Hej
Po zapowiedziach, które trwają już od dwóch dni czas na najbardziej chyba wyczekiwaną część zwierzowego poradnika związanego z podróżowaniem po Londynie. Dziś będą wskazówki, które są przeznaczone przede wszystkim dla ludzi, którzy decydują się na wyjazd do Londynu ponieważ mają w sercu za dużo brytyjskiej popkultury. Zwierz musi was uprzedzić, że niestety ta część poradnika będzie od dramatycznie szczegółowej ( za wiedzę tajemną o kupowaniu biletów do teatrów w Londynie odpowiedzialna jest Ela) po niestety dramatycznie ogólna (zwierz poleci wam gdzie zajrzeć ale nie zawsze da wam adresy bo sam dociera do wybranych miejsc trochę na czuja. No dobra tyle obowiązkowych zastrzeżeń, czas na naszą ostatnią geekowską wyprawę do Londynu.
Dzisiejszy wpis jest ilustrowany zdjęciami jakie zwierz zrobił w Londynie. Komórką z ręki. w Biegu.
Gdzie jest Doktor?
Jeśli jedziecie do Londynu by zobaczyć miejsca które znacie z Doktora Who to pamiętajcie – serial (podobnie jak Sherlock) kręcony jest przede wszystkim w Cardiff (dwie godziny pociągiem – podobno można je bardzo pozytywnie spędzić) co nie zmienia faktu, że trochę Doktora możecie w Londynie znaleźć. Przede wszystkim ci, którzy koniecznie muszą zobaczyć policyjną budkę na żywo, powinni wysiąść z metra przy Earl’s Court i już mają przed sobą prawdziwą żywą TARDIS. Wielu czytelników zwierza słyszało o Who Shop. Zwierz jadąc do Londynu był absolutnie pewny, że tam pojedzie, ale poinformowano go, że sklep jest bardzo daleko od centrum ( trzeba ponieść koszt biletów do dalszych stref, które w Londynie nie są tanie) a dostępne w nich Who produkty są drogie. Ale ci co byli mówią, że można sobie zrobić fajne zdjęcie z Dalekiem i zobaczyć pełne spektrum niesamowitych rzeczy jakie w związku z Doktorem wyprodukowano. A skoro mowa o Londynie i Doktorze to zwierz musi wam koniecznie opowiedzieć jak będąc pierwszy raz w Londynie (na początku studiów) wpadł do sklepu i przyjrzał się dostępnym w nim memorabiliom poświęconym Doktorowi. Zwierz nie oglądał serialu i wyszedł ze sklepu zastanawiając się co tym anglikom odbiło, że tak szaleją na punkcie starego serialu. Och jaki nieświadomy był wówczas zwierz.
Jest Trafalgar Square był tu Doktor był tu Sherlock wy też będziecie.
Gdzie jest Sherlock?
Jak wszyscy wiemy, będąc w Londynie koniecznie trzeba udać się na 221 b Baker Street. Znajdziecie tam Sherlockowe muzeum i sklep. Zwierz przyzna szczerze, że jeśli chodzi o muzeum to zwierz ma mieszane uczucia. Oczywiście fajnie się przejść po mieszkaniu i obowiązkowych siedemnastu stopniach ale samo wnętrze – jak w wielu takich komercyjnych muzeach, nie jest koniecznie takie ciekawe. Ale jeśli jedziecie po raz pierwszy warto zajrzeć. W sklepie usłyszycie głównie język rosyjskich (Rosjanie kochają Sherlocka) i znajdziecie bardzo wiele różnych Sherlockowych memorabiliów, które jednak są zazwyczaj dość drogie. Jeśli jesteście fanami BBC to koniecznie przejdźcie się na North Gower Street (niedaleko od Baker Street) gdzie kręci się Baker Street serialowe. Uliczka ładna, miejsce grające 221 B łatwe do znalezienia, a jedzenie w Speedy’s jest naprawdę smaczne ( o ile uda się wam znaleźć miejsce) i możecie rzucić okiem na zdjęcia właścicieli z aktorami. Nie trudno też znaleźć skate park po którym spacerował Sherlock w Blind Banker – znajdziecie je spacerując po nabrzeżu Tamizy – po stronie gdzie jest London Eye, tuż obok National Theatre (wielki szary, betonowy budynek, który sprawia wrażenie bunkra a nie świątyni sztuki). Oczywiście musicie odwiedzić też St. Bart’s Hospital – znajdziecie tam ślady najstarszych (tablica upamiętniająca Sherlocka i Watsona zasponsorowana przez Baker Street Irregulars) i najnowszych (przy okolicznej budce telefonicznej znajdziecie ślady fanów współczesnych). Agnieszka poleca też by (celem zaimponowania kolegom sherlockistom) należy udać się pod więzienie Pentonville, by zostać potem uznanym przez znajomych za straconych dla świata. Jeśli macie ambicje zobaczenia wszystkiego co widzieliście w Serlocku to wstąpcie na Sherlockology – tam macie wymienione wszystkie ważne lokalizacje z serialu. Część z nich i tak zobaczycie (Trafalgar Square), niektóre mogą od was wymagać pewnej wycieczki.
Speedy’s jedzenie jest pyszne ale nie kradnijcie menu
Gdzie są wszyscy inni?
Londyn to jedno z tych miast gdzie właściwie w każdej dzielnicy kręcono jakiś film. Zwiedzanie Londynu śladami naszych ulubionych filmów może być wspaniałą zabawą ale nie dajmy się zwariować. Filmy kręci się najczęściej tak, że zestawia się obok siebie miejsca które nigdy obok siebie nie występują i potem człowiek chodzi i szuka przestrzeni która w ogóle nie istnieje. Jeśli jesteście fanami Harrego Pottera to nie zaszkodzi wpaść na dworzec King’s Cross gdzie oprócz miejsca gdzie można sobie zrobić zdjęcie jakbyśmy właśnie byli o krok do dostania się na peron 9 i ¾ znajdziecie też Potterowski sklep, dla wszystkich fanów. Co się tyczy innych produkcji, to zwierz bardzo poleca stronę, na której znajdziecie dokładne wskazówki co i gdzie się w danym filmie działo. Zwłaszcza ci którzy chcą odtworzyć trasę bohaterów Notting Hill nie powinni mieć większego problemu. Jeśli chcecie chodzić śladami swoich ulubionych książek zwierz niestety nie może wam polecić nic ponad ich uważną lekturę, ponieważ on sam jeszcze strony, która by z góry podpowiadała co gdzie jest nie znalazł.
Zwierz zawędrował na Baker Street wieczorem. Było cicho i spokojnie. Sherlock pewnie spał
Jestem Geekiem, weźcie moje pieniądze!
Zacznijmy od tego, po przyjeździe do Londynu idziecie do kiosku. Kupujecie magazyny filmowe. Wszystkie. Magazyny filmowe w Londynie kosztują kilka funtów – najczęściej od 1 do 3 ewentualnie 4. Czyli grosze. W Polsce te same magazyny kosztują ok. 40-60 zł. Jak sami rozumiecie macie niepowtarzalną sytuację dostania do swoich łapek najlepsze filmowe czasopisma na świecie (może poza amerykańskimi ale tych zwierz w łapach nie miał) za grosze. Nigdzie nie będzie taniej. Skro już macie Empire, Total Film, Sight and Sound (może zwierz powinien wam kazać obowiązkowo przywozić sobie ten zestaw) idźcie dalej. Jak wiadomo wszyscy chcą iść do Forbbiden Planet – i to jest dobry pomysł – pamiętajcie że Forbbiden Planet ma dwie części – na górze znajdziecie różne super fantastyczne rzeczy. Większość z nich nie jest tania – zapewne jak prawie wszyscy przywieziecie sobie jakieś drobiazgi. Zwierz nie chce wam psuć zabawy ale sporo z tych rzeczy da się dostać taniej w Internecie albo i w samym Londynie (brat zwierza przysięga, że znalazł Camden sklep w której wszystko jest o pięć funtów tańsze i do dziś nie wydał zwierzowi adresu). Natomiast w podziemiach znajdziecie sklep z komiksami. Słuchajcie kupowanie komiksów w Londynie (zwierz kupował i w antykwariatach w Notting Hill i w sklepie z komiksami w Soho i księgarni przy Trafalgar Square) zawsze jest dramatem. Nie stać was na wszystkie komiksy, nie jesteście fizycznie w stanie kupić wszystkich komiksów, nie zawsze jesteście w stanie ogarnąć gdzie zacząć kupować komiksy. Aby się nie rozpłakać (zwierz kilkanaście razy był na granicy łez) zwierz poleca trzy zasady: po pierwsze – znajdźcie półkę z promocjami – w ten sposób zawężacie pole poszukiwań, po drugie – wybierzcie sobie od razu czy chcecie kupić komiks o Batmanie czy o X-menach żeby nie biegać ze łzami do półki do półki, po trzecie – czasem lepiej kupić droższy większy komiks niż coś tańszego co będzie z samego środka serii. A w razie wątpliwości – szukać klasyki. A i jeszcze jedno – zwierz dostał w Londynie komiks z autografem Marka Millara. Sprzedano go zwierzowi TANIEJ, bo był zabrudzony (tak określono autograf jednego z najlepszych komiksowych scenarzystów w historii).
Zwierz pisał wam wczoraj o tym Pubie. Miły i Sherlockowy. Wpadnijcie tuż obok Trafalgar Square.
Jeśli chodzi o kupowanie książek to zwierz (jak wszyscy ) poleca wypatrywanie charity shopów – trochę jak w sklepach z używaną odzieżą znajdziecie tam (po pewnej selekcji) sporo dobrej literatury. Zwierz musi wam z pokorą przyznać, że co prawda znalazł w samym centrum ulicę na której były cztery antykwariaty (tuż obok teatru gdzie grają Deszczową Piosenkę) ale choć potrafi tam bez problemu wrócić to nie pamięta adresu. Antykwariaty Londyńskie mogą was przyprawić o zawał ilością wspaniałych sprzedawanych książek (zwierz wchodząc do pierwszego wpadł na Scenariusz do ekranizacji Hamleta Branagha z uwagami reżysera – publikacja z 1996 roku za którą zwierz oddałby rękę), niestety książki nie koniecznie są bardzo tanie (ten Branagh to 15 funtów kosztował) ale można płacić kartą a kiedy prawie płaczecie ze szczęścia nad książką to antykwariusze dają zniżki (zwierz zapłacił tak 10 funtów mniej jak po raz trzeci wrócił do półki). Co się tyczy księgarni to cóż – książki dostaniecie tam w cenach jak z Amazona albo wyższych więc właściwie wszystko zależy od tego czy lubicie kupować książki przez Internet czy nie. Zwierz natomiast nie wie w tym momencie gdzie w Londynie kupować DVD – przez lata kierował się do HMV przy Oxford Street ale z tego co wie, sklep ten zbankrutował (wraz z całą siecią) nie wytrzymując konkurencji ze sprzedażą Internetową. EDIT: Okazuje się że HMV znów działa więc skierujcie tam kroki bo mają dużo DVD w dobrych cenach
Kupowanie DVD w Londynie dotychczas było proste przyjemne i nie zabierało wiele czasu. Teraz zwierz nie wie gdzie poza lotniskiem można dostać DVD (czeka na wasze rady)
Jeśli chcecie w Londynie kupować Geekowskie ubrania to koniecznie pojedźcie na Camden – niezależnie od tego czy pójdziecie na targ czy przejdziecie się wśród licznych sklepów w okolicy na pewno znajdziecie coś dla siebie. Przy czym im dalej od stacji metra skąd wylewa się tłum turystów tym lepsze ceny. Zwłaszcza Cosplayerzy i wielbiciele gorsetów powinni znaleźć tam coś dla siebie, choć wiele stoisk sprzedaje genialne koszulki (Szturmowiec Imperium podmieniony na obrazie Konnym z Napoleonem to chyba jedna z fajniejszych koszulek jaką da się tam dostać), gadżety i w ogóle wszystko czego geekowska dusza może zapragnąć. Tylko pamiętajcie by nie kupować od razu w pierwszym stoisku bo może się okazać, że po krótkim spacerku zapłacicie połowę bądź jedną trzecią ceny. Co się zaś tyczy innych ubrań pokulturlanych to do zwierza dotarły ostatnio liczne maile informującego go że Primark ma kolekcję z bohaterami Marvela. Zwierz pewnie nie zdąży się nią nacieszyć ale jeśli planujecie wypad w ciągu najbliższych dni czy tygodni to może warto zajrzeć i sprawdzić cudowności. Zwierz jednak musi wam szczerze przyznać, że znaczna część jego popkulturalnych zakupów składa się z kupowanych absolutnie hurtowo DVD bo w Londynie są one bez porównania tańsze niż w Polsce – zwłaszcza jeśli mówimy o produkcjach BBC (a nie ukrywajmy mówimy o produkcjach BBC).
To co zwierz przywiózł w czasie jednej wyprawy do Londynu – ważne jest by różnicować przywożone dobra :)
Wszystko co chcesz wiedzieć o Zachodnim Końcu
Na początku – warto odwiedzać blog Zachodni Koniec bo jest fajny i dostarcza dość aktualnych (i pisanych po polsku) informacji dotyczących tego co się na West Endzie dzieje. Jeśli chodzi o kupowanie biletów na spektakle i siedzenie pod teatrem tu zwierz oddaje głos Eli, która ma doświadczenie i jak wiedzą jej dobrzy znajomi – zdjęcie z prawie każdym liczącym się brytyjskim aktorem. Po pierwsze bilety najbardziej opłaca kupować się online. Sprawdzamy repertuar, czy teatr ma stronę (część teatrów jest zrzeszonych i nie mają osobnych stron), wybieramy datę i kupujemy bilet. Często są one tańsze nawet od tzw. Daily Tickets, które można nabyć w kasie albo po które stoi się w kolejce. Stanie w kolejce w Londynie jak zapewnia Ela jest doświadczeniem całkiem przyjemnym – nie zawsze trzeba stać całą noc (choć po bilety na najbardziej popularne sztuki jest to jedyne wyjście) niekiedy wystarczy ustawić się w kolejce o szóstej rano. Jak wiadomo doświadczenia ekstremalne zbliżają ludzi, więc można spotykać w kolejce miłe osoby i wymieniać się z nimi potem nawet kontaktami (w sumie musi na z nimi łączyć umiłowanie do teatru). Ela poleca kupić lub zrobić sobie kawę w termicznym kubku (co by nie tylko się napić ale i łapki ogrzać) i koniecznie zaopatrzyć się w polar – nawet latem może być nam zimno a na polarze możemy ewentualnie usiąść. Każdy kolejkujący może kupić dwa bilety w cenie od 8 do 15 funtów. Niekiedy dostajemy ostrzeżenie, że nasz bilet będzie miał ograniczony widok na scenę – warto dowiedzieć się co to dokładnie oznacza, w niektórych teatrach będzie to wąska kolumienka w innych nie zobaczymy nic poza kawałkiem lewej nogi aktora (Ela twierdzi, że nie trzeba się bać ograniczonego widoku Almeidzie i Harold Pinter Theatre). Nie wszędzie opłaca się kupować Daily Tickets w Duke of York Theatre bo sa drogie i nic nie widać, źle z widokiem z miejsc kupowanych na Daily Tickets jest też w Trafalgar Studios. Natomiast jeśli chcecie wybrać się do Donmaru (to ten teatr gdzie wystawiano w tym roku Koriolana) to w kolejce możecie stać tylko po miejsca stojące. Daily Tickets zostały tu zastąpione przez Barclays First Row. To sprzedawane z dwutygodniowym wyprzedzeniem przez Internet (lub telefon) bilety za 10 funtów. Kupowanie ich przez Internet może brzmieć nieco skomplikowanie ale np. zwierzowi udało się za pierwszym podejściem kupić w ten sposób bilety na Koriolana.
Myśl która powinna nam towarzyszyć kiedy staramy się kupić bilety :)
Gdzie jest ładny Pan?
Część z was marzy o tym by przy okazji wizyty w teatrze zrobić sobie zdjęcie z aktorem bądź zdobyć jego autograf. Przede wszystkim pamiętajcie by nie nastawiać się na to za bardzo. Może się udać (to zależy na kogo czekacie) może nie. Niektórzy aktorzy wychodzą przed teatr co wieczór, niektórzy są danego dnia zmęczeni inni trochę boją się tłumów (wiemy, ze Benedict nie będzie wychodził do fanów po Hamlecie to jest dość jasne bo pewnie spowodowałby korki na pół Londynu). Nie wszyscy którzy przyjdą pod stage door są zainteresowani sztuka która grana jest w teatrze, więc nie zdziwcie się jeśli znajdą się tam tłumy osób, których na spektaklu nie było (w Londynie jak wszędzie są profesjonalni zbieracze autografów). Z drugiej strony, jeśli w spektaklu nie gra żadna wielka filmowa czy międzynarodowa gwiazda – pod stage door będą naprawdę sami fani aktora i spektaklu i może być absolutnie przemiło. Jeśli uda się wam wyczekać na wyjście aktora to pamiętajcie, że po pierwsze mimo wszystko robi wam grzeczność po drugie, że to zmęczony człowiek po dniu pracy i na pewno ostatnią rzeczą jakiej chce to wasz pisk w rejestrach słyszalnych tylko dla psów. Natomiast na pewno będzie mu miło usłyszeć, że sztuka wam się podobała, jego gra była dobra i cieszycie się, ze udało się wam zobaczyć go czy ją na scenie. Ogólnie nie mówcie aktorom niczego czego byście nie powiedzieli jakiejkolwiek obcej osobie, którą widzicie twarzą w twarz po raz pierwszy w życiu.
Zwierz przypomina wam o kupowaniu magazynów – od tych Doktorowych po filmowe bo w Polsce tak tanio ich nie dostaniecie
Wskazówki niepraktyczne
Dobra to tyle jeśli chodzi o praktyczne wskazówki. Teraz będzie ten fragment, w których zwierz udziela niepraktycznych wskazówek. Gdziekolwiek jedziecie, zawsze pamiętajcie, ze możecie tam wrócić. Nie ważne czy to będzie Londyn czy Kuala Lumpur. Jeśli raz się gdzieś dotarło można tam dotrzeć po raz drugi. Więc nie płaczcie wyjeżdżając. Jeśli naprawdę będzie coś co musicie jeszcze zobaczyć – znajdzie się jakiś sposób. Druga rada. Darujcie sobie zdjęcia, których nie potrzebujecie. Wszyscy chcą sfotografować Big Bena i nie ma w tym nic złego. Ale czy potrzebujesz kolejnego zdjęcia parlamentu skoro już masz dwa? Lepiej odłożyć aparat i robić zdjęcia spojrzeniem. Zapamiętać czy było cicho, czy gwarno, czy ktoś nas minął, kto stał obok i czy właśnie nie był ten moment letniego wieczoru kiedy powietrze ma tak idealną temperaturę, ze wydaje się iż można iść godzinami przed siebie i nigdy się nie zmęczyć. Po trzecie nigdy nie jedźcie do Londynu czy do jakiegokolwiek innego miasta po jakieś konkretne przeżycie. Chcecie iść do teatru? Nie ma sprawy, ale jeśli nie uda się wam kupić biletu nie zwieszajcie nosa na kwintę. Weźcie te pieniądze na bilet i zjedźcie lepszą kolację koniecznie w centrum z widokiem na gwarną ulicę – zwierz zapewnia was, że nic tak nie poprawia humoru, niż odrobina dobrego jedzenia i żyjącego własnym tempem miasta. Kolejna rada – najfajniejsze rzeczy zdarzają się nam niespodziewanie. Na brytyjskich aktorów wpada się przypadkowo na ulicy tylko wtedy kiedy się nie chce na nich wpaść, zabawne przygody przeżywa się tylko wtedy kiedy się ich nie szuka, posiłek swojego życia je się w Tajskiej knajpie do której dociera się na ostatnich nogach bo akurat jest blisko domu.
Biada temu kto zwiedzając Londyn nie znajdzie czasu na Kawę i muffinka. Nie koniecznie w sieciówce.
W podróżowaniu najważniejsze jest by pakując walizkę nie zapomnieć także samych siebie zapakować w sposób rozsądny. Zostawcie w domu pracę (o ile nie jest super niesamowicie ważna), zmartwienia, troski, internet (no może nie cały ale taki nadmiernie wykorzystywany). Zabierzcie ze sobą nieco zakurzoną ciekawość, otwartość na nowe doświadczenia i co bardzo ważne – niezależnie, dokąd jedziecie – odwagę. Jeśli gdzieś jedziecie po raz pierwszy to nie przejmujcie się żadnymi przewodnikami, poradami czy opiniami. Każde miasto stwarza się wtedy dla was na nowo i nikt wam nie może z góry powiedzieć czy was zachwyci czy zniechęci. No i ostatnia rada. Każde ale to absolutnie każde zdanie was dotyczące (poza tymi okropnymi) będzie brzmiało lepiej kiedy pod koniec dodacie „ w Londynie”. Pamiętajcie o tym kiedy będziecie narzekać na bolące nogi, zimną kawę, deszcz. Który da się znieść kiedy jest się w Londynie.
Ps: Zwierz dostał już kilka pytań ale przypomina, że do 29.04 możecie na adres ratyzbona@gazeta.pl przesyłać pytania dotyczące wyjazdu do Londynu na które zwierz wam nie odpowiedział w swoich wpisach.
Ps2: Jeśli jesteście złaknieni czegoś popkulturalnego to zwierz przypomina, ze na Seryjnych jest jego wpis o I wojnie światowej w brytyjskich serialach telewizyjnych.