Hej
Zwierz ma swoich ulubionych reżyserów, których ceni za wrażliwość, umiejętność snucia opowieści, specyficzny sposób filmowania. Ale ma także w głowie zupełnie osobną zakładkę na reżyserów, których lubi nie tyle ze względu na treść ich filmów co na ich wartość wizualną. Oczywiście niekiedy reżyserzy, których zwierz lubi ze względu na treść ich filmów są tymi samymi, których zwierz wielbi za estetykę – niekiedy ale nie zawsze (a przynajmniej nie w takim samym stopniu). Tak więc dziś zwierz prezentuje szeroko ilustrowany wpis o ośmiu (nie zawsze może być 10!) reżyserach, których filmy zwierz zawsze rozpozna i zawsze obejrzy właśnie ze względu na wizualny styl ich filmów. Bo przecież filmy trochę jak malarstwo, działają na oczy (truizm zwierza na dziś;)
Wes Anderson – najukochańszy reżyser zwierza, mistrz smutnego sentymentalizmu i dowcipnej liryki, człowiek, który potrafi mieć obsadę lepszą niż niektóre superprodukcje. Zwierz kocha jego filmy za cudowny wizualny styl. U Andersona wszystko jest retro, nawet to co współczesne. Jest w jego filmach przede wszystkim ograniczona paleta barw – ciepła i przywodząca na myśl lata 70. Cała estetyka, wydaje się być z jednej strony bardzo retro, a z drugiej zupełnie unikalna i nie pasująca do żadnego elementu w czasie. Filmy Andersona pełne są pięknych szczegółów, elementów lekko surrealistycznych, drobnych dodatków, które czynią je estetycznie wyjątkowymi. Nie sposób nie poznać, że widzi się film Andersona, kiedy się go ogląda. Jednocześnie jednak taki styl idealnie współgra z treścią jego filmów, które nigdy nie są bardzo smutne ani bardzo śmieszne tylko dokładnie gdzieś w połowie. Zwierz mógłby jeszcze długo pisać o jego absolutnie niepowtarzalnym stylu, który widać zarówno w filmie dziejącym się w Indiach jak i w filmie o animowanym lisie ale najlepiej zrobicie jeśli sami zapoznacie się z jego filmograf
Guillermo del toro– kiedy ogląda się film tego reżysera to się to po prostu wie, nawet jeśli jest się fanem Hellboya i przypadkowo natrafi się na Labirynt Fauna w telewizji to nie potrzeba dużo by zorientował się że oba filmy nakręcił ten sam reżyser. Zwierza zawodzą nieco słowa by opisać na czym polega wyjątkowość stylu del Toro ale chyba każdy kto spotkał się z wykreowanymi w jego filmach stworami bez trudu przyzna, że stanowią one coś nie tylko wyjątkowego ale bardzo łatwego do rozpoznania. Dla zwierza (jeśli może użyć tak koszmarnie nie precyzyjnego stwierdzenia) jego filmy są nasycone barwą, postaciami, szczegółami. Zaś tam gdzie zajmuje się reżyser elementami mrocznymi pojawia się coś bardzo nienaturalnie naturalnego a jednocześnie pięknego. Dobra zwierz nawet nie próbuje wam dalej opowiadać i po prostu pokaże.
Paul McGuigan – widzicie zwierz i jego brat zwykli z olbrzymią aprobatą wypowiadać się o filmie ” z tapetami” – chodziło im o Lucky Number Slevin. Dopiero nie dawno zwierz postanowił sprawdzić kto nakręcił film z tapetami i jakimż było dla niego zaskoczeniem gdy okazało się, że stoi za nim ten sam człowiek co za Sherlockiem. I tak zwierz może bez leku powiedzieć, że już dawno popadł w zachwyt nad miłością reżysera do tapet. Tapeta to w ogóle niedoceniany element wystroju. Oczywiście styl McGuigina nie ogranicza się tylko do tapet (jak wiemy z komentarza uwielbia on symetryczne ujęcia) ale to właśnie tapety uwiodły zwierza (to zdanie brzmi dziwnie).
Guy Ritchie – ponownie zwierz nie wie do końca jak zdefiniować styl Richiego – po pierwsze dlatego, że nie tym samym jest jego styl w Sherlocku Holmesie i Przekręcie po drugie dlatego, że nie do końca umie (ponownie!) ująć w słowa to co widzi na ekranie. Zwierz musi więc chyba stwierdzić, że w wizualnym stylu jego filmów zwierz dostrzega przełożenie tego co kojarzy nam się ze światem gangsterów na realia angielskie co sprawia, że wszystko nagle przestaje być poważne i niebezpieczne a staje się nieco bardziej retro (ponownie to słowo!). Do tego zwierz lubi paletę barw Richiego, która balansuje gdzieś od brązów przez szarości i zielenie. Zwierz ma w przypadku jego filmów bardzo silne poczucie, że mają one konkretne kolory. Ale to ponoć subiektywne odczucia.
Tim Burton – zwierz wie, że jest nudny wrzucając Burtona do tego spisu ale nie sposób mu odmówić uwodzącego wizualnego stylu, przy czym dla zwierza Burton kończy się na Alicji w Krainie Czarów. W stylu Burtona zwierza najbardziej lubi te jego filmy, w których jest szaro – a przynajmniej w których paleta kolorów jest mocno ograniczona – Jeździec Bez Głowy, Sweeney Todd czy Gnijąca Panna Młoda to wizualnie trzy ulubione filmy zwierza. Burton w przeciwieństwie do wielu innych reżyserów stworzył sobie wizualnie dość spójny świat, który rozpoznają ludzie najczęściej zupełnie nie intersujący się czymś takim jak „styl” reżysera.
David Fincher – zdaniem zwierza nawet brzydkie filmy Finchera są piękne, jest w nich jakaś dbałość o szczegół, wyczucie kadru, jakaś umiejętność znalezienia odpowiedniego tonu nie tyle w treści co w obrazie. Co więcej ten sam styl świetnie pasuje do Podziemnego Kręgu, retro Zodiaka i zimnego Social Network. Zwierz wielokrotnie próbował sam przed sobą zdefiniować co tak bardzo wizualnie (oprócz treści!) podoba mu się w filmach Finchera ale w końcu dał za wygraną. Zwierz w ogóle dochodzi do wniosku, ze chyba opisywanie własnych przeżyć estetycznych nie przychodzi mu z łatwością.
Zack Snyder – zwierz mógł zgrzytać zębami w pewnych miejscach na 300, zastanawiać się czy Strażnikom nie przydałoby się jednak lekkie przycięcie lub twierdzić, że Sukcer Punch jest największą bzdura jaką w życiu oglądał ale nie może tym filmom odmówić jednego. Są piękne. Ale tak autentycznie piękne. Dbałość Snydera o szczegóły, sprawia, ze jego filmy sprawiają wrażenie jakby było bardziej w HD niż wszystkie inne istniejące produkcje. Zwierz jest zawsze zachwycony jego dbałością o szczegóły, pięknem kolejnych kadrów, popisowym wykorzystywaniem efektów specjalnych. Zwierz nie ma wątpliwości, że Snyder jest reżyserem który wpływa na styl innych twórców wykorzystujących efekty specjalne
Tarsen Singh – reżyser odpowiedzialny za koszmarnie głupich Immortals i za mniej poważną ekranizację Królewny Śnieżki kreci swoje filmy nie cofając się przed niczym. Wizualnie są one niesłychanie bogate, piękne aż do przesady miejscami jak to się ładnie mówi campowe. Ale to nie przeszkadza tak długo jak długo człowiek nie szukać choć odrobiny sensu w Innmortals lub nie próbuje się przekonać, że Królewna Śnieżka powinna być poważnym filmem. Zwierz nie cierpi określenia „na bogato” ale gdyby miał w jednym określeniu zawrzeć to co uwodzi zwierza w tych produkcjach to właśnie ów brak lęku przed przepychem.??
Jak widzicie, zwierz (przynajmniej jego zdaniem) ma dość spójny gust i lubi jak na ekranie jest ładnie. Cóż zwierz nie zawsze może być szczególnie oryginalny, choć z drugiej strony miłość do Wesa Andersona nie jest AŻ TAK powszechna. Do zobaczenia jutro zwierz pozdrawia was z Londynu:)