Home Ogólnie Uciążliwa cisza czyli ta druga rocznica.

Uciążliwa cisza czyli ta druga rocznica.

autor Zwierz

Hej

Jest dziesiąty kwietnia, więc jest rocznica. Czy to nie ciekawe jak niektóre dni obrastają rocznicami, podczas kiedy w inne nie dzieje się nic wartego wspominania. A może wydarzenia rozkładają się dokładnie równo po całym roku i tylko od czasu do czasu, kiedy jedno wspomnienie tak wyraźnie zastępuje drugie zdajemy sobie sprawę ile rzeczy dzieje się w naszej historii tego samego dnia. Wpisy rocznicowe nigdy nie należały do ulubionych zwierza. To zawsze wydaje się ucieczka w bok, próba zapełnienia kalendarza wspominaniem tego, co było. I pewnie i tym razem zwierz by sprawę przemilczał gdyby nie zdał sobie sprawy jak bardzo w okolicach jednej rocznicy myśli o drugiej. Tak moi drodzy, dziś mija dziesięć lat od śmierci Jacka Kaczmarskiego, o którym zwierz intensywnie myśli ilekroć wydaje mu się, że ani tego kraju ani jego mieszkańców pojąć nie może. A na tej refleksji łapie się zwierz rok po roku od kilku dobrych lat. 

Zwierz nigdy nie zapomni, jak przeczytał jeden z ostatnich wywiadów Kaczmarskiego gdzie wyznał on, że ku swojemu zaskoczeniu stał się autorem ważnym dla ludzi młodych. Sam mówił, że nie za bardzo mu to przeszkadza, ale jak mniema zwierz był już wtedy dość przyzwyczajony do tego, że jego utworów słucha się trochę niezgodnie z ich intencjami. Zwierz zachował to zdanie w pamięci i wypływa ono na powierzchnię jego świadomości ilekroć słyszy o tym jak jego znajomi odkrywali Kaczmarskiego w harcerstwie, przy ognisku, czy też po prostu gdzieś w liceum szukając alternatywy dla muzyki, z mnóstwem melodii, ale skąpą ilością treści.  Repertuar ograniczał się tu zazwyczaj do utworów, do których najłatwiej było dobrać akordy, które dobrze brzmiały śpiewane późną nocą przy ognisku a przede wszystkim takie, które nie wymagały jakiejś szczególnej refleksji nad ich drugim zapewne historycznie i politycznie nieco za bardzo skomplikowanym jak na wiek śpiewających dnem. Zwierz nie chce byście uznali, że spogląda na ten wstęp do twórczości autora z góry. Sam zwierz doskonale pamięta, że przeszedł może nieco mniej tradycyjną (zwierza Kaczmarskim zamęczała rodzicielka – z niezwykle pozytywnym skutkiem), ale w sumie podobną drogę. Ponieważ zwierz zaczął słuchać Kaczmarskiego będąc naprawdę za małym (kończył podstawówkę i mniemał, że jest mądry wielce) rozumiał wszystko trzy po trzy. Przeszedł, więc dość naturalnie – od wybierania utworów, które mają najlepsze tempo i najłatwiejsze do zapamiętania słowa, przez pierwsze zrozumienie, o co chodzi w najprostszej warstwie po ostatnią refleksję wiążącą słowa i przesłanie ogólne utworu z sytuacją polityczną czy historyczną, w jakiej utwór powstał. Zwierz jak chyba wszyscy młodzi, odkrywał, więc te same utwory, co najmniej dwa razy, powoli zmieniając te, do których wraca najczęściej, które stawia na piedestale i które niekoniecznie uważa za udane. Choć zwierz musi szczerze przyznać, że czasem odkrywanie, politycznego wymiaru utworu, nieco do niego może nie zniechęcało, ale odbierało mu część uroku. Tak zwierz miał z „Przyczynkiem do Legendy o św. Jerzym”, kiedy w końcu załapał o co w utworze chodzi.

Ironią towarzyszącą twórczości Kaczmarskiego zawsze była sprzeczność pomiędzy deklarowanym przez niego w nie jednym utworze dystansem do wszelkich zbiorowych ruchów a jakimś takim wewnętrznym przymusem tłumów by śpiewać jego utwory razem. Zwierz podobnie jak chyba wszyscy wielbiciele twórczości poety za każdym razem czuje tą niesamowitą ironię losu przyglądając się kolejnym demonstracjom śpiewającym Mury. To chyba jeden z najbardziej paranoicznych widoków, jaki można sobie wyobrazić, tłum ludzi śpiewających utwór, który nikogo tak nie każe się bać jak tłumu ludzi.  A jednak, mimo, że wszyscy wiedzą, co jest w dalszych zwrotkach to nadal utwór ten uparcie leci z głośników.  Z drugiej jednak strony – zwierz łapie się na tym, że po Kaczmarskiego sięga ilekroć znajduje się w jakiejś nagłej potrzebie spuentowania tego, co dzieje się wokół niego. Jak doskonale te cytaty pasują – nawet, jeśli pochodzą z utworów pozornie niezwiązanych. Kiedy patrzy się na Krym natychmiast przychodzi do głowy, „Komu zależy na pokoju ten zawsze cofnie się przed gwałtem/Wygra, kto się nie boi wojen”. I choć utwór Kaczmarskiego mówił o Jałcie (z większym spokojem i zrozumieniem niż niejeden historyk) to wciąż doskonale pasuje to polityki międzynarodowej. Ilekroć zwierz przygląda się szalonym sporom o Kościół zastanawiając się, dlaczego zawsze musimy wracać do tych samych kwestii, wtedy zwierz przypomina sobie, że „ Do nieba jest najbliżej z Polski”. Z kolei słuchając połowy politycznych dyskusji, gdzie wszyscy wyrzucają sobie nawzajem błędy i wypaczenia zwierz tylko czeka aż ktoś zakrzyknie „Dosyć mamy tego, co będzie”. Ale Kaczmarski włada wyobraźnia zwierza nie tylko wtedy, kiedy stara się bez zawału serca obejrzeć wieczorne wiadomości. W Londyńskim muzeum spoglądając na obraz Ambasadorów zwierz nie mógł się powstrzymać by nie westchnąć sam do siebie „Ach! George de Selve! Obiecujący dyplomata… Ach! Jean de Dinteville, francuski ambasador…”, zaś, kiedy znajduje się niekiedy za granicą samo przychodzi mu do głowy, że „Cóż, że pięknie, gdy obco”.

Zwierz wyzna wam szczerze, że po latach słuchania Kaczmarskiego niemal w kółko zrobił sobie przerwę. Nie długą, i nie restrykcyjną. Zwierz tak przywiązał się do zaskakująco smutnych kolęd poety (ich smutek jest zresztą zdaniem zwierza w pełni uzasadniony), że nie wyobraża sobie bez nich świąt. Ale na chwilę wykasował z odtwarzacza większość utworów (Marcina Lutra, Jana Kochanowskiego i Epitafium dla Brunona Jasieńskiego nie był w stanie). Dlaczego? Widzicie zwierz zdał sobie sprawę, że w pewnym momencie przestał tak naprawdę słuchać Kaczmarskiego. Fakt, że zna się kolejny wers i można go powtórzyć wraz z dochodzącą do uszu muzyką wcale nie znaczy, ze się poezji słucha. Zwierz w pewnym momencie przestał słyszeć jak piękną frazą jest „W Rzeczpospolitej granice Tureckie kładą się zastępy”, przestaje się też wciąż szukać jeszcze kolejnych znaczeń i zadawalamy się tym, że „20 lat później” to najlepsza i najbardziej gorzka piosenka, jaką kiedykolwiek napisano na rocznicowe zamówienie. Przestaje się też w pewnym momencie szukać nowych utworów, pewnym, że wybrało się te najlepsze i najbardziej ulubione. W końcu wszelki czar poezji blednie i jesteśmy trochę jak ten nucący Mury tłum, który gdzieś po drodze zapomniał sprawdzić, o czym mowa. Zwierz nie wie czy tak jest w każdym przypadku, ale przynajmniej u siebie zauważył pierwsze objawy tej choroby. Zresztą zwierz marzy – jak w przypadku każdej dobrej literatury, by na chwilę się cofnąć do czasów, kiedy jeszcze nie wszystko było znane i przesłuchane, sensy odkryte a metafory i nawiązania rozgryzione. Poszukiwanie na własną rękę sensu jest jednym z najpiękniejszych środków ubocznych czytania i słuchania poezji. Zapomnieć, że się zna następny wers (zwierz jak już kiedyś ustaliliśmy ma dobrą pamięć) to jak wysłuchać na nowo.

Jak zwierz wspomniał, zawsze koło tej nowej rocznicy, która raz na zawsze ustaliła rytm 10 kwietnia, zwierz myśli z żalem, że Kaczmarskiego już z nami nie ma. Widzicie zwierz zawsze miał wrażenie, że udawało mu się – lepiej niż wielu – ująć tą naszą specyficzną mieszankę narodowych wad i zalet, składającą się głównie sprzeczności, zawsze z ambicjami i niemożnością oderwania się od przeszłości. Im dalej było Kaczmarskiego od poety politycznie zaangażowanego, tym lepiej wychodziło mu spoglądanie na Polskę i jej mieszkańców, z dystansu, który nie koniecznie musiał być geograficzny.  Czasem wystarczyło jedynie bliżej przyjrzeć się naszej historii by dostrzec jak niewiele się w nas przez te setki lat zmieniało. Co ciekawe do tych zdecydowanie częściej gorzkich niż optymistycznych utworów przez lata rościli sobie na przemiennie przedstawiciele poglądów z prawej i lewej strony politycznej, każdy pewien, że autor mówił właśnie do niego. Zresztą mało, kto tak dobrze przepowiedział przyszłość swoich utworów jak sam Kaczmarski pisząc ‘Sczezł ustrój a słowami pieśni wciąż okładają się współcześni”. Zwierz byłby ciekawy, co o tym, co mamy teraz – od narodowych tragedii po kolejne raporty i analizy dźwięku łamanych brzóz (czy nie ma w tym czegoś zaskakująco poetyckiego) miałby Kaczmarski do powiedzenia. I zapewne okazałoby się, że jest jakieś dzieło literatury światowej, do którego nawiązując można, podrzucić tłumom kolejny cytat, który sam się będzie nasuwał. Zresztą, jeśli można liczyć czymś sukcesy poetów (na pewno nie ilością sprzedanych tomów czy byciu skazanym na kanon lektur) to właśnie tym ile pierwszych narzucających się cytatów udało im się wprowadzić do głowy czytelników. Wszyscy myślimy mniej lub bardziej skomplikowanym splotem kulturowych odniesień, które walczą w naszych mózgach o lepsze miejsce. U zwierza – z racji wczesnej socjalizacji i licznych powtórzeń, Kaczmarski jest na tej liście dość wysoko – niech najlepszym przykładem będzie, że pisząc notkę o Noem nie mógł się uwolnić od oczywistego nawiązania do Kaczmarskiego. Mimo, ze przecież zdaje sobie sprawę, że utwór Kaczmarskiego nijak się do historii Noego nie ma.

Zwierz zdaje sobie sprawę, że takie wpisy albo stają się sentymentalne albo zanudzają temat. Zresztą sam zwierz zastanawia się czy tekst nie jest tylko pretekstem by wrzucić kilka linków do swoich ulubionych utworów. Wszak poeci powinni mówić sami za siebie a ich chwalenie bądź intepretowanie – choć miłe i pożyteczne zawsze jest o tyle jałowe, że dobry wiersz obroni się sam (przynajmniej zdaniem zwierza) bez nadmiernego streszczania (dobrego wiersza streścić się nie da) i rozkładania na czynniki pierwsze.  Z drugiej jednak strony zwierz zalicza Kaczmarskiego do tych poetów, za których jeszcze jeden tom czy płytę oddałby wiele. Na razie jednak pozostaje zwierzowi to, co nagrane, napisane, przechowane na pirackich płytach, na których nawet po odpowiedniej obróbce mało, co słychać. Plus jak zwykle te utwory, które nuci się od lat mają czasem zwyczaj, za którymś razem zupełnie niespodziewanie otwierać się na nowe interpretacje, które wcześniej nie przyszłyby nam do głowy, Zostało więc jeszcze zwierzowi sporo do odkrycia i tak Kaczmarski choć nie żyje, już od dziesięciu lat to jednak jak każdy poeta „(…)nie do końca. Krytykom na przekór.”

Ps: Zwierz obiecuje, że jutro będzie popkulturalnie i to więcej niż na jednym blogu :)

 Ps2: Zwierz nigdzie nie deklaruje, że ilustracja do wpisu są jego najulubieńsze utwory – zwierz ma ich bardzo dużo i na pewno nie ma sensu wymieniać wszystkich bo nie o to chodzi.

16 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online