Home Ogólnie Avatar nie istnieje czyli o specyficznej kategorii filmowej

Avatar nie istnieje czyli o specyficznej kategorii filmowej

autor Zwierz

Hej

Dziś będzie wpis, którego broń boże nie należy trak­tować stupro­cen­towo na poważnie. Zwierz będzie trochę roz­maw­iał sam ze sobą i to na dodatek o rzeczach, które nie ist­nieją. Brz­mi filo­zoficznie, ale jest odrobinę bardziej przyziemne. Widzi­cie zwierz ma pewną kat­e­gorię filmów, o której cza­sem mówi z rodz­iną, ale z rzad­ka korzys­ta z niej na ofic­jal­nych spotka­ni­ach, ponieważ wyma­ga ona dość długiego wstępu. Co to za kat­e­go­ria? Filmy, które po pros­tu nie ist­nieją. Nawet, jeśli jakieś bazy danych twierdzą zupełnie inaczej. Aby nie ist­nieć film musi osiągnąć pewien stopień bez­nadziejnoś­ci, powyżej którego odmaw­ia mu się praw­da do ist­nienia. Co ciekawe przyglą­da­jąc się temu spisowi zwierz znalazł pewien klucz wedle którego te nie ist­niejące filmy zostały w umyśle zwierza dobrane. To jesteś­cie ciekawi, co nie istnieje?

 

Dziś będzie o fil­mach które są tak złe, że zwierz po pros­tu uda­je że ich nie ma. Jak pot­worów z szafy. 

 

Jak wyglą­da roz­mowa o nieist­nieją­cych fil­mach? Och jest bard­zo pros­ta. Wyobraźmy sobie dia­log między zwierzem a wys­tępu­ją­cym gościn­nie na blogu jego bratem (niech będzie to brat młod­szy). Będzie to abso­lut­nie nat­u­ral­na kon­wer­sac­ja (do odgry­wa­nia wraz z inną osobą, która też czy­ta blog zwierza – odgry­wa­jąc swo­je role nie zapom­ni­cie o perukach)

Zwierz: Bra­cie czy wiesz, że jest taka znakomi­ta, dow­cip­na, inteligen­ta ani­me pod tytułem Avatar?

Brat: Och zwierzu to cud­own­ie ktoś powinien ją zekrani­zować i zro­bić film aktorski!

Zwierz: masz rację bra­cie to był­by doskon­ały pomysł.

Jak widzi­cie ten dia­log zakła­da, że nic takiego jak film Avatar: Wład­ca Wia­tru nie ist­nieje. To bard­zo słuszne założe­nie, bo uznanie ist­nienia tego fil­mu jest pozbaw­ione sen­su. Pro­dukt jest tak marny, pozbaw­iony sen­su i na dodatek obraźli­wy wobec fanów kresków­ki, że nie zasługu­je na to byśmy uznali jego ist­nie­nie. Ot po pros­tu go nie ma. Przy czym aku­rat, jeśli chodzi o ekraniza­cję Avatara to ist­nieje dość powszech­na ogól­noludz­ka zgo­da. Fil­mu po pros­tu nie ma co oznacza, że może­my sobie nadal z radoś­cią myśleć o ewen­tu­al­nej ekraniza­cji w przyszłoś­ci. Pierwszej.

  Gdy­by ktoś zekrani­zował Avatara mógł­by pojaw­ić się prob­lem z fak­tem, że gdzieś po drodze bohaterowie zmie­nili dość drasty­cznie kolor skóry. Ale na całe szczęś­cie tego fil­mu nie ma.

Filmów które dla zwierza nie ist­nieją nie ma wielu. Trze­ba się naprawdę postarać by wylą­dować na tej liś­cie znaleźć. Zwierz znów mógł­by poprosić o pomoc swo­jego bra­ta ale tym razem poradzi sobie sam, zauważa­jąc że z tego co wie przy­gody Indi­ana Jones układa­ją się w try­logię. Ostat­ni odcinek nakrę­cono w lat­ach 90 i ojca Indi­any grał w nim Sean Con­nery. Potem, mimo, że przez wiele lat fani marzyli o kole­jnej odsłonie przygód dziel­nego arche­olo­ga, żad­na kole­j­na część nie pow­stała. Har­ri­son Ford ofic­jal­nie oświad­czył, że czu­je się już nieco za stary, Spiel­berg tłu­maczył się brakiem dobrego sce­nar­iusza. Rocznicę pow­sta­nia pier­wszych częś­ci uczc­zono ciekawym filmem doku­men­tal­nym o tym jak postać Indi­any Jone­sa wpłynęła na liczbę przyjęć na arche­ologię. Po czym wszyscy rozes­zli się do domu. Fani spali spoko­jnie nawet nie myśląc o takich strasznych rzeczach jak rola lodówek w przetr­wa­niu wybuchu bom­by atomowej.

Gdy­by Indi­ana Jones 4 ist­ni­ał ktoś mógł­by czuć się strasznie zaw­iedziony lata­ją­cym kos­micznym spod­kiem pod koniec. Ale na całe szczęś­cie nikt nigdy tego fil­mu nie nakręcił.

W ilu Bon­dach grał Daniel Craig? Odpowiedź jest niesły­chanie pros­ta — w dwóch. Pier­wsze śred­nio udane Casi­no Royale, no i dru­gi — doskon­ałe Sky­fall. Prz­er­wa pomiędzy tymi dwoma fil­ma­mi była niespo­tykanie dłu­ga ale prze­cież wszyscy wiemy, że MGM miało prob­le­my finan­sowe. Zresztą było warto czekać — co praw­da oznacza to, że Craig bard­zo dłu­go był Bon­dem nie mając zbyt wielu filmów za pasem ale prze­cież nikt nie krę­cił­by nud­nego, źle napisanego i po pros­tu nie nada­jącego się do oglą­da­nia fil­mu o tytule którego ponoć połowa testowej grupy pier­wszych widzów nie zrozu­mi­ała tylko po to by mieć co wprowadz­ić na ekrany. Brz­mi to zbyt idio­ty­cznie by ktokol­wiek zde­cy­dował się wyłożyć na to pieniądze.

  Kto wie o czym był­by ten Bond którego nie nakrę­cono z powodu prob­lemów finan­sowych MGM. Na pewno nie zaw­ier­ał­by picia ben­zyny z kanis­tra i chodzenia w stro­jach wiec­zorowych po pustkow­iu. No i miał­by pewnie jak­iś fajny tytuł

Podob­nie zwierz twierdzi, że nigdy nie nakrę­cono dal­szych częś­ci Trans­form­er­sów. Po pier­wszym niesły­chanie udanym, dow­cip­nym filmie Michela Bay nikt jakoś nie kwapił się do kon­tynu­acji. Megan Fox miała lep­sze rzeczy do robo­ty (niż robo­ty – zwierz nie mógł się pow­strzy­mać), bied­ny Shia LeBeouf rozwal­ił sobie rękę, w całym Hol­ly­wood nie było wystar­cza­ją­co dużo mate­ri­ałów wybu­chowych by spełnić marzenia Baya o iloś­ci eksplozji a wojsko nie chci­ało poży­czyć swoich. I tak Trans­form­er­sy stały się tym rzad­kim przy­pad­kiem jed­nego dobrego fil­mu, który nigdy nie doczekał się (na szczęś­cie kon­tynu­acji). Fani Trans­form­er­sów mogli potem oglą­dać sobie ani­me, kresków­ki czy czy­tać komiksy, ale więcej filmów po pros­tu nie uświadczyli.

Po co ktoś miał­by krę­cić — Trasnform­er­sy 2 mnóst­wo wybuchów na pustyni i Trans­form­er­sy 3 jeszcze więcej wybuchów w Chica­go. Wystar­czy jeden przy­jem­ny film. Z wystar­cza­jącą iloś­cią wybuchów.

Z pośród seri­ali, które doczekały się fil­mowych ekraniza­cji wid­zowie mogą wybier­ać pomiędzy kończą­cy­mi wąt­ki z prz­er­wanego Fire­fly Seren­i­ty czy spon­sorowanej przez fanów Veron­i­cy Mars. Ale niech nikt nie próbu­je przekony­wać zwierza, że ist­nieje coś takiego jak fil­mowa kon­tynu­ac­ja Sek­su w Wielkim Mieś­cie. Ten ser­i­al kończy się tak jak powinien na uli­cach nowego Jorku kiedy widz ma okazję zobaczyć po raz pier­wszy od rozpoczę­cia oglą­da­nia seri­alu jak nazy­wa się ukochany głównej bohater­ki. Co stało się potem z nią i z jej przy­jaciółka­mi stanowi tajem­nicę. Co więcej wszyscy są z takiego stanu rzeczy zad­owoleni, czy ktoś naprawdę chci­ał­by oglą­dać dal­sze losy bohaterek, które najwyraźniej z wiekiem straciły całą inteligencję i skon­cen­trowały się jedynie na swoich absurdal­nie wyso­kich warunk­ach życia. Jak po takim przeży­ciu powró­cić z miły­mi wspom­nieni­a­mi do seri­alu? I naprawdę niko­mu nie przyszło by do głowy by po słabej fil­mowej kon­tynu­acji zro­bić jeszcze część drugą, w której nie było­by już żad­nej fabuły.

Zwierz nie przy­puszcza by ktokol­wiek był zain­tere­sowany dwoma fil­ma­mi które są jed­ną wielką reklamą bard­zo wielu drogich rzeczy. Po co komu taka produkcja?

Ostat­nio do filmów, które nie ist­nieją dołączyła ekraniza­c­ja Gry Endera. Nie to że była zła. Po pros­tu jej nie było. Nadal może­my czekać (lub nie czekać – jeśli ide­o­log­icznie bojko­tu­je­my twór­c­zość auto­ra) na ekraniza­cję jed­nej z naj­ciekawszych książek SF w ostat­nich lat­ach. Co praw­da niedawno mówiło się o jakiejś ekraniza­cji, ale najwyraźniej plany spal­iły na panew­ce, bo w kinach nic nie było. Może ktoś miał jakieś halucy­nac­je i widzi­ał trail­er czy poje­dyncze sce­ny, ale zwierz zapew­nia was, że proza Car­da nadal czeka na ekraniza­cję. Z resztą sko­ro jesteśmy przy książkach, które czeka­ją na ekraniza­cję – mógł­by ktoś zekrani­zować Wiedźmi­na Sap­kowskiego – taki wdz­ięczny mate­ri­ał i nikt się za niego nie wziął. Naprawdę aż smutno.

  Może się wam cza­sem wydawać że Gra Endera ist­nieje jako film ale w isto­cie nigdy powieś­ci nie zekranizowano.

Na koniec zwierz chce się z wami podzielić reflek­sją, jakim doskon­ałym poje­dynczym filmem był Matrix. Wszys­tko tam grało, efek­ty spec­jalne naprawdę robiły wraże­nie i nawet pozbaw­iona emocji twarz Keanu Reevesa była pozbaw­iona emocji we wszys­t­kich odpowied­nich momen­tach. Może sce­nar­iusz nie był tak ory­gi­nal­ny jak niek­tórzy twierdzą, ale z całą pewnoś­cią to jedne z tych filmów, który zasługu­je na wyróżnie­nie w his­torii kina. Jak dobrze, że nikt nie zro­bił bez­nadziejnie głupiego sequelu czy try­logii w  której dzię­ki strasznie szy­bko starze­ją­cym się efek­tom spec­jal­nym zmarnowano by tak doskon­ały jed­no­ra­zowy film. Na całe szczęś­cie poza Ani­ma­trix­em nigdy nie nakrę­cono nic więcej w tej rzeczy­wis­toś­ci. I dobrze bo jakaś fatal­na kole­j­na część mogła­by zniszczyć taki dobry film.


Ludzie mogą sobie wyobrażać różne rzeczy ale wszyscy wiemy, że sce­na wal­ki z setka­mi Agen­tów Smithów po pros­tu nie istnieje.

Zwierz uzna­je za nieist­niejące przede wszys­tkim te filmy, których ist­nie­nie w jakikol­wiek sposób wpły­wa na coś co zwierz lubi i zna. Indi­ana Jones cztery gdy­by ist­ni­ał trochę by zwier­zowi zep­suł przy­jem­ność, jaką czer­pał z fak­tu, że seria o dziel­nym arche­o­logu ani przez chwilę nie przes­tała go baw­ić, zły film na pod­staw­ie Gry Endera gdy­by ist­ni­ał nie był­by w stanie zep­suć lek­tu­ry książ­ki ale kładł­by się cie­niem na całą his­torię. Bez­nadziej­na kon­tynu­ac­ja Matrixa pewnie zniechę­ciła­by zwierza nawet do pier­wszego fil­mu. Na całe szczęś­cie tych wszys­t­kich filmów po pros­tu nie ma. Zwierz przyjął tu zasadę twór­ców Nieśmiertel­nego, którzy po nakręce­niu chy­ba naj­gorszego fil­mu w his­torii, jakim był Nieśmiertel­ny 2 właś­ci­wie poprosili wszys­t­kich by zapom­nieli o ist­nie­niu tej pro­dukcji i pro­ce­dowa­niu dalej jak­by jej nigdy nie było. To wtedy zwier­zowi strasznie spodobał się ten pomysł i sto­su­je go do dziś. A jakie filmy nie ist­nieją w waszych wpisach? Nie chodzi o to by film zjechać czy skry­tykować. Dziś negu­je­my ist­nie­nie tego co nam się naprawdę nie podo­ba, psu­je to co już ist­nieje i sprowadza kine­matografię na złą drogę. Takie men­talne ćwicze­nie po którym zwierz się czu­je lep­iej. I co więcej nie musi roz­maw­iać o naprawdę fatal­nych fil­mach. Prze­cież nie istnieją.

Ps: Zwierz zda­je sobie sprawę, że ist­nieją filmy obiek­ty­wnie gorsze od tych które tu wymienił ale nie chodzi o to czy zły film jest zły tylko czy jego ist­nie­nie jest pot­warzą dla sztu­ki fil­mowej – paradok­sal­nie nie zawsze trze­ba stoczyć się na samo fil­mowe dno by zasłużyć na wykreśle­nie z fil­mowych annałów.

Ps2: Zwierz został wczo­raj popros­zony o najdzi­wniejszą i jed­nocześnie najcu­d­own­iejszą współpracę w swo­jej blo­gowej kari­erze ma nadzieję, że się uda bo będzie to coś bard­zo sympatycznego :)

96 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online