Home Ogólnie Disney nie umie robić filmów ale zarabia miliardy czyli paradoks popkultury recyklingu

Disney nie umie robić filmów ale zarabia miliardy czyli paradoks popkultury recyklingu

autor Zwierz
Disney nie umie robić filmów ale zarabia miliardy czyli paradoks popkultury recyklingu

Jeśli poczytacie tytuły biznesowych newsów dotyczących zeszłorocznych wyników na znajdziecie informację, że Disney jest pierwszą w historii wytwórnią która w jednym roku miała w kinach cztery filmy których przychody przekroczyły miliard dolarów (nie na raz a każdego z osobna) to niesamowity rekord i informacja która wyznacza nową granicę dla studio filmowych. Jednocześnie pokazuje bardzo ciekawą drogę którą przeszedł Disney.

W drugiej dekadzie XXI wieku (czyli począwszy od 2010) Disney niejednokrotnie próbował wyprodukować i wpuścić na rynek wysokobudżetowy film przygodowy który zarobiłby na siebie podobnie jak debiutujące w poprzedniej dekadzie – Piraci z Karaibów czy Skarb Narodów.  Te starania dawały w ostatnich latach serię jednych z największych rozczarowań (jeśli chodzi o box office i opinie krytyków) ostatnich lat.  The Lone Ranger, John Carter, The Socerers Apprentice, Prince of Persia, Tomorrowland, Oz The Great and Powerful – to tylko kilka z tytułów które miały mniej więcej podobną historię. Rozkręcony marketing, wielkie obietnice, sporo dobrych aktorskich nazwisk w obsadzie, największe nazwiska wśród producentów i twórców. A potem zapadała taka niezręczna cisza kiedy okazywało się, że film niestety nie budzi szczególnego zainteresowania widowni albo krytycy zadają sobie pytanie co właściwie zaszło. Oczywiście zawsze będą tacy dla których Tron 2: Dziedzictwo to niezły film ale nie ukrywajmy – jedyne co udało się dzięki temu naprawdę osiągnąć to jubileuszową reedycję Tronu na nowych nośnikach.

Nie wszystkie jednak próby – dotyczące filmów fabularnych okazywały się nieudane. Disney znalazł bowiem doskonałe źródło zysków jakim są filmy nawiązujące do stworzonych na potrzeby studio animacji – niezależnie czy są mniej (Maleficent) czy bardziej wierne (Kopciuszek), czy też niemalże ponownie animowane (Księga Dżungli) przynoszą zyski i cieszą się nawet uznaniem krytyków. Zresztą widać że Disney ma się zamiar tego trzymać bo już niedługo czeka nas przecież Piękna i Bestia, a potem – Mulan, Dumbo, Pinokio, Alladyn a nawet – jeśli wierzyć plotkom Król Lew. Disney najwyraźniej nie ma najmniejszego zamiaru się cofnąć skoro trafił na żyłę złota jaką jest przenoszenie historii znanych z animacji do filmów aktorskich – zwykle z lekkim twistem by jednak uzasadnić dlaczego sięga się jeszcze raz po ten sam materiał. Jednoczenie nie trudno dostrzec, że jeśli tak film za bardzo odbiega od tego co widzowie znają (dobry przykład to druga Alicja która nie miała nic wspólnego z niczym) może się okazać że pośpieszą na film z nieco mniejszym entuzjazmem.

Czy wynika z tego coś co powinno nas zainteresować? Z jednej strony – chyba przed nikim nie trzeba ukrywać na czym Disney zarabia – po włączeniu do swojego imperium filmowego studio Marvela i wykupieniu Lucasfilm, właściwie nie ma powodu by Disney nie władał naszą wyobraźnią. Dorzućmy do tego jeszcze filmy animowane – które cieszą się na świecie olbrzymią popularnością (w tym roku Gdzie jest Dory – kontynuacja uwielbianego Gdzie jest Nemo, była jednym z największych hitów w Box Office) i nic dziwnego, że studio boje kolejne rekordy. Zresztą patrząc na poprzedni rekord – ustanowiony z kolei przez Universal, widać wyraźnie, że nie da się uzyskać tak genialnych wyników finansowych nie mając w portfolio chociaż jednego filmu animowanego (w przypadku Uniwersalu były to Minionki). Innymi słowy – możemy spokojnie przewidywać, że pewnie za jakiś czas ten rekord Disneya zostanie złamany – głównie przez inne filmy wypuszczone przez te samo studio. Choć tym co najbardziej rozpala emocje analityków jest fakt, że szefostwo Disneya oficjalnie przyznało, że Rogue One nie musiało bić rekordów kasowych (na czym wyraźnie zależało wszystkim przy Przebudzeniu Mocy) – wystarczyło tylko że udowodni producentom że warto inwestować w filmy ze świata Gwiezdnych Wojen (poza głównym cyklem).

Jednocześnie kiedy zestawimy ze sobą fakty wychodzi nam bardzo ciekawy paradoks. Disney wie jak zarobić wielkie pieniądze a jednocześnie  – nie ma zielonego pojęcia. Jeśli nie odtwarzają własnych historii albo nie korzystają z możliwości jakie daje Marvel czy Gwiezdne Wojny nie za wiele im zostaje. Doskonałym przykładem może być chociażby Tomorrowland. Film który zwierz nadrobił dosłownie kilka dni temu, jest wręcz niesamowicie zły. Serio przez pierwszą godzinę nic się nie dzieje a potem zaczyna się dziać i jest jeszcze gorzej. Całość jest po prostu niewymownie nudna i do tego mało pasjonująca choć teoretycznie historia powinna mieć potencjał. W filmie grają dobrzy aktorzy (George Clooney i Hugh Laurie to nie są raczej ludzie którzy muszą zarobić na pomalowanie zamku na różowo), widać że sporo pieniędzy włożono w efekty specjalne. Ostateczny wynik był jednak taki, że w pewnym momencie Disney przestał właściwie promować film by ograniczyć straty. Zresztą wszyscy chyba pamiętają jaką porażką okazał się z kolei Lone Ranger. Film miał być dla Disney’a takimi drugimi Piratami z Karaibów. Właściwie wszystko się zgadzało – nieco zapomniany gatunek, bohaterowie trochę znani no i ten sam zespół scenarzystów, reżysera, producenta i głównego aktora. Jak wyszło – wiemy chyba wszyscy. To być może jeden z nielicznych filmów którego najciekawszą częścią jest inspirowany nim zestaw LEGO.

Ten paradoks Disney’a – wytwórni filmowej która bije kolejne rekordy nie umiejąc zrobić dobrego filmu (zwierz nie liczy produkcji takich jak Saving Mr. Banks czy In to the Woods – bo to „boczne” projekty Disneya a nie jego celowanie w wielki hit) pokazuje nam jak dużym problemem dla kultury popularnej staje się coś co możemy nazwać „popkulturą recyklingu”. Disney ostatnim razem tak naprawdę wprowadził coś nowego i dużego (poza animacjami) do filmowej popkultury – kiedy Piraci z Karaibów osiągnęli sukces. Ale to było trzynaście lat temu. Od tamtego czasu właściwie wszystko co produkuje Disney jest w mniejszym lub większym stopniu przetworzeniem czegoś co już było. Trzy filary (ponownie poza animacjami) to wspomniane : przerabianie filmów animowanych na aktorskie, Gwiezdne Wojny  i kolejne odsłony filmów super bohaterskich. Teoretycznie możemy uznać filmy super bohaterskie za nową jakość, ale tempo powstawania nowych tytułów i fakt, że już mamy do czynienia z kolejnymi podejściami do tych samych bohaterów (doskonały przykład to trzecie podejście do Spider-Mana) każą przypuszczać że już niedługo także i one zostaną poddane recyklingowi. Można się zresztą kłócić czy w ogóle są oryginalne biorąc pod uwagę ile razy wcześniej podchodzono do filmów super bohaterskich (niekiedy z koszmarnymi wynikami).

Czy to tylko wina Disneya i ich nieudanych scenariuszy i przeszacowanych budżetów filmowych? Z jednej strony byłoby łatwo zrzucić wszystko na producentów. Ale trzeba im przyznać że dość regularnie starają się nas zainteresować czymś nowym. Widownia jest jednak dość oporna. I teraz pytanie – czy jesteśmy po prostu bardziej krytyczni wobec filmowych światów których nie znamy dobrze, czy Disney zupełnie nie wie jak stworzyć coś na miarę Gwiezdnych Wojen. Tu chyba warto wrócić do wielkiej dyskusji o Johnie Carterze. Film nie zarobił na siebie tak bardzo że stał się symbolem wielkiej Hollywoodzkiej klapy. Jednocześnie – zwierz wie, że to niepopularna opinia – to nie jest aż taki zły film. Zwierz cały czas zastanawia się czy gdyby – podobna fabuła rozgrywała się w nieco lepiej znanym szerokiemu widzowi świecie (świat Johna Cartera jednak już taki popularny nie jest) to czy film nie odniósł by sukcesu. Przy czym zwierz nie broni Disney’a – to wciąż jest wielkie, dość paskudne korpo które zdaje się nie rozumieć że prawa do dzieł kultury nie są po to by je kolekcjonować, zaś dobry film nie może powstać w atmosferze biurokracji i poświęcania wizji reżysera na rzecz czegoś co teoretycznie czy potencjalnie się dobrze sprzeda. Nie zmienia to jednak faktu, że sukces studio powinniśmy traktować jako dość niepokojący objaw czasów. Bo jeśli można w tym momencie podbić świat nie pokazując niczego nowego (wśród filmów które w tym roku zarobiły dla Disney’a powyżej miliarda jedynym naprawdę oryginalnym była Zootopia) to niepokojącym wydaje się pytanie o przyszłość. Bo dziś nie ma problemu – wystarczy podrasować coś sprzed dwudziestu, trzydziestu lat i ma się miliony w kinach. Pytanie na co ludzie będą chodzić w przyszłości? Na pewno na remake Piratów z Karaibów, pytanie na co jeszcze.

Ps: Ten wpis dotyczy tylko wąskiego wycinka amerykańskiej kinematografii jaką są wysokobudżetowe filmy rozrywkowe. Te obserwacje nie dotyczą każdego nurtu kinematografii amerykańskiej.

28 komentarzy
0

Powiązane wpisy

slot
slot online
slot gacor
judi bola judi bola resmi terpercaya Slot Online Indonesia bdslot
Situs sbobet resmi terpercaya. Daftar situs slot online gacor resmi terbaik. Agen situs judi bola resmi terpercaya. Situs idn poker online resmi. Agen situs idn poker online resmi terpercaya. Situs idn poker terpercaya.

Kunjungi Situs bandar bola online terpercaya dan terbesar se-Indonesia.

liga228 agen bola terbesar dan terpercaya yang menyediakan transaksi via deposit pulsa tanpa potongan.

situs idn poker terbesar di Indonesia.

List website idn poker terbaik. Daftar Nama Situs Judi Bola Resmi QQCuan
situs domino99 Indonesia https://probola.club/ Menyajikan live skor liga inggris
agen bola terpercaya bandar bola terbesar Slot online game slot terbaik agen slot online situs BandarQQ Online Agen judi bola terpercaya poker online