?
Hej
Zwierz nie tak dawno temu, pisał o tym jak kino portretuje osoby z różnego rodzaju zaburzeniami psychicznymi. Jednak dziś zwierz chce się skupić na jednym konkretnym rodzaju zaburzeń. A dokładniej na Zespole Aspergera. Zainteresowanie zwierza zespołem Aspergera nie jest jakieś wybitne, ale tak się akurat złożyło, że zwierz coś (choć zupełnie nie profesjonalnie) na ten temat wie. Aby nie mącić, zwierz poleca wam zajrzeć, na odpowiednie strony w Internecie by zdobyć niezbędne fakty. W najogólniejszym zarysie Zespół Aspergera to zaburzenie ze spektrum zaburzeń Autystycznych, które jednak umożliwia funkcjonowanie w społeczeństwie. Choć ludzie dotknięci Zespołem Aspergera, mają problemy ze zrozumieniem uczuć, zachowań społecznych oraz konwenansów i w ogóle nie chętnie wchodzą w interakcje społeczne to jednak daleko im od tych, których autyzm całkowicie niemal wyklucza z życia społecznego. Oczywiście, jak w przypadku większości zaburzeń, może występować w formie ostrzejszej lub łagodniejszej, od ludzi po których ewidentnie jesteśmy w stanie stwierdzić, że zachowują się inaczej, po tych, których pewnie większość z nas zaliczyłaby do ekscentryków (stąd lista osób z przeszłości „podejrzanych” o zespół Aspergera ciągnie się dość długo) . Tyle jeśli chodzi o konieczny wstęp – jeśli chcecie przeczytać więcej o objawach (jak na przykład, obsesyjne zainteresowanie pewnym tematem czy dziedziną wiedzy, lub wysoka inteligencja połączona z zupełnym niemal nie zrozumieniem emocji) znajdźcie porządną stronę w necie. Bądź co bądź zwierz jest tylko popkulturalny i na te tematy nie będzie się wypowiadał.
Jak zwierz wspomniał zespół Aspergera opanował świat filmów i seriali chyba w stopniu z którym równać może się tylko sam Autyzm i Sawantyzm. O ile zwierz nawet rozumie fascynację kinematografii samym Autyzmem (kino lubi wizję człowieka, do którego nie można się dostać, a który w przekonaniu twórców niemal zawsze posiada niesłychanie ciekawe i barwne życie wewnętrzne) czy Sawantyzm (połącznie pozornego upośledzenia umysłowego z wybitnymi zdolnościami w określonej dziedzinie i najczęściej genialna pamięcią), o tyle sam zespół Aspergera nie wydawał się dotychczas zwierzowi, tematem szczególnie ciekawym (a przynajmniej nie ciekawszym od każdego innego zaburzenia). Nic bardziej błędnego, seriale i filmy, wydają się wręcz kochać takich bohaterów, choć wykorzystują ich ( a właściwie ich zaburzenia) bardzo instrumentalnie.
Zacznijmy od seriali. Na pierwszy plan wysuwa się z całą pewnością Sheldon z The Big Bang Theory. Przejawia większość cech, które można byłoby uznać za dość typowe, dla osoby cierpiącej na Zespół Aspergera. Ma określone rytuały, których zmiany bardzo nie lubi, cechuje go wybitna inteligencja, brak znajomości konwenansów, niechęć do relacji społecznych, a do tego brak zrozumienia uczuć innych bohaterów. Do tego często rozumie stwierdzenia czy językowe gry swoich znajomych dosłownie, nie dostrzegając ironii, sarkazmu czy dowcipu. Jednak, choć Sheldon dla wielu może wydawać się idealnym przykładem, na postać z lekką postacią syndromu Aspergera (mimo wszystkich swoich dziwactw, Sheldon dość sprawnie funkcjonuje w swojej małej społeczności) to jednak twórcy serialu niejednokrotnie zaprzeczali, pogłoskom jako by postać cierpiała na tego typu zaburzenia. Podobnie twórcy serialu Bones niejednokrotnie zaprzeczali, że bohaterka ich serialu Brennan, cierpi na zespół Aspergera, o który po raz kolejny, podejrzewali postać fani. O ile w przypadku Brennan zwierz z zaprzeczeniami twórców nawet się zgodzi (jest to postać krańcowo racjonalna ale absolutnie zdolna do czytania ludzkich uczuć i emocji. Choć trzeba przyznać, że to raczej kwestia ewolucji tej postaci w trakcie trwania serialu), o tyle w przypadku Sheldona zwierz ma pewną zagwozdkę. To znaczy, zwierz cały czas się zastanawia czy zaprzeczenia ze strony twórców serialu, nie wynikają przede wszystkim z faktu, że gdyby przyznali, że Sheldon istotnie cierpi na zespół Aspergera, to głównym elementem komicznym historii, stało by się śmianie z zachowań osoby z zaburzeniami. Nawet zwierz nie ma trudności by stwierdzić, że nie brzmi to dobrze.
Co ciekawe (a może raczej oczywiste) kwestia zespołu Aspergera pojawia się także w Glee. Jedna z nowych bohaterek (Sugar) twierdzi, że ma zespół Aspergera, co ma ją tłumaczyć z faktu, że jest niesympatyczna i mówi paskudne rzeczy. Zwierz musi powiedzieć, że ta postać nieco zbiła go z tropu. Nawet bowiem jeśli Sugar jedynie sama siebie zdiagnozowała, jako osobę z takim zaburzeniem, to wniosek wydaje się dość prosty – osoba z Aspergerem może mówić co chce i być niemiła, więc Asperger jest świetną wymówką po prostu dla osoby nie miłej, która nie chce się stosować do zasad dobrego wychowania(zwierz nie mówi w każdym wypadku, tylko w wypadku tej postaci). Zwierz musi powiedzieć, że taki wątek trochę nie pasuje do serialu, który wziął na swoje barki rozliczenie się ze wszystkimi możliwymi problemami społecznymi Ameryki (jeśli nie świata jako takiego). Na sam koniec zwierz nieco z żalem musi stwierdzić, że do kwestii zespołu Aspergera odwołano się także ostatnio w Sherlocku ( w drugim odcinku drugiej serii). Co prawda diagnozę stawia John Watson (zwierz nie wie jaka jest jego specjalność, ale chyba nie psychiatria ) więc można ją uznać za chwiejną ale wydaje się , że zachowanie Sherlocka zdecydowanie nie ma wiele wspólnego z Aspergerem. Przede wszystkim – jeśli zwierz może się pobawić w małego psychologa ( z zastrzeżeniem braku kompetencji na tym polu), Sherlock odrzuca (przynajmniej w tej interpretacji) emocje nie dlatego, że ich nie rozumie tylko dlatego, że uważa je za zbędne, podobnie zrozumienie ludzkich zachowań (zwłaszcza tych prowadzących, do zrobienia komuś krzywdy) wydają się nie mieć dla Sherlocka tajemnic. Oczywiście, zapewne ktoś mógłby stwierdzić, że Sherlock wykazuje inne cechy charakterystyczne dla tego zaburzenia, ale zdaniem zwierza jest to dość naciągana i bardzo współczesna teoria (to znaczy staramy się współcześnie wytłumaczyć pewne cechy nadane mu w innej epoce). Zwierz musi zaznaczyć, że wybrał tu tylko postacie pojawiające się w serialach na stałe – postać z Aspergerem czy Autyzmem, pojawia się bowiem bardzo często jako postać drugoplanowa w różnego typu produkcjach. Jeśli pamiętacie kiedyś w Chirurgach była lekarka cierpiąca właśnie na Zespół Aspergera (zwierz pamięta, że podobało mu się to przedstawienie bo pokazywało jak trudno lekarzom przystosować się do osoby myślącej w tak inny sposób), która jednak zniknęła po jednym odcinku.
Nie mniej skoro przy serialach jesteśmy – zwierz zwrócił uwagę, że postacie z Aspergerem (nawet tym tylko przez widzów domniemanym) zajmują centralne miejsce owej ekscentrycznej, innej, ciekawej istoty, która choć najprostszych rzeczy nie pojmuje, to jednak przewyższa innych inteligencją, spostrzegawczością czy wiedzą. W kinie bywa nieco inaczej. Zwierz widział ostatnio (czytajcie – w ciągu ostatnich dwóch lat) kilka filmów gdzie pojawiała się pierwszo lub drugoplanowa postać z Zespołem Aspergera. Jednym z takich filmów był Adam – komedia (czy właściwie komediodramat), opowiadający o młodym mężczyźnie cierpiącym na Zespół Aspergera, który po śmierci ojca zostaje sam, traci pracę ale udaje mu się stworzyć związek z dziewczyną mieszkającą piętro niżej (zwierz nie opowie wam całego filmu). Choć film wywołał raczej pozytywny odzew, ze strony osób zajmujących się upowszechnianiem wiedzy o tym zaburzeniu, zwierz nie mógł oprzeć się wrażeniu ( podobnie jak w przypadku filmu Mozart and the Whale, opowiadającym o romansie dwójki młodych ludzi cierpiących na Zespół Aspegera), że wszystko jest pięknie dopóki osoba cierpiąca na tego typu zaburzenie jest śliczna i urocza. Tak jest w zarówno w przypadku Hugh Dancego czy Josha Hartnetta – aktorów obsadzonych w roli cierpiących na zaburzenia młodzieńców. Bo choć filmy próbują nas przekonywać, że prawdziwa miłość może pokonać problem, jakim jest Zespół Aspergera, to cała argumentacja nieco siada kiedy chłopak jest tak sympatyczny i przystojny, że nawet gdyby było z nim coś bardziej nie tak, można byłoby zrozumieć dlaczego dziewczyna zdecydowała się na związek. Oczywiście to trochę podły argument, ale zwierz odnosi wrażenie, że większość zaburzeń typu autystycznego kino dopuszcza tylko wtedy kiedy są w jakiś sposób urocze czy łagodne. Dzieci z autyzmem z niewiadomych do końca przyczyn są fajne (czasem mogą pomóc ocalić świat jak w Kodzie Merkurym, czasem wyruszają na wzruszającą podróż śladami ojca Jak w Incredibly close Extremely loud, filmie nominowanym w tym roku do Oscara za najlepszy obraz). Podobnie fajne są wszystkie ładne i młode postacie, na przykładzie, których można po raz kolejny rozegrać romans niemożliwy. Niekiedy osoba z zespołem Aspergera, może występować w tle jak w Dear John, gdzie ojciec bohatera, wychowuje go samotnie i obsesyjnie zbiera monety, co przyda się by zademonstrować, przede wszystkim dobre serce ukochanej chłopaka, oraz dostarczy dobrej metafory pod koniec filmu.
W sumie przez te wszystkie lata (zwierz nie ogląda specjalnie filmów o ludziach z Autyzmem czy Zespołem Aspergera, tylko raczej się na nie natyka) zwierz widział tylko jeden film, który wydaje się mu raczej prawdziwy. To wspomniany już kiedyś na tym blogu animowany film Mary i Max o korespondencyjnej przyjaźni małej nieszczęśliwej dziewczynki z Australii ( a potem kobiety bo przyjaźń trwała przez wiele lat) oraz chorego na zespół Aspergera samotnego mężczyzny z Nowego Jorku. Film jest dobry, bo właśnie odziera to zaburzenie z pewnej romantycznej wizji, animowana postać Maxa nie jest śliczna, szczupła i nie ma wielkich oczu sarny. Co ciekawe oglądając ten film zwierz dochodził do wniosku, że choć wizja przedstawiona w animacji jest bardziej zachęcająca, by czegoś się o tym zaburzeniu dowiedzieć niż np. ta z Adama. Być może dlatego, że głównym przesłaniem filmu nie jest, że trzeba się zmienić (zwierz dostrzegł, że w bardzo wielu filmach gdzie pojawia się problem z kontaktami społecznymi, robi się wszystko by bohater przeszedł przemianę ku większemu uspołecznieniu) ale raczej zaakceptować. Choć Mary i Max to film smutny to jednak przynajmniej w zwierzu nie budzący uczucia litości (przynajmniej w zwierzu).
Z resztą zwierz dochodzi do wniosku, że tak naprawdę w większości przypadków wcale nie chodzi o autyzm czy zespół Aspergera. Chodzi raczej o to by wyróżnić centralną postać , by móc w pełni wyeksponować jej przymioty intelektu, jednocześnie nie czyniąc jej (niezbyt lubianą przez amerykańską publiczność) postacią snobistyczną czy zbyt zadufaną. Asperger daje idealne wytłumaczenie, dlaczego nasz bohater jest aspołeczny, wybitny i niegrzeczny jednocześnie dając nam pozwolenie by go lubić i nie oceniać negatywnie jego cech. Zwierzowi wydaje się też, że jest to (przynajmniej w świecie seriali) także sposób by wskazać, dlaczego dla bohatera życie uczuciowe jest mniej ważne od pracy czy jego obsesji. Nie da się też ukryć, że przynajmniej na zachodzie (choć w Polsce też co raz częściej) problem Autyzmu czy właśnie jego lekkiej formy, staje się co raz poważniejszy, bo diagnozuje się go u co raz większej liczby osób, zwłaszcza dzieci. Zwierzowi trudno orzec czy ma to związek z różnicami w wychowaniu, jakimś dominującym genem czy ze zmianami w diagnostyce (zwierz stawia na to ostatnie) ale dziś zaburzenie, które jeszcze jak zwierz pamięta z dzieciństwa prawie się nie zdarzało, jest czymś co raz bardziej codziennym.
Zwierz musi powiedzieć, że dziwi go więc takie instrumentalne podejście do tego zaburzenia i taktowanie go niejednokrotnie w formie ozdobnika czy ciekawego elementu, który uczyni fabułę dowcipniejszą czy wprowadzi element konfliktu. Nie żeby zwierz postulował podejście dydaktyczne (choć np. twórcy filmu Adam mieli takie podejście po części w zamiarze, do czego się oficjalnie przyznawali) ale raczej chodzi o takie wybieranie sobie przez popkulturę, które zaburzenie będzie chic, a które passe. Serio jeśli w serialach pojawiają się schizofrenicy, to zazwyczaj okazuje się, że nie brali leków, tak jak ich wszyscy prosili i są z nimi same problemy, mimo, że sporo osób ze schizofrenią jest w stanie zupełnie normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Z kolei choroba afektywno dwubiegunowa, pojawia się przede wszystkim pod postacią tej koszmarnej matki, która zniszczyła bohaterce (bohaterowi) dzieciństwo. Przez lata zwierz widział tylko jednego sympatycznie przedstawionego maniaka a i to dlatego, że serial dział się w szpitalu psychiatrycznym. Oczywiście są to zaburzenia dużo poważniejsze od Zespołu Aspergera – i być może dlatego, twórcy trzymają się od nich na co dzień z daleka
Zwierz pisze to wszystko chyba przede wszystkim dlatego, że jak zwykle łapie się na tym, jak bardzo naszą percepcję kształtuje popkultura czy kultura jako taka – autyzm czy zespół Aspergera już niedługo będą chorobami oswojonymi, których nikt nie będzie musiał się wstydzić, ale wiele innych równie popularnych zaburzeń nadal pozostanie schowanych gdzieś pod dywanem. Niby nie ma się czemu dziwić. Ale zwierz się zdziwi. Słyszał, że to dobrze robi człowiekowi od czasu do czasu się zdziwić.
Ps: A skoro przy chorobach jesteśmy zwierz pamięta z dzieciństwa taki film House of Cards o docieraniu do autystycznej dziewczynki – zwierz ma wrażenie, że film nie miał zbyt wiele wspólnego z psychologicznymi realiami ale bardzo się zwierzowi podobał.
Ps2: Zwierz nie wspomina „My name is Khan” bo nie widział.