Home Ogólnie Niechciane dzieci Hell’s Kitchen czyli o “Daredevil” sezon 3

Niechciane dzieci Hell’s Kitchen czyli o “Daredevil” sezon 3

autor Zwierz
Niechciane dzieci Hell’s Kitchen czyli o “Daredevil” sezon 3

Dare­dev­il powró­cił. I to nie tylko z zaświatów – do których teo­re­ty­cznie mógł go odesłać budynek który zawal­ił się na głowę bohat­era pod koniec „Defend­ers” ale także – ze sce­nar­ius­zowych zaświatów, które wepch­nęły tego bohat­era w his­torię składa­jącą się głównie z bie­ga­nia za tłumem Nin­ja. Dare­dev­il wró­cił w odsłonie najbliższej pier­wsze­mu sezonowi. Znów musi wal­czyć ze swoim sum­ie­niem, tym co robi kiedy zakła­da swój super bohater­s­ki dresik i jakie granice wol­no mu przekroczyć kiedy postępu­je w słusznej spraw­ie. Razem z nim powró­cił też pomysł na to by bohater wcale nie ratował świa­ta tylko swo­je pięć ulic. I w tych wąs­kich deko­rac­jach Hell’s Kitchen roz­gry­wa się doskon­ały sezon.

Siłą trze­ciego sezonu Dare­dev­ila jest jego fab­u­lar­na spójność. Od pewnego cza­su seri­ale Mar­vela przyj­mowały dość podob­ny schemat – do połowy zdawały się opowiadać o jed­nym, by po kilku odcinkach podrzu­cić zupełnie nowy wątek. Choć z jed­nej strony – częs­to ułatwiało to przy­ciąg­nię­cie uwa­gi widza, to jed­nocześnie – częs­to rozmy­wała się jakaś myśl prze­wod­nia seri­alu, trud­no było poczuć że mamy tu jed­ną kon­sek­went­nie poprowad­zoną opowieść. W przy­pad­ku trze­ciego sezonu Dare­dev­ila his­to­ria jest tak cud­own­ie spój­na (tu odróżni­jmy spój­na od log­icz­na – w spójnej his­torii wydarzenia są ze sobą dobrze pow­iązane, nawet jeśli niek­tóre ele­men­ty planu czy dzi­ałań bohaterów nie zawsze są log­iczne) że człowiek aż do koń­ca marzy tylko o tym by usiąść i rozłożyć nar­rację na czyn­ni­ki pier­wsze. Także dlat­ego, że bard­zo podob­ne wąt­ki i prob­le­my doty­czą niemal wszys­t­kich postaci pokazanych w seri­alu – tylko każ­da z nich pokazu­je trochę inny aspekt wybranych kwestii.

 

No i jak tu się przyz­nać przed światem, że prawdzi­wy klucz do two­jego ser­ca ma facet w czarnym dresie

Tu trze­ba koniecznie zaz­naczyć, że Dare­dev­il – chy­ba najbardziej z oglą­danych przeze mnie seri­ali Mar­vela od Net­flixa – opiera się na bard­zo dobrze napisanych posta­ci­ach i inter­akc­jach między nimi. Tak oczy­wiś­cie że Matt Mur­dock jest w jak­iś sposób w cen­trum opowieś­ci. Ale niekoniecznie jest tu takim jedynym bohaterem – moż­na wręcz zwró­cić uwagę, że właś­ci­wie pod wzglę­dem cza­su ekra­nowego – dzieli się nim dość równo z całą resztą postaci – co bard­zo w tym seri­alu dzi­ała. Od Fiska – moim zdaniem najlep­szego złoczyńcę w świecie pro­dukcji Mar­vela po Foggy’ego Nel­sona – każ­da z postaci ma swój dobrze poprowad­zony wątek, który jest ciekawy sam w sobie. Jestem szczegól­nie pod wraże­niem jak poprowad­zono his­torię postaci potenc­jal­nie dru­go­planowych – agen­ta FBI Ray Nadeem  czy Point­dex­ter – to posta­cie które łat­wo było­by sprowadz­ić do pewnych fab­u­larnych i kosz­marnie nud­nych klisz. Tym­cza­sem ich wąt­ki są równie ciekawe i kore­spon­du­ją z główną myślą sezonu.

 

Jed­ną z rzeczy którą uważam za naj­ciekawszą w kreacji postaci jest fakt, że Dare­dev­il odnosi swo­je dzi­ała­nia do religii i katolick­iej moral­noś­ci. Nie znaczy to, że ser­i­al sam w sobie jest jakoś pogłębiono religi­jny ale ten nieco inny punkt odniesienia i potenc­jal­nych kon­sek­wencji niemoral­nych poczy­nań spraw­ia, że ser­i­al jest po pros­tu nar­ra­cyjnie ciekawszy

No właśnie – tym co mnie naprawdę przy­ciągnęło do trze­ciego sezonu jest pomysł by właś­ci­wie wszys­t­kich bohaterów – od pozy­ty­wnych do negaty­wnych łączyła jed­nak pewne wspól­no­ta doświad­czeń. Wszyscy w jak­iś sposób muszą sobie poradz­ić z dwiema kwes­t­i­a­mi. Pier­wsza – to odrzuce­nie przez rodz­inę, dru­ga to zagroże­nie jakie tworzy obdarze­nie ludzi uczu­ciem – kiedy uczu­cie spraw­ia, że nie staw­iamy już na pier­wszym planie włas­nego dobra ale myślimy o innych. Gdy­by z tymi prob­le­ma­mi borykał się tylko Dare­dev­il to pewnie nie wys­zlibyśmy poza takie klasy­czne dylematy rodem z filmów o Spi­der-Manie czy rozważań Bat­mana przy śni­ada­niu. Tym co wyróż­nia ten sezon, jest fakt, że te dylematy doty­czą też Fiska czy Point­dex­tera, który – co nie jest zaskocze­niem dla niko­go kto trochę lep­iej zna komiksy – jest dużo ważniejszą postacią niż mogło­by się wydawać (choć w sum­ie od jego pier­wszego pojaw­ia­nia się w seri­alu nie mamy wąt­pli­woś­ci kto to jest). To roz­ciąg­nię­cie tych wątków – spraw­ia, że dosta­je­my bard­zo różne per­spek­ty­wy – ale też wnios­ki są dużo mniej płask­ie niż w przy­pad­ku wielu super bohater­s­kich prób mierzenia się z prob­le­ma­mi tego typu.

 

FIsk jest moim zdaniem najlep­szym złolem w całym świecie Mar­vela. Głównie dlat­ego, że naresz­cie jest wystar­cza­ją­co dużo cza­su na stworze­nie pogłębionego obrazu psy­cho­log­icznego postaci. No i jak to jest zagrane.

Weźmy odrzuce­nie – do pewnego stop­nia poczu­cie odtrące­nia przez rodz­inę łączy tu Karen, Mat­ta, Fiska i Point­dex­tera. Każde jed­nak wychodzi z tego z zupełnie inny­mi wnioska­mi. Dla Mat­ta brak rodz­iców – których nie było w jego życiu jest z jed­nej strony – powo­dem frus­tracji – na świat i na Boga (który jed­nak odgry­wa znaczącą rolę w całej mitologii tej postaci) z drugiej – tworzy przeko­nanie, że świat prag­nie by był sam i dzi­ałanie samodzielne, jest dla niego najlep­sze. Antytezą tej postawy jest postać Point­dex­tera – także pozostaw­iony sam, rzeczy­wiś­cie odsep­a­rowu­je się od świa­ta, uczest­niczy w nim tylko pozornie – ostate­cznie samot­ność pogłębia jed­nak tylko jego psy­choty­czny rys, a pró­ba naw­iąza­nia kon­tak­tu z inną osobą skazana jest na porażkę. Dla Karen odrzuce­nie oznacza, że nie może się cofnąć, wspom­i­nać i wró­cić – musi iść do przo­du i kon­fron­tować się z tym czego się boi, bo nie ma bez­piecznej przys­tani, domu do którego moż­na wró­cić i udać że nic się nie stało. Ostate­cznie Fisk – którego skom­p­likowana przeszłość spraw­ia, że może się on posługi­wać najniebez­pieczniejszą bronią w arse­nale każdego złoczyń­cy. Empatią. Zna­jąc smak odrzuce­nia, wąt­pli­woś­ci, wyob­cow­a­nia Fisk doskonale wie jak manip­u­lować tymi którzy czu­ją się podob­nie. Dlat­ego jest taki prz­er­aża­ją­cy – bo o ile zas­traszanie jest tak oczy­wiś­cie złe, to empa­tia w służ­bie złoczyń­cy wyda­je się narzędziem trud­nym do wytrące­nia mu z ręki.

 

Tym czym ser­i­al wygry­wa jest tworze­nie ciekawych psy­cho­log­icznie zróżni­cow­anych postaci które potrafią jed­nocześnie budz­ić w człowieku smutek, lęk i poczu­cie, że ich losy mogły się potoczyć inaczej

Dru­ga kwes­t­ia to miłość. Rozu­mi­ana sze­roko bo nie tylko roman­ty­cznie – ale też – miłość do ludzi którzy nas otacza­ją – przy­ja­ciel­s­ka, brater­s­ka. Tu wszyscy sta­ją przed pytaniem – czy lep­iej być samemu czy jed­nak zaryzykować, że ktoś wymierzy swo­ją zem­stę w naszych blis­kich. A jeśli już się na takie ryzyko decy­du­je­my – to czy należy im mówić w jakim są zagroże­niu? Ser­i­al właś­ci­wie jed­noz­nacznie mówi – że jed­nak warto, choć nie jest łat­wo. Ostate­cznie nie jesteśmy w stanie ochronić wszys­t­kich i jest szansa że za uczu­cie zapłacimy najwyższą cenę, ale czy jest powód by się od niego odci­nać? Co ciekawe – najwięk­szym orę­down­ikiem tej postawy – obnaże­nia się w imię miłoś­ci okazu­je się nikt inny jak Fisk. I tu ponown­ie tkwi siła seri­alu – który odważył się przed­staw­ić nam postać niesły­chanie rzad­ko spo­tykaną – zakochanego złoczyńcę. To jest o tyle ciekawe, że przyjęło się w pop­kul­turze uznawać, że postać zakochana raczej nie może być strasz­na – a tu Fisk nawet na chwilę nie traci swo­jej dość prz­er­aża­jącej osobowoś­ci, wręcz prze­ci­wnie widz­imy jak bard­zo miłość czyni go jeszcze bardziej strasznym.  Zresztą niedoce­nie­nie uczuć innych spraw­ia że ostate­cznie Fisk zna­jdzie się w sytu­acji w której z samego szczy­tu spa­da w dół.

 

Jest w seri­alu świet­na sce­na w której ori­en­tu­je­my się, że być może jedyną osobą w NOwym Jorku która naprawdę nie boi się Fiska jest Karen Page

Ser­i­al oczy­wiś­cie dorzu­ca też jeszcze jeden ele­ment – którego też ostat­nio nieco mniej w rozważa­ni­ach super bohater­s­kich (chy­ba zdaniem niek­tórych wszys­tko załatwił Bat­man Nolana) czyli rozważań o naturze dzi­ała­nia poza sys­te­mem. To spór roz­gry­wa­ją­cy się na linii Matt – Fog­gy. Matt patrząc na dzi­ała­nia King­pina dochodzi do wniosku, że musi uciec się wyłącznie do prze­mo­cy. Fog­gy wierzy w dzi­ałanie sys­te­mu. Fakt, że zakła­da się że należy sys­te­mowi dać szan­sę zan­im prze­jdzie się do zabi­ja­nia czy obi­ja­nia prze­ci­wników, to coś co ostat­nio było dość słabo obec­ne w fil­mach o bohat­er­ach. Wyda­je się, że ktoś zori­en­tował się jak bard­zo posta­cie samot­nych mści­cieli są prze­jawem braku wiary w ist­niejące mech­a­nizmy. Jed­nak tym co jest jeszcze ważniejsze w tym sporze to dyskus­ja o tym dlaczego nie należy zabi­jać. Ser­i­al wychodzi – korzys­ta­jąc z his­torii Karen z nieco innego punk­tu niż wiele tego typu dyskusji. Nie stara się za wszelką cenę udowod­nić, że zabi­janie jest złe – tylko dlat­ego, że każde życie jest równie ważne (tu mamy kwest­ie chrześ­ci­jańs­kich wąt­pli­woś­ci Mat­ta, który tu nieco bodzie się z Bogiem) ale dlat­ego, że krzy­wdzi ono też tego kto zabi­ja. Tu przekrocze­nie tej grani­cy sta­je się krzy­wdą której nie da się zapom­nieć. To znany argu­ment ale ser­i­al doskonale go przedstawia.

Fog­gy jest najcu­d­own­iejszą postacią jaka jest w tym seri­alu. Wiecie dlaczego? Bo on kocha Mat­ta i nie poz­woli by jakieś bohater­skie mam­bo jam­bo stanęło na drodze tego uczucia

 

Tym co urzekło mnie w trzec­im sezonie to fakt, że bohaterowie wal­czą ze złem ale przede wszys­tkim wal­czą o jakąś wiz­ję siebie. Kiedy ostate­cznie Dare­dev­il kon­fron­tu­je się z Fiskiem nie chodzi o fizy­czne poko­nanie gang­stera ale także o jakieś zwycięst­wo nad sobą. Odnosi się to też do postaci dru­go­planowych – cho­ci­aż­by Fog­gy i jego postawa wzglę­dem prawa i przy­ja­ciela – cały sezon jest dla niego testem czy wytr­wa na swoich pozy­c­jach – więcej, czy wró­ci do tego co zawsze chci­ał robić. Nie zdzi­wi was chy­ba że Fog­gy wychodzi z tego zwycięsko. Karen też toczy tu wewnętrzną walkę ze swo­ją przeszłoś­cią ale też z tym kim jest – i jakie ma zobow­iąza­nia wzglę­dem innych bohaterów. Co niesły­chanie mi się spodobało – ser­i­al nie pcha za wszelką cenę Karen i Mat­ta ku sobie roman­ty­cznie. Zda­jąc sobie sprawę, że zdarzyło się zbyt wiele by dwie posta­cie mogły sobie po pros­tu paść w ramiona.

 

Postać siostry Mag­gie jest abso­lut­nie fenom­e­nal­na i potrzeb­na żeby wątek Mat­ta nie był wyłącznie użalaniem się nad sobą w kąciku

Oczy­wiś­cie to nie wszys­tkie wąt­ki które ser­i­al roz­gry­wa, moim zdaniem w sposób blis­ki ideału. Wątek siostry Mag­gie, który pojaw­ia się trochę z zaskoczenia, jest doskon­ały bo w sum­ie – doskonale kore­spon­du­je ze wszys­tkim co widzieliśmy wcześniej o wąt­pli­woś­ci­ach bohaterów. Zresztą sama sios­tra Mag­gie która opieku­je się Daredvilem, kiedy ten dochodzi do zdrowia, ide­al­nie zastępu­je w tym sezonie nieobec­ną postać Noc­nej Pielęg­niar­ki – nie tylko dlat­ego, że opa­tru­je rany Mat­ta ale jest głosem rozsąd­ku – i pozwala mu snuć swo­je wywody, nie pozostaw­ia­jąc ich bez częs­to złośli­wego komen­tarza. W ogóle tak na mar­gin­e­sie – jak bard­zo lubię katolic­ki wymi­ar tej postaci i fakt, że dla Mat­ta Bóg nie tylko ist­nieje ale jest jakimś punk­tem odniesienia. To spraw­ia, że pode­j­mu­je on decyz­je mając nieco inne myśle­nie o ich kon­sek­wenc­jach i o ich moral­noś­ci. W świecie gdzie bohaterowie są w sum­ie niemal zawsze wyjś­ciowo bezre­ligi­jni to bard­zo miła odmi­ana, która doda­je ciekawy rys. Plus – jak dobrze to wszys­tko się zgry­wa z całą tą religi­jną symboliką.

 

Nadeem to taka postać która z początku wyda­je się mało waż­na ale po pewnym cza­sie odkry­wamy, że to trochę jest sezon o nim.

Nie byłabym pewnie tak zach­wycona trzec­im sezonem gdy­by nie gra aktors­ka. Oso­biś­cie uważam, że to jest skan­dal że Char­lie Cox jest w sum­ie aktorem śred­nio znanym. Bo to jest jed­nak niesamowite – jak bard­zo łączy dwie posta­cie – kiedy zakła­da swój strój (kto by pomyślał, że powrót do czarnego dresiku będzie takim dobrym wyjś­ciem) jest tak inny niż wtedy kiedy jako Matt Mur­dock uśmiecha się w taki przeprasza­ją­cy sposób, że aż trud­no uwierzyć że to ten sam facet. I co więcej, moż­na te prze­jś­cia między Mat­tem a Dare­dev­ilem dojrzeć na przestrzeni jed­nego uję­cia. Inna sprawa – pomysł na zagranie oso­by niewidomej – który nie opiera się na ciem­nych oku­larach, czy na zasła­ni­a­n­iu oczy ale na wzroku który nie kon­cen­tru­je się na rozmów­cy, który jest „pusty” jest naprawdę doskon­ały. Tzn. takie przed­staw­ie­nie (zresztą kon­sul­towane z osoba­mi niewidomy­mi) spraw­ia, że kiedy potem np. w cza­sie wywiadów widzi się akto­ra aut­en­ty­cznie patrzącego aż trud­no sobie przy­pom­nieć że widzi. No i trze­ba przyz­nać, że sce­ny akcji (och kory­tarzu mój stary wrogu, znów się spo­tykamy) są takie, że nic się nie ukry­je. Jeśli Cox nie będzie mógł znaleźć pra­cy w prze­myśle fil­mowym to będzie mógł zostać nin­ja do wynajęcia.

 

Przyz­nam szcz­erze, że sce­na w więzie­niu to najlep­sza poty­cz­ka Mat­ta z kory­tarzem od pier­wszego sezonu. Ale poza tym — Matt trzy­maj się z dale­ka od wąś­kich zamknię­tych przestrzeni.

Jed­nak nie ukry­wa­jmy – jeśli jest jeden aktor o którym wszyscy zawsze będą mówić w kon­tekś­cie tego seri­alu to jest to Vin­cent D’Onofrio jako King­pin. Nie mam słów by powiedzieć jak niesamowicie dobrze gra on swo­jego bohat­era. Po częś­ci to kwes­t­ia gło­su i sposobu mówienia  — stworze­nie postaci, której każde słowo jest ważne, nie jest proste. Ale też nie tylko o to chodzi. King­pin powinien być wiel­ki i przyg­ni­ata­ją­cy – D’Onofrio tą wielkość bohat­era tworzy na ekranie w sposób nat­u­ral­ny. Ale nie zapom­i­na że jego bohater to nie tylko King­pin to także wąt­pią­cy w siebie, być może jed­nak mają­cy kom­pleksy Wil­son Fisk. To połącze­nie siły i delikat­noś­ci. Wielkiego okru­cieńst­wa z samot­noś­cią odrzu­conego dziec­ka – to wszys­tko czyni z Fiska postać abso­lut­nie fas­cynu­jącą. Oglą­da­jąc ten ser­i­al człowiek co chwilę chce pau­zować tylko po to by powiedzieć w przestrzeń „Ach jak to jest zagrane”.

 

Ser­i­al zde­cy­dował się na coś nie stan­dar­d­owego — pokazać zakochanego złoczyńcę który w miłoś­ci nie zna­j­du­je żad­nego odkupi­enia bo to miłość w której odkupi­enia nie szu­ka. I to jest tak piękny watek.

Nie byłabym sobą gdy­bym nie stwierdz­iła, że nie gorzej gra­ją tu Deb­o­rah Ann Woll jako  Karen Page i Elden Hen­son jako Fog­gy Nel­son. To co aktor­ka robi z Karen Page zasługu­je na worek nagród. To praw­dopodob­nie najt­ward­sza postać w całym uni­w­er­sum telewiz­yjnego Mar­vela. Jed­na z niewielu postaci która naprawdę może wygrać kon­frontac­je z Fiskiem. To jak Deb­o­rah Ann Woll gra siłę Karen, jed­nocześnie – pokazu­jąc nam właś­ci­wie dziew­czynę na grani­cy zała­ma­nia ner­wowego, jest fas­cynu­jące. Prawdę powiedzi­awszy kiedy następ­nym razem ktoś zapy­ta mnie o sil­ną postać kobiecą bez waha­nia wskażę Karen. Jej siła pole­ga na tym, że w świecie bohaterów rozczu­la­ją­cych się nad swo­ją traumą, tylko Karen wybiera rozpraw­ie­nie się z nią i pójś­cie dalej. Jed­nocześnie – jest w niej sporo delikat­noś­ci ale kiedy trze­ba potrafi być bezwzględ­na. Z kolei Fog­gy Nel­son powinien mieć włas­ny ser­i­al i zapew­ni­am was był­by doskon­ały. Tym co niesły­chanie podo­ba mi się w kreacji tego bohat­era to założe­nie że Fog­gy rozu­mie, wybacza i czeka. To ciekawe, bo jak­by się zas­tanow­ić – w relacji z Mat­tem Fog­gy został obdar­zony wszys­tki­mi cecha­mi który­mi zwyk­le obdarza się wierną dziew­czynę. Pod­czas kiedy Karen ma wąt­pli­woś­ci odnośnie zachowa­nia Mat­ta, Fog­gy jest tu by akcep­tować go bezwarunk­owo. Siłą postaci jest to, że się tego nie wsty­dzi, nie ukry­wa nie chowa, to nie jest dow­cip. Fog­gy tak wierzy w Mat­ta. I kur­czę gdy­bym miała powiedzieć jaka postać została najlepiej prze­nie­siona z komik­su na ekran to właśnie Foggy.

 

W tym sezonie mamy sporo bijatyk, ale nawet gdy­by nie było żad­nej to i tak ser­i­al by dzi­ałał bo relac­je między bohat­era­mi są dobrze napisane.

Ale tu nie skończę bo to jest tak dobry sezon że trze­ba powiedzieć jeszcze o dwóch kreac­jach aktors­kich. Wil­son Bethel  jako Poindex­ter robi coś co wcale nie jest proste. Tworzy postać bru­tal­ną, okrut­ną, taką bard­zo odrzu­ca­jącą. Ale jed­nocześnie – budzącą współczu­cie. Na Poindex­tera patrzy się przez pryz­mat tego jak bard­zo sys­tem mu nie pomógł. Jak bard­zo mógł­by to być ktoś inny. To dość odważne by prze­ci­wnik bohat­era był postacią bardziej osamot­nioną i bardziej porzu­coną niż osamot­niony porzu­cony bohater. Oczy­wiś­cie może­my założyć, że to dowód na to, że jed­nak sami decy­du­je­my kim jesteśmy. Ale też smut­ny komen­tarz do tego co może się stać kiedy komuś kto bard­zo pomo­cy potrze­bu­je jej nie udzie­limy. His­to­ria Poindex­tera jest przede wszys­tkim stras­zli­wie smut­na. Do tego stop­nia, że właś­ci­wie – nawet zwycięst­wo nie jest tu jakimś wielkim tri­um­fem bo wygry­wa się z człowiekiem które­mu trze­ba było­by pomóc. Wil­son Bethel świet­nie pokazu­je zarówno okru­cieńst­wo człowieka który nigdy nie chy­bia jak i jego poraża­jącą samotność.

 

Uwiel­bi­am duet Karen i Fog­gy oso­biś­cie marzę by byli razem. Są dla siebie stworzeni i ich wspólne sce­ny są doskon­ałe. Co ciekawe — choć Matt ich łączy, to jego nieobec­ność wcale nie przeszkadza tej relacji

Z kolei Jay Ali jako Rahul “Ray” Nadeem jest postacią ciekawą bo tak naprawdę – to jest w dużym stop­niu sezon o nim. Agent FBI który prag­nie dostać awans i zaim­ponować rodzinie a także wyjść z długów, zaczy­na jako bohater mało intere­su­ją­cy. Jed­nak im lep­iej go poz­na­je­my im więcej jego dylematów i wewnętrznych zma­gań widz­imy tym bardziej sta­je się jasne, że super bohaterowie nie mają monopolu na pewne życiowe prob­le­my. Nadeem mógł­by by spoko­jnie być bohaterem włas­nej opowieś­ci. Dużo bardziej ponurej bo jed­nak pozbaw­ionej tego dość rozry­wkowego ele­men­tu kiedy niewidomy prawnik pięś­ci­a­mi pokonu­je dziesiąt­ki wyszkolonych agen­tów. Jay Ali spraw­ia, że stop­niowo Nadeem sta­je się dla widza coraz ważniejszy i ostate­cznie wcale nie jest nam wszys­tko jed­no co się z nim stanie. Inna sprawa – oso­biś­cie uważam że to przykład bard­zo fajnej reprezen­tacji w seri­alu – fakt, że bohater jest przed­staw­icielem mniejs­zoś­ci nie odgry­wa kluc­zowej roli (co pewien czas mówi z żoną o ważniejszych sprawach w rodzin­nym języku co jest dość charak­terysty­czne dla wielo­języ­cznych rodzin) i tak naprawdę – w więk­szoś­ci pro­dukcji był­by to kole­jny biały facet o nazwisku Smith. To dość dobrze pokazu­je, że wprowadze­nie reprezen­tacji wcale nie staw­ia niczego na głowie. Po pros­tu przes­ta­jesz wyjś­ciowo uważać że twój bohater to na pewno biały facet. Zresztą w kon­tekś­cie tego wątku — cały czas myślę o relacji bohat­era z jego synem i jego rodz­iną zas­tanaw­ia­jac się, czy bohaterowie sami nie widzą jak ich akc­je w pewien sposób spraw­ia­ją,  że pow­stanie takie kole­jne pokole­nie odrzu­conych dzieci Hel­l’s Kitchen. I tak naprawdę wciąż nic się nie zmienia.

 

Nie będę ukry­wać — najbardziej lubię sce­ny gdzie Matt łączy swój codzi­en­ny wygląd i swo­je niezwykłe możliwości.

Jak może zauważyliś­cie – jestem tym trzec­im sezonem zach­wycona. Być może dlat­ego, że ani przez chwile się nie nudz­iłam. Oczy­wiś­cie sce­ny akcji są fajne, ale dzię­ki dobrze napisanym i kore­spon­du­ją­cym ze sobą wątkom oby­cza­jowym, ser­i­al ani przez moment nie nudz­ił. Bo nie liczyła się sama akc­ja ale to jak ciekawe i dobrze napisane posta­cie reagu­ją na to co się wokół nich dzieje. To naprawdę najlep­szy przepis na dobry ser­i­al. Jeśli posta­cie są dobrze napisane to właś­ci­wie nic co się z nimi dzieje nie może być nudne. Czy to sezon zupełnie bez wad – nie będę się upier­ać że pewnie mogłabym znaleźć trochę luk fab­u­larnych i pewnie gdy­by były to inne posta­cie i inni aktorzy, niek­tóre sce­ny wydały by mi się mniej ciekawe. Ale ostate­cznie te trzy­naś­cie odcinków oglą­dało mi się doskonale. Nieste­ty – zakończe­nie sezonu, spoko­jnie mogło­by służyć jako zakończe­nie seri­alu. Co mnie naprawdę martwi bo wyglą­da na to, że Net­flixowe uni­w­er­sum bohaterów się powoli zwi­ja – zapewne w oczeki­wa­niu na pow­stanie plat­formy streamin­gowej Dis­neya. Trochę to smutne bo Dare­dev­il to jest ser­i­al dobry sam w sobie – nawet bez innych produkcji.

 

Cieszy mnie że sce­narzyś­ci nie for­sowali zejś­cia sie Mat­ta i Karen — między dwójką jest chemia ale jed­nocześnie — nie ma takiego przy­musu by wszyscy zapom­nieli o tym co się dzi­ało w poprzed­nich sezonach.

Stąd moja wiz­ja jest taka – jeśli Net­flix zechce kiedykol­wiek ska­sować Dare­dev­ila to wszyscy aktorzy powin­ni się zebrać i zapro­ponować że oni chęt­nie zagra­ją w seri­alu „Avo­ca­dos at law” O niewidomym prawniku i jego grupie przy­jaciół. I tak cza­sem będzie tam sce­na gdzie ktoś się z kimś bije w kory­tarzu. I tak może prawnik będzie bie­gał cza­sem po nocy w dresie po mieś­cie. Ale na pewno nie będzie się nazy­wał Dare­dev­il tylko Dev­il­boy. I to będzie zupełnie inny ser­i­al, które­mu należy się sześć sezonów i film. Taki jest mój pomysł. Bo tego tak po pros­tu nie moż­na zostawić.

Ps: Kiedy skończyłam pisać na szóstej stron­ie zadałam sobie sprawę, że tak naprawdę to jest jakaś jed­na trze­cia tego co mogłabym napisać o tym sezonie. Nic nie poradzę. Kocham Dare­dev­ila bardziej niż przypuszczałam.

0 komentarz
0

Powiązane wpisy

judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
slot
slot online
slot gacor
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online