Hej
Najpopularniejszą książką na świecie jest Biblia – może nikt jej nie czyta ale wszyscy stawiają sobie na półkach. Potem jest kilka wydawnictw popularnych i encyklopedycznych, książki kucharskie i dopiero zaczyna się literatura. Nieodmiennie w czołówce najpopularniejszych książek znajdują się sagi w odcinkach. Powieści w odcinkach mają oczywiście długą historię i przyczyniły się znacznie do rozwoju literatury polskiej ( jeśli się temu bliżej przyjrzeć to jednym z naszych arcydzieł narodowych jest serial historyczny ) ale spójrzmy prawdzie w oczy pomiędzy Sienkiewiczem a sagą o ludziach lodu jest jednak drobna różnica. Zwierz często zastanawiał się jak to się stało że w świecie w którym czytanie jest co raz mniej popularne ( przeciętny polak czyta 0,5 książki – zwierza zawsze bawi ta statystyka bo wyobraża sobie jak cały naród odkłada na bok książkę przeczytaną w połowie) sagi z wielkim romansem w tle mają olbrzymie nakłady które rozchodzą się na pniu. zwierz często się zastanawiał nad pewnym paradoksem – po pierwsze – dlaczego większość takich sag piszą Skandynawowie ? Przecież nie jest chyba możliwe by ich pradawna tradycja opowiadania sag znalazła swe ujście w kilkudziesięciu tomowych romansach dla kobiet w średnim wieku? Z drugiej strony to ciekawe, że Skandynawia stała się idealną scenerią do dwóch rodzajów powieści – mrocznych kryminałów i romansów z magią w tle – pod tym względem bije nawet Irlandię. po drugie – dlaczego tak jest w naszej kulturze, że kiedy historię romantyczną ( a właściwie melodramatyczną) rozkładamy na bardzo wiele tomów to staje się to lektura właściwie wyłącznie kobiet w średnim wieku, z którą nie pokazał by się nikt na mieście, której nigdy by się nie podczytywało w tramwaju i na sto procent nie przyznało się znajomym że jest to ostatnia przeczytana przez nas książka. Nie ma chyba nic z czego byśmy się bardziej wstydzili ( oczywiście kulturalnie) niż bycia przyłapanym na czytaniu tego typu literatury ( zapewne zaczęlibyśmy się tłumaczyć że kupiliśmy to dla naszej babci, cioci czy jakiejkolwiek innej żeńskiej krewnej). A przecież zwierz wie doskonale że istnieją takie cykle sf czy fantasy które osiągają mniej więcej ten sam poziom a nie są wcale wstydliwe i co ważniejsze dostępne dla obu płci. Zwierza to nie specjalnie dziwi – w końcu choć wszyscy potrzebujemy miłości to nie ma nic bardziej żenującego niż przyznać się że lubi się romanse. To co jednak zwierza bawi to fakt, że przecież powieści w odcinkach – wielotomowe sagi to sama prehistoria popkultury – teoretycznie powinny zniknąć – zastąpione przez ich telewizyjny odpowiednik w postaci seriali, soap-oper czy telenowel ale jednak nie znikają. Dlaczego? Być może chodzi o to że książeczkę za 9,90 można sobie poczytać o każdej porze dnia nie czekając na następny odcinek, może dlatego że można je zabrać na wakacje a może dlatego, że czytanie to rozrywka od której trudno się oderwać – zwierz ma nadzieje że to ostatnie. Jakby to dobrze świadczyło o czytelniczkach Faktu domagających się co raz to nowych sag.