Home Ogólnie Najprostszy sposób by znaleźć aktora, to go poszukać czyli kiedy ostatnim razem stałeś na scenie?

Najprostszy sposób by znaleźć aktora, to go poszukać czyli kiedy ostatnim razem stałeś na scenie?

autor Zwierz

 

Hej

Zwierz musi wam przyznać, że nad niektórymi wpisami bardzo długo rozmyśla a pomysły na inne przychodzą mu do głowy w trakcie mycia zębów. Musi być coś takiego w tej monotonnej czynności co przestawia mózg zwierza z jedynej myśli „już zaraz będzie można iść spać” na nie dające zasnąć popkulturalne rozważania (dlatego zwierz się nie wysypia!). No i wczoraj właśnie wczoraj w czasie szorowania jedynek zwierz złapał się na pewnej myśli. Wszyscy narzekamy na to, że polskich dobrych aktorów jest jak na lekarstwo. Rzeczywiście, naszym kinem rządzi kilka nazwisk z których co raz częściej dobrze mówimy przede wszystkim o aktorach z starszego pokolenia, i wciąż wzdychamy do przeszłości. Jednak zwierz zadał sobie pytanie – skąd właściwie mają się wsiąść dobrzy aktorzy?

Zacznijmy od tego, że zwierz ujawnił wam dość niedawno swoją pasję do czytania aktorskich biografii i autobiografii. Zwierz jak zwykle interesuje się tam czasami przed sławą, pierwszym przełomem, pierwszą ważną rolą. I wszędzie pojawia się jeden wspólny element. Przyszli wielcy aktorzy, nawet znakomicie wyedukowani potem mistrzowie sceny zaczynali w lokalnych czy szkolnych teatrach. Pierwsze role w wystawianych na dodatkowych zajęciach musicalach, w teatrzykach, które wystawiały jedno przedstawienie rocznie czy w poważnych teatrach młodzieżowych, które mają sceny, dekoracje, reżyserów, bilety, programy i prawdziwe sezony. Wielu z nich właśnie wtedy podjęła decyzję o dalszej karierze, albo została przez kogoś wyłowiona spośród dziesiątków mniej utalentowanych dzieciaków. A nawet jeśli takie występy nie wiązały się bezpośrednio z podjęciem decyzji o grze aktorskiej to dawały przynajmniej podstawę by rozważyć taką wizję. Nawet ci, którzy nie zainteresowali się aktorstwem  w szkole podstawowej czy średniej mieli szanse na studiach (choć trzeba przyznać, że częściej w collageach). Historia zachodniego aktorstwa jest pełna jest też historii studentów, którym do zaliczenia roku potrzebne były jeszcze jakieś zajęcia i trafili na kurs teatralny, albo takich ,którzy zdecydowali się na te zajęcia uczęszczać obok poważnych zajęć, dla przyjemności czy ze wskazania wykładowcy. Albo tych, którzy swoją karierę rozpoczęli od kabaretów i teatrów studenckich teoretycznie nie mających nic wspólnego z poważnym aktorstwem ale w istocie będących trampoliną do kariery. Przy czym we wszystkich tych przypadkach granie nie wiązało się od razu z wyborem kariery aktorskiej – wręcz przeciwnie istniało jako odskocznia od wybranego toku studiów czy przebiegu nauki.

<!–[if !supportLineBreakNewLine]–>
<!–[endif]–>

  Spróbujmy przełożyć to na realia polskie. Zacznijmy od tych teatrów szkolnych i amatorskich dla dzieci. Zwierz chodził do szkoły w której była scena. Przez trzy lata odbył się tam jeden spektakl jednej z klas. Klasa miała nauczycielkę z zapałem która jednak nie rozszerzyła kółka na całą szkołę. Drugi raz odbył się tam festiwal teatralny – każda klasa miała coś przedstawić. Zwierz doskonale to pamięta bo  sam ten festiwal wymyślił kiedy jeszcze do szkoły chodził. PO prostu nie mieściło mu się w głowie, że jest scena z której nikt nie korzystał (a to była taka porządna scena z kulisami i miejscem na dekoracje). Zwierz wie, że ten festiwal teatralny jest tam nadal. Z resztą brat zwierza, który chodził później do tej szkoły nie tylko raportował o żywotności festiwalu teatralnego (z lekkim brakiem entuzjazmu) a także o istnieniu kółka teatralnego (nie mniej nie przywoływał z pamięci by kiedykolwiek cokolwiek ono wystawiło, co jest jednym z bardzo częstych objawów większości kółek teatralnych). No właśnie problem polega na tym, że to był pierwszy i ostatni raz kiedy zwierz w swojej edukacji szkolnej spotkał się z jakimikolwiek zajęciami związanymi z aktorstwem. Co prawda brał udział (ba grał główną rolę!) w przedstawieniu w czasie obozu harcerskiego, a nawet występował w dwóch przedstawieniach na obozach karate (jedno w całości przeniósł z resztą później do swojej szkoły co uświadomiło zwierzowi, że pewnie nigdy nie zostałby aktorem ale strasznie chciałby być reżyserem). Nie mniej to tyle. Oczywiście zwierz wie, że w Warszawie są ogniska dla dzieci pragnących chodzić na zajęcia z aktorstwa ale jest ich niewiele. W każdym razie nie wystarczająco dużo by wyłowić z całej rzeszy młodych ludzi nie tylko tych, którzy chcą grać ale też, tych którzy chcą grać ale zupełnie o tym nie wiedzą. Innymi słowy odpadamy już na tym zupełnie pierwszym etapie i co więcej – o czym zwierz tu wspomina aby nie zapomnieć – odpadają tu też uczniowie czy właściwie młodzież wykazująca się innymi talentami – ta która potrafiłaby reżyserować, robić dekoracje czy szyć kostiumy. I w sumie nie trudno powiedzieć dlaczego. Taki jest już u nas trend, że zdolności artystyczne cenimy w drugim rzędzie za akademickimi. Ze szkół wyrzuca się plastykę i muzykę (choć trudno stwierdzić, dlaczego uznaje się, że umiejętność rysunku czy przyjemność śpiewania nie stanowią części wykształcenia) więc trudno się dziwić, że nie ma czasu ani nawet specjalnej ochoty zachęcać dzieci do grania. Nawet wtedy kiedy wszyscy zdają sobie sprawę, że granie nie jest jedynie przepustką do kariery ale także doskonałym ćwiczeniem dla wszystkich nieśmiałych, jąkających się i tych którzy nie mogą sobie znaleźć miejsca w świecie przedmiotów akademickich. Kiedy słucha się części aktorów to niesłychanie często opowiadają, że grali bo byli nieśmiali, bo ktoś zalecił to jako dobry sposób walki z  lękiem przed publicznymi wystąpieniami czy jąkaniem się. Jest też całkiem spora grupa aktorów, dla których teatr stanowił w szkole ucieczkę przed przykrym faktem, że nie idzie im na matematyce. Innymi słowy nie dopuszczamy do siebie myśli, że być może jest w edukacji miejsce na zajęcia, które nie koniecznie da się potem łatwo rozliczyć. Bo z aktorstwa piątek stawiać się nie da podobnie jak nie da się stawiać ocen ze śpiewania. Ale czy oznacza to od razu, że nie należy włączyć tego do programu nauczania?

Ale zostawmy na razie z boku kwestie teatralnych kółek w szkołach czy gigantycznej reformy szkolnictwa, która mogłaby zaprowadzić edukację na jakiekolwiek tory ogólności. Można przecież wysunąć teorię, że nie tworzą one nikogo więcej tylko grupę sfrustrowanych teatralnych amatorów.  Przejdźmy teraz na studia. W ramach studiów oferuje się teraz co raz więcej dziwnych zajęć. Można właściwie uczyć się wszystkiego tak długo jak długo siedzi się w sali wykładowej i robi notatki. Filozofia a coaching (jak zwierz nie cierpi tego słowa) doczekała się nawet własnej specjalizacji, zaś na zajęciach z wf można spokojnie opanować podstawy tańca towarzyskiego (o ile się ma partnera płci przeciwnej). Ale wciąż nie znajdziemy w przebogatej ofercie zajęć dla studentów niczego co rozwijałoby zdolności inne niż akademickie. A przecież czy w ramach zajęć z tzw. „odchamiaczy”, które wyrabia się jedynie dla punktów nie warto zrobić by jednych plastycznych czy teatralnych. Założenie, że nie są to prawdziwe zajęcia przenosi nas do świata gdzie wykształcenie człowieka sprowadza się jedynie do ilości odsiedzianych w ławkach godzin. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że zwierz ma na myśli przede wszystkim zajęcia dodatkowe wyrabiane przez studentów jedynie po to by zgadzała się liczba ECTS. Czy byłoby o tyle gorzej gdyby część studentów w ramach tych zajęć nauczyła się pracy w grupie i koncentracji nad projektem oraz odpowiedzialności za całą grupę – umiejętności, których uczy właśnie gra w teatrze? Zwierz jak przez mgłę pamięta, że na jednej z prywatnych uczelni brat zwierza miał zajęcia plastyczne gdzie po prostu się rysowało i wspominał je z dużym sentymentem co nie dziwi, bo posiada on część tego talentu zwierzowi przez los poskąpioną czyli potrafi narysować cokolwiek (zwierz niczego nie potrafi narysować)

Oczywiście są teatry studenckie, choć przecież ich lwią część stanowią teatry przy uczelniach aktorskich. Z resztą zwierz mimo, że jest absolutnie pewien, że jego uczelnia (czyli szacowny Uniwersytet Warszawski) ma własny teatr to nigdy w czasie kariery studenckiej nie natrafił na ani jeden jego spektakl czy nawet ogłoszenie o spektaklu.  Poza tym teatr studencki kojarzy się w Polsce nie z aktywnością, którą podejmuje się dla zabawy, czy z ciekawości ale z czymś dla pasjonatów, którzy nie tylko wystawiają sztuki ale siedzą przez długie godziny i paląc papierosy rozmawiają o tyn czy lepszy był ostatni spektakl Lupy czy Warlikowskiego. Właściwie z oddolnej studenckiej inicjatywy powstają jedynie grupy kabaretowe, których żywot trwa mniej więcej tak długo jak długo członkowie grupy nie zaczną pisać pracy rocznej lub magisterskiej. Ewentualnie w przypadku sukcesu, tak długo jak długo udaje się utrzymać pozór, że wszystkim członkom grupy warto coś za występ zapłacić.

Przy czym warto zauważyć, że odbija się tu pewien sposób myślenia o grze aktorskiej obecny w całej naszej kulturze. Amatorskie teatry dla ludzi dorosłych gdzie prawnik zrzuciwszy garnitur wyżywa się na scenie udając kogoś kim nie jest praktyczne nie istnieją. Od czasu do czasu pojawia się jakaś tego typu inicjatywa ale powiedzmy sobie szczerze najczęściej w większych miastach i najczęściej napędzana siłą młodych ludzi. A nawet wtedy uważany jest taki teatr za fanaberię, która może w życiu może co najwyżej zaszkodzić Nie ma u nas popularnej w anglosaskiej kulturze tradycji grania w teatrach amatorskich całych rodzin, których członkowie może wcale nie myślą o wielkiej karierze ale znajdują przyjemność w grze. Zwierz nie twierdzi, że założenie sieci amatorskich teatrów powiększyłoby pulę naszych świetnych aktorów ale zastanówmy się przez chwilę na tym jak wygląda sytuacja. Z jednej strony mamy wykształconych w przeróżnych szkołach aktorów z porządnym zapleczem technicznym (tu zwierz ma pytanie, które go od wieków nurtuje – dlaczego na pierwszych latach studiów aktorskich nie wolno grać?), z drugiej  masę naturszczyków, często wyrośnięte dziecięce gwiazdy, które ktoś przyprowadził na casting gdy miały kilka lat i nikt przez cały ten czas między dziecięctwem a dorosłością udało im się znajdować kolejne role.  Ci świetnie wykształceni niejednokrotnie gubią się przed kamerą (albo pojawiają się przed nią za późno – kiedy uciekło im już sporo dobrych ról), ci niewykształceni gubią się w teatrze a i przed kamerą radzą sobie w kratkę, bo np. brakuje im odpowiedniej emisji głosu czy podstawowego warsztatu (diamenty się zdarzają ale większość nawet niezłych aktorów bez wykształcenia potrzebuje jakiejś obróbki). Tak to prawda, do szkół teatralnych i filmowych w całej Polsce zdają tysiące osób. Ale ile z nich naprawdę wie co to granie? Nawet nie z pierwszej ręki, jedynie z pozycji widza ale nie siedzącego na widowni a stojącego za kulisami przyglądając się jak ojciec przez chwilę udaje że jest znów młody, lub podziwiając kostiumy, które szył w niedzielne popołudnia wraz ze zniechęconym rodzeństwem. Ile osób tak naprawdę zdając do szkół aktorskich wie na co się pisze, ale ile pociąga jedynie wizja sławy i wizja tego co to znaczy być aktorem. Przyglądając się obecnemu traktowaniu gry aktorskiej w Polsce zwierz ma dziwne przeczucie, że tych, którzy wiedzą na co się piszą prawie nie ma. Albo co gorsza należą do tego gatunku osób, które chodziły na ognisko teatralne i są przekonane, że grać można tylko zawodowo albo w ogóle.

Widzicie chyba to co zwierz naprawdę chce napisać to, że przyjmujemy za oczywiste, że grać na skrzypcach trzeba zacząć wcześnie, ci którzy piszą mogą z ręką na sercu powiedzieć, że już będąc dziećmi składali kartkę A4 na pół i udawali, że to książka.  Jednak te czynności można ćwiczyć w samotności a w przypadku pisania ćwiczenia dają owoce później niż wcześniej. Z graniem jest jednak trochę jak ze sportem drużynowym. Trudno odkryć talent do piłki nożnej indywidualnie, w miejscowości gdzie nie ma boisk i są trzy piłki. Potrzebne są do tego odpowiednie przestrzenie, grupa innych ludzi i ktoś kto umie oddzielić tych, którzy mają talent od tych, którzy talentu nie mają.  Tymczasem my zachowujemy się trochę tak jakby momentem na odkrywanie aktorskiego talentu było dopiero przejście z liceum na studia, chwila w której delikwent staje przed komisją przyjmującą do przeróżnych akademii. Tym samym tracimy gdzieś po drodze całe mnóstwo znakomitych nigdy nie odkrytych aktorów, którzy jak już zwierz wcześniej pisał nie wiedzą, że chcą grać w związku z tym komisja nigdy ich nie zobaczy.  Być może dlatego, zwierz ma dziwne wrażenie, że od pewnego czasu niemal wszyscy aktorzy są jak spod jednej sztancy – jak jeden typ osób, że brakuje wśród nich właśnie tego typu, aktorskich osobowości, które nie chcą grać a muszą.  Możecie tu oczywiście zarzucić, że myślenie zwierza ma zasadniczą wadę bo im więcej zajęć teatralnych (obowiązkowych lub nie) tym więcej przekonanych o swoim talencie kompletnych beztalenci, ludzi którzy nawet rolę drzewa potrafią zagrać źle. Tak to prawda, to pewna cena jaką trzeba byłoby za to zapłacić. Ale czy tacy ludzie nie płacą jej teraz na egzaminach do szkól aktorskich, na których pojawiają się rok w rok by usłyszeć ciągle tą samą diagnozę?

Patrząc na całą sprawę okiem laika (serio wszystko co zwierz napisał musicie wziąć w nawias faktu, że zwierz rozważa z perspektywy widza a nie kogoś w świat kina czy teatru zaangażowanego) trudno pojąć skąd w narodzie takie przekonanie, że talent aktorski sam wypłynie i trzeba tylko poczekać. Otóż tak nie ma. Talent, talentem ale podlewać go trzeba i to hojnie i to nawet wtedy kiedy wydaje się to mało opłacalne. Zwierz nigdy nie zapomni kiedy z mało znaczącym kółkiem teatralnym wystąpił na scenie Teatru Komedia (przed przychylną publicznością), co na zawsze przekonało go, że choć do bycia aktorem się nie nadaje, to doskonale czuje się na scenie. Gdyby zwierz miał talent pewnie wtedy podjąłby jakąś życiową decyzję, którą trudno podjąć siedząc na widowni gdy człowiek nie jest sobie w stanie wyobrazić jakie to cudowne uczucie być na deskach teatru. Zwierz z resztą musi powiedzieć, że sam stanowi dobry przykład, że talenty nawet te pomniejsze trzeba łowić. No bo gdyby jego nauczyciel nie kazał całej klasie napisać wiersza w pierwszej klasie liceum (zwierz napisał wiersz sobie i większości klasy bo nie chciał być jedynym który oddał pracę domową) to zwierz nie zastanawiałby się teraz czy mu prześlą nagrodę z ogólnopolskiego konkursu jeśli nie może się po nią osobiście stawić. A przecież talent zwierza nawet nie jest taki wielki ale przed szkolnym zadaniem zwierz nigdy niczego wierszowanego nie napisał, bo uznawał, że to głupie. Innymi słowy, by już nie rozwlekać, zwierzowi marzy się sytuacja kiedy uświadomimy sobie, że aby znaleźć dobrych aktorów trzeba ich najpierw poszukać, albo przynajmniej stworzyć miejsce, w których można się ich spodziewać. Kto wie może wtedy okazać się, że wcale  nie jest o nich tak trudno.

Ps: He, he zwierz chciał napisać krótki wpis.??

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online