Hej
Podsumowania roku ( kolejne mniej złośliwe i wyłącznie serialowe na małym zwierzu), wszystkich skłaniają do myślenia o czasie, więc zwierz uważa, że choć nieco spóźniona ( film raczej już schodzi z ekranów ale zwierz nie miał czasu obejrzeć go wcześniej) recenzja filmu Wyścig z Czasem jest w tym ostatnim dniu 2011 roku jak najbardziej na miejscu. Nawet jeśli jest to recenzja tradycyjnie już złośliwa. Bo niestety inna być nie może.
Reżyser filmu Andrew Niccol nie ma optymistycznej wizji przyszłości. W filmie Gattaca przekonywał nas, że w przyszłości społeczeństwo będzie dawało szanse rozwoju wyłącznie fizycznie i genetycznie doskonałym. W Wyścigu z Czasem manipulacje genetyczne doprowadzają do sytuacji, w której nikt nie wygląda na więcej niż dwadzieścia pięć lat, ale trzeba za to zapłacić wysoką cenę. Po ukończeniu 25 lat rusza zegar – z czasem który upływa ( od 25 do ), i który służy jako środek płatniczy. Jednak o ile Gattaca ( kto nie widział niech koniecznie zobaczy bo to film świetny) niosła za sobą zawsze aktualną przestrogę przed eugeniką, o tyle wydaje się, że Wyścig z Czasem bardziej niż wizją przyszłości jest . wykładem z ekonomii dla nie zaawansowanych ( i trzeba dodać bardzo naiwnych). Najwyraźniej kryzys ekonomiczny w USA musi być naprawdę porażający skoro tematy ekonomiczne opuściły już zaangażowane filmy o podłych bogaczach tego świata i przeniknęły do świata sensacyjnych filmów sf.
Film to trochę zbyt dosłowne potraktowanie powiedzenia ” Czas to Pieniądz”
Sam pomysł wyjściowy filmu – świat, w którym środkiem płatniczym jest czas- wydaje się być całkiem dobry i wcale nie taki daleki od tego co mówią ekonomiści. Już dziś co raz częściej podnosi się kwestie, że czas jako coś czego nie da się wyprodukować da się, za to bardzo łatwo zmarnować staje się co raz cenniejszy. Ponoć ilekroć wisisz na telefonie wielkiej korporacji , w nieskończoność czekając na to aż w końcu ktoś poniesie słuchawkę, korporacja okrada cię z twojego czasu ( ty czekasz oni robią co innego). Niestety kiedy pisano scenariusz do tego filmu na sali nie było ekonomisty byli zaś jacyś zwolennicy ogólnej ekonomicznej równości ( zwierz zastanawia się skąd u scenarzystów w Hollywood takie przekonanie, że wszyscy powinni mieć zasobów tego świata po równo. Czyżby nadal byli nie zadowoleni z wyników podziału zysków z dystrybucji DVD). Pierwsze kilka minut filmu – zdaniem zwierza najciekawsze pokazuje świat, w którym za wszystko płaci się czasem – a czasu tego zawsze brakuje – pozornie wydaje się, że to sytuacja dość powszechna ale szybko zostajemy poinformowani, że za krótkie życie niewielu odpowiada polityka zamożnych grup społeczeństwa które mają miliony lat kosztem umierającej z braku czasu biedoty. Co więcej ów system ma swoje dość logiczne uzasadnienie- ludzie wciąż muszą umierać by nie doszło do przeludnienia. Oczywiście nasz bohater z początku nie świadomy szybko zdobywa środki ( a właściwie lata) by dostać się do bogatego świata i z przerażeniem odkryć jak daleko sięgają owe czasowe nierówności.’
Taki zegar na ręku to rzecz stylowa i trochę wkurzająca ale na Boga jak ona sie tam znalazł? Na to pytanie film nie odpowie.
Już w tym momencie uważny widz dostrzeże, że w wykreowanej wizji pełno jest dziur i niedopowiedzeń. Jak w przypadku większości filmów dziejących się w niedalekiej przyszłości scenarzyści robią ten sam błąd – pobieżnie przedstawiają świat, i natychmiast przechodzą do akcji. Takie pobieżne przedstawienie świata najczęściej sprawia, że widz szybko zaczyna zadawać pytania. W przypadku filmu Niccoli pytań jest wyjątkowo dużo, i są one dość fundamentalne. Najważniejszym chyba jest to jak właściwie działań system wymiany czasu. Nikt nawet przez chwilę nie próbuje nam wytłumaczyć jakim cudem ludzkość nauczyła się magazynować coś tak abstrakcyjnego jak czas, i jakim cudem udało się podłączyć wszystkich do jednej sieci, która jest w stanie wykończyć każdego w chwili w której skończy mu się czas. I jakim cudem ludzie zaczęli się rodzić z licznikami czasu, oraz jak właściwie działa wymienianie się minutami pomiędzy ludźmi. Z resztą wynika z tej historii, że do 25 roku życia wszyscy są wyeliminowani z rynku ponieważ dopiero po 25 roku życia włącza się obecny na ręku każdego obywatela zegar. Wydaje się z resztą, że nie przemyślano np. problemu władz – wydaje się, że światem żądzą finansiści magazynujący czas, ale jednocześnie jest policja pilnująca przepływu czasu, której finansiści nie nadzorują. Innymi słowy jest to wizja bardzo nie dopracowana. Zwłaszcza z ekonomicznego punktu widzenia – mimo, że wszyscy odwołują się tu do modelu kapitalistycznego to jednak trzeba przyznać, że świat w którym brak gotówki oznacza natychmiastową śmierć funkcjonuje jednak nieco inaczej niż nasz świat gdzie 0 na koncie jednak nie oznacza natychmiastowej egzekucji.
Nie wyglądający na 25 lat Cilian Murphy dosłownie pilnuje czasu. Czy to znaczy, że jest czymś w rodzaju Budzika?
Jeśli jednak porzucimy cały ten futurologiczny bełkot i zapomnimy wszystkiego czego się nauczyliśmy na zajęciach z ekonomii ( o ile mieliśmy ekonomię – zwierz miał nawet dwa razy) film ogląda się zaskakująco przyjemnie. Film, który długo się rozkręca zamienia się dość szybko we współczesną wersje Bonny i Clyde kiedy nasz bohater i parowana przez niego córka czasowego milionera postanawiają we dwójkę ukraść sobie trochę czasu. Justin Timberlake i Amanda Seyfried stanowią bardzo sympatyczny duet – zarówno do oglądania jak i ich gra nie szczególnie boli. Zwierz musi z zaskoczeniem stwierdzić , że Timberlake, który przecież znany jest głównie ze śpiewania falsetem jest zaskakująco dobrym aktorem w przeciwieństwie do większości piosenkarzy próbujących swoich sił w filmie ( co oni dawali tym dzieciakom w Disney Club, że posiadły wszystkie talenty i jeszcze do tego wyrosły na samych ładnych ludzi). Co więcej film jest dowcipny, i miejscami zaskakujący, pod tym względem, że scenarzystom udało się uniknąć kilku najprostszych rozwiązań. Ciekawe konsekwencje przynosi fakt, że wszyscy w filmie nie powinni być starsi niż 25 lat. To daje ciekawą sytuację gdzie Olivia Wilde gra matkę Justina Timberlake’a. Nie mniej ludzie obsadzający ten film wykazali się dość ciekawym podejściem do kwestii wieku – rzeczywiście aktorki grające w filmie mają ok. 25 lat natomiast wszyscy aktorzy jak jeden mąż mają 30 i więcej. O ile jeszcze przy odrobinie dobrej woli można uwierzyć że dla Timberlake’a czas zatrzymał się 5 lat wcześniej ( grając w filmie miał 30 lat) o tyle grający policjanta Cilian Murphy za 25 latka będąc o dekadę starszy uchodzić już zdecydowanie nie może.
Skoro wszyscy wyglądają na 25 lat mogą się pojawić pewne problemy. Na zdjęciu Babcia, Córka i Wnuczka.
Jak już zwierz wspomniał drugą część filmu ogląda się z przyjemnością wynikającą z szybkiego i nie koniecznie przewidywalnego ( do pewnego stopnia) rozwoju akcji nie mniej jednak działania bohaterów są tak pozbawione sensu ( co słusznie wytyka im w samym filmie główny zły charakter), że mimo iż film ogląda się bezboleśnie to jednak po wyjściu z seansu niesłuchanie łatwo o nim zapomnieć. Jest to z resztą casus filmu Daybreakers- tamta produkcja zaczynała się ciekawie pokazując jak funkcjonuje świat, w którym nie ma ludzi są tylko wampiry by przejść do idiotycznego kina akcji, tu jest tak samo – wizja świata, w którym waluta jest czas jest fascynująca bez akcji, ani bez przyglądania się rozpadowi tego świata – scenarzyści sf nadal nie są w stanie zrozumieć, że oglądanie inaczej funkcjonującego społeczeństwa jest największą karta przetargową tego gatunku zaś sama akcja tylko dodatkiem. Co więcej zwierz jest przekonany, że popularność seriali telewizyjnych sf w których nawet niewiele się dzieje pokazuje, że jeśli chodzi o przyszłość lubimy czasem pooglądać codzienne życie. Bo przecież nikt z nas nie będzie obalał systemu, natomiast wszyscy jesteśmy ciekawi jak wyglądać będzie codzienność w świecie której kto wie może niektórzy z nas dożyją ( o ile Internet nie zje nam całego życia).
Niewątpliwą zaletą filmu są prześliczne kostiumy, w świecie przyszłości nawet złodzieje są świetnie ubrani.
A teraz czas na ogłoszenia parafialne. Zwierz o dziwo ma jeszcze szczątki życia towarzyskiego co oznacza, że zgodnie z idiotyczna tradycją nakazującą raz w roku obowiązkowo iść na imprezę zwierz wybywa na sylwestra. Oznacza to, że 23 grudnia nie będzie miał czasu późnym wieczorem napisać postu na dzień następny. Tak więc nowy rok co zaskakujące będziecie musieli przetrwać bez wpisu zwierza. Nie mniej jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to 2 stycznia będziecie czytać wpis chwalący pod niebiosa Moffata Gatissa i Artur Conan Doyla. Ponieważ jeśli wiecie i pamiętacie 1 stycznia powraca najbardziej wyczekiwany przez zwierza serial roku ( 2011!) czyli druga seria Sherlocka.??