Home Ogólnie Poszarpana sieć czyli zwierz bez entuzjazmu o nowym Spider-Manie

Poszarpana sieć czyli zwierz bez entuzjazmu o nowym Spider-Manie

autor Zwierz

Hej

Zwierz rzad­ko ma poczu­cie, że w przy­pad­ku oce­ny filmów super bohater­s­kich zna­j­du­je się w jakiejś sza­lonej mniejs­zoś­ci. OK, dru­ga odsłona Kap­i­tana Amery­ki nie podobała mu się tak jak więk­szoś­ci użytkown­ików Inter­ne­tu, ale pomi­ja­jąc niechęć zwierza do głównego bohat­era właś­ci­wie jego uwa­gi nie odb­ie­ga­ją tak strasznie od tego co się o filmie mówi. Jedyny raz kiedy zwierz miał poczu­cie, że zna­j­du­je się na jak­iś peryfe­ri­ach to przykład Niesamowitego Spi­der-mana. Mimo, że zwierz nie przepa­da za człowiekiem pająkiem to reboot serii bard­zo mu się podobał. Ale był to głos dość odosob­niony. Najwyraźniej świat nie znosi  kiedy zwierz ma włas­ną opinię bo w przy­pad­ku drugiej odsłony Spi­der-mana przyjdzie zwier­zowi mówić chy­ba jed­nym głosem z więk­szoś­cią Inter­ne­tu i nie będzie to głos pełen pochwał. A i zaw­iera spoil­ery choć tego jed­nego najwięk­szego nie zaw­iera, bo mimo wszys­tko jed­nak może ktoś przeczy­ta mimo wszys­tko (a nie zna komiksów).

Zwierz musi wyz­nać na wstępie, że nigdy jakoś spec­jal­nie za człowiekiem pająkiem nie przepadał. Może gdy­by był  wielkim fanem było­by w nim nieco więcej entuz­jaz­mu. Albo wściekłości.

Zacząć trze­ba od tego, że Spi­der Man nie ma lekko. Nie tylko dlat­ego, że nie może się baw­ić z resz­ta Mar­vela (a szko­da bo pięknie by tam taka postać pasowała) ale dlat­ego, że nie da się do pewnych znanych z komik­sów wątków naw­iązać nie czyniąc fabuły choć odrobinę łza­wą czy idio­ty­czną. Bied­ny porzu­cony u wujost­wa Peter Park­er musi oblig­a­to­ryjnie zma­gać się z demon­a­mi przeszłoś­ci (lub ter­aźniejs­zoś­ci wynika­ją­cy­mi ze słabej sytu­acji finan­sowej – choć to aku­rat nie w tej odsłonie), a na dodatek wal­czyć z prze­ci­wnika­mi, których samie imiona mogą spraw­ić prob­lem. Zwierz wie, że Red Scull nie jest bardziej praw­dopodob­ny od Zielonego Gob­li­na ale kiedy trze­ba wprowadz­ić na ekran fac­eta w stro­ju wielkiego nosoroż­ca wtedy zaczy­na­ją się schody. Zwierz oczy­wiś­cie wie, że to nie wina sce­narzys­tów oraz że komik­sowy film nie musi być real­isty­czny (tak zwierz uwiel­bia Tho­ra) ale nie zmienia to fak­tu, że przy­na­jm­niej z punk­tu widzenia zwierza Spi­der Man miał zawsze trud­niej, bo spraw­iał wraże­nie jak­by odrobinę bardziej idio­ty­cznego. Dlat­ego, też potrze­bu­je dużo pomo­cy ze strony sce­narzys­tów by jakoś zatus­zować cały bezsens całej his­torii. Albo przy­na­jm­niej spraw­ić, że będzie nam – trochę jak w przy­pad­ku Tho­ra- abso­lut­nie wszys­tko jed­no ile w tym logi­ki byle by film się jeszcze nie skończył.

Powiedzmy sobie szcz­erze — mając za prze­ci­wni­ka pana “niebies­ka ener­gia” nieco trud­niej wypaść poważnie niż wal­cząc z niek­tóry­mi nieco mniej komik­sowy­mi prze­ci­wnika­mi. Z drugiej strony — twór­cy robią bard­zo mało by postać rozbu­dować (w sum­ie Elec­tro nie jest zły i jest po częś­ci pro­duk­tem dzi­ałań Spi­der mana o czym bohater nawet przez chwilę nie myśli)

Nieste­ty w przy­pad­ku drugiej odsłony nowego Spi­der Mana najbardziej nawala sce­nar­iusz. Film ma 142 min­u­ty co rzad­ko zwias­tu­je dobrze poprowad­zoną his­torię. Należało­by go przy­ciąć o co najm­niej dwadzieś­cia min­ut. Ale nie chodzi tylko o dłu­gość (gdy­by sce­nar­iusz był dobry zwierz nawet by jej nie poczuł), zde­cy­dowanie więk­szym prob­le­mem jest to, że film słabo skła­da się w całość. Teo­re­ty­cznie sce­narzyś­ci mają zrąb his­torii – Park­er wciąż nie może się pogodz­ić z tym, że ojciec Gwen kazał mu się trzy­mać z dala od swo­jej cór­ki, a jed­nocześnie mimo, że beztrosko ratu­je ludzi w mieś­cie, to pojaw­ia­ją się nowi co raz gor­si źli – w tym Elec­tro – który naprawdę wyglą­da groźnie. Te dwa wąt­ki wystar­czą za najprost­szy zrąb fil­mu, ani szczegól­nie ory­gi­nal­nego ani takiego w którym czegoś wyraźnie braku­je. Ale sce­narzys­tom nie dość – dorzu­ca­ją więc młodego Har­rego Osbor­na, który właśnie prze­jął Oscorp. Dobra zwierz nie mówi nie, rola ciekawa (o obsadzie za chwilę), pomysł na przy­wołanie starego kumpla dobry, moż­na jed­nocześnie zapowiedzieć, że w przyszłoś­ci pojawi się Zielony Gob­lin, choć jeszcze go nie wprowadzać. Zwłaszcza, że widz powinien poz­nać i pol­u­bić młodego Osbor­na by jego przemi­ana odpowied­nio na widzów podzi­ałała.  Ale nie sce­narzys­tom nie dość – więc dorzu­ca­ją Zielonego Gob­li­na od razu, co oznacza, że nie znamy Har­rego kumpla Park­era, i w ogóle nie znamy Har­rego (Gob­li­na zresztą też nie). No dobra dwóch prze­ci­wników może być, ter­az jest nawet taka moda. Ale czy to dość? Nie dość aby jeszcze pod­krę­cić sce­nar­iusz podrzu­ca­ją wątek rodz­iców Petera, ich zniknię­cia i całego ekspery­men­tu jaki prowadzili dla Oscorp. A to jeszcze nie koniec, bo dochodzi kwes­t­ia ukry­wa­nia bycia człowiekiem pająkiem czy tego co ci „źli” planu­ją dla bohat­era na przyszłość.

Wątek Har­rego Osbor­na dobrze pokazu­je co zdaniem zwierza jest nie tak w filmie. Ponieważ nie ma na niego dużo cza­su to bohater właś­ci­wie ma jed­ną więk­szą scenę z Peterem a potem błą­ka się po filmie, nie budząc emocji (za mało go znamy) i na koniec zupełnie zni­ka by zostać zastą­pi­onym przez Gob­li­na, tylko na jed­ną scenę. Jaki to ma sens? Trud­no orzec, spoko­jnie Gob­lin mógł­by się pojaw­ić w następ­nym odcinku a za trag­iczne wydarzenia odpowiedzial­ny być kto inny.

Zwierz nie ma zami­aru grać bied­nej sierot­ki która nie umie się poła­pać w watkach. Zwierz ucieszył­by się gdy­by tak było, ale nieste­ty, wszys­tko tu ciąg­nie się dość powoli, tajem­nice ukry­wane są nie dłużej niż dwadzieś­cia min­ut, a sce­ny właś­ci­wie nie składa­ją się w spójną his­torię, tylko ciągną się jed­na za drugą, tak jak­by każdy wątek napisał kto inny a potem nikt nie zro­bił z tego fil­mu tylko po pros­tu za pomocą taśmy kle­jącej poskle­jał razem sce­ny ze sce­nar­iusza. Nie wszys­tkie są złe, sporo z nich jest nawet zabawnych, ale całość nie tworzy fil­mu.  Ilekroć wydarzenia zaczy­na­ją nabier­ać jakiegoś tem­pa, następu­je spowol­nie­nie, coś się ury­wa, jeden wątek zosta­je zastą­pi­ony przez dru­gi a żaden z nich nie ma jakiegoś szczegól­nego znaczenia.  Na przykład rodz­ice Park­era – teo­re­ty­cznie infor­ma­c­ja, że mogli wcale nie być tak szla­chet­ni jak bohater myślał powin­na wybrzmieć echem w filmie – być może zmienić jego bieg. Ale nie, pojaw­ia się i naty­ch­mi­ast zni­ka – właś­ci­wie trochę bez sen­su, bez składu i bez powodu – jed­na waż­na dla fabuły infor­ma­c­ja wynika­ją­ca z tego wątku mogła zostać wid­zowi przekazana zde­cy­dowanie szy­b­ciej. Prob­le­my Spi­der-mana z Gwen? Pomi­ja­jąc fakt, że prob­le­my te są po pros­tu nudne – zaj­mu­ją sporo cza­su ale właś­ci­wie niewiele do fil­mu wnoszą, połowę scen między nimi moż­na  było­by spoko­jnie wyrzu­cić (zwłaszcza, że jak ktoś ład­nie zauważył obo­je właś­ci­wie nie umieją ze sobą roz­maw­iać tylko coś mam­roczą jak­by się led­wo poz­nali). Dla zwierza prob­le­mem jest też wątek Elec­tro. Teo­re­ty­cznie to dobry punkt wyjś­cia do reflek­sji nad dzi­ała­ni­a­mi bohat­era – bie­ga sobie po mieś­cie mówi różne rzeczy i nie myśli nad kon­sek­wenc­ja­mi. Tem­at całkiem niezły ale tu bohater nawet przez chwilę się nad tym nie zas­tanaw­ia może i dobrze, bo było­by jeszcze pół godziny. I taki właśnie jest ten film – coś się dzieje, za chwilę dzieje się coś zupełnie innego, ale nic nie jest szczegól­nie ważne czy porusza­jące. Co więcej sce­narzyś­ci zde­cy­dowali się dorzu­cić jeden niespodziewany ele­ment który jest niespodzianką tylko dla tych którzy nie zna­ją komik­su. Prawdę powiedzi­awszy to dla zwierza za mało. Ład­nie jest odw­zorować od cza­su do cza­su komik­sowy kadr – zwłaszcza bard­zo znany – ale jeśli to ma by cały „plot twist” to jed­nak przy­na­jm­niej zdaniem zwierza jest to odrobinę za mało.

Zwierz naprawdę lubi Gwen Stacey i Emmę Stone w tej roli. Co nie zmienia fak­tu, że strasznie chao­ty­cznie ją w tej odsłonie napisano. Do tego stop­nia, że czu­je się niemal od początku jakie plany mają dla niej scenarzyści.

Do tego nieste­ty sce­narzyś­ci (jak zwierz pisał siedzą­cy w małych ciem­nych poko­jach z dala od siebie bez dostępu do tele­fonu) popisali się dobrą zna­jo­moś­cią bard­zo wielu innych pro­dukcji o super bohat­er­ach i nie tylko. Sporo z fil­mowych scen jest taki­mi straszny­mi klisza­mi, że widz zada­je sobie pytanie czy to na pewno jest na poważnie – zresztą w ogóle tym co w tym Spi­der Manie bard­zo szwanku­je jest humor. A właś­ci­wie pro­por­c­je humoru. Spi­der-man w tej odsłonie dobrze radz­ił sobie z rozład­owywaniem pewnego idio­tyz­mu fabuły dobrze roz­planowanym poczu­ciem humoru. W tej odsłonie  tych dobrych pro­por­cji zabrakło. Film z jed­nej strony ma dobre dow­cip­ne sce­ny, by chwilę potem stać się śmiertel­nie i miejs­ca­mi dość łza­wo poważny. Poza tym sporo z wyko­rzys­tanych przez sce­narzys­tów klisz powin­no zostać surowo zabro­nionych – żad­nych więcej poważnych i wzniosłych mów na koniec liceum (pod koniec liceum masz 19 lat i dzięku­jesz mamie, tacie, nauczy­cielowi od muzy­ki), żąd­nych dzieci w prze­bra­niu super bohaterów – serio to powin­no dostać jakiegoś między­nar­o­dowego bana. OK zwierz jest wred­ny ale to był dla niego moment facepal­mu. Plus zwierz ma teorię, że film wyma­ga­ją­cy więcej niż jed­nego mon­tażu pokazu­jącego upływ cza­su rzad­ko bywa dobry. Ogól­nie mon­taże bard­zo częs­to (NIE ZAWSZE!) świad­czą o pewnej niepo­rad­noś­ci scenarzystów.

Plusem jest to że przy­na­jm­niej o chemię między aktora­mi gra­ją­cy­mi główne role nie trze­ba się bać

Naj­gorsze chy­ba jest w filmie to, że teo­re­ty­cznie ma potenc­jał. Andrew Garfield nadal wyda­je się ide­al­nym wyborem do roli Petera Park­era – wyglą­da odpowied­nio młodzieńc­zo, robi wielkie ocz­ka i nawet kiedy mówi nieskładne bzdury to i tak robi sym­pa­ty­czne wraże­nie. Emma Stone, wyglą­da dzi­wnie w blond włosach ale poza tym trud­no jej coś zarzu­cić. Do tego jak wiado­mo aktorzy są parą w real­nym życiu i przy­na­jm­niej zdaniem zwierza widać to na ekranie. Ich wspólne sce­ny mimo, że boleśnie źle napisane, nie są całkowicie pozbaw­ione chemii. Zwłaszcza kiedy sprowadza­ją się do rados­nego uśmiecha­nia się do siebie. Dan DeHaan wybrany do roli Har­rego Osbor­na to strzał w dziesiątkę – choć ponown­ie sce­narzyś­ci znę­ca­ją się nad jego bohaterem jak mogą, to pomysł obsad­owy jest dobry i trochę szko­da, że sce­ny między nim a Garfiel­dem napisane są wedle przepisu na „najbardziej nużące i szty­wne sce­ny roz­mowy dwóch facetów”.   Z kolei Jamie Foxx jako Elec­tro jest całkiem niezły jako obsesyjny fan Spi­der-mana. Szko­da, że potem zamienia się w człowieka, który mimo, że jest energią elek­tryczną cały czas pamię­ta by być energią elek­tryczną w odpowied­nio skro­jonych gatkach. Nato­mi­ast zwierz nie chce pamię­tać że w filmie tym był Paul Gia­mat­ti. To jed­na z tych ról gdzie zwierz po pros­tu przyj­mu­je do wiado­moś­ci, że każde­mu cza­sem pęknie rura w domu i jakoś trze­ba zapłacić rachunek.

Człowiek tak patrzy na wprowad­zonego do fil­mu Rhi­no i zada­je sobie pytanie — po co komu to było. 

Gdy­by  Niesamow­ity Spi­der Man 2 był po pros­tu złym filmem – takim jak Zielona Latar­nia zwierz pewnie by to twór­com jakoś wybaczył. Ale ten film o człowieku pająku to jak­iś kosz­marny przykład marnowa­nia pomysłu, tal­en­tu i całkiem niezłych wątków. Trochę tak jak­by sce­narzys­tom naprawdę nie chci­ało się napisać jakieś ciekawej spójnej his­torii i zami­ast tego po pros­tu podrzu­cali kole­jne wąt­ki reży­serowi, który to wszys­tko nakrę­cił, zgar­nął czek i umył ręce. Najlep­szym przykła­dem niech będzie fakt, że wycięli z fil­mu jed­ną postać i naprawdę tego nie widać. Widać nato­mi­ast zupełnie zbęd­ną próbę wrzuce­nia zapowiedzi jak najwięk­szej licz­by wątków które jakąś tam rolę ode­gra­ją w przyszłoś­ci. Zwierz nien­aw­idzi tego sposobu kręce­nia filmów – jak­by już w chwili kręce­nia niko­go nie intere­sowało co będzie w tym filmie tylko wszyscy planowali na przyszłość. I tak to zarzut nie tylko pod wzglę­dem Spi­der Mana (żeby nie zarzu­cać zwier­zowi niechę­ci wyłącznie do filmów z tej serii). Zwierz naprawdę ma dość oglą­da­nia filmów, które spraw­ia­ją wraże­nie trail­era czegoś ciekawego. Poza tym aku­rat w przy­pad­ku Spi­der-mana (zwłaszcza tego) spoko­jnie moż­na było poprzes­tać na jed­nym wrogu i ewen­tu­al­nie zapowiedzi drugiego (przy dobrze poprowad­zonym wątku Osbor­na) nie zaś wrzu­cać kil­ka rzeczy na raz – po co to komu? Trud­no powiedzieć, a film wyszedł tak bard­zo bez duszy, że zwierz nawet nie jest wściekły, tylko zirytowany.

Zasa­da powin­na być pros­ta — jeśi to nie jest film z Iron Manem — żad­nych dzieci i zwierząt

Pod koniec sean­su, zwierz poczuł się na tyle ziry­towany, że po raz pier­wszy od lat wcale nie miał ochoty zostać na sce­nie po napisach. Po pros­tu abso­lut­nie nie był ciekawy czy fil­mow­cy przy­go­towali dla niego jakąś niespodziankę. Biorąc pod uwagę, ze nawet na mniej lubianych przez siebie fil­mach zwierz grzecznie siedzi – jest to jak­iś dobry miernik jak bard­zo rozczarowany był zwierz. A co do sce­ny po napisach to zwierz został na frag­ment reklam­owy x‑menów co przy­pom­ni­ało mu, że jed­nak jest film na którym całym swoim zwier­zowym sercem i nie ma tam ani jed­nego człowieka pająka.

Ps: Zwierz pamię­ta, że dziś jest 4 maja czyli dzień Gwiezd­nych Wojen. Ciekaw­ie się go obchodzi w roku kiedy po raz pier­wszy od daw­na znów czekamy na wieś­ci z planu i w końcu majaczącą w odd­ali pre­mierę fil­mu. Z drugiej strony zwierz obe­jrzał poświę­cony temu świę­tu odcinek TBBT i jest tak znies­mac­zony seri­alem jak dawno nie był. Och te głupie dziew­czyny, które zro­bią wszys­tko by nie oglą­dać głupiego fil­mu o Gwiezd­nych Woj­nach. Nawet jeśli jest abso­lut­ną klasyką gatunku. Ech… po co zwierz jeszcze sobie to od cza­su do cza­su robi.

Ps2: Zwierz wie, że sce­na po napisach w Spi­der manie była efek­tem długich han­dlów i nie świad­czy o jakimkol­wiek zjed­nocze­niu uni­w­er­sum ale widząc ją zwierz roz­marzył sie jak­by to było pięknie gdy­by je wszys­tkie razem zgromadzić.

21 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online