Home Film Bohaterowie bez opowieści czyli zwierz o American Hustle

Bohaterowie bez opowieści czyli zwierz o American Hustle

autor Zwierz

Hej

Raz na jakiś czas to się zdarza. Pojawia się film, który budzi zachwyt, sypią się nań nagrody, ale zwierz nie jest w stanie pojąć, co tak zachwyciło krytyków.  Rok temu zwierz nie pojął, co tak zachwyciło Akademię Filmową w „Poradniku pozytywnego myślenia”. Oczywiście to był dobry film obyczajowy, ale nie sprawiał wrażenia, lepszego od wielu innych dobrych filmów. Miał nawet swoje wady, które wyjątkowo zwierza uwierały. Teraz cały filmowy sezon później zwierz jest ponownie w tej samej sytuacji. David O Russel radośnie uśmiecha się odbierając kolejne nagrody, ma sporo szans by zgarnąć nie jednego Oscara, na jego obsadę spada deszcz pochwał, scenariusz właściwie nie ma konkurencji a zwierz nie rozumie.  I zastanawia się czy w ogóle całą tą historię można zrozumieć oglądając ją po tej stronie Atlantyku.

Russel stworzył znakomitych bohaterów ubrał ich w ciuchy z epoki i… no właśnie trudno powiedzieć co dalej.

Żeby nie było, że zwierz nie jest w stanie docenić ciekawej koncepcji zaczniemy od tego, co zwierz uważa za plus filmu. Na pewno Russel trafił do serc amerykanów decydując się osadzić akcję w latach 70. Nie chodzi jedynie o modę, muzykę, samochody i całą tą sentymentalną otoczkę. Russel opowiada nam historię, która rozgrywa się w samym środku kryzysu – gdzie pieniędzy nie ma, politycy są głownie skorumpowani a ludzie starają się przeżyć. Z tego przeżycia za wszelką cenę, wymyślania siebie na nowo, szukania swojego miejsca i szczęścia Russel robi temat przewodni filmu. To coś, co przemawia do otwartych amerykańskich serc – i nawet, jeśli częścią tego planu jest popełnianie mniejszych i większych oszustw (jak czynią to nasi bohaterowie) to swoją wolą przetrwania i niezgodą na miejsce, jakie przydzielił im los zyskują sympatię widowni. Zwierz rozumie ten zamysł i choć sam owej woli przetrwania nie stawiałby tak wysoko na piedestale to jednak rozumie, dlaczego do ludzi – zwłaszcza tych zawiedzionych życiem, jakie im się trafiło – taki film trafia. Druga sprawa to obsada. David O Russel ma rzeczywiście rękę do aktorów.

Nie ma kogoś takiego jak Christian Bale. Jest miękka plastyczna masa z której można ulepić każdego od Batmana po oszusta z Bronxu. Zwierz nawet żałuje, że nie przepada za aktorem. 

Przede wszystkim absolutnie doskonała jest w filmie Amy Adams. Aktorka, która zdaniem zwierza wciąż jest niedoceniona (gra w wielu doskonałych filmach, dostaje nominacje, ale jakoś zwierz nie słyszy by ludzie kojarzyli, jaka jest dobra) ma dar zmieniania się ze sceny na scenę ze spojrzenia na spojrzenie.  Wygląda absolutnie doskonale (i bardzo seksownie) w ciuchach z lat, 70 w których 90% ludzi wyglądałoby kretyńsko, ale przede wszystkim sprawia, że troszczymy się o jej postać. Więcej, zwierz ma wrażenie jakbyśmy większość filmu oglądali z jej perspektywy. W tej historii gdzie właściwie nie ma jednego głównego bohatera, zwierz miał wrażenie, że ona dużo bardziej niż Christian Bale pasuje na główną postać. Zwłaszcza, że nawet widz nie jest w jej przypadku do końca pewien, kiedy mówi prawdę a kiedy decyduje się na manipulację. Gdyby dostała za swoją role Oscara zwierz by się nie buntował. Natomiast zwierz nie rozumie zachwytów rolą Jennifer Lawrence – gra ona młodą sfrustrowaną żonę głównego bohatera, która ma problemy z alkoholem oraz brakiem radości i celu w życiu. Lawrence jest na przemian śliczna i niewinna, uwodzicielska i trochę szalona, ma swoją obowiązkową scenę z krzyczeniem wzajemnie na siebie małżonków i kilka – w zamierzeniu dowcipnych sekwencji. Problem w tym, ze zwierz nawet przez moment w jej postać nie uwierzył. Cały czas widział na ekranie młodą zdolną aktorkę postawioną przed zadaniem aktorskim, która owe zadanie wypełnia. Zwierz bardzo lubi Jennifer Lawrence i życzy jej wszystkiego najlepszego w karierze, ale zdaniem zwierza ta rola nie jest w żaden sposób wyróżniająca się – zwłaszcza na tle fenomenalnej Amy Adams.

Zwierz jest pod wrażeniem jak bardzo Amy Adams jest seksowna i uwodzicielska w tym filmie. Zwierz komentuje ten fakt bo to element gry aktorki a nie dobrze dobranej garderoby.  przy czym żeby nie było, akurat jej postać ma dużo więcej do zaoferowania filmowi niż tylko wygląd.

Zwierz ma też nieco inne niż większość krytyków zdanie o panach w rolach pierwszoplanowych. Rzeczywiście Christian Bale przeszedł niesamowitą transformację.  Tupecik, nadwaga, przygarbiona sylwetka, niemodny zarost. Nic w nim nie zostało z Bruce’a Wayne, który jest w oczywisty, (choć zwierza nigdy niebawiący) sposób przystojny i nie dziwi, ze kobiety się o niego biją. A tu proszę pan z brzuszkiem, zbliżający się do wieku średniego, ubrany w garnitury, które należałoby spalić i zapomnieć. Zdaniem zwierza fakt, ze o tego faceta niemal biją się bohaterki filmu jest niesłychanie dobrym zagraniem. Wiecie, dlaczego drodzy czytelnicy? Bo jest prawdziwe. Istnieje taki rodzaj łysiejących facetów z brzuszkiem, wokół których zawsze kręcą się zakochane kobiety. Dlaczego?  Jak słusznie mówi bohaterka – istnieje pewien rodzaj pewności siebie, który potrafi uczynić jednostkę fascynującą. To w połączeniu z innymi cechami bohatera (przenikliwą inteligencją i jednoczesną autentyczna troską o adoptowanego syna) czyni z niego bohatera, w którego możemy uwierzyć. Bale wyraźnie bawi się rolą i zwierz jest pod wrażeniem, że udało mu się znaleźć w sobie tego człowieka. Ale paradoksalnie najlepsze wrażenie zrobił na zwierz właściwie niewspominany nigdzie Bradley Cooper.  Jako ambitny policjant pragnący wybić się do wielkiego świata łapiąc, co raz większą rybę, a jednocześnie facet wciąż mieszkający z matką i ignorujący swoją narzeczoną Cooper jest doskonały. Ale tym, co zwierzowi najbardziej się w jego roli podobało to jak dobrze gra mężczyznę starającego się za wszelką cenę nie ulec pożądaniu. Chemia między nim a Amy Adams jest niesamowita (zdecydowanie lepsza niż między nim a Jennifer Lawrence rok temu). Serio, ta dwójka powinna zagrać jeszcze w jakimś filmie. Przy czym kiedy w pewnym momencie temperatura filmu się zmienia – Cooper gładko przechodzi do grania zupełnie innych relacji między bohaterami. Zdaniem zwierza to jest naprawdę doskonała rola. Plus Cooper udowadnia, że przystojny mężczyzna nawet z trwałą i w ciuchach z lat 70 nadal dobrze wygląda.

Zwierz podobnie jak wielu widzów chciałby uwierzyć i utonąć w smutnym spojrzeniu Jennifer Lawrence, ale w ostatecznym rozrachunku zwierz nie wie skąd aż tak liczne zachwyty jej rolą.

Problem w tym, że David O Russel tym swoim ciekawym postaciom (warto wspomnieć, że Renner gra doskonale swoją rolę uczciwego, choć skorumpowanego polityka, co jest idealnym określeniem jego postaci) nie umie dać naprawdę ciekawej historii. Scenarzysta, który opiera się przede wszystkim na improwizacji, (co zdaniem zwierza powinno go dyskwalifikować z udziału w konkursie na najlepszy scenariusz, bo co innego napisać zarys historii a co innego napisać wszystko łącznie z dialogami) pozwala bohaterom mówić niekoniecznie dbając o treść dialogów, pozwala im działać, ale nie koniecznie w sposób ciekawy. Przez dwie godziny filmu oglądamy w sumie dość prostą historię, jakich znamy wiele. Russel może chcieć widza zaskakiwać naturalnością swoich bohaterów czy ich dialogów ale w ostatecznym rozrachunku dostajemy klasyczną opowieść o policjantach i oszustach gdzie zawsze wszyscy mają zapasowe plany pomysły na to jak przechytrzyć przeciwnika a żadna sytuacja nie jest ostateczna, bo można wpaść na jeszcze jeden plan. Widzicie zwierz wiele takich filmów widział i ich mechanizm, choć bawi widza (człowiek zawsze kibicuje oszustom i chce poznać ten wielki plan) to jednak czy jest w tym coś przełomowego, nowego, poruszającego? Zwierz musi powiedzieć, ze American Hustle jest przynajmniej w jego opinii przykładem filmu, który jakoś w ogóle nie dostarcza wielu materiałów do przemyśleń. Przynajmniej zwierzowi, który jak wiadomo raczej nie ma problemów ze znajdowaniem tematów do refleksji.

Zwierz jest być może jedyną osobą na świecie której podoba się Copper z trwałą ale tak serio, to jego rola w tym filmie jest doskonała i zwierzowi jest przykro, że wszyscy się zachwycają innymi aktorami a o jego roli i nominacji mówi się tak trochę na doczepkę.

Możecie zwierzowi zarzucić, że ignoruje przewijający się przez film wątek grania – swoim wizerunkiem (doskonała pierwsza scena umieszczania tupeciku na głowie), swoimi priorytetami, maskami (zwłaszcza bohaterka Amy Adams ma ich kilka), ambicjami. Problem w tym, że w tych wszystkich wątkach zwierz nie znalazł nic oryginalnego. Oczywiście wszyscy nosimy maski i to więcej niż jedną – kryjemy się jak bohaterowie, za sztucznym akcentem czy nadmierną pewnością siebie i jasne, istnieje pewna pokusa by raz na jakiś czas wymyślić się na nowo. Choć akurat to ostatnie wydaje się – jak już zwierz wspomniał – bardziej marzeniem zza wody, gdzie istnieje przekonanie, że wszystko w życiu zmienić można, jeśli się chce. Poza tym widzicie filmy tego typu muszą w jakiś sposób ustosunkować się do sympatii widza do bohaterów. I choć reżyser sugeruje nam w jednej scenie, że za ich oszustwa płacić będziemy my to jednak zwierz ma wrażenie, że reżyserowi nie do końca wyszło odpowiednie pokierowanie widownią. Po zakończeniu człowiek nie jest ani zszokowany tym, że ułożyło się wbrew schematowi ani też nie jest szczególnie nastawiony na refleksję, czy dobrze umiejscowił swoje uczucia w trakcie oglądania filmu. Jeśli reżyser chciał nas zabrać w miejsce gdzie nie ma ludzi ani dobrych ani złych i wszystko dzieje się pomiędzy to średnio mu się to udało. Albo gorzej udało mu się tak dobrze, że nasze uczucia też lądują gdzieś pomiędzy i ostatecznie nic nas nie rusza i o nikogo do końca nie dbamy. I to jest problem filmu reżysera, który jasno deklaruje, że bardziej od historii interesują go bohaterowie. Bo rzeczywiście stworzył ciekawych ludzi. Ale nie miał historii do opowiedzenia.

Jeremy Renner był w swojej roli naprawdę dobry, plus czy wiecie, że kobieta z niemowlęciem widoczna w kadrze, to dziewczyna aktora z jego córeczką która urodziła się w trakcie kręcenia filmu? To się nazywa wczesny start w biznesie.

American Hustle jest filmem frustrującym. Przynajmniej z perspektywy zwierza. Ogląda się kolejne sceny, słucha kolejnych dialogów i czeka aż coś się stanie. Aż pojawi się ten wielki błyskotliwy końcowy przekręt. Nieważne czy popełniony przez bohaterów czy przez reżysera. Zwierz nigdy nie wychodzi wcześniej z kina, właśnie, dlatego, że uważa za swój obowiązek dowiedzieć się, co reżyser ma do powiedzenia na końcu. Zwierz wierzy w moc puenty. Są filmy, które wydają się średnie a potem nagle okazują się doskonałe, jeśli nie wybitne. A tu nic. Film powoli biegnie wyznaczonym torem, skręca w odpowiednim miejscu i dobiega końca. Wielka puenta się nie pojawia. Cała feeria barw, marnych fryzur i cudownie kiczowatych ciuchów przetacza się przed oczami widza, ale kiedy zapala się światło wszystko niknie. Zwierz wie, że istnieje spora grupa fanów takiej kinematografii. Tej gdzie każdy dialog ma obowiązkową ilość tych pauz i nic nieznaczących zdań, które rzeczywiście wymawia się w codziennych konwersacjach. Gdzie interakcje międzyludzkie mają w sobie odrobinę tej nieporadności i spontaniczności, której zwykle są pozbawione w filmach. Gdzie w końcu wszystko po prostu jakoś się toczy bez zbyt wielu sugerujących nam znaczenie historii scen. To takie kino, które za wszelką cenę stara się nie być filmowe. Zwierz powie szczerze, że takie kino podoba mu się rzadko i ani razu nie spodobało mu się w wykonaniu Russela. Zwierz ma wrażenie, jakby ktoś opowiadał mu bardzo długą historię bez puenty, (co zresztą jest wątkiem w filmie). Zwierz ma jednak ten problem, że brak puenty przyjmuje za codzienny oczywisty i znośny w życiu. Kiedy idzie do kina lubi jednak, kiedy dialogi są pozbawione tych niezręcznych pauz, kiedy są sceny, które nigdy się nie zdarzą i puenty, których próżno szukać w codzienności. Co być może – zwierz nie przeczy – jest pewnym naiwnym podejściem do kina.  Ale gdzieś zwierz musi uciekać.

Na koniec zdjęcie które tłumaczy dlaczego spece od makijażu i fryzur oraz strojów powinni dostać ciężarówkę nagród.

Na koniec jeszcze jedna uwaga – American Hustle jest doskonałym przykładem na to jak percepcji filmu mogą zaszkodzić nominacje Oscarowe. Zwierz wie, że nie przepada za Russelem, jako reżyserem. To coś, czego nauczył się dość dawno, bo jak to bywa w przypadku nielubianych reżyserów, zobaczył kilka jego filmów. Zwierz się swojej niechęci nie wstydzi – każdy ma swoje preferencje, niektórzy nie lubią Allena niektórzy Russela. Gdyby nie 10 nominacji zwierz pewnie film by przepuścił. Ale w związku z nominacjami dał mu szansę. Więc popełni złą recenzję, mimo, że wiedział, że to nie film dla niego. Co więcej, zwierz może przeszedłby na filmem do porządku dziennego ( nie jest aż tak koszmarny jak niektórzy twierdzą – raczej żaden) gdyby nie wizja, że może zgarnąć statuetki w miejsce innych produkcji – takich jak na przykład Zniewolony, który jest bez porównania lepszym filmem. I nie chodzi o tematykę, – bo tu zwierz nie faworyzuje tematów poważnych nad lekkimi, ale o reżyserię – McQueen jednak Russela przerasta, boje na głowę i gra w zupełnie innej lidze. Zresztą skoro już mamy podróżować do szarej strefy to rzeczywiście Wolf of Wall Street robi to jednak w sposób bardziej błyskotliwy. Zwierz nie widział jeszcze Her, ale też ma podejrzenie, że jest to film lepszy a przynajmniej bardziej zasługujący na Oscara. Więcej mnóstwo recenzji na Imdb wyraża zdziwienie i wątpliwość, ż film spotkał się z tak dobrym przyjęciem. Stąd też pewne przekonanie, zwierza, że aby zrozumieć, o co chodzi w American Hustle, trzeba skupić się na pierwszym a nie na drugim słowie tytułu.

Ps: Zwierz ogłasza nabór do drugiej edycji Geek Market – jeśli robicie coś geekowskiego i rękodzielniczego i prowadzicie stronę/bloga/fanpage/tumblr dajcie zwierzowi znać, zwierz szuka fajnych geekowskich rękodzielników o których może nie słyszeli wszyscy zainteresowani. Jeśli sami nic nie robicie a macie ulubioną, zaprzyjaźnioną stronę albo dłubiących znajomych – też dajcie znać.  N górze strony macie zakładkę gdzie widzicie poprzednia edycję. Udział nic nie kosztuje. Zwierz czeka !

Ps2: Zwierz zaczął poruszającą lekturę Gry o Ferrin Katarzyny Michalak. Co oznacza, że możecie się w najbliższym czasie spodziewać recenzji.

36 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online