Hej
Wiecie co to szczęśliwy zbieg okoliczności? To sytuacja w której zwierz jest co chwila pytany kiedy napisze dwa słowa o polskim serialu Wataha a w drzwiach staje kurier z paczką zawierającą voucher do HBO GO. To żadna współpraca reklamowa, zwierz szczerze i bez pieniędzy i namawiania jest wielbicielem usługi pozwalającej oglądać proponowane przez HBO programy na komputerze, telefonie czy tablecie. Póki co aby móc aktywować usługę trzeba być pożenionym z jakąś kablówką ale nie tak dawno temu pojawiła się w sieci wiadomość, że HBO chce w najbliższym czasie uniezależnić się od tej konieczności. Zdaniem zwierza to może być nowa era telewizji, gdzie człowiek i komputer nie będą potrzebowali już kablówki. No ale na razie, zwierz spędzi miesiące zimowe oglądając to co HBO przygotowało. I na pierwszy ogień poszła Wataha – serial o którym pisali już chyba wszyscy, a zwierzowi uciekł w telewizji i pewnie gdyby nie szczęśliwy zbieg okoliczności nie byłoby o czym pisać.
No i jak tu nie wierzyć w opatrzność – chciało się napisać o serialu HBO i HBO przyszło do zwierza.
Zacznijmy od tego, że zwierz nie widział (jeszcze) całego serialu i przyznaje, że to uwagi spisane po jednym odcinku. Zwierz wie, że nie powinno się tak robić ale bardzo chciał wam jednak coś napisać. Zwłaszcza, że zwykle pisze swoje uwagi właśnie po pierwszym odcinku. Być może jesteście już od zwierza mądrzejsi i wicie co się tam potem popsuje, albo polepszy (serial ma 6 odcinków) ale chwilowo takie są uwagi zwierza na wstępie – gdybyście np. zastanawiali się czy dać produkcji szansę. Wataha opowiada o pracy straży granicznej. I tu od razu musimy sobie powiedzieć, że to oczywiście obraz dramatyczny i wyidealizowany. Z rożnych stron dochodzą sygnały, że co prawda pięknie byłoby gdyby polska straż graniczna tak wyglądała ale jest trochę mniej kolorowo i nieco bardziej nudno. Zwierz nie ma z tym problemu bo jak wiemy, w Nowym Jorku co tydzień jest tajemnicze morderstwo i wszystkie sprawy rozwiązują ludzie z tego samego posterunku. Innymi słowy – nikt nie ogląda seriali sensacyjnych dla realizmu. Choć oczywiście jak się patrzy na naszych pięknie umundurowanych pracowników Służby Granicznej, na nowe samochody, laptopy i placówki to człowiek czuje się mieszkańcem kraju bardzo cywilizowanego. Oczywiście zwierz nie twierdzi, że na Polskiej granicy pisze się na maszynach do pisania i chodzi w łachmanach, ale rzeczywistość tak piękna jak w filmie nie jest.
Powiedzmy sobie szczerze – serial rozgrywa się w tak pięknym kawałku Polski że trudno byłoby go wizualnie zepsuć
Co zaś na pewno jest piękne to ten kawałek kraju. Twórcy serialu nie muszą się jakoś bardzo starać by wywołać w widzu zachwyt. Wystarczy odpowiednio ustawić kamerę, uchwycić wschód słońca, poranek nad lasem, schodzące z gór mgły, czy drogę wiodącą wśród drzew i widz już jest zachwycony – gotowy pakować plecak i wiązać buty by natychmiast znaleźć się na wschodzie polski i z plecakiem na plecach radośnie przemierzać bieszczadzkie szlaki. Zresztą w ogóle wydaje się, że obecnie w polskich serialach mamy coś co można byłoby nazwać trendem krajoznawczym czy geograficznym. Otóż zwierz ma teorię, że większość mieszkańców naszego kraju, z nieznanych za bardzo przyczyn żyje w przekonaniu, że Polska to kraj brzydki i mało interesujący. Tymczasem jest wręcz przeciwnie Polska to kraj (pod względem krajobrazów) piękny i zróżnicowany. Seriale bardziej niżli polska agencja turystyczna starają się do tego przekonać obywateli. Zbrodnia AXN pokazuje nam urodę Helu, Wataha zabiera nas w Bieszczady i dodając do kolejnych pięknych ujęć odpowiednią muzykę każe się nam zakochać (albo jeszcze raz zakochać) w tym absolutnie przepięknym kawałku kraju. Jednocześnie wybór miejsc gdzie się kręci seriale, determinuje ich tematykę. Zbrodnia dzieje się na Helu bo chce nawiązywać do tradycji skandynawskich kryminałów, Bieszczady w HBO to nie tylko miejsce rozgrywania się akcji ale pewien stan umysłu. Plus jasne jest, że jeśli chcemy zrobić serial o najbardziej zapracowanych jednostkach granicznych na Wschodzie Unii Europejskiej to jest to jedyne miejsce.
Ponoć tak pięknie w straży granicznej nie jest. Ale to w przecież nie jest film dokumentalny
Zwierz przyzna szczerze, że chętnie zobaczyłby serial w wydaniu nieco bardziej codziennym. Pierwsze sceny odcinka, kiedy widzimy taką codzienną pracę pograniczników, poznajmy bohaterów, którzy doskonale się znają i rozumieją są w sumie najciekawsze. Widz wrzucony w ten świat chętnie wszystkiego by się dowiedział a jednocześnie przyjrzał jak to się życie na granicy spokojnie toczy. Twórcy serialu zdecydowali się jednak rozpocząć od wielkiego bum. I tak po wydarzeniach z pierwszych odcinka dostajemy właściwie serial który od codzienności jest bardzo daleki. Bo mamy nowych pracowników, nowego komendanta, zagadkę kryminalną w tle i bohatera ze złamanym sercem i duchem. Zwierz rozumie, że twórcom zależało na jakiejś historii spajającej te kilka odcinków w całość. Plus kryminał zawsze sprzedaje się dobrze. Ale zwierz szczerze przyzna woli historie, które nie korzystają z tych utartych schematów, tylko właśnie wrzucają go na głęboką wodę jakiegoś ustalonego już świata i pokazują mu jak żyją i pracują inni. Bez fajerwerków. Przy czym to może być jakaś predyspozycja zwierza, który w ogóle nie jest wielkim fanem kryminalnych zagadek bo ostatecznie okazuje się, że za wszystkim stoi ktoś kogo byśmy się nie spodziewali, albo jeszcze gorsza ktoś kogo obstawialiśmy od odcinka drugiego.
Zwierz zdecydowanie woli jak jest mniej kryminalnie a bardziej codziennie
W przypadku polskich serialu pojawia się zawsze ten problem. Czy oceniać serial jako serial czy jako polski serial. Istnieje bowiem taka niezbyt wysoko ceniona przez krytyków a i przez zwierza kategoria jak polskie seriale, w których można się spodziewać trzech najważniejszych elementów a.)słabego scenariusza b.) słabego aktorstwa c.) koszmarnych problemów z dźwiękiem i dykcją – tak że się płowy dialogów nie rozumie. Tu na całe szczęście żaden z tych elementów nie występuje. Zwierz co prawda jeszcze błysku scenariuszowego nie zobaczył (zdecydowanie przeszarżowana postać pani prokurator i trochę za dużo klisz) ale nie może się przyczepić tzn. mniej więcej widział oczyma duszy swojej taki układ wydarzeń w serialach czy filmach amerykańskich. Co się tyczy aktorstwa to tu akurat zwierz jest pozytywnie zaskoczony. Leszek Lichota, który gra główną rolę to jeden z niewielu polskich aktorów których zwierz autentycznie lubi oglądać na ekranie. Może dlatego, że jak coś mówi to nie brzmi jakby czytał z kartki zawieszonej na kamerze, a może dlatego że po prostu niezły z niego aktor i automatycznie widz wybiera go sobie na swojego bohatera. W serialu zobaczymy też Bratłomieja Topę, który w pierwszym odcinku co prawda nie ma wiele do grania, ale dość dobrze sygnalizuje że jego bohater wie czy przeczuwa więcej niż mówi. Andrzej Zieliński gra komendanta tak jak zwykle gra się komendantów więc nie ma wątpliwości że będzie twardy, sprawiedliwy i nieustępliwy. Mimo, że przeniesiono go ze Szczecina. Chyba najgorzej w tym odcinku wypadają aktorki Aleksandra Popławska gra taką twardą i zasadniczą panią prokurator ale wychodzi jej straszliwie przerysowana postać. To chyba był ten moment kiedy zwierz poczuł, że scenarzyści trochę za bardzo oddalili się od rzeczywistości. Z kolei Magdalena Popławska grająca młodą pograniczniczkę ma za zadanie odegranie takiej typowej roli kobiety która przejmuje się losem pozostawionego bez rodziców dziecka. Niby aktorsko rozgrywa to dobrze ale po raz kolejny zwierz miał wrażenie, że wchodzimy tu do świata bardzo wyświechtanych klisz scenariuszowych. No i niestety zwierz troszkę na wyrost powiedział, że nie ma w serialu problemu z dźwiękiem. Od czasu do czasu nie można zrozumieć bohaterów, głównie przez szemrzące strumyki czy inne odgłosy lasu.
Akurat z aktorstwem zwierz nie ma problemu. Może dlatego, że w sumie spośród polskich aktorów Lichota jest wśród tej niewielkiej grupy którą zwierz naprawdę lubi oglądać na ekranie
Nie mniej po tym odcinku zwierz nie widzi nic co by miało go do Watahy zniechęcić. Jasne nie będzie to raczej ukochany serial zwierza i pewnie zwierz sięgnie po wszystkie odcinki na raz (choć kto wie teraz mając HBO GO pewnie i tak się nie powstrzyma) kiedy będzie już po ostatnim odcinku. Kto wie może zwierz napisze wtedy czy jego uwagi się zmieniły. Ale HBO i AXN udowodniły ostatnio, że w Polsce można robić seriale, które co prawda mogą się nie podobać ze względu na scenariusz czy sposób prowadzenia postaci ale nie ma już tego wielkiego problemu z tym, że są po prostu tak złe i nudne, że nie da się ich oglądać. No i warto dodać, że tu mamy produkcję która nie jest na licencji, ani nie jest polską wariacją na temat innego serialu. Zwierz nie pisze tego z przyczyn jakiegoś dzikiego kulturalnego patriotyzmu, tylko po prostu jest zdania, że lepiej kręcić na podstawie oryginalnych scenariuszy, bo wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że powstanie coś nowego i ciekawego a nie tylko kopia serialu, który już gdzieś widzieliśmy (zapewne w lepszej wersji). Zresztą w ogóle Polska ma dobre serialowe tradycje więc warto byłoby do nich wrócić. I to nie dlatego, że zwierz uważa że im więcej dobrych polskich seriali tym lepiej. Zwierz po prostu uważa że im więcej dobrych seriali tym lepiej.
Ps: Zwierz powtórzy bo może w tym nadmiarze entuzjazmu gdzieś niknęło, że wpis naprawdę nie jest współpracą z HBO tylko zwierz szczerze i entuzjastycznie podchodzi do HBO GO od dawna. I nie może się doczekać aż HBO spełni swoją obietnicę, że w przyszłości odłączy HBO od telewizji kablowej. W US ma to się zdarzyć już w przyszłym roku. Nie wiadomo kiedy u nas ale zwierz ma nadzieję, że w najbliższym czasie. Wtedy wszyscy przepadniemy. Za to dostawcy pizzy będą prosperować. Wiecie nie ma nic lepszego niż dobry serial i dobra pizza (weekend się powoli zbliża to taka sugestia)
Ps2: Zwierz obejrzał pilot Flasha – wrażenia znajdziecie na Seryjnych.