Home Film Z grubsza człowiek czyli o „fat suit”

Z grubsza człowiek czyli o „fat suit”

autor Zwierz
Z grubsza człowiek czyli o „fat suit”

Dwa słowa. Fat suit. Kostium zakładany przez aktorów czy aktorki o standardowych wymiarach, który ma ich uczynić grubymi. Na jedną scenę, sekwencję a czasem – na cały film. Za stworzenie takiego kostiumu można dostać Oscara. Aktorzy, którzy występują w takich strojach często skarżą się na to jak źle się w nich czuli – ostatecznie muszą na siebie nałożyć kilogramy plastiku by wyglądać jak osoba otyła. Ale to nie jedyny problem z tą grubością na zamówienie.

 

Nie jest chyba dla nikogo tajemnicą, że Hollywood ma problem z grubymi ludźmi. Nie, żeby ich jakoś szczególnie nie lubili. Po prostu nie chcą ich pokazywać w filmach. Czasem oczywiście zdarzy się aktor czy aktorka którzy mimo niestandardowych rozmiarów przebiją się do pierwszego rzędu. Zwykle (choć nie zawsze!) zaczynają w komediach. Nie mniej – nie ukrywajmy – w Hollywood jest więcej osób szczupłych niż grubszych a bardzo grubych jest niewiele. Nie pomaga fakt, że role które mogliby ewentualnie zagrać często grają za nich przebrani szczupli aktorzy.

 

 

Jednocześnie jednak wciąż popularny jest motyw utraty wagi, wspomnień z grubszej przeszłości czy po prostu – motyw grubej zabawnej, czy paskudnej postaci. A ponieważ łatwiej na kogoś nałożyć fat suit niż go odchudzić to w kinie i telewizji nie raz oglądamy standardowo wyglądających aktorów wciśniętych w pogrubiający kostium. Wymieniać można długo – taki strój nosiła zarówno Courtney Cox jak i Matt LeBlanc w „Przyjaciołach”, miał go na sobie Neil Patrick Harris z „Jak poznałem Waszą matkę”, Max Greenfield w „Jess i Chłopaki”, Mila Kunis w „Różowe lata 70”. W filmach kostium taki mieli na sobie Gwyneth Paltrow, Ben Stiller, Mike Myers, Eddie Murphy, Goldie Hawn , Martin Lawrence, Tyler Perry, Alyson Hannigan, Dwayne Rock, Rayan Reynolds. Wymieniać można by dłużej ale jedno jest pewne –  przykładów jest całkiem sporo i co więcej – nic nie wygląda na to, żeby Hollywood miało się czegokolwiek nauczyć.

 

Jaki jest problem z takimi kostiumami? Pierwszy – zupełnie techniczny – niezależnie od tego jak bardzo starają się twórcy – pogrubiający kostium nie rusza się i nie wygląda jak grube ciało. Najbardziej widać to na twarzy, gdzie zwykle – na potrzeby pokazania, że osoba jest gruba „zatapia” się jej szczupłą twarz w otoczce z tłuszczu, dodając do tego koniecznie bardzo wyraźny drugi podbródek. Te twarze wyglądają niemal zawsze dziwnie i co więcej – nie odpowiadają temu jak wyglądają grubsze osoby – których twarze nie są ukryte w tłuszczu – nawet jeśli są szersze. Druga sprawa – większość bohaterów w swoich pogrubionych strojach rusza się dziwnie i nieporadnie, często wręcz karykaturalnie. Nic dziwnego, ostatecznie to nie grubi ludzie, tylko ludzie, których obciążymy gumą czy plastikiem – ciało człowieka, nawet duże jest trochę jednak bardziej giętkie, niż nawet najlepszy kostium. No i trzecia sprawa – tego typu kostiumy niemal zawsze symulują jeden rodzaj sylwetki – postaci mają karykaturalnie ogromne brzuchy, często stają się po prostu taką kulką. Tymczasem grubi ludzie niekoniecznie wszyscy reprezentują jeden styl sylwetki – często np. bardzo duży tyłek koreluje ze stosunkowo małym biustem itd.

 

 

No właśnie tu przechodzimy do kolejnej kwestii. Ponieważ w filmie i telewizji wciąż jest bardzo mało grubych ludzi, to całkiem spory procent zaczynają stanowić ludzie sztucznie pogrubieni. Tym samym – zamiast oglądać jak duzi ludzie naprawdę wyglądają oglądamy raczej ich komediowe, karykaturalne przetworzenie – które często nijak się ma do tego jak takie osoby naprawdę wyglądają, poruszają się i jakie są. Rzadko, a właściwie nigdy, postaci w fat suit są pokazywane w swoich najlepszych ubraniach, a jeśli już to po to by wyśmiać, że wydaje im się, że są  ładne (jak Monika w Przyjaciołach). Dużo jednak częściej nagłe przybranie na wadze, jest pokazywane jako objaw depresji (np. w „Ze śmiercią jej do twarzy” czy Thor w „Avengers: Endgame”) czy zapuszczenia się ( „Jak poznałem waszą matkę”). Te wszystkie postaci nie tylko nie reprezentują osób grubszych na ekranie ale też dość mocno utwierdzają przekonanie, że z tym grubym ciałem coś jest poważnie nie tak. Albo jest obrzydliwe (jak w filmie o „Austinie Powersie”) albo po prostu samo w sobie śmieszne (jak w „Jess i Chłopaki”).

 

Jednak największy problem kryje się w pewnym pomyśle jaki stoi za takim ubraniem. Otóż – dokłada się to do przekonania, że w każdej grubej osobie jest chuda osoba, tylko skryta pod kilogramami tłuszczu. Film pokazuje nam tą chudą osobę – zwykle po czasie (co ciekawe, niemal wszystkie produkcje absolutnie pomijają co bohaterowie zrobili, że schudli – zwykle ten fragment historii – ćwiczenia, diety, wyrzeczenia są pomijane w narracji jako mało interesujące) okazuje się, że to była piękna jednostka. Wiecie jak diament ukryty gdzieś w całej tej lateksowej tkance. Problem w tym, że to tak nie działa. Ot chociażby – wielu bohaterów tych produkcji drastycznie chudnie, ale nie ma to żadnego wpływu na ich skórę. Nigdzie nie ma nadmiaru, zmarszczki, czegokolwiek co by przypominało o dawnej figurze. Tymczasem – zwykle coś jednak na ciele zostaje – co nie jest samo w sobie niczym złym, po prostu – pewnym kosztem, o którym się nie mówi. Jednocześnie – bohaterowie, z nadwagą którzy schudli nigdy potem nie muszą walczyć o zachowanie sylwetki. Raz schudli i wystarczy – co jakby niekoniecznie tak działa.

 

 

Jednocześnie – co ciekawe, co pewien czas serial – czy to „Różowe lata 70” czy „Sabrina Nastoletnia Czarownica” albo nawet „Jak poznałem waszą matkę” decydują się na odcinki w których ktoś się uzależnił od ciastek, naleśników, pozwolił sobie na zmianę diety i od razu karykaturalnie tyje stając się jednostką dość paskudną. Zresztą wiele postaci w fat suit pokazywanych jest z jedzeniem (Ben Stiller, Goldie Hawn) które konsumuje w niepohamowany sposób. I ponownie – mamy tu wizję, że grube osoby właściwie nie rozstają się z jedzeniem, że cały czas żrą jak dzikie. Co więcej – że gdyby nawet szczupła osoba na chwilę przestała się pilnować to natychmiast zamieniłaby się – w przeciągu jednego serialowego odcinka – w grubasa. I że te kilogramy mogłaby stracić w następnym odcinku a właściwie pomiędzy odcinkami. Bo jak wiemy nie ma nic prostszego niż stracić nadprogramowe kilogramy.

 

Nie mniej w samą ideę fat suit wpisana jest transformacja. To ona czyni postać ciekawą – gdyby nie przekonanie, że schudnięcie jest wystarczająco ciekawym wątkiem komediowym czy w mniejszym stopniu dramatycznym – cały ten kostium nie byłby potrzebny. Filmy nie lubią pokazywać procesu chudnięcia, ale kochają dowcip polegający na tym, że ktoś kiedyś był gruby. Ewentualnie, że przez chwilę był gruby. Co jest w tym zabawnego? Chyba przede wszystkim bezpieczny dystans. Otyłość jest zabawna, jeśli na pewno nas nie dotyczy. Kiedy bohaterowie są już bezpiecznie chudzi i piękni wtedy możemy się pośmiać ze starych czasów, kiedy byli grubsi i jeszcze nie przeszli transformacji. Skoro wiemy, że historia ma happy end (schudli!) to nie ma tragedii, można się śmiać.

 

Tu należy zauważyć, że istnieje cała osobna grupa filmów, gdzie czarnoskórzy aktorzy – jak Eddie Murphy, Martin Lawrence czy Tyler Perry grają grube czarne kobiety. Jestem absolutnie pewna, że da się to wpisać w całą historię czarnoskórych mężczyzn grających postacie kobiece. Amerykańska kultura popularna niesłychanie boi się seksualności czarnych mężczyzn stąd często ich wpycha w te role gdzie są w jakiś sposób mniej niebezpieczni niemalże „wykastrowani”. Nie mniej nie mam tu wystarczająco dużo wiedzy by stwierdzić jak przyjmowane jest to przed odbiorców. Ostatecznie – jest to jednocześnie charakterystyczny element specyficznej kultury komediowej, z drugiej – wzmacnianie tego stereotypu czarnej, często pyskatej, czarnej kobiety. Ale to jest pewien dramat kultury amerykańskiej, która często pozwala walczyć z wykluczeniem (czyli przebić się czarnemu komikowi do mainstreamu) tylko jeśli po drodze wykluczy on jakąś inną grupę.

 

Nie jestem zupełnie przeciwna korzystaniu z fat suit – rozumiem, że czasem jest to potrzebne. Np. w „Mad Men” –January Jones grająca postać Betty Draper zaszła w ciążę, co zmieniło jej sylwetkę na parę miesięcy. Scenarzyści nie chcieliby w ciąży była jej bohaterka więc dopisali jej wątek walki z nadwagą (całkiem ciekawy bo pozwala zobaczyć co grubszym kobietom oferowała kultura lat 60). Kiedy Jones urodziła, przez pewien czas musiała grać w fat suit żeby dokończyć wątek. To fabularnie miało uzasadnienie – i nie było dodane tylko dlatego, że tak sobie wymyślili scenarzyści.

 

 

Tu dodam, że moim zdaniem całkiem nieźle wątek wykorzystania fat suit rozwiązano w niesamowicie kontrowersyjnym „Insatiable” gdzie bohaterka w pierwszym odcinku jest gruba a potem ktoś jej daje w twarz. Przez to dziewczyna ma zdrutowaną szczękę i chudnie. Choć ten punkt wyjścia jest dość paskudny, to potem – postać, która ma już idealną sylwetkę nadal ma problem z zajadaniem emocji, nadal jest niepewna swojego ciała (mimo, że już jest w normie) i co ważniejsze – nadal dość łatwo tyje. Choć po zwiastunie serialu pojawiło się mnóstwo protestów to na tle całości (zresztą kocham ten serial za swoją kampowość i za jedną z nielicznych autentycznych reprezentacji postaci biseksualnej) było to dużo bardziej przemyślane niż „była gruba, jest chuda, hurra”.

 

Hollywood bardzo wolno się uczy, że być może w świecie zamieszkałym przez miliardy różnych ludzi pokazywanie tylko jednego wzorca wyglądu i sylwetki nie jest najlepszym pomysłem. Sporo mówimy o kwestiach związanych z kolorem skóry, orientacją, sprawnością (wciąż nie jestem w stanie przejść do porządku dziennego nad tym jak wiele zupełnie sprawnych fizycznie osób dostaje nagrody za granie osoby z niepełnosprawnością). Wciąż jednak mamy problem by mówić o dyskryminacyjny pokazywaniu osób grubszych. Być może dlatego, że gdzieś z tył głowy wciąż mamy ten brzydki głos który podpowiada nam, że sobie na to zasłużyły. Że gdyby zdjęły ten swój tłusty kostium i stały się w końcu prawdziwą chudą sobą, zasłużyłby na swoje miejsce. Tylko, że ciało nie ma zamka błyskawicznego, i z grubych ciał się nie wychodzi. Żyje się w nich, kocha się w nich, cierpi się w nich, bawi się w nich. I szkoda, że tak rzadko można zobaczyć takie historie, bez tego śmiechu. Zobacz gruby a myśli, że mu wolno.

0 komentarz
24

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online