Hej
Zwierz miał z dzisiejszym wpisem pewien problem. Był pewien, że będzie mógł was uraczyć długą notką po finale HIMYM, ale zdał sobie sprawę, że pomylił daty i jak zwykle był pewien, że marzec ma dni tylko trzydzieści. Na całe szczęście, Internet dba o to by zwierz zawsze znalazł jakiś temat na wpis. Tym razem zwierz szukając opinii o finale Muszkieterów, (który mimo całej swojej niedorzeczności zwierzowi się podobał) trafił zwierz na wywiad, jakiego Guardianowi udzielił Dyrektor kreatywny BBC Alan Yentob. Nie byłoby w tym nic szczególnie ciekawego gdyby nie kilka pomysłów na przyszłość BBC a zwłaszcza ich produkcji serialowych, które wzbudziły zainteresowanie zwierza. W obliczu zmniejszających się dochodów z abonamentu BBC musi ciąć koszty – o tym wiedzą wszyscy, ale pomysł jak te koszty obciąć i jak pozyskać nowe fundusze może na zawsze zmienić oblicze ukochanej brytyjskiej stacji zwierza. A kto wie może telewizji w ogóle. Brzmi nudno, ale przekonacie się, że tak naprawdę to zagadnienie ciekawsze niż się wydaje.
Zwierz nie będzie was przekonywał, że Benedict jest jedynym powodem do oglądania BBC ale w dzisiejszym wpisie nie da się zignorować jego obecności.
Yentob proponuje trzy zasadnicze zmiany w myśleniu o serialach. Co ciekawe za przykład pierwszej i najważniejszej z nich posłuży mu nic innego jak… Sherlock. Trudno się nawet dziwić, bo trzeci sezon serialu pobił rekord oglądalności ostatniego dziesięciolecia, jeśli chodzi o serialową produkcję BBC. Nawet, jeśli ludzie narzekali na kolejne odcinki to wiernie jak nigdy zasiadali przed telewizorami. Zdaniem szefów BBC największy wpływ na popularność Sherlocka nie miał jednak znakomity scenariusz czy kości policzkowe Benedicta Cumberbatcha (tu zwierz się nie zgodzi – kości policzkowe Cumberbatcha zdają się odpowiadać za jakieś międzynarodowe szaleństwo na nieznanym dotąd poziomie – przynajmniej w przypadku aktora telewizyjnego), ale nieobecność serialu na antenie przez dwa lata. Choć wydłużenie się produkcji serialu nie miało nic wspólnego z planami programowymi stacji – wręcz przeciwnie wynikały z faktu wcześniejszych zobowiązań aktorów (Hobbit!) to jednak managerowie w BBC doszli do wniosku, że wydłużanie okresów pomiędzy sezonami seriali wcale nie jest takim złym pomysłem. Yentob zwraca uwagę, że przez dwa lata, jakie minęły pomiędzy premierą drugiego i trzeciego sezonu serial zdobył widzów przy minimalnym wkładzie finansowym BBC – głównie dzięki poczcie pantoflowej, szerokiej dystrybucji DVD i samego serialu do prawie wszystkich państw świata. W ten sposób, kiedy doszło do premiery trzeciego sezonu było to wydarzenie o zasięgu międzynarodowym, coś na co BBC po prostu nie stać. Czy to oznacza, że na wszystkie seriale trzeba będzie teraz czekać dwa lata? Niekoniecznie – na razie BBC chce testować dwuletni cykl dystrybucji na swoich oryginalnych produkcjach takich jak Muszkieterowie. Dzięki temu popularny serial, będzie miał czas na siebie zarobić zanim przystąpi się do produkcji kolejnego sezonu, (choć w przypadku Muszkieterów sytuacja jest nieco inna, bo i tak przeleżeli swoje na półce). Ale już Call The Midwife może dostać dłuższą przerwę (zwłaszcza, że ostatnio nieco zmniejszyła się widownia serialu). Nie mniej plan by produkować seriale z większą niż dotychczas przerwą pomiędzy sezonami ma dotyczyć produkcji, które BBC planuje dopiero na przyszły rok. Przy czym stacja nie wyklucza możliwości, że po prostu będziemy oglądali seriale naprzemiennie dostając w jednym roku jedne produkcje w drugim następne a po dwóch latach powracamy do tych pierwszych (może z wyjątkiem produkcji dla dzieci jak np. Doktor Who). Przy czym okres pomiędzy sezonami BBC chce wykorzystać na promocje serialu za granicą.
Muszkieterowie to typowa produkcja którą będziemy oglądać na ekranie mniej więcej raz na dwa lata
Zdecydowanie mniej radykalnie brzmi kolejny pomysł stacji. Tym razem jednak wynikający ze zmian w sposobie dystrybucji filmów. Szefostwo BBC postanowiło iść tropem Netfixa. Już wkrótce na podstawie danych z BBC Iplayer (po lekkich zapowiadanych na koniec roku modyfikacjach strony) stacja chce monitorować odbiór odcinków tak jak obecnie robi to Netflix. Jak zapewnia dyrekcja nie chodzi o to by dopasować serial idealnie do gustów widowni, ale by otrzymać dokładne dane o tym jak widzowie reagują na konkretne wątki programów. Zmiany, które mają zamienić BBC Iplayer w coś bardziej przypominającego amerykańskie Hulu nie powinny jednak martwić wszystkich tych, którzy dziś korzystają nie do końca legalnie z materiałów zamieszczonych na stronie brytyjskiego nadawcy. Choć jeszcze nie ma dokładnej daty (i chyba mowa tu o naprawdę planach na przyszłość a nie o konkretnym programie) BBC zastanawia się nad przekształceniem BBC Iplayer w platformę gdzie do skorzystania z oferty BBC będzie nie mieszkanie i uiszczanie abonamentu w Wielkiej Brytanii, ale abonamentowa opłata podobna do tej, jaką płaci się Netflixowi. Taki portal miałby być otwarty przede wszystkim na kraje UE i promować produkcje brytyjskie. Choć są plany by widzowie mieli też dostęp do produkcji stacji amerykańskich, choć w ograniczonym zakresie.
Już niedługo BBC będzie wiedziało kiedy dokładnie przyśpieszasz i pauzujesz oglądanie Doktora Who
Jednak chyba najciekawszy ze wszystkich pomysłów jest ostatni. To właściwie nie tyle pomysł, co sugestia. I to wcale niewywodząca się z europejskiego kręgu serialowego. Yentob przywołuje w wywiadzie przykład Wenezueli gdzie emitowane telenowele mają bardzo określoną ilość odcinków, którą deklaruje się jeszcze przed rozpoczęciem produkcji (między 100 a 150). Zarówno stacja jak i widz wiedzą jak rozłożona zostanie opowieść i kiedy się skończy. Trochę jak w przypadku Mad Men gdzie od razu twórcy powiedzieli, że serial skończy się mniej więcej w połowie lat 60 (co pozwalało wyliczyć ilu sezonów można się spodziewać). Zdaniem zarządu kreatywnego BBC wyznaczanie punktów granicznych serialu powinno stać się normą. W ten sposób serial nie tylko może łatwiej zdobyć finansowanie (producenci widzą, że twórcy mają określoną wizję i nie zmarnują powierzonego im kapitału oraz potencjału historii), ale i widownie, która wie na ile aktów rozpisana jest historia. Jednocześnie, choć władze BBC podkreślają, że serie takie jak Doktor Who czy nieśmiertelni East Enders nie są zagrożone planuje się narzucić większe limity długości seriali. BBC chciałoby wprowadzić zasadę wprowadzania seriali w trzech formatach – 3,5 i 10 sezonowych (chwilowo bez ustalania ile odcinków miałby taki sezon mieć, ale można się spodziewać, ze pewnie w przedziale od 3 do 12 jak to zazwyczaj jest w brytyjskiej telewizji). Tak by twórcy też wiedzieli jak rozpisać swoją historię, a stacja wiedziała ile miejsca ma w przyszłości w ramówce. Choć może to brzmieć szalenie to jednak można zrozumieć, że to jest jakiś sposób by móc wyprodukować więcej ciekawych seriali, które dodatkowo nie roztrwonią po drodze swojego potencjału. Zdaniem Yentoba najlepszym przykładem, że szybsze kończenie seriali ma sens jest Breaking Bad, które odeszło u szczytu swojej popularności jeszcze w trakcie nadawania stając się częścią historii telewizji.
Choć zmiany w BBC narzucają przede wszystkim kwestie finansowe (a właściwie brak finansów) to jednak ciekawie przyjrzeć się jak absolutnie ekonomiczne kwestie wpływają tak bezpośrednio na myślenie o telewizji. Choć BBC dość jasno daje do zrozumienia, że jako publiczny nadawca ma szansę przetrwać na rynku jedynie upodabniając się do największych telewizji kablowych, stawiających raczej na jakoś prezentowanych seriali niż na ilość odcinków czy częstotliwość nadawania seriali. Co prawda sam zwierz nie jest zachwyconych wszystkimi pomysłami (seriale z większymi przerwami między sezonami mogą się udać tylko w przypadku dobrych produkcji), ale z drugiej strony widać wysiłek by seriali istniejących nie kasować (może przykład The Hour ich czegoś nauczył czy utrata Ripper Street), ale zmieniać sposób ich finansowania, rozkładając koszty na większy okres czasu. Zwierz musi też powiedzieć, że zaciera rączki na myśl o ogólno europjeskim serwisie BBC (choć ma wrażenie, że sobie jeszcze mimo tych szumnych zapowiedzi sporo poczeka) i jest zaintrygowany pomysłem na ograniczenie ilość sezonów. Z drugiej strony – znacie podejście zwierza – nic nie denerwuje bardziej niż serial, który doskonale się zaczyna i po drodze traci swój potencjał. Ogólnie jednak BBC pokazuje, że bycie nadawcą publicznym nie oznacza tylko narzekanie na niskie wpływy z abonamentu – można też spróbować wziąć sprawy we własne ręce i kreować świat wokół siebie. Zwierzowi imponuje, że BBC czegoś się ze swoich doświadczeń nauczyło. Wiele stacji ignoruje świat wokół serialu przywiązując się do tego, co już znają. BBC było w stanie dać format Wallandera Sherlockowi a teraz dać częstotliwość Sherlocka innym tytułom. Och, ale będzie czekania! Miejmy nadzieję, że będzie, na co czekać.
Zwierz nigdy nie może się powstrzymać by nie wrzucić tego największego telewizyjnego kłamstwa
Dobra sorry, że tak krótko, ale artykuł po prostu zaintrygował zwierza i chciał się podzielić kilkoma uwagami (i może spełnić jakąś funkcję informacyjną). No a poza tym był absolutnie przekonany, że dziś pochyli się nad amerykańskim sitcomem a nie nad swoją kochaną brytyjską telewizją. Jeśli jesteście ciekawi, co dokładnie znajdowało się w tekście możecie znaleźć go TUTAJ. Jest po angielsku, ale spokojnie da się go przeczytać. I koniecznie napiszcie zwierzowi co o tych pomysłach myślicie, zwierz jak rzadko jest ciekaw waszej opinii.
Ps: Zwierz wybiera się dziś na galę rozdania Węży, ale relację dostarczy wam dopiero w czwartek bo wcześniej podzieli się w końcu refleksjami po How I met Your Mother. A potem może coś o całym pierwszym sezonie Muszkieterów skrobnie.
Ps2: Zwierz ma w głowie dwa fantastyczne pomysły na notkę i aż snie może się doczekać by je wam napisać.