Home Ogólnie Człowiek którego nienawidzi Akademia czyli przypadek Leonarda D.

Człowiek którego nienawidzi Akademia czyli przypadek Leonarda D.

autor Zwierz

 

Hej

 

Zwierz, który Oscarowe nominacje recenzował na swojej stronie na faceboooku ( do której polubienia gorąco zachęca, bo trafia tam niekiedy trochę poza blogowych przemyśleń zwierza) miał ten wpis od bardzo dawna. Nie ulega bowiem wątpliwości, że tak jak Akademia kocha Clooneya, Anglików i filmy biograficzne, tak samo nie darzy sympatią Leonardo DiCaprio.

 

 Zacznijmy od kilku faktów. Po pierwsze – zwierz trochę jak Akademia miłością do Leo nie pała. Powiedzmy więcej – zwierz go nie lubi jak to się ładnie mówi jak morowej zarazy. Dlaczego? Cóż tego dowiecie się w trakcie czytania tego postu. Teraz fakt drugi – DiCaprio jest dobrym aktorem, zwierz nawet zaryzykowałby, że jednym z najlepszych ze swojego pokolenia ( zwierz dodaje, że nadal go nie lubi). Właściwie to zwierz mimo swojej osobistej niechęci, musi przyznać, że  niewielu aktorów może się pochwalić karierą  tak ciekawą jak DiCaprio. Grał z największymi i  u największych, rzadko dostawał marne recenzje, lubią go zarówno inni aktorzy, jak i reżyserzy, którzy chętnie decydują się na dłuższą współpracę. Nie popełnia głupich błędów, angażuje się politycznie po właściwiej stronie, i właściwie trudno mu coś zarzucić poza ewidentną słabością do blond modelek. Czemu więc Akademia go nienawidzi? I dlaczego znajduje się on jak pokazuje poniższy wykres ( z 2010) na samym szczycie listy najbardziej niedocenianych aktorów ( nie tylko przez Akademię Filmową ale także przez inne gremia?)

 

Trzeba stwierdzić, że nie od razu Akademia poczuła niechęć do młodego aktora. Ten po początkach w telewizji ( wszyscy zaczynali w telewizji, ale wciąż wydaje się to być dla nas zaskoczeniem),  szybko okazał się być zaskakująco zdolnym aktorem dziecięcym – zwierz pamięta jak zaskoczony był jego rolą w ” Chłopięcym świecie” ( gdzie grał syna samego Roberta DeNiro) choć trzeba przyznać, że było to zaledwie preludium do jego znakomitej roli w Co Gryzie Gilberta Grape’a. DiCaprio zagrał tam upośledzonego młodszego brata głównego bohatera, w sposób tak naturalny i przekonujący, że udało mu się uniknąć koszmarnej sztuczności jaka często towarzyszy takiej grze.  I tak mając lat 20 Leo zdobył pierwszą nominację do Oscara, aktorsko kradnąc film Johnnemu Deppowi. Wydawać by się mogło, że przed młodym przystojnym aktorem o bardzo chłopięcej urodzie czeka wszystko co najlepsze, łącznie z dziesiątkami nagród i uznaniem.  W końcu chcieli z nim współpracować najwięksi, a i jego wybory pokazywały, że bardziej niż na sławie zależy mu na ambitnych projektach.

 

Potem jednak nastąpiło coś co zmieniło tok myślenia krytyków oraz sympatie Akademii. DiCaprio zagrał w dwóch filmach – pierwszym z nich był Romeo i Julia przeniesione w czasy współczesne – być może jedna z najbardziej bezczelnych, ale za to wiernych adaptacji Szekspira, drugi to film, który pokazał, że nie ma nic piękniejszego niż porządna katastrofa czyli Titanic. Zaznaczmy od razu, że DiCaprio w obu produkcjach spisał się poprawnie, choć dał się przyćmić przez swoje filmowe partnerki ( które w przeciwieństwie do niego zostały wręcz pupilkami instytucji rozdających nagrody – Kate Winslet jest nominowana i nagradzana prawie za wszystko, zaś Claire Danes dostaje Złote Globy rok po roku). Jednak nie gra aktorska sprawiła, że przyznające nagrody gremia postawiły na nim krzyżyk. Leonardo przydarzyła się najgorsza ze wszystkich możliwych dla aktora rzeczy – stał się idolem nastolatek. Zwierz, który był w odpowiednim wieku w chwili, w której oba filmy pojawiły się na ekranach doskonale pamięta jak wizerunek DiCaprio był wykorzystywany mniej więcej tak jak dziś wizerunek  Roberta Pattinsona ze Zmierzchu. I wtedy podobnie jak dziś sympatia do aktora stała się synonimem złego młodocianego gustu, zaś on sam raczej symbolem marketingowego produktu nie mającego wiele wspólnego z aktorstwem. Nagle zapomniano, że w przeciwieństwie do wielu gwiazdek dla nastolatków aktor udowodnił, że umie grać. Zaczęto go postrzegać niemal wyłącznie przez pryzmat nagród MTV, a kiedy jego kolejna produkcja ( Człowiek w Żelaznej Masce ) okazała się klapą widziano w tym jedynie potwierdzenie  sądów o źródle jego popularności. Z całą pewnością nie pomógł też fakt, że wielu komentatorów przyjęło autoironiczny występ DiCaprio w Celebrity Allena za obraz rzeczywistego stylu życia młodego aktora. Zwierz nie ukrywa, że i wtedy rozpoczęła się niechęć zwierza do aktora – powodowana głównie niechęcią do masowych zrywów, którym zwierz zwykł z natury stawać w poprzek zwłaszcza kiedy był młodszy. Stąd też zwierz pragnący za wszelką cenę udowodnić, że nie jest taki jak wszyscy DiCaprio znielubił, z czego do końca nie jest się w stanie wyleczyć do dziś.

            DiCaprio pewnie na zawsze pozostałby na smutnym zesłaniu dla aktorów znanych z jednej roli gdyby nie Gangi Nowego Jorku ( zwierz ze zdziwieniem stwierdził, że nakręcono je zaledwie pięć lat po Titanicu – zawsze był przekonany, że minęło zdecydowanie więcej czasu). O ile film wybitny nie jest, a wręcz przeciwnie miejscami za długi, nudny i przeszarżowany to jednak sprawił, że na jednym planie filmowym spotkali się Martin Scorsese i Dicaprio. Scorsese, zawsze był wierny swoim aktorom – potrafił im zapewnić najlepsze role, Oscary i wszystkie te nagrody, których sam nie otrzymywał. DiCaprio trafił na niego w chwili, w której reżyser był już nieco zdesperowany – kolejne lata mijały a Oscara nie było. Ich spotkanie zaowocowało najbardziej nastawionym na zdobycie Oscara filmem w historii czyli Aviatorem – obaj obeszli się ze smakiem choć zwierz odnosi dziwne wrażenie, że każdy inny aktor dostałby Oscara za role Howarda Hughesa. Ale ponownie w oczach Akademii Leonardo był jedynie towarzyszem dla jasno świecącej ( i nagrodzonej) Cate Blanchett. Oscar dla Scorsese przyszedł rok później razem z Infiltracją, ale DiCaprio znów musiał obejść się bez niego. Wydaje się bowiem, że mimo dobrych ról w zdecydowanie dobrych filmach akademia wciąż nie ma zaufania do aktora, którego podobizna wisiała kiedyś na ścianach tysięcy nastolatek. I Choć nowy Leonardo już tylko odrobinę przypomina tamtego ( jakoś tak zmężniał, albo przytył co kto woli, z resztą zdaniem zwierza ze szkodą dla urody) to jednak wciąż musi udowadniać, że nie jest chłopcem z Titanica. 

Ale wydaje się, że ta niechęć Akademii ma jeszcze co najmniej dwie podstawy. O pierwszej zwierz pośrednio już wspomniał – DiCaprio ewidentnie chce zostać nagrodzony – w ostatnich latach zagrał chyba wszystkie standardowe role – szaleńca, sławnego szaleńca, polityka, męża w rozpadającym się małżeństwie, wdowca, człowieka bez skrupułów którego rusza sumienie – co prawda w żadnym z filmów nie kulał, ale nie udawajmy, że nie był blisko. Akademia wyjątkowo nie lubi tych, którzy chcą wygrać i często nawet na złość  pomija ich przy nominacjach – w końcu to też ludzie, i nie lubią kiedy wywiera się na nich zbyt mocną, a właściwie zbyt transparentną presję. Druga kwestia jest nieco bardziej skomplikowana. Akademia lubi aktorów, którzy raz na jakiś czas pokazują, że nie traktują siebie na poważnie. Aktor, który chce zdobyć uznanie krytyki powinien chociaż raz pozwolić sobie na występ w komedii, lżejszym filmie popularnym ( Incepcja ma jednak swoją wagę gatunkową) czy w jakikolwiek inny sposób zasygnalizować, że mają do swojego aktorskiego zawodu dystans. Tymczasem od paru lat DiCaprio gra jedynie w filmach poważnych – może z wyjątkiem Złap mnie jeśli potrafisz, choć tu też nie mieliśmy do czynienia z typową komedią, z resztą reżyserował Spielberg co zmienia wagę filmu. Innymi słowy DiCaprio jest jednym z niewielu w Hollywood aktorów, którzy traktują granie niemal śmiertelnie poważnie, i wybierają jedynie takie produkcje, które choć trafiające do masowej publiczności ( aktor bierze dwadzieścia milionów za rolę więc raczej nie pojawia się w niezależnych produkcjach) maja opinię głębszych i ważniejszych niż większość filmów. Nie zobaczycie go w największym hicie lata, czy w dobrze obsadzonej ale mniej poważnej produkcji ( ponownie Incepcja jest najbardziej poważnym z filmowych hitów jakie zwierz widział)

 

I tu przechodzimy do następnego aspektu który wydaje się być dość charakterystyczny. Otóż zwierz odnosi wrażenie, że jest bardzo wielu widzów kinowych, którzy podobnie jak zwierz są bez trudu w stanie przyznać, że DiCaprio jest dobrym aktorem. Wydaje się jednak zwierzowi, że zdecydowanie mniej jest widzów takich, którzy są jego zagorzałymi fanami, i z wypiekami na policzku czekają na jego następny film. Może zwierz przyjmuje złą perspektywę, ale ten dość uniwersalny, poważny odtwórca głównej roli nie budzi automatycznej sympatii. Żadna z wykreowanych przez niego postaci, nie sprawia, że jesteśmy w stanie się w niej zakochać i przenieść trochę tych uczuć na aktora. Wręcz przeciwnie, zdaniem zwierza jego bohaterów trudno lubić, bo najczęściej  albo są zbyt szlachetni, albo zbyt podli albo zbyt nienaturalni. Zwierz oczywiście nie sugeruje, że nie da się polubić DiCaprio – bądź co bądź chroni tygrysy, pandy i niedźwiedzie aktywnie uczestnicząc w akcjach ekologicznych ( uważa się , że jest jedną z najbardziej zielonych gwiazd Hollywood), przyjaźni się z ludźmi, z którymi grał ( zwłaszcza z Kate Winslet), a na rozdania nagród kiedy akurat nie umawia się z żadną blond pięknością przyprowadza mamę. Trudno uznać to za przejaw spaczonego i paskudnego charakteru.  Zwierz czytał z resztą cytowane na Imdb jego różne wypowiedzi ( kolekcja jest naprawdę imponująca) i nie wydaje się pod względem ich grzecznej ogólności niczym różnić od aktorów zdecydowanie bardziej popularnych.

 

 

Nie trudno dostrzec, że największym grzechem DiCaprio jest fakt, że nie zginął w pomroce filmowych dziejów, tak jak wielu idoli nastolatek przed nim. Z resztą zwierz nie ma wątpliwości, że Akademia w końcu go nagrodzi, co prawda zwierz ma dziwne wrażenie, że stanie się to późno – coś jak w przypadku Paula Newmana, który dostał Oscara dopiero za Bilardzistę, albo jeszcze później, jak w przypadku Kirka Duglasa któremu dano Oscara za całokształt bo wyglądało na to, że będzie umierał, a on żyje i żyje. W każdym razie zwierz oczyma duszy swojej jest w stanie zobaczyć, schylonego ku ziemi DiCaprio chodzącego o lasce, który odbiera swojego Oscara wspominając wielkich reżyserów z którymi pracował a których już nie ma wśród żywych.

 

Choć jest kilka znaków na horyzoncie, że być może najbliższe lata zdejmą klątwę Titanica. Wśród następnych projektów aktora oprócz Wielkiego Gatsbiego ( zwierz nadal nie rozumie pomysłu zastępowania Redforda kimkolwiek innym) , pojawia się też nowy projekt Quentina Tarantino. Tarantino znany jest z tego, że potrafi wyciągnąć aktora z zapomnienia ( Travolta), czy też przedstawić go światu z takim przytupem, że już nigdy nie będzie się musiał on martwić o rolę ( Christoph Waltz), kto wie może i dla Leo uczyni cud i rozpocznie kolejny etap jego kariery. Czwarty, akurat na kolejne dziesięciolecie. Bo choć zwierz naprawdę nie cierpi DiCaprio to jednak należy mu się jeszcze jedna szansa. W końcu przecież nawet Akademicy mają serce. Chyba.

 

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online