Netflix – te za którymi stoi platforma oznaczę. Dla wielu osób nie ma to znaczenia dla niektórych ma.
Przypominam, że filmy które pojawiły się rok temu na platformie omawiałam TUTAJ,
Christmas Wonderland – bohaterka pracuje w galerii i jest malarką ale nikt nie dostrzega jej potencjału. Oczywiście musi pojechać na święta do rodzinnej miejscowości i zaopiekować się dziećmi swojej siostry, która z mężem udała się na konferencję. Oczywiście szybko okazuje się, że w lokalnej szkole uczy jej była wielka miłość z liceum, chłopak którego rzuciła bo chciała ruszyć w wielki świat. No i oczywiście w tle trwają przygotowania do świątecznej imprezy, która jest oczywiście najważniejsza na świecie. Mamy tu wszystko czego trzeba, urocze dzieciątka nie mogące zapamiętać słów kolędy, stara stodoła której właściciel tylko marzy o świątecznym muralu i oczywiście – wiara w to, że bohaterka ma niezwykły talent malarski. Puenty żadnej nie ma bo to film świąteczny, więc wszyscy wiemy jak się skończy.
Poziom świątecznych elementów: 9/10 – czasem w jakiejś scenie nie pada śnieg
Poziom zapracowania głównej bohaterki : 8/10 – choć oczywiście nadal musi odbierać każdy telefon swojej pracodawczyni bo człowiek zawsze jest w pracy
Krindżowa scena: Dzieci tańczące do kolędy bo inaczej nie nauczą się jej słów
Czy bohaterka jest blondynką: TAK
Czy bohaterka jest sierotką: W sumie nie pamiętam ale rodzice się nie pojawiają.
Urok głównego bohatera męskiego : 5/10 zupełnie nie podbił mojego serca
Poziom słodkości: 7/10 – zwłaszcza małe dzieci są zdecydowanie zbyt słodkie.
Ocena ogólna : Jeśli chcecie słodyczy w znanym tonie acz bez totalnego przesłodzenia – może być.
Christmas under Wraps – zapracowana i ambitna lekarka nie dostaje się na wymarzony staż ale dostaje propozycję pracy w małym miasteczku na Alasce. Oczywiście szybko okazuje się, że na Alasce sprawy toczą się inaczej a do tego musi spędzać czas z nieco przemądrzałym ale jednak mającym swój urok pilotem lokalnego samolotu osobowego. Na dodatek jeszcze wygląda na to, że w tej małej miejscowości jedna rodzina zachowuje się jakby byli prawdziwymi krewnymi Świętego Mikołaja. Na dodatek wszystko wygląda dokładnie jak „Przystanek Alaska” minus cały urok.
Poziom świątecznych elementów: 10/10 – wszystko jest świąteczne WSZYSTKO
Poziom zapracowania głównej bohaterki : 6/10 co prawda jej praca ma znaczenie ale nie ma wrednej szefowej która dzwoni do niej co pięć minut w trakcie świąt.
Krindżowa scena: Kiedy bohaterka zostaje wezwana by wyleczyła renifera ale nikt jej tego po drodze nie mówi. To takie zabawne no boki zrywać. Nikt się tego nie spodziewał
Czy bohaterka jest blondynką: TAK
Czy bohaterka jest sierotką: NIE. Oboje jej rodzice żyją. Nie mam pojęcia co tu zaszło.
Urok głównego bohatera męskiego: 4/10 totalnie nie mój typ.
Poziom słodkości: 8/10 – zwłaszcza wszystkie zwyczaje małej miejscowości na Alasce są zbyt słodkie.
Ocena ogólna: Jeśli chcecie się przekonać co by było gdyby z „Przystanku Alaska” zrobiono film świąteczny.
Operation Christmas Drop (Netflix) (po polski jako Prezenty z Nieba) – bardzo zapracowana asystentka pani kongresmen zostanie przez nią wysłana do bazy lotniczej na niewielkiej wyspie na Pacyfiku. Władze chcą zamknąć wyspę a przede wszystkim ocenić czy świąteczna operacja wysyłania mieszkańcom okolicznych wysp prezentów nie jest złym wykorzystaniem środków rządowych. W bazie okazuje się, że oczywiście wszystkim zarządza wysoki, wysportowany, dzielny pan pilot o dobrym sercu. No i oczywiście, nikt nigdy nie skorzystał z wojskowych środków (może poza tymi samolotami) a cała akcja ma na celu pomoc dla tych dobrych mieszkańców wysp na Pacyfiku.
Poziom świątecznych elementów: 5/10 akcja rozgrywa się na Pacyfiku więc jest ciepło i ładnie i wszystkie świąteczne elementy wydają się bardzo nie na miejscu.
Poziom zapracowania głównej bohaterki : 10/10 bohaterka bez wahania spędza święta z dala od domu a kiedy trzy razy nie podnosi telefonu to jej szefowa, sama przyjeżdża zmyć jej głowę.
Krindżowa scena: Kiedy bohaterka rozdaje biednym dzieciom po kolei przypadkowe rzeczy ze swojej torebki a dzieci z radością przyjmują nie tylko markery czy lusterko ale także jej szczotkę do włosów.
Czy bohaterka jest blondynką: NIE
Czy bohaterka jest sierotką: Nie, ma ojca i macochę ale jej matka umarła kilka lat wcześniej.
Urok głównego bohatera męskiego: 3/10 serduszko ma dobre, ale chemii między nim a bohaterką praktycznie nie ma
Poziom słodkości: 6/10 – ocena może się zmienić jeśli uważacie że żołnierz w świątecznej czapeczce jest słodki.
Ocena ogólna: Jeśli zawsze zastanawiało was jak wyglądałoby połączenie filmu świątecznego z folderem promocyjnym amerykańskiej armii jedynie delikatnie zabarwiona kolonialnym myśleniem to będzie to produkcja dla was.
Christmas made to order – Zapracowany architekt musi podjąć swoją rodzinę w domu, w którym chyba nigdy się nawet nie rozpakował. Na całe szczęście może wynająć usługi dziewczyny, która na co dzień ustawia dekoracje do katalogów ale jej marzeniem jest tworzyć specjalne i wyjątkowe dekorację świąteczne na zamówienia. Kiedy rodzina przyjeżdża i oczekuje atrakcji, bohater decyduje się, że jego nowo poznana dekoratorka nie tylko będzie odpowiedzialna za przygotowanie domu ale też za wszystkie rodzinne aktywności w świątecznym tygodniu. Niech nikt z was nie ma wątpliwości nim upłynie tydzień życie naszej pary zmieni się na zawsze.
Poziom świątecznych elementów: 40/10 Jeśli zamawiasz dekoracje świąteczne specjalnie dla siebie to dostaniesz takie dekoracje jakby duch świąt zwymiotował w twoim salonie
Poziom zapracowania głównej bohaterki : 11/10 bohaterka jest tak zapracowana, że mimo, że się specjalizuje w dekoracjach świątecznych sama nie jest w stanie powiesić dekoracji świątecznych w swoim domu bo nie ma na to czasu.
Krindżowa scena: Kiedy okazuje się, że w czasie śpiewania kolęd na świątecznym jarmarku że siostrzenica (a może bratanica) głównego bohatera ma piękny głos i ten zupełnie „naturalnie” chwali się nią przed wszystkimi zebranymi.
Czy bohaterka jest blondynką: Chyba nie, tzn. ma takie jasne refleksy ale to chyba farbowane.
Czy bohaterka jest sierotką : Tak, wychowała ją ciotka.
Urok głównego bohatera męskiego: 6/10 przechodzi jakąś przemianę równoległą do bohaterki a nie tylko jest idealny i uroczy sam z siebie.
Poziom słodkości: 7/10 – jednak kiedy rodzina bohatera woli spędzić święta z dziewczyną którą poznali chwilę wcześniej niż z własnym krewnym robi się nieco zbyt słodko.
Ocena ogólna: Bardzo typowy film świąteczny – nic specjalnego ale raczej nie ma tu wątków zupełnie odrzucających. Ale w sumie niewiele z tego pamiętam.
Holidate (Netflix) (po polsku: Randki na Święta)– dwójka singli przeżywa koszmarne święta – ona słucha od rodzin, że jest biedna bo nie ma nikogo, on spędza święta z rodziną przypadkowej dziewczyny, która oczekuje natychmiastowych zaręczyn. Gdy spotykają się by zwrócić nieudane świąteczne prezenty zawiązują pakt – będą się ze sobą umawiać w czasie każdego święta w nadchodzącym roku byleby tylko nie popełnić błędu – bycia samemu w świąteczny czas. Choć klamrą filmu są święta Bożego Narodzenia bohaterowie spotykają się przez cały rok. Zaskakująco przyjemne jak na produkcję nawiązującą do schematów kina świątecznego.
Poziom świątecznych elementów: 4/10 – film rozgrywa się w ciągu całego roku, więc święta i świąteczne dekoracje nie stanowią centrum produkcji.
Poziom zapracowania głównej bohaterki : 11/10 dziewczyna pracuje z domu i co prawda nie może w czasie pracy rozmawiać z matką przez Skype to jednak ma czas na własne życie i żaden szef nie dzwoni do niej w czasie Wigili.
Krindżowa scena: Świętując w czasie czwartego lipca bohater bawiąc się fajerwerkami traci palec. Palec udaje się pryszyć ale cała scena nie pasuje za bardzo do reszty.
Czy bohaterka jest blondynką: TAK
Czy bohaterka jest sierotką : Jej ojciec oczywiście nie żyje co sprawia że matka nadmiernie stara się sterować jej życiem. Bonus – rodzice bohatera są w Australii i nie chcą go widzieć nawet w święta
Urok głównego bohatera męskiego: 9/10 jest to zaskakująco atrakcyjny bohater produkcji świątecznej. Sama się dziwię że tacy są.
Poziom słodkości: 3/10 – poza jednym publicznym wyznaniem w centrum handlowym film nie jest jakoś szczególnie słodki..
Ocena ogólna: W mojej opinii – zaskakująco sprawna komedia romantyczna, w której bohaterowie mają szansę się poznać i zaprzyjaźnić zanim będą sobie wyznawać miłość.
Dash and Lily (Netflix) – tym razem mini serial a nie film. Dash pochmurny nastolatek znajduje w kultowej nowojorskiej księgarni Strand czerwony notatnik, w którym pewna nastolatka namawia go na wspólną grę. Na przestrzeni kolejnych kilku dni Dash i Lily będą poznawać siebie z pomocą notatnika, odgrywać magię świąt i mierzyć się z własnymi nastolatkowymi problemami.
Poziom świątecznych elementów: 11/10 – najbardziej świąteczna nowojorska pocztówka jaką można sobie wyobrazić. Podejrzewam, że mieszkańcy tego miasta skręcają się z przerażenia.
Poziom zapracowania głównej bohaterki : 3/10 bohaterka jest nastolatką i choć ma sporo rzeczy do zrobienia to jednak zdecydowanie nie jest zapracowana. Nie mniej zawsze może dostać szlaban od swojego surowego dziadka.
Krindżowa scena: Mam wrażenie, że potencjalnie urocza scena, w której bohater intelektualista argumentuje dlaczego Kevin w Nowym Jorku to nie jest dobry film jest nie do przełknięcia.
Czy bohaterka jest blondynką: Nie
Czy bohaterka jest sierotką : Nie ale jej rodzice wyjechali na okres świąteczny na Fidżi więc zajmuje się nią tylko jej dziadek i starszy brat. Z kolei mama głównego bohatera jest nieobecna a ojciec gdzieś się szlaja z nową dziewczyną.
Urok głównego bohatera męskiego: 2/10 jestem stara i pretensjonalni nastolatkowie, którzy wieczorami oglądają czarnobiałe francuskie filmy budzą we mnie same negatywne uczucia.
Poziom słodkości: 8/10 – wszystko się kończy słodko i świątecznie. Ale najwyższy poziom słodkości serial osiąga kiedy bohatera zostaje zaakceptowana przez żydowski klub drag.
Ocena ogólna: Miała być sympatyczna historia dla nastolatków ze świątecznym motywem ale mam wrażenie że ostatecznie wyszło niespodziewanie płasko. Punkt wyjścia jest ciekawy, obrazki piękne ale całość jakoś nie może zaskoczyć.
Tyle świątecznych filmów na razie obejrzałam w tym roku i przedstawiam wam moją pogłębioną ocenę. Netflix planuje jeszcze nie jedna świąteczną premierę do końca listopada i na początku grudnia i zapewniam was, że na pewno znajdzie się tu jakieś zbiorcze omówienie. Dlaczego oglądam te wszystkie produkcje zapytacie? Cóż, bo mogę. Nigdy nie widziałam nic złego w oglądaniu średnich czy nawet złych produkcji tak długo jak nie jest to nasza jedyna kulturalna dieta. To jak z chipsami. Czasem potzrebujemy trufli a czasem solonych chipsów. Tak długo jak nie przesadzamy jest okej.