Home Ogólnie Babcia z dziadkiem poszli w tany czyli Last Tango in Halifax

Babcia z dziadkiem poszli w tany czyli Last Tango in Halifax

autor Zwierz

Hej

Jak powszechnie wiadomo kultura popularna należy do ludzi młodych. wszystko dzieje się co raz szybciej, produktów jest co raz więcej a na dodatek wszyscy którzy przekroczyli trzydziestkę wydają się po przejrzeniu jakiegokolwiek czasopisma zgrzybiałymi starcami. Kobiety zaczynają grac matrony gdzieś koło czterdziestki i tylko nie starzejącym się aktorom jak Brad Pitt pozwala się przyznać, że mają 50 lat co w powszechnej opinii jest przyjęte mniej więcej tak jak by właśnie obchodził urodziny 80. Jednak wydaje się, że w tym morzu uśmiechniętej i jaśniejącej młodości powoli zaczyna się pojawiać niewielka wysepka gdzie uśmiecha się również wiek podeszły. Wyspeka ta umiejscowiona jest w archipelagu kultury brytyjskiej. Jeśli pamiętacie leciał kiedyś na BBC serial „As Time Goes By” gdzie rozdzieleni za młodu zakochani spotkają się wiele lat później i biorą ślub. Serial był dość popularny i przede wszystkim przyniósł kolejny rozkwit kariery Judi Dench. W ostatnich latach mieliśmy w kinach Hotel Merigold i Kwartet – oba skoncentrowane na grupie starszych ludzi, którzy jednak nie są gotowi całkowicie wycofać się z życia. Zaś teraz na BBC leci drugi już sezon znakomitego serialu Last Tango in Halifax. Serialu, o którym zwierz z jakichś szalonych powodów zapomniał wam napisać i tym samym (dzięki inspirującej go Joannie) swój błąd naprawia.

 

Last tango in Halifax zaczyna się niewielkim romantycznym trzęsieniem ziemi. Celia i Alan znali się dokładnie sześćdziesiąt lat temu. Dzięki facebookowi zdecydowali się na wspominkowe spotkanie, to zaś przywiodło ich do jednego słusznego wniosku – trzeba wziąć ślub zanim będzie za późno. Jeśli w tym momencie zaczynacie wywracać oczyma myśląc sobie „ło mój boże kolejny przesłodzony produkt o radosnej pełnej życia starości”, to zwierz spieszy donieść, że na całe szczęście Last Tango in Halifax jest od tego bardzo dalekie. Rzeczywiście Alan i Celia są w sobie zakochani, ale nie aż tak cukierkowo jak by się mogło wydawać. Z jednej strony cieszą się uczuciem, z drugiej (poznawszy prawdę o tym dlaczego nie zeszli się wcześniej) żal im nieco straconych lat. Do tego, mimo radosnego uniesienia dostrzegają też – chcąc nie chcąc – że nie są do siebie idealnie podobni. Alan to dość cichy wycofany człowiek, Celia zaś musi powiedzieć swoje pięć zdań zanim komukolwiek da dojść do głosu. Jednak nawet mimo różnic, nie ma wątpliwości, że para bohaterów jest szczęśliwa. Nie można tego powiedzieć o ich dzieciach. Córka Alana Gillian po śmierci męża nie może się dogadać ani z synem ani z rodziną zmarłego, która nie do końca wierzy w tragiczny wypadek. Z kolei córka Celii nie tylko ma absolutnie koszmarnego rozlazłego męża to jeszcze wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że najszczęśliwsza byłaby u boku koleżanki z pracy. Do tego dochodzą jeszcze problemy z wnukami, rodzinnymi tajemnicami, pojawiającymi się na progu nieproszonymi gośćmi i faktem, że wszyscy w koło doszli do dość prostego wniosku że Alan i Celia są po prostu zdrowo rąbnięci.Trzeba przyznać, że to wcale niewesołe tło zestawione z radosnymi zakochanymi ludźmi w podeszłym wieku sprawia, że otrzymujemy bardzo ciekawą historię.

Odbierająca swoją nagrodę aktorka dziękowała, że BBC nareszcie zdecydowało się zrobić film o zakochanych ludziach którzy mają więcej niż 35 lat.

Przede wszystkim wydaje się, że ktoś wreszcie dostrzegł jak bardzo pewien etap starości przypomina młodość. Oczywiście entuzjazm i sprawność już nie ta, ale z drugiej strony jest więcej czasu i co chyba najlepiej tu pokazano pewne poczucie zależności. Bohaterowie nie tylko muszą być gdzieś podrzucani, czy brać pod uwagę plany swoich bliskich. Jest też pewien rodzaj zależności emocjonalnej – ogłaszając zaręczyny czekają na gratulacje od dość zniesmaczonych całym pomysłem dzieci, kiedy ich związek posuwa się dalej chcą jakiejś aprobaty płynącej od córek. To zachowanie bardzo dobrze można przełożyć na parę nastolatków oświadczających w osiemnastym roku życia że biorą ślub i potem czekają aż rodzice wyrażą aprobatę. Jednocześnie wydaje się, że trochę jak część nastolatków – mają problemy, które zdaniem dzieci/rodziców nie są aż tak ważne. Zarówno ich małe i duże życiowe decyzje wydają się być tylko jakimś szumem dla zajętych swoimi osobistymi dramatami dzieci. Nie oznacza to, że mamy do czynienia z parą zdziecinniałych staruszków. Wręcz przeciwnie – to ludzie dowcipni, bystrzy i jak najbardziej mający opinię na temat tego co się wokół nich dzieje. Ale nie zawsze chętni by od razu mówić o tym co myślą dzieciom. Te zaś nie zawsze są świadome, że ich rodzice jak najbardziej orientują się co wokół nich się dzieje tylko wolą nie dokładać swojej opinii.

Serial ciekawie pokazuje że w istocie relacje rodzinne oparte są nie o wiek a kto w danym momencie ma więcej władzy, pieniędzy, praw do podejmowania decyzji. I tak dzieci przejmują rolę rodziców.

Inna sprawa, że autorka nie napisała ludzi, którzy są młodzi a mają kilkadziesiąt lat. Spod uroczego wrażenia przemiłych ludzi wychodzi czasem to co bywa (choć nie zawsze jest) cechą starszych ludzi – bigoteria, konserwatyzm czy homofobia. Zwierz jest wdzięczny autorce scenariusza, ze nie bała się uczynić swoich bohaterów nieco mniej miłymi, przez co nareszcie wydają się prawdziwi. Zwierz ma dość filmowego obrazu dziarskiej starości, w której jest tak wiele zrozumienia dla wieku podeszłego, że aż wypiera ono próbę zbudowania jakichkolwiek postaci z charakterem. Zresztą Celia i Alan są doskonale zagrani. Derek Jacobi przyjął ponoć rolę bo szukał nowych wyzwań. Zwierz bardzo się cieszy, że rola Alana przypadła właśnie mu, bo ten doskonały aktor jak mało kto potrafi zagrać takiego cichego, spokojnego człowieka. To niesamowite, że Jacobi tak doskonale gra spokojnego emerytowanego inżyniera z Halifaxu a kompletnie spalił teoretycznie idealną dla niego rolę z serialu Vicious. Niech to wszystkich nauczy, że to iż rola wydaje się bliża prywatnemu życiu aktora nie znaczy, ze będzie ją grac lepiej. Z kolei Celię gra Anne Reid którą zwierz kojarzy z wielu angielskich produkcji i która wydaje się absolutnie idealna do zagrania bohaterki, która teoretycznie mogłaby być uroczą staruszką z tą różnicą że nie jest. Trzeba zresztą pogratulować Wielkiej Brytanii, która zamiast odsyłać aktorki na emeryturę po tym jak skończą czterdziestkę zaczyna im po prostu pisać inne role. Dzięki temu nie trzeba tam długo szukać znakomitych wciąż czynnych zawodowo aktorów i aktorek.

Równie dobrze zagrane są role drugoplanowe – zwierzowi podoba się zwłaszcza Saraha Lancashire w roli Caroline córki Celii, która pracuje jako dyrektorka szkoły i zwraca się tym samym tonem do rodziny i do uczniów. To doskonale zagrana rola, bo widać w których momentach bohaterka zaczyna pękać, i pozwala swoim skrywanym emocjom wypłynąć na wierzch i nie chodzi o rzeczy tak proste jak krzyk czy machanie rękami ale o lekka zmianę tonu głosu, spojrzenia, coś na kształt uśmiechu. Miło widzieć aktorkę która tak dobrze kontroluje swoją rolę. Zwierz jest tez pod wrażeniem jak dobrze Toby Gardner gra Johna – koszmarnego męża Caroline – to jest dokładnie taki rodzaj faceta, którego chciałoby się raz na zawsze wystawić za drzwi i nigdy więcej nie wpuszczać. Do tego, jest to jeden z lepiej przedstawionych pijaków na ekranie. Nie chodzi o to ile i jak pije ale o to jak dobrze aktor udaje pijanego udającego, że nic nie pił. Trzeba z resztą powiedzieć że cała obsada jest doskonale dobrana i właściwie trudno znaleźć jakiś oczywisty słaby punkt. Na dodatek zwierza bawi, że obsada wygląda trochę jak spotkanie brytyjskich aktorów grających w Doktorze Who, zwierz naliczył już pięcioro i jednego który grał w filmie o Doktorze Who. Jak to było … „w anglii jest tylko 6 aktorów i wszyscy grali w Doktorze Who”?

Jednak serial urzeka nie tylko dobrze opowiedzianą historią i grą aktorką. Jest to też kawałek doskonale nakręconego programu telewizyjnego. Historia nie toczy się tu w dużych miastach tylko na prowincji. Widzimy więc szary zimowy angielski krajobraz , rozmokłe drogi i ogólną wilgoć. Ale to mało atrakcyjne tło zestawione jest z pięknymi wnętrzami. Zarówno niewielki domek na farmie w którym mieszka Alan jak i wielki dom na przedmieściach w którym mieszka Celia to przestrzenie doskonale pokazane (ze wszystkimi kontrastami) w ciekawych ujęciach. Dość powiedzieć, ze w serialu znajdzie się ujęcie skupiające się na parującym kubku herbaty. Do tego twórcy nie unikają gry światłem, ciekawych zbliżeń, nie koniecznie najbardziej oczywistych kadrów. Dzięki temu do filmowej narracji ani na chwilę nie zagląda nuda. Zwierz zwrócił uwagę, że choć niewielu recenzentów o tym pisze, to jednak film z ciekawymi ujęciami jest bez porównania łatwiejszy w oglądaniu niż taki który jest pod tym względem zupełnie banalny. Być może dlatego, że dużo więcej można dzięki temu powiedzieć obrazem.

Ten wykres powinien was przekonać, by zostać przy serialu co najmniej do trzeciego odcinka.

Zwierz już się nachwalił to jeszcze doda jeden element który mu się od początku strasznie spodobał. Chodzi o związek starszych ludzi z technologią. Widzicie tu w ogóle nie ma pytania czy babcia i dziadek poradzą sobie z komputerem i laptopem, czy umieją włączyć płaski telewizor, zadzwonić z komórki, jeździć nowoczesnym samochodem. Wszystko to uznaje się (słusznie!) za asbolutnie oczywiste. Zwierzowi się to podoba, bo ma wrażenie, że trochę się zapomina iż starsi ludzie mają całkiem dużą wprawę w przestawianiu się na co raz to nowsze technologie, zaś jeśli ktoś umiał korzystać z maszyny do pisania to klawiatura mu nie straszna. Oczywiście wiele osób w podeszłym wieku jest wykluczonych cyfrowo ale to nie znaczy, ze technologia jest dla nich za trudna. Wielu wyklucza się trochę na własną rękę raczej nie chcąc eis nauczyć niż nie potrafiąc.To zaś raczej nie ma wiele wspólnego z wiekiem a mnóstwo z charakterem. Czy Last Tango in Halifax ma jakieś wady? Zwierz musi powiedzieć, że jedna – stosunkowo mało odcinków w każdym sezonie (po 6 ale godzinnych) – ponieważ każdy kolejny odcinek zaczyna się dokładnie tam gdzie skończył się poprzedni to jak sami rozumiecie człowiek ma ochotę oglądać wszystko za jednym zamachem i to najlepiej w dużych ilościach. I tak niepostrzeżenie można tą całą ciekawą historię poznać w jeden dzień. I zdziwić się jak z tematu tak strasznie sztampowo wręcz cukierkowego można zrobić ciekawą opowieść. Przede wszystkim o ludziach. Wiek jest z każdym odcinkiem co raz bardziej na drugim planie.

Ps: Zwierz zapomniał wam powiedzieć, że serial jest jeszcze zabawny – nie jakoś straszliwie ale zdecydowanie wystarczająco.

Ps2: Ostatni odcinek drugiej serii będzie pokazywany w Wigilię więc macie idealne kilka dni by nadrobić wszystko i mieć prezent na święta.

6 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online