Home Ogólnie Abyście byli sądzeni czyli zwierz i Sędzia

Abyście byli sądzeni czyli zwierz i Sędzia

autor Zwierz

Hej

Jak to zwyk­le bywa w przy­pad­ku filmów na które bard­zo chcie się pójść od razu po tym jak trafią do kina zwyk­le lądu­je się na sali kinowej jako jed­na z ostat­nich osób. Nie nie chodzi o słyn­nych Bogów na których zwierz jeszcze nie trafił ale o Sędziego. W ramach bycia fil­mowym stalk­erem kari­ery Rober­ta Downeya Jr. zwierz wiedzi­ał, że musi Sędziego obe­jrzeć mniej więcej w chwili kiedy dowiedzi­ał się, że taki film pow­stanie. Na skutek różnych okolicznoś­ci udało mu się to dopiero ter­az. I dobrze, bo nie ma nic przy­jem­niejszego niż oglą­danie fil­mu bez presji, że trze­ba go jak najszy­b­ciej pole­cić. Zwłaszcza, że jeśli prze­gapicie seans Sędziego w kinie to nadal jest to film który doskonale sprawdzi się w cza­sie sean­su w domu.

W skró­cie: Sędzia to porządne kino z bonu­sowym wgapi­aniem się w Rober­ta Downeya Jr. przez pon­ad dwie godziny

 

Sędzia to sto­sunkowo pros­ta his­to­ria. Mamy więc znane moty­wy – bohater znany prawnik, skuteczny ale pozbaw­iony moral­noś­ci, przy­jeżdża do rodzin­nego mias­ta na pogrzeb mat­ki. Oczy­wiś­cie rodzinne mias­to to zadupie na końcu świa­ta, z którego nasz bohater radośnie się przed dwudzi­es­tu laty wyr­wał.  I na pier­wszy rzut oka trud­no mu się dzi­wić. Pozostaw­ił za sobą braci, niemiłe wspom­nienia ale przede wszys­tkim apodyk­ty­cznego ojca, z którym poróżnił się przed laty. I już wracał­by nasz prawnik do domu kiedy okazu­je się, że jego ojciec – sędzia o niepos­zlakowanej moral­noś­ci, sam stanie przed sądem. Zarzu­ty wyglą­da­ją poważnie, a w okol­i­cy nie ma lep­szego prawni­ka niż nasz bohater. Jak sami widzi­cie sce­nar­iusz przy­pom­i­na trochę te pro­dukc­je Hall­marku czy innej stacji nada­jącej oby­cza­jowe pro­dukc­je dla ludzi, którzy spędza­ją dużo cza­su w domu i jeszcze oglą­da­ją telewiz­ję w telewiz­ji. Bo oczy­wiś­cie nie o pra­wo w filmie chodzi ale o sprawy rodzinne. Są więc bra­cia, których życie nie potoczyło się tak dobrze jak bohat­era, jest jak­iś rozwód i cór­ka w tle, jest była miłoś­ci, kwes­t­ia przeszłoś­ci, dobrych i złych wyborów, pró­by zrozu­mienia motywacji jakie rządzą rodzi­ca­mi, wza­jemne pre­ten­sje i nie dające się tak pros­tu urwać rodzinne więzi.

Sędzia to doskon­ały przykład na to jak wiele w odbiorze fil­mu może zmienić dobra obsa­da i dobry reżyser

Było­by to wszys­tko trudne do zniesienia gdy­by nie to, że film nie próbu­je nad­miernie kom­bi­nować. Posta­cie są jas­no zarysowane i od razu wiemy kto jest kim. Do tego nie trud­no uwierzyć w relac­je między nimi. Bard­zo dobrze pokazano trzech braci i układ sił między nimi. Dobrze pokazano też prob­lem głównego bohat­era który z jed­nej strony chci­ał­by się spakować i rzu­cić wszys­tko w dia­bły z drugiej wciąż zależy mu na ojcu i jego opinii. Intere­su­jące są też w sum­ie dwa główne prob­le­my fil­mu. Jeden – czy ważniejsze jest sprawne posługi­wanie się mater­ią prawa czy szukanie spraw­iedli­woś­ci, dru­gi- jakie znacze­nie ma rep­utac­ja człowieka i co moż­na robić by ja ocal­ić i w końcu trze­cie —  czy jeśli rodz­ice trak­tu­ją dzieci nad­miernie surowo ale przynosi to dobre efek­ty to czy moż­na im wybaczyć. Te tem­aty się przeplata­ją i w sum­ie twór­cy dają na każde pytanie wcale nie taką jed­noz­naczną odpowiedź. Rep­utac­ja okazu­je się niekiedy sil­niejsza od pomył­ki, egzek­wowanie prawa jest tak dalekie od poczu­cia spraw­iedli­woś­ci jak tylko moż­na, a wspom­nienia złego trak­towa­nia spraw­ia­ją, że późniejsze sukcesy w życiu nie cieszą tak jak powin­ny. Przy czym twór­cy odnoszą się do wszys­t­kich postaci w swoim filmie z pewną życ­zli­woś­cią. To rzad­ki przy­padek pro­dukcji w której nie ma tego złego. Wszyscy tutaj są zaplą­tani we wza­jemne relac­je, pre­ten­sje, stra­cone szan­sy ale w ostate­cznoś­ci jakoś się da dalej żyć. Przy czym film cały czas daje nam poczu­cie, że na wszys­tko jest czas – od wypros­towa­nia swo­jego życia, po naprawę relacji, poz­nanie swoich dzieci i spróbowanie być szczęśliwym.

  Tak łat­wo w tym filmie uwierzyć w kru­chość bohat­era granego przez Rober­ta Duval­la że zwierz musi­ał sobie dopiero przy­pom­nieć, że to prze­cież tylko aktor w roli

Przy czym film mimo tych wszys­t­kich dra­maty­cznych zapętleń wcale nie mnoży ich tak bard­zo jak­by się mogło wydawać. W wielu miejs­cach gdzie sporo pro­dukcji uderzyło­by w łza­we tony pojaw­ia się poczu­cie humoru. Sporo prob­lemów dostrzegamy ale bohaterowie nie omaw­ia­ją ich nam na ekranie (np. widać że bra­cia nie do koń­ca wiedzą co zro­bią  z opieką na najmłod­szym z nich który jest lekko upośled­zony umysłowo ale sprawa pojaw­ia się tylko w jed­nym dia­logu). Nie ma też wielkiej amerykańskiej mowy a właś­ci­wie jest rozłożona na wiele dialogów, które nie brzmią tak strasznie sztucznie (poza jed­nym który zda­je się wyję­ty z zupełnie innej pro­dukcji i zupełnie nie pasu­je do sce­nar­iusza, jak­by sce­narzyś­ci wrzu­cili go przy­pad­kowo bo nie wiedzieli gdzie go wstaw­ić). Do tego mimo, że oglą­damy film z olbrzymim wątkiem prawniczym, nie dosta­je­my porusza­ją­cych mów koń­cowych – mimo, że sce­nar­iusz aż się o nie prosi. I dobrze bo pewnie zmarnowało­by to dobre wraże­nie jakie robi pro­dukc­ja. Zresztą oglą­da­jąc film nie sposób nie dostrzec, że cały sądowy dra­mat bierze się ze specy­fi­ki prawa amerykańskiego. W Polsce nie było­by fil­mu. No ale to inna sprawa. Zwier­zowi podobało się nato­mi­ast, że sporo wątków potrak­towano w sposób bard­zo nat­u­ral­ny. Jak dziew­czynę naszego bohat­era z przeszłoś­ci. Sce­ny między nimi były nat­u­ralne, pozbaw­ione jak­iś wiel­kich dra­maty­cznych scen – miło zobaczyć na ekranie parę między którą wciąż jest chemia, ale obo­je na tyle dobrze wiedzą kim są  by nie musieć się aż tak strasznie żreć o przeszłość. Plus wątek cór­ki bohater­ki wiąże się z jed­ną z najbardziej komicznych scen w całym filmie.

Zwierz nie wie kim byli spece od castin­gu ale postarali się by dobrze obsadz­ić role dru­go­planowe. Nadzwyczaj dobrze

Jed­na tym co naprawdę wyróż­nia Sędziego jest aktorstwo. Zaczni­jmy od Rober­ta Downeya Jr. Zwierz nie wie czy sce­narzyś­ci pisali role pod niego ale trochę takie spraw­ia wraże­nie. Losy jego bohat­era może nie są iden­ty­czne jak losy akto­ra ale widać pewne podobieńst­wa. Do tego cechy charak­teru bohat­era – nad­mier­na pewność siebie, kon­cen­trowanie uwa­gi innych na sobie, swoiste ADHD, skłon­ność do długich i błyskotli­wych przemów. Wszys­tko to przy­pom­i­na trochę akto­ra w życiu pry­wat­nym. Jed­nocześnie Downey Jr. ma rzad­ki dar portre­towa­nia bohaterów którzy są jed­nocześnie bard­zo pewni siebie, wręcz ego­cen­tryczni, z drugiej wrażli­wi i zranieni. Przy czym nieza­leżnie od tego czy gra nad­miernie pewnego siebie prawni­ka z wielkiego mias­ta, który szy­bkim ruchem zakła­da oku­lary prze­ci­wsłoneczne, czy ojca który próbu­je trochę w jeden week­end nadro­bić fakt, że nie zna cór­ki, czy syna który tak strasznie nie jest w stanie poradz­ić sobie z uczu­ci­a­mi jakie żywi do ojca – we wszys­tkim jest wiary­god­ny. Downey Jr. ma dość specy­ficzny sposób gry – wszyscy jego bohaterowie mają podob­ne gesty, podob­ny sposób chodzenia, artyku­lacji, zachowa­nia się pub­licznie. Tego aktor nie zmienia, tak więc co chwilę błys­ka nam na ekranie Tony Stark czy Sher­lock Holmes. Ale to nie przeszkadza bo Downey tak przyci­na pod siebie swoich bohaterów że w końcu zapom­i­namy, że korzys­ta zawsze z tych samych środ­ków. Przy czym zwierz jest zda­nia że tal­ent akto­ra objaw­ia się przede wszys­tkim w tych sce­nach w których nie ma dialogów. Tam gdzie trze­ba zagrać spo­jrze­niem, mil­cze­niem opowiedzieć wszys­tko bez pomo­cy sce­nar­iusza. Zdaniem zwierza Downey w tych sce­nach ani razu nie chy­bia, łącznie ze sceną w której raz tylko w filmie płacze a widz ukrad­kiem się­ga po chus­tecz­ki. Zwierz nie był­by sobą gdy­by nie stwierdz­ił przy okazji, że powiedzieć o Downeyu że dobrze się trzy­ma to jakieś trag­icznie nieporozu­mie­nie. Choć na zdję­ci­ach wypa­da jako przys­to­jny facet, to taś­ma fil­mowa go po pros­tu kocha. Romans to namięt­ny stras­zli­wie, i aktor w żad­nej sce­nie nie wyglą­da źle, choć trze­ba przyz­nać, że poma­ga mu oper­a­tor Janusz Kamińs­ki fil­mu­jąc go tak by zawsze się wydawało, ze patrzymy na jego lep­szy pro­fil (czyli każdy). Przy czym Downey to przy­padek akto­ra który w młodoś­ci aż tak piękny nie był a potem jak­by twarz nad­go­niła mu za oczy­ma i ter­az kiedy spoglą­da tymi olbrzy­mi brą­zowy­mi oczyska­mi na widza to nie pozosta­je nic innego ja tylko westch­nąć. Zwierz przyz­na szcz­erze, że rozważał nawet czy nie obe­jrzeć tego fil­mu jeszcze raz tylko po to by się na niego pogapić. To jest nieprzyz­woite tak dobrze wyglą­dać i to jeszcze z roku na rok co raz lepiej.

  Między aktora­mi w filmie jest taka dobra chemia, że nie muszą się za bard­zo starać sprzedać nam łączą­cych ich więzi

Nie gorszy jest Robert Duvall. Granie starszego upartego, mającego prob­le­my zdrowotne człowieka nie jest proste. Pomi­ja­jąc fakt, że aktor musi się w pewien sposób obnażyć i jak zwierz pode­jrze­wa wys­taw­ić na swo­je najwięk­sze lęki to jeszcze – mimo, że pracu­je i jest w formie – pokazać się jako oso­ba zde­cy­dowanie słab­sza czy niemal zniedołęż­ni­ała. I zwierz przyz­na szcz­erze Duvall jest w tej roli znakomi­ty. Przyglą­da­jąc się temu jak gra suerowego Sędziego nie mamy najm­niejszy trud­noś­ci by zrozu­mieć dlaczego nawet jego dzieci mówią do niego nie „tato” a „sędzio” i dlaczego mimo, iż wszyscy syn­owie są dorośli i mają rodziny wciąż jego zdanie tak bard­zo się dla nich liczy. A jed­nocześnie zwierz oglą­dał ten film cały czas bojąc się o odgry­wanego przez niego bohat­era. Czy da radę powiedzieć to co chce, czy dojdzie do poko­ju obok, czy zna­jdzie siłę by wziąć udzi­ał w pro­ce­sie. Dopiero kiedy pojaw­iły się napisy koń­cowe zwierz zdał sobie sprawę, że w isto­cie oglą­da człowieka który abso­lut­nie jest w pełni władz umysłowych, do tego na tyle zdrowego by bez prob­le­mu wziąć udzi­ał w zdję­ci­ach do fil­mu, zapamię­tać swo­je kwest­ie i stworzyć na ekranie przekonu­jącą postać. Zwierz musi przyz­nać, że uświadomie­nie sobie, że ta cała kru­chość jest przed nim ode­grana spraw­iło, że zwierz naprawdę jest pod wraże­niem roli. Nie przeszarżowanej a jed­nak pełnej emocji.

  Och jak kam­era prowad­zona przez Janusza Kamińskiego kocha Rober­ta Downeya Jr. Niemal w każdym kadrze

Ale to nie koniec – zwierz nie wie kim byli spece od castin­gu ale najwyraźniej nie bali się rozsyłać sce­nar­iusza do aktorów znanych. W niewielkiej w sum­ie roli proku­ra­to­ra wys­tępu­je Bil­ly Bob Thor­ton, którego zwierz po pros­tu uwiel­bia. To jeden z tych aktorów którzy właś­ci­wie nic nie muszą robić. Min­i­mal­izm jego gry spraw­ia, że każdy gest nabiera znaczenia i postać pow­sta­je między jed­ną a dru­ga lin­ijką dia­logu. Ponown­ie – tu zaled­wie drob­ny­mi spo­jrzeni­a­mi i ges­ta­mi tworzy ciekawą i w sum­ie niejed­noz­naczną postać. Z jed­nej strony proku­ra­tor który chce się ode­grać na naszym bohaterze, z drugiej jed­na z licznych osób w tym filmie która także poczu­je na włas­nej skórze jak trud­no cza­sem przyjąć wymier­zony werdykt jako spraw­iedli­wy. W roli ukochanej bohat­era z młodoś­ci wys­tępu­je Vera Farmi­ga. Jej bohater­ka to z jed­nej strony ciekawy przykład na postać złożoną z klisz ale także na postać która tym klis­zom się wymy­ka. Duża w tym zasłu­ga aktor­ki, która gra z rzad­ko spo­tykaną w kinie lekkoś­cią i pewnoś­cią siebie. Ostate­cznie jej bohater­ka wyda­je się, mieć jej dużo więcej niż główny bohater. Zresztą zwierz chci­ał­by podz­iękować twór­com fil­mu że tym razem różni­ca pomiędzy aktora­mi gra­ją­cy­mi zakochanych z przeszłoś­ci wynosi jedynie osiem lat. Nadal dużo ale przy­na­jm­niej obo­je są po czter­dzi­estce.  Plus bard­zo dobrze razem wyglą­da­ją. Zwierz był też nieco zdzi­wiony jak dobrze grał  Dax Shep­ard w roli miejs­cowego prawni­ka. Zwierz kojarzy akto­ra głównie z głupich komedii, a tu zagrał bard­zo dobrze, odpowied­nio odd­a­jąc prz­er­aże­nie i brak doświad­czenia swo­jego bohatera.

Film jest dłu­gi ale co ciekawe tam gdzie mógł­by iść w jak­iś niesamow­ity dra­mat z kon­sek­wenc­ja­mi radzi sobie całkiem dobrze bez nich.

Sędzia to dłu­gi film. Niesamowicie wręcz trady­cyjny w sposo­bie opowiada­nia his­torii. Nie ma tu dróg na skró­ty, mon­taży, zadzi­wia­ją­cych wyborów muzy­cznych. Sce­ny układa­ją się w ład­ną całość. Nic nie przyśpiesza, wręcz prze­ci­wnie uję­cia trwa­ją te kil­ka chwil dłużej niż w nor­mal­nym filmie. Kiedy wid­ow­n­ia ma westch­nąć wzdy­cha, kiedy ma się uśmiech­nąć, uśmiecha, kiedy ma wzruszyć, ociera łzę. Film nie spieszy się z zakończe­niem, ani ujaw­ni­an­iem fak­tów, choć widz szy­bko wielu rzeczy się domyśla. Ale nie chodzi tu o poś­piech. To his­to­ria w której widz ma się zado­mow­ić. Opowiedziana szy­b­ciej straciła­by sporo swo­jego uroku. Przy czym zwierz nie będzie was przekony­wał, że to wybitne kino. Ten sam sce­nar­iusz, z gorszą obsadą, mniej sprawną reży­ser­ią i brzyd­szy­mi zdję­ci­a­mi mógł­by się okazać nie do zniesienia. A tak dosta­je­my rzad­ki przy­padek co by było gdy­by pro­dukc­je które zwyk­le nie trafi­a­ją do rąk tak dobrej obsady zre­al­i­zować najwyższym możli­wym kosztem przy udziale utal­en­towanych ludzi. Nagle okazu­je się, że his­to­ria oży­wa a widz wychodzi tak dzi­wnie zad­owolony z sean­su. Trud­no zwier­zowi jed­noz­nacznie opisać to uczu­cie ale to satys­fakc­ja jaka towarzyszy fil­mom, które nawet jeśli nie per­fek­cyjne są kon­sek­wentne i dają przy­jem­ność z oglą­da­nia. Zwierz jest przeko­nany, że taki dłu­gi film będzie się doskonale oglą­dało w sobot­nie popołud­nie jed­nocześnie dysku­tu­jąc nad herbatką kto ma rację. Takich filmów nigdy nie jest za dużo. Tak więc jak­by ktoś pytał jaki jest werdykt to zwierz może powiedzieć że Sędzia nie jest win­ny bycia złym filmem. To taki dobry porząd­ny film. Nie arcy­dzieło, ale jeśli się np. waha­cie czy iść do kina to warto dać mu szan­sę. Bo w sum­ie dziś takie trady­cyjne kino z prostą nar­racją jest w odwro­cie. I trochę szko­da. Poza tym Robert Downey Jr. jest w tym filmie obłęd­nie przys­to­jny. Tak w ramach rozsąd­nych i wyważonych argu­men­tów wyso­ki Sądzie.

Ps: Dziś jak wiecie jest pogańskie paskud­nie amerykańskie świę­to Hal­loween, które zwierz będzie świę­tował. Strój przy­go­towany zaprosze­nie przyjęte więc zwierz spodziewa się, że balu­jąc może prze­gapić godz­inę pisa­nia wpisu. Umówmy się że jutro poczyta­cie jak zwier­zowi kac przejdzie

Ps2: Moż­na już się zapisy­wać na tegoroczne Secret San­ta – corocz­na impreza zwierza na której obdarowu­je­my się prezen­ta­mi. W tym roku zasady są nieco inne, więc zan­im przys­tąpicie przeczy­ta­j­cie uważnie opis wydarzenia. Ma zwierz nadzieję, że wszyscy będziemy się dobrze bawić :)

9 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online