?
Hej
Zwierz bardzo nie chciał oglądać Misja Afganistan. Dlaczego? Zwierz nie przepada za filmami o żołnierzach, jeszcze bardziej nie przepada za filmami o żołnierzach dziejącymi się w Afganistanie. No ale choć jeden odcinek obejrzeć wypadało, zwłaszcza, że producent filmu Canal + bardzo zwierza namawiał a ostatecznie przekonał go przysyłając po jego drzwi koszulkę promującą film i cudownej urody pen – drive w kształcie nieśmiertelnika. Wtedy poczucie, że zwierz powinien obejrzeć serial znacznie wzrosło bo przecież skoro dystrybutorowi zależy to kim jest zwierz by się opierać. Zwłaszcza, że zwierz już od pewnego czasu chciał się przyjrzeć serialom, które produkuje się w Polsce przy współudziale zachodnich płatnych kanałów filmowych.
Trzeba zaznaczyć, że od początku rzucają się w oczy dwie rzeczy. Przede wszystkim, że dobrze wybrano temat. To znaczy niezależnie od tego co się myśli o polskim udziale w misjach w Afganistanie to ów kontrast między polską rzeczywistością poligonu (dość trzeba przyznać obskurnego) a Afganistanem daje dobry zestaw. Ogólnie zwierz uważa, że akurat w przypadku polskim gdzie do Afganistanu jechano by wybudować mieszkanie a nie po to by kogokolwiek ideologicznie pomścić nakręcenie serialu o takich żołnierzach jest ciekawą kwestią. Druga sprawa która rzuca się w oczy to wykonanie serialu. Zdjęcia są wspaniałe, nareszcie w serialu nie ma marnego dźwięku, którego nie słychać no i udało się złapać odpowiednią równowagę między cukierkowatością dopracowanych produkcji TVN które udają, że nie dzieją się w Polsce, a tradycjami kręcenia Polski tak, że wygląda jak kraj trzeciego świata w którym nie skończył się komunizm. To ważny element bo wskazuje, że to wcale nie jest tak, że mieszkamy na ziemi przeklętej kinematograficznie, której nie da się ciekawie sportretować na filmowej taśmie. Z resztą pod względem jakości filmu robi się jeszcze lepiej kiedy akcja przenosi się do Afganistanu – zdjęcia pustynne są bardzo ładne, pięknie prześwietlone a i ruch kamery może przypaść do gustu tym, którzy lubią nietypowy ruch kamery.
Punkt wyjściowy fabuły jest – niestety niesłychanie sztampowy – nasz bohater (śliczny i dzielny Małaszyński) jest porucznikiem, synem generała który otrzymuje własny pluton. Oczywiście żołnierze z plutonu (gdzie oczywiście znajdzie się jeden lalusiowaty, jeden niedoświadczony, jeden z dziećmi i kredytem a jeden z dziwnym upodobaniem do gadżetów) nie będą pałać do niego sympatią. Ale nie ma się co przejmować nim skończy się odcinek nasz bohater udowodni, że jest godny swojej pozycji. Zwierz nie jest do końca przekonany, czy takie zawiązanie akcji jest najlepszym pomysłem. Powiedzmy sobie szczerze – wszyscy doskonale wiedzą w jakim kierunku idzie tak zawiązana akcja. Zwierz musi też powiedzieć, że zawsze ma problemy z tym co wypełnia treścią odcinki – ani manewry z pierwszego odcinka, ani potencjalnie dramatyczna akcja z drugiego zupełnie zwierza nie interesują – to jest pewien problem ale zwierz zakłada, że jeśli zdecydujecie się na ten serial to będzie was jednak mimo wszystko interesowało, kto jak strzela do jakich budynków zbiega i tym podobne. Zwierz uważa, ze to są dobrze zrealizowane elementy odcinka, tylko zwierza koszmarnie nie interesują.
Druga sprawa to próba przekonania nas, że mamy do czynienia z prawdziwymi twardymi wojskowymi – dużo się tutaj klnie i mówi w prostych żołnierskich słowach, ale niestety zbyt często słychać w tych mocnych żołnierskich dialogach linijki niczym ze scenariusza i to takie, że troszkę zęby bolą (dosłownie bo zwierza czeka wizyta u dentysty) ” W Afganistanie tylko pedały i dzieci nie mają brody”, ” Jeśli chcesz być twardy bądź twardy teraz” itp. To takie zdania, które brzmią dokładnie tak jak ostrą żołnierską mowę wyobrażają sobie ludzie, którzy zajmują się zawodowo pisaniem scenariuszy. Niestety podobnie sztucznie brzmią rozmowy pomiędzy ojcem generałem i jego dzielnym synem – widać że scenarzysta chciał za wszelką cenę pokazać, że doskonale wie, że to nie pierwsza misja w Afganistanie, że wie iż polskie wojsko ma problemy z samolotami itp. Brzmi to jak rozmowa referująca to co o wojsku można znaleźć w Internecie. Do tego pierwszy odcinek sezonu zakończono chyba najgorszym cliffhangerem sezonu (a właściwie nie cliffhangerem jeno dostarczeniem nam informacji, która trzymałaby nas w niepewności gdybyśmy choć trochę lepiej znali bohaterów), bo jest on nie tyle zaskakujący co nieco kuriozalnie dramatyczny. Z kolei w drugim odcinku od samego początku podsuwa się nam koleje akcji tzn. widząc tytuł doskonale wiemy co wydarzy się w czasie najbliższych 45 minut co nie wydaje się szczególnie dobrym pomysłem.
Czyniąc te zastrzeżenia zwierz musi powiedzieć, że nie jest to serial źle grany. Małaszyński nigdy nie należał do geniuszy ekranu ale prezentował się zawsze naturalnie i na tle innych polskich aktorów mało teatralnie. pozostali członkowie wesołej kompanii mają do grania więcej lub mniej ale też nie są jakość szczególnie irytujący co w przypadku polskiego filmu brzmi jak prawdziwy komplement. A grający Iwana (czemu w polskich filmach wszyscy mają takie ksywki jakich się prawie nigdy nie słyszy – to straszliwie denerwujący zwyczaj wielu scenarzystów) Mikołaj Krawczyk jest nawet miły dla oka. Jednak aktorsko serial kradnie całej gromadce Eryk Lubos jedyny z całej ekipy co do którego zwierz wierzy że naprawdę gra i co więcej gra świetnie. Zwierz widzi w nim coś z prawdziwego żołnierza – jako jedyny nie wypowiada swoich kwestii, porusza się swobodnie, i ma w sobie coś właśnie z takiego prawdziwego twardego acz uczciwego żołnierza. Ogólnie nie sposób jego bohatera nie lubić i nie wybrać go spośród wszystkich innych jako „naszego” człowieka w plutonie. poza tym został wybrany na przedstawiciela oświeconej grupy osób, które w mieszkańcach Afganistanu widzą więcej niż tylko bydło – to on właśnie czytać będzie na ekranie Koran (bo zawsze jakiś żołnierz musi). W odcinku Afgańskim pojawia się też postać kobieca (jasnym jest bowiem, ze serial o żołnierzach bez kobiety w wojsku obejść się już nie może). Justyna grana przez Ilonę Ostrowską to siostra prawie wszystkich filmowych i telewizyjnych żołnierek. Ładna, zaradna, dzielna, ale jednak z jakimś pogmatwanym życiem uczuciowym ( i od samego początku wymienia długie spojrzenia z przystojnym panem porucznikiem) no i rzecz jasna z pewną urazą do dowódców którzy nie chcą jej posłać na front.
Zwierz nie będzie was zniechęcał do serialu bo nie jest właściwą osobą do jego oceny – gdyby zwierza nie przekonano pewnie nie zdecydowałby się na jego oglądanie. W każdym razie z całą pewnością jest to bardzo dobrze zrealizowany technicznie serial, nieźle zagrany no i jeśli lubi się seriale opowiadające o misji dzielnych żołnierzy w dalekim kraju to jest to z pewnością coś ciekawego. Zwierz ma z tym jednak problemy bo doskonale zna schematy takich historii (zawsze go denerwuje wątek tego jednego faceta które nienawidzi wszystkich tambylców) i jakoś nie umie poczuć siły żołnierskiej braci. Ale z całą pewnością nie jest to produkcja nie udana czy jeden z tych serial gdzie łapiemy się za głowę i zastanawiamy się czy nie skreślić wszystkich polskich produkcji raz na zawsze. Zwłaszcza, że wydaje się, że serial ma potencjał by – kiedy już załatwi wszystkie te koszmarne sztampowe wątki, które musi załatwić – rozwijał się bardzo ładnie. Tak więc jeśli nie żywicie tak jak zwierz wstrętu do wszystkiego co rozgrywa się na pustyni (poza Angielskim Pacjentem) to może się to okazać serial dla was.
Zwierz żałuje tylko, że obecnie twórcy seriali produkowanych w Polsce w koprodukcji nikt nie zdecydował się sięgnąć po coś co nie było by wojskiem, gangiem czy niemal idealnym odtworzeniem amerykańskiego serialu rozgrywającego się w gabinecie terapeuty. To znaczy – wydaje się, że tym czego naprawdę nam obecnie brakuje to dobry serial opowiadający o czymś z czym można poczuć bliską więź – tymczasem wojsko, mafia czy gabinet psychoterapeuty to miejsca dla większości osób obce. Może by tak coś bliżej nas. No ale to chyba w następnym rozdaniu zwierz się doczeka.
Ps: Jutro Bitwa pod Wiedniem a już za dwa dni kolejny z pomysłów jednej z czytelniczek bo zwierz lubi spełniać czytelnicze marzenia, a poza tym sprawia mu to niewymowną frajdę.