Wczoraj w licznych serwisach internetowych można było przeczytać informację, że Daniel-Day Lewis przechodzi na emeryturę. Polały się łzy czyste, rzęsiste z oczu wielu fanów. A zwierz zaczął się zastanawiać nad aktorskimi emeryturami. Istnieje bowiem powiedzenie, że aktorzy nigdy nie przechodzą na emeryturę i zawsze są po prostu „między rolami”. Choć niekoniecznie jest to prawda.
Zacznijmy od samego Daniela-Day Lewisa. Wszyscy którzy dziś smucą się emeryturą tego doskonałego aktora (jako jedyny w historii aktor zdobył trzy Oscary za rolę pierwszoplanową) powinni przypomnieć sobie jak w latach 90 po filmie The Boxer Daniel Day-Lewis zrobił sobie dłuższą przerwę i zajął się swoją wielką pasją czyli – szewstwem. Zwierz nie pisze tego by powiedzieć wam, że aktor na pewno wróci do grania. Raczej by pokazać że jego stosunek do świata filmu w ostatnich latach był dość specyficzny. Oczywiście grał, ale wcale nie tak dużo, a role wybierał bardzo dokładnie i robił długie przerwy. To wskazuje na pewne podejście do zawodu aktora. Bo nie wszyscy, którzy grają czują potrzebę by grać ciągle i zawsze mieć w zanadrzu jakiś aktorski projekt. Zwłaszcza, jak w przypadku Daniel Day-Lewisa, są osobami kreatywnymi które znajdują przyjemność w innych działaniach a nie tylko w graniu. Nie znaczy to, że wyróżnikiem dobrego aktora jest rzadkie pojawianie się na ekranie – po prostu bywa że aktorstwo nie jest jedyną pasją osoby wykonującej ten zawód.
Emerytura Daniela- Day Lewisa wzbudza o tyle dużo emocji że jest to aktor stosunkowo młody i spokojnie mógłby jeszcze grać. Dużo mniej emocji wzbudza w nas informacja że z grania wycofał się Sean Connery, Sindey Poitier czy Gene Hackman. Wszyscy panowie sa w odpowiednim do emerytury wieku i co ważne – niczego nie muszą światu udowadniać. Zresztą jak podają informacje Connery, podobnie jak Michael Gambon zdecydował się na emeryturę także z przyczyn zdrowotnych – związanych z gorszą pamięcią. Z kolei Gene Hackman oświadczył, że chętnie nakręci film ale tylko pod warunkiem że zdjęcia będą się odbywać u niego w domu. Na razie zajął się pisaniem powieści historycznych. Swojej emerytury nigdy nie ogłosił Jack Nicholson ale jednocześnie wyraźnie widać, że od kilku lat gra coraz mniej. Sam przyznał, że nie interesują go propozycje które dostaje – i rodzaj filmów który się kręci. Przypomina to trochę wypowiedź Connerego sprzed lat, kiedy aktor denerwował się, że ludzie którzy wiedza jak nakręcić dobry film i ludzie którzy decydują który film dostanie „zielone światło” to zupełnie inne osoby.
Zresztą to rozczarowanie przemysłem filmowym i własnymi rolami wielu doskonałych aktorów doprowadziło do zawieszenia czy zakończenia kariery. Marlon Brando pod koniec swojej kariery był niezadowolony z reakcji widowni i recenzentów na swoje role. Do tego dochodziły problemy ze zdrowiem i olbrzymie problemy rodzinne. Nie mniej Brando zawsze wydawał się aktorem który z jednej strony kochał grać z drugiej – wolałby żeby wszyscy dali mu spokój. Emerytura Brando – jak wiele aktorskich emerytur nie obyła się bez okazjonalnych powrotów do świata filmu, ale widać było że aktor woli jednak zająć się czymś innym. Czym? Np. opatentowaniem metody naciągu bębnów. Zwierz sprawdził, rzeczywiście jego wynalazek jest opatentowany i można go znaleźć w katalogu amerykańskiego biura patentowego. Co zresztą dobrze pokazuje, że emerytury kreatywnych ludzi rzadko są bezczynne.
W przypadku młodszych aktorów decyzja o tym by porzucić granie może być bardzo złożona. Kilka lat temu Hugh Grant oświadczył, że zasadniczo zdecydował się na aktorską emeryturę bo granie w filmach przestało go bawić. Jednocześnie stał się aktywistą działającym na rzecz osób poszkodowanych przez brytyjskie tabloidy podsłuchujące aktorów. Grant zawsze powtarzał, że granie w filmach nie jest jego pasją i chętnie zajmie się czymś innym. Jednocześnie – kiedy pojawiła się propozycja zupełnie innej roli niż te które proponowano mu ostatnio – chętnie się zgodził co zaowocowało jego doskonałym występem w Folrence Foster Jenkins. Przy czym o tym, że Hugh Grant może będzie chciał zrezygnować z aktorstwa mówiło się od dawna – bo zawsze był to aktor bardzo zdystansowany do swojego zawodu. Inaczej odbieramy takie informacje kiedy pochodzą od aktorów zaangażowanych. Parę lat temu mało kto mógł uwierzyć, że Jaquin Phoenix – uważany wówczas za jednego z najzdolniejszych aktorów pokolenia porzuca aktorstwo dla kariery muzyka hip-hopowego. Co prawda po jakimś czasie okazało się to swoistym performancem artystycznym ale w dyskusjach często pojawiała się swoista niechęć do aktora który nie chciał robić dalej tego co mu wychodziło dobrze a chciał się zająć śpiewaniem na którym się nie znał.
Kilka miesięcy temu w Internecie było z kolei głośno o tym, że Michael Sheen – znany walijski aktor postanowił zrezygnować z aktorstwa by zająć się karierą jako aktywista społeczny. Później okazało się, że Sheen mówił jedynie o tym że chciałby grać mniej a udzielać się więcej politycznie, więc nie mówił o emeryturze tylko raczej o pewnej życiowej zmianie priorytetów. Jeśli pamiętacie kilka lat temu znany z Housa i serii filmów o Haroldzie i Kumarze Karl Penn porzucił na pewien czas aktorstwo by zająć się pracą dla Białego Domu. O pomyśle całkowitego poświęcenia się karierze aktywistki społecznej mówiła też Jane Fonda – odnosząc się do swojej piętnastoletniej przerwy w graniu (skończonej w 2009 roku). Fonda przyznała, że któregoś dnia obudziła się w hotelowym pokoju i doszła do wniosku, że granie jej raczej nie bawi, podobnie jak kierunek w którym zmierzała jej kariera. Zrobiła przerwę. I w sumie patrząc teraz na jej niesamowity triumfalny powrót – może miała rację. Co prawda Richard Gere nigdy nie ogłosił emerytury ale od czasu kiedy za swoją działalność na rzecz wolnego Tybetu jego filmy nie sprzedają się w Chinach jest mu trudniej znaleźć ciekawe role. Mówił o tym nie dawno, stwierdzając że zasadniczo rzecz biorąc pozostało mu poruszanie się na obrzeżach przemysłu filmowego, co jak można przypuszczać niekoniecznie jest bardzo ciekawe dla aktora który miał niegdyś status gwiazdy.
Głośno było też o wypowiedziach Chrisa Evansa który stwierdził, że po zakończeniu swojego kontraktu z Marvelem chciałby zająć się głównie reżyserią i na pewien czas zrezygnować z aktorstwa. Podobne zdania padały z ust Angeliny Jolie, czy Roberta Redforda. Zdaniem zwierza to dość ciekawe zjawisko – kiedy aktorzy – często rozczarowani proponowanymi im rolami (w danym momencie kariery) decydują się skupić bardziej na reżyserii. Zwłaszcza że w przypadku takiego aktora jak Evans konieczność bycia zawsze w formie może na dłuższą metę męczyć. Inna sprawa – Evans zawsze miał słabość do niezależnych projektów. Z kolei Robert Redford wpada trochę w tą samą kategorię co Clint Eastwood – obaj mogliby jeszcze grać ale ten typ ról który był dla nich najbardziej typowy albo już ich nie interesuje albo są nań za starzy. Zresztą zdaniem zwierza np. Eastwood jest postacią niesłychanie ciekawą. Aktorsko doskonały bywał raczej rzadko. Politycznie kompletnie odleciał. Za to jego filmy mają w sobie takie przebłyski niesamowitej wrażliwości, że nawet na Sullym udało się zwierzowi w kilku miejscach wzruszyć. Nie zmienia to jednak faktu, że to przejście od aktorstwa do reżyserii często oznacza ciekawą sytuację kiedy aktor jest znudzony tym co mu się proponuje ale jednocześnie – wciąż jest zainteresowany kreatywnym procesem powstawania filmów.
Czasem aktorzy robią przerwę w karierze -ogłaszając chwilową emeryturę (czy właściwie przerwę w aktorstwie) – by zająć się czymś innym. Dan Stevens wypisał się na chwilę z grania by popracować nad swoją karierą literacką, podobne uwagi zgłaszała Michelle Rodriguez (z Szybkich i Wściekłych). Takie przypadki zdarzają się jednak najczęściej aktorom dziecięcym którzy po prostu chcieliby jednak przemyśleć swoją karierę. Z aktorstwa zrezygnowała Taylor Momsen – znana z Plotkary – by zająć się śpiewaniem, znana jest postawa Mary Wilson (grała Matyldę w Matyldzie) która dużo mówiła o tym jak toksyczne jest środowisko aktorów dziecięcych. Projektowanie ubrań wybrały słynne bliźniaczki Olsen które wydają się szczęśliwsze niż kiedykolwiek. Na koniec warto przywołać Jacka Gleesona – aktora znanego głównie z roli Joffereya w Grze o Tron. Dwdziestojednoletni aktor oświadczył, że co prawda całe życie chciał być aktorem ale nie jest pewien czy nadal jest to jego marzenie. Trudno się dziwić że młodzi ludzie zmieniają pomysły na życie – zwłaszcza jeśli na plan filmowy zostali przyprowadzeni przez rodziców (jak bliźniaczki Olsen). W końcu poza graniem jest całe długie życie co doskonale udowodniła Shirley Temple. Kiedy role dziecięce przestały spływać aktorka tak zmieniła swoje życie że ostatecznie została ambasadorką US w Czechosłowacji. Warto tu wspomnieć też o tych wszystkich aktorach i aktorkach którzy robili sobie mniejsze i większe przerwy w graniu na zdobycie edukacji jak np. Emma Watson i w pewnym stopniu Natalie Portman.
.
Oczywiście, zostają rzecz jasna kwestie rodziny. W historii filmu wiele było aktorek które zawieszały swoją karierę by zająć się dziećmi (w ostatnich latach była to min. Julia Roberts która grała zdecydowanie mniej właśnie po to by poświęcić się wychowaniu dzieci). Jednak dwa najczęściej omawiane przypadkiem to Cary Grant (który zrezygnował z dalszego grania w wieku 61 lat by zająć się córką) i Rich Moranis który był popularnym aktorem komediowym (Znanym głównie z serii Kochanie zmniejszyłem dzieciaki) ale kiedy jego żona zmarła na raka, porzucił granie by zająć się dziećmi. Zresztą nie zawsze chodzi o zajęcie się dziećmi. Kiedy Meg Ryan rozwodziła się – w dość nieprzyjemny sposób z mężem (tabloidy donosiły wtedy o jej romansie z Russelem Crowe) porzuciła Los Angeles na rzecz Nowego Jorku. Choć nie ogłosiła oficjalnie że przestaje grać to potem stwierdziła, że całe to publiczne zamieszanie dało jej wolność. Co w jej przypadku oznaczało możliwość spokojnego życia z dala od sławy. Co pewnie od czasu do czasu śni się każdemu popularnemu aktorowi i aktorce.
Zwierz chciałby przytoczyć ciekawy przypadek Mary Louise-Parker. Aktorka znana głównie z serialu Trawka kilka lat temu udzieliła wywiadu w którym stwierdziła, że zaczyna się zastanawiać nad możliwą emeryturą z powodu Internetowych komentarzy. Z jej wypowiedzi wynikało, że decydując się na karierę aktorską wcale nie decydowała się na tak paskudny świat ciągłych uszczypliwych komentarzy z jakim mamy dziś do czynienia. Choć aktorka oficjalnie aktorstwa nie porzuciła to jednak jest to dobry przyczynek do tego by zastanowić się nad tymi wszystkimi aspektami aktorstwa które są obciążające dla człowieka w każdym wieku. Poza dość trudną pracą (wbrew pozorom nawet dobrze opłacany aktor często jest bardzo zmęczony nie tylko graniem ale i promowaniem filmu) dochodzi utrata prywatności czy ciągłe komentarze z sieci. A w końcu nie do końca o to chodzi ludziom którzy po prostu lubią udawać innych.
Warto też zdać sobie sprawę, że aktorskie emerytury w dużym stopniu zależą od tego co aktorzy mogą zrobić ze swoimi karierami. Kilka lat temu zwierz czytał wznowienie biografii Michaela Caine. Aktor napisał swoja pierwszą biografię kiedy wydawało się, że jego doskonała kariera aktorska zakończyła się wraz z Świąteczną Opowieścią Muppetów. Aktor nie dostawał dobrych ról. Ale kiedy pojawiły się propozycje takie jak Regulamin Tłoczni Win czy potem filmy Christophera Nolana, Caine nie tylko nie miał powodów by przechodzić na emeryturę ale też znalazł doskonałe role, wpisał się w popkulturę i po drodze zdobył drugiego Oscara. Zresztą w ogóle bardzo widać, że w przypadku tych kinematografii które mają ciekawe propozycje dla starszych aktorów – nikomu się na emeryturę nie śpieszy. Zwróćmy uwagę na aktorów brytyjskich – Judi Dench, Maggie Smith, Derek Jacobi, Ian McKellen – to tylko kilka nazwisk aktorów którym proponuje się coraz to nowe role. Co więcej – aktorzy grają nawet jeśli zdrowie staje im na przeszkodzie (Judi Dench prawie nic nie widzi więc nie może sama czytać przesyłanych jej scenariuszy). Być może to nie aktorzy chcą przechodzić na emeryturę tylko są na nią wysyłani. Zresztą warto tu jeszcze dodać, że niestety wciąż żyjemy w świecie gdzie aktorom zdecydowanie łatwiej znajdować role przez całe życie, podczas kiedy aktorki kiedy stracą już urodę i młodość nie mogą sobie znaleźć ról.
A co z Danielem Day-Lewisem? Zwierz nie roni łez. Nie chodzi jedynie o fantastyczny dorobek aktora, ale też o przekonanie, że akurat taki aktor może się wypisywać z zawodu i wpisywać doń z powrotem ile razy chce. O ile przyczyny nie były zdrowotne, to zwierz stawia żelki przeciw orzechom że jeszcze za kilka lat aktora zobaczymy – tylko musi się znaleźć odpowiednio dobry projekt. W końcu cały czas mówimy o ludziach twórczych, a ci po prostu nie znoszą nudy. Co czasem oznacza że rzucają aktorstwo, a czasem że do niego wracają.
Ps: Ale trzeci sezon The Ranch był dobry!