Home Film Jak daleko do tej Galaktyki czyli co nie wyszło Snyderowi w Rebel Moon

Jak daleko do tej Galaktyki czyli co nie wyszło Snyderowi w Rebel Moon

autor Zwierz
Jak daleko do tej Galaktyki czyli co nie wyszło Snyderowi w Rebel Moon

Seria filmów Zac­ka Sny­dera, „Rebel Moon”, której dru­ga część trafiła kil­ka dni temu na Net­flixa, jest na swój sposób fas­cynu­ją­ca. Mamy do czynienia z próbą stworzenia opowieś­ci, która będzie odpowiadać na te same potrze­by co ist­niejące już w pop­kul­tur­owej przestrzeni pro­dukc­je i światy. „Rebel Moon” to odpowiedź Sny­dera na nowe „Gwiezdne Wojny” ale też na artykułowaną przez wielu widzów potrze­bę spotka­nia się z nowym światem, nowy­mi bohat­era­mi i nową wielką opowieś­cią. Pod pewny­mi wzglę­da­mi idzie tu Sny­der tropem Camerona i jego „Avatara” – tworząc włas­ny świat, własne wiz­ualne i nar­ra­cyjne przestrze­nie. O ile jed­nak filmy Camerona, mimo fab­u­larnej pow­tarzal­noś­ci były w stanie przy­ciągnąć i zach­wycić widzów wiz­ual­nym i dopra­cow­anym pięknem Pan­do­ry, o tyle Sny­der pokazu­je, że wcale nie tak łat­wo opowiedzieć coś jeszcze raz na nowo.

 

Jak wiemy, nazy­wanie „Rebel Moon”, pode­jś­ciem Sny­dera, do „Gwiezd­nych Wojen” nie jest błę­dem. Nie tylko sam reżyser deklarował, że ma zami­ar pokazać jak ten typ his­torii wyglą­dał­by w jego inter­pre­tacji, ale też sama budowa świa­ta. Mamy więc i złe Imperi­um pod­bi­ja­jące kole­jne plan­e­ty, i niewiel­ki odd­alony od rados­nego cen­trum galak­ty­ki księżyc, na którym skry­wa się oso­ba, dużo ważniejsza dla losów świa­ta niż moż­na by przy­puszczać. Mamy też prze­myt­ników, stat­ki kos­miczne lata­jące od plan­e­ty do plan­e­ty. Jest w tym też pod­wład­ny wielkiego regen­ta, który pełni tu rolę niezwyk­le sil­nego i potężnego przy­bocznego, którego bohaterowie muszą pokon­ać zan­im pod­niosą rękę na główny czarny charak­ter opowieś­ci. Są też inteligentne i uprze­jme robo­ty, niewy­jaśniona moc uzdraw­ia­nia (choć nie dla wszys­t­kich dostęp­na). Są też rebe­lian­ci, ukry­wa­ją­cy się byli gen­er­ałowie i nawet pojaw­ią się mecze świetlne.

 

Rebel Moon — Part Two: The Scar­giv­er. (Fea­tured L‑R) Rhi­an Rees as The Queen, Cary Elwes as The King, Sofia Boutel­la as Kora and Stel­la Grace Fitzger­ald as Princess Issa in Rebel Moon — Part Two: The Scar­giv­er. Cr. Clay Enos/Netflix ©2023.

 

Sny­der nie ukry­wa też, że korzys­ta z podob­nych punk­tów odniesienia co Lucas. Co praw­da nie ma tu pustyn­nej plan­e­ty, ale też ważne są wąt­ki klasy­cznej opowieś­ci o drodze bohat­era i wyraźnie widać inspirac­je klasy­cznym west­ernem. Zwłaszcza w drugiej częś­ci nie sposób pozbyć się wraże­nia, że oglą­damy kos­miczną wari­ację na tem­at „Sied­miu wspani­ałych” a może nawet „Sied­miu Samu­ra­jów”. Mamy więc podobieństw na tyle dużo, by przy wszys­t­kich wiz­ual­nych ozdob­nikach, w których Sny­der jako reżyser się spec­jal­izu­je, mieć poczu­cie, że w sum­ie oglą­damy coś co już skądś znamy. Do tego stop­nia, że myślę, iż żołnierze z Imperi­um z Gwiezd­nych Wojen i ci z Rebel Moon mieli tego samego kraw­ca, zakochanego w nazis­tows­kich mundurach.

 

Biorąc pod uwagę, że żyje­my w kul­turze ciągłego recyk­lin­gu treś­ci, zwłaszcza w zakre­sie wysokobudże­towej kul­tu­ry pop­u­larnej, nie moż­na uznać, tych podobieństw za zarzut wystar­cza­ją­cy. Zwłaszcza, że rzeczy­wiś­cie, jest wielu fanów Gwiezd­nych Wojen, którzy chęt­nie obe­jrzeli­by tą his­torię opowiedzianą w nieco innej kon­wencji niż ta zapro­ponowano obec­nie przez Dis­neya. Sny­der, pro­ponu­je film bru­tal­niejszy, jeszcze bardziej wyład­owany akcją i co ważne – bard­zo pod­niosły. Co charak­terysty­czne dla fil­mo­grafii tego reży­sera, dow­cip pojaw­ia się rzad­ko, nato­mi­ast patos jest wple­ciony w tą opowieść od samego początku. Nie chodzi jedynie o naduży­wanie efek­tu „Slow Motion” i pod­niosłych melodii i chórów w ścieżce dźwiękowej. Wszys­tko w tym filmie, od samego początku ma stanow­ić prze­ci­wwagę dla dużo lże­jszych opowieś­ci ser­wowanych np. przez Mar­vela (tu punk­tem odniesienia byli­by np. kos­miczni „Strażni­cy Galaktyki”).

 

Rebel Moon — Part Two: The Scar­giv­er. (L‑R) Staz Nair as Tarak and Dji­mon Houn­sou as Gen­er­al Titus in Rebel Moon — Part Two: The Scar­giv­er. Cr. Clay Enos/Netflix ©2023.

 

Potenc­jal­nie to jest całkiem ciekawy pomysł, choć przy­pom­i­na mi to potknię­cie sióstr Wachows­kich, które real­izu­jąc „Intron­iza­cję Jupit­era” założyły, że wid­zowie są gotowi na coś co moż­na by nazwać „space soap opera”. A szko­da, bo ja ten film kocham, ale nie da się ukryć, że w gus­ta kry­tyków i widzów nie trafił. Wraca­jąc jed­nak do „Rebel Moon” – ponown­ie nie da się ukryć, że samo odwołanie się do pato­su, mogło­by zadzi­ałać, obec­na pop­kul­tura trak­tu­je się bard­zo niepoważnie, a część widzów tej powa­gi w his­to­ri­ach poszuku­je. Sam Syn­der mógł­by wskazać swo­je filmy z DC jako pro­dukc­je, które — ponown­ie prze­ci­w­staw­ia­jąc się lekkoś­ci i dow­cipowi Mar­vela – zebrały swo­je grono wiel­bi­cieli i fanów. Nie jest prze­cież przy­pad­kiem, że Syn­der dostał takie budże­ty od Netflixa.

 

No dobrze, sko­ro wszys­tko jest jasne i oczy­wiste i nie moż­na się czepi­ać, to dlaczego oglą­danie serii „Rebel Moon” jest trochę jak oglą­danie wypad­ku samo­chodowego w bard­zo zwol­nionym tem­pie? Bo nie da się ukryć, że są to filmy złe. Nudne, męczące i skła­ni­a­jące do szuka­nia dzi­ury w fab­ule oraz zas­tanaw­ia­nia się po co właś­ci­wie taka his­to­ria pow­stała. Co praw­da oce­ny kry­tyków są surowsze od ocen widzów i sporo jest w nich złośli­woś­ci (moim zdaniem syg­nal­izu­jącej iry­tację) to jed­nak – poza garstką widzów właś­ci­wie niko­mu się te pro­dukc­je nie podobały. Jed­nocześnie – co ważne – wyro­biły doskon­ałe wyni­ki oglą­dal­noś­ci na Net­flix, choć niekoniecznie z tych powodów, z których by plat­for­ma prag­nęła. Choć moż­na się zas­tanaw­iać czy obec­nie ma to takie znacze­nie czy upraw­iamy oglą­danie dla beki czy na poważnie? Cyfer­ki w Exelu, na które patrzą sze­fowie plat­formy będą te same).

 

Rebel Moon — Part Two: The Scar­giv­er. Dji­mon Houn­sou as Gen­er­al Titus in Rebel Moon — Part Two: The Scar­giv­er. Cr. Clay Enos/Netflix ©2023.

 

Prob­lem z fil­ma­mi Sny­dera, przy­na­jm­niej tymi dwiema odsłon­a­mi swo­jego uni­w­er­sum, które nam pokazał (a nie będzie chy­ba wielkim spoil­erem, jeśli zdradzę, że praw­ie na pewno będzie trze­cia), zasadza się na tym, że reży­sera kom­plet­nie zawodzi… umiejęt­ność tworzenia ciekaw­iej nar­racji. W jego fil­mach bohaterowie albo sku­pi­a­ją się na nad­miernej, koślawej ekspozy­cji, albo zupełnie porzu­ca ksz­tał­towanie postaci i budowanie his­torii i charak­teru bohaterów na rzecz bard­zo długich, pozbaw­ionych dialogów scen akcji, które opier­a­ją się na obrazach niekoniecznie bard­zo ory­gi­nal­nych i styl­isty­cznie ciekawych. Dosta­je­my więc ciekawy przykład pro­dukcji, które są jed­nocześnie – prze­gadane i niekoniecznie ofer­u­ją wid­zom wystar­cza­ją­co dużo infor­ma­cji i dia­logu. Gdy w drugiej częś­ci „Rebel Moon: Scar­giv­er” zaczy­na się ataku na niewiel­ki księżyc, dialo­gi znika­ją na długie min­u­ty zastą­pi­one dźwiękiem wybuchów i wysilonych odd­echów bohaterów, niekiedy okrzyków bojowych.

 

Gdy­by Sny­der zde­cy­dował się na opowieść, w której dia­log odgry­wa wyłącznie dru­go­planową rolę, moż­na by go było uznać za fil­mowego krew­ni­a­ka Den­nisa Vil­leneuve, zwolen­ni­ka przeko­na­nia, że dia­log jest w filmie pewnym nad­datkiem i wszys­tko co najważniejsze powin­no znaleźć się w obra­zie. Tylko, że w „Rebel Moon” sporo jest momen­tów, w których opowieść a właś­ci­wie prze­mowa bohaterów wychodzi na pier­wszy plan. Właś­ci­wie wszys­tkiego o ich przeszłoś­ci dowiadu­je­my się z długich frag­men­tów opowieś­ci snutej zza kadru. W drugiej częś­ci fil­mu, gen­er­ał Titus, kilkukrot­nie wygłasza wzniosłe mowy, które mają zmo­ty­wować mieszkańców plan­e­ty do obrony swoich zbiorów i swo­jej nieza­leżnoś­ci. Mamy więc momen­ty, które są wręcz zaprzecze­niem idei „pokaż zami­ast mówić” i właś­ci­wie nadra­bi­a­ją wszelkie luki w kon­strukcji świa­ta ilus­trowaną nar­racją zza kadru. Film niewiele opowia­da, za to ilus­tru­je różne opowieści.

 

Rebel Moon — Part Two: The Scar­giv­er. Michiel Huis­man as Gun­nar in Rebel Moon — Part Two: The Scar­giv­er. Cr. Net­flix © 2024.

 

Co ciekawe, tak jak pier­wszy film, właś­ci­wie ograniczał do min­i­mum nasze infor­ma­c­je o bohat­er­ach pobocznych, uniemożli­wia­jąc nam naw­iązanie z nimi relacji emocjon­al­nej – tak ważnej w kinie przy­godowym, tak dru­gi – próbu­je to nadro­bić. Ostate­cznie dosta­je­my wszys­tkie infor­ma­c­je, potrzeb­ne by postaci pol­u­bić czy zrozu­mieć, ale nie są one odpowied­nio rozłożone w his­torii, w taki sposób, żebyśmy mogli poz­nawać i naw­iązy­wać relację z bohat­era­mi na przestrzeni fabuły. W fil­mach Sny­dera są ele­men­ty, które moż­na ułożyć w prostą, ale wciąż satys­fakcjonu­jącą opowieść. Prob­lem jest ich nierówne rozmieszcze­nie w samych fil­mach. Tak jak cza­sem obser­wu­je­my napój złożony z wielu różnych skład­ników, który zaczy­na się dzielić. Coś idzie na dno, coś do góry i wiemy, że trze­ba to odpowied­nio wymieszać by nabrało właś­ci­wego smaku. Dokład­nie takie reflek­sje miałam oglą­da­jąc filmy Sny­dera – twór­cę zawodzi trzy­manie tem­pa nar­racji, odpowied­nie rozłoże­nie nar­racji i emocji. Zwłaszcza, że chęt­nie się­ga po patos, który dzi­ała w dużym stop­niu na zasadzie kon­tra­punk­tu – gdy się pojaw­ia musi być prze­ci­w­staw­ie­niem codzi­en­noś­ci i zwycza­jnoś­ci. Ten mech­a­nizm fan­tasty­cznie rozu­mie James Gunn, reżyser „Strażników Galak­ty­ki”, który bard­zo dba by było zabawnie tak dłu­go aż w końcu zabawnie już być nie może i jest pod­niośle.  Gdy jed­nak sce­ny pate­ty­czne przy­chodzą jed­na po drugiej – patos traci swój nar­ra­cyjny efekt i sta­je się karykat­u­ral­ny i męczący.

 

Sny­derowi nie poma­ga też to, że jego fil­mo­grafia sta­je się pod wzglę­dem wiz­ual­nym coraz nud­niejsza i mniej charak­terysty­cz­na. Mogę nie przepadać za „Suck­er Punch’ i rozu­mieć jak prob­lematy­czny jest poli­ty­czny przez idą­cy z „300” ale te filmy wiz­ual­nie były bard­zo „Sny­derowe”. Na pier­wszy rzut oka odróż­ni­ały się od innych pro­dukcji, co spraw­iało, że nawet jeśli fabuła cza­sem nie doma­gała, pojaw­iała się wiz­ual­na przy­jem­ność. Zaryzykowałabym, że nawet w „Super­manie” Syn­dera widać ten styl, który potem zaczął się rozmy­wać i prze­chodz­ić w przedzi­wną mieszankę nad­mi­aru CGI i pod­krę­ca­nia kolorów oraz slow motion, bez więk­szego celu. Bo widzi­cie – Sny­der wcześniej też to robił, ale dało się to osadz­ić w his­torii, miało to jak­iś autors­ki sznyt, coś jak specy­ficzne pale­ty kolorów w fil­mach Wesa Ander­sona. Obec­nie jed­nak – ma się wraże­nie, że wiele scen ma wyglą­dać ciekaw­ie czy zach­wycić widzów, ale nie ma w nich ory­gi­nal­noś­ci, ani tego autorskiego ducha, który tłu­maczył­by – dlaczego oglą­damy jeszcze raz coś co prze­cież już znamy.

Rebel Moon — Part Two: The Scar­giv­er. (L‑R) Staz Nair as Tarak and Dji­mon Houn­sou as Gen­er­al Titus in Rebel Moon — Part Two: The Scar­giv­er. Cr. Net­flix © 2024.

 

Tu trze­ba by zadać pytanie – czy Sny­der nie zrozu­mi­ał sukce­su fil­mu Lucasa, czy postanow­ił zro­bić coś zbyt bliskiego ory­gi­nałowi. Moim zdaniem paradok­sal­nie obie odpowiedzi są prawdzi­we. W „Gwiezd­nych Woj­nach” bajkowa kon­wenc­ja spraw­iła, że niedopowiedzenia w fab­ule wydały się nat­u­ral­nym ele­mentem takiej opowieś­ci. „Nowa nadzie­ja” nie mówi nam dużo więcej o świecie, poza tym, że są w nim dobrzy i źli. Wciąż jed­nak – wyczu­cie, jak opowiadać baśnie i jak wyko­rzys­tać klasy­czne tropy, poz­woliło Luca­sowi stworzyć his­torię, w której te arche­typ­iczność postaci nam nie przeszkadza. Sny­der porzu­ca­jąc bajkową kon­wencję na rzecz his­torii, która chce być poważniejsza, bardziej pate­ty­cz­na czy być może niejed­noz­nacz­na – tworzy świat, w którym nieod­powiedzenia iry­tu­ją i każą pod­ważać logikę fabuły. Jed­nocześnie – sama struk­tu­ra nie różni się na tyle od „Gwiezd­nych Wojen” byśmy poczuli, że oto sama uro­da i niez­nane hory­zon­ty świa­ta tej nowej opowieś­ci wystar­czyły jako przynę­ta i odwróce­nie naszej uwa­gi od fak­tu, że film Syn­dera jest w założe­niu nieo­ry­gi­nal­ny. I ten brak ory­gi­nal­noś­ci jest tym wyraźniejszy im bardziej twór­ca stara się pod­kreślić, że to jego opowieść.

 

Z przyglą­da­nia się tym fil­mom moż­na wyciągnąć ciekawy wniosek, że Sny­der próbu­jąc rozkrę­cić swo­ją nową włas­ną ser­ię kos­micznych opowieś­ci dobrze rozez­nał potrze­by widzów. Rzeczy­wiś­cie, jest w nas potrze­ba jakiejś nowej kos­micznej his­torii, która może dla odmi­any nie dzieje się na piaszczys­tej pustyni (mam total­nie dość piasku w fan­tastyce). Tylko, że to wcale nie jest proste. Cameron, wywal­ił się na fab­ule (nie ukry­wa­jmy, znał świat lep­sze sce­nar­iusze od Avatara) ale w pio­nie utrzy­mała go niesamowi­ta dyscy­plina tworzenia świa­ta. Sny­der, nie tylko nie jest w stanie zapro­ponować ciekawej opowieś­ci, ale też – jego fil­mowy styl jest już w tym momen­cie na tyle mało ory­gi­nal­ny i właśnie – pozbaw­iony dyscy­pliny, że wychodzą filmy, które tylko udowad­ni­a­ją, że to wcale nie jest proste opowiadać his­to­rie w odległej galaktyce.

 

Rebel Moon — Part Two: The Scar­giv­er. Sky Yang as Aris in Rebel Moon — Part Two: The Scar­giv­er. Cr. Net­flix © 2024.

 

Na koniec mam reflek­sję, że Sny­derowi udało się stworzyć rzad­ki podgatunek złego fil­mu. Jest to bowiem kine­matografia, która nawet nie bawi, nie budzi wewnętrznej potrze­by wytyka­nia błędów czy wyśmiewa­nia idio­ty­cznych zakrętów sce­nar­iusza. To filmy, które ist­nieją, ale zupełnie obok emocjon­al­nej reakcji. Mimo nad­mi­aru akcji wyda­ją się nudne, mimo nagro­madzenia ekspozy­cji, puste, mimo wielu najróżniejszych plan­et i haseł – proste i jed­nowymi­arowe. To fas­cynu­jące jak ucieka­jąc od znanych i wyko­rzys­tanych już do samego krań­ca fil­mowych franczyz, Sny­der stworzył film, który najlepiej odd­a­je zmęcze­nie fil­mowy­mi franczyza­mi, które już nic więcej nie umieją nam o sobie powiedzieć i niczego nowego  nie umieją nam pokazać.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online