Hej
Zwierz podrzuci wam jeszcze jeden wpis o książkach bo uświadomił sobie w czasie fotograficznego rajdu po swoich półkach, że zebrał właściwie prawie wszystko co o Polskim kinie napisano. Ma też sporo opracowań tego co napisano kinie światowym. Zwierz się zastanowił i doszedł do wniosku, że skoro już zebrał taką kolekcję to może się z wami podzieli swoją wiedzą. Zwierz nie wie jak wy ale dla niego jeśli chodzi o wiedzę to niezależnie od tego jak wiele da się wyciągnąć z Internetu (a da się wyciągnąć mnóstwo) zawsze miło mieć jakiś papier i okładkę do której można wrócić i się odwołać. Zwierz nie uwzględni jednak w swoim wpisie książek takich jak olbrzymia wydana przez Białego Kruka Encyklopedia Kina (zwierz ma obie edycje) – dlaczego? Bo po pierwsze tylko wariaci czytają encyklopedię jak leci (zwierz tak robił więc wie) po drugie akurat dane encyklopedyczne w przypadku kina lepiej jednak zajrzeć do Internetu gdzie informacje się nie przedawniają. Druga sprawa – o ile w przypadku kina polskiego zwierz naprawdę miał w łapach prawie wszystko (prawie bo jest mnóstwo ciekawych pozycji które jednak nigdy nie docierają do miasta stołecznego o czym zwierz przekonuje się boleśnie w czasie każdej wizyty w Łodzi) o tyle w przypadku kina światowego, zwierz ma bardzo ograniczony wybór. Stąd też powiedzmy sobie szczerze – pojawią się na liście książki anglojęzyczne ale zwierz doszedł do wniosku, że skoncentruje się na kinie polskim i polskich opracowaniach dotyczących kina światowego.
Nie mniej już teraz na początku może wam polecić (poza konkurencją) jedną książkę anglojęzyczną, którą zdaniem zwierza każdy kinoman powinien mieć na półce – To „Film History. The Introduction” autorstwa Davida Bordwella i Kristin Thompson – ta książka jest podręcznikiem dla studentów zarówno kierunków związanych z tworzeniem filmów jak i innych kierunków. Jest to jednak znakomita książka która nie tylko omawia historię kina ale także zmiany jakie zachodziły w sposobie robieniu filmów zarówno od strony technicznej jak i artystycznej. Ilekroć zwierz czegoś nie wie a chce wiedzieć. Niech język obcy nikogo nie przeraża bo książkę da się cztrać bez problemu bo jest napisana ciekawym językiem. Z resztą, żeby się o tym jak ciekawe są obserwacje autorów przekonać można zajrzeć na ich blog, który przynajmniej zwierza zawsze wciąga na długo.
Dobra a teraz dziesięć książek co by wiedzieć i potem wiedzą błyszczeć
1.) Podstawy wiedzy o filmie (Andrzej Pitrus, Alicja Helman) – niezbyt gruba książka wydana swego czasu przez słowo/obraz/terytoria – Książka napisana z myślą o uczniach i studentach (choć jak autorzy przyznają w czasie pisania wychodziła im co raz bardziej książka dla studentów). To dość przejrzysty i ciekawy wykład tego co o filmie należy wiedzieć. Przy czym wiedzieć z punktu widzenia odrobinę filmoznawczego. Przykładów jest wiele podobnie jak tematów bo pojawia się i refleksja nad sposobem prowadzenia narracji, znaczeniem obrazu dźwięku, montażu, czasu i przestrzeni w filmie. Książka ma wszystkie zalety i wady podręcznika – zaletą jest to, że wykład jest sprawny i spójny minusem to, że człowiek trochę czuje że się uczy. Zwierz poczytał trochę wywiadów z autorami i rozumie, że zrobili oni wszystko co uznali za stosowne by przybliżyć widzowi uważane za należące do wiedzy tajemnej kwestie związane z rozbiorem filmu. Pojawiają się też analizy pozycji nie koniecznie klasycznych co jest symbolicznym podaniem ręki widzowi który nie spędził swojego życia nadrabiając klasykę. Niestety jak wszyscy filmoznawcy, których zwierz znał (a znał dość wąską grupę) z wywiadów wypływa lekka pogarda dla kinomana masowego. Ale tym bardziej warto książkę przeczytać by udowodnić autorom, że kinoman z multipleksu nie koniecznie idzie tam na tych samych zasadach na których chodzi się do cyrku.
2.) Historia filmu Polskiego (Red. Jerzy Toeplitz i Rafał Marszałek) – opus magnum jeśli chodzi o historię filmu w Polsce – pierwsze dwa tomy właściwie nie straciły na swojej aktualności, kolejne tomy wychodziły w latach 1966-1994 co czyni z tej serii jedną z najdłużej wydawanych w kraju (chyba ten rekord pobiło tylko genialne Kino. Wehikuł Magiczny, które doczekało się wznowienia pierwszego tomu zanim jeszcze skończono wydawać pierwszą serię). Jednak całość to coś o czym zwierz marzy i jak wiecie od wczoraj nigdy nie udało mu się zdobyć bo był głupi i nie kupił sobie całości. Książka wydana przy Zakładzie Historii I Teorii PAN ale daleko jej do książki, która kogokolwiek mogłaby znudzić. Zwierz dwa pierwsze tomy zna właściwie na pamięć i jest pod wrażeniem tym jak lekko i ciekawie napisano tą książkę – poza całą stertą informacji, znajdują się jeszcze cytaty z prasy, spory nie tylko o kształt filmu ale także o kinach, pieniądzach za które robiono filmy i o ludziach, którzy byli na tyle szaleni by o brać się za produkcję filmów. Jedynym minusem serii jest to, że urywa się w 1972 roku. Niektórzy mogą mieć wątpliwość czy nie ma w książce pewnych właściwych czasom odniesień ideologicznych ale prawda jest taka, że książka dobrze pokazuje, że ideologia ideologią a dobry autor i tak napisze to co na dany temat będzie chciał napisać. Z resztą jeśli umiecie dobrze lawirować pomiędzy tym co ideologiczne a tym co naprawdę ciekawe to zwierz radzi wam zajrzeć do olbrzymiej wspaniałej wielotomowej Historii Sztuki Filmowej Toeplitza.
3.) Kino Rzeczy znalezionych (Rafał Marszałek) – wydana kilka lat temu książka Rafała Marszałka opisuje historię kina przyjmując za klucz nie twórców, wykonawców czy wielkie idee ale drobne elementy rzeczywistości – cudowne rozdziały o kobiecie w chustce na głowie, wspomnienia o sznurach papieru toaletowego, ustępy o obrazie bikiniarzy i przewodników pracy – twórcy udało się z filmów polskich wyciągnąć to co zwykle umyka – jakiś uchwycony obraz rzeczywistości składającej się z elementów kiedyś ważnych i oczywistych dziś wielokrotnie egzotycznych i zapomnianych. Zwierz uwielbia takie podejście do filmu, trochę między źródłem historycznym trochę po prostu wielkim śmietnikiem na którym można znaleźć wszystko co dotyczyło naszej rzeczywistości. Zwierz poleca wam książkę, którą czyta się szybko przyjemnie bo napisana jest tak, że po prostu nie sposób się oderwać . Do tego zwierz uczęszczał na wykłady autora i wspomina je jako jedne z najciekawszych i najsympatyczniejszych zajęć jakie kiedykolwiek miał, i z których wyniósł trochę wiedzy, którą od czasu don czasu przemyca do swoich wpisów.
4.)Historia Kina. Tom I. Kino Nieme, Tom II. Kino Klasyczne (pod. red. Tadeusza Lubelskiego) – to na razie dwa pierwsze tomy olbrzymiego podręcznika akademickiego zajmującego się historią kina. Ale niech nie odstraszy was ta forma. To jedna z lepszych książek o kinie jaką zwierz czytał – ciekawa, dobrze ilustrowana i przede wszystkim daleka od nudnego wykładu. Co więcej oba tomy są tak skonstruowane że to właściwie kilka książek w jednym – jeśli interesuje was np. tylko kino polskie to bez problemu możecie sobie poczytać tylko o tym co w wymienionym okresie działo się w Polsce. Tym bowiem co jest w książce najciekawsze to podział na kina narodowe – przy czym większość książki zajmuje refleksja nad kinem amerykańskim czy ważniejszymi kinematografiami europejskimi ale znajdzie się też esej o kinie węgierskim (serio zwierz nie miał pojęcia o klasycznym okresie kina węgierskiego) Książki mają jeszcze jedną sporą zaletę – zarówno w wydaniu z twardą okładką, jak i w wydaniu z okładką miękką są stosunkowo tanie jeśli nie powiedzieć śmiesznie tanie jak na jakość i ilość zgromadzonego materiału. Co więcej zwierz może was zapewnić, że jeśli uda wam się uzbierać wszystkie tomu (na razie wyszły dwa ale kolejne przed nami) to na waszej półce będzie stała książka o historii kina, do której będziecie mogli zaglądać bez obawy, ilekroć przyjdzie wam do głowy coś sprawdzić to na pewno tam znajdziecie.
5.) Prywatna historia kina polskiego. Od Zakazanych piosenek do zakazanych piosenek. (Bartosz Michalak , Łukasz Figielski) – to chyba ulubiona książka zwierza poświęcona polskiej kinematografii – zawiera rozmowy z twórcami 23 filmów które miały swoją premierę między 47 a 63 rokiem czyli w okresie kiedy wbrew wszystkim nie sprzyjającym warunkom powstały jedne z najlepszych polskich filmów. Autorzy pozwalają mówić twórcom o aktorach, pisaniu scenariusza, przejściu od pomysłu do filmu, o pracy na planie. Zamiast kolejnych omówień dostajemy opowiadaną na wiele głosów książkę o tym jak się robi filmy. I jak możecie przewidywać to niesamowicie ciekawa historia, w której przewijają się jeszcze nie znani ludzie, którzy będą znani, w której jest więcej znanych nazwisk niż wypada w jednej kinematografii. Książka zawsze czyni zwierza nieco sentymentalnym bo przecież to historia o przeszłości i to nie tylko dlatego, że dzieje się w dekadach dawno minionych ale też dlatego, ze coś niedobrego stało się z polskim kinem. Tym bardziej trzeba czytać książki, które przywracają człowiekowi wiarę, że kino polskie nie musi oznaczać czegoś z założenia nie do oglądania.
5.) Gefilte Film. Wątki Żydowskie w Kinie (Tomy. 1-3) (pod .red. Joanny Preizner) – zwierz czuje się dziwnie polecając wam zbiór artykułów ale w tym przypadku nie ma wątpliwości, że czytając je nie spotka was zawód. Ulubiony tom zwierza – pierwszy – wypełniony po brzegi świetnymi artykułami jest niestety właściwie nie do dostania (zwierz przeczytał go w całości, dwa razy w bibliotece), w drugim tomie znajdziecie świetny artykuł o żydowskości w Zeligu Allena, a w trzecim jeden z ulubionych esejów zwierza porównujących dwa Być albo nie Być. Do książek warto zajrzeć, by przekonać się, że wątki żydowskie w kinie wychodzą daleko poza filmy o Holokauście. A skoro przy żydach i kinie jesteśmy to zwierz poleca wam tu dwie książki – pierwsza to Film Żydowski w Polsce Nathana Grossa opowiadający historię nie istniejącej już żydowskiej kinematografii w Polsce. Książka absolutnie fascynująca. Druga książka którą warto przeczytać albo tylko przejrzeć to Pollywood. Niesłychanie ciekawa książka o tym jak polscy żydzi zakładali Hollywood. Co prawda jest to pozycja, w której nie zgadzają się koniecznie wszystkie fakty (zwłaszcza, że wszyscy żydzi zostali z miejsca Polakami) ale czyta się to ze sporą przyjemnością.
6.) Romans z X muzą (Antoni Słonimski) – jeśli już czytać o kinie to może czytać najlepszych. Wszyscy wiedzą, że Słonimski był znakomitym krytykiem teatralnym, ale zapomina się, że pisał także recenzje filmowe i zajmował się w swoich felietonach sprawami filmu. Teksty Słonimskiego mają wszystko to czego czytelnik tekstu filmowego może sobie zażyczyć – są ciekawe, dowcipne a w niektórych miejscach zabójczo zjadliwe zwłaszcza w odniesieniu do podnoszących podatki kinom władz Warszawy. Do tego w tym zbiorze zebrano zarówno przedwojenne jak i powojenne uwagi Słonimskiego na temat kina więc można zobaczyć pełne spektrum jego filmowej publicystyki. Jeśli zaś zainteresuje was jak pisano o kinie w dwudziestoleciu to warto zajrzeć do Mniszkówna… I co dalej w polskim kinie (pod. red. Barbary Gierszewskiej) gdzie znajduje się wybór artykułów o stanie polskiego kina z prasy branżowej dwudziestolecia.
7.) Poza ekranem. Polska kinematografia w latach 1896-2005. (Edward Zajiček) – łatwo przegapić ta książkę – nie jest ładnie wydana, brakuje w niej ilustracji, nie ma twardej oprawy i wygląda na mało interesującą publikację, do tego jest to książka podejrzanie tania na tle innych pozycji poruszających kwestię historii polskiego kina. Tylko że książka Zajicka jest inna. Autor jest specjalistą w kwestii spraw finansowania kinematografii – jak nikt inny zna się na tym o czym zazwyczaj w książkach się nie pisze czyli na ekonomicznej stronie produkowania filmów, oczywiście jego książka nie jest o tym – jest ciekawym i bardzo klarownym wykładem historii polskiej kinematografii ale znajdziecie tam właśnie te ekonomiczne elementy, których nie ma gdzie indziej. Z resztą jeśli ten akurat aspekt was zainteresuje to warto zajrzeć do Zarysu historii gospodarczej kinematografii polskiej Zajicka (na razie wyszedł tom I) gdzie zajmuje się on właściwie wyłącznie kwestia tego jak produkowano filmy od strony ekonomicznej. Jeśli jest się normalnym czytelnikiem książka może trochę nudzić. Tak więc nie powinno was dziwić, że zwierz uwielbia tą pozycję.
8.) Historia kina polskiego: twórcy, filmy, konteksty ( Tadeusz Lubelski) wydał pierwsze wydanie ewidentnie mając zwierza na myśli czyli dokładnie w chwili kiedy zwierz potrzebował tej książki do swojego magisterium. Od tamtego czasu książka miała tyle wydań pod tyloma okładkami, że zwierz o mało nie kupił jej sobie jeszcze raz (co najmniej dwa razy). To obecnie najnowsza, i najświeższa historia kina polskiego. Mniej dokładna niż sześciotomowa saga ale dochodząca do naszych czasów a do tego jeszcze mieszcząca się w jednym ładnym tomie i możemy mieć pewność, że opinie o kolejnych produkcjach na pewno nie są skażone tym co napisać można a czego napisać nie można. Zwierz nie wie jak wyglądają kolejne wydania ale jego to czysta perełka – szyte, na pięknym papierze z ładnymi ilustracjami, bardzo czytelne – idealne jeśli chcemy mieć pewność, że książka nie rozpadnie się nam po przeczytaniu. A skoro już jesteśmy przy Tadeuszu Lubelskim to wydał on w tym roku absolutnie niesamowitą książkę czyli „Historia niebyła kina PRL”, która opowiada o filmach, których nie nakręcono lub o wizjach, które nigdy nie zostały zrealizowane – przeciętny czytelnik zapłaci za książkę 45 zł ale zwierz z wyroków nieba znalazł ją w Łodzi w antykwariacie i zapłacił tylko 30.
9.) Ach! Polski Plakat filmowy (oprac. Dorota Folga-Januszewska ) – nie tak dawno temu polskie kino obchodziło stulecie – z tej okazji wydano kilka książek – Filmoteka narodowa wydała bardzo ciekawe zeszyty poświęcone historii kina (które jednak już się chyba całkowicie rozeszły więc zwierz nie będzie o nich pisać) natomiast wydawnictwo Bosz wydało książkę, zawierającą historię i bogaty zbiór polskich plakatów poczynając od dwudziestolecia międzywojennego przez całą polską szkołę plakatu. Nie ma się co spierać, że w Polskiej kinematografii sztuka plakatu ma specjalne i wyróżniające nas na tle innych krajów miejsce. Album jest absolutnie przepiękny i sprawia, że zwierz autentycznie czuje się dumny ilekroć ogląda kolejne świetne projekty graficzne, szkoda że dziś plakat po polsku oznacza photoshopa i białe tło.
10.) Od niewolnicy zmysłów do czarnych diamentów (Leszek Armatys, Wiesław Stradomski) – zwierz radzi wam pójść do biblioteki albo przeszukać antykwariaty bo niestety wydanej w 1988 roku książki nie znajdziecie pewnie na półkach – to eseje o kolejnych ważnych i nieco mniej ważnych polskich filmach z dwudziestolecia międzywojennego – jeśli kiedykolwiek mieliście wyrażenie że kiedyś to dopiero było kino a dziś to robi się tylko chłam. Streszczenia fabuły niektórych filmów sprawiają, że trzeba się dwa razy zastanowić skąd producent wziął na nie pieniądze. Do tego książka nie jest napisana językiem naukowym wręcz przeciwnie czyta się ją lekko łatwo i przyjemnie a narracja bardziej przypomina przywoływanie wspomnień niż omawianie kinematografii. Zwierz czytał książkę kilka razy z powodów naukowych ale jest to jedna z niewielu książek do których zwierz zagląda sprawdzić jedną rzecz i czyta je do końca.
Dobra zwierz wymienił dziesięć tytułów (no może przypadkiem odrobinę więcej) i ma wrażenie, że znów opowiedział wam tylko o części tytułów i powinien snuć swoją historię dalej. Ale może lepiej poprzestać na tym co jest bo jeszcze się zniechęcicie. Niestety zwierz nie może was zapewnić, że uda wam się dostać wszystkie książki choć sporo wymienionych pozycji znajdziecie w księgarniach. Oczywiście czytanie wszystkiego nie ma sensu (to znaczy ma sens tylko w przypadku wyjątkowego zezwierzęcenia popkulturalnego) więc nie przejmujcie się jeśli część tytułów okazuje się niedostępna.
Możecie się zastanawiać dlaczego na liście nie ma żadnego z tak popularnych wydań 1001 filmów które trzeba zobaczyć, 100 najlepszych filmów, 200 filmów które zmieniły kinematografię – zwierz zbiera takie książki dość obsesyjnie (podobnie jak wszystkie leksykony typu Kronika filmu czy Cinema Year by Year) oraz słowniki filmu ale prawda jest taka, że to sztuka dla sztuki – spisy służą zwierzowi co najwyżej do tego by odznaczać na nich filmy które widział – nigdy nie traktuje ich jako porady co musi zobaczyć zaś wydania opisujące historię kina rok po roku są wspaniałe ale dezaktualizują się w zastraszająco szybkim tempie. Jest jeszcze jedna kategoria książek którą zwierz bardzo lubi – to książki poświęcone konkretnym motywom czy postaciom filmowym jak np. Bondowi – no ale tu każdy musi sobie sam wybrać co go najbardziej interesuje. Tak więc tu musicie sobie poradzić sami.
A tak przy okazji czytania zwierz radzi wszystkim swoim czytelnikom udać się do kiosku i zakupić najnowszą Politykę gdzie zwierz pisze o Bondzie. Tekst ma wszystkie bajery w postaci przecinków, braku trzeciej osoby i jeszcze z nazwiskiem zwierza pod koniec. No serio aż żal przegapić taką okazję.
Ps: Jak zauważyliście zrobił się zwierzowi mały książkowo filmowy cykl. Tak więc jutro zwierz będzie pisał o aktorach piszących książki nie koniecznie o sobie samych i graniu. Zobaczymy kto i co popełnił, co jest genialnym pomysłem wpisowym Agi :)??