Hej
Musicie wiedzieć, że zwierz pisze ten wpis bardzo późno w nocy (zdecydowanie później niż zwykle) i to na dodatek nie mając specjalnej ochoty. Nie łapcie się za serca robaczki – nawet zwierz bywa czasem zmęczony i rozmemłany i tęsknie spogląda na zasłane przezornie łóżko. Dlatego dzisiejszy wpis będzie w pewnym stopniu zebraniem w jednym miejscu komentarzy jakie zwierz zostawiał dziś u siebie na blogu w związku z wizytą Benedicta Cumebrbatcha w Polsce. Ale tak naprawdę nie będzie to w najmniejszym stopniu o brytyjskim aktorze. Bo w ogóle nie o niego tutaj chodzi. Tak więc to ostatni raz kiedy to nazwisko pojawia się we wpisie.
Ale zacznijmy od informacji. Pojawia się ona kilka dni temu. Zwierz wie odrobinę wcześniej niż reszta społeczeństwa (ku swojemu zaskoczeniu ma wśród czytelników ludzi którzy wiedzą). Aktor przyjeżdża do Krakowa. Wiadomość fajna, więc od razu rozlewa się po internecie. Do zwierza trafia w postaci kilkunastu wiadomości na fb, wzmianek w statusach, maili, smsów, tweetów – innymi słowy każdym możliwym kanałem. Zaczyna się nerwowe rozglądanie za biletami i karnetami i poszukiwania informacji dokładniejszych – dzień, godzina rodzaj imprezy. Informacja nadal cieszy wszystkich po równo bo miło, że nareszcie ktoś sławny i popularny w pewnych kręgach kraj odwiedzi. Tu właściwie po raz ostatni wszyscy są razem w takiej fali miłego entuzjazmu wywołanego informacją. Zaraz zacznie się sprawa komplikować. Dlaczego? Co najmniej z kilku powodów – po pierwsze ci, którzy kupili bilety na festiwal wcześniej nie koniecznie są zadowoleni uwagą mediów i internetowych tłumów, która zamiast na pokazach filmowych skupia się na wizycie aktora. Czy to słuszna strategia obronna czy pewien przejaw hipsterskiego myślenia trudno orzec, ale zjawisko się pojawia. Natychmiast też dokonuje się dość tradycyjny podział na dobre fangirl i złe fangirl. Jak rozpoznać jedne od drugich? Kryterium jest właściwie niejednoznaczne i bardzo często sprowadza się do przekonania, że dobra fangirl to ja i moi znajomi złe zaś to te inne które piszczą i podstawiają zdjęcie do autografów. Nikt nie napisze, że robią wiochę ale na pewno nie zależy im tak ja nam. Pewnie przychodzą dla przystojnego faceta a nie jak my dla aktora. Osobiście nie zawsze je znamy ale gdzieś tam są.
W identyfikacji złych fangirl mogą posłużyć konkursy na stronie Off Plus Camera, ktokolwiek je organizuje ma na celu wywołanie reakcji fanowskich. Niektóre są lepsze (jak na fan art czy na napisanie, dlaczego powinno dostać się wejściówkę) inne nieco gorsze. Wszystkie jednak próbują uaktywnić ten sam mechanizm – sprawić że stronę zaleje fala fanowskiego entuzjazmu. I nie ma się co dziwić że zalewa. Komentarze idą w tysiące, bo właściwie, dlaczego fan czy fanka miałby nie spróbować zaproszenia wygrać. Zwłaszcza, że przecież mamy aktora, który jest w ostatnich latach na fali wznoszącej. Tak więc wszyscy zostawiają fan arty i komentarze – w różnym stopniu fanowskiego szaleństwa a przy komputerach rośnie grupa przekonana, że kolejne hasła są wytworem szalonych fanek. Nawet jeśli obie strony nic o sobie nie wierzą a jedyne co je łączy to zainteresowanie przyjazdem aktora do kraju. Uruchamia się też naturalny mechanizm hipsterski – ponieważ trzeba jakoś odróżnić swoje zdrowe zainteresowanie od tego niezdrowego pojawia się licytacja kto aktora poznał jako pierwszy, kto najbardziej lubi niszową produkcję, kto do rozdania autografów podsunie zdjęcie które nie będzie kojarzone z najpopularniejszą rolą. Im bardziej oddalamy się od zjawisk które wyniosły aktora ku popularności tym lepiej. Nie chcąc za bardzo dystansować się od całego wydarzenia (co wydawałoby się hipokryzją jeśli się bierze w nim udział) zapowiada się udział w spotkaniu na innych zasadach. Skoro fanki chcą piszczeć to my idziemy w naszych wymigiwanych okularach w czarnej oprawce na inteligentną prelekcję w nadziei na zadanie jakiegoś pytania.
Jednocześnie wcześniej zirytowani stali bywalcy imprezy zaczynają powoli zaczynają mieć dość obu stron bo przecież oni kupili bilet na festiwal filmowy na którym mieli wszyscy być zainteresowani filmami a nie na jakąś imprezę towarzyszącą przyjazdowi aktora, który to przyjazd jest rejestrowany kamerą i dołączony do kroniki festiwalowej. Tak więc mamy w tym momencie mechanizm trzystopniowej pogardy gdzie stali bywalcy gardzą fanami a lepsi fani gardzą gorszymi. Łańcuszek jest napięty bo tak właściwie wszyscy czują się trochę dziwnie bo chcąc nie chcąc stali się elementem pewnego spektaklu. Nawet zadowolone z wygranej osoby zapewne patrzą na inne konkursy dostrzegając w nich hasła wywoławcze typowych fanowskich zagrań, które kultywowane w przestrzeni nieco bardziej otwartej budzą u niektórych niechęć lub przerażenie. Organizatorzy festiwalu twierdzą, zaś że nie spodziewali się takiej popularności wydarzenia jednocześnie rejestrując każdy krok gwiazdora w Polsce łącznie ze zdjęciami nadlatującego helikoptera z aktorem. Wszystko zaś z filmem ma w sumie mało wspólnego – i staje się wydarzeniem które powoli co raz mniej ma też wspólnego z samym festiwalem. Zwłaszcza że sporo zaintrygowanych osób balansujących gdzieś pomiędzy miłością do filmu a sympatią do aktora odkrywa, że wydarzenie miało jednak program zdecydowanie bogatszy, gości zdecydowanie więcej ale znikli gdzieś oni w całym tym medialnym szumie.
I teraz żeby było jasne. Zwierz nie ma absolutnie do nikogo pretensji. Zresztą nie jest to zjawisko gdzie człowiek wskazuje winnych. Pewne mechanizmy działania fanów są ciężkostrawne, pewne zachowania organizatorów – być może nie do końca trafione. Pewne zachowania ludzi, którzy pod żadnym pozorem nie chcą zostać uznani za fanów (zwierza lekko przeraża pomysł by pouczać innych jakie zdjęcie aktora do jakiego wyimaginowanego autografu należy podstawić wedle klucza – jakie zdjęcie najbardziej się aktorowi spodoba) są równie dziwne. Zwierz jak sami wiecie nie należy do grupy osób które czuję potrzebę spotkania aktora czy wzięcia od niego autografu. Zwierz absolutnie nie jest takim fanem sam z siebie tzn. nie w opozycji do jakichś zachowań – po prostu w zwierzu nigdy nie wyrosła potrzeba czekania na kogoś, proszenia go o podpis czy nawet porozmawiania przez chwilkę przy składaniu tego podpisu. Zwierz myśli, że wynika to z jego przekonania, że im mniej realny wydaje się aktor odgrywający rolę tym łatwiej jest być krytykiem, kinomanem, czy nawet samym fanem. Bądź co bądź jak człowiek sobie przypomni, że to jakiś obcy facet po trzydziestce (ewentualnie kobieta – bądź co bądź fanem można być kogo tylko się chce) to robi się trochę głupio. Nie mniej ostatnie wydarzenia śledzone przez zwierza na facebooku dobrze pokazały pewien mechanizm, o których Cyd mówiła wraz ze Zwierzem i Cathią na zeszłorocznym Polocnie. Zachowania związane z fangirlizmem są bardzo na rękę organizatorom wydarzeń, sprzedawcom gadżetów czy nawet ludziom odpowiedzialnym za promocję filmu czy wydarzenia. Fanki są doskonałymi posłańcami roznoszącymi wiadomość po sieci, do tego jeszcze robiącymi reklamę i stawiającymi się w wyznaczonym miejscu o czasie by zapewnić tłum. Problem jednak polega na tym, że te same zachowania, które tak chętnie się wykorzystuje są związane z pewną dość chętnie manifestowaną niechęcią społeczną. Tak więc z danej strony – mamy mechanizm zachowania napędzający – ba nawet wskazujący, że są one oczekiwane i poprawne, z drugiej – obecne dość powszechnie przekonanie, że te głupie dziewuchy mogłyby nie robić wiochy. Co jest dla zwierza zjawiskiem fascynującym.
Jak zwierz pisał nie chodzi o konkretne wydarzenia i konkretne osoby – mechanizm ten znajdziecie na innych festiwalach, spotkaniach czy konwentach. Będzie dotyczył innych aktorów i innych miast. Właśnie to jest w tym najciekawsze – pewien mechanizm który działa niezależnie od tego gdzie się znajdujemy. Co można z tym zrobić? Zwierz sam z siebie walczy trochę z podziałem (odgórnym) na dobrą fankę i złą fankę. Uważa, że każdy swój rozum ma i nikogo nie można żadnej grupy uznać z góry za złą. Ale np. nie jest do końca w stanie się nie poddać pewnej przyjemności startowania w konkursach czy promowania osób, które chciałby żeby wygrały. Czyli jednak trochę sam tą karuzelę napędza. Wydaje się jednak, że przede wszystkim na pierwszym miejscu trzeba dbać o siebie. O swój zdrowy rozsądek i dystans. Do dobrych fanek, złych fanek, nie fanek i co najważniejsze do obiektu wobec którego nasze uczucia fanowskie kierujemy.
Ps: zwierz specjalnie napisał wpis przed spotkaniem w ramach Off Plus Camera – bo nie o spotkanie a ni nie o miejsce tu chodzi.
Ps2: Zwierz kupuje dziś świnkę Morską!