Home Ogólnie Człowiek, który chciał być Olivierem czyli Ken to nie Larry*

Człowiek, który chciał być Olivierem czyli Ken to nie Larry*

autor Zwierz

 

Hej

Jak rozumiem wszyscy dziś w średnich nastrojach, bo jak to zwykle bywa w meczach o wszystko, nie wygraliśmy. Nie mniej zwierz nie ma nosa spuszczonego na kwintę, jak powinien bo wczoraj cieszył się jak głupi, oczywiście nie footballowo, nie patriotycznie tylko popkulturalnie. Pomijając fakt, że stał się posiadaczem Kindla (witajcie niespodziewane wydatki na książki, w środku nocy), do zwierza dotarła wiadomość, że oto królowa brytyjska w ramach rozdawania z okazji swoich urodzin różnych honorów postanowiła uszlachcić Kennetha Branagha. Widzicie, być może gdyby był to inny aktor, zwierz odnotowałby tą informację w głowie, włożył do przegródki z ciekawostkami, ale tym razem nie tylko się ucieszył, ale także poczuł falę sympatii do królowej Elżbiety II. Dlaczego? Bo Kenneth Branagh to (do czego zwierz naprawdę niedawno doszedł), ulubiony aktor zwierza. Co więcej znajduje się w pierwszej piątce ulubionych reżyserów zwierza. Jest w pierwszej dwójce ulubionych Hamletów zwierza i na całe stop procent jest pierwszym ulubionym Wallanderem.

 Poniższy wpis będzie zawierał sporo pochwał pod adresem Branagha. Po coś ma się tego ulubionego aktora, czyż nie?

Pochwalne wpisy pisze się bez porównania trudniej niż te krytyczne, bo jak nie zamienić tych kilku akapitów w samopowtarzający się, absolutnie nie obiektywny zestaw ochów i achów. Zwierz miał do wyboru kilka dróg.  Ostatecznie by nie zanudzić was swoim zachwytem nad absolutnie wszystkim czego Branagh się dotknął, zwierz zdecydował się na nieco inny wpis. Zwłaszcza, że zwierz naprawdę mógłby was zanudzić,bo widział wszystkie jego filmy, i wszystkie filmy z nim, oraz wysłuchał wszystkie dostępne mu nagrania i audiobooki, oraz wszystkie wywiady, także te radiowe. Co więcej jest to jedyne trwałe szaleństwo w życiu zwierza, od czasu kiedy w 1995 obejrzał Wiele Hałasu o nic i przeczytał artykuł o nim w Filmie. Zwierz widział wszystkie filmy aktora po kilka razy, wysłuchał komentarzy, sporo z nich polecał i recenzował na tym blogu. Zwierz mógłby co prawda napisać, że za każdym razem kiedy aktor pojawia się na ekranie zwierz natychmiast traci zainteresowanie innymi osobami w kadrze. Albo, że pisanie tego wpisu zajęło wieki, bo zwierz zamiast po prostu wybrać klip godzinami skakał po różnych urywkach z jego filmów. Tylko, że takie zachwyty choć szczere, są koszmarnie nudne. Tak więc  zwierz zdecydował się więc na podejście dość dla siebie nie standardowe bo biograficzne. Trzeba bowiem Branaghowi przyznać, że jego obecność w świecie filmów układa się  w historię (przynajmniej zdaniem zwierza) fascynującą. I zwierz musi powiedzieć, że przynajmniej część jego fascynacji wynika właśnie z tej pokrętnej acz ciekawej historii.

 Zaczyna się cudownie, żeby nie powiedzieć fantastycznie – młody aktor swoją pierwszą rolę po opuszczeniu RADA zagrał w przedstawieniu Antoher Country. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby przedstawienie to nie miało, wręcz niesamowitej z dzisiejszego punktu widzenia, obsady – oprócz Branagha zagrali w nim jeszcze Rupert Everett, Daniel Day-Lewis i Colin Firth (to brzmi zdecydowanie niesamowicie, przynajmniej dla zwierza) . Z całej czwórki nagrodę Oliviera dla najlepiej zapowiadającego się aktora dostał Branagh, ale do filmowej wersji trafili tylko Firth z Everettem.  Z resztą fakt, że Branagh nie wystąpił w filmowej wersji sztuki, należy uznać za pewnego rodzaju błogosławieństwo. Dzięki temu mógł zagrać w Henryku V w ramach Royal Shakespeare Company. Widzicie drodzy czytelnicy, granie Henryka V w Anglii to zabawa wyłącznie dla młodych aktorów, ale Branagh był najmłodszym jaki kiedykolwiek wystąpił w RSC w tej roli. Mając 23 lata mógłby być średni i oczekiwać, że krytyka mu wybaczy, ale był świetny. Przedstawienie odnosiło wielki sukces, co nie dziwi, bo czy jest coś bardziej chwytającego za serce niż dobrze wystawiony Henryk V. Ale Branagh wcale nie miał zamiaru na tym poprzestać. Zamiast grać dalej razem z zespołem , o przynależności do którego marzy wielu aktorów (zwłaszcza interesujących się repertuarem Szekspirowskim) założył własną grupę teatralną Renissance Theatre (z nie byle jakimi nazwiskami bo grali w niej min. Derek Jacobi i Judi Dench) i objechał z przedstawieniami Szekspirowskimi pół Anglii. Po raz kolejny Branagha porównywano z Olivierem, który także założył własny teatralny zespół.Tyle właściwie by wystarczyło, jak na pierwszą dekadę aktywności zawodowej. No ale właśnie, Branaghowi jakoś zwykłe osiągnięcia wydawały się wówczas nie wystarczać.

W 1989 roku Branagh zagrał i wyreżyserował Henryka V. Pierwszego kinowego Henryka V od czasu kiedy za tą sztukę wziął się w 1944 Lawrence Olivier. A trzeba pamiętać, że wtedy jak i dziś Henryk V Oliviera, choć zdecydowanie propagandowy miał status dobra narodowego, na które tylko ktoś wyjątkowo bezczelny mógłby się porywać. Ale Branagh był bezczelny. Film odniósł naprawdę niespodziewany sukces. Aktor nie tylko został natychmiast nazwany nowym Olivierem (jak się miało okazać paraleli, będzie się można doszukać więcej, niż tylko patent na Szekspira), zaś sam film zgarnął wszystko co było do zgarnięcia w Europie i został nominowany do kilku Oscarów. Sam Branagh dostał trzy nominacje – za reżyserię, rolę pierwszoplanową i scenariusz adaptowany. Wszystko zaś przed trzydziestką. Kiedy jest się zwierzem i ogląda się wywiady Branagha z tamtego okresu to nie trudno dostrzec, że spogląda się na kogoś, komu zawodowo udaje się absolutnie wszystko.  Henryk V Oscarów nie dostał, ale Hollywood pragnęło wykorzystać aktora, który zamieniał w złoto wszystko czego się dotknął. Branagh dostał pieniądze na amerykański film i nakręcił Umrzeć Powtórnie. Ktokolwiek widział ta produkcję wie, że nie mogła ona podbić masowej publiczności – nawiązania do filmów noir, stylistyka retro i angielscy aktorzy w pierwszo planowych rolach, ze znanymi amerykańskimi aktorami w małych rólkach (jak na przykład Robin Williams czy Andy Garcia). Film zarobił ale nie został hitem. Zwierz oczywiście ten film bardzo lubi. A jeszcze bardziej lubi nagrany wiele lat później komentarz reżysera ( tu zwierz powie, że może z czystym sercem powiedzieć, że Kenneth Branagh jest reżyserem, którego komentarze do filmów należą do najlepszych).

Branagh był blisko podbicia amerykańskiego rynku filmowego, ale niestety mu się nie udało.

Branagh wrócił do Anglii ale powoli zaczęło się odczuwać, że publika tylko czeka na jego błąd. O dziwo błędem okazał się film „Przyjaciele Petera”, ta świetna historia znajomych ze studiów, którzy teraz koło trzydziestki, wcale nie są tak zadowoleni ze swojego życia, spodobała się widowni ale Branagh stracił poparcie krytyki i miłość mediów. Jak sam twierdził, dla części osób film był produkcją, która zdenerwowała tych, którzy mieli wrażenie, że Branagh dostaje zbyt wiele i zbyt szybko. Rzeczywiście, w Przyjaciołach Petera obsadził właściwie wyłącznie swoich przyjaciół (min. Stephena Fry i Hugh Laurie) oraz po raz kolejny swoją ówczesną żonę (Emmę Thompson). Ci, którzy uważali, że na kręcenie filmów, w których reżyser może obsadzać znajomych, jest jeszcze za wcześnie, dali temu wyraz. Branagh z ulubieńca krytyki stał się aktorem i reżyserem, na którego  potknięcie trochę czekano. Nie dlatego, że odmawiano mu talentu, ale po prostu wokół aktora wszystko działo się za szybko i w zbyt dużych ilościach.

Nie mniej na upadek trzeba było jeszcze poczekać. Powrót do Szekspira ponownie okazał się kluczem do sukcesu – Wiele Hałasu o Nic, nakręcone w 1993 roku było hitem. Piękna Toskania, świetna muzyka i tekst który zdecydowane bardziej przypominał romantyczną komedię niż XVI wieczną sztukę. Co więcej ponownie zaczęto wskazywać, że Branagh przypomina Oliviera, w sposobie w jaki umie pokazać Szekspira szerokiej widowni. Branagh miał więc zostać facetem od Szekspira, człowiekiem który wie gdzie przyciąć i gdzie przenieść sztukę by widownia nie zauważyła, że bohaterowie mówią wierszem. Do tego, w jego adaptacjach pojawiali się nie tylko wybitni brytyjscy aktorzy ale także, znani szerokiej widowni aktorzy amerykańscy. Wydawało, się, że sukces kolejnego filmu na podstawie Szekspira, utemperuje marzenia reżysera i pokaże mu gdzie w kinematografii jest jego miejsce. Ale jak zwykle Branagh poszedł w inna stronę, kręcąc Frankensteina. Założenie było proste – zamiast kręcić film odpowiadający powszechnym wyobrażeniom, o postaci doktora i jego stwora, wracamy do książkowego oryginału. Film miał piękną scenografię, dobrą obsadę i rozmach, ale krytyka zjechała go dość bezlitośnie. Zdaniem zwierza nie zasłużenie, bo to dobry film, ale oczekiwano jak widać czegoś innego. Co ciekawe po raz pierwszy dostało się Branaghowi za granie we własnym filmie. Zdaniem krytyków był już za stary by grać młodego Frankensteina. Po raz pierwszy też wytknięto mu brak warunków fizycznych. Wydaje się, że mniej więcej wtedy zaczęło d ludzi docierać, że aktor wcale przystojny nie jest do tego jeszcze w połowie swoich filmów ma brodę i nie jest szczególnie wysoki. Niby nie ma w tym nic złego, ale to nie są cechy pierwszoplanowego aktora kinowego. To samo z resztą stwierdzili, kiedy Branagh dwa lata później porwał się na Hamleta.

Wiele Hałasu o Nic powinno dostać nagrodę za najlepsze wykorzystanie leżaka w kinematografii

Tym razem choć adaptacja jest zdaniem zwierza jedną z najlepszych jakie istnieją, krytycy byli mniej zachwyceni. Nie podobał im się wiek Hamleta, tlenione włosy Branagha i XIX wieczna oprawa sztuki, byli też zawiedzeni, że przycinający dotychczas swoje sztuki aktor i reżyser zdecydował się na zrealizowanie czterogodzinnego filmu. Po raz kolejny porównywano Branagha do Oliviera sugerując jednak, że tym razem łączy ich nie tylko ilość zrealizowanych filmów na podstawie Szekspira ale także, zazdrość o sukcesy byłej już żony. Olivier rozstał się ponoć z Vivien Leigh z zazdrości o jej aktorskie wyróżnienia ( Leigh zdobyła  dwa Oscary), z kolei w 1996 Emma Thompson była już wówczas żona Branagha, zdobyła drugiego Oscara, tym razem za scenariusz do Rozważnej i Romantycznej. Jakkolwiek wydaje się, że te paralele są mylne (zwierz wysłuchał kilku nagranych zdecydowanie później wywiadów i komentarzy Branagha i dochodzi do wniosku, że wcale nie musiał w nich mówić aż tak dobrze o aktorskich zdolnościach swojej byłej żony) to jednak po pierwsze, rozwód sprawił, że Branagh przestał być ulubieńcem publiki, a średnio przyjęta ekranizacja Hamleta (zdaniem krytyki bo nie zwierza) pokazała, że między adaptacją Branagha, a wybitnym filmem nie można stawiać zawsze znaku równości. Z resztą skoro przy porównaniach do Oliviera, on dostał za swojego Hamleta Oscara, a Branagh nawet nie otarł się o amerykańskie wyróżnienia.

Jednak prawdziwy  reżyserski upadek nastąpił w 2000 roku – Branagh po kilku latach przerwy nakręcił Stracone Zachody Miłości w konwencji musicalowej i poniósł sromotną klęskę. Studia filmowe nie chciały dawać mu więcej pieniędzy na reżyserię. Choć nikt nie podważał talentu Branagha jako aktora, to wydawało się, że piękna opowieści o nowym Olivierze dobiegła końca. Branagh mógł wrócić na deski teatru i zachwycać publiczność, lub grać w naprawdę świetnych filmach telewizyjnych (masa nominacji posypała się na niego po roli w Ostatecznym Rozwiązaniu – gdzie był cudownie przerażający) ale wydawało się, że jego specyficzna rola w angielskiej kinematografii właśnie się skończyła. Podobnie jak z międzynarodową rozpoznawalnością, bo kto będzie pamiętał po latach reżysera, który nakręcił kiedyś trzy niezłe filmy.  Co więcej stawało się co raz bardziej prawdopodobne, że w wyobraźni większości widzów skończy jako Gilderoy Lockhart z drugiej części Harrego Pottera. Z resztą Branagh dostał tą rolę tylko dlatego, że Hugh Grant wycofał się z projektu. Co ciekawe wydaje się, że część osób takiego obrotu spraw oczekiwała niemal od samego początku kariery aktora, zgodnie z zasadą, że jeśli komuś przydarza się zbyt wiele dobrych rzeczy, to kiedyś musi za to zapłacić.Choć aktorsko Branagh nadal radził sobie wyśmienicie ( dostając nominacje do BAFTY i Emmy za rolę w Sheckeltonie czy Warm Springs) to właściwie można było spokojnie stwierdzić, że jako reżyser nie ma już nic do powiedzenia. I wtedy zdarzyła się rzecz ciekawa.  Po kilku latach przerwy, w jednym roku Branagh wyreżyserował dwa filmy, oba nisko budżetowe i pokazywane w wybranych kinach ale dające punkt wyjścia do rozpoczęcia na nowo . W 2007 do kin trafił Czarodziejski Flet i Jak wam się to podoba. Czarodziejski Flet co prawda zobaczyła tylko skromna widownia wybranych kin, ale można go uznać za film (jak się zaraz okaże) przełomowy- wykorzystano w nim bowiem na dużą skalę efekty specjalne  i wszystko to czego zazwyczaj nie używa się w adaptacjach oper (zgadnijcie komu się podobało;). Z kolei Jak wam się to podoba (pokazywane w US tylko na HBO) radośnie przypomniało widowni, że Branagh potrafi kręcić Szekspira, nawet jeśli raz się potknął.  Z kolei zrealizowany rok później Sleuth, będący remakiem filmu z Olivierem, ponownie kazał zastanowić się czy Branagh, rzeczywiście odłożył na półkę ambicje stania się nowym najwybitniejszym aktorem Wielkiej Brytanii.

 Zwierz musi się przyznać, że pojedynek Gilderoya ze Snape’m stanowi ulubioną scenę zwierza w całym filmie jeśli nie w serii. Ze wszystkich niewłaściwych powodów.

Oczywiście żaden z tych filmów nie zarobił większych pieniędzy. Ale ponownie, okazało się, że tam gdzie zawodzi kariera Branagha reżysera, kwitnie kariera Branagha aktora. W 2008 roku został angielskim Wallanderem. Ku zaskoczeniu wszystkich, sprawdził się idealnie w roli refleksyjnego zmęczonego życiem szwedzkiego policjanta. Ale co ważniejsze wydaje się, że serial przywrócił go masowej świadomości. Wallander miał co prawda tylko trzy odcinki, ale przyniosły Branaghowi BAFTĘ, BBC wysokie wyniki oglądalności i pomysł na nowy format serialu (Trzy razy po 90 minut). Co więcej Branagh udowodnił, że nie zapomniał jak się gra na scenie. Jego występ w Ivanowie w Londynie nie miał chyba ani jednej złej recenzji. A skoro nawet zwierz o tym wie, to znaczy, że sztuka musiała wywrzeć na recenzentach naprawdę spore wrażenie. Branagha znów zaczęto cenić, ale już nie tak jak kiedyś jako młodą gwiazdę tylko jako świetnego aktora, który przez te wszystkie lata nie stracił ani odrobiny swojego talentu.

 Wallander to świetny serial, zaś Branagh zdobył sobie zupełnie nową część widowni. Choć powiedzmy sobie szczerze, jeśli teraz trwa masowe ponowne oglądanie Wallandera to raczej dla drugiego pana w samochodzie

A potem przyszła druga dekada XXI wieku. Branagh ku zaskoczeniu absolutnie wszystkich nakręcił Thora. Co więcej gdy się na to spojrzy z perspektywy wybór nie jest taki dziwny. Dobry reżyser, mający doświadczenie z  green screnami i efektami specjalnymi, znający się na adaptacjach. Branagh zdecydowanie miał na Thora pomysł. Przede wszystkim zdecydował się przepchnąć swojego protegowanego Toma Hiddlestona (z którym pierwszy raz spotkał się na planie w Conspiracy, potem grał z nim w Wallanderze i na scenie) w roli Lokiego. Po drugie zdecydował się na rozegranie pewnych elementów w nieco . klasyczny sposób. Nie jeden widz widząc sceny między Lokim a Odynem zastanawiał się czy nie widział tego w jakiejś sztuce. Thor się spodobał i zarobił mnóstwo pieniędzy. Nieznani nikomu odtwórcy Lokiego i Thora poszybowali ku komiksowo, nie komiksowej karierze. A Branagh zrezygnował (właściwie od razu) z realizowania drugiego filmu o Thorze. Zagrał za to w niewielkiej angielskiej produkcji Mój Weekend z Marylin. Zagrał Lawrence Oliviera, bo któż inny mógłby go zagrać, zwłaszcza, że był dokładnie w tym samym wieku co Olivier, w chwili kiedy grał w „Księciu i aktoreczce”. I choć aktorzy fizycznie nie są do siebie nawet odrobinę podobni, to występ Branagha był znakomity. Wszyscy chyba wyszli z tego samego założenia i doszli do tego samego wniosku, bo aktor   dostał nominację do Oscara. Piątą. W piątej kategorii. Wikipedia i IMdb są sprzeczne. Albo jest pierwszym, któremu się to udało, albo trzecim. Nie wygrał (co w tym roku było oczywiste, ale ogólnie smuci zwierza), ale potwierdził, że nie przestał nawet na moment być wybitnym aktorem.

I tak dochodzimy do dnia dzisiejszego i szlachectwa. Patrząc na tą historię, zwierz nie dziwi się, że wszyscy jednogłośnie mówią „Należy się mu” (ba! Niektórzy lobbują na twitterze za tym by ogłosić Ken Branagh Day i dać wszystkim wolne z tej okazji). Bo jednak niewiele jest tych, którzy lśnią tak jasno za młodu, a potem mimo porażek i nie zawsze udanych projektów (nie zdaniem zwierza) wciąż udowadniają, że drzemią w nich niespożyte pokłady talentu i kreatywności. Co więcej niewielu jest takich, którzy potrafią odnosić sukcesy na więcej niż jednym polu działalności. Bo nawet ci, którzy nie lubią Branagha reżysera muszą przyznać, że jest dobrym aktorem (jeśli nie filmowym to patrząc na ilość pozytywnych recenzji na pewno scenicznym), zaś ci którzy nie lubią Branagha aktora muszą przyznać, że potrafi reżyserować. A tym, którzy odmawiają mu jednego i drugiego talentu zwierz przypomina, że  powinni być mu wdzięczni, że pomógł wylansować Hiddlestona, który teraz gra w Henryku V i wszyscy zastanawiają się czy będzie taki dobry jak Kenneth Branagh. Niewątpliwie to jeszcze jedna oprócz tytułu „sir” rzecz, która zbliża go do Lawrence Oliviera. Problem polega jednak na tym, że wbrew temu, co możecie przeczytać w tym wpisie, Branagh nigdy nie będzie drugim Olivierem.  Nie z powodu braku talentu, czy pomysłu na karierę. Raczej dlatego, że gdzieś po drodze udało mu się zostać pierwszym Branaghem. Co można poczytać za zdecydowanie większy sukces.

Ps: Na deser zwierz wam powie, że Branagh wraca już niedługo w trzecim sezonie Wallandera i wyreżyseruje nowy film o Jacku Ryanie na podstawie Clancego. Ryana będzie grał Chris Pine (nowy Kirk).

Ps2: O tym jak bardzo zwierz jest zauroczony wszystkimi aspektami filmów Branagha świadczy też fakt, że ulubiony kompozytor filmowy zwierza Ptrick Doyle, napisał muzykę do wszystkich jego filmów.

* Sir Lavrence Olivier nawet po bardzo wczesnym uzyskaniu tytułu szlacheckiego kazał wszystkim zwracać się do siebie Larry na co kładł spory nacisk. Z kolei komentarz reżyserski do Thora rozpoczyna się od zdania ” Nazywam się Kenneth Branagh i jestem reżyserem tego filmu. Wszyscy mówią do mnie Ken, więc wy też możecie się tak do mnie zwracać jeśli mielibyście potrzebę rozmawiania ze mną w trakcie tego komentarza”

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online