Home Film To właśnie ten film czyli zwierz przygląda się nowej świeckiej tradycji

To właśnie ten film czyli zwierz przygląda się nowej świeckiej tradycji

autor Zwierz

 

Hej

 

Zwierz należy do elitarnej grupy milionów osób, które przed świętami oglądają To Właśnie Miłość.  To właściwie, taka nowa świecka tradycja, którą ludzie podjęli zupełnie naturalnie jakieś 8 lat temu kiedy film pojawił się po raz pierwszy na DVD. Co chwila, różni znajomi zwierza oświadczają, że jeszcze tylko obejrzą film i już będą w świątecznym nastroju. Wiek nie ma znaczenia, płeć – teoretyczni przeważają kobiety, ale nie stanowią 100% oglądającej populacji. To właśnie miłość stało się czymś w rodzaju „Last Christmas”, które puszczone za wcześnie denerwuje ale kiedy wyczeka się ten odpowiedni moment przed świętami staje się tym idealnym kulturalnym dodatkiem, który wprowadza nas w odpowiedni nastrój.  Zwierz który zorientował się, że nigdy nie miał okazji filmu zrecenzować (wspominał o nim nie raz ale nigdy nie pochylił się nad niewątpliwym fenomenem dłużej) bo nie miał jeszcze wtedy bloga, postanowił się zastanowić dlaczego akurat To właśnie miłość od kilku lat jest filmem na który  mnóstwo osób ma ochotę co roku (Oczywiste spoilery).

 

 

 Ponieważ film nie jest nie znany zwierz wrzuca raczej gify ze scen które lubi nie koniecznie ilustrujące opisywane punkty. Wszystkie znalazł na tumblr.


Zacząć trzeba chyba od końca. Otóż sukces To właśnie miłość skłonił Amerykanów ale i Polaków (zwierz już recenzował Listy do M) do próby nakręcenia czegoś podobnego. Amerykańskie próby – Walentynki i Nowy Rok okazały się wyjątkowo nie trafionymi produkcjami. Mimo, że autorzy filmu zastosowali się do wszystkich zasad :reżyser znany z produkcji innego romantycznego filmu, który odniósł sukces w poprzedniej dekadzie, gwiazdorska obsada, świąteczny dzień, wiele wątków w tym nie wszystkie kończące się dobrze, ładna ścieżka dźwiękowa. Co zawiodło? Przede wszystkim tamtym produkcjom brakowało świeżości, po drugie za bardzo było widać, że amerykanie strasznie chcą powtórzyć sukces To właśnie miłość. Jednak im dłużej zwierz się nad tym zastanawia tym częściej dochodzi do wniosku, że tak naprawdę problem polega na tym, że przy odtwarzaniu formuły na tą idealną komedię romantyczną na świąteczny sezon gdzieś zgubiono sporo ważnych elementów. Oto więc zwierz postanowił podpowiedzieć innym twórcom, co takiego jest we właśnie miłość  czego u nich zabrakło:

 

 

 Zwierz uwielbia reżysera za tak dobrze mu znaną niechęć do szkolnych jasełek

 

Smutno, wesoło, smutno, smutno – większość bazujących na pomyśle wielowątkowej historii o miłości filmów rozumie, że jeden wątek musi być jakby nieco mniej cukierkowy, ktoś kogoś rzuca, coś nie wychodzi itp.  Kwestia polega na tym że u Richarda Curtisa wątków wcale nie wesołych właściwie jest więcej i to co zaskakuje jeśli weźmiemy pod uwagę, że to komedia, są to raczej wątki dość przygnębiające. Bohaterka, która nie może mieć normalnego prywatnego życia ponieważ odbiera telefony od chorego psychicznie brata (co ważne scenariusz podkreśla, że nie ma tu żadnej nadziei na poprawę i że nic się z tym nie da zrobić), facet zakochany po uszy w żonie najlepszego przyjaciela (w ostatniej scenie na lotnisku kiedy pojawia się tuż za nimi rozumiemy, że jeszcze daleka droga zanim opuści go to uczucie), kobieta której małżeństwo już nigdy nie będzie takie samo kiedy dowiaduje się o zdradzie męża (czy ostatnia scena na lotnisku kiedy Emma Thompson mówi powracającemu z delegacji mężowi że idą do domu, nie jest jednym z najlepszych przykładów jak można oddać całą tragedię postaci w sposobie jaki wymawia się jedno słowo). Z filmu wyleciał wątek dyrektorki szkoły, której żona umiera w domu na raka ale obie nadal wyglądają na całkiem zadowolone z życia, które mają. Jest natomiast bohater, któremu umarła żona i obowiązkowy pogrzeb. Innymi słowy w filmie jest zdecydowanie więcej smutnych elementów niż jedno złamane serce czy nie udana randka. Jednocześnie w przeciwieństwie do amerykańskich produkcji Curtis cofa się przed emocjonalnym szantażem w postaci ostatniego dnia życia itp.  Wręcz przeciwnie smutek w filmie jest taki codzienny jakby na stałe przyrośnięty do faktu, że się żyje (jedna z ukochanych scen zwierza to ta w której Emma Thompson przerywa rozmowę z przyjacielem któremu właśnie umarła żona bo ma coś do roboty. Rozumiemy, że to nie pierwszy telefon a i z tragedią życie toczy się dalej)

 

 Czy tylko zwierz ma wrażenie, że gdyby więcej osób dawało takie rady komedie romantyczne kończyłby się szybciej

 W większości komedii owe komplikacje o których mówi bohater da się rozwiązać do końca filmu. Ale w Love Actually część z problemów pozostaje nie rozwiązywalna


Tygodnie nie dni – większość filmów bazujących na pomyśle To właśnie miłość pragnie upchnąć wszystkie wątki w jednym dniu. Oznacza to, że poza  niesamowitymi przygodami w ramach jakiegoś związku większość bohaterów musi się albo zakochiwać od pierwszego wejrzenia albo korelacja słońca i księżyca sprawia że akurat tego dnia mamy do czynienia z jakimś przełomowym momentem w ich życiu. To z kolei czyni filmy pełnymi niesamowitych splotów wydarzeń, oraz nie pozostawia miejsca na jakikolwiek rozwój postaci. To właśnie miłość dzieje się na przestrzeni pięciu tygodni przed świętami. Nie jest to dużo ale wystarczająco by np. bohater grany przez Colina Firtha mógł się zakochać w swojej portugalskiej gosposi z którą nie zamienił ani słowa, albo byśmy uwierzyli, że grany przez Alana Rickmana  bohater dał się uwieść młodej pracownicy.  Poza tym film paradoksalnie nie celebruje samego dnia świąt ale okres przed świąteczny który skłania do myślenia o innych. Oczywiście wielki finał rozgrywa się w święta ale co warto zauważyć właściwie nie ma w nim klasycznych rodzinnych obrazków przy choince z otwieraniem prezentów. Film bawi się nastrojem przedświątecznym ale laurkę wystawia miłości nie świętom jako takim.

 

 Zwierza zawsze „bawiło”, że jedna z najromantyczniejszych zdaniem internautów scen w filmie (najwięcej z niej zdjęć i gifów) jest jednocześnie sceną w której wyznanie miłości niczego zmienić nie może.


 

Nie trzeba mieć tuzina aktorów trzeba mieć tuzin ról –  wszyscy szybko załapali, że duża obsada pełna gwiazd to coś co może zagwarantować spore przychody kasowe. Ale mało który film realizowany według tego pomysłu zadbał by aktorzy mieli co grać. Tymczasem w filmie Curtisa nawet niewielkie role okazują się dawać aktorom pole do popisu. Wszystko dlatego, że wydaje się, że film Curtisa powstał w odwrotnej kolejności. Większość filmów tworzonych wokół wielu wątków powstaje z pomysłów, które nie uniosłyby własnego filmu. Tu mamy do czynienia z kilkoma pomysłami, które z całą pewnością mogłyby osiągnąć sukces jako osobne produkcje – premier zakochujący się od pierwszego wejrzenia w dziewczynie z cateringu, pisarz który porzucony przez ukochaną zamyka się we francuskiej willi gdzie powoli zakochuje się w portugalskojęzycznej gosposi, stary rockmen próbujący dotrzeć na szczyty list przebojów z ostatnim świątecznym hitem,  facet beznadziejnie zakochany w prześlicznej dziewczynie najlepszego kumpla. Prawda jest taka, że z tych historii da się zrobić osobny film – może nie koniecznie tak dobry czy zabawny ale to niezły punkt wyjścia. Tymczasem w historii z których składa się większość filmów składankowych nie da się zrobić nawet etiudy. Zwierz musi wam z resztą powiedzieć, że czasem jest zły że Curtis nakręcił ten jeden film zamiast trzech innych. Ważne jest też – skoro przy rolach jesteśmy – wiązanie ze sobą wątków. Otóż chodzi o to by wątki nie były ze sobą zbytnio powiązane ale także by nie rozsypywały się zbyt luźno. Jeśli są za bardzo powiązane po prostu nie da się uwierzyć, że wszystko spotyka wszystkich w tym samym momencie, jeśli są za luźno wtedy cały pomysł na taką powiązaną narrację bierze w łeb.

 

 

 

 Zwierz jest przerażony tym jak wielu twórców zapomina że komedia romantyczna MUSI być śmieszna

 

Musi być śmiesznie – to chyba największy zarzut jaki zwierz ma wobec produkcji wzorujących się na To właśnie miłość. Nie są śmieszne. To znaczy są śmieszne tak jak śmieszne są komedie romantyczne, co zakłada ograniczoną umiarkowaną ilość komizmu. Tymczasem w To właśnie miłość sa właściwie całe wątki oparte wyłącznie na dowcipie (para aktorów statystujących nago do scen w filmie – oboje chorobliwie wręcz nie śmiali) lub też skonstruowane tak by więcej w nich było scen śmiesznych niż jakichkolwiek innych (wątek rockmana i jego występu w różnych programach jest jednym z ulubionych zwierza), nawet tam gdzie teoretycznie ma być bardziej romantycznie jak w wątku premiera dostajemy sporą dawkę zupełnie surrealistycznego śmiechu kiedy Hugh Grant jako premier tańczy sobie  po całej siedzibie głowy rządu. No i do tego mamy jeszcze niesamowitą scenę pakowania prezentów przez Rowana Atkinsona, która spokojnie mogłaby być zupełnie osobnym filmikiem, który i tak by bawił. Widzicie zwierz ma wrażenie że co raz więcej jest komedii romantycznych w których zapomina się o tym niesamowicie ważnym elemencie komediowym, który czyni wszelkie romanse znośnymi (jednocześnie nie musi być dzięki temu tak strasznie cukierkowo).

 

 Zwierz uwielbia to, że w filmie Londyn który jest tłem większości opowieści jest żywy i różnorodny zaś finał toczy się z dala od centrum miasta.

 


Mój film, moje miasto – zwierz zawsze ze smutkiem przyjmuje fakt, że nie wszystkie filmy dzieją się w Londynie ale z drugiej strony musi powiedzieć, że efekt, który zwierz chce opisać można jak mniema osiągnąć poza stolicą Anglii. Chodzi o to, że film poza epizodami w Marsylii i w USA (które z resztą jest jednym z najpiękniejszych stereotypowych obrazów USA jakie zwierz zna z kinematografii) dzieje się w Londynie. Ale właśnie – bardzo się w tym Londynie dzieje – zwierz, który co prawda był w stolicy Anglii tylko dwa razy poznaje niektóre miejsca, zwłaszcza nadbrzeża, ulice (choć nigdy nie widział ich z dekoracjami) czy może ogólniej rodzaj zabudowy w niektórych scenach.  Po prostu zwierz ma wrażenie, że o ile np. w New Year’s Eve strasznie dużo bohaterowie mówili o tym jak to wspaniale spędzić sylwestra w najwspanialszym mieście na świecie o tyle w To właśnie Miłość po prostu w niezwykle malowniczym przed świętami Londynie po prostu mieszkają. Zwierz musi wam z resztą powiedzieć, że to jest jeden z powodów dla których zwierz  szczególnie film lubi – zawsze kiedy go ogląda ma ochotę się spakować i pojechać do Londynu. To znaczy zwierz zawsze ma ochotę pojechać do Londynu ale po To właśnie miłość jakby trochę bardziej.

 

 

 Rowan Atkinson pojawia się w filmie na dwie sceny. Jest zabawniejszy niż nie jedna komedia. Cała.


Obsadę, obsadę, królestwo za obsadę – amerykańskie odpowiedniki To właśnie miłość mają zasadę pewnego masowego werbunku aktorów – osiemnaście gwiazd w dużych i małych rolach, młodzi, uznani, bardzo uznani, nagrodzeni, starsi, no wszyscy – tylko, że w ostatecznym rozrachunku zawsze lądujemy z całą gromadą ludzi, którzy wyglądają jak Hollywoodzkie gwiazdy i błyskają tym onieśmielającym uśmiechem zębów bielszych niż śnieg. Zwierz nie sugeruje absolutnie że obsada To właśnie miłość jest brzydka. Ale jest jakby bardziej zróżnicowana.  Oczywiście to przywilej angielskiej kinematografii że u nich część aktorów przy okazji wygląda jak zwykli ludzie (najlepszy przykład to grający przeciętnego anglika Martin Feeeman) ale akurat w tym przypadku zwierz uważa, że owa różnorodność  działa tylko na korzyść filmu. Zwierz jakoś bardziej jest w stanie uwierzyć w miłosne perypetie tej zbieraniny niż w perypetie zbieraniny, w której role tej brzydkiej i zaniedbanej powierza się np. Michelle Pfeiffer (ma okulary więc nie zauważycie, że jest piękna). Zresztą zwierz lubi fakt, że w filmie biedna bohaterka grana przez Laurę Linney która raczej nie wyróżnia się oszałamiającą urodą (jest aktorką więc nie jest brzydka ale to nie piękność) „dostaje” do pary absolutnie pięknego bohatera granego przez Rodrigo Santoro – zwierz uważa że zestawianie niezbyt pięknej kobiety z bardzo pięknym mężczyzną (zwierz nie chce dyskutować urody aktora tylko stawia to stwierdzenie że swojej blogerskiej wysokości) zdarza się w kinie rzadziej niż wszystkie związki między rasowe. Trzeba z resztą koniecznie zaznaczyć, że wygląd obsady to kwestia właściwie drugoplanowa. Pierwszo planowa jest taka, ze wszyscy potrafią absolutnie wspaniale grać, zarówno komicznie jak i dramatycznie oraz przechodzić od jednego nastroju do drugiego w przeciągu sekundy. Zdaniem zwierza w filmie właściwie nie ma złych ról ani wątków które by odstawały od innych (to strasznie równy film).  I to właśnie jest cudowne w tym filmie, że mamy obok siebie znakomitą rolę Billa Nighy który jest prześmieszny i Emmę Thompson, która płacze w samotności w swoim pokoju dostarczając jednej z najsmutniejszych scen w teoretycznie pogodnym filmie, jakie zwierz kiedykolwiek widział.

 

 Jeśli nie masz dobrej obsady nie uda ci się zrobić dobrego filmu, zwłaszcza jeśli potrzebujesz tuzina aktorów.


Love is all around – w filmie jest zaskakująco dużo miłości nie romantycznej. Wspomniany rockman który ma chyba najsympatyczniejszą scenę ze swoim managerem (jak to jest zagrane), ojczym który pomaga beznadziejnie zakochanemu pasierbowi zdobyć dziewczynę, siostra gotowa poświęcić prawie wszystko dla brata – miłość jest rozumiana szeroko co daje (zgodnie z zapowiedzią) poczucie, że rzeczywiście można się na nią natknąć wszędzie. No i nie pozostawia kogoś komu w życiu romantycznym nie wychodzi z nie miłą refleksją że patrzy na innych, którzy miłość znajdują na ulicy a on romantycznie sam. Bo film przekonuje, że miłość oznacza też przywiązanie nie koniecznie poryw serca. Przy czym pomysł by miejscem w którym ową miłość się okazuje, w którym jest jej jak najwięcej było lotnisko jest absolutnie genialny. Zwierz nie wie do jakiego stopnia Curtis dał się ponieść duchowi politycznej walki, ale jeśli ktoś czynił coś na rzecz odczarowania przestrzeni lotniska po jedenastym września to ten film z całą pewnością należałby zapisać do pierwszej dziesiątki. Zwierz bardzo lubi  końcowy montaż wzruszających powitań na lotniskach, który służy za puentę nie mającą nic wspólnego ze świętami co też warto zapamiętać . Innymi słowy zwierz po obejrzeniu filmu ma wrażenie, że jednak mimo wszystko jest on po coś – z resztą sam reżyser narzekał, że nie udało mu się wprowadzić dwóch wątków które miały się dziać w Afryce. pomysł był taki abyśmy poznali losy postaci, przedstawionych na plakatach misji charytatywnych. Pomysł cudowny i zwierz do dziś żałuje, że w filmie nie znalazła się scena gdzie dwie przygięte do ziemi przez snop chrustu afrykańskie kobiety idą  i plotkują o swoich mężach. To by rzeczywiście idealnie spięło wszystkie wątki. Zresztą z filmu wycięto prawie pół godziny gotowych scen.

 

 Zwierz uwielbia fakt, że część pomysłów spokojnie nadałby się na osobne produkcje.

 

Jak więc widzicie podrobić To właśnie miłość nie jest prosto. W sumie jeszcze nikomu się  nie udało. Zaś sam zwierz mógł nareszcie napisać całą notkę o filmie, który na pewno by zrecenzował gdyby powstał on po założeniu bloga. I  tu za ten wpis „winić” należy ninedin, która wczoraj u siebie recenzowała Dumę i Uprzedzenie sprzed kilku lat. Zwierz stwierdził bowiem wtedy, że skoro jest idealny czas na napisanie o jakimś filmie i skoro zwierz ma straszną ochotę to w sumie dlaczego by nie wsiąść w popkulturalne TARDIS i nie cofnąć się w czasie. Zwłaszcza, że nie ulega wątpliwości – co zwierz zaznaczył we wstępie, że popularność To właśnie miłość jest pewnym popkulturalnym fenomenem. Nawet jeśli „Cztery Wesela i Pogrzeb ” są zabawniejsze i bardziej angielskie to nie ogląda się ich tak regularnie i z takim oddaniem jak debiut reżyserski Richarda Curtisa. Po prostu udało się stworzyć idealny film na idealną porę roku a jednocześnie stworzyć zupełnie nie głupią opowieść o tym, że świat pełen jest przeróżnych komplikacji ale nie oznacza to, że należy tracić wiarę w miłość. Prawdę powiedziawszy zwierz zupełnie się nie dziwi, że ludzie oglądają to co roku.

 

 Pierwsza scena filmu, jakieś trzy minuty trwania projekcji. dokładnie w tym miejscu 90% widowni jest zakochana w produkcji.

 

Ps: Zwierz wie, że część osób programowo nie lubi filmu bo jest zbyt popularny. Ale zwierz wie też że część osób nie słucha Mozarta bo jest zbyt popularny. Nie żeby film był jak Mozart ale zwierz nie uważa popularności za cokolwiek ważącego na jego sympatii.??

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online