Home Ogólnie Ciekawy przypadek aktora pierwszoplanowego czyli zwierza rozważania nad karierą Brada Pitta

Ciekawy przypadek aktora pierwszoplanowego czyli zwierza rozważania nad karierą Brada Pitta

autor Zwierz

Hej

Jest takie amerykańskie określe­nie jak “Lead­ing man”. Mimo licznych możli­wych tłu­maczeń trud­no odd­ać w języku pol­skim to określe­nie. Oznacza bowiem nie tyle akto­ra pier­ws­zo­planowego co raczej takiego, który jest nat­u­ral­ną siłą ciągnącą film czy też taką osobowoś­cią, która przy­cią­ga do fil­mu widzów. To tacy aktorzy, których nie defini­u­je rodzaj wybier­anych przez nich ról, czy nawet poziom aktorstwa jaki reprezen­tu­ją ale właśnie ta siła którą prezen­tu­ją na ekranie i poza nim. Tego typu określe­nie da się wyjaśnić jedynie poprzez przykład. I zwierz doszedł niedawno do wniosku, że przykład Bra­da Pit­ta będzie jed­nym z najlep­szych jaki może znaleźć. Poza tym, że zupełnie do definicji nie pasu­ją­cy. Jak to częs­to z dobry­mi przykłada­mi bywa.

  Nie ma lep­szego pow­i­ta­nia do wpisu w którym mówimy o kari­erze Bra­da Pitta

 

Nie tak dawno zna­jo­ma zwierza zmusiła go (po obe­jrze­niu Furii której zwierz jeszcze nie widzi­ał) do przyjrzenia się bliżej fil­mo­grafii Pit­ta. Zmusiła to może duże słowo, po pros­tu zwierz zaczął się zas­tanaw­iać jak właś­ci­wie miał­by akto­ra zak­wal­i­fikować. I tak przyglą­da­jąc się jego kari­erze zwierz odkrył, że nie ma tu — dość paradok­sal­nie prostego klucza. Dlaczego paradok­sal­nie? Spójrzmy na Bra­da Pit­ta (nie jest to zadanie trudne ani nieprzy­jem­na) — niebieskoo­ki blon­dyn, z sze­rokim uśmiechem i ide­al­nie zarysowaną szczęką. Nie za nis­ki, nie za wyso­ki, nie nad­miernie umięśniony ani cher­lawy. Za to ze spo­jrze­niem, które każe sądz­ić że cały świat mu sprzy­ja. Tacy aktorzy zdarza­ją się co pokole­nie- nat­u­ral­nym poprzed­nikiem Pit­ta był Robert Red­ford który miał podob­ną ekra­nową prezencję. Zresztą nie jest to porów­nanie przy­pad­kowe biorąc pod uwagę, że Panowie grali razem zaś Pitt zaczął właś­ci­wą kari­erę w wys­tępie w Rzece Życia w reży­serii Red­for­da. To ten typ akto­ra który może mieć świat u swoich stóp, do którego bohaterów lgną kobi­ety, dzieci i zwierzę­ta domowe. A jed­nocześnie nie ma w tej urodzie nic egzo­ty­cznego — to nie jest jeden z tych aktors­kich typów gdzie musisz tłu­maczyć zna­jomym, że w innym kolorze włosów i fio­le­towej koszuli będzie naprawdę przys­to­jny. Taka uro­da pre­destynu­je do gra­nia pewnego określonego typu postaci. Pier­ws­zo­planowych, prawych bohaterów, którzy co chwila muszą się wyką­pać w jakimś jeziorze.

  To nie chodzi o to, że Brad pitt jest przys­to­jny tylko, że speł­nia pewne założe­nia odnośnie tego jak przys­to­jny aktor powinien wyglądać

Rzeczy­wiś­cie były w kari­erze Bra­da Pit­ta momen­ty kiedy wydawało się, że jego kari­era pójdzie w tą stronę. Kiedy pojaw­ił się w Thelmie i Louise był przykła­dem na to, że w filmie także mężczyz­na może być pokazany przed­miotowo — choć to ciekawe, bo zdaniem zwierza uro­da Pit­ta jest w tym filmie przede wszys­tkim ostrzeże­niem dla widza. nie należy ufać ludziom tak ład­nym. Potem po kilku mniej lub bardziej udanych wys­tę­pach. Nastąpiły po sobie dwie role, które spraw­iały wraże­nie, ze Pitt prag­nie się zakopać w bard­zo specy­ficznej szu­flad­ce. W Wywiadzie z Wam­pirem cier­pi­ał przez wie­ki, był moral­nym i emocjon­al­nym wam­pirem i odgar­ni­ał co chwilę swo­je długie blond włosy. W Wichrach Namięt­noś­ci, na przemi­an jeźdz­ił kon­no, stał mal­own­ic­zo na tle wyżyn i wzgórz  no i oczy­wiś­cie obow­iązkowo cier­pi­ał — co jest jasne kiedy bohater ma na imię Tris­tan. Tego typu role są wymar­zone dla akto­ra — nieza­leżnie od tego czy dobrze czy źle gra — wid­zowie na całym świecie kocha­ją bohaterów pięknych a cier­pią­cych, odważnych a emocjon­al­nych. Moż­na spędz­ić całą kari­erę gra­jąc tylko w takich pro­dukc­jach. Zresztą kil­ka lat później Pitt powró­cił do tego typu roli gra­jąc w Meet Joe Black, gdzie właś­ci­wie jego głównym zadaniem było chodz­ić z niewin­ną miną po planie i pięknie się prezen­tować. Prob­lem w tym, że im więcej takich filmów pojaw­ia się w aktorskim CV tym trud­niej przekon­ać kry­tyków, że ma się w zanadrzu coś więcej niż smutne spo­jrze­nie w dal.

 

Przys­to­jny, uroczy i obow­iązkowo w kapeluszu — nikt dużo więcej od akto­ra nie chciał.

 Kiedy wid­zowie przyzwycza­ili się do myśli, że Brad Pitt będzie aktorem przede wszys­tkim pięknie wyglą­da­ją­cym na tle różnych okolicznoś­ci przy­rody Pitt skrę­cił kierown­icą swo­jej kari­ery. W Sev­en grał bohat­era, które­mu widz kibicu­je aż do ostat­niej chwili (zresztą jed­na z najlep­szych scen w kari­erze Pit­ta) jed­nocześnie zda­jąc sobie sprawę, że to o prze­cież o pewną niewin­ność duszy bohat­era toczy się tu gra. Jed­nak to co Pitt pokazał w Sie­dem było niczym wobec zaskoczenia jakim był wys­tęp Pit­ta w Dwu­nas­tu Mał­pach. Widzi­cie jeśli oglą­dal­iś­cie wczesne wys­tępy akto­ra (może­cie je sobie w więk­szoś­ci spoko­jnie darować) to jed­no sta­je się pewne. Bard­zo dłu­go świat nie mógł mówić  że Brad Pitt to dobry aktor. Zły też nie — raczej dość prz­er­aża­ją­co nija­ki. Zresztą do dziś zdarza­ją mu się takie role. W Dwu­nas­tu Mał­pach Pitt całkowicie uwol­nił się od tej wiz­ji przys­to­jnego akto­ra od ról pier­ws­zo­planowych.  Jego sza­lony bohater, eko­log­iczny ter­ro­rys­ta, postać przedzi­w­na nawet w tym dzi­wnym wykre­owanym przez Gillia­ma świecie — część kry­tyków nie mogła uwierzyć, że Pitt umie grać, dru­ga że zde­cy­dował się na rolę  tak bard­zo wbrew swo­je­mu wiz­erunk­owi.  Przy czym dla częś­ci widzów był to też moment uświadomienia sobie (z pewną frus­tracją), że gdy­by nie uro­da akto­ra pier­wszego planu (Hol­ly­wood jest bezwzględne – ład­ni zawsze sto­ją w pier­wszym szeregu) to może Pitt rozk­witł­by jako dobrym aktor od mniejszych ról i epi­zodów. Gdy spo­jrzymy na rolę akto­ra w Fight Club to  dostrzeże­my że Tyler Dur­den  jest w tym filmie połącze­niem dwóch tropów z doty­chcza­sowej kari­ery Pit­ta. Z jed­nej strony Tyler Dur­den to anar­chista, którego sza­leńst­wo przy­wodzi cza­sem na myśl to które widz­imy w oczach bohat­era 12 Małp. Z drugiej — to prze­cież uoso­bi­e­nie męs­kich marzeń o pewnym — wzor­cu męskoś­ci. Pewny siebie, antysys­te­mowy, umieją­cy przy­wal­ić, a jed­nocześnie — nat­u­ral­ny przy­wód­ca, niesamow­ity kochanek, facet który niczym się nie prze­j­mu­je.  Widać jak Pitt pięknie gra w swo­jej roli wszys­tki­mi schemata­mi ze wcześniejszych “roman­ty­cznych wys­tępów” jed­nocześnie z niesamow­itą swo­bodą przekracza­jąc granice, których wielu pier­ws­zo­planowych aktorów nawet by nie dotknęło. Zresztą jeśli chce­cie zobaczyć wściekłego Bra­da Pit­ta posłucha­j­cie komen­tarza do fil­mu gdzie w bard­zo ostrych słowach wypowia­da się o prezen­ter­ce poran­nego Talk Show Rosie O’Don­nell która zdradz­iła w swoim pro­gramie zakończe­nie fil­mu. Przy czym ponown­ie prasa była zaskoc­zona, że Pitt nie gra bohat­era szla­chet­nego, czy reprezen­tu­jącego wyższe wartoś­ci. Co oczy­wiś­cie ponown­ie wyni­ka z pewnych nieprawdzi­wych założeń doty­czą­cych kari­ery akto­ra. Bo Pitt nigdy nie był spec­jal­istą od gra­nia ludzi prawych – jasne miał na kon­cie kil­ka takich ról, ale miał też Kali­fornię gdzie zagrał seryjnego mordercę.

Tyler Dur­den to jest spełnie­nie pewnych fan­tazji grany przez akto­ra wykre­owanego na fantazję

Co ciekawe od tego cza­su kari­era Pit­ta układała się przez kil­ka lat dość przedzi­wnie. Zawsze chwalono go za wys­tępy nie w tych fil­mach, w których moż­na było się spodziewać. Rola bełkoczącego cygańskiego bok­sera w Przekrę­cie jest przez wielu uważana za doskon­ałą. Zwłaszcza, że Pitt pokazał w niej coś co potem stanie się paradok­sal­nie pewną regułą w jego kari­erze — że znakomi­cie (jeśli nie najlepiej) sprawdza się na drugim planie. Nie znaczy to, że odgry­wa w filmie małą rolę, ale naprawdę błyszczy kiedy teo­re­ty­cznie ciężar fil­mu nie spoczy­wa na jego barkach. Co warto zresztą dodać — przy tym filmie zaczę­to głośniej niż wcześniej mówić o olbrzymim tal­en­cie kome­diowym Pit­ta. Co ciekawe kiedy postanowiono tą komiczną stronę tal­en­tu Pit­ta spi­eniężyć — obsadza­jąc go w filmie z Julią Roberts, wyszedł kosz­marek. Jeśli widzieliś­cie The Mex­i­can to wiecie, że jest to jeden z najbardziej uciążli­wych — teo­re­ty­cznie roman­ty­cznych filmów, jakie moż­na znaleźć. Co ciekawe niedłu­go potem Pitt wys­tąpił w jed­nym odcinku Przy­jaciół (grał chłopa­ka który nien­aw­idz­ił Rachel za to, że prześlad­owała go w szkole) — w odcinku jest doskon­ały — lep­szy niż wiele gwiazd które pojaw­iły się tylko na chwilkę. I ponown­ie znacz­na część wys­tępów kome­diowych Pit­ta bawi bo jest opar­ta na najprost­szym kon­traś­cie – albo pomiędzy zachowaniem a wyglą­dem bohat­era albo pomiędzy oczeki­wa­ni­a­mi widzów wzglę­dem akto­ra a tego co prezen­tu­je na ekranie (wid­zowie wciąż spodziewa­ją się Pit­ta raczej w roli poważnej niż czys­to kome­diowej). Warto jed­nak zauważyć, że to ciekawy moment kiedy uro­da może zaszkodz­ić aktorowi. Komik może być przys­to­jny ale kiedy wyglą­da się tak jak Brad Pitt pier­ws­zo­planowych ról czys­tko kome­diowych się po pros­tu nie dostaje.

Pytanie — czy Pitt nie zro­bił­by więk­szej kari­ery jako aktor kome­diowy gdy­by tak dobrze nie wyglądał

Kolekcjonu­jąc aktorów do Ocean’s Eleven Steven Soder­bergh stworzył być może jeden z najlep­szych w ostat­nich lat­ach aktors­kich duetów na ekranie. Chodzi oczy­wiś­cie o Clooneya i Pit­ta — dwóch przys­to­jnych aktorów, przez­nac­zonych do ról pier­ws­zo­planowych, którzy choć dzielą ekran z cały­mi zastę­pa­mi aktorów i aktorek najlepiej wyda­ją w due­cie (zwłaszcza jed­na improw­iz­owana sce­na z drugiej odsłowny przygód grupy złodziei jest przez­abaw­na). Dlaczego? Po pier­wsze obaj dostali doskon­ałą przestrzeń by śmi­ać się z tego jak są postrze­gani (doskon­ała sce­na w pier­wszym filmie gdzie widz­imy bohat­era granego przez Pit­ta który uczy grać w pok­era “sławnych aktorów”). Po drugie — doskonale pokazu­ją jak dobrze może się czuć w filmie aktor pier­ws­zo­planowy kiedy właś­ci­wie akto­ra pier­ws­zo­planowego nie ma (jest bohater zbiorowy). Do tego panowie po pros­tu się zaprzy­jaźnili (Pitt wys­tąpił w malutkiej rólce w debi­u­cie reży­ser­skim Clooneya). Zresztą to ciekawy moment w kari­erze Bra­da Pit­ta — z jed­nej strony postrze­gany jako jed­no z najwięk­szych nazwisk Hol­ly­wood — uoso­bi­e­nie takiego typowego akto­ra z Hol­ly­wood, z drugiej Pitt który  nie miał od lat na kon­cie takiego klasy­cznego wys­tępu w pier­ws­zo­planowej roli w takim porząd­nym filmie. Przez porząd­ny film zwierz rozu­mie pro­dukcję dużego stu­dio fil­mowego, którego tem­aty­ka w jest na tyle poważ­na by film budz­ił zain­tere­sowanie kry­tyków, ale real­iza­c­ja na tyle przys­tęp­na by moż­na było liczyć na sporą wid­own­ię. Oczy­wiś­cie wys­tąpił w Sie­dem Lat w Tybe­cie gdzie wyglą­dał jak ilus­trac­ja do hasła “Aryjczyk” z niemieck­iej encyk­lo­pe­dii z lat 30, ale film tak właś­ci­wie przyniósł mu tylko zakaz wstępu do Chin. Sama pro­dukc­ja przeszła zaś zaskaku­ją­co bez echa zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę zain­tere­sowanie towarzyszące samemu pro­ce­sowi pro­dukcji. Inny­mi słowy jako aktor Pitt był powszech­nie rozpoz­nawany i kochany ale od daw­na właś­ci­wie najwięcej pochwał dostawał za to, ze gra inaczej niż ludzie się spodziewają.

To zawsze jest ciekawe kiedy uda się znaleźć na ekranie taką ide­al­nie dopa­sowaną parę aktorską (to gif Brad naprawdę mruga)

 

Być może dlat­ego kole­jną dekadę swoich wys­tępów Pitt rozpoczął jako Achilles. Taka rola właś­ci­wie daje aktorowi wszys­tko czego może chcieć. Tro­ja choć planowana jako wielkie wid­owisko miała też być pro­dukcją z ambic­ja­mi odt­worzenia wydarzeń znanych z Ili­ady minus inter­wenc­je boskie. To z kolei dawało fil­mowi pos­mak pro­dukcji nieco his­to­rycznej — co zawsze w Hol­ly­wood nobil­i­tu­je film, nawet jeśli ma się okazać marny. Oczy­wiś­cie rola Achille­sa oznacza, że pro­dukc­ja musi się toczyć wokół jed­nego akto­ra, ten zaś musi prezen­tować tężyznę która poz­woli uwierzyć, że w his­torii mógł się zapisać jako postać nie tylko dum­na i but­na ale i niezwyciężona. I rzeczy­wiś­cie Pitt przechadzał się po filmie wyglą­da­jąc jak marze­nie, z musku­laturą która każe rozglą­dać się za jakimś kawałkiem mar­mu­ru,  oraz obow­iązkowo stra­pi­oną miną. Gdy­by mierzyć wybo­ry aktorskie Pit­ta dłu­goś­cią włosów to jego Achille­sowi zde­cy­dowanie bliżej umęc­zonym bohaterom których gry­wał w lat­ach 90 niż późniejszym posta­ciom. Jed­nocześnie to jeden z nielicznych przy­pad­ków kiedy per­cepc­ja Pit­ta jako akto­ra doskonale zgry­wa się z jego bohaterem. Pitt prezen­towany przez lata jako człowiek o ide­al­nie aktorskiej urodzie dostał do zagra­nia bohat­era który ma stanow­ić pewien wzór człowieka – oczy­wiś­cie pod wzglę­dem wyglą­du. Moż­na się kłó­cić czy Pitt się w tej roli sprawdz­ił czy nie ale rzeczy­wiś­cie wybranie go na Achille­sa wydawało się trochę oczywiste.

Achilles to nie tyle gra z wiz­erunk­iem pub­licznym co raczej świadome go wykorzystanie

Co ciekawe — niedłu­go potem zaczę­to po raz pier­wszy mówić o tym, że aktor nie jest już taki piękny i młody jak to drzewiej bywało. Przede wszys­tkim zwró­cono na to uwagę w filmie Babel. Co ciekawe — mimo, ze Pitt właś­ci­wie nigdy nie zadeklarował się jed­noz­nacznie jako aktor kina wysokobudże­towego zwracano też uwagę na to, że nie spodziewano się po nim iż zagra wielowątkowym dra­ma­cie w reży­serii Ale­jan­dro Inar­ritu. To jest pewien paradoks — aktor który potrafił w jed­nym roku pojaw­ić się w Trzy­nastce Oceana i właś­ci­wie nis­zowym filmie The Assas­si­na­tion of Jesse James by the Cow­ard Robert Ford, zawsze był uważany za akto­ra jed­noz­nacznie związanego z kinem rozry­wkowym i wielkim Hol­ly­wood. Tym­cza­sem to jest taka typowa kari­era, gdzie duża pop­u­lar­na rola płaci za jakąś decyzję artysty­czną. Tylko, że znów — wyda­je się, że zdaniem wielu kry­tyków — Pitt nawet w małym filmie był przede wszys­tkim emanacją wielkiego Hol­ly­wood w świecie nieza­leżnych pro­dukcji. Tak jak­by najpierw był gwiazdą fil­mową a dopiero potem aktorem. To przeko­nanie trwa do dziś pod­czas gdy Pitt właś­ci­wie odsuwał się w ostat­nich lat­ach co raz bardziej od cen­trum Hol­ly­wood. Oczy­wiś­cie jego wys­tęp w ciekawym przy­pad­ku Ben­jam­i­na But­tona moż­na uznać, za taką typową rolę, za którą aktor może liczyć na Oscara. Przy czym zdaniem zwierza film sprowadz­ił trochę Pit­ta na manow­ce. Z jed­nej strony granie bohat­era który starze­je się w odwrot­nym tem­pie dało Pit­towi możli­wość uwol­nienia się od gra­nia przys­to­jnego bohat­era pier­wszego planu z drugiej — wysiłek aktors­ki nie został nagrod­zony dobrym sce­nar­iuszem. Ben­jamin But­ton to film, który bard­zo dokład­nie opowia­da nam życie niezbyt ciekawego człowieka. Jed­nak od tamtego cza­su Pitt dość jas­no dry­fował w kierunku kina autorskiego — oczy­wiś­cie, kiedy mówi “Bon­jorno” w Bękar­tach Wojny wszyscy się uśmiecha­ją (a kiedy wzy­wa do zabi­ja­nia nazistów to klaszczą w ręce) ale Taran­ti­no — wbrew temu co może się wydawać — nie należy do głównego nur­tu pro­dukcji Hol­ly­woodz­kich. Podob­nie jak nie należy do niego Ter­rence Mal­ick, u którego Pitt zagrał w Drzewie Życia, Andrew Dominick (Pitt pojaw­ił się w jego filmie Killing Them Soft­ly) czy Steven McQuenn reżyser Zniewolonego. Jed­nocześnie jak na dłoni widać że w ostat­nich lat­ach najlepiej Pitt prezen­tował się tam gdzie mógł albo zaprezen­tować swój tal­ent komiczny (Tajne przez Poufne — rola tren­era kre­ty­na to jed­na z lep­szych ról w jego kome­diowej kari­erze) albo tam gdzie mógł błyszczeć na drugim planie (doskon­ała rola w skąd­inąd dość niepoko­ją­co śred­nim Adwoka­cie Rid­leya Scotta).

Zwierz ceni aktorów których zda­je się intere­sować przede wszys­tkim pra­ca z ciekawy­mi reżyserami

Oczy­wiś­cie nie moż­na zapom­i­nać, że do pewnego stop­nia kari­erą Pit­ta rządzi fakt, że od lat posi­a­da on włas­ną fir­mę pro­du­cencką. Jeśli w Hol­ly­wood chce się być jed­nocześnie pro­du­cen­tem i aktorem to trze­ba wyko­rzysty­wać włas­ną sławę. Pitt ma swo­jej pod dostatkiem — i dlat­ego między inny­mi to o jego rolę opiera się zre­al­i­zowana (bard­zo mar­na) adap­tac­ja Wojny Zom­bie i dlat­ego pojaw­ia się on na drugim planie w Zagin­ionym. Zresztą Pitt dołączył dzię­ki swo­jej fir­mie pro­du­cenck­iej do sze­rok­iego grona aktorów, którzy mogą sobie postaw­ić na półce Oscara którego nie dostali za aktorstwo. To takie boczne drzwi, które jed­nak wyda­ją się w przy­pad­ku Pit­ta jedyny­mi przez które prześl­izg­nie się Oscar. Dlaczego? Wyda­je się, że jeśli Akademia nie zde­cy­du­je się kiedyś przyz­nać Pit­towi Oscara za jego role o zabar­wie­niu kome­diowym czy role dru­go­planowe to aktor nigdy nie dostanie stat­uet­ki za bycie po pros­tu ide­al­nym bohaterem z pier­wszego planu (może dostanie za to nom­i­nację ale nie nagrodę). Najbliżej w ostat­nich lat­ach zdoby­cia Oscara był gdy nomi­nowano go za rolę w Mon­ey­ball (filmie który też wypro­dukował jego Plan B) ale właś­ci­wie od początku było wiado­mo, że nie ma szans na stat­uetkę. Przy czym mimo tak zróżni­cow­anej kari­ery trud­no jed­noz­nacznie określić jakim aktorem jest Pitt. Bo powiedzmy sobie szcz­erze — nigdy nie był aktorem kina akcji (na pewno nie pier­ws­zo­planowym), jego role dra­maty­czne są dobre, ale ze skłon­noś­ci­a­mi do szarżowa­nia i opiera­nia całego wys­tępu na mal­own­iczym patrze­niu w dal. Pitt potrafi być niesły­chanie zabawny, ale nie wtedy, kiedy jest na pier­wszym planie. Jest doskon­ałym aktorem dru­go­planowym ale nigdy nie będzie aktorem charak­terysty­cznym. Po jego wyb­o­rach widać, że ma ambic­je ale widać też że w wielu pro­dukc­jach wys­tąpił chy­ba nawet nie zajrza­wszy do sce­nar­iusza. Nie jest morder­cą box office ale też od daw­na nie grał w jakimś wielkim filmie który miał przynieść mil­iardy zysków. Nie ma też Pitt żad­nych niesamow­itych środ­ków aktors­kich – patrząc na jego fil­mo­grafię moż­na co praw­da stwierdz­ić, że przez lata doskonale się rozwinął jako aktor, ale czy kiedykol­wiek był w swo­jej grze wybit­ny? Oczy­wiś­cie zdarzyły mu się sce­ny czy nawet całe role które były abso­lut­nie doskon­ałe, ale wciąż wiele z jego fil­mowych wys­tępów jest zwycza­jnie poprawnych. Pitt nie ma w zanadrzu żad­nych niesamow­itych środ­ków aktors­kich (posi­adanie przepięknych niebies­kich oczu i spoglą­danie nimi w dal się nie liczy – wiemy to nieucz­ci­we ale jed­nak nie) czy nawet  charak­terysty­cznej cechy łączącej jego bohaterów. Nie jest też aktorem, który tak zni­ka w roli, że zupełnie o nim zapom­i­namy – Furia nawet jeśli jest doskon­ałym filmem to wciąż pro­dukc­ja gdzie Brad Pitt siedzi w czołgu – o jego obec­noś­ci nigdy nie zapom­i­namy (nie jak w przy­pad­ku np. Daniela Day Lewisa gdzie może­my nie zauważyć że widzieliśmy całą jego fil­mo­grafię tak się facet zmienia). Przy czym to wszys­tko jest nawet do zrozu­mienia do momen­tu kiedy zdamy sobie sprawę, że Brad Pitt od dobrych dwudzi­es­tu lat jest jed­ną z głównych gwiazd Hol­ly­wood. Niemal poję­ciem, które oznacza tych najbardziej amerykańs­kich ze wszys­t­kich aktorów.

Ok Brad Przy­pom­i­na zwier­zowi, że cza­sem powinien pisać zwięźlej

I to chy­ba jest w kari­erze akto­ra naj­ciekawsze. Po pier­wsze ciągła gra z wiz­erunk­iem — przy czym tylko częś­ciowo opar­tym o role fil­mowe, w dużym stop­niu jed­nak opar­tym o pewne postrze­ganie akto­ra w życiu pry­wat­nym czy pub­licznym- Pitt został uznany za typowego akto­ra Hol­ly­woodzkiego na tyle dawno, że dziś trud­no właś­ci­wie powiedzieć dlaczego. Po drugie — to ciągłe zaskocze­nie kry­tyków i wid­owni kiedy okazu­je się, że aktor chci­ał­by zagrać w czymś nieco innym niż się spodziewano. Bo właś­ci­wie to kari­era Pit­ta opar­ta jest bardziej na niespeł­ni­a­n­iu życzeń i założeń wid­owni czy kry­tyków niż dos­tosowywa­niu się do nich. Kiedy wid­zowie chcą herosa, dosta­ją wari­a­ta, kiedy chcą wari­a­ta dosta­ją idiotę, kiedy chcą idiotę dosta­ją bohat­era. Zwierz nie wie ile w tym prze­myślanej uciecz­ki przed zaszu­flad­kowaniem ile artysty­cznej pasji a do jakiego stop­nia  to po pros­tu dowód na to, że  to nie media przyp­isu­ją aktorów do określonych ról tylko oni sami gra­jąc bez­piecznie.  Przy czym niewąt­pli­wie musimy tu wziąć pod uwagę jeszcze jeden czyn­nik. Pitt stał się w ostat­nich lat­ach w dużo więk­szym stop­niu bohaterem swo­jego życia pry­wat­nego niż zawodowego. Przy czym tu też w jak­iś sposób mamy do czynienia z his­torią pisaną niemalże wbrew żądan­iom tłu­mu, bo prze­cież prasa tylko czekała aż romans z Angeliną Jolie okaże się sprawnym narzędziem do pro­mocji ich fil­mu, zaś sama para nie dającą się lubić rozwydr­zoną pier­wszą parą fab­ry­ki snów. Fakt, że właś­ci­wie poza nowym zwycza­jem łączenia przez prasę imion sławnych ludzi pozosta­ją­cych w związku nic nadzwycza­jnego z całego zamiesza­nia nie wynikło (poza ślubem i kilko­rgiem dzieci) do dziś budzi wśród niek­tórych sporą kon­ster­nację.  Przy czym trze­ba zauważyć, że mamy tu ciekawy przykład na to jak dzi­ała pewien schemat dzi­ała­nia opinii pub­licznej. Angeli­na Jolie przez lata była “tą złą” odbi­ja­jącą męża dobrej i miłej lubianej przez pub­liczność  Jen­nifer Anis­ton. Odbiło się to na jej wiz­erunku pub­licznym ale też na kari­erze. Z kolei sym­pa­tia do Anis­ton po rozs­ta­niu spraw­iła, że łatwiej jej było znaleźć więk­sze role po zakończe­niu przy­jaciół. Ale na per­cepcję Bra­da Pit­ta jako sym­pa­ty­cznego człowieka, pier­ws­zo­planowego akto­ra i jed­ną z tych gwiazd Hol­ly­wood które się bez trudu rozpoz­na­je cała sprawa nie wpłynęła w ogóle. Wręcz prze­ci­wnie — jako ojciec dużej rodziny zyskał dodatkową sym­pa­tię ze strony wid­owni. Nie jest to co praw­da tem­atem tej not­ki, ale zawsze zwierz z niedowierzaniem przyglą­da się jak dzi­ała­ją takie mechanizmy.

W pewnym momen­cie pewnym marze­niem plotkarskiego Hol­ly­wood była wiz­ja że Pitt sta­je się nieznośny

 

Przy czym do tego wszys­tkiego dochodzi jeszcze jeden ciekawy ele­ment (zwierz wie, że wpis jest strasznie dłu­gi więc już kończy). Otóż przy tym wszys­tkim, Brad Pitt był przez pewien czas lan­sowany jako taki typowy przykład męskiej urody. Pewien punkt wyjś­ciowy od którego co praw­da są pewne wari­ac­je ale jeśli mówi się przys­to­jny mężczyz­na ma się na myśli kogoś w typ­ie Bra­da Pit­ta. Jeśli zała­pal­iś­cie się na lata 90 to właśnie w tym momen­cie  ze sporym natęże­niem Pitt wys­tępował jako uoso­bi­e­nie urody męskiej. Zwierz który w lat­ach 90 był młodym dziew­czę­ciem (ok dzieck­iem był co się będziemy postarzać) doskonale to pamię­ta. I jest do pewnego stop­nia intrygu­jące, że choć minęło już od lat 90 lat niemalże 25 to wciąż Pitt doskonale utrzy­mu­je się w czołów­ce aktorów pod­staw­ianych pod „wzór urody męskiej”. Przy czym oczy­wiś­cie aktor nie wyglą­da już tak jak te dwadzieś­cia pięć lat temu (zdaniem zwierza nadal wyglą­da nieprzyz­woicie dobrze) ale jakoś nie widać by Hol­ly­wood było gotowe na jed­noz­naczne wyrzuce­nie go z pewnej puli aktorów uznawanych za przys­to­jnych. Przy czym nie jest tak, że nie ma go kim zastąpić (ot cho­ci­aż­by Chris Hemsworth prezen­tu­je podob­ny rodzaj urody) raczej sil­nie odciska się tu bard­zo jas­no ustalony w lat­ach 90 sys­tem gwiazd które wciąż odgry­wa­ją olbrzymią rolę w świado­moś­ci społecznej (jed­nak przed Inter­netem moż­na było gwiazdę wylan­sować dużo bardziej jed­noz­nacznie) nawet jeśli ich kari­ery aktorskie zupełnie się z ustalonym wtedy wiz­erunk­iem nie zgadza­ją.  Bo praw­da jest taka, że pozy­c­ja Bra­da Pit­ta jest w pewien sposób spad­kiem po lat­ach 90. Spad­kiem który aktor doskonale spożytkował. I miejmy nadzieję pożytkować będzie dalej. W końcu z tegorocznego roz­da­nia Oscarów Pitt wyszedł ze stat­uetką.  Zdaniem zwierza pier­wszą ale nie ostatnią.

Wpis napisany po tym jak zwierz został niemal siłą zmus­zony do nadro­bi­enia sporej częś­ci fil­mo­grafii Pitta

Ps: Zwierz prag­nie zad­edykować wpis męczącej (bo zwierz nie widzi­ał!) go od kilku dni opisa­mi Furii i wstaw­ia­jącej zwier­zowi przecin­ki Gin­ni. Przez którą zwierz od kilku dni oglą­da jakieś dzikie iloś­ci filmów z Bra­dem Pit­tem. Mimo, że Furii nadal nie widział!

Ps2: Zwierz oglą­da dodat­ki do Hob­bita i wcale nie chce mu się w życiu robić nic innego.

18 komentarzy
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online