Hej
Jako że Polski rynek czasopism filmowych jest dla zwierza wysoce nie satysfakcjonujący ( czytajcie – są dwa czasopisma w czym jedno nudne drugie marne ale zwierz nie będzie mówił które jest które) zwierz już dość dawno przerzucił się na sprowadzane do Polski tytuły anglojęzyczne. Jeden z nich – brytyjski Total Film właśnie opublikował spis premier następnego lata. Zwierz spojrzał na ów spis z lekkim zaskoczeniem i zaniepokojeniem. Oto w następnego lata swoje premiery mają mieć : ” Kapitan America”, „Thor”, ” Zielona Latarnia”, ” X-men – First Class”, ” Aliens &Cowboys” a przecież to tylko ekranizacje komiksów – oprócz tego zaplanowano jeszcze mnóstwo sequeli – Transformersy będą się bić po raz trzeci, bohtaerowie ” Kac Vegas” wylądują w Bankoku, A szybcy i wściekli będą szybsi i wścieklejsi do potęgi piątej, no i gdzieś tam jeszcze będą się kręcić Piraci, młodociani czarodzieje no i bohaterowie filmów o mnijeszym budżecie. Zwierz nie ma zamiaru wam wymieniać wszystkich filmów jakie będą miały premierę tego lata. chodzi mu raczej o samo zjawisko filmu latniego. Dystrybutorzy wiedzą że kiedy kończy się szkoła, zajęcia na studiach a ludzie dostają urlop zanim udadzą się w ciepłe miejsce nad morze najpierw pójdą do kina. Wiedzą że zrobią to zwłaszcza ludzie młodzi dla których niekiedy klimatyzowana sala kinowa będzie jedynym miejscem ucieczki od koszmarnej nudy braku codziennych zajęć. Problem jednak polega na tym że widza ta przekłada się na zabójczą politykę dystrybucyjną. Skoro wiadomo że latem można zarobić wszyscy chcą mieć premiery latem, ale skoro wszyscy będą mieli premiery latem to nasz film nie musi przebić zwykłej konkurencji ale zmasowaną konkurencję wszystkich innych letnich hitów. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się dlaczego filmy Michela Baya są takie głośne, a producent Jerry Bruckheimer gotowy jest wyprodukować film wyłącznie wtedy kiedy ma ponad 100 milionów dolarów na efekty specjalne to oto macie odpowiedź – ich filmy przeznaczone na letni czas to filmy które mają jedno zadanie – zarobić tak dużo by konkurencja nie mogła się pozbierać. Co to oznacza dla nas widzów? Po pierwsze, część kinomanów wbrew większości społeczeństwa zaczyna modlić się o deszcz w miesiącach letnich. Sam zwierz nie ma nic przeciwko kilku ciekawym premierom ale pomysł by wszystkie ciekawe filmy wypuszczać do kin latem wydaje się być pomysłem szalonym. Zwłaszcza że taki urodzaj w miesiącach maj- sierpień ( tyle trwa mniej więcej kinowe lato) oznacza absolutną posuchę w pozostałych miesiącach roku z wyłączeniem tych dwóch ostatnich miesięcy kiedy pokazuje się filmy które mają szanse na Oscara ( choć w Polsce niekiedy i w marcu zdarza się taka premiera). Ale nie tylko o filmową nudę marca chodzi. Otóż świadomi tego że rywalizują między sobą autorzy filmów muszą ciąglę walczyć by przebić konkurencję – oznacza to najczęściej że film kręci się co raz mniej myśląc o nim jako o całości ( historia z początkiem i końcem która powinna działać niezależnie od tego kiedy ją oglądamy) ale raczej jako fragmencie większego planu dystrybutorów – a to zwierz zapewnia was dobrze nie wpływa na poziom. Tam bowiem gdzie walka o widza musi stać na pierwszym miejscu nie można sobie pozwolić na eksperymenty – trzeba zaś użyć wszystkich obowiązkowych środków które już raz się sprawdziły. W tym roku oznacza to np. że nawet filmy w których 3D zupełnie nie jest potrzebne, czy były kręcone bez wykorzystania tej techniki zostaną do niej dostosowane by nikt nie mógł podjąć decyzji bazując wyłącznie na tym że jeden film jest w 3D a drugi nie. Z resztą taki masowy atak letnich przebojów na widza skutkuje też całkowitym rozleniwieniem krytyków – skoro mają w kinach same letnie histy oceniają je według zasady – lepsze od filmu który był tydzień temu gorsze od tego który będzie za tydzień – innymi słowy to najprostrza droga ku temu by nawet dobry film przepadł – nie dlatego że jest zły tylko dlatego że znalazł się w złym towarzystwie. Oczywiście nie każde lato jest takie – ale w tym roku dystrybutorzy są zdesperowani co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze sprzedaż biletów jest najgorsza od lat. Poza kilkoma tytułami które zarobiły krocie nawet 3D nie było już w stanie przekonać ludzi by poszli do kin. Trudno się dziwić – w świecie kryzysu finansowego i łatwego dostępu do filmów w sieci odcięcie tej jednej przyjemności z domowego budżetu wydaje się najbardziej logicznym posunięciem. Ale nie tylko o kasę chodzi. za zamieszanie odpowiedzialne jest po części studio Marvela które nie dość że pragnie jak najszybciej wykorzystać chwilową popularność ekranizacji komiksów ( zanim minie moda i ludzie przypomną sobie że wcale ich to nie obchodzi) , po drugie dążą do tego by w 2012 móc wyprodukować film The Avangers – czyli film gromadzący w sobie prawie wszystkich bohaterów ich Universum – no ale nie mogą tego zrobić zanim nie opowiedzą historii każdego z nich w osobnym filmie – i nawet jeśli Thor zabierze trochę pieniędzy Kapitanowi Ameryce ( przy całej swojej sympatii dla tego pierwszego bohatera zwierz jest przekonany że jednak Kapitan Ameryka ma większe szanse na stanie się kinowym hitem – choćby dlatego że to lepiej znana postać) to i tak kasa idzie do tego samego studia więc nie ma nad czym płakać. Jak sami widzicie za premierami filmów stoi oprócz tradycji także pewna zabójcza logika rynku której przeciętny widz niestety nigdy nie rozszyfruje. Chodzi przecież także o walki między studiami które tak ustalają premiery by żadne nie miało ich więcej i by wchodzić sobie wzajemnie w drogę ale nie za bardzo. Czasem bowiem nie ma sensu bo więcej można stracić niż zyskać np. nikt nie będzie konkurować z najnowszym filmem Pixara bo może się to źle skończyć. Nie mniej wszystko sprowadza się do jednego bardzo ważnego czynnika. Zysków z kas. Te stały się w ostatnich czasach absolutnym i totalnym wyznacznikiem tego czy film jest dobry czy nie ( oczywiście z punkt widzenia studia bo krytycy gardzą Box Office), czy zasługuje na kontynuację, odpowiednią kampanię reklamową i trzydyskowe wydanie na DVD. A skoro Box Officowi można nieco pomóc odpowiednio wyznaczając premierę nikt nie będzie się zastanawiał nad tym co ma zrobić widz, który wcale nie ma ochoty modlić się o deszcz w środku lata. Oczywiście jeśli nie jest zwierzem.
Ps: Tak zupełnie nie na temat – zwierz niekiedy dostrzega że najlepsze filmy jakie widział to te w których grają dobrzy aktorzy, widać porządną realizację ale nigdy nie trafiają one do kin w kraju zwierza. Czyżby gust zwierza był aż tak inny od gustu dystrybutorów? Myśl przerażająca