Hej
Czekając w niedzielę aż blog ruszy zwierz miał czas zagospodarować sobie dzień więcej niż jednym seansem. I dobrze bo właśnie znalazł na półce zagubione po świętach prezenty od rodziny. Zwierz wie, że zgubienie płyty DVD z seriale w tak niewielkim mieszkaniu jak to należące do zwierza jest pewnym osiągnięciem, ale jednak zwierzowi udało się od grudnia nie móc znaleźć ofiarowanej płyty. Tym większa była radość, kiedy w końcu przy kolejnym poszukiwaniu serial się jednak zupełnie niespodziewanie objawił. A o czym mowa? O Appropriate Adult – produkcji ITV która stanowi doskonały kontrapunkt do oglądanego, też w niedziele finału Hannibala. Bo choć też mamy zbrodnię mordercę i pytanie o granice zaangażowania w śledztwo to urody ten serial nie ma za grosz. Co nie zmienia faktu, że jest absolutnie doskonały.
Appropriate Adult to serial który trudno nazwać kryminalnym. Bo w sumie to jest historia końca śledztwa.
Serial zaczyna się tam gdzie zwykle produkcje się kończą. Śledztwo doprowadziło już do pojmania sprawców i teraz zaczyna się najtrudniejsza część. Trzeba zebrać zeznania i znaleźć odpowiedź na najtrudniejsze pytanie – kto jest winny morderstw – czy rzeczywiście jak twierdzi – wszystkie popełnił Fred West czy też może pomagała mu żona. A może to żona jest sprawczynią większości zabójstw. W szarych niezbyt ciekawych pomieszczeniach posterunku policji dochodzi do przesłuchań. Nikt w pokoju nie wygląda szczególnie ciekawie, wszyscy mają na sobie koszmarne szare ciuchy w kroju który modny był w latach 90 do tego te niesłychanie nie twarzowe okulary. Wszystko notują i nagrywają – trochę bezdusznie przysłuchując się kolejnym przerażającym zeznaniom. Przyglądając się wizualnej stronie filmu nie trudno dostrzec, że tak jak w przypadku wielu produkcji poświęconych seryjnym mordercom stara się estetyzować przestrzeń ich działania tak tu wybrano inną drogę. Wszystko w serialu jest szare, codzienne, niemal nudne. Ktokolwiek poszukuje takiego wypranego z urody obrazu śledztwa i w ogóle spojrzenia na seryjnych morderców powinien być usatysfakcjonowany.
Widz cały czas musi sobie zadawać pytanie kim jest w tym serialu Fred West – manipulatorem, psychopatą, kimś kto zaczął wierzyć w swoje własne liczne kłamstwa
Jednak nie w warstwie wizualnej produkcji kryje się jej największa zaleta. Naszą tytułową bohaterką jest Janet Leach przypisana jako „Approprite adult” (osoba przypisana małoletnim bądź pełnoletnim przesłuchiwanym, która dba o dobrą komunikację i o to by osoby z trudnościami zrozumiały swoje prawa a także by ich prawa były w trakcie przesłuchania szanowane) Fredowi Westowi. West jest postacią fascynującą – z jednej strony bez trudu przyznaje się do kolejnych morderstw, pochowanych i pociętych ciał. Nie ma w nim za grosz tego przebiegłego, narcystycznego, pewnego siebie psychopaty, do którego przyzwyczaiło nas kino. Wręcz przeciwnie robi całkiem sympatyczne wrażenie – do tego stopnia, że podobnie jak Janet także widz nie jest w stanie go tak po prostu znienawidzić, mimo że wciąż podsuwa nam się nowe informacje o tym jak straszne czyny popełnił. West zdaje się żyć w świecie pełnym iluzji i nie istniejących uczuć. Za wszelką cenę broni swoją żonę Rose, która nawet przez chwilę nie budzi w widzu ciepłych uczuć. Jednak im więcej Fred mówi im częściej zaczyna się plątać w zeznaniach. Widz zaś zaczyna zadawać sobie pytanie czy rzeczywiście zależy mu na obronie żony, czy może tak długo wmawiał sobie, że czegoś nie zrobił że zaczął w to wierzyć a może zupełnie świadomie manipuluje otoczeniem. Co więcej twórcy są na tyle przebiegli, że właściwie nie dają odpowiedzi na te pytanie, każąc widzowi przy każdej scenie weryfikować wszystko co West robi czy mówi.
Nie trudno w tym serialu znienawidzić Rose West. Doskonała rola.
Ale Appropriate Adult stawia nas przed jeszcze jednym pytaniem. Oto Janet nawet po zakończonych przesłuchaniach utrzymuje z mordercą kontakt. Mimo, że praca przy sprawie kosztowała ją sporo zdrowia psychicznego i prawie doprowadziła do rozpadu jej rodziny, to teraz nie jest w stanie jej porzucić. Pisze do Westa, odwiedza go w więzieniu, prowadzi rozmowy. Teoretycznie wszystko po to by wydobyć w końcu z niego ostateczną wersję wydarzeń. Ale z drugiej strony widz musi się cały czas zastanawiać czy naprawdę oto chodzi. Bo Janet zdaje się mimo wciąż powracających wątków kolejnych morderstw, przywiązywać do Westa. Nie chodzi tu o jakieś romantyczne zauroczenie ale raczej o chęć opieki nad człowiekiem który wydaje się być strasznie zagubiony. Przy czym dobrze pokazuje się nam że Janet nie jest wyspecjalizowaną opiekunką społeczną (wciąż uczęszcza na kursy) i zdecydowanie popełnia po drodze sporo błędów. Oczywiście narracja jest prowadzona tak byśmy chcieli uwierzyć, że bohaterka robi to wszystko wyłącznie z dobrego serca i wiary w to, że dzięki więzi jaką nawiązała z zabójcą dotrze do prawdy. Jednak nie trudno stwierdzić, że patrząc na tą znajomość z boku jest w niej coś jeszcze. Janet zdaje się całkiem lubić swoje zaangażowanie w sprawę.
Można sobie zadawać pytanie czy Janet naprawdę ma dobre intencje, czy spodobał się jej udział w sprawie czy chce po prostu sprzedać swoja historię prasie.
Appropriate Adult nie byłoby takim dobrym filmem (serialem ale w sumie ma tylko dwa odcinki) gdyby nie aktorzy. Przede wszystkim Dominic West jako Fred West. Kiedy Dominic West odbierał telewizyjną BAFTę za rolę pierwszoplanową w serialu nawet on wspomniał, że jego rodzina kibicowała nominowanemu w tym samym roku Benedictowi Cumberbatachowi. Ale przy całej sympatii do Sherlocka – po obejrzeniu Appropriate Adult nie trudno się dziwić dlaczego nagrodę dostał West. To rola znakomicie zagrana – od sposobu mówienia i akcentu (na tyle charakterystycznego że np. w napisach dla niedosłyszących pojawia się uwaga z jakim akcentem mówi postać) po wszelkie spojrzenia gesty i drobne zmiany w mimice które sprawiają ze całkowicie rozumiemy fascynację Fredem jednocześnie kwestionując każde jego słowo. Dominic West tworzy postać z jednej strony delikatną, niemal nieporadną budzącą jakieś opiekuńcze uczucia, z drugie – bohatera przy którym jesteśmy w stanie uwierzyć że wszystko co robi jest do jakiegoś stopnia manipulacją. Przy czym to rola którą łatwo przeszarżować i zapędzić się w kozi róg grając klasycznego „dobrego mordercę” którego słowa postawa i sposób bycia nie składają się w jedno z opisanymi zbrodniami. Tu jednak mimo niewinnego wyrazu twarzy i skłonności do wzruszeń jesteśmy w stanie uwierzyć w popełnione przez niego zbrodnie. Co więcej twórcy bardzo inteligentnie zdecydowali się nie pokazywać nam niczego okrutnego na ekranie. Wszystko więc sprowadza się do zeznań, raportów i pytania na które musi sobie odpowiedzieć widz – czy ten człowiek byłby do tego zdolny.
Najbardziej przerażające w tym dramacie jest to, że jest on tak strasznie beznadziejnie codzienny
Na pochwałę zasługuje też Emily Watosn jako Janet Leach,. Jak na aktorkę filmową Watson doskonale opanowała granie absolutnie zwyczajnej kobiety. Bo taka jest jej bohaterka – zwyczajna, codzienna, normalna ale wciągnięta w sprawę najbardziej znanego i okrutnego wielokrotnego morderstwa w Wielkiej Brytanii. Trochę podobnie jak West także w swojej roli aktorka każe nam na każdym kroku zadawać sobie pytania o motywacje swojej postaci i o to czy rzeczywiście działa wyłącznie kierowana dobrymi intencjami. Jednocześnie jednak mimo, że Watson gra postać dość wycofaną czy nadmiernie spokojną widać, ze jest w niej potencjał do manipulacji i wykorzystywania zaufania jakim darzy ją West. Zwierz złapał się na tym, że mimo dość ciepłego pokazania postaci wcale jej aż tak nie lubi. Pytanie czy taka była intencja twórców jest raczej trudne do odgadnięcia. Nie zmienia to jednak faktu, że dzięki doskonałej grze zarówno Westa jak i Watson najciekawszymi momentami produkcji są ich wzajemne rozmowy które przypominają grę gdzie każda ze stron coś próbuje ugrac kosztem drugiej. Warto tu jeszcze wspomnieć o Monice Dolan w roli Rose West. Gra ona postać tak niesamowicie antypatyczną i psychopatyczną, że widz od pierwszych scen absolutnie wierzy w jej winę. Zwierz złapał się na tym, że darzy postać autentyczną nienawiścią i w ogóle nie widzi na ekranie aktorki tylko skazaną na dożywocie w więzieniu (bez możliwości wcześniejszego wyjścia) morderczynię. Co biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia jedynie z kreacją aktorską (i to paradoksalnie miejscami bardzo subtelną) jest pewnym osiągnięciem.
Trzeba powiedzieć, że zwierz podziwia jeszcze aktorów za noszenie tych koszmarnych fryzur
Jednak tym co zwierza chyba najbardziej poruszyło w całej tej opartej na faktach produkcji była jej taktowność. Zwierz po obejrzeniu filmu doszedł do wniosku, że twórcom doskonale udało się przenieść na ekran bardzo ciekawą historię jednocześnie nie wpadając w taki tabloidowy sposób narracji. Morderstwa nie są pokazane na ekranie, informacje o nich są przekazane dokładnie tymi słowami jakich użyto wówczas w telewizji, sam opis zbrodni jest rzeczowy ale film właściwie nie koncertuje się na opisywaniu nam jak bardzo ktoś cierpiał czy ile przyjemności czerpał z zadawania cierpienia. Oczywiście samo podejmowanie w filmie wydarzeń wziętych z życia jest ryzykowne ale w tym przypadku zwierz miał wrażenie, że twórcom chodziło raczej o pokazanie ciekawej sytuacji w której osoba zupełnie nie związana ze światem śledztwa, policji i przestępstw zostaje wciągnięta właśnie w sam środek badania jednego z największych morderstw w kraju. Jednocześnie twórcom udało się dostarczyć produkcję fascynującą, niepokojącą i niejednoznaczną. Nie jest to jedna z tych wyidealizowanych wizji wydarzeń, gdzie na końcu poznajemy jasno wyrażoną puentę. Wręcz przeciwnie chyba najbardziej niepokojący w produkcji jest taki dość banalny koniec. Zwierz w każdym razie bardzo poleca, zwłaszcza jako uzupełnienie do pewnych bardziej wystylizowanych wizji śledztwa i morderstwa jakie serwuje nam kino. Przede wszystkim jednak dla dobrego scenariusza i znakomitego aktorstwa. Zwierz zresztą musi powiedzieć, że po obejrzeniu serialu postanowił sobie trochę nadrobić filmografii Dominica Westa i trafił na bardzo ciekawy film o tym jak udało się wyprodukować penicylinę i zaaplikować ją chorym. Fascynująca rzecz. Dlatego zwierz zawsze powtarza – nie ważne z jakiego powodu obejrzeliście jakąś produkcje. Ważne czy film wywarł na was wrażenie.
Ps: A przy okazji oglądania seriali po aktorach zwierz po X-menach postanowił sobie zrobić powtórkę z filmów McAvoya i tak powtórzył sobie Penelope – no i natknął się oczywiście na x-menowy wątek bo w Penelope gra Peter Dinklage J
Ps2: A zwierz jeszcze musi dodać, że fakt iż serial zgubił w mieszkaniu nie znaczy, że nie był to bardzo dobry prezent na święta. Choć nieco później wykorzystany.