No i jesteśmy po nominacjach. Jak wiadomo teraz zaczyna się okres największych targów, sporów, refleksji i poczucia, że coś poszło albo bardzo dobrze albo bardzo nie tak. Od razu powiem – będę omawiała różne kategorie korzystając z listy, która jest na stronie „Variety „więc mamy tu tytuły anglojęzyczne, robię to dla oszczędności czasu i po to by było mniej literówek. Jak zwykle staram się zaznaczyć – kto jest, kogo nie ma, co jest zaskoczeniem i komu kibicuję. Oczywiście pewnych rzeczy mogę nie zauważyć (staram się zawsze być w miarę obiektywna, ale mam swoje typy i emocje) i wtedy dopisujcie w komentarzach swoje uwagi.
Na samym początku mam kilka przemyśleń. Pierwsze – jak dobry marketing ma Amazon Studios – musicie sobie zdawać sprawę, że Amazon bardzo wcześnie wyznaczył film Aarona Sorkina „Being Ricardos” jako swojego Oscarowego faworyta. I musiała to być naprawdę dobra kampania, bo udało się zebrać trzy Oscarowe aktorskie nominacje. Co jest o tyle ciekawe, że przynajmniej moim zdaniem najlepszy w tym filmie jest scenariusz, zaś aktorsko produkcja jest porządna, ale nie najlepsza w roku. Ale moim zdaniem to dość dobrze przypomina jak bardzo można sobie pewne nominacje zaplanować i wychodzić u Akademii. Niech nam to nigdy nie umyka, gdy mówimy o Oscarach (i mówię to jako jedna z największych fanek tego wydarzenia w Polsce)
Dobra przejdźmy po kolei do nominacji – przywołuję je w kolejności w jakiej pojawiły się w spisie na stronie „Variety”
Najlepszy film:
“Belfast”
“CODA”
“Don’t Look Up”
“Drive My Car”
“Dune”
“King Richard”
“Licorice Pizza”
“Nightmare Alley”
“The Power of the Dog”
“West Side Story”
Wśród nominacji za najlepszy film najbardziej cieszy mnie oczywiście obecność „Belfastu” i „The Power of the Dog”. Nie jest też dla nikogo zaskoczeniem obecność „Diuny” czy „Licorice Pizza” – filmów, o których sporo mówiono w kontekście nominacji. Mam wrażenie, że „King Richard” w tym roku pełni funkcję filmu, który ma nam przypomnieć, że nie wszystkie historie są tylko o białych facetach. Oczywiście w zestawieniu musiało nie znaleźć „West Side Story” – film, o którym studio zdecydowało że będzie miało tą nominację zanim jeszcze w ogóle wszedł do kin. Cieszy mnie w zestawieniu japońskie „Drive My Car” – jako dowód, że jednak Akademia pozostaje wierna otwieraniu się na międzynarodową kinematografię – i bardzo dobrze. Ciekawym przypadkiem jest „Nightmare Alley” – film, który trochę przepadł w kinach, ale zyskał drugi oddech, kiedy wszedł do kin … jako produkcja czarno- biała. Jak się okazuje dobrze w tym roku być filmem bez kolorów. Ciekawie się umościła „CODA”, która choć wzrusza jest jednak remakem moim zdaniem lepszego filmu francuskiego (no ale amerykanie mają do tego słabość”). Powiem tak – jak na rok wielu miesięcy zamkniętych czy ograniczonych kin bardzo kinowe jest to zestawienie – wiele z produkcji można było obejrzeć głównie w kinach co pokazuje też chyba kierunek, o którym myśli Akademia. No i jednak należy zwrócić na jeszcze jedną rzecz uwagę „Don’t Look Up” to jedna z bardzo niewielu w ostatnich latach komedii, która się do tego zestawienia najlepszych filmów przebiła.
Kogo brakuje: Pewnie część osób dodałaby do tej listy „Encanto” – animację, w której zakochało się wiele osób. Nie ma „Being RIcardos” – które mimo nominacji aktorskich nic więcej dla siebie nie wypracowało. Osobiście trochę żałuję, że nie ma w zestawieniu „Tick Tick Boom…!” ale rozumiem, że Akademia jest w stanie obejrzeć jeden musical w ciągu roku i to nie był ten lepszy z dwóch musicali. No i wbrew refleksjom i przewidywaniom części fanów Marvela – akademia jednak nie jest w nastroju do nominowania takich filmów jak Spider-Man do wyróżnień za najlepszą produkcję minionego roku. Miliony z box office muszą wystarczyć.
Najlepsza Reżyseria
Kenneth Branagh (“Belfast”)
Ryûsuke Hamaguchi (“Drive My Car”)
Paul Thomas Anderson (“Licorice Pizza”)
Jane Campion (“The Power of the Dog”)
Steven Spielberg (“West Side Story”)
Prawda jest taka, że w tym roku Oscara powinna zdecydowanie dostać Jane Campion bo jej film jest po prostu najlepszy w tym zestawieniu. Plus to jest jakiś skandal, że Jane Campion nie ma Oscara za reżyserię (jest pierwszą kobietą, w historii która dostała drugą nominację). Oczywiście jest pytanie czy Akademia jest w stanie rok po roku nagrodzić kobietę w tej kategorii. Nie ukrywam, że cieszy mnie nominacja dla Branagha za jego najlepszy film od lat. Branagh pewnie nagrody nie dostanie za to pewnie przejdzie do historii jako osoba nominowana w największej ilości różnych kategorii – niekoniecznie z wygraną. Wielką radość wzbudziła we mnie nominacja dla Ryûsuke Hamaguchi – ponownie ze względu na otwieranie się Akademii na twórców z całego świata – dla mnie to jest przyszłość Oscarów i moim zdaniem bez tego daleko nie zajdą. Obecność w zestawieniu Paula Thomasa Andersona nie dziwi – to niemal jest ten reżyser, który za co by się nie wziął to jest to warte nominowania. Nawet jeśli nie zawsze lubię jego filmy to zawsze jestem pod wrażeniem ich reżyserii. Na koniec muszę stwierdzić, że nie jestem jakoś szczególnie zachwycona nominacją dla Spielberga – zabijcie mnie, ale moim zdaniem reżyseria jego wersji „West Side Story” była prawna, ale bez błysku i bez naprawdę dobrego pomysłu co z tym musicalem zrobić. Moim zdaniem spokojnie znalazłoby się tu miejsce dla kogo innego.
Kogo brakuje: przy całej mojej niechęci do pewnych aspektów Diuny – moim zdaniem jednak Denis Villeneuve, może się czuć nieco pominięty. Diuna to film nominowany w tylu kategoriach, że można byłoby się skłonić do refleksji, że ktoś kto go reżyserował wiedział co robi. Moje własne serduszko dorzuciłoby do listy nominowanych także Maggie Gyllenhaal z jej fenomenalnym debiutem w „Córce” ale wiem, że to byłoby za dużo nominować debiutującą reżyserkę i aktorkę w jednym. Nawet ja za bardzo na to nie liczyłam. Podobnie jak moim zdaniem Lin Manuel-Miranda mógłby dostać wyróżnieni (bo nie nagrodę) za „Tick Tick Boom…!” ale rozumiem, że co za dużo to nie zdrowo i Akademia może mieć go już powoli dosyć.
Aktor w roli pierwszoplanowej:
Javier Bardem (“Being the Ricardos”)
Benedict Cumberbatch (“The Power of the Dog”)
Andrew Garfield (“Tick, Tick … Boom!”)
Will Smith (“King Richard”)
Denzel Washington (“The Tragedy of Macbeth”)
Jak pisałam – obecność Bardema na tej liście traktuje jako dowód, że nominacje Oscarowe można sobie wychodzić. Z resztą – jak ktoś zwrócił uwagę – to lista, na której nie ma nikogo wcześniej nie nominowanego, co pokazuje, że w tym roku jest bezpiecznie a nawet nieco konserwatywnie. Ten rok pozostawia mnie z rozdartym sercem, bo z jednej strony – nie mam wątpliwości że Benedict Cumberbatch powinien dostać Oscara za swoją rolę w „The Power of the Dog” (to bez wątpienia najlepsza jego rola od bardzo dawna), a z drugiej – mogliście dostrzec, że moje serce bije ostatnio mocniej dla Andrew Garfielda. Nie mam jednak wątpliwości, że on tu jest trochę na doczepkę – trochę w imię uznania, że rzeczywiście mało kto potrafi się tak dobrze nauczyć śpiewać w krótkim czasie. Obecność Willa Smitha na liście nie dziwi – mam poczucie, że Smith bardzo chciałby w końcu dostać Oscara, a że cieszy się sporą sympatią i jest w biznesie od dawna to może za „King Richard” nagrodę dostanie. Natomiast obecność Denzela budzi we mnie mieszane uczucia. Nieźle gra w „Makbecie” – Szekspir nie sprawia mu trudności, ale tyle lepiej grał w najróżniejszych innych produkcjach, że aż chciałoby się zapytać czy na pewno to jest ten film…
Kogo brakuje: Nie jestem osobą która by płakała widząc brak nominacji dla Leonardo DiCprio ale pewnie część osób będzie lekko zaskoczona tym, że jednak nie znalazł się na liście nominowanych. Moim zdaniem Akademia nie dała się tu zwieść jego okularkom i jednak nie nominowała go za bardzo średnią rolę w „Don’t Look Up”. Warto jednak zwrócić uwagę, że lista nominowanych aktorów pokrywa się 1:1 z listą aktorów nominowanych do SAG – biorąc pod uwagę, że to ta sama grupa głosuje tu i tu (członkowie aktorskiego związku zawodowego to większość aktorskiego wydziału Akademii) to nie za bardzo można się było spodziewać drastycznie różnych nominacji. Ja postanowiłam sobie, że w tym roku każdego zwycięzcę powitam z otwartym sercem, choć gdyby wygrał Benedict szampan smakowałby najsłodziej.
Aktorka w roli pierwszoplanowej:
Jessica Chastain (“The Eyes of Tammy Faye”)
Olivia Colman (“The Lost Daughter”)
Penélope Cruz (“Parallel Mothers”)
Nicole Kidman (“Being the Ricardos”)
Kristen Stewart (“Spencer”)
Kiedy wyczytano nazwisko Olivii Colman odetchnęłam z ulgą, bo trzeba powiedzieć – jej występ aktorski był naprawdę fantastyczny – jeśli będziecie mieli szansę iść na „Córkę” to bardzo polecam, bo to jest naprawdę aktorskie złoto to co Colman tam robi. Nieco zaskoczyła mnie w zestawieniu Jessica Chastain bo „Oczy Tammy Faye” to film głęboko niedoskonały – z drugiej strony wiem, że to jej ukochany projekt i cieszę się, że zaowocował nominacją. Jak pisałam – dla mnie nominacja dla Nicole Kidman to przede wszystkim coś co Amazon Studio sobie wychodziło. Nie mówię, że to zła rola, ale ponownie – nie była to rola wybitna zwłaszcza na tle innych osiągnięć aktorki. Wiem natomiast, że kilka korków od szampana odpalono dziś po informacji o nominacji dla Kristen Stewart za rolę Lady Diany w „Spencer”. Sam film widzów podzielił, ale wszyscy niemal jednogłośnie przyznali, że Akademia nie powinna przeoczyć tej coraz ciekawszej kariery Start i jej naprawdę dobrej roli. Oscara raczej z tego nie będzie, ale radość jest. Nominację za rolę u Almodovara dostała Penelope Cruz co nie dziwi, bo hiszpański reżyser ma klucz do całego spektrum jej aktorskiego talentu. Ponownie cieszy, że nominacja idzie poza Hollywood – im szersze te sieci jakie zarzucają akademicy tym lepiej. Na koniec – ciekawa rzecz – mamy małżeńską nominację, bo Penelope Cruz i Javier Bardem to małżeństwo. Musi u nich być dziś miłe południe (jeśli są w Stanach, bo jak siedzą w Hiszpanii to popołudnie).
Kogo brakuje: Ta lista wręcz krzyczy „A GDZIE GAGA?!” – wydaje się jednak, że dwa razy nie udało się wejść do tej samej narracji o wielkim talencie i aktorskim poświęceniu Gagi. I żeby było jasne – uważam, że jej rola w „Domu Gucci” jest niezła, ale jednocześnie narracja jest ważniejsza od faktów. A mam wrażenie, że trochę przeszarżowano i ostatecznie, Akademia wydaje się być bardziej kampanią Gagi znużona niż zaintrygowana. Aktorce nic nie ubędzie a może aktorskiego Oscara dostanie za występ w lepszym filmie, bo nie ukrywajmy – ta produkcja Ridleya Scotta najlepszą nie była. Gdybym nie widziała „Makbeta” pytałabym się też o nominację dla Frances McDormand ale widziałam tego nowego Makbeta i juanie pytam. Pozostałe aktorki których nie uwzględniono niekoniecznie znajdowały się na tej krótkiej liście, po której spodziewano się nominacji. Na pewno będzie natomiast przedmiotem dyskusji że nie znalazła się tu żadna czarna aktorka co staje się powoli schematem Akademii (jeden rok jest różnorodność a potem nagle znika).
Aktor w roli drugoplanowej:
Ciarán Hinds (“Belfast”)
Troy Kotsur (“CODA”)
Jesse Plemons (“The Power of the Dog”)
J.K. Simmons (“Being the Ricardos”)
Kodi Smit-McPhee (“The Power of the Dog”)
O tym, że któryś aktor z „Belfastu” nominację dostanie mówiło się od dawna, ale nie było do końca pewne który. Ostatecznie dostał Ciarán Hinds który rzeczywiście zagrał absolutnie fantastyczną rolę – zresztą taką która jest mu wręcz pisana, bo głęboko zakorzeniona w jego północno irlandzkiej tożsamości. Pewnym zaskoczeniem pewnie jest dla wielu pojawienie się Troya Kostura z „CODA” na tej liście – mam wrażenie, że nie był tu faworytem. Aż dwóch aktorów z „The Power of the Dog” dostało wyróżnienie – to że na liście znajdzie się Kodi Smit-McPhee było od dłuższego czasu prawie pewne – właściwie od początku sezonu nagród wydawał się tu jednym. faworytów. Pewnym zaskoczeniem może być natomiast Jesse Plemons (ponownie mamy nominowane małżeństwo, bo Kirsten Dunst też ma nominację!) który zagrał doskonale, ale chyba takim faworytem do nominacji nie był. Jak już wiecie jestem nieco cięta na nominacje dla aktorów z „Being Ricardos” ale jeśli już bym kogoś nominowała to chyba J.K Simmons byłby tu na czele potencjalnych kandydatów.
Kogo brakuje: Pewnie część fanów włoskiego akcentu Jareda Leto jest zasmuconych, że nie dostał nominacji za „Dom Gucci”, część osób spodziewała się że może np. Bradley Cooper dostanie nominację za rolę w „Licorice Pizza”. Trzeba jednak przyznać, że ta kategoria jest zwykle dość otwarta – tu co ciekawe jest dość blisko nominacji do BAFT które w tym roku poszły w zupełnie inną stronę niż nominacje do Oscarów czy Globów czy SAG. Osobiście uważam ze zdecydowanie nagrodę powinien dostać Kodi Smit-McPhee ale mam wrażenie, że Akademia ma poważne problemy by nagradzać młodych aktorów. Choć gdyby wygrał Ciaran nie byłoby mi absolutnie przykro.
Aktorka w roli drugoplanowej:
Jessie Buckley (“The Lost Daughter”)
Ariana DeBose (“West Side Story”)
Judi Dench (“Belfast”
Kirsten Dunst (“The Power of the Dog”)
Aunjanue Ellis (“King Richard”)
Przyznam szczerze – jest coś symptomatycznego w tym, że nikogo nie dziwi, że „West Side Story” zginęło tylko jedną nominację i jest to nominacja dla Ariany DeBose – na jej roli Anity trzyma się bowiem całe współczesne „West Side Story” – gdyby dostała Oscara byłby to przykład, że jeśli Rita Moreno nie może dostać nagrody to zawsze znajdzie się nagroda dla aktorki idącej jej śladem. Osobiście jestem zdania, że DeBose powinna dostać nagrodę za podtrzymywanie jedną ręką całej wielkiej produkcji. Cieszy nominacja dla Jessie Buckley za „Córkę” bo jej rola jest świetna i doskonale zgrana z tym co pokazuje na ekranie Colman. Nomiancję dla Judi Dench traktuję z kolei jako wyraz olbrzymiej słabości Akademii wobec brytyjskiej aktorki. Judi w „Belfaciście” jest bardzo dobra, ale jedocześnie – gdyby jej miejsce na tej liście zajęła inna aktorka nie byłaby to zbrodnia. Strasznie mnie cieszy, że nominowano Kirsten Dunst za „The Power of the Dog” bo na jej delikatnym i zniuansowanym występie opiera się znaczna część dynamiki tego filmu. Bez dobrej roli Dunst nie zrozumielibyśmy pozostałych bohaterów. Na koniec pewnym zaskoczeniem jest pewnie Aunjanue Ellis za rolę w „King Richard” ale raczej dlatego, że traktujemy ją drugoplanowo choć spokojnie można byłoby uznać jej rolę za absolutnie kluczową.
Kogo brakuje: Wydaje mi się, że trochę wszyscy spodziewali się, że nominację dostanie Caitríona Balfe za „Belfast” – nie mówię że Dench ukradła jej nominację ale po prostu – wszystko wskazywało, że to aktorka grająca matkę bohatera zostanie dostrzeżona. Część osób może też spytać, gdzie jest Ruth Negga z jej rolą w „Passing” ale mam wrażenie, że po prostu ten film zupełnie nie miał kampanii promocyjnej w Stanach – i chyba niekoniecznie jest tam postrzegany tak samo jak w Wielkiej Brytanii. Wciąż jednak niezależnie od nominacji wydaje się, że tu bardzo mocna jest pozycja DeBose.
Scenariusz Adaptowany:
“CODA,” Siân Heder
“Drive My Car,” Ryûsuke Hamaguchi, Takamasa Oe
“Dune,” Jon Spaihts, Denis Villeneuve, Eric Roth
“The Lost Daughter,” Maggie Gyllenhaal
“The Power of the Dog,” Jane Campion
Tu ciekawostka – mimo, że BAFTY w tym roku poszły w inną stronę niż Oscary ta kategoria jest identyczna w przypadku obu nagród. Jak pisałam – „CODA” to adaptacja francuskiego filmu, ale nominacja nie dziwi. Scenariusz zaadaptowany przez Siân Heder dość powszechnie uznano za bardzo dobry. Ponownie cieszy obecność scenariusza japońskiego – bo to jest jedyna przyszłość Akademii – otworzyć się na inne kraje i kinematografie i przywrócić międzynarodowe znaczenie nagrody. Cieszy, że „Diuna” jednak została doceniona też w innych kategoriach niż techniczne – coś co było przez lata stałą dla dużych filmów z motywami SF. Na koniec dwie reżyserki/ scenarzystki. Dla mnie w tej rywalizacji wygrywa Maggie Gyllenhaal której pomysł na „Córkę” jest fantastyczny. Nie mówię, że „The Power of the Dog” jest słabe, ale chyba Campion wygrywa reżyserią. Tu zwracam uwagę na coś co będzie się nam powtarzało w kategoriach scenariuszowy, czyli – coś co osobiście nazywam „śmiercią scenarzysty” – coraz więcej scenariuszy to dzieła reżyserów i reżyserek – jakby coraz mniej nominacji mamy dla osób, które napisały scenariusz, ale nie wzięły kamery do ręki.
Kogo brakuje: To dobre pytanie – bo w sumie pewnie – wiele scenariuszy można byłoby dopisać, ale mam wrażenie, że jak rzadko – nie ma głosów żeby kogoś aż tak bardzo brakowało. Choć ponownie – czasem w przypadku tych niekoniecznie aktorskich nominacji dopiero na schodach przypominamy sobie, że przecież tyle jeszcze było do nominowania. Tu można się zastanawiać czy np. Fakt, że nie ma „West Side Story” nie jest dla twórców pewnym zaskoczeniem. Mam wrażenie, że część osób spodziewała się może nominacji dla „Cyrano”.
Scenariusz Oryginalny:
“Belfast,” Kenneth Branagh
“Don’t Look Up,” Adam McKay, David Sirota
“King Richard,” Zach Baylin
“Licorice Pizza,” Paul Thomas Anderson
“The Worst Person in the World,” Eskil Vogt, Joachim Troer
Ponownie mamy świat, gdzie reżyserzy zaznaczają mocno swoją obecność jako scenarzyści. Co więcej, mamy dwa mocno biograficzne scenariusze – Branagh w „Belfaście” opowiada o swoim dzieciństwie, Paul Thomas Anderson też wspomina choć chyba o pół kroku mniej personalnie. Adam McKay może być dumny, że swoją przygnębiającą komedią trochę ratuje ten gatunek w oczach Akademii, za to Zach Baylin nawet bez nominacji ma już fuchę pisania trzeciej części Creeda więc nie zginie. Cieszy też nominacja dla „The Worst Person in the World” bo rozgaszczają się nieamerykańskie produkcje w kolejnych kategoriach czyniąc to wszystko jeszcze ciekawszym.
Kogo brakuje: Ponownie – wszystko zależy od naszych osobistych preferencji – na pewno do jutra przypomni się nam całe mnóstwo tytułów które wyróżnić należało.
Zdjęcia:
“Dune,” Greig Fraser
“Nightmare Alley,” Dan Laustsen
“The Power of the Dog,” Ari Wegner
“The Tragedy of Macbeth,” Bruno Delbonnel
“West Side Story,” Janusz Kamiński
Meldujemy, że wśród nominowanych byli Polacy. Janusz Kamiński znów dostał nominację – tym razem za zdjęcia do „West Side Story”. Mnie bardziej cieszy, że do tego męskiego klubu znów wchodzi kobieta i to ze sporymi szansami na nagrodę bo zdjęcia Ari Wegner do „The Power of the Dog” są zachwycające. Ale to w tym roku niezwykle silna kategoria – przy wszystkich moich wątpliwościach co do „Makbeta” Bruno Delbbonnel robi tam cuda niesamowite z czernią i bielą, Greig Fraser wyrzuca z butów zdjęciami w „Diunie” a Dan Laustsen robi cudowny nastrój w „NIghtmare Alley” – naprawdę mocna ta kategoria i też pełna autorskiego podejścia do zdjęć
Kogo brakuje: W innym roku powiedziałabym, że Haris Zambarloukos mógłby się spodziewać nominacji za „Belfast” ale chyba w tym roku wyczerpano pulę na czarno białe zdjęcia. Z resztą jest taka mocna konkurencja, że mam wrażenie, że naprawdę bardzo trudno byłoby podważyć jakiekolwiek miejsce na tej liście.
Film Animowany:
“Encanto”
“Flee”
“Luca”
“The Mitchells vs. the Machines”
“Raya and the Last Dragon”
Tegoroczne zestawienie filmów w kategorii „Najlepsza Animowana Produkcja” pokazuje największy problem tej kategorii, która stawia sposób stworzenia filmu nad jego gatunkiem i tematyką. Nie mam pojęcia jak porównać radosne Disnejowskie „Encanto” z dokumentalnym duńskim „Flee”. Jednocześnie mamy aż trzy filmy Disney/Pixar w rywalizacji co pokazuje absolutną dominację w tej kategorii. Sama mam poczucie, że „Encanto” to trochę pewniak, nawet jeśli bardzo podobał mi się „Luca” a “The Mitchells vs. the Machines” przypomniało mi jak niesamowite są obecnie animacje spod szyldu Sony. Ale tu chyba coraz bardziej mamy poczucie, że czasem są takie lata gdzie rywalizacja to odpowiedź na pytanie – „Za jaki film Disney dostanie nagrodę”
Kogo brakuje: Pojawiły się głosy, że jeśli już zwracać uwagę na animację i przyjęcie filmu to miejsce dość powszechnie zignorowanej Rayli powinna zająć nieco cieplej przyjęta produkcja jaką jest „Sing 2”. Sama nie mam zdani, bo nie widziałam ani jednego ani drugiego filmu poza tym i tak wygra „Encanto” bo każdy Akademik który ma dziecko czy wnuczę od tygodni nuci, że nie rozmawia o Bruno
Kostiumy:
“Cruella”
“Cyrano”
“Dune”
“Nightmare Alley”
“West Side Story”
Jedną z najciekawszych rzeczy w tym zestawieniu jest fakt, że dopiero tu wychodzi nam „Cyrano” – film o którym się sporo mówiło ale totalnie przepadł. Inna sprawa, że np. Cruella ma tu swoje miejsce od dawna i nikt jej nie ruszył – wiadomo, że będzie miała nominację za kostiumy i niewiele więcej. Ponownie mamy Diunę – co nie dziwi, bo to bardzo spójna i przemyślana wizja tego jak ma wyglądać moda w tym świecie. Nie mniej mam wrażenie, że największe szanse może tu mieć „West Side Story” bo jest to film który bardzo próbuje nas przekonać że odkrył pewne rzeczy na nowo w zakresie kostiumów.
Kogo brakuje: To chyba dobry moment by zwrócić uwagę, że wielkie NIC dostał „French Dispatch” Wesa Andersona – tymczasem właśnie w tych zakresach – strojów, muzyki czy dekoracji pewnie się trochę spodziewano, że może wskoczyć na listę.
Ścieżka Dźwiękowa:
“Don’t Look Up,” Nicholas Britell
“Dune,” Hans Zimmer
“Encanto,” Germaine Franco
“Parallel Mothers,” Alberto Iglesias
“The Power of the Dog,” Jonny Greenwood
Dwa słowa – DUDY W KOSMOSIE. Sorry nie będę się więcej nabijać z nominacji dla Zimmera, który pewnie jest blisko nagrody. Co ciekawe – jak rzadko nie jest nominowany Desplat mimo, że oczywiście napisał muzykę do filmu Wesa Andersona. W ogóle w tym roku jest ciekawie, bo np. „West Side Story” nie może mieć nominacji za muzykę podobnie jak „Tick Tick Boom…!” Toż to przekleństwo, że filmy w których muzyka liczy się najbardziej tu nie mają nic do zebrania.
Kog brakuje: Powtórzymy, Desplat ten człowiek, który czasem zbiera kilka nominacji rocznie nie ma nominacji. Szok i niedowierzanie.
Dźwięk:
“Belfast”
“Dune”
“No Time to Die”
“The Power of the Dog”
“West Side Story”
Czy ja się na tym znam? Nie, nie znam się na dźwięku w kinie, ale gdybym miała coś powiedzieć to w „Diunie” słyszałam wszystko nawet za bardzo za to w „Belfaście” miałam poczucie niesamowitej gry tym dźwiękiem. Czy jednak jestem wam w stanie powiedzieć rzetelnie, gdzie wyszło najlepiej? Nie i nawet nie będę udawać. Natomiast jeśli miałabym powiedzieć kogo brakuje to zwracam uwagę, że to zwykle jest kategoria, w której jest dużo kina przygodowego i super bohaterskiego a w tym roku jesteśmy w tych nominacjach dużo bliżej nominacji za najlepszy film.
Piosenka:
“Be Alive” (“King Richard”), Beyoncé Knowles-Carter, Dixson
“Dos Oruguitas” (“Encanto”), Lin-Manuel Miranda
“Down to Joy” (“Belfast”), Van Morrison
“No Time to Die” (“No Time to Die”), Billie Eilish, Finneas O’Connell
“Somehow You Do” (“Four Good Days”), Diane Warren
Mam wrażenie, że już ustaliliśmy raz na zawsze, że nagrodę w tej kategorii dostanie Billie Eilish i tylko czekaliśmy, kiedy to będzie oficjalnie. Ale tak serio to nie wiem, czy wiecie, że gdyby Linowi udało się dostać nagrodę za piosenkę do „Encanto” (tą wystawioną przez producentów – ewidentnie nie przewidzieli siły Bruno) to jest o krok bliżej do bycia tzw. EGOTem czyli zdobywcą Emmy Grammy Oscara i Tony.
Film dokumentalny:
“Ascension”
“Attica”
“Flee”
“Summer of Soul (…Or, When The Revolution Could Not Be Televised)”
“Writing With Fire”
W tym roku mam wrażenie, że głosy krytyków oddano dość powszechnie na “Summer of Soul (…Or, When The Revolution Could Not Be Televised)” okrzykując produkcję jedną z lepszych w ogóle w tym roku – niekoniecznie nawet wśród filmów dokumentalnych. Osobiście widziałam za mało filmów z tej listy. Trzeba jednak przyznać, że tematycznie nominowane w tym roku dokumenty są niesłychanie blisko tego co dzieje się na świecie – do kwestii uchodźców, przez pytanie o przyszłość chińskiego społeczeństwa, po dziennikarstwo w Indiach. Jakby widać, że dokumentaliści spoglądają na nasz świat i zadają pytania o rzeczy które są i były a które mogą nam podpowiedzieć jaki jest kierunek na przyszłość.
Montaż:
“Don’t Look Up”
“Dune”
“King Richard”
“The Power of the Dog”
“Tick, Tick … Boom!”
Czy wiecie, że jeszcze do niedawna żaden film, który chciał wygrać nagrodę za najlepszą produkcję nie zrobił tego bez nagrody za najlepszy montaż. Jeśli kierować się dalej tą zasadą to „Dane” jest bliżej Oscara za najlepszy film niż „West Side Story”. Mnie osobiście bardzo cieszy obecność na liście “Tick, Tick … Boom!” bo uważam że wyróżnienie za montaż to jedno z najważniejszych jakie jest a ten film zdecydowanie na nie zasłużył. Natomiast obecność na liście „The Power of the Dog” moim zdaniem jest wyraźnym znakiem, że jesteśmy ponownie bliżej zwycięstwa w kategorii „najlepszy film”
Kogo brakuje” Ja bym na tej liście widziała „Belfast” ale może już mi się ćmi od tego jak bardzo mi się ten film podobał.
Najlepszy film międzynarodowy:
“Drive My Car” (Japan)
“Flee” (Denmark)
“The Hand of God” (Italy)
“Lunana: A Yak in the Classroom” (Bhutan)
“The Worst Person in the World” (Norway)
Wydaje mi się, że po tym co widzieliśmy nominacja dla “Drive My Car” , “The Worst Person in the World” i “Flee” to była oczywistość. Wydaje się, że największe szanse ma „Drive My Car” bo musiało skusić wielu członków Akademii, skoro znalazło się w kategorii „Najlepszy film”. Ale… Największą radość budzi nominacja dla “Lunana: A Yak in the Classroom” – czyli filmu z Bhutanu. Tak małe kinematografie rzadko dostają nominację a to bardzo ważne z punktu widzenia promowania mniejszych kinematografii na świecie.
Kogo brakuje: TItane. Zwycięski film z Cannes nie porwał Akademii. Co jest ciekawe, biorąc pod uwagę ile tam jest nawiązań do amerykańskiego kina. Kto wie, może jednak kobiety zachodzące w ciąże z samochodami to trochę za dużo dla Akademii. Wiele osób ma też poczucie, że pewniakiem był Irański „Hero” – ostatecznie to film za którym stoi Asghar Farhadi reżyser który zbiera nominacje bez większego trudu. No ale najwyraźniej w tym roku Akadrmia poszła w trochę innym kierunku.
Charakteryzacja:
“Coming 2 America”
“Cruella”
“Dune”
“The Eyes of Tammy Faye”
“House of Gucci”
Lubię tą kategorię, ponieważ w niej mogą się pojawić produkcje, które nigdy w żadnym innym przypadku nie pojawiły się na Oscarowych listach. Na przykład “Coming 2 America” – film, który pewnie nigdy nie pojawiłby się w innym kontekście wśród nominacji. Sama jestem zaintrygowana, że pojawiły się tu nominacje za transformacje aktorów w “The Eyes of Tammy Faye” czy “House of Gucci” ale nie za transformację Nicole Kidman w „Being Ricardos”. Natomiast ponownie – tu uważam, że specjaliści wiedzą lepiej ode mnie kto zasłużył, bo czasem są rzeczy w tych elementach charakteryzacji których ja po prostu nie widzę.
Scenografia:
“Dune”
“Nightmare Alley”
“The Power of the Dog”
“The Tragedy of Macbeth”
“West Side Story”
Tu właściwie nie ma większego zaskoczenia – osobiście mam wrażenie, że to jest niesłychanie mocno obsadzona kategoria – w każdym z tych filmów scenografia odgrywa kluczową rolę. Osobiście jestem trochę rozdarta – scenografia to jeden z najlepszych elementów „West Side Story” ale też – absolutne mistrzostwo w „Makbecie” a gdyby iść już w inną stronę – jest to też coś fantastycznego w „Diunie”. Na sam koniec „Nightmare Alley” jak wiele filmów Del Toro opiera się na fantastycznej budowie świata.
Kogo brakuje: Pewnie Cyrano – film historyczny zwykle się załapuje na nominację w tej kategorii. Nie ma też filmu Andersona, mimo że jak każdy film Andersona robi wrażenie wykreowanym światem. Ale chyba się trochę Akademii znudziło jeszcze więcej tego samego.
Efekty specjalne:
“Dune”
“Free Guy”
“No Time to Die”
“Shang-Chi and the Legend of the Ten Rings”
“Spider-Man: No Way Home”
Och a więc to tu są te wszystkie filmy które w tym roku zarobiły na wszystkie inne… Ok to jest moja odrobina złośliwości ale przyznajcie – tyle osób wieszczyło nominację za najlepszy film dla “Spider-Man: No Way Home” że znalezienie tego filmu w jednej – dość oczywistej kategorii, trochę bawi a jednocześnie pokazuje (bo jest tu też “Shang-Chi and the Legend of the Ten Rings” ) gdzie Akademia widzi miejsce filmów Marvela. Czy mam z tym problem? Niekoniecznie, bo jednak ostatecznie – Akademia chce trochę gusta kształtować a niekoniecznie za nimi podążać. Co powiedziawszy – podejrzewam, że tu największe szanse ma Diuna – która się z tego miejsca zdecydowanie wyrwała.
Jak widzicie nie omówiłam filmów krótkometrażowych, bo ich po prostu nie widziałam i nie mogłabym wam nic zaoferować poza odnotowaniem nominacji. Natomiast musicie wiedzieć, że za najlepszy film krótkometrażowy jest nominowana „Sukienka” czyli polska produkcja. Oczywiście niesamowicie to cieszy, bo ponownie – nominacje dla polskich filmowców pojawiają się regularnie potwierdzając, ile mamy w Polsce talentów które rozkwitają nawet jeśli nie zawsze mamy największe budżety.
Jakie są te nominacje? Im dłużej na nie patrzę tym bardziej mi się podobają ale może dlatego, że nominowany do wielu nagród film Jane Campion należy do moich ulubionych z zeszłego roku no i do tego Kenneth Branagh ma trzy szanse by zdobyć w końcu swojego Oscara więc wiecie – to jest dla mnie ważne. Jednocześnie – mam wrażenie, że ten rok mimo większego międzynarodowego otwarcia pokazuje, że Akademia ma rację zachęcając do poszerzenia różnorodności narracji bo wciąż – nie jesteśmy w stanie utrzymać takiej sytuacji gdzie ta różnorodność jest stała a nie waha się drastycznie z roku na rok. No ale zobaczymy czy zmiany zaproponowane w JEDNEJ kategorii przez Akademię tak wiele zmienią.
Zwycięzców poznamy w nocy w marcu. Mam nadzieję, że to będzie ekscytujący wieczór.