Hej
Kurczę od czasu kiedy zwierz przeczytał książkę Kominika o prowadzeniu bloga jak na złość robi wszystko na przekór. Nie nic sobie nie wymyślił po prostu tak wyszło. I dziś wbrew wszystkim radom postanowił zaprezentować wam pierwszy (zwierz ma w głowie jeszcze co najmniej jeden) w historii zwierza wpis, który jest kooperacją. Widzicie od dłuższego czasu zwierz czuje spory dyskomfort spowodowany całkowitą nieobecnością tematyki gier komputerowych na blogu, który mieni się popkulturalny. Widzicie, zwierz jest na tyle mądry by wiedzieć, że gry komputerowe to być może największych wytwór współczesnej popkultury jeśli nie kultury jako takiej. Z drugiej strony zwierz grał w gry komputerowe kiedy w domu był tylko jeden komputer a o dostęp trzeba było walczyć z rodzicielką, ojcem i wszystkimi innymi domownikami (teraz na całe szczęście liczba komputerów przerosła liczbę domowników i żyjemy we względnym pokoju a zwierz to nawet we względnym mieszkaniu). Czyli dawno dawno temu. Innymi słowy zwierz się nie zna. Co więcej choć wie, że ma wśród czytelników wielu zapalonych graczy ba nawet prawdziwych ekspertów, wie też że jest wśród czytelników trochę podobnych zwierzowi obywateli. Dlatego zwierz przysiadł ze swoim młodszym bratem (który gra, czyta i ogólnie kumaty jest) i razem postanowili stworzyć listę. Pierwsze dziesięć punktów na liście to po prostu takie gry, w które naszym zdaniem każdy powinien pograć albo przynajmniej znać nawet jeśli się w nie gra i nie ma zamiaru zagrać. Oczywiście spis jest subiektywny (zwłaszcza w tych miejscach, w których zwierz się wtrącał). Pod koniec pojawia się druga lista – zupełnie subiektywnie wybrana przez brata zwierza pięciu gier, w której każdy powinien zagrać żeby lepiej zrozumieć dlaczego gra komputerowa to coś co może nam zaoferować więcej niż film czy nawet książka. Zwierz i jego brat proszą (zwłaszcza tych profesjonalnie zaangażowanych czytelników), że to przede wszystkim wpis może nie amatorski ale subiektywny szukający raczej tego co wszyscy jakoś kojarzą a nie co wybitni specjaliści uważają za najlepsze (nie jest to wybór najlepszych gier!)
1. Final Fantasy – w 1987 roku firma Square zdecydowała się na wypuszczenie ostatniej gry na konsole NIntendo Enterteiment. Aby zaznaczyć, że to ostatnia gra po której więcej nie będzie nazwało ją „Final Fantasy”. Jak zwykle bywa w przypadku tych którzy ostatecznie zdecydowali się porzucić jakiś biznes gra odniosła sukces komercyjny, A to był dopiero początek – do 2011 roku kupiono ok. 100 mln egzemplarzy gier spod znaku Final Fantasy, niektórzy szacują że było ich ok. 50, z czego które są które nie za łatwo się połapać bo części zmieniono numerację. Final Fantasy to jednak przede wszystkim gra znana z tego, że wiele elementów wprowadziła jako pierwsza min. Final Fantasy II uciekało od bezpośredniej kontynuacji losów swoich bohaterów z pierwszej części co wówczas stanowiło nowość. Trudno jednoznacznie określić wpływ Final Fantasy na popkulturę – zdaniem niektórych przyczyniło się do pojawienia się masy dziewczyn z różowymi włosami i wielkimi mieczami, które okazują się pistoletem skałkowym. Inni twierdzą, że wpływ Final Fantasy jest znacznie większy i właściwie odbiło się na wszystkich grach tego typu. Zwierz zaś wie, że temat muzyczny z szóstej odsłony gry – „Theme of LOve” dopuszczono do podstawy programowej muzyki dla uczniów szkół średniej w Japonii. Fani wielokrotnie domagali się wznowień najbardziej cenionych VI i VII części gry ale studio przyznało, że ich ponowne wydanie oznaczało by śmierć dla marki. Dlaczego? ponoć są o tyle lepsze od obecnych części, że widownia szybko by się zorientowała z jakim chłamem ma do czynienia.
2. Call of Duty – wedle niektórych szacunków jedna z najcenniejszych marek growych na ziemi (przychody ze sprzedaży wszystkich gier szacuje się na 3 miliardy dolarów), sprzedano ponad 100 milionów kopii i wedle niektórych szacunków co piąte amerykańska rodzina ma w domu Call of Duty. Jest to typowa strzelanka z perspektywy first person shooter (pierwszy Call of Duty robiono na silniku Quake III Arena) lub third person shooter. Zdaniem niektórych gra odpowiedzialna za wszystko co złe w tego typu współczesnych produkcjach. Po sukcesie Call of Deauty każda strzelanka chciała ją przypominać co spowodowało że teraz wszystkie wyglądają mniej więcej tak samo. Być może właśnie dlatego warto rzucić okiem na Call of Duty (choć ekspercki brat zwierza zaczął się głośno zastanawiać czy przypadkiem nie powinniśmy napisać tu o Counter Strike ale doszedł do wniosku, że przecież Counter Strike nie ma co piąta amerykańska rodzina). Zwierz wymusił od brata obowiązkową anegdotę i dowiedział się, że kiedyś twórcy gry zapytali na 4chan czego im w grze brakuje. Jako że 4chan to dom wszystkich internetowych trolli społeczność zawyrokowało, że brakuje im dinozaurów. Call of Duty dinozaurów nie dodało ale zrobili to twórcy konkurencyjnej gry – Battlefield III gdzie pojawiają się dinozaury.
Mario Bros – nie zna życia kto nie służył w marynarce, nie zna gier kto nie grał w Mario. Jedna z najpopularniejszych gier w historii. Wyprodukowana w 1985 roku doczekała się dziesiątek kontynuacji, opcji, podrzędnych serii. Niemal wszystkie zaś przyniosły twórcom olbrzymie zyski i okazały się sporym hitem. Tak naprawdę platformówka wdarła się do serc widzów między innymi dlatego, że wcale nie była taka łatwa do przejścia. Nie jeden pad i nie jedna klawiatura została zmiażdżona przez wściekłych graczy, którzy po raz kolejny nie doskoczyli. Nie mniej jak zauważa brat zwierza, właśnie to jest jeden z najważniejszych wspólnych cech gier, które wryły się w zbiorową pamięć – ludzie mogli mieć mnóstwo problemów z przejściem gry, albo nawet nie do końca interesować się fabułą (ręka do góry ile osób naprawdę zastanawiało się dlaczego hydraulik ratuje księżniczkę z ręki potwora zabijając po drodze grzyby) ale miło wspominają czas jaki spędzili na grze. Ciekawostek o Mario jest całe mnóstwo, jedna z nich to taka, że główny bohater otrzymał swoje charakterystyczne wąsy tylko po to by nie trzeba było animować jego twarzy. Ponad to jeśli naprawdę chcecie kogoś obrazić zawsze możecie powiedzieć, że skręca a lewo w Mario Bros. Jedna z nielicznych gier na tej liście, w którą zwierz grał jeszcze w tych pięknych czasach kiedy w każdym domu był Pegazus.
Silent Hill – nie dajcie się zwieść średniej jakości produkcji filmowej. W przeciwieństwie do zasady filmowej najwyżej oceniane są druga i trzecia część mimo, że już pierwsza odsłona gry wzbudziła spore zainteresowanie widzów. Twórcy gry podkreślali że pisząc historię odosobnionego amerykańskiego miasteczka, w którym nasz bohater szuka zaginionej bliskiej osoby i coś dzieje się naprawdę nie tak, pisali raczej pragnąc stworzyć grę idealną niż sprzedać ją jak największej ilości osób. nie mniej wydaje się, że udało się i jedno i drugie. Silent Hill może nie jest powszechnie uznane za genialną grę ale chyba żaden gracz nie jest w stanie przejść obojętnie wobec jego atmosfery. Twórcy gry grają przede wszystkim wyobraźnią widza tworząc coś na kształt psychologicznego horroru. Podczas gdy w innych grach można się spodziewać, że coś wyskoczy w ciemności tu gra się przede wszystkim efektem – najstraszniejsze jest to czego nie widać – wielu graczy podkreśla, że atmosfera zagrożenia i niepokoju podpierana przez niesamowitą ścieżkę dźwiękową zamienia grę we wciągające ale w sumie wyjątkowo nieprzyjemne a właściwie niepokojące przeżycie. Nie zmienia to faktu, że pierwsze trzy części są zdecydowanie przemyślane i opierają się na wielu zapożyczonych z innych wytworów kultury wątkach. Ponoć twórcy jako jedną z najważniejszych inspiracji podawali „Drabinę Jakubową” świetny film o który zwierz ma wrażenie, że wszyscy o nim słyszeli a mało kto widział.
Diablo – och jedyna gra na tej liście z którą zwierz czuje emocjonalny związek. Prawda jest taka, że ani druga ani trzecia część mimo dostarczania sporej przyjemności graczom nawet nie ocierają się o to czym była część pierwsza. Powszechnie chwalona ówcześnie muzyka, grafika czy fakt, że zawsze można było znaleźć coś nowego na sprzedaż czy wymianę bledną wobec wspaniałej grywalności Diablo. Kto nie spędził godzin zabijając kolejne potwory, szukając zbroi w kształcie krowy (jeden z dowcipnych dodatków) czy klonując najdroższy posiadany przedmiot (zwierz wie, że to wada gry kiedy da się ominąć pewne zasady ale zwierz do dziś pamięta jak się to robiło) ten nie pamięta co to znaczy grać w gry pod koniec XX wieku. Z resztą wydaje się, że Diablo stworzyło dość ciekawą grupę fanów – nie są specjalnie widoczni na co dzień, czekają od wieków aż ktoś podrzuci im nowy kawałek (niektórzy twierdzą że Majowie odliczali do Diablo III) ale co ciekawe to nie jest grupa fanów biegająca wszędzie w przebraniu swoich ulubionych bohaterów (co jest trudne bo bohater w Diablo jest wysoce bez wyrazu) – wydaje się, ze spora część z nich to ci gracze którzy zakochali się w grze anno domini 1996 i dziś szesnaście lat później choć są już dorośli i w garniturach chodzą do swojej dobrze płatnej pracy nadal wzdychają za chyba najbardziej grywalnym dziełem Blizzarda. Dla zwierza Diablo to przede wszystkim spokój dzieciństwa – siadywał wtedy na kanapie w pokoju matki i przy akompaniamencie zabijanych potworów opowiadał jej o swoim dniu. Potwory zabijała rzecz jasna matka zwierza. Do dziś słysząc dźwięk wypadającego złota z Diablo zwierz przenosi się mentalnie w czasy radosnego dzieciństwa. I chyba nie tylko on bon na okrutnym metacriticu Diablo może się pochwalić 94% pozytywnych ocen co jak wiedzą wszyscy nie zdarza się często.
Heroes of Might and Magic – zwierz (ani tym bardziej brat zwierza) nie upiera się, że jest to najlepsza gra jaką kiedykolwiek napisano. To typowa turowa strategia z której można się dowiedzieć że 500 chłopów jest w stanie zabić jednego smoka (a Dratewka chciał sam…), nie mniej zwierz nie spotkał jeszcze nikogo kto nie stwierdziłby, że gra ze znajomymi w Herosów nie jest jedną z lepszych okołogrowych rozrywek. Trudno do końca stwierdzić, skąd bierze się popularność gry w której rozbudowuje się swoje miasto i szuka kawałków drewna które bywają cenniejsze od złota. Z całą pewnością w pamięci zwierza gra wiązała się z obowiązkową marną grafiką (robiono ją jeszcze pod DOS) i niesłychanie prostą konstrukcją rozgrywki. Zwierz musi przyznać, że chwila w której grafika zaczęła się polepszać ( część IV była już mało kanciasta) radość z gry nieco zmalała. Nie mniej wciąż jest to jedna z gier (Herosi III zwłaszcza) do których bez problemu można znaleźć chętnych do rozgrywki. Co więcej jeśli ma się trochę niezdrowego żarcia, odrobinę alkoholu i trzy krzesła oraz cierpliwość by uznać, że nie zawsze się wygrywa (zwierz ma 500 chłopów brat zwierza zawsze ma dwa smoki) to jest to jedna z lepszych form spędzania wolnego czasu a kto wie może nie jedna z fajniejszych nerdowo imprezowych gier ever. Fakt, że wydano ją na Game Boya sprawia, że zwierz poważnie się zastanawia czy nie stać się posiadaczem takiego cuda.
Baldur’s Gate – „Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę” – to zdanie wypowiedziane głosem Piotra Fronczewskiego przez co najmniej rok było ostatnim jakie zwierz słyszał przed snem i jednym z pierwszych jakie słyszał po powrocie do domu. Baldur’s Gate może i jest jedną z najlepszych (ówcześnie ) gier RPG (osadzona w świecie Forgotten Relams a oparta zasadami o drugą wersję Advanced Dungeons &Dragons) ale niemal wszystkim Polakom będzie się kojarzyła z genialnym polskim dubbingiem (zwanym przez niektórych – najbardziej wkurzającym polskim dubbingiem). Co prawda dziś trudno się pogodzić z jakością grafiki ale w chwili kiedy gra pojawiła się na rynku było to coś równie nowego i zachwycającego co Diablo (gry dzielą co prawda dwa lata ale powiedzmy sobie szczerze to było jeszcze w czasach kiedy dało się nadążyć za rynkiem). Przemyślana fabuła sprawiła, że Baldur’s Gate stanowi przykład wczesnego RPG w szczycie jego rozkwitu. Co prawda czekanie na trzecią zapowiedzianą mgliście część przypomina czekanie na Godota ale można się spodziewać że kiedyś się w końcu pojawi. Na razie wierni fani serii mogą się pocieszać nawiązaniami do gry w fabule Mass Effecta
8.Fallout – nawet jeśli nigdy nie graliście w Fallouta to na pewno o nim słyszeliście. Rozgrywająca się w post apokaliptycznej rzeczywistości (czytaj w post apokaliptycznych stanach) gra jest jednym z lepiej rozpoznawalnych pop kulturalnie wytworów przemysłu growego. Stylistycznie łączy elementy z przyszłości z muzyką i desingiem z lat 40-50. Bohater przemierza bezdroża by znaleźć dla swojego schronienia filtr do wody (w późniejszej części spotykamy mieszkańców jednego z schronów którzy skarżą się że mają setki poznoszonych im filtrów do wody które nie są im zupełnie potrzebne). Tym co wyróżniało Fallout to nie tylko spore poczucie humoru i ilość popkulturalnych nawiązań, ale przede wszystkim z olbrzymiej ilości potencjalnych rozwiązań i przypadkowych spotkań z postaciami, które niekoniecznie prowadzą do szybszego rozwiązania gry. Co więcej decyzje podejmowane przez gracza mogą być sprzeczne z tym co sugeruje cel gry a i tak nagrodzone, podobnie jak nigdy nie wiadomo co zablokuje nam dojście do zakończenia. Taka możliwość sprawia, że Follout naprawdę da się przejść więcej niż jeden raz a co więcej dialogi są naprawdę dowcipne. Zwierz jest przekonany o wielkości tej gry ponieważ nigdy nie zagrał w nią nawet przez chwilę ale jej historię usłyszał co najmniej kilkanaście razy od bardzo wielu graczy.
9. Planescape?: Torment – to się nazywa dopiero kultowy klasyk – po wydaniu go po raz pierwszy w 1999 roku gra nie zarobiła wiele i nie podbiła serc graczy. Główny bohater Bezimienny nieśmiertelny poszukujący swoich utraconych wspomnień z poprzednich żyć okazał się jednak bohaterem którego pokochała krytyka co sprawiło, że gra nie popadła w zapomnienie. Najczęściej wymienianą cecha gry jest olbrzymia ilość dialogów (ale tak dziesięć razy więcej niż w innych grach tego okresu) i to co w grach najlepsze – niezwykłe zdywersyfikowanie fabuły w zależności od podejmowanych przez gracza decyzji. Dodatkowo krytycy podkreślali fakt, że gra bardziej nawet niż na walce czy zdobywaniu kolejnych poziomów skupia się na wewnętrznej wędrówce bohatera i poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie co może zmienić naturę człowieka. Dodatkowym plusem jest wersja polska która ponoć jest jeszcze lepsza od oryginału – odpowiedzialny jest za nią CD Project który w ogóle kiedyś wydawał się zwierzowi miejscem z którego wychodziły tylko dobre gry. Ponoć jedyną wadą gry zdaniem krytyków w chwili kiedy wychodziła było to, że długo się ładuje. Zwierz jest ciekawy jak chodziłaby dziś na współczesnych komputerach.
10. Tetris – powiedzmy sobie kto nie grał w Tetris musiał zostać zamknięty na ostatnie dwadzieścia lat. Gra została wymyślona przez rosyjskiego informatyka i matematyka Pażytnowa. Do dziś sprzedano ponad 100 milionów kopii ale twórca prawie nic na tym nie zarobił (minus pracy w Związku Radzieckim). legenda miejska głosi że Tetris powstał z nudów ale jeśli tak byłaby to najgenialniejsza gra na świecie, która powstała dla zabicia czasu. Do dziś można jej stawiać poważne naukowe pytania jak np. to czy da się grać w Tetris w nieskończoność (nie da się i to nie da się matematycznie a nie technicznie). Ale w Tetris grać warto bo jak pokazały badania nawet pół godziny Tetrisa może podnieść wasz zdolności umysłowe drodzy czytelnicy. Co ciekawe naukowcy potwierdzili też, że za dużo czasu przy grze powoduje granie w nią „w głowie” syndrom na który cierpi każdy kto spędził za dużo czasu grając w Tetris i potem widzi spadające klocki przed snem. Co ciekawe popularna melodyjka z gry znana na całym świecie i wyciszana przez wszystkich studentów w czasie zajęć to marna elektroniczna wersja piosenki Korobeiniki – tradycyjnej piosenki ludowej.
A teraz mała i krótka lista gier, które zdaniem brata zwierza dobrze pokażą wam, że gry to jednak coś więcej niż tylko prosta rozrywka – jeśli nie fabularnie to formalnie (przy czym warto zaznaczyć, że nie są to w żadnym przypadku gry niszowe, czy artystyczne bo takie też się pisze)
1.Bioshock – Bioshock dziejące się w zalanej przez wodę antyutopii pokazuje graczowi, że gra może go zaskoczyć w zupełnie inny sposób niż film. Fakt, że sami jesteśmy bohaterami i nie możemy spojrzeć na nasze akcje z boku sprawia, że gracza można zaskoczyć… nim samym. Zwierz nie będzie zdradzał szczegółów ale Bioshock pokazuje co to jest psychologiczny twist.
2. Portal – pokazuje że fabuła gry nie musi się koncentrować na zabijaniu kogoś by wygrać. Co więcej pozwala zrozumieć jak bardzo szeroką formą jest gra komputerową – może się w niej zmieścić właściwie wszystko. A poza tym gra jest niesamowicie zabawna.
3. Mass Effect – mimo rozczarowującego zakończenia ostatniej części ( o której zwierz słyszał tyle razy) pokazuje jak bardzo epickie mogą być gry komputerowe, do tego jest to niesłychanie wciągająca rozgrywka, w którą może zagrać właściwie każdy.
4. GTA – nie wcale nie chodzi o sympatię do rozjeżdżania przechodniów. Trudno o grę która lepiej pokazuje, że ta forma pozwala na stworzenie świata czy miasta, które żyje nawet wtedy kiedy gracza tam nie ma. Innymi słowy tworzy się złudzenie świata, który funkcjonuje nawet wtedy kiedy do niego nie zaglądamy – tym samym przedstawienie trwa ale nawet nie potrzebuje aktorów.
5.Dark Souls – gra pokazująca ze obowiązkowa w przypadku filmu czy książki fabuła nie jest aż tak konieczna. Można wpuścić bohatera w świat i pozwolić mu po prostu gon odkrywać bez zaznaczenia ważnej i prostej misji. Do tego jest to gra bardzo trudna co o dziwo sprawia, że gra się w nią lepiej a nie gorzej, ponoć przypomina nieco pierwsze Diablo co zdaniem zwierza jest komplementem nie do przecenienia.
I tak obie listy dobiegają końca. Żadna z nich nie została stworzona przez profesjonalistę ale może i dobrze bo kto by chciał czytać po raz setny listy złożone z tych samych tytułów. Prawda jest jednak taka, że zwierz słuchając swojego brata (popkulturalność musi być zaraźliwa brat zwierza zdecydowanie za dużo wie z głowy o grach) uświadomił sobie jak wiele traci nie grając w gry (zwierz nie ma żadnego zaplecza ideologicznego, po prostu go nie bawi ten rodzaj rozrywki), bo to co usłyszał było fajniejsze niż większość opisów filmów, które był w stanie sam wyprodukować. Co więcej gry dojrzały zdecydowanie wcześniej niż kino więc kto wie jakie będą kiedy stuknie im setka tak jak X muzie. W każdym razie zwierz ma nadzieję, że ci którzy grają nie walą głową w stół, a którzy nie grają są na tyle zaciekawieni by spróbować zagrać.
Natomiast do was drodzy widzowie zwierz ma pytanie czy może wy macie takie gry o których myślcie, że nie da się ich ominąć albo takie w które koniecznie trzeba zagrać. Przy czym mogą to być nawet Angry Birds.
Ps: Jutro będzie taki fajny konkurs, że zwierz aż się sam doczekać nie może. ??